Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Ha powiem Wam tylko tyle bo nie mam za dużo czasu umęczyłam wczoraj okna w salonie !!! :-). Ale o której godzinie?? :-) o 22 z kawałkiem :-) umęczyłam to bardzo złe słowo w tym wypadku. Wczoraj o tej porze wręcz w mig to zrobiłam. I zdałam sobie sprawę, że widać nie zawsze mam tyle siły wtedy kiedy bym ją chciała mieć i nie ma co sobie zawracać tym głowy. Moje wieczorne samopoczucie zazwyczaj jes lepsze i mam wiećej siły do pracy. Może jest to podyktowane tym ze od sredniej szkoły miałam popierniczony rozkład zajęć i chodziłam na popołudnie do szkoły? Potem w ogólniaku też tak było, zawsze spałam do południa a kolacje jadłam po 24. To chore ale może się tak przyzwyczaiłam i mój zegar biologiczny jest inny niż u zwyczajnych ludzi. W każdym bądz razie pocieszyłam się tym i dałam sobie ztym spokój. Najgorsze jest to że myśle sobie jak ja umyję okna od ulicy w zasadzie w nocnych godzinach, sąsiedzi pomyślą ze jestem jakaś wariatka brrrrr. No ale niech sobie myślą co chcą. Miałam bardzo udany dzień - znów długiiii spacer no i kupa roboty. Jak cudownie ze jest ta wiosna, zaczynam nabierać ochoty na zakupy w jakims centrum handlowym. No ale zobaczymy. Zofia co do samochodu to traktuję go tak jakoś jak azyl, mam możliwość odizolowania się od ludzi wtedy kiedy nie chcę żeby patrzyli jak mam złe samopoczucie. A jak źle się czuję gdzie mam odreagować?? Nawet czasem głupiej ławki nie ma w pobliżu a ja z reguły zaraz musze usiąść. Może to nie jest za dobry pomysł i może na powietrzu szybciej bym doszła do siebie nie wiem. Może wyprubuję innym razem. Kika i Betunia . Pamiętajcie o tym dziewczynki, ze dziś jest źle jutro zaświeci słońce. Zobaczycie ze jutrzejszy dzień będzie cudowny, a dzisiejszy pójdzie w niepamięc. Z naszą chorobą tak jest jak w kwietniu: kwiecień plecień itd............... musimy o tym pamiętać i tym sie nie zrazać. Wiem ze jest to okropne kiedy już myślimy ze jest ok a tu masz taka niedyspozycja ale my po prostu tak mamy. A to o lęku z ksiązki: ** do lęku można się przyzwyczaić - w tym sensie, że czująć go umie się go pokonywać lub w innym sensie - że się go czuje i się mu ulega, rezygnując z podejmowania prób i wyzwań. Lęk pierwszy można ująć jak żólte światło na skrzyżowaniu : uwaga przygotuj się. może być trudno. skoncentruj się i zrób wszysko aby osiągnąc swój cel. Drugi rodzaj lęku to niczym popsute swiatło czerwone na skrzyżowaniu włączone na stałe - utrudnia działanie mówiąc nam stop ani kroku dalej, najlepiej zawróc albo stój w miejscu. on paraliżuje , odbiera wiarę w swoje siły i zniechęca do podejmowania ryzyka. Autorka pisze że można to zmienić tylko nie oczekiwac że nagle pod wpływem perswazji lub jakis magicznych zabiegów przestaniemy go odczuwać. pisze że musimy zminić stosunek do własnego lęku, przyjąc go jako światło ostrzegawcze w obliczu ryzyka ale nie wąłczać hamulców tylko wyczulić ostrożnośc i uwagę bo lęk sam w sobie jest niegroźny a grożna jest rezygnacja z działania.** No i tak pozdrawaim wszystkiech gorąco a no i zapomniałam napisać że bardzo podobała mi się post FELIXY Kurczę a miałam szybko skończyć :-) Miłej nocki
Odnośnik do komentarza
Witajcie moi drodzy:)nie mam czasu żeby przeczytać dokładnie wszystkie posty bo dalej żyję w napięciu jak wyjaśnią się moje sprawy:(przeciągną się na następny tydzień...mam nadzieję,że Święta będą już miała w miarę spokojne.Przez ten stan napięcia wróciły napady paniki.Ale nie poddaję się chociaż nie jest łatwo...wychodzę z psem,nawet pojechałam (nie sama:()autobusem,pociągiem...żeby się czymś zająć posprzątałam pół działki,nagrabiłam się tak że padłam,ale to właśnie jest straszne,że te endorfiny wydzielają się podczas wysiłku,ale ta cholerna nerwica wraca i wieczorem wróciła. Zofiaa to bardzo się ciesze,że chyba oprócz Aliski..buziaczki tak sobie radzisz pomimo kłopotów u mamy:)mam nadzieję,że to tylko chwilowy atak:)piszesz tak bardzo radośnie ,że aż serce się raduję:)przynosisz wiosnę;) Kika po tylu takich dobrych dniach takie objawy,ale może twój lekarz jest mądry w odróżnieniu od mojego i coś wymyśli żeby te objawy zniwelować,bo z tym i spadkami ciśnienia nie jest za wesoło wychodzić z domu.Ale mam nadzieję,że w następnym tygodniu wrócą twoje promienne posty:)buziaczki:) Misia co ty słoneczko piszesz ,że z obowiązkami domowymi u ciebie kiepsko?jak czytam twoje posty to wygląda to inaczej;)wszystko robisz!nawet dla siebie SPA;)tylko nie przepracuj się z tym twoim wrażliwym serduszkiem!:) Zuza to świetnie,że nie masz ataków:)my dzięki tobie też trochę chyba mniej;),przynajmniej ja minimalizuję je..dzięki:) Felixa świetnie napisany post o sobie!i chyba o każdym z nas tu...:)gratuluję!:) Basia witamy cię serdecznie w naszym gronie:) Dona dziękuję za życzenia. Życzę wam uśmiechniętego przedświątecznego tygodnia:)
Odnośnik do komentarza
ktoś pisał o płakaniu... Ja nie mogę się pochamowac od płaczu bo się pokłuciłam z chłopakiem... Ma mi za złe, ze pożyczyłam pieniądze(nieduże) koledze ktory nie ma kasy nawet na jedzenie, ze poszłam do niego z moją siostrą i mu je dałam. Tłumaczyłam mu ze nie może byc uprzedzony do wszystkich moich znajomych a on nadal jest zły. Duszno mi z nerwów i trzęsą mi się rece:P zaraz ide do sklepu
Odnośnik do komentarza
Gość STOKROTKAAW9
WITAM WSZYSTKICH WIOSENNIE I PRZEDSWIATECZNIE nie pisalam kilkanascie dni ale staralam sie czytac co u was slychac nie chcialabym zapeszac ale czuje ze w moim zyciu nastepuje prawdziwy przelom czuje ze zaczynam normalnie zyc i funkcjonowac nie potrafie nawet opisac slowami tej radosci jaka mam w sobie ita wolnosc ktora zaczelam sie delektowac wierzcie mi dzieje sie tak bo nastapila we mnie naprawde wewnetrzna przemiana motywacja ideterminacja a stalo sie tak nie uwierzycie dzieki temu ze maz zostal zwolniony z pracy i poczulam ze to wlasnie teraz czas dla mnie do dzialania idzialam zaczelam prace jezdze sama autobusem bo pzeciez wiem ze na lek nie moge sobie pozwolic jak wczesniej ktos pisal to trudno zrozumiec ale to dziala oby tak dalej dzialalo trzymajcie sie cieplutko POZDRAWIAM WSZYSTKICH!!
Odnośnik do komentarza
Hej kochani! Kurcze nawet się nie obejrzałam jak mi niedzielka pękła. Dziś miałam dzień sprzątania.Trochę mam z tego powodu wyrzuty i może dlatego czuję gulkę w gardle. Staram się to ignorować. Poprostu mam to gdzieś i tą gulkę i te wyrzuty. Narobiłam się jak głupia , aż mnie wszystko boli. Wspaniałe fizyczne zmęczenie. Dużo jeszcze zostało, ale wezmę się za to po świetach.
Odnośnik do komentarza
kika: szukam sposobu na wyczucie tego, co jest nerwicą a co skutkiem ubocznym leków i nie mam na to pomysłu. Chodzi mi o ciebie i o moją mamę. Ciągle myślę, że te wasze przypadłości nie są od leków, ale myslę też że może to naslnie nerwicy po lekach, a może nezależnie od nich. Kurcze jakie to skąplikowane. Tak bardzo chciałabym wam pomóc, bo wiem że bez chemii to baaardzo trudne.Ale jak ją brać kiedy macie takie jazdy.Cholera jasna i szlag by to trafił! Musisz pamiętać, że potem jest dobrze. Wiesz to przecież. Musi być. Pozdrawiam Cię serdecznie!
Odnośnik do komentarza
stokrotka: no to chyba tak działa, że jak się czujemy potrzebni, to stajemy na wysokości zadania i mobilizujemy w sobie wszelkie siły. Jak coś musimy to robimy.Dopiero kiedy nic nie musimy odpuszczamy sobie i pozwalamy sobie na lęki i chisterię.Skąplikowane to i nie do ogarnęcia. Czemu musimy zastanawiać się nad prosymi życiowymi sprawami.Jakbyśmy stworzeni byli do filozofowania. Kurcze już się tym trochę znudziłam i może dlatego coraz łatwiej zapominać mi o nerwicy.
Odnośnik do komentarza
Witam moi drodzy. Wraz z poprawą pogody powrócił mi optymizm. Leki działają Aurex uspokoił moje nerwy. Dziś byłam sama w Kościele co podczas nasilenia choroby nie było możliwe, chodze do pracy każdego dnia. Czuje ulge!!!Pragnę niebawem odstawić leki bowiem myśle o dziecku. Nie bawem wychodzę zamąż. Mam pytenie czy ktróraś z Pań brała leki podczas ciąży? Bardzo mnie to nurtuje ponieważ niedawno odstawiłam lek a dolegliwości wóciły po tygodniu. W związku z tym szybko powróciałam do leku i napady paniki ustąpiły. Nie ukrrywam ze boje się że jak odsatwie leki i zajde wciąże znów dolegliwości wrócą. A bardzo zależy mi na tym zeby urodzić zdrowe dziecko. Nie jestem lekomanką i nie jestem uzależniona od leków. Biore tylko jeden właśnie Aurex bo naprawede mi pomaga, bowiem miewam bardzo silen ataki paniki które utrudniają mi życie. Mam 30 lat pragnę mieć dziecko i mój narzeczony też. Jak pogodzić chorobe z macierzyństwem. Proszę o rady w tej ważnej dla mnie sprawie.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich!Do Meteo ja też chce zajsc w ciąze tylko ja dopiero zaczęlam brac leki i lekarka powiedziala ze poł roku bede brała a potem odstawimy i zachodze w ciąże.Ja dwa lata temu brałam leki i zaszłam w ciąże leki odstawiłam i czułam się super jednak tylko dwa miesiące bo poroniłam.Mam nadzieję ze tak bedzie jak to opisuję .
Odnośnik do komentarza
do zofiaa słuchaj kochana ja mam wraznie ze to niejest zwiazane z nerwicą te moje objawy ylko z tym lekiem poniewaz ilekroc zwiekszam dawke mam takie jazdy i spadki cisnienia i drgawki i inne ochydne przypadłosci wiec juez samą mnie szlak trafia b pisałm tu juz ze skoro zdecydowałam sie na branie tego leku nieczytajac ulotki to o czyms swiadczy i chciam zeby mi pomógł ale widac wieksza dawka jest nieprzekraczalna. zanim zaczełam brac ten lek owszem nieczułam sie swietnie ale niemiewałam takich stanów paniki drgawek i innego cholerstwa wiec smem twierdzic ze on daje takie objawy a pozatym biore go juz miesiąc i powinno cos sie dziac a ja po nim jestem apatyczna i do bani. pozatym on daje objawy jakbym była przeziebiona kicham jak nawiedzona i boi mnie wiecznie gardło jak biore ciut mniejto zaraz przechodzi wiec ki cholera moze ja mam uczulenie na jakis składnik tego leku i jak biore mniej to nie puchne wiec moze faktycznie cos w nim jest nie tak dzisiaj pojechałm na dzialke zmeczyłam sie tam ale nic mi sie nie dzialo bo wzielam inne leki i roche homeopati w kropelkach bałam sie tego wyjazdu jak ognia ale byłam mile zaskoczona moim sampoczuciem w samochodzie czułam sie super i w drodze powronej tez pomimo ze swieze powieztrze mnie zatleniło na smierc i nawet przez sekunde nie pomslałam o spaniu jak codzien i nieraz na dzaiałce spałam a disiaj nic jakbym sie na nowo narodzła poszlam w pola na spacer i most wiszacy i zero strachu akie zycie mi sie podoba anie lek panika i myslene o tym gdzie tu pogotowie albo szpital ciesze sie sama jak dziecko z tego dzisiejszego wyjazdu a we wtorek pojde do lekarza i powiem mu o tych napadach pozdrawiam sie goraco i trzymaj tak dalej a co do kluski to zwijaj skarpete.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich:) Cieszę się, że paru osobom spodobał się mój post. W zasadzie to cieszę się jeszcze bardziej, że mogłam go napisać, bo jeszcze jakiś czas temu nie odważyłabym się podsumować siebie w sposób optymistyczny. Strach, że nadejdzie jakieś kolejne dno był długo silny i wszelkim pozytywnym zmianom towarzyszyło wciąż niedowierzanie oraz sceptycyzm. Teraz nie wiem, czy ta wiosna tak dobrze działa na człowieka, czy może faktycznie uwierzyłam, że potrafię być szczęśliwym człowiekiem (tak nawiasem mówiąc *felix* znaczy *szczęśliwy* a to przecież cel każdego z nas). Ale chyba i tak to właśnie najtrudniejsze sytuacje przynoszą najbardziej spektakularne przełomy... U mnie taki nastąpił w lutym, kiedy cała nasza 4osobowa rodzinka zachorowała na grypę. Bałam się tej grypy od początku jesieni, a jednocześnie - nie wiedzieć czemu - nie zaszczepiłam się. Ale tak trąbili o epidemiach, pandemiach, powikłaniach, że złapałam totalnego schiza. No i chciałam się zaszczepić, ale ciągle byłam przeziębiona, bo nasze dzieci w tym roku poszły do przedszkola i na okrągło przynoszą do domu legiony wirusów, którymi co chwila się zarażałam. No i w końcu przytargały grypę. Ja się bałam jej i ze względu na możliwość powikłań, i ze względu na samą siebie, że psychicznie nie wytrzymam, wpadnę w panikę, a to z całą pewnością sprowadzi na mnie powikłania:)) Ostatecznie zachorowaliśmy:((( Oczywiście musiało się to stać! Tylko o dziwo ja przeszłam grypę najlżej!!! I jeszcze musiałam się opiekować całą resztą naszej familii, która jak jeden mąż złapała powikłania. Kiedy cały ten koszmar trwał udało mi się znaleźć w swojej głowie jasne światełko - że kiedy to wszystko się wreszcie skończy, będę robić to, to i to, będę zajebiście zadowolona i maksymalnie często ową wizję sobie przywoływałam. I zadziałało!!!!! A kiedyś by nie zadziałało - to wiem na pewno. Dlatego właśnie wreszcie uwierzyłam, że potrafię normalnie żyć i z pełną odpowiedzialnością uznałam pewien etap nerwicy w moim życiu za zamknięty. A kiedy słońce tak pięknie zaświeciło poczułam to jeszcze mocniej. MISIA: strasznie dobry ten tekst o lęku. Ja już to dobrze widzę, dlaczego on się pojawia. Powstają jakieś sytuacje, które mi z różnych względów nie odpowiadają. Te względy oczywiście mogą być całkowicie subiektywne i wynikające z moich osobistych kompleksów lub obaw. I wtedy muszę dokładnie zlokalizować, czego się naprawdę boję. I jeśli nic z tym nie zrobię, nie wytłumaczę sobie, nie przetrawię, ewentualnie nie znajdę rozwiązania, to lęk się wkrótce pogłębia bądź też przybiera postać objawów czysto somatycznych, w moim przypadku głównie zawrotów głowy lub skurczów dodatkowych serca. I wtedy to jest kolejny sygnał organizmu. I nie mogę wtedy ulec panice i roztrząsać tych objawów tylko szukać źródła oraz rozwiązań. Jeśli zaliczę to pomyślnie - a naprawdę chyba wreszcie regularnie mi się to udaje - to lęki i objawy mijają. Ale tekst o lęku to samo sedno. Ten lęk chyba zawsze gdzieś tam będzie nam towarzyszył w pewnych sytuacjach i rzeczywiście nie ma sensu z tym walczyć, tylko traktować go jak naszego anioła stróża. A w ogóle to w pełni rozumiem ucieczki Misi do samochodu, bo ja w chwilach schizu kiedy wreszcie zamknęłam się sama w samochodzie, czułam się najbezpieczniej pod słońcem. Tam właśnie nikt nie widział moich jazd, byłam wariatką tylko przed sobą. Natomiast autobus to było...... Uff, tyle oczu mogących dostrzec moje dyszenie, wielkie oczy, przerażenie. Co za obciach!!!! No właśnie - poczucie obciachu to chyba nasze przekleństwo. A przecież po co o tym myśleć. Kiedy naprawdę będziemy sobą, bez oglądania się na cudze poglądy, właśnie przestaniemy się zachowywać dziwacznie, zarówno w odczuciu własnym, jak i innych. To jest właśnie najważniejszy cel. Do TAJEMNICZA1986 - wrażliwość i dobroć to przecież zajebisty dar!!! Jesteś na pewno zupełnie wyjątkowa. Ale nawet święty ma prawo się czasem unieść gniewem, powiedzieć NIE, kolokwialnie mówiąc - poddać się słusznemu wkurwowi. Jedno drugiego nie wyklucza. Jesteśmy ludźmi, wielowymiarowymi, skomplikowanymi, nie możemy być tylko dobrzy, kochani, ułożeni, wrażliwi na czyjąś krzywdę, bo równolegle chcąc nie chcąc walczymy o swoje miejsce na tym padole i choćby skały srały nie odbędzie się to bezboleśnie i bezkonfliktowo. Sęk w tym, że jeśli tak na 100 % damy sobie prawo do niezadowolenia, bez zastanawiania się czy aby inni nie słusznie uważają, że jednak nie mamy takiego prawa, to będziemy reagować ze swym niezadowolniem dużo łagodniej, niż gdybyśmy gdzieś tam w głębi sami siebie tępili za to niezadowolenie. Paradoksalnie. Acha! MISIA! Strasznie podoba mi się Twój wieczorny tryb życia, bo to jest również mój optymalny tryb. I wcale nie miałam nigdy popołudniowych zajęć, a mimo to jestem typową sową i tryb życia większości społeczeństwa jest dla mnie katorgą. Ja się w pełni budzę do życia po godzinie 19tej:). Dlatego zamierzam kiedyś otworzyć własny biznes i spać do której mi się żywnie podoba!!! I tyle:) A wogóle to nienawidzę mojej pracy i wreszcie muszę się zdobyć na odwagę i zacząć robić, to co kocham. Tym optymistycznym akcentem kończę mój długaśny wywód (przepraszam, ale nie umiem krócej:() i oczywiście wszystkich gorąco pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
do ilona widzisz ja jestem z natury nisocisnieniowcem i takie cisnienie 90/50 to dla mnie juz dramat i sama niewiem czy te drgaki które miałam nie były od tego cisnienia bo to było cos czego sie nieda opisac człam sie jakby mnie nie było totalnie jakbym odchodziła w nicosc szkoda gadac wazne ze dzisiaj dało mi odpoczac i jak pojde do lekarza to sie jej zapytam czy to tak ma wygladac moje leczene bo jezel tak to musi sie bardziej postarac bo takie funkcjonowanie mnie nie interesuje zobaczymy c pani dokór wymysli ??? mam nadzieje ze cos mądrego bo juz dosc długo słuze za królka doswiadczalnego testowanie leków fakt ze ja mam opór przed ich braniem ale wziełam go i czekałam cierpliwie misiąc az nastapi poprawa ale zero lepij sie czułam bez nich znacznie lepiej wiec powalczymy chwile . jak przeszłam takie pieklo na tych lekach to moze wytrzymam bez nich do póki lekarka cos nie wymysli pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
do felixa chyba miałas na mysli mnie a nie zofiee ja podczas ataku apniki nie czuje lęku bo na nerwice choruje juz 17 lat ale tak jak pisalm to co sie zemna dzieje jest prawdopodobnie wywolane tym lekiem nigdy tak nie miałam po lekach jak po tym nauczyłm sie juz rozrózniac lęki wiec moge smiało powiedziec ze to chyba ten lek bo to co mi sie ponim dzieje to totalne shizy a nie panika i te drgawki jak przy jakiej padaczce ochyda a swoja droga to te twoje posty sa bardzo przydatne i budujace dziekuje ze je piszesz pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
No musimy się nie dać tej wiosny;) Kika słoneczko ja mam od wielu lat takie jazdy z ciśnieniem i to w domu to pół biedy chociaż chyba parę razy miałam straszny spadek bo *umierałam*.Ja wiem że czasami może piszę takie chałupnicze sposoby radzenia sobie doraźnie,ale nauczył mnie tego pewien lekarz.Dał mi co prawda niewłaściwe leki kiedyś jak już o tym pisałam,ale chodziłam do niego prywatnie i miał cierpliwość wytłumaczyć mi *łopatologicznie* na czym każdy objaw polega.Kiedyś pomagał mi taki mix kropli,ale nie pamiętam składu,pomyślę może przypomnę sobie...później doraźnie walidol a przede wszystkim jak mam taką możliwość to maksymalna ilość wody,wiem,że brzmi to śmiesznie,ale podnosi ciśnienie tylko trzeba najlepiej położyć się i odpocząć chwilę jak się unormuje ciśnienie.Mnie kawa ani mocna herbata nie pomagała wręcz przeciwnie.Wiem Kikuś ,że to może śmieszne co piszę,bo to po lekach,ja też przestałam brać Asentrę i jeszcze jeden lek,bo takie miałam spadki ciśnienia,że nie miałam siły chodzić,nie miałam nawet siły myśleć...lekarka powiedział,że przejdzie ale po 9 dniach dałam spokój,nie dałam rady.Uprzyj się u tego lekarza,bo dla nich spadek ciśnienia nie robi wrażenia,ale ja wiem co to znaczy!trzymaj się cieplutko i wywalcz swoje:) Wiecie co jak czytam te wasze posty o powracających lękach to myślę sobie,że chyba najbardziej pomogłaby nam utrata tej *niedobrej* pamięci,bo one wracają jak przypominają się nam z przeszłości negatywne wrażenia,przypominają sytuacje w których powstawał lęk...ale jak to zrobić?.Może hipnozą,ale to duża manipulacja...trzeba by było mieć zaufaną osobę.A tak sami albo z pomocą mądrego psychologa musimy sobie radzić,bo co nam pozostało?przegrać? Tyle jeszcze mamy do zrobienia,do zaoferowania innym,tyle ciekawości i ona ma nas zwyciężyć?nie może!dołączam się do tego co napisała Felixa....to choroba ludzi bardzo wrażliwych,zdolnych,nie godzących się na bylejakość,nie przechodzących obojętnie wobec małości....a to że czasami nie wytrzymują.to nie są ideałami...tym bardziej,że muszą się ograniczać kiedy dopada ich taki stan...inni mają innych w dalekim poważaniu,podpierają się innymi żeby siebie dowartościować...a my?nas boli,że jest nie tak!chcemy,żeby było inaczej,lepiej,mądrzej,chcemy coś zmienić....i jak nie dajemy radę nasze emocje nie wytrzymują tego muru z którym się zderzą.Inni potrafią odreagować albo potulnie znosić wszystko w spokoju,ale my nie!tacy z nas *wojownicy o samych siebie wśród innych*;)ale to fajne,bo budujące...tylko żeby wygrać z tymi objawami...zobaczcie ile tu na tym forum mądrości,radości,planów,przemyśleń,szczerości itp.Czy bez tej choroby byłoby kogoś stać na to?ludzie lubią grać,kreować się na lepszych niż są...a tu pomagają sobie wzajemnie poprzez najgłębsze opisanie siebie i swoich przeżyć...to takie fajne i pokrzepiające żeby poprzez swoje cierpienie pomóc innym.Chociaż ktoś tu napisał o fobii internetowej na to forum,ale to tylko taki napad lęku przed tym co inni mają,ale jak się dobrze zastanowić to można to przełożyć na taki pozytyw,że tych objawów nie będzie,bo są tu konkretne rady,a po za tym co nas nie zabije to nas wzmocni,że wspomnę może patetyczne powiedzenie. Mam nadzieję,że ten tydzień będzie dla wszystkich lepszy i po świętach będziemy się śmiać:)))) Misia ty chyba z nas jesteś najpracowitsza:)))buziaczki Zofiaa odezwę się kochana,ale będę miałam wariacki tydzień nie wiem kiedy ale pozdrawiam cieplutko:)i wszystkich też oczywiście:)
Odnośnik do komentarza
No właśnie Ilona! Bardzo dobrze powiedziane! My bardzo silnie czujemy, że coś jest nie tak i nie potrafimy nad tym przejść do porządku dziennego, a jeśli tego próbujemy, jeśli zaczynamy coś udawać, to jest kompletna katastrofa emocjonalna. No i dobrze, bo wtedy trzeba szukać gdzie indziej. I chyba przede wszystkim nie bać się tego własnego buntu, bo świat ludzi jest dziś bardzo źle poukładany i może tylko my mamy na tyle spostrzegawczości aby to zmienić:)) Byle nie dać się pokonać presji większości, presji tych czasów. Jest strach przed nią, to fakt, ale strach nie jest niczym złym. W końcu odwaga to nie jest brak strachu, tylko działanie mimo strachu. Ja myślę, że takie forum jest fantastycznym miejscem, bo jak widzę, to nie jest grzebanie we własnych objawach, w beznadziei swego stanu, ale praca nad lepszym jutrem, nad przekraczaniem siebie. To rzeczywiście bardzo budujące:) Do KIKA: Nie pomyliłam się, tylko Zofiaa też ponoć pracuje nad odróżnieniem objawów polekowych od nerwicowych i stąd mój komentarz. Ale te Twoje jazdy z ciśnieniem, to chyba rzeczywiście coś więcej, to ten lek nie może być dobry. A nie próbowałaś rexetinu? Ja się po nim czułam wyśmienicie. Na początku przez miesiąc brałam go z xanaxem, potem odstawiłam xanax i pozostałam przez rok przy rexetinie. No i równolegle szła oczywiście psychoterapia. Ja myślę,że dobry lek to podstawa i musisz go zmienić bo przecież po co masz się męczyć? A tak w ogóle to odpisałam Ci na gg, tylko nie wiem, czy nie pochrzaniłam numeru:)_)) Pozdrawiam Gorąco:)
Odnośnik do komentarza
Kochani moi.Jak widzicie spac nie mogę-jestem u rodziców. Wczoraj spakowałam częśc soich syna rzeczy i sie wyprowadziłam. Zaczoł sie czepiac o wszysto szczelac drzwiami -darł sie.Wywalim i rzczy do prania na srodek łazieni i powiedzial,ze wyrzuci miednice bo tam nie bedą lerzaly brudne rzeczy. Zapytalam sie dlaczego tak wrzeszczy i sie wscieka.Powiedzial-sorki za słownicto-ze wali gruche od 4 miesiecy i kiedy mam zamiar sie z nim kochac-powiedzialam mu,ze nie bede-chwycil mnie za reke i wyrzucil z pokoju i nie chcial mnie do niego wpuscic. Zadzwonilam do siostry i powiedziala zebym sie zbierala a moj brat po mnie przyjedzie. Martwie sie bo powiedzial ze nie da mi zadnej kasy,a ja kredyty bralam na siebie,bo on nie mógl brac bo by mu niedali.Troche sie martwie,bo jak sobie poradze-bardzo malo kasy mi zostanie-mama powiedziala zebym sie nie martwila bo jakos sobie poradzimy. Syn na poczatku w domu zaczol plakac,ale jak zobaczyl,ze ja jestem spokojna i nawet wesola to sie uspokoil.Wiecie ja sama siebie nie poznaje.Jak jechalam samochodem z bratem do rodzicow i leciala fajna muza to poczulam sie taka wolna. Syn podobno powiedzial do mojej siostry,ze nawet cieszy sie ze sie przeprowadzamy bo nie chce slychac tych krzykow w domu i nie chce patrzec jak mama ciagle placze.Powiedzial,ze kolegow i tak bedzie odwiedzal a tu pozna nowych.Troszke poplakiwal wieczorem,ale tylko za psem i komputerem.Powiedzialam mu ze komputer wezmiemy a psa bedziemy odwiedzac,bo nie mozemy go zabrac. Wczoraj zadzwonil do mnie maz i powiedzial,ze mam 2 dni na zabranie swoich rzeczy bo inaczej je spali-chyba jest zdrowo porąbany-za kogo ja wyszlam-masakra. Nerwica poszla w odstawke i nie daje znaku zycia z czego bardzo sie ciesze.Jestem bardzo spokojna i opanowana i sama siebie normalnie nie poznaje.To narazie tyle moje koachane.Bede zdawac relacje co i jak.Caluje.
Odnośnik do komentarza
Do misia.Nie mialam kiedu Ci odpisac.Dzeki za otuche i cieple slowa;) Wiesz te ostatnie zmiany w moim zyciu chyba pomogly mi w koncu podjac decyzje i sie uwolnic od niego.Wyprowadzalam sie juz tyle razy ze masakra,ale nigdy nie mialam odwagi odejsc. Misia kurcze tak sie martwie o ta kase ze masakra-bedzie mi Ciagle jej brakowac. Mysle,ze dzieki Wam, nawrotu nerwicy,mojemu Sloneczku, rodzinie i przyjaciolom w koncu postanowilam odejsc.Terac zacytuje wychowawczynie syna; pani Magdo lepiej poźno niz wcale,Trzymam za pania kciuki :) Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam serdecznie. Ale mamy piękną pogode ostatnio aż chce się żyć. Słoneczko działa leczniczo na nasze skołatane nerwy. Ja ogólnie mam dobre dni ostatnio tak jak spominałam. Etap umierania narazie przestał mnie dręczyć bo opuszczają mnie powoli lęki. I nie dzieki lekarstwom cudownych bo przez nie mialam gorsze leki i czułam ze jesli nie wezme kolejnej tabletki to zwariuje. Czasami jak mnie dopadnie lęk to biore doraznie propamolan albo 1/4 sedam 3. Wczoraj miałam takie dziwne objawy nieregularnego oddechu, napięcia ale leku nie bylo i tak caly dzien. Do tego dalej łykam magnez on łagodzi trochę objawy. Kiedys bylam na takim etapie ze nie wyobrazalam sobie ze lęki kiedys ustąpią teraz w to wierze coraz bardziej grunt to sie nie poddawać. Napewno pomogla tez terapia pomaga mi trzezwym okiem spoglądnąc na swoje niepoprawne myślenie. Moja psychoterpaeutka jest ok nie krepuje mnie zwierzanie się jej. Czesto tez widze wspolczucie na jej twarzy. felixa dzieki za mile slowa. wazne jest to zeby sluchac sie rad straszych doswiadczonych kolegow i kolezanek. Rady takie duzo dają. Ja wiem ze nie jestem teraz jakims ufolutkiem. Jestem normalną kobieta tylko zachorowałam, Zamierzam tez trochę schudnąc moze jakis sport bo przez zimę się zapuscilam tzn przytylam jakies 8 kilo po tabletkach :( Moze znacie jakąś dobrą diete nie powodującą efektów jo jo
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×