Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie :) dziś w pracy przeżyłam jeden wielki całodniowy atak nerwicowy albo atak czegoś tam nie wiem właściwie czego. A główny objaw jest konkretnie taki, że mam uczucie jakbym się zapadała, opuszczały mnie siły lub coś w tym stylu. Trudna sprawa wytrzymać w pracy z takim samopoczuciem. Jestem jakby zamroczona. A może to wcale nie jest nerwica?? Macie takie dolegliwości??
Odnośnik do komentarza
Ja odkąd wróciłam z pracy mam jakieś dziwne duszności. Momentami wydaje mi się , że się zaraz uduszę. Tak ciężko mi się oddycha jakby mi ktoś na klacie siedział. A tak w ogóle to miałam w pracy urwanie głowy. Także jak wróciłam do domu to aż się cała trzęsłam tak jakoś w środku i odczuwałam taki dziwny wewnętrzny niepokój. Teraz już się trochę uspokoiłam...tylko te duszności jeszcze zostały. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to efekt prawie całodziennego stresu z którym walczyłam własnymi siłami , bez żadnych leków uspokajających. Ale tak się przyznam szczerze, że jak mam później tak odchorowywać te nerwy, to na prawdę wolę czasami wziąć jakąś benzodiazepinę. Bo już czasami na prawdę nie daję rady. No cóż , raz jest lepiej, raz gorzej. Staram się walczyć z tym wszystkim sama , ale czasami nerwy i lęk są zbyt silne, a mi brakuje już sił , by znowu się z tym męczyć. I wtedy sięgam po jakiś lek. Piszecie, że melisa, leki ziołowe, miód itp. Wam pomagają... a ja chyba jestem jakaś inna od Was... bo mi czasami nawet bardzo silne leki uspokajające nie dają rady... a co dopiero takie ziółka... Nie żebym była przeciwna ich zażywaniu, ale one na mnie w ogóle nie działają. Moje nerwy i lęki bywają tak silne , że coś okropnego. Najlepiej to bym siedziała w domu i robiła to, na co mam ochotę . Ale niestety nie ma tak dobrze. Pracuję 6 dni w tygodniu. Nie mam za bardzo kiedy tak na prawdę wypocząć. Jedynie w niedzielę. Ale ja potrzebuję więcej wypoczynku. No, ale co zrobić...Takie mam życie. Nie urodziłam się w zamożnej rodzinie , więc wszystko co mam zawdzięczam tylko swojej ciężkiej pracy. I nie mogę jej zostawić , bo było by ciężko, oj, bardzo ciężko. Życzę Wam więcej siły i odwagi niż ja posiadam , by własnymi siłami z tą chorobą walczyć. Bo tylko wtedy, gdy stawimy *temu* czoła sami, to wtedy odniesiemy sukces. Gdy wspomagamy się lekami to wtedy, to , co osiągniemy nie ma już takiej wartości.
Odnośnik do komentarza
Droga Dafne, smutne jest to, co napisałaś...Moim zdaniem przyczyną Twoich lęków, napięcia i nerwicy oczywiście jest właśnie zbyt napięty, stresujący tryb życia. Jesteś przeciążona. Ja czułam się tak jeszcze parę miesięcy temu, dopiero wakacje uzmysłowiły mi (miesiąc dochodziłam do siebie), jak bardzo byłam zestresowana. Wypoczęłam, zmieniłam pracę i dopiero teraz czuję się dobrze. Wiem, że czasy są ciężkie, nie każdy może zrobić tak, aby jemu było wygodnie, nie każdy może rzucić robotę w jeden dzień. Ja, jak już pisałam, też nie porzuciłam pracy, skończyła mi się umowa i dzięki Bogu z miejsca trafiłam do następnej pracy. Miałam szczęście. Dziś, choć pracuję dłużej niż poprzednio, czuję się o wiele lżej. Czasem wystarczy naprawdę niewiele, aby zmienić tryb życia i choć przez chwilę odsapnąć. Mój organizm też należy do tych, które potrzebują więcej odpoczynku, dużo snu i w miarę stabilnego życia, zwłaszcza psychicznego. Wiem, że niedziela to za mało, aby podładować akumulatory na cały tydzień. Dlatego też doskonale rozumiem jak się czujesz. Myślę też, że troszkę się zapętliłaś, kręcisz się w kółko. Wiesz, że od Twojej pracy zależy wiele, ustawiasz się więc na pozycji żywiciela rodziny. Masz w pamięci to, że sama nie wywodzisz się z zamożnego rodu:) Stawiasz zatem przed sobą bardzo wysoką poprzeczkę, jesteś na pewno wobec siebie bardzo wymagająca. Pracujesz też ponad siły, wiele godzin dziennie, w domu starasz się uporać z domowymi obowiązkami, a do tego walczysz ze sobą, ze złym samopoczuciem, lękami...To zbyt dużo, jak na barki jednej, małej kobietki. Dafne, ktoś musi Cię odciążyć, pomóc Ci dźwigać ten bagaż, bo w pojedynkę długo go nie poniesiesz. Boże! Jakie to czasy przyszły, że ludzie, aby żyć w miarę normalnie stradają zmysły?! Ja dopiero rok temu odłączyłam się od rodzinnego domu, wyprowadziłam się prawie 200 km od rodzinnej mieściny. Mieszkam w mieście, w którym nie mam rodziny. Pracuję do 16, po pracy udzielam korepetycji, ale jakoś z narzeczonym stajemy na nogi, wspieramy się. Było ciężko, momentami myślałam, że wariuję ze zmęczenia, bezradności, napadów lęku, nieprzespanych nocy. Gdyby nie mój Marcin, nie wiem, czy bym to przetrwała. Dafne, ktoś musi Ci pomóc, wesprzeć. Trzymam kciuki, aby był ktoś taki przy Tobie:)
Odnośnik do komentarza
Emilka: Takie uczucie zapadania i bujania wraz z zawrotami glowy u nerwicowcow jest bardzo popularne :) Nie ominelo i mnie niestety. Z pracy pare razy az musialem sie zwalniac i od razu lecialem do lekarz rodzinnej i co ... ano nic. za kazdym razem pani doktor mowila, ze nic mi nie jest, ale kontrolnie dostawalem zwolnienie na pare dni, bo to byl okres duzych upalow i pewnie sie bala troche odeslac mnie do pracy. teraz sie nie daje i juz mi praktycznie przeszlo. chodze na masaze, ktore rozluzniaja plecy, ktore zablokowane moga zmnijszac doplyw krwi i tlenu tetnicami kregowymi do glowy. nie poddawaj sie, nie daj sie. ja sobie w takich chwilach slabosci wychodzilem do lazienki i zamykalem sie w kabinie na jakis czas, zeby zlapac rownowage psycho-fizyczna.
Odnośnik do komentarza
Witajcie nerwuski:) Ta jesień, mimo że złota, polska to jednak dobijająca. Trudno rozpocząć dzień. Kamień na serduchu, a poza tym ciagłe poirytowanie. Czasem wysiadam. Staram się robić dobrą minę do złej gry, ale nie wiem ile jeszcze siły mi zostanie... Może to ta pełnia księżycowa, wy też gorzej wtedy sypiacie? Dafne, chyba dostrzegam u Ciebie *zmęczenie materiału*. Uważaj, żeby nie zagalopować się zbyt mocno: na wszystko jest czas, na relaks też i nie mów, że nie ma kiedy, bo to kiepska wymówka. Siły nam wszystkim!!! Piozdrawiam wszystkich, tych milczących również. Dajcie znak, że żyjecie, bo gotowa jestem uwierzyć, że pani N zagościła u was na dobre! Nie wpuszczajcie tej zołzy za prog waszych myśli. Dobrej nocki:)
Odnośnik do komentarza
Iwa! Daję właśnie znak, ze żyję:) Ja, w przeciwieństwie do Ciebie sypiam od dwóch dni aż za mocno - rano nie mogę się dobudzić. Efekt niedzielnego festynu szkolnego - zaangażowałam się w sprzątanie *po*, czyli ok. północy. Do domu wróciłam o 1.00, a do drugiej nie mogłam usnąć, bo się *wybudziłam*. W efekcie wczoraj byłam nieprzytomna, bo mialam do pracy na ósmą... Ale czy sypiam dobrze... Hmmm. Nie bardzo. Śnią mi się jakieś bzdury i w ogóle. Ja nie odczuwam jeszcze jesiennego przygnębienia. Po powrocie do domu wygrzewam się w słoneczku, chociaż jutro już nie będzie w czym się wygrzać (jestem świeżo po obejrzeniu pogody). A dziś nie czuję się za dobrze. Głowa mnie boli, zawroty i jeszcze podskakiwanie serca. Dawno nie było tej atrakcji, to przecież serducho musi o sobie przypomnieć... Mam tez kolejny problem do kolekcji. Widzę jakąś ciemną plamkę lewym okiem. Jest maleńka, w zasadzie nie przeszkadza, ale mnie denerwuje, bo jest. Czasem udaje mi się zaobserwować, kiedy patrzę na coś białego - niebo na przykład - że ta plamka składa się z takich przezroczystych kółeczek. Nowa atrakcja, tylko ze nie mogę tego raczej już przypisać nerwicy. Czy ktoś z Was zna się na takich sprawach? Może to jakieś odklejanie siatkówki albo zaćma, albo jaskra??? Muszę wybrać się do okulisty. A w internecie wolę nie *grzebać*, żeby znowu się nie naczytać nie wiadomo czego i nie nastraszyć... Trzymajcie się wszyscy cieplutko, nie dajcie się zapędzić nerwom w *kozi róg* czy jakoś tak. Pozdrawiam wszystkich. Pa!
Odnośnik do komentarza
No nie wiem, nie wiem... Mimo tych 32 lat czuję się czasem jak staruszka:) Wielu dolegliwości w tym wieku nie powinnam mieć, a mam:( Minia, czyli Ty też widzisz coś w rodzaju plamki? Ja to widzę tak jakby kątem oka i to się przesuwa, a Ty? W jaki sposób wykonywano Ci badanie oczu?
Odnośnik do komentarza
Witajcie. Tak, tak wszyscy mi mówią, że te moje zawroty szumy, bóle, kołatania, biegunki, mdłości to nerwica. Ale nejgorzej mi w to uwierzyć gdy one wszystkie przychodzą i mnie atakują wtedy niemal pewna jestem, że już się kończę. Wczoraj miałam dobry dzień dziś też chyba zapowiada się dość spokojnie co mnie bardzo cieszy. Czytając wypowiedź Dafne doszłam do wniosku, że mam bardzo podobną sytuację. Pracuję pięć dni w tygodniu ponad 8 godzin a w weekendy mam studia podyplomowe, w międzyczasie jakieś szkolenia, kursy, od 8 lat nie miałam ani jednego dnia urlopu, nigdzie nie wyjeżdżałam a jak są upały to już moje objawy sięgają zenitu. Może właśnie stąd ta moja nerwica?? Macie jakiś pomysł??
Odnośnik do komentarza
Witam! Droga Doro, to co zauwazylas w swoim oku ,to raczej nic groznego. Wyobraz sobie , ze ja od wielu wielu lat widze te krazace przed oczami plamki i to w wielkiej ilosci.Mam tego mnostwo, czasem sobie mysle ,ze juz wiecej tego moje oczy nie pomieszcza.Moj lekarz nazywa to metami, a przyczyna w moim przypadku jest duza krotkowzrocznosc (-5). Wnetrze oka wypelnione jest cialem szklistym , tak wiec to co widzisz to oerwane od niego ,ze tak powiem ,kawalki. Oczywiscie ja pred wizyta u lekarza bylam przekonana ,ze slepne i strasznie balam sie o siebie, tym bardziej , ze moj dziadek przed laty stracil wzrok. Obecnie moja mama tez ma bardzo powazne problemy z oczami. Kochana ,jezeli moge dac Ci rade ,to nie zwlekaj z wizyta u okulisty. Wiesz ,jacy MY jestesmy przewrazliwieni na swoim punkcie, wiec lepiej dmuchac na zimne. Zycze Ci duzo zdrowka.Mam jeszcze pytanie do Moniki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! dziewczyno odezwij sie ,jak sie czujesz ,bierzesz Seroxat? Mysle o Tobie .
Odnośnik do komentarza
czesc wszystkim ,Gabi w sumie lekarz niepowiedział dokładnie dlaczego tak sie dzieje ale tłumaczy że między żebrami przechodzą jakies nerwy i s tąd ten ból ,i najlepiej niemyslec o nim i powtarzac sobie że to nerwica i nic poważnego ja brałam czasem proplanolol ale juz w ostatecznosci ,a tak to pije melise pomaga !!!!!!!!!!!!!!!a i może pogadaj ze swoim lekarzem powiec mu o tych bólach ,wątpliwosciach
Odnośnik do komentarza
Hej Kochani. Mambik i Emilko dziękuję za wspomnienie o mnie w Waszych wypowiedziach, zrobiło mi się bardzo miło. Nie pisałam bo stwierdziłam, że to i tak nic pozytywnego, a Wy już z tego co czytam i tak macie tyle zmartwień tego typu. U mnie nieciekawie - nierozumiem siebie, swojego organizmu, kompletna klapa. Po tym udanym poniedziałku nic nie poruszyło się do przodu. Dyrektorka powiedziała, że potrzebuję zaświadczenia o tym, żeby mnie nauczyciele nie odpytywali publicznie no i że mogę wyjść z lekcji. Czekałam na zaświadczenie, przeciągało się, a kiedy się pojawiło, (wczoraj) zdała msobei sprawę, że nie mam siły. Wiele razy w zasadzie każdy poniedziałek, wtorek, środa miały być dniami w których miałam pójść do szkoły. Wypłakiwałam litry łez, nie mogłam spać w nocy, nogi mi się trzęsły(..), ale byłam zawzięta. Niestety, kiedy budziłam się rano to wsztsrko, że miałabym tam iść stanowiło dla mnie abstrakcję. Nie było mnie w szkole miesiąc. Pani nieprywatna psycholog doradziła nauczanie eksternistycznie. Ja jeszcze mam jakiś cień nadzieji - moi rodzice nie. Oni mówią, że skoro tyle razy już uciekłam (nie podołałam - każdy dzień z osobna), to nauczanie eksternistyczne jest najlepszym wyjściem. Nie potrafię sobie poradzić z tym żeby iść do szkoły, nie jestem pod opieką żadnego psychologa. Moi rodzice w końcu stwierdzili, że może wypadałoby mnie zapisać jeszcze raz na terapię. Pani psycholog umówiła spotkanie na 4 października. Nauczanie eksternistyczne przyprawia mnie o silne załamanie psychiczne, czuję się taka inna, taka beznadziejna, jakoś dziwnie niewartościowa. Wszyscy na mnie krzyczą i mają do mnie pretensję. A ja na zmianę - albo płaczę, ale krzyczę. Na razie nie widzę żadnych przejaśnień. No, ale jak to powiedziano - *Z każdej ciemnej doliny jest jakieś wyjście, jakiś tęczowy szlak.* Nie widzę go jak na chwilę obecną. Czuję się strasznie samotna, niezrozumiana. Nie będę pisać o objawach bo wydaje mi się, że wszyscy mamy je podobne i nie ma co poruszać tego tematu. Pozdrawiam Was cieplutko i życzę dużo siły.
Odnośnik do komentarza
Tom wiesz co trochę nierozumię twojego lekarza ,,,,,,miałes jakies badania serca ??????echo ,ekg ,lub holtera ????????ja cieszę sie że trafiłam do takiego mądrego lekarza który wszystko rozumie a moich objawów niebagatelizuje tylko albo robi mi badania ,albo konsultuje mnie ze swoimi znajomymi lekarzami ,wiesz chodziłam do róznych lekarzy do pani psychiatry z Krakowa która mnie odurzała lekami żebym nieczuła bólu dopiero ten lekarz postawił mnie na nogi nietylko jest lekarzem ale także rozmawia często ze mną doradza co powinnam zrobic ,tłumaczy to wszystko co dzieję sie ze mną naprawde jestem mu bardzo wdzięczna !!!!!!!!!!!i pamiętajcie że po to są lekarze żeby robic badania i po to są badania dla chorych i niedajcie wcisnąc sobie kitu że wam badania niesą potrzebne i że to tylko nerwica !!!!!!!bo uwierzcie mi żę jak ma sie wyniki w ręku i jeste się pewnym że nic Ci niejest to ten ból jest spokojniejszy i o wiele wiele mniejszy !!!!!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
A krzykiem w domu sie nieprzejmuj na mnie na początku też krzyczeli ,ale teraz jest inaczej wiedza że nie dam rady i niechcą naciskac ,bo boją sie że choroba może sie pogłębic .a ktos z twojej rodziny rozmawiał z twoim psychologiem ??????????,oże warto by było żeby porozmawiał ,moja mama po rozmowie z psychologiem popłakała sie razem ze mną i obiecała że zrobi wszystko aby mi pomóc niemam pojęcia co pani psycholog powiedziała ,ale moja rodzina ma wgląd w moją chorobę !!!!!!!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Dobrze, że się odezwałaś Alicjo :) mimo wszystko. Przykra sytuacja, szczerze miałam nadzieję na lepsze wiadomości. Myślę, że terapia to dobre rozwiązanie. Ja juz podejmowałam kilka terapi, z różnym skutkiem ale ciągle próbowałam. Szkoda tylko jeśli zdecydujesz sie na indywidualne nauczanie bo odcięcie się od ludzi nie nauczy Cię z nimi przebywać. Pomyśl o tym.
Odnośnik do komentarza
Nataszo :) - lat mam 17. Emilko, doskonale o tym wiem, dlatego też staram się robić wszystko co w mojej mocy żeby do tego nie doprowadzić. No, zobaczymy. A rodzice oboje rozmawiali z psychologiem. Prawda jest taka, że moja mama płacze praktycznie równocześnie ze mną. Rodzice rozumieją, ale nie rozumieją. Sami wiecie, co mam na myśli. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
NATASZA lezalem kiedys w szpitalu mialem 4 razy echo serca wiele razy badania krwi i tsch.Nie mam zadnych wad serca ani choroby wszystkie wyniki w normie.Z tego co wiem to dobry lekarz bylem u niego kilka razy prywatnie.Duzo ludzi do niego chodzi ostatnio 2 godziny siedzialem prywatnie zeby wejsc i jeszcze sie trzeba umawiac.Mogla bys mi napisac o co dokladnie ci chodzi co bagatelizuje muj lekarz?Pozdro.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×