Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

do zofii: coś mi się cholerka pokiełbasiło, :D nie wiem skąd wzięłam informację, że kupiłaś ksiązkę i ją czytasz:) do aldony i anety - cóż mogę wam poradzić, powiem Wam to, o czym pisałam już wczesniej a co, jak do tej pory trzyma mnie w pionie - AKCEPTACJA. uczę się akceptować ,ze tak własnie reaguję na stres nie inczej i ignorować wszystkie nieprzyjemne objawy.ja wiem, że to jest bardzo trudne, zwłaszcza na początku ale mnie pomagają w tym afirmacje, przekonanie, że nie jest to coś nienormalnego, żadna choroba psychiczna, żaden guz mózgu itd, próba zaakceptowania siebie i zajęcie się codziennymi sprawami nie bacząc na objawy.i co ważxne - nie odkładać nic na potem, *jak już wyzdrowieję* - przyjęłam do wiadomości, że będę musiała z tym żyć już zawsze, postanowiłam nie walczyć, nie wzbraniać się i- idzie mi super! od 4 tygodni żadnego poważnego ataku, dołki mam wiadomo, jak każdy ale nie skupiam się na nich, wychodzę z domu mimo sporadycznych lęków, zawsze mam przy sobie butelkę z wodą, nie martwię się, co inni pomyślą, że zachowuję się dziwnie, że dziwnie wyglądam - a co mnie obchodzi co myślą inni?to ich sprawa. poza tym do spania włączam sobie muzykę relaksacyjną i staram się codziennie sprawić sobie jakąś małą przyjemność.na przykład dzisiaj wrąbałam bulimicznie pudelko delicji - niestety jeszcze nie nauczyłam się nie mieć po takicvh akcjach wyrzutów sumienia, ale wszystko przyjdzie czasem;D tak więc akceptacja objawów - bo bez akceptacji one nie odejdą.bo będziemy się na nich skupiac, będziemy o nich mysleć, bać się ich w nieskończoność.trzeba zmienić podejście - one są częścią nas, to raz, a dwa, że skoro same sobie je wywołałyśmy, tzn, one wychodzą z nas, to równie dobrze możemy się ich pozbyć.i nie na siłę, nie uciekając przed nimi, a wręcz przeciwnie - pozwolić im, niech będą, niech sobie robią co chcą, może nawet zatrzymać się i przyjrzeć się im - z czego mogą wynikać, co mogą sygnalizować? zmiana podejścia/myślenia jest trudna, tak to porównuję do mieszania herbaty, jak mieszamy w jedną stronę ta herbata już właściwie kręci się sama, ale jak zaczynamy mieszać w druga, ona wciąż się opiera, kręci się w przeciwną i powodujemy małą burzę w szklance.ale w końcu herbata zaczyna się kręcić znowu w tę w którą mieszamy.nie wiem ,czy dość obrazowo to opisałam:) dziewczyny, głowa do góry, nie martwmy się tak tą chorobą, ona nas nie zabije, to nie jest rak, to nie jest coś co nas zżera bezpowrotnie, możemy sie tego pozbyć w każdej chwili. to nie jest coś to wzięło się znikąd - to efekt wieloletnich zachowań, schematów myślowych, sytuacji nawet z dzieciństwa - nie możemy liczyć na to, że z dnia na dzień się tego pozbędziemy - więc nie poddawajmy sie, że po miesiącu wciąż jest tak samo.jak każdy proces potrzebujemy czasu.i wytrwałości. po to jest to forum, żebyśmy się wzajemnie wspierali w naszej *walce*, żeby jak ktoś ma gorszy dzień mógł napisać, a zostanie odrazu podniesiony na duchu, gotów do dalszej pracy nad sobą. my mamy ten przywilej, że ciało nam od razu pokazuje, że coś trzeba zmienić.ludzie czasem latami skarżą się na różne objawy i nie wiedzą w czym rzecz. my wiemy:) pozdrawiam was serdecznie i trzymajcie się!
Odnośnik do komentarza
do zuzy: z tą akceptacją to jest tak, że przychodzi ona na samym końcu. Najpierw jest bunt i panika. Wiele czasu trzeba żeby dojść do takiego etapu choroby. Ja już 5 tydz. czuję się normalnie. Czasem tylko lęk przebiegnie jak mysz po stychu. Ale nic poztym . Jest super. Tak to można funkcjonować. Chyba na podobnym etapie jesteśmy. Buziaki.
Odnośnik do komentarza
Zoofia:przepraszam,że nie przesłałam linku,ale moje gg zaczęło wariować:) Zuza:)mam nadzieję,że niedługo dojdę do twojego etapu,już parę razy byłam na takim etapie:)ale jestem po dużym stresie i bez żadnych leków...to takie etapy,nie wiem jak u was,ale mnie objawy się zmieniają,nie mam już przyspieszonego bicia serca,to było dawno,ale spadki ciśnienia,ktoś pytam o omdlenia,to gorsze od omdlenia,w domu ok!ale na zewnątrz straszne(:Czytam was uważnie i ja wierzę,że dojdę do tego etapu zacznę akceptować to co się dzieje,na razie trudno.Muszę się zmobilizować do tych afirmacji,może pomogą mi się zająć czymś innym niż moimi objawami,bo to w nerwicy trudne żeby skupić się tak porządnie na czymś innym.To takie kroczki,ale tylu ciekawych rzeczy się naczytałam,że może się uda.Była już E.Foley,akupunktura,Joga i parę książek tylko żeby życie trochę pomogło;)Dzięki wielkie,buziaczki:)
Odnośnik do komentarza
zofia - masz całkowitą rację.na początku jest bunt i panika - ja chyba miałam to szczęście,że mam niesamowitą siostrę, z którą bardzo często pisze mejle, ona sama przechodziła przez depresje, bardzo dużo jej zawdzięczam, między innymi własnie tę akceptację. ilona - ja też miałam już tak, że było super a potem to wszystko wróciło, oczywiście na początku załamka, że znowu, ale potem myślałam,no tak, już raz sobie z tym poradziłam to i tym razem dam radę.i, masz rację, za każdym razem objawy inne, na początku miałam po kilkanaście ataków paniki dziennie, odrealnienie,potem te dziwne uczucie w głowie, permanentna trema, potem jazdy sercowe, ostatnio z kolei powraca czasem odrealnienie, lekkie zawroty głowy i zmęcznie.ale i z tym sobie poradzę:) anetko - no tak to jest, że jest ok, i nagle, ni zgruchy ni z pietruchy atak.ale nie należy się tym załamywać, w końcu będzie tak, że żaden atak już nie nadejdzie.i nie zrażajmy się tym, że to wraca. zostań z nami i trzymaj się mocno kochana!!!
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
Witam wszystkich.Dzień był spokojny , wieczorem byłam u mojej mamy z córką i czułam się bardzo dobrze mimo brzydkiej pogody, oby tak dalej.Dobrze że są te lepsze dni to chce się żyć :) .... i wiosna nadchodzi na całe szczęście. DO ZOFII - czytam Twoje posty i od razu czuje się dużo lepiej, bardzo wszystkich nas podnosisz na duchu, oby tak dalej. DO KIKI - odezwij się, co u Ciebie. Chciała bym z Tobą pogadać. A tu mój numer gadu gadu 10499698 . Oczywiście jeśli masz ochotę lub kto ktokolwiek z Was. Jeśli bedę miała dostęp do kompa . Pozdrawiam wszystkich cieplutko, 3maj Cie się :))
Odnośnik do komentarza
Cześć Nerwuski! Wiecie, czego się dowiedziałam na ostatniej psychoterapii? Pisałam Wam wcześniej, że psychoterapia działa cuda i nie mam już ataków. Otóż przedwczoraj 2 godziny przed psychoterapią czułam się jakbym spadała. Ciężko było mi utrzymać się na nogach. Oczywiście zaraz po tym była panika. Myślałam, że zaraz zemdleję. Po tym wszystkim się popłakałam, bo stwierdziłam, że się tego cholerstwa do śmierci nie pozbędę. Tyle czasu bez nawrotów, a tu raptem (bez wcześniejszego stresu) takie zaskoczenie. Psychoterapeutka, jak jej powiedziałam co czułam stwierdziła, że to nie był żaden atak nerwicy, tylko skoki ciśnienia. Większość ludzi cierpiących na nerwicę nawet sobie sprawy nie zdaje, że są również meteopatami. Przez to nasze uwrażliwienie na różne objawy zaczynamy odczuwać np. skoki ciśnienia, których inni ludzie nie czują. Szczególnie wiosną. Piszę to Wam, żebyście wiedzieli Kochani, iż nabywamy pochodną nerwicy nawet o tym nie wiedząc i błędnie interpretujemy objawy jako kolejny atak, a to jest spowodowane faktycznymi zmianami różnych parametrów wokół nas. Nasza psychika tu akurat nie jest winna;) Bidula, tak na nią wszystko zwalamy;). Podobno wyczaję dni bez sprawdzania prognozy pogody wcześniej, kiedy stwierdzę, że lepiej się dzisiaj nigdzie z domu nie ruszać. Ale póki mam nerwicę, to muszę się na takie ewentualności przygotować. A, i jeszcze jedno. Uzyskałam absolutne potwierdzenie, że nerwica jest w pełni uleczalna. Nie musimy się z tym męczyć do końca życia. Pozdrawiam wszystkich gorąco.
Odnośnik do komentarza
Zuzia Dziekuje Ci ze tutaj jestes .Widze ze starasz sie kazdego podniesc na duchu.Fajna z ciebie kobitka .Dzisiaj mialam udany dzien .mialam tyle zajec ze nie mialam czasu rozpatrywac czy misie kreci wglowie ,czy juz zbzikowalam czy jeszcze nie.czasami mysleze moze przegrzalam receptory ,skad to cholestwo sie bierze Jutro wybieram sie do neurologa ,zobacze co mi powie ,w kazdym razie na leczenie farmakologiczne nie dam sie namowic.pozdrawiam wszystkich.jutro postaram sie napisac wiecej.Pozdrawiam Dobrej Nocki
Odnośnik do komentarza
Jeny wszystko sobie skasowałam. Brrrrrr. No wiec od poczatku. Bardzo miło nie zastanawiać sie jak wyglądacie. Bo zawsze to robiłam gdy pisałam do którejś z Was lub czytałam Wasze posty. U mnie dzisiaj dzien podobny do wczorajszego. Męki z żołądkiem , od których odechciewa się wszystkiego. Byłam na psychoterapii, Ale nie pojechałam sama niestety choć miałam to w planach, niestety po prostu jestem do d............ Dziś przynajmniej nie płaczę jak wczoraj aczkowlwiek łza mi pociekła gdy wróciłam do domu. Oczywiście mój mąz mnie zawiózł a potem jeszcze ciągnęłam go do banku i na pocztę. W banku już zaczynałam się miotac ale zwolniło sie szybko okienko, i musiałam podejśc ale pani nie umiała mi wytłumaczyć (po prostu nie wiedziała :-( ) tego o co mi chodzi, zastanawiała się , sprawdzała a we mnie już sie zaczynało gotować dopiero poszła do koleżanki i ona szybko mi wyjaśniła. Na szczęscie. Ale na poczcie już czułam że wychodze z sieie, dobrze że było krzesło (odbierałam przesyłke poleconą) bo czułam jak moje serducho zaraz wyskoczy, że nie ustoję, zaczęłam wiercić się już jak stanęłam przy okienku , normalnie obciach, wytrzymałam ale czułam że padnę. Najgorzej boję się tych kołatań, bo od nich niedaleko do panicznego lęku. Gdy wsiadłam do samochodu trzęslam się jak galareta. Wiecie co gdy przyjechalismy byłam wykonczona, a już myślałam ze dam radę. Gucio, wiem napiszecie mi nie załamuj sie jutro będzie lepiej - wiem to . Ale zawsze jest ta niemoc która ogarnia, która powoduje, ze powstaje zwątpienie. Nie myslę o tym, nie przyjmuje tego do siebie tak jak kiedyś, myśle że wśnie przejdzie ale czuję że tak dłużej być nie może. Wiecie co mój mąz jaki był taki był (jak pił) ale uważam że teraz to bardzo dobry człowiek, że to mój tak jakby anioł stróż, tak mi go żal, ja go po prostu dobijam, szkoda mi go . On oczywiście sie nie skarży/ Dziś rano powiedziałm mu ze jastem okropną żoną, a on na to ze nie zamieniłby mnie na inną. Wiem że to takie tylko słowa (ale sczyny świadcza o słowach,zawsze stara się zeby nam wszystko zapewnić, zawsze na każdą prośbę mnie wiezie, robi zakupy, no dzieciakowi nie poświęca zbyt wiele czasu, ale moze do tego nie dorósł) ale były bardzo miłe. Bo jesteśmy 16 lat po slubie. A ja mu nie daję szczęscia tak mi sie wydaje, ciągle jęczę że mi coś dolega, ze nie pójdę tu nie pojdę tam, ciągle widzi mnie umeczona a tak nie powinno być. Już asama nie wiem co mam robić. Aby to zmienić . Tak na prawdę nie mam motywacji. On ma firme, spełnił się w jakiś sposób a ja w domu sie kitwaszę bo w każdej pracy dopada mnie w końcu po jakimś czasie coś na zasadzie znudzenia. popadania znów w swoje objawy. Sorka że Wam susze głowę ale coś nie za dobrze ze mną. Pozdraiwam
Odnośnik do komentarza
a ja bylam dzisiaj na psychoterapi i jechałam tramwajem ale jaja i udało mi sie spac po południu SUKCES SUKCES to dzisiejszy mój wpis tych co zobaczyłam wygladają swietnie i naprawde niewidac że nas takie zuczek gnojarek toczy buziaki pozbierałam wasze gg i mam was wszystkie oprócz zofii moje podawałm chyba czoraj w kazdym razie jest napewno pozdrowionka
Odnośnik do komentarza
fedora, zobacz co ewa wyżej napisała. widzicie? a jednak mozna, nie trzeba z tym się telepac do końca życia ha, ewa no tym postem to normalnie dodałaś mi otuchy (jeszcze więcej:D:D:D:) misia, rozumiem, naprawdę, co ci będę gadać, ale tym zdaniem *niestety choć miałam to w planach, niestety po prostu jestem do d............* to mnie wkurzyłaś. nie mozesz tak myśleć! jesteś wspaniałą osobą, trochę znerwicowaną ale jedno nie wyklucza drugiego;) wiem, że przychodzą takie dni, kiedy wszystko leci z rąk,człowiek się trzęsie niewiadomo dlaczego, wszystko tylko jak gwóźdź do trumny, zamiast cieszyć- dobija. i ciężko wtedy myśleć pozytywnie i wystawić głowę do słońca, wtedy do się wydają puste słowa, zdania nie mające absolutnie zastosowania w rzeczywistości, wszystko wydaje się smutne, nijakie i bezsensu a my już nie mamy sił tego dalej ciągnąć. ja w takich momentach dużo spałam.teraz nauczyłam, a raczej uczę się radzić sobie z tym bardziej czynnie, jednak wtedy tylko sen mnie ratował.sen, oglądanie śmiesznych filmów, nawet tych krótkich na youtube, jak sie ludzie przewracają:D pisałam do siostry mejle, do mamy, a siora, cóż -zaakceptuj, nie skupiaj się - taaaa, łatwo powiedzieć, nie rozumiecie mnie i tyle, w ogóle to jakiś spisek, gów...no wiecie, cały świat p[rzeciwko mnie...no i spałam. potem jak raz udało mi się wybrnąć zaczęłam zmieniać myślenie i stosunek do tego.więc kiedy ten dołek znowu wrócił już inaczej go potraktowałam.już miałam siłę, żeby robić swoje i starać się go ignorować. misia, wyżalaj się ile wlezie!wszystkie wiemy, jak to dobrze móc wylać swoje żale i strachy, wygadać się, zwłaszcza jeszcze jak inni rozumieją w czym rzecz,bo sami przez to przechodzą! po to jest to forum!! a my jesteśmy tu po to, żeby teraz, w naszych pogodniejszych chwilach móc Cię wysłuchać dodać Ci otuchy, siły, powiedzieć, że rozumiemy, że wiemy co przeżywasz i zapewnić Cię, że to MINIE! Misia, widzisz, a propo*s twojego męża (w sumie co ja mam do gadania, 23 lata zfacetem od 10 miesięcy, ale napiszę, co tam:):)) widzisz, niepotrzebnie wmawiasz sobie, że nie robisz wystarczająco, że nie starasz się jak trzeba, że powinnaś to i tamto - to też męczy i dołuje, ten perfekcjonizm - dlatego ośmielam się o tym pisać, bo sama jestem perfekcjonistką, słowa *powinnam* i *musze* często pojawiają się w moich wypowiedziach i myślach, choć staram się to zmienić na *mogłabym*, *chcę* - perfekcjonizm też wpędza w kompleksy i nerwy.Misia, nic nie musisz, robisz co możesz, robisz co w Twojej mocy, robisz to, na co w tej chwili masz siły i to jest doskonałe! jesteś doskonała taka, jaka teraz jesteś! oiecuję Wam,że wszystkie z tego wyjdziemy, tylko nie poddawajmy sie! jak tylko pojawi się dołek, piszmy o tym! piszmy o tym tutaj, rozmawiajmy o tym,bo tutaj się wszystkie rozumiemy!! buziaki i dobrej nocki wszystkim, padam na twarz;)
Odnośnik do komentarza
Gość Ewucia_p
He, he, Zuza, ja mialam takie same odczucia jak Ty. Ja jeszcze miewalam agorafobie w roznych postaciach :-). W roznych okresach (przez ostatnie 20 lat) miewalam rozne objawy, raz w wiekszym nasileniu, raz w nieco mniejszym. Ja sobie poradzialam z atakimi paniki tak, ze zaczylam je rozbierac na czynniki pierwsze i analizowac krok po kroku. Ja wiem, ze to ciezkie, bo u mnie swego czasu nawet myslenie o atakach paniki (juz nawet nie strach, ze on zaraz nastapi) powodowalo, ze mialam atak :-). Ale teraz jest jakos lepiej. W kazdym razie nie zdarzaja mi sie one kilka razy dziennie. Zauwazylam, ze odkad analizuje, to jestem w stanie znalezc przyczyne dlaczego one sie zdarzaja (jest taka analiza ABCDE) i wreszcie sie przekonalam, ze te wszyskie objawy, to jest jedynie fizyczna odpowiedz mojego organizmu na zachowanie mojej psychiki, ktora z kolei zareagowala na jakich zewnetrzny (glosny halas, obudzenie sie w nocy), badz wewnetrzy (jakies fizyczne sensacje) czynnik, czyli co czuje, co w zwiazku z tym mysle i jak to interpretuje. Przez to do tych atakow i nerwicy ogolnie podchodze jakos inaczej i doszlam do wniosku, ze nie jestem w stanie zmienic jak dziala moje cialo i jak reaguje moja psychik i nawet nie probuje. Przyjelam siebie z dobrem inwentarza :-)). I wiecie co, jest lepiej!! Natomiast jestem w stanie zmienic to jak mysle. Przyklad dla ludzi z depresja, ale dobrze obrazuje. Porownajcie ponizsze zdania: *Jest mi przykro, bo czuje, ze moj szef mnie nie lubi*. *Mysle, ze moj szef mnie nie lubi i jest mi z tego powodu przykro*. Po takich *cwiczeniach* umsylowych na temat mojej paniki, widze, ze ataki zdarzaja sie rzadziej, to znaczy w momencie, w ktorym normalnie panikowalam nie panikuje (w kazdyjm razie nie zawsze), a jak juz zaczne, to udaje mi sie to kontrolowac i panikuje w mniejszym natezeniu. Faktycznie, nadal mam to cholestwo, ale nie moge powiedziec, ze to rzadzi i kontroluje moim zyciem. Kontrola!! Tak, bo to o nia chodzi. Majac nerwice, czy ataki paniki, dzieje sie z nami, z naszym organizmem cos, czego nie mozemy kontrolowac i to powoduje jeszcze wiekszy stres. A ja paradoksalnie odzyskalam te kontrole poprzez poddanie sie mojemu cialu i swojej psychice :-), poprzez zaakceptowanie, ze taka jestem i juz. Zuza, napisalas anetce: * anetko - no tak to jest, że jest ok, i nagle, ni zgruchy ni z pietruchy atak.ale nie * należy się tym załamywać, w końcu będzie tak, że żaden atak już nie nadejdzie.i * nie zrażajmy się tym, że to wraca. Nie wiem czy powinnam to pisac, ale ja mam wrazenie, ze nigdy nie bedzie tak, ze zaden atak nie nadejdzie, bo to jest po prostu czesc nas i tego jak *dzialaja* nasze organizmy, tj. nadmiernie reagujacy system wspolczulny, czy jakt to tam specjalisci nazywaja. Taka postac alergii, ale psychicznej :-). Zwykle bodzce wywoluje niewspolmierna do nich reakcje. Ja juz mam to tyle lat i tyle razy *bylo lepiej*, a potem bum, znow wracalo, ze mi sie wydaje, ze to takie cykle zyciowe. Niestety kazdy nowy cykl jest zupelnie inny niz poprzedni i trzeba sobie z nim dawac rade. Ostatnio pojawila sie nowa sytuacja, w ktorej panikuje, ale widze, ze moja metoda analizy drobnych kroczkow pomaga w tlamszeniu mojej paniki. Na dodatek teraz wiem, ze moje taaki nie zdarzaja sie ni zgruchy ni z pietruchy, zawsze jest ten moment, kiedy cos mysle i to powoduje, ze atak rozkwita w najlepsze. Wczesniej nawet nie zdawala sobie z tego momentu sprawy, teraz tez go nie zawsze wylapuje w trakcie (i panikuje), ale potem analizujac widze, ze faktycznie byla jakas mysl, ktora spowodowala ten atak. Rany, ale sie rozpisalam i pewnie nudze.....
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Elo Wszystkim:) Ale siedzieje u nas:) Ja normalnie pracowac dzis nie moglam bo cały czas na naszej-klasie hihhi. Kurcze fajnie wygladacie i w ogóle nie widac po Was tego okropnego chorubska. Mnie to sie zawsze wydawało,ze to widac. KIKA?? Fajowo ze tym tramwajem jechałs ze mna:) No powiem Wam ze Kika dzis bardzo promienna była ja podobno tez:) Nawet pani psycholog powiedziala,ze jestem inna niz tydzien temu:) Kochane u mnie bombowo. Lęków prawie nie mam-czasami tylko spęcie.Czasami kreci mi sie w głowie i to tyle. Ze Słoneczkiem idzie mi bombowo-powiedzialam o nim mojej mamie i ona to przyjeła oki.Troszke była zszokowana ze jest młodszy ale tylko troszke. Moje Słoneczko powiedzialo swojej Mamie o mnie:) Jeszcze nie wszystko-dozuje jej informacje:) Czytam rózne Ciekawe ksiazki-zmieniam sie :) Wiem,ze to dopiero poczatek moje drogi ale widze juz poprawe. Psycholog powiedziala mi ze mój maż to duze dzoecko które nigdy nie dorosło. Pierwszy raz w zyciu powiedzialam mu to co mysle tak naprawde i to co mi sie w nim nie podoba. I wiecie Co nie boje sie!!!!!!!! Mało tego dzis mialam takie spiecie i odrazu pomyslalam o xanaxsie-ale go nie wziełam!!!!! Powiedzialam sobie ze musze sobie poradzic z tym sama i sie udało. Kurcze tyle jeszcze przede mna ale ja juz sie ciesze chc dopiero zrobiłam malutki kroczek:) Kupiłam sobie zarombiste szpilki!! Myśle ze bede w nich fajnie wygladac:) Buziaki
Odnośnik do komentarza
Gość Ewusia_p
Wlasnie zauwazylam, ze przegapila post zuzy o akecptacji i sama na ten temat znow trajlowalam :-). Zuza i tak u Ciebie dziala to lepiej, bo jak przez caly miesaic nie mialas ataku paniki to cudnie!!! Ja w ostatnim tygodniu mialam trzy, jeden duzy i dwa malutkie (chyba sobie skale od 0 do 10 opracuje :-)). Ale to co bylo to BYLO, teraz bedzie to co bedzie i wcale nie oznacza, ze znowy bede je miala. A nawet jak przyjdzie, to CO Z TEGO? Atak przyjdzie i sobie pojdzie. Jak zwykle zreszta :-))).
Odnośnik do komentarza
Gość Ewusia_p
Puk, puk, to jeszcze raz ja :-)) Chcialam przeprosic, ze ja tak personalnie nie odnosze sie do wypowiedzi Was wszystkich, ja to macie w zwyczaju, ale ja Was odwiedzam z doskoku, wiec pisze epistoly ogolne, moze sie to komu przyda.... :-).
Odnośnik do komentarza
madziowa, nie mogłam pójść spać bez odpowiedzenia Tobie. nie masz pojęcia jak się cieszę, że jest dobrze.no i że rozmawiałaś z mamą. normalnie jestem z Ciebie dumna :):) pozdrawiam, i spać ide bo naprawdę padam na twarz, a jutro nowy piękny dzień:) *Każdego dnia świat zaczyna sie na nowo* buziaki!!
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny, dziękuję Wam, że tu jestem. Czuję się silniejsza, bo mam to forum - czyli mam WAS. Nie pytam o naszą klasę, bo sobie Was wyobrażam, np. Kika to dla mnie drobna brunetka - nie wiem dlaczego brunetka;), Zuza - taka większa babka (może dlatego, że najbardziej z nas twardo stoi na ziemi), ale nie przy kości, po prostu wysoka, włosy długie, ciemny blond. I tak po kolei, wymieniałabym Was wszystkie i moze dlatego, że tu krótko jestem chcę, żeby tak pozostało, nie ośmielę się Was jeszcze oglądać, bo widzę, że się dobrze znacie. I Wy Laseczki Najpiękniejsze, Najmądrzejsze i (niestety) Najwrażliwsze pewnie też póki co tak chcecie. Uściski.
Odnośnik do komentarza
haha! no i ewusi nie mogę teraz nieodpisać:):):) to trwa, to prawda, ale jest to możliwe, zwłaszcza z takim podejściem jak masz teraz.sama widzisz, że to jest właśnie klucz:) poza tym ja wierzę, że możemy sobie z tym poradzić.nie mowię, że nigdy w życiu nie zareagujemy na stres w podobny sposób jak teraz, ale napewno nie będzie to już tak upierdliwe jak jest w tej chwili.już na prawdę idę teraz spać:P buźka!
Odnośnik do komentarza
no to jeszcze stelli odpiszę:):):):):) ha, trafiłaś z tą blondynką, ale czy wysoka? 173 :D:D w sumie nie wiem jak reszta ale ja jestem tu dość krótko, dopiero 2 tygodnie, ale prawda, mam wrażenie jakbyśmy się wszystkie znały od wieków! ja nie mam nic przeciwko, żebyś do nas dołączyła na naszej klasie - w końcu to żadne tajne zgromadzenie ani loża masońska:):) idę już spać NA PRAWDĘ bo cholerka nie wstanę jutro! ciao!!!
Odnośnik do komentarza
wiecie co ja jak dzisiaj jeczhalam tym tramwajem a potem musiałam sie przesiąśc na inny to troche mi sie w głowie kreciło a stałam na przystanku i powtrarzalam sobie słowa zuzy JEST JAK JEST i tak w kółko dojechalam do domu i jeszce było mi mało i poszłam do sklepów połazic az za mna z domu dzonili misia odzwi sie do mnie na gg prosze cie podaje jeszcze raz 7813050
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Kika A pamietasz jak sie Ciebie zapytałam czy wsiadziesz ze mna do nr 50.Kurcze nie wiedzialam ze sie bałas-ale sie ciesze ze jechałysmy razem!!!! Nic po Tobie nie bylo widac!!!!Ale jestem z Ciebie dumna!!!!!!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×