Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich! Jestem na tym tagu nowa, ale już po przeczytaniu zaledwie kilku wątków chciałabym z Wami zostać i mam nadzieję, że mnie do siebie przyjmiecie. Mój problem jest bardzo skomplikowany, bo prócz nerwicy lękowej i depresji choruję jeszcze na napadowe migotanie przedsionków w czym mogę być już ekspertem. Te wszystkie choroby bardzo się lubią i ściśle na siebie oddziałowują. To tyle na początek. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Kikuś. Kochana, to że mialaś kiepską nockę to chyba nie zarzucisz lekow?? Wiesz zdecydowałaś się na nie- dopiero bierzesz z tydzień, zanim podejmiesz tą decyzję, może warto przemęczyć się jeszcze chodź ze 2-3 tygodnie. Mi psychiatra powiedziałą gdy mi ją przepisaywałą że naiestety przy tym leku na efekt długo trzeba czekać tak około 4 tygodnie. Więc może dziubasku nie rezygnuj. Wiem że takie doświadczenia w postaci lęków w nocy i nie tylko powodują że nasz mózg zaczyna pracować i szukać przyczyny, ale przecież Ty jesteś ogólnie zdrowa, więc to tylko nerwica - a nie musi być to objaw leków. One mają głownie działanie niepożądane takie jak asentra - a Ty teraz w kibelku nie wysiadujesz. Prawda?? Zastanów się podjęłaś decyzję . Ja swojej sie trzymam . NA razie nic nie łłykam i jest ogólnie dobrze. Jutro mam tę głupią gastro - ale sama jeszcze nie wiem nie podjęłam decyzji, nie wiem czy nie wymięknę.Mialaś mame zapytać o to czy mogła rozmawiać i czy by ło to w pozycji leżącej czy siedzącej. Pozdrawiam gorącao
Odnośnik do komentarza
Małgosia12. Małgosiu to że jesteś takim stanie, to chyba zrozumiałe, jest mi bardzo przykro ale teraz jestes sama i musisz walczyć. Nie pisałaś czy masz jakąs rodzinę, znajomych wtedy jest łatwiej gdy są dzieci po prostu dla nich sie wtedy zyje. Zapewniam Cie że jesteś tu miłym gościem (pisze to również do Majki) naprawdę to forum stwarza cuda. to dzięki niemu możemy wyżalić się a zarazem pochawilić swoimi osiągnięciami, są tu wspaniałe osoby, poznajemy się dzięń po dniu i jest cudowne. Dziś teraz własnie biegłam szybciutko powiedzieć Wam wszystkim moi kochani, że mój dzień znowu należał do udanych, byłam na spacerze oczywiście z moją wspaniałą dwójką (tata i syn) zero lęków nic a teraz byliśmy w sklepie i już miałam wychodzić, prawie zbastowałam (było dużo ludzi, kolejka) a tu nic zostałam do końca i byłam szczęsliwa, po prostu wytrwałam przy kasie a w sklepie też w miarę spoko. Czuję że budzę się do zycia, dziś widziałąm mrówki, króre w końcu wyjrzały z mrowiska, dosłownie roiły się one też obudziły się z zimowego sny, niektóre drzewa pokryły się takimi wspaniałymi pąkami. Wszystko budzi się do Zycia i my też, kochani, będzie super, zobaczycie obudzimy sie z tego koszmarnego snu i wszystko będzie cudowne. Całuję mocno
Odnośnik do komentarza
Kitty kochana własnie od tego jesteśmy, żeby wysłuchać Twoich problemów, nie tłum ich w sobie bo to do niczego nie doprowadzi. Wyżal się nam a my Cię wesprzemy. To cudownie że obroniłaś się - o znaczy że nie jest z Tobą tak źle jak Ci się wydaje, jesteś silna i poradzisz sobie. Przy okazji wszystkiego dobrego z okazji urodzun :-). Szkoda że tak późno nam napisałaś. Co do facetów, to znimi zawsze problemy ale Ty jeszcze masz czas na decyzję. Żs się zmieni to raczej nie łudziłabym się. Po prostu jest jak mój mąz (takie duże dziecko.) Mój też mnie do szału doprowadza, jeśli czytałaś to wiesz. Potrafi nawet w przerwie między pierwszym a drugim daniem iść i zagrać na kompie. Ale pomyśl sobie inaczej, weź tylko dobrą tego stronę lepszy taki nałóg niż inny. Weź sobie moje słowa do serca. Lepszy mąż rający niż np. pijący. Co do tego że wkurza sie na Ciebie. Powiem Ci co jest ważne - oby na Ciebie nigdy ręki nie podniósł. Jeżeli chociaż raz to zrobi - daj sobie spokój. Bo to jak alkohol - staje się nałogiem. Mój mąz mimo nałogów co pisałam o nich , nigdy nawet muchy by nie skrzywdził, i tak naprawdę to znaczy bardzo wiele. POzdrawiam Cie gorocą i spróbuj zobaczyć tylko pozytywne cechy - może one nie są aż takie straszne, :-)
Odnośnik do komentarza
Gość betunia754
Witajcie,strasznie długo mnie tu nie było,mam duże zaległości,ale powiem wam,że miałam i mam teraz gorsze dni.Mój lęk nie pozwala mi normalnie zyć,co dzień mam jakieś dziwne strachy,dreszcze,drętwienia i takie fale jakieś mi przechodzą przez ciało......Ja już chcę być zdrowa-dlaczego ja?Tyle ludzi ma więcej problemów...Ciągle zastanawiałam się,czy pisać dalej u Was,bałam się,że to przez to że tu zaglądałam tak mi jest gorzej,nie wiem sama.Każdego dnia obiecuję sobie,że coś z tym zrobię,ale nie robię nic.Płaczę,bo jak dziecko liczę na jakiś cud-że ktoś sam przyjdzie mi pomóc,da leki...Wczoraj usuwali mi w szpitalu tłuszczaka pod piersią,podobno głęboko bardzo się dziad schował,widziałam w lusterku jak chirurg wkładał mi rekę do mojego ciała i zrobiło mi się słabo....W trakcie zabiegu narobiłam cyrku bo jeszcze musieli mnie cucić,jakby tego było mało,krew mi spływała po boku i dostałam drgawek...Lekarz się natrudził i nawrzeszczał na mnie,że nie umię sie opanować,że jestem hipohondryczką i że on już nie chce mieć ze mną doczynienia...Po zabiegu leżałam na łóżku,wyłam z bólu i bezsilności,wstydziłam się siebie i nienawidziłam siebie.Czy to aż tak bardzo musi mną rządzić,żeby w takich chwilach mieć nade mną przewagę?Wychodząc ze szpitala szłam z głową spuszczoną,bo wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę.....A ja się tylko po prostu o siebie boję!!!Boję się,że coś mi się stanie!!!!!że umrę.Nie umię nad tym zapanować.Chciałabym obyć się bez leków i lekarzy ale nie da się chyba.Ciągle z czymś biegam do lekarza,bo jak przez jakiś czas nie chodzę to jestem bardziej chora.Ja muszę!!!!!
Odnośnik do komentarza
Gość betunia754
Od kilkunastu dni mam jakieś trzęsawki,tzn.w środku ciała jakiś niepokój,ręce mi drżą,gorzej mi się oddycha..Jest mi źle!!!Co mam zrobić,żebym to ja nad tym zapanowała? Zebym przestała się bać!!!I zaczęła żyć z radością a nie z poczuciem krzywdy.Dziewczyny,potrzebuję Was!!Wiem,że pewnie mnie nie pamiętacie,byłam z Wami niedługo,ale proszę o dobre słowo i otuchy trochę.
Odnośnik do komentarza
Do Małgosi 12 Odważyłam się napisać, bo moja choroba zaczęła się również od śmierci męża. Nieprawdą jest, że czas leczy rany, Mnie też tak wszyscy tłumaczyli. Pierwsze pół roku to był szok. Potem wydawało mi się,że zdołałam się z tym pogodzić i nawet byłam z siebie zadowolona, że się nie załamałam. Ale to tylko mnie się tak wydawało. Teraz dopiero wszyscy mi mówią, że stałam się zupełnie innym człowiekiem. Od śmierci męża upłynęło już 10 lat, a z moją psychiką jest coraz gorzej. Zdaję sobie sprawę, że popełniłam kilka zasadniczych błędów i chciałabym Ciebie przed nimi ustrzec, Musimy jednak bliżej się poznać żebym odważyła się na jakiekolwiek rady. Mam nadzieję, że to tylko wstęp do naszej znajomości, a może nawet przyjaźni. Pozdrawiam i czekam na Twoją odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich,nie mogę zrozumieć jak to jest,praktycznie cały dzień czułam się super,nawet wyszłam z dzieciakami na dwór,a teraz kiedy mam wykąpać syna robi mi się słabo nie mogę się na niczym skupić.Gdzieś wewnętrznie jestem niespokojna.Zaraz się zaczynam denerwować,że coś mi się stanie,a jestem sama w domu.Najlepsze jest to,że wiem,iż nic mi się nie stanie,że to ja sama sobie to wmawiam,a mimo to są lęki.Głupota.próbuję z tym walczyć i jak udaje mi się to jestem szczęśliwa,a jak jest mi słabo sama jestem na siebie zła,że się daję.
Odnośnik do komentarza
Czytam wasze wypowiedzi i widzę,że nic nie dzieje się bez przyczyny.Tak sobie myślę,moje życie nigdy nie było usłane różami wiele musiałam przejść żeby w końcu móc spokojnie żyć,ale wtedy dopiero się wszystko zaczęło.Mam wspaniałą rodzinę,cudownego męża i dzieci,a mimo to doświadczam tej choroby i tak sobie myślę,kiedyś żyłam w ciągłym stresie w domu cały czas kłótnie,pijaństwo itd,a teraz dopiero wszystko wychodzi.
Odnośnik do komentarza
Witaj Misia. Dziękuję za zaproszenie do Waszego grona. Przepraszam, że ośmielam się wtrącać. Otóż ja miałam robioną gastroskopię i to nie raz. Pacjent leży na kanapie w pozycji na boku. W trakcie zabiegu nie można rozmawiać. Dużo zależy od lekarza, który ten zabieg wykonuje,a także od aparatury. Nie jest to przyjemne, ale da się przeżyć. Pozdrawiam i życzę odwagi.
Odnośnik do komentarza
Moje kochane dzikuski! Ile tu dziś wołań o pomoc! Takie czasy nastały , że z cywilizacją przyszły nowe choroby , a między innymi i nerwica. Poznaliśmy tą panią doskonale od podszewki i zamieszkała w naszych domach i sercach.Niby człowiek zdrowy, bo z diagnostyki tak wychodzi, a zarazem chory jak mało kto.Znam to wszystko bardzo dobrze. Muszę Wam powiedzieć że z każdym dniem czuję się coraz lepiej, ale nie zamierzam Was opóścić!!!!! Cóż Wam będę pisać. Nudy, nic się nie dzieje, co mnie bardzo cieszy. Ale heca! Kika spotkała się z Madziową w realu!!!!Bardzo dobrze że to zrobiłyście.Razem zawsze raźniej. Kika nie rezygnuj z leku!Tak naprawdę to nie dałaś mu szansy zadziałać! Fajnie , że tak młodo iskiereczko wyglądasz! Myślę, że madziowa nie przesadziła. do madziowej: a widzisz ? miałam rację. Nawet twój psycholog powiedział, że z decyzją o życiu nie musisz się spieszyć. do misi: ja też jestem ciekawa jak wyglądacie? Mam wrażenie że wszystkie jesteście malutkie i chudziutkie, bo nie macie apetytu. Jak tak sięgnę wstecz pamięcią to wydaje mi się że do wyzdrowienia potrzeba jest kilku rzeczy, a mianowicie: dobrego leku, wiary w wyzdrowienie i spokoju. Właściwie mam wrażenie , że zdrowie samo przyszło. Wiele rozmyślań, walk wewnętrznych stoczyłam i zaczęłam wygrywać , kiedy pogodziłam się z myślą , że taka jestem. Dałam i daję sobie czas. Nie wyznaczam żadnych dat . Nieograniczony czas , nie myślę, że to już tyle miesięcy a ja ciągle w proszku.Traktuję się łagodnie. Nie wkurzam się na siebie. To nie moja wina. Stałam się wolniejsza. Już nie chodzę tak szybko i głośno jak wojsko.Nic we mnie nie jet napięte. Wszelkie prace wykonuję bez nerwowości i pośpiechu, bo mam dość ciągłego wrażenia , że coś mnie goni, jakby ktoś stał nade mną z batem.Z tej energicznej, szybkiej kobiety stałam się trochę flegmatykiem . Ale dobrze mi z tym i wszystkim taką postawę polecam.
Odnośnik do komentarza
do betuni 75: Muszę ci powiedzieć , że jesteś bardzo dzielna. Poszłaś i zrobiłaś zabieg. Co z tego że dałaś popalić lekarzom? Wielu z nas nie udaje się zebrać sił i iść na jakiekolwiek badania. Np. ja. Już 3 razy odwoływałam angiografię oka, czy misia która też nie może się zmusić do gastroskopii. Tobie się udało. I wiele rzeczy ci się jeszcze uda. I pisz do nas dziewczyno, bo ja cię pamiętam i z radością zobaczyłam że jesteś na forum. Buziaki!
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
WITAM WSZYSTKICH moi drodzy niewiem co za dzień rano wydawało mi się że zapowiada się doś fajny dzień byłam pozytywnie nastawiona że w moim życiu ruszy coś do przodu umówiłam się z panią psycholog na rozmowe po prostu totalna klapa jak ja się czułam beznadziejnie miałam poczucie winy że jej zawracam głowe a ona spoglądała na zegarek po co ja tam poszłam niewiem jestem naprawdę zdołowana
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do misi wiesz co po tym spotkaniu z psychologiem zaczęłam poszukiwanie pracy oczywiście z córką kolejna klapa kolejne upokożenia iwtedy zobaczyłam iuświadomiłam sobie że jakby wszyscy ludzie byli tacy jak ja imieli ten sam problem tochyba wtedy potrafiłabym normalnie funkcjonować jakby można było krzyczeć na ulicy -ludzie czy wy nas rozumiecie dlaczego to takie trudne na dodatek mąż już dostał prawie wypowiedzenie z pracy i co dalej czy życie musi przynosić tyle bólu ludziska trzymajmy się i wspierajmy
Odnośnik do komentarza
Majka . Dzieki za słowa otuchy, Wiesz - ja wiem jak wygląda ten zabieg. Miałam go dokładnie 7 lat temu. Miałam go również mieć ze dwa miesiące temu, poszłam oczywiście nawet wziełam rano xanax żeby sie uspokoić owszem. Miałam to g......... że tak to brzydko nazwę 2 razy juz prawie w żołądku i wyrwałam to w diabły. Po prostu nie wytrzymałam, nerwy mi puściły, wydawało mi sie że się uduszę, kompletna klapa. Dlatego teraz umówiłam się na gastro przez nos barddzo cienka rurką - ale dopada mnie zwątpienie, czy dam radę przez nos, no i ze przez nos tak łatwo tego nie wyrwę, bo mogłabym sobie coś uszkodzić. Dlatego ...... ach te głupie badania. Teraz wątpie bo objawy sa mniej natarczywe niż dotychczas od pewnego czasu i przestałam sie tym zadręczać a może ja do tego tak podchodzę że tak bardzo mi nie przeszkadzają . Tym trudniej podjąć jakąkolwiek decyzję.
Odnośnik do komentarza
Betunia słonko pamiętam Cię, szkoda że tak rzadko tu zaglądasz. To nieprawda że to forum przybija wręcz przeciwnie, ono pomaga, działa jak lekarstwo, jak doskonała terapia długotreminowa. Dlatego nie omijaj go , ono Ci pomoże. Uwierz mi wiem co mówię. Nie nastawiaj się bynajmniej na cudowne ozdrowienia, rób to co robi Zofia daj sobie czas,nie spiesz się, nie miej do siebie prestensji o nic, to nic zę nic nie zrobiłaś, zrobisz to kiedy indziej nie miej wyrzutów a zobaczysz że lepiej sie będziesz czuła, nie możesz iśc na spacer - olej to pójdziesz jutro. To jest własnie akceptacja swojej choroby, Ja też nie wiedziałam o co chodzi pytałam jak ja zaakceptowac kiedy sie jej nie chce, jeśli będziesz ja odrzucała (ja robiłam to przez wiele lat) ona bedzie, Jak ją zaakceptujesz - ona też będzie ale da ci zyć. Przeczytaj poprzednie posty a wiele zrozumiesz. A co do zabiegu, to nie masz się czym przejmować , trafiłaś chyba na jakiegoś beznadziejnego lekarza. Powiem Ci tak niejeden facet by zemdlał gdyby zobaczyl to co Ty dzisiaj zobaczyłaś. Pozdrawiam Cię , zaglądaj tu do nas,
Odnośnik do komentarza
Kochana Zofio. Otórz jesteś w błędzie. Nie jestem malutka i chudziutka :-).. Jedtem tylko....... chudziutka. bo ważę około 56-57 kg. Ale tak naprawde to tak ważyłam od śreniej szkoły może nie potrzebnie się stresuję i szukam igły w stogu siana, chodzi mi o tą gastro. Ale zanim zaczęłam łykać ten lek od wrzodów to naprawdę koszmar przeżywałam i moja nerwica z tego tym razem sie wzięła. Pochałaniałam ogromne fury pokarmów i czyłam się wciąż glodna. Rano pierwsze kroki do kuchni a jeszcze lepiej podadanie w nocy suchego chleba. Odkad zmianiłam spodnie na moje stare jeansy sprzed roku (w nich musze rozpinac rozporek bo są za ciasne - a schowałam te co spadały mi z tyłka bo z resztą kupiłam je ciut za duże) moje samopoczucie poprawiło się. :-). A co do wzrostu mam 172 cm. :-) Więc nie malutka i nie bez apetytu :-). Pozdraiwam i ciesze sie że jest ok.
Odnośnik do komentarza
witajcie dziewczyny zaczne od tego ze mam jednak przejsciowe kłopoty z internetem zepsuł nam sie ruter to takie urzadzenie które rozdziela kmputery na 3 unasw domu eraz pisze ze swojego ale zachwile musze opusci pokój wielkiego brata czyli swojego syna bo tylko on ma internet w swoim pokoju no wiec tak nie odstawiłam tych leków jak mi tu piszecie walcze dalej ale nie oge sie przemóc zeby ejsc na wieksza dawke moze z czsem ponadto dzisiaj miałam dzien taki sobie nie jagorszy ale objawy tego nowego musze tłumic innym lekiem zeby pretrwac dzwoniłam w tej sprawie do mojej lekarki i powiedziała ze trzeba odczekac ze dwa tygodnie zanim odstawie stare zeby organizm sie przyzwycził do nowego to tak w skrócie mam roche wiecej energi i dzisiaj spałam w nocy i chwała bogu po południu miałam problemy z mamą musiałm szybciutko do niej jechac bo strasznie wymiotowała i wzywałam pogotowie (i lecz sie tu człowieku z nerwicy) teraz jest u mnie bo jest bardzo słaba i odwodniona jutro jedziemy do tego szpitala gdzie była operowana niech ja zdiagnozują bo mi sie to wsystko nie podoba mój mązsobie nawet wzioł urlop w domu jest wszystko narazie okej i to mnie chociaz trzyma . dziekuje wam wszystkim serdecznie za wsparcie naprawde jestescie kochani jak mówiłam snowi zeby mi uzyczył kabla do neta bo musze cos napsac to powiedział ze jestem uzalezniona ale ja tak bardzo chcialam do was napisac niezdzazyłam jeszce przeczytac wszystkich wpisów bo mam mało czasu ale jutro jak syn pójdzie do pracy to sie wepne do niego to moze uda mi sie napisac cos wiecej bo bede miała spokój jak oczywiscie wróce z mamą tn cały zamęt z lekami wziaoł sie z tego że tak dobrze sie poczułam po tym nowym ze odstawiłam w południe inny który biore bardzo długo i learka powiedziała ze tak sie nie robi i dlatego cgyba dopadła mne taka panika w nocy i lęki nie do opanowania wiec wróciłam do spowroem do tej dawki i jest znacznie lepiej nastepna próbe podejme na dugi ydzien zwiekszenia tego nowego wiem ze pisze zawile ale jestem juz zmeczona i ta mama dał mi popalic tak nie wystraszyła najwazniejsze ze wrócił mi apetyt i niesiedze w kiblu na okretke jeszce te poty i drzenie ciał jakby sbie poszło to juz całkiem mze byc madziowa jest kobitka super po ostatniej terapi poszłysmy do knajpki i pogadały dobze miec kogos takiego że jak jak wychodzisz z terapi to mozesz ją jeszcze chwile potem pociągnoc. koncze kochabe moje i obiecuje solennie ze jutro napisze wiecej a moze mąz kupi nowy ruter i bede mogla znowu wieczorem pisac ze swojego kompa i od siebie z pokoju sciskam was wszystkich mocno najmocniej na swiecie i piszcie ja napewno przeczytam i odpisze w spokoju jak go znajde pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
do misi kochana jeszcze dwa słowa bo młody naciska zeby zwolnic pokój ta gastroskopia była na leżąco i mama mówiła zebys nie próbowała rozmawiac podczas zabiegu bo wtedy cie cofa lez spokojnie i bez nerwów a bedze okej rureczka jest okej i gastro tez przez nos napisz koniecznie jak ci poszło ja jak narazi zpisałm sie na przyszła srode do gina bo z tym tez cos nie tak i do endo bo znowu nam złe wynki tarczycowe i tak w kólko z gastoskpia musze poczekac bo znowu mi sie tyle zwaliło na głowe ze heja buziaki słodkie mam nadzieje ze jutro bede mogła spokojnie poodpisywac bo nie lubie jak ktos nademna stoi musze męza zmolestoac o ten kabel rozdzielczy do internetu bo ja bez wsz niemoge zyc tak mi to weszło w krew jak moja nerwica psychologa ma raz w tygodniu a was codziennie
Odnośnik do komentarza
stokrotkaaw9 - agorke mialam jeszcze wiele lat zanim zaczelam brac lekarstwa. Potem bralam antydepresant (paroxetine) z przerwami i pomogal on w oglenym samopoczuciu i takze w stanach lekowych zwiazanych z agorafobia. A jak funkcjonowalam? Balam sie, panikowalam, ale szlam tam gdzie musialam (bylam wtedy na studiach). Ale fakt wtedy poruszalam sie miedzy jednym *bezpiecznym* miejscem a drugim. Zdarzalo mi sie uniknac jakichs wyjsc, ale raczej staralam nie poddwaca, chociaz wiele nerwow mnie to kosztowalo. Rozumowo do tego podchodzac jezeli moglam zrobic dwa kroki w domu, to moglam tez (fizycznie) zrobic dwa kroki poza domem, no nie? Oczywiscie rozum jedno, panika swoje :-). Ale nie wiem, jakos z czasem mi sie polepszylo, wiec chyba niewiele Co pomoge, bo nie potrafie powiedziec co mi pomoglo. Nadal mam pewne problemy (miejsca z dala od cywilizacji, miejscach takie jak jaskinie, metro, samolot), ale mimo, ze na ogol tam panikuje i tak tam ide, jade, byle na krotko :-))). agi120 - Twoje myslenie jest bardzo typowe :-). Ja czasami zaczynam sie denerwowac, bo NIC sie zlego nie dzieje i zaczynam sie nakrecac. Rozum jedno (ty idiotko, nic sie nie dzieje, nie ma po co sie denerwowac), a emocje swoje. Jednak ostatnio (to moje terapia) przeczytalam, ze na ogol za naszym samopoczyciem stoja mysli. I to faktycznie tak jest!!! Zdaje sobie sprawe, ze bardzo trudno uchwycic ten moment zanim czlowiek sie juz zle poczuje. Sama bylam bardzo sceptyczna kiedy o tym czytalam, tym bardziej, ze wydawalo mi sie, ze moje emocje nachodza mnie ot tak, same, bez jakiejkolwiek mojej interwencji. Ale zaczelam analizowac te sytuacje juz po fakcie - od czego sie zaczelo, co sobie myslalam, jak sie czulam. Po kilku(nastu) razach zauwazylam, ze czasem potrafie taka analize zaczac juz w trakcie takiego epizodu i udaje mi sie skierowac swoje mysli w innym kierunku i zapanowac na rozwojem swoich emocji. Oczywiscie u mnie to jeszcze jest w powijakach, ale mam nadzieje, ze z czasem czesciej bedzie udawalo mi sie o tym pamietac. No i to tez bardzo pomaga przy hipochondrii :-). Poza tym to cale obwinianie sie, wszystkie *musze, powinnam*, branie na siebie odpowiedzialnosci jest czescia *niepomocnego* myslenia i ono bardzo szkodzi w nerwicy (w depresji zreszta tez). Niestety nie znam literatury po polsku, ktora wyjasnialaby te mechanizmy, tylko po angielsku, moge cos podrzucic. Betunia75 - ja tez panicznie noje sie operacji, bo oczywiscie wydaje mi sie, ze umre. Zdarza sie, wiec dlaczego ma sie to nie zdarzyc mi? Rok temu mialam operacje nogi, wycinanie zylakow, wiec nie byla to operacja, ktora MUSIALAM miewc. Sama zdecydowalam, ze juz czas. Mialam juz jedna 15 lat, ale wlasnie ze strachu poprosilam o zniczulenie ledzwiowe, zamiast pelnego. Tym razem mialam miec pelne i oczywicie przez tydzien przed opracja chodzilam cala w stresie. W momencie operacji, juz lezac na stole mialam mysl, ze teraz musze wstac i wyjsc, to jest przeciez ostatni moment!!!!! Ale cale szczescie wtedy dali mi narkoze (dozylnie) i natychmiast swiat nagle przestal istniec. Za godzine obudzilam sie i czulam sie slodko, i z pieknie zoperowana noga :-). Duze brawa za to, ze poszlas na te operacje. Masz sie za pochwalic!! I takie ogolne rozwazania, dotyczace mojej choroby. Ja uwazam, ze po wielu latach zycia z nerwica to chyba ja zaczynam byc gora, a nie ona. Czuje sie znacznie lepiej niz kiedys, nawet zdajac sobie sprawe, ze byc moze do konca zycia bedziemy sobie towarzyszyc. Zmienilo sie przede wszystkim moje podejscie do nerwicy. Po pierwsze doszlam do wniosku, ze jezeli sama sobie nie pomoge, to nikt nie jest mi w stanie pomoc. Leki pomagaja doraznie, ale nie lecza. Grupy wsparcia jak to forum co prawda uswiadamiaja nas, ze nie jestesmy sami (ja sie prawde mowiac troche przerazilam, ze az tyle ludzi sie tak meczy jak ja i tak mi strasznie wszystkich zal), ale najwyzej lecza nas ze przekonania, ze caly swiat jest normalny, tylko z nami jest cos nie tak. Po drugie, ja uwierzylam (czy tez moze postanowilam), ze sama jestem sobie w stanie pomoc. Po trzecie, (ale nie wiem na ile inni chca czy moga to zrobic), ja zaakceptowalam te chorobe jako cos co jest integralna czescia mnie i ze mozna to nawet polubic. Moze *polubic* to zle slowo, ale nerwica stanowi dosc interesujacy obiekt do studiowania :-). Taka dysocjacja na przyklad jest bardzo interesujacym uczuciem, gdyby nie to, ze u mnie akurat zawsze prowadzila do atakow paniki :-(. Ta akceptacja mojej nerwicy nie jest jednak rezygnacja (patrz punkt 1 i 2 :-)) i podaniem sie jej, ale raczej przyzwoleniem dane sobie na bycie wlasnie taka jaka jestem z wszelkimi plusami i minusami. Ba, moje przypadlosci stanowia dla mnie czasem pozywke do humorystycznych opowiastek i potrafie sobie z nich zartowac. O moich stanach wie dobrze cala moja rodzina i niektorzy znajomi, chociaz tak naprawde doswiadczala ich tylko moja mama (jak jeszcze bylam panienka i mieszkalam w domu) i obecnie moj maz. Dzieci widza czasmi, ale nie w pewnej krasie, ale wiedza, ze mama ma takie problemy.
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do ewusi p dziękuję kochana za pozytywne nastawienie właśnie najgorsze jest oddalenie w jakieś niepewne dla nas miejsce gdzie jesteśmy sami i nie ma żadnej pomocy i nie możemy się z tejpółapki wydostać ale czytałam gdzieś że komuś po prostu ta choroba przeszła ot tak sobie nie wiem czy to możliwe ale w końcu trzeba pozytywnie myśleć pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
witam serdecznie, do wszystkich nowych i starych, dobrze, że jest to forum, przynajmniej mozna sie wygadać i ktos czyta i nas rozumie, a to jest wazne. A teraz o czym chcialam dzisiaj, no wlasnie o tym jak ja odbierałam ta chorobę, jak bylam zupelnie zdrowa,bowiem znam 1 słownie 1 osobe, która z tego wszyła i zyje normalnie. Lata temu poznalam na ulicy pewna dziewczyne, ktora okazała sie sąsiadką, z drugiego bloku. Była wtedy blada, niewyraxne i zdenerwowana, w każdym razie od slowa do slowa po kilku tygodniach, dowiedziałam sie o jej nerwicy. Właściwie nie wychodziła z domu, mając dwoje dzieci, byla po strasznych przejściach( mąż alkoholik, przypalanie żelazkiem itp), ale do rzeczy. Zaczęłam do niej chodzić i powoli wszędzie z nia bywać, najpierw ławka przed blokiem, potem sklep i coraz dalej i dalej, ale patrzyłam na nia dziwnie. Wydawało mi sie to jakieś nierealne te jej leki, napady duszności,kołatanie serca. Czasami nawet na nia krzyczałam czego sie teraz strasznie wstydzę, ale powoli tzn płynęły lata dochodziła do siebie. Dzisiaj jest 40 latką, pełną życia, pracuje, ma juz wnuczkę jest zadowolona. A ja dopiero jak sama sie rozchorowałam zrozumialam co ona przeżywała każdego dnia i prawda jest taka że nikt tego nie Zrozumie do końca dopoki sam tego nie doświadczy. Ale zawsze kiedy sie spotykamy, to mówi: w tej chorobie jest potrzebna pomocna dłoń, ktoskto Cie zrozumie,wyjdzie z tobą, da się czlowiekowi wyplakać kiedy bedzie mial na to ochotę, albo wykrzyczeć. I to jest ważne bliskośćdrugiego czlowieka i zrozumienie. Kiedy pierwszy raz zapadłam na ta chorobę to pech chciał, że moja corka dostała wtedy napadu padaczki podczas snu, zapadla w śpiączke, mąż stracil pracę i cały świat wywrócił sie do gory nogami, a do tego doszlam jeszcze ja ze swoim lekiem, ale teraz z perspektywy czasu widzę, że to mialo jakis sens , bo bardzo scementowało naszą rodzinę. Teraz zyjemy w *kupie*, każdy wypytuje sie o każdego i wiem że oni mi znowu pmogą, tylko mnie jest tak strasznie przykro ,że znowu ja ich obciążam tymi swoimi problemami. Dlatego to forum jest mi tak potrzebne, po prostu żeby sie wyżalić i podnosic na duchu, jak sie czyta wasze posty, że może byc lepiej, że ktoś miał dobry dzień. Wczoraj jak pisalam rano była gehenna, ale popoludniu juz lepiej. Zabrałam się za nową serwetę dla corki, juz mnie prosiła kilka razy, no i wczoraj wzięłam się za robotę. Pewno poświęcę temu ze dwa tygodnie, ale cóż warto:)) Czekam z niecierpliwościana ciepła wiosnę, bo zmusze sie i będę chodzic na długie spacery. I dam radę. Pamietam kiedy 1 raz trafiłam dopsychologa, to pani powiedziała mi tak: dziecko wychodź, a jak sie na ulicy poczujesz źle to usiądź i zacznij plakać, poczujesz sie lepiej, no i może doslownie nie placzę, ale staram sie jakosopanowywać, wielki sprawdzian przede mną wsobote, obiecalam corce że pojade z nia na babskie zakupy:(( ale nie wiem czy dam radę, do soboty jeszcze dwa dlugie dni, zobaczymy. A na dzisiaj wszystkimpogody ducha i usmiechu na twarzy, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszlo, pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×