Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Do Pailka i Dzidzia. Co do rzucenia palenia to wcale kobitki nie macie racji. Ja nie pale ale w mojej rodzinie nikotyna uzalezniła moją matkę i mojego mężą. Wieżcie mi że, wcale nie jest łastwiej rzucić palenie niz pozbyc sie nerwicy, Trzeba miec po prostu bardzo silna wolę. Jesteście młode i wydaje wam sie ze jak zapaliłyście kiedyś kilka fajków i łatwo wam było to tak samo jest z palaczami którzy twają w tym przez całe życie. Niestety nie jest to prawdą. Nikotyna, alkohol , nerwica to jak choroba tylko człowiek od czegoś innego sie uzależnia :-)
Odnośnik do komentarza
Do Zofia. A udzielam się troszeczkę, koleżanko - jak mi tylko czas pozwala, w końcu siedze w domu i jak tylko chwilke jestem wolna to już dyla do kompa, uzależniła mnie ta strona, traktuję to forum jako terapię i lubię sobie z Wami wszystkimi pogadać, sprawdzić co się u Was dzieje, jak się czujecie a przy okazji sama nabazgrać o tym co mnie boli. Zofia co do leków , widzisz ja czasami zachowuję się jak masochista, wiem o tym, zamiast łyknąć i poczekać na efekt ja ich nie lykam i cierpię, chodzi mi o leki które zapisuje internista. Wiesz sparzyłam sie kiedyś , pisałam o tym - faszerowano mnie dwa lata tegretolem, bo miałam niby padaczkę, ale tylko niby bo rzadnych objawaów nigdy, Boję się leków i tych konowałów którzy je wypisują. Przecież jak idziesz do lekarza i mówiesz że np. zle się czujesz dostajesz kilka recept. Po prosttu faszerują lekami jak kaczki. Boją sie odpowiedzialności. Mojemu ojcu lekarz ostatnio przepisał antybiotyk, ojciec go wybrał do końca a gdy przyszedł na kontrolę zapisał mu następny doxyciklinę, jeden z mocniejszych - staremu 76 letniemu człowiekowi. , żeby przez kolejne 10 dni brał go. Koszmar dopiero ojca zawiozłam do pulmunologa i ten powiedział kategorycznie nie. Potwierdził potem to rtg, Tak ze ślepo nie mozna brac wszystkiego co popadnie. Jeżeli chodzi o mój stan psychiczny, to owszem, gdybym wzięła jakieś leki na początku jesieni to miałoby sens. Teraz jednakże mam nadzieję że sprostam temu bez leków. Widzisz leki mają to do siebie ze sa tak jakby pigułka szczęscia dają chęc do zycia, ale niestety nie eliminują emocji, których nadmiar wnas drzemie. One ich nie wytłumią. I tak jak pisała gdzieś Dzidzia - cytuję : *kurcze zauwazylam ze to od leku chyba nic nie zalezy tylko od tego jak ja dalej zyje ..* no własnie. To emocje powodują nasz stan, dziś w telewicji mówili że 80% stresów wytwarzamy sobie sami, naszymi myslami mysląć w sposób negatywny o przyszłości, bojąc się jej, wizualizując obrazy które mogą nas kiedyś dotknąć. A to błąd nie powinniśmy tak mysleć, powinniśmy myśleć pozytywnie. Wiesz nie znam Twojej historii, ale z tego co sie zorientowałam u większości z nas nasza nerwica wynikła z jakiś emocji, z obrazów z dzieciństwa, małżenstwa i takich inncyh. Boimy sie czegoś a gdybtśmy mieli przetworzyć to sobie na inne myslenie napewno nic nas by nie dopadło. Chodzi o to, ze kilku ludzi będą w tej samej sytuacji zupełnie inaczej na nią zareaguje. Jeden nie przywiąze do niej w ogole wagi , innemu jeżeli nad nią sie zastanowi zawsze jakieś wyjście z sytuacji znajdzie a trzeciemu : tak sie nakręci, ze spapra sobie część swojego życia. I stąd te problemy nasze , widac nikt nas nie nauczył jak radzić sobie z emocjami i różnymi sytuacjami. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Madziowa. Współczuję Ci Twojego stanu emocjonalnego. I jak Ty masz byc zrowa psychicznie jak jesteś ciągle rozdarta?? Tu mąz i dziecko a tu na drugiej szali Twoje Słoneczko. Wiesz jeśli chodzi o dziecko (wiem że akurat w ostatnim poście nic o synu nie wspominałaś ale wiem że tu też masz dylemat) mojej koleżance psycholog powiedziala, ze powinno się brac zawsze dobro dziecka. Tylko trzeba wziąś trzeźwo wszelkie za i przeciw. Chodzi o to czy wiekszym dobram dla dziecka pozostania dom ze ślubnymi rodzicami dom w ktorym rodzice nie mają sobie nic do powiedzenia, w którym brak jest miłości i zrozumienia czy dobro będzie dla niego większe w domu, wktórym pozostanie bez któregoś z rodziców. Tylko u nicj jeszcze dochodziło to ze mąż pił i nie pracował. Myslę że nawet leki, choć wyciszają Twoje objawy, dotąd dopóki nie poukładasz sobie tego porządnie nie pomogą Ci wyzbyć się Twoich stanów, stąd Twoje lęki przy Słoneczku. Jesli nie masz siły na na decyzje, spróbuj zaakceptowac ten obecny stan jak cos normalnego, spróbuj sie z nim pogodzić, przyjmij go do siebie jak chleb powszedni a pewnie wszystko się wyciszy. Trzymam za Ciebie kciuki, całuję Cię mocno
Odnośnik do komentarza
moje drogie panie i szanowni panowie! dzisiaj piszę bardzo krótko -12 godzin na uczelni i padam na pysk ajutro znowu od rana.przeczytałam zaległe dwie strony i jestem z Was dumna! na prawdę, misia,nawet jeżeli czułaś się dzisiaj nieciekawie po drodze by odebrać syna - nie szkodzi!najważniejsze, że udało Ci się tego dokonac, zrobiłaś to mimo strachu;sama widzisz - raz jest lepiej raz gorzej, ale próbujesz i wiesz,że na pełną akceptację potrzeba czasu. madziowa, cieszę się, że kupiłaś sobie tę książkę, ja zaglądam do niej codziennie i zawsze mi poprawia samopoczucie.sposób, w jaki ta pani pisze trafia prosto do serca! poza tym, cóz mogę rzec - tak pozytywne posty, nawet te, w których piszecie, że jest nieciekawie to i tak z właściwym podejsciem do tematu. nic dodać nic ująć. mam nadzieję, że jutro znajdę troszkę wiecej czasu. pozdrawiam gorąco i posyłam moc ciepłych uśmiechów!!
Odnośnik do komentarza
Zuza a nich Cię!!!!!!!!!! Nie znam angielskiego ale kurczę nie mogłam tego obejrzeć -obejrzałąm tylko z 1/3. Nie nie jestem na tyle silna, to nie dla mnie :-( po postu jego glos , nie wiem co on tam mówił ale całą sala wsłuchiwałą się w niego. Wiem że to jest o szczęściu o kochaniu życia ale przykro mi nie mogę takich rzeczy oglądać. Jestem bardzo wrażliwa. Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich!mam nerwice lekowa,obecnie strasznie cierpie,nie ma mojego lekarza gdzies wyjechal a mnie sie skonczyly lekarstwa.wyszlo na to ze sama je odstawilam.no i widac ze sobie narobilam.bardzo zle sie zaczelam czuc,mam wszystkie zle objawy nerwicy.strasznie ciezko mi sie oddycha,jakby mi ktos na klacie siedzial,oczywiscie kolatanie serca,cale cialo mi drzy,zoladek mnie strasznie boli caly czas jest skurczony,no i duzo roznych innych dolegliwosci bol glowy na zmiane itp.staram sie nie wpadac w panike bo cierpie na nerwice juz ponad trzy lata,i wiem juz ze to sa objawy nerwicy,kiedys nie wiedzialam co to jest to wlasnie wpadalam w panike i wtedy myslalam ze po prostu umieram.pisze do was bo mnie niepokoi nowa dolegliwosc ktora mam od wielu lat,ale zadko wystepowala ,a teraz mam to caly praktycznie czas,a chodzi mi o to ze serce mi dziwnie bije,uczucie jakby mi sie zatykalo,dokladniej jak bije serce sa skurcze to ja mam uczucie jakby cos mi przytrzymało serce i wlasnie jakby serce nie moglo oddac w swoim rytmie skurczu.powiedzcie mi prosze co to moze byc,czy ktos z was mial cos takiego podobnego,czy powinnam sie tym martwic,czy ktoregos dnia po prostu stanie mi serce?
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
WITAM WSZYSTKICH czytając po kolei wasze posty przyszło mi na takie małe przemyślenia poruszamy w nich nasze małe zwycięstwa iporażki ale jak bardzo potrafimy się cieszyć że zrobiłysmy krok do przodu i to nam daje radośc ale potrafimy się martwić o nadchodzący dzień bo to nigdy nie wiadomo co przyniesie przecież w naszym przypadku z naszym nastawieniem czy może być dobrze? i to właśnie my które doświadczamy tyle trudu dnia codziennego dla innych to przecież bułka z masłem musimy się wspierać i to robimy ale potrzebujemy tego wsparcia od najbliższych jesteśmy bardzo wrażliwe i oczekujemy dobrego słowa a nawet pochwały jak małe dziecko my po prostu tego potrzebujemy jak powietrza i słońca DO MISI już ty dziewczyny pisały że powinnaś brać lekarstwo bo bardzo się męczysz rozumiem Twoje uprzedzenie do leków ja nie byłam na nie gotowa 18 lat ale mnie to wszystko przerosło i od roku biorę nie będę mówić że jest rewelacja ale to zmniejsza nasze cierpienie
Odnośnik do komentarza
Kochana Stokrotko. Ja rozumiem, że czasem trzeba brac leki, i na pewno bym je brała, brałam kiedyś 2 lata. A czy Ty myślisz z podczas ich brani nie cierpiałąm na to co przed ich braniem? ba zaczęły się nawet pojawiać ataki paniki,. wieć na razie ich nie tykam, co jeszcze - na pewno złe sampoczucie w domu skłoniłoby mnie do ich brania ale ogólnie w domu jest ok, więc po co się truć. BYć może zmienię zdanie, być może je łyknę ale na pewno nie jest to jeszcze ta pora. Poczakam aż dojrzeję :-)))))
Odnośnik do komentarza
witajcie wszyscy:) cieszę się że znalazłam ten portal,bo widzę, że tu nikt nie wymądrz się typu: weź się w garść, tylko każdy na swój sposób opisuje co go *boli* i jak z tym walczy, a czasami takie doświadczenia mogą być pomocne dla innych. Dzisiaj rano właśnie powiedziałam swojemu mężowi , ze znowu mam nawrót choroby, z która myślałam że wygrałam w 100%, popatrzył tylko na mnie i powiedział: zaczynamy walkę od nowa i wygramy ponownie. Nie wiem skąd on bierze tyle siły i wiary w to wszystko. Ale cóż trzeba walczyć. Małymi kroczkami do przodu. Oczywiście powiedziałam, że nie chce iść na te urodziny, bo się po prostu boję. Przryjął to spokojnie do wiadomości powiedział zadzwoń i powiedz że przyjdziemy w innym dniu. Tak po prostu. Ale mam obawy, jak rozchorowałam się po raz pierwszy, to cała rodzina odwróciła się od nas, z tego powodu , że ja nie chciałam nigdzie chodzić, owszem chętnie zapraszałam do nas , ale ja w życiu, żadnego wyjścia. Moim azylem stała się działka, na którą mąż mnie woził, a potem powolutku zaczęłam sama chodzić i tak małymi kroczkami do przodu. Po pewnym czasie gdy już czułam , a w każdym razie tak mi się wydawało, że jestem zdrowa, postanowiłam połączyć rodzinę, żal mi było męża i zaczęłam się udzielać społecznie. A teraz ten krach i znowu to samo. Nie chcę żeby przez mnie znowu zerwał kontakty. Wtedy się strasznie wściekł, bo nawet jak leżałam w szpitalach, a było to kilka razy, nikt nie zapytał, nie odwiedził i krotko mówiąc ,mąż stwierdził , że ma ich wszystkich gdzieś. Dlatego boje się że teraz ponownie wszystko się rozleci, ale nie mam siły na razie tam iść i walczyć z e sobą. Musze znowu przejść pewien etap i dojść do siebie. Ta wizyta będzie dla mnie koszmarem, na pewno ją odchoruje i dla niego , bo będzie siedział jak na szpilkach i patrzył co się z e mną dzieje. Więc chyba nie ma to sensu. I to jest właśnie koszmarne, z jednej strony człowiek chce iść, a z drugiej jakiś taki paraliżujący strach mu nie daje:(( misia, nie wiem o jakim badaniu mówisz, bo gastroskopia to wprowadzenie przewodu przez przełyk, więc z lekarzem nie bardzo pogadasz:) ponieważ nerwica strasznie mi zniszczyła żołądek, mam w tej chwili stan chroniczny i biorę leki żeby w ogóle móc normalnie jeść, miałam robiona gastroskopię już 11 razy, i właściwie zależy kto robi i jak robi. Mnie tylko dwa razy trafił się nieodpowiedni lekarz, a tak było ok. Tylko nie jeść co najmniej 12 godzin i nie pic oczywiście, a jak wkłada rurkę i dostajesz torsji to najlepiej palcami dwoma ścisnąć pępek to pomaga. Tak mi poradzono i wypróbowałam to na sobie, to tak jak uszczypniecie tylko trzeba trzymać pępek przez te 2 minuty. Mnie to pomaga. A w ogóle to gastroskopia wykazuje czy z Twoim żołądkiem i dwunastnicą wszystko ok, bo czasami nerwica powoduje różne uszkodzenia, u mnie akurat tak się stało. Oby u Ciebie było wszystko w porządku:)) Idę teraz z psem na malutki spacer, może dam rade i wytrzymam chociaż 10minut. Życzę miłego dnia wszystkim, trzymajcie się cieplutko:)
Odnośnik do komentarza
Aliskaa ja mówię o gastroskopii przeszosowej, nawet mama Kiki ja miała i podobno jest o wielebardziej znośniejsza niż normalna przede wszystkim rurka jest grubości 5,9 mm a nie 2 cm. To zasadnicza róznica :-), nieprawdaż :-)???? POzdrawiam Cie gorąco i ciszę sie że tu do nas trafiłaś. Pomagamy sobie zwajemnie i łatwiej się z tym wszystkim pozbierwć.
Odnośnik do komentarza
cześć wszystkim ja tez chyba mam ta nerwice lekowa ale nie jestem pewny czy mógł by mi ktoś pomóc moje objawy to: lewa dłoń zimna i blada, często przechodzą mnie poty jak się czegoś boje, szybko się mecze, serce mi wali jak oszalałe ogólnie dziwnie się czuje nie tak jak kiedyś na wszystko miałem ochotę a teraz nic mi się nie chce jestem strasznie zdołowany nie wiem co mam robić a mam dopiero 18 lat proszę o pomoc
Odnośnik do komentarza
Misiu słońce, nie wiem co to jest ta druga gastroskopia, o której piszesz, ale ja nigdy!!! nie miałam rurki 2 cm, raz miała średnicę 1 cm gdy od razu pobierali mi wycinek z żołądka, a raz rureczkę 4 mm ale to była zwykła sonda, więc to co innego. Zresztą ja za każdym razem mam znieczulane gardło, a moja siostra która panicznie boi się wszelkich zabiegów po prostu bierze 10 minutową narkozę i ma robiona wtedy gastroskopie, ale to już odbywa się w prywatnym gabinecie, bo w szpitalu nigdy mi się nie zdarzyło widzieć żeby ktoś dostał narkozę do gastroskopii, lekarze uważają że to jest zwykle badanie. Więc nie znam tego Twojego badania, ale jak to mówią wszystko da się przetrzymać. Pierwszy raz tez sie panicznie bałam, a teraz traktuje to jak chleb powszedni, powiem więcej dentysty boje sie panicznie, a gastroskopii nie, może dlatego że to mgnienie oka w porównaniu z fotelem dentystycznym:)
Odnośnik do komentarza
Do wiki15,jeśli chodzi oto dziwne bicie serca to ja mam to samo,czasami mam wrażenie,że ono po prostu przestaje bić.Wtedy zaczynam się stresować.Mogę ci tylko powiedzieć,że to nic takiego to po prostu nerwica.Lekarz gdy mu o tym powiedziałam,że boje się,że serce mi stanie odpowiedział,że jeszcze pożyje,że to nic takiego jest to tylko takie wrażenie przy tej chorobie i dał mi połówkę PROPRANOLU.
Odnośnik do komentarza
Czesc wszystkim!ja dzis zadzwoniłam i umówiłam się do lekarza na poniedziałek.Chcę isc a juz się denerwuje.Mam już dosc tych lęków i siedzenia w domu tylko praca i dom a od wszystkiego innego się wymiguję.zycze wszystkim miłego dnia bez stresu...
Odnośnik do komentarza
Misia ale ja nie zapalilam kiedys pare fajek i dlatego mi latwiej rzucic bylo bo palilam pare lat i jakos postanowilam sobie i rzucialm wiem ze pewnie ci oc pala przez cale zycie to jeszcze gorzej, ale czasami niektorzy przesadzaja, a czasami jest tak ze moze czlowiek ma mniej lat a przezyje wiecej niz ten co ma wiele.........a jesli chodzi do palenia to masz racje ze ten co wiecej lat pali to gorzej z tym jest....Pozdrawiam buziaki :)
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
Do misi rozumiem Cię dokładnie bo ja też tak miałam wdomu czułam się dobrze a jak miałam wyjść to był koszmar ale po ciężkim stresie poczułam się naprawde żle nawet w domu i dlatego zdecydowałam się na lekarstwo zdziwiło mnie tylko że Ty podczas brania miałaś takie objawy naprawdę dziwne dowiadujemy się coraz to nowych rzeczy więc się nie dziwie że jesteś taka przeciwna
Odnośnik do komentarza
Czytam wszystkie posty uważnie,podtrzymujecie mnie na duchu,że nie jestem inna:)czy ktoś dał sobie radę przez dłuższy czas bez leków?brałam długo i miałam przerwę,a teraz jestem po dużym stresie...i jakoś nie mogę nic brać....wszystkie objawy uboczne się nasilają....nie wiem co się dzieje...lekarka patrzy na mnie jak na dziwoląga:)!do tego tak jak piszecie staram się jak mogę rzucić palenie....ale radzę sobie już lepiej z lękiem,na razie w domu i na niedalekiej ulicy....może wyjdę dalej....fajnie tak poczytać,że nie jestem sama.pozdrawiam cieplutko
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich! Dziś dzień upłynął mi bajecznie. Zero lęków. Jednak przez moją głowę przemkneły jakieś obawy. Zdałam sobie sprawę, że moja choroba zaczęła się od ciągłego martwienia się o coś, czy o kogoś. Denerwowałam się np.o dziecko jak wyjeżdżało na zieloną szkołe, o męża jak gdzieś dalej jechał, o sprawę w sądzie itd. I tak galopowałam z tym zamartwianiem, że moje ciało wpadło w jakiś chory rezonans.Moja wyobraźnia wyprowadziła mnie na manowce.Ciągłe myślenie jak to będzie, czy się uda, czy wszystko będzie dobrze powodowało stres, który poczynił spustoszenie w organiźmie. Rozbudowałam sobie tak negatywną wobraźnię, że każda myśl, każde słowo i obraz powodowało przeraźliwy strach .Horror który ziścił się w życiu, nie dając miejsca na dobry humor i radość z życia.Powoli wypieram to negatywne myślenie. Opanowuję siły które mną zawładnęły. Staram się spokojnie i z uporem zastąpić negatywne myśli myślami pozytywnymi. Próbuję patrzeć na świat przez różowe okulary i cieszyć się najmniejszą drobnostką. Przekonuję sama siebie, że w sercu zawsze można mieć wiosnę. Jak dziecko szeroko otwieram oczy .Uczę się kochać życie. :) Tak sobie pomyślałam i podzieliłam się z tym z Wami. Buziaki!
Odnośnik do komentarza
zofiaa masz w 100% racje :) ciesze sie ze u ciebie tak jak piszesz bajecznie bo u mnie dzis tak samo minol dzien :) a na dodtaek wyszlo sloneczko :).Wiem jak to jest zamartwiac sie na zapas, albo w moim przypadku bo nie wiem jak ty plakalam z byle glupoty z jednego przykrego slowa a ostatnio zauwazylam ze nie placze az tak bardzo i potrafie cieszyc sie z wszystkiego :) super uczucie :) wiosna idzie wiec my tez rozkwitamy :) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Zofia czyli jednym słowem potwierdzasz to co napisałm wczesniej, że wytwarzamy w sobie negatywne emocje, najwyższa pora to zmienić i cieszę sie że Ty to robisz już a ja tez powoli staram się to robić. Stokrotka tak własnie było bralam te leki , oczywiście wiele im zawdzięczam, dały mi po prostu kopa bo ja miałam taką depresje, ze lepiej nie mówić, w zasadzie nie funkcjonowałam normalnie, wszystko było ponad moje siły a po nich zroiłam kilka kursów, napisałm pracę licencjacką i ją obroniłam. Dlateo w depresji są naprawdę pomocne - chodzi mi o antydepresanty. Wiesz ja po prostu chcę własnymi siłami to pokonać i zrozumieć gdzie popełniam błędy, chcę nauczyć się opanowywać to a w zasadzie nie nauczę sie tego biorąc leki. Pragnę zmienic moje nastaienie do świata do zycia pragnę umniejszyć swoje oczekiwania, bo z pewnością miałam je za wysokie , i pragne nauczyć się żyć z ludźmi tak róznymi ludźmi,czy to bedzie mój mąż, moja matka czy kolega czy koleżanka czy po prostu ktoś nieznajomy. Nie wiem czy mi sie to uda, ale zakładam że tak dlatego leki poszły na razie w odstawkę. Ilona47 . Podaj mi dłoń, widzisz jesteśmy w podobnej sytuacji. Ja też leków nie biorę i też zaczynam sobie radzić z lękiem. Nie poddawaj się , małymi kroczkami tylko nie za szybko a zobaczysz pozbędziemy się tego tałatajstwa, ale pamiętaj tylko przy zaakceptowaniu swojej choroby, Oczywiście ja nie zamierzam gdy mnie dopadnie atak paniki czy jakiegoś potwornego leku stronić od leków. Zawsze nosze przy sobie butelkę z wodą i xanax . Teraz chyba bedzie ze mną ewentualnie hydroxyzyna. Trzymaj się i pisz tu do nas. Kika, Madziowa, Wampi, Kitty , Nowa gdzie się panienki podziewacie?????
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×