Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

do kik: nie wiem dlaczego tak jest, ale ja również gdy się źle czuję to tak mną telepie, że zagrzać się nie mogę. Zimno przeszywa mnie całą i ta nieznośna trzepawka jest najgorsza, jakbym gorączkę miała. Ja myślę, że u Ciebie jest tak, że Ty się boisz nowych leków brać i to wywołuje u Ciebie lęk. Musisz wierzyć że ci pomagają!Oczekuj, że będzie lepiej.Nastaw się na polepszenie i uwierz! Wiem że to nie jest łatwe. Ale się da.Inni wychodzą przecież z nerwicy, więc i Tobie się uda. Ja czuję się dobrze.Troszkę jakby mnie w przełyku zatykało ale nie jst to nawet dusznie, tylko lekkie przytykanie.Byłam dziś z mężem na spacerku. Wiosnę widać, wszystko się topi, strumienie nabrały wody , z dachów po rynnach cieknie, błocko niesamowite.Ale ptaszki świergolą i jest nadzieja na nowe życie i dobre zmiany. Trzymam kciuki za Ciebie! Buziaki!
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich.Ja w czwartek byłam u swojego lekarza kazał mi brać leki ostatnie dwa miesiące i powiedział mi że jestem już praktycznie zdrowa.Niewiem jak to będzie po odstawieniu leków? Do Tekili. Sory że Ci tak długo nie odpisywałam ale nie mogłam.Ja choruje od sierpnia tamtego roku.Tak jak pisałam za 2 miesace mam odstawić leki inawet juz mi lekarz nie kazał do niego przychodzić.Mam nadzieje .ze naprawde jestem zdrowa. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
do zofiaa kochana moja ja tak juz miałam 2 dni przed zanimwzielam nowe leki wiec to chyba nie jest zwiazne z lekami tylko cos innego pozatym ja mam dzisiaj straszne skoki cisnienia i pewnie to dlatego tez ma wpływ na moje samopoczucie głowa mnie tak boli jakby mi ja miało na poł rozłamac i na zmiane dreszcze i zimno i tak od 4 dni na zmiane. pozatym mam takie wrazenie ze patrze przez jakies zamglone swiatło okropnosc co sie porusze to serce jak młot i te popuchniete powieki nigdy tak nie miałam kochana a od bania sie brania nowych leków powieki nie puchną ak mi sie przynajmniej zdaje jutro sie chce zarejestrowc do kardiologa tam gdzie miałam robione cho niech no ona sie temu przyjzy bo tak sie nieda bo umre ze strachu. pozdrawiam. ja tez dzisiaj byłam na spacerku ale mało przyjemnosci czerpałam z niego
Odnośnik do komentarza
Cześć dziewczyny, nie pisałam i nie zaglądałam tutaj jakiś czas i widzę,że mam zaległości w czytaniu. Byłam u psychiatry (wreszcie) i przepisała mi zotral. I nie wiem czy to 2 dzień po kolonoskopii byłam taka wyjałowiona, czy winien był temu zotral ale po kilku godzinach od zażycia miałam takie skoki ciśnień jak jeszcze nigdy w zyciu.Czy któraś z was też brała to świństwo? Oczywiście skończyło się na pogotowiu ale ponieważ zdążyłam przed ich przyjazdem wziąć proplamolol i dwie tabl.relanium, to potem ciśnienie mi się wyrównało.Na drugi dzień zadzwoniłam do psychiatry i kazała mi brać tylko ćwiartkę ale ja już się boję tego brać. Myślę,że zaczekam na badania (powtórne) serca i wtedy coś zdecyduję.Bo jak widzę moje chodzenie do psycholożki raz w miesiącu mija się z celem, a płacę za wizytę 90 zł. Może jast wśród was ktoś z okolic Bytomia,Gliwic i mógłby polecić jakiegoś kompetentnego psychoterapeutę? Jeśli chodzi o książki (ktoś pytał) to ostatnio kupiłam *Jak pokonałam raka* ze względu na różne metody naturalne leczenia nie tylko raka, *Pokonać lęki i fobie*, *Potężna moc relaksacji*. I przy tej ostatniej odpadłam.Jest do niej dołączona płyta z relaksacją i ucieszona,że takiego fajnego zakupu dokonałam, włączyła płytę, wykonuję wszystkie polecenia i ,wyobrażcie sobie szlag mnie trafiał już w połowie relaksacji! Nie mogła z nerwów juz wytrzymać, tak mi się to dłużyło,że w końcu wyłączyłam i w sumie jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Chyba ze mną jest już tragicznie skoro mie umiem nawet się zrelaksować...
Odnośnik do komentarza
Kikuś trzymaj się mocno i nie poddawaj, to tylko objawy nerwicy, masz straszny chaos a może denerwujesz się mężem?? Tylko nie chcesz tego przyjąć do wiadomości, czyli tak podśwaidomie organizm na to reaguje? Kochana nie napisałąś czy będziecie świętować czy nie . Gdybys napisała conieco bym wywnioskowała. Ja tam bym się wkurzyła gdyby mój mąz w urodziny wybrałby sie sam na narty. Z resztą on nigdzie sam nie jeździ,. Więc może to wszystko Cio poirytowało i stąd Twoje samopoczucie i zwiększone ciśnienie. Mój też dziś rano wkurzył mnie niemiłosiernie. Już kiedyś obiecałam sobie ze z nim nigdy nie zjem sniadania. Ale dzisiaj niedziela , nawet zrobiłam mu herbatę, zawołałam dziciaka , bo tata jadł wcześniej, No i na moje nieszczęscie. Zaczeła się gadka, która zawsze objawaia się u mnie że odechciewa mi się jesć. U mojego męza najważniejsze jest jedzenie o zgrozo! Zawsze musi być dużo soli, a najlepiej żeby było tłuszczu sporo. A ja nie mam tylko jego do karmienia : ale tatę co ma ogromny cholesterol, synka no i siebie co mi dopiero cholesterol spadł. Przecież nie będę gotowała dla każdego oddzielnie, Poza tym Uważam że dobrze gotuję, dlatego pewne gadki nie powinny mieć miejsca, WYmyślam co się tylko da, uszka, sruszka , itd. wszystko zawsze kręci się wokół żarcia* A najgorsze jest to, że mówi tak jak nie chcesz gotować to nie gotuj - syn je w szkole a ja zjem na mieście. Nie ma znaczenia ze syn w szkole czasem nie je bo mu nie smakuje, że tata musi coś jesć, że ja też a że on na jeden obiad wyda tyle co ja bym zrobiła na przynajmnie 3 dla całej rodziny to już się nie liczy bo on musi napchać bęben nie zawsze tym co smaczne - bo wiadomo jak w tych barach gotują. Żarcie, zarcie i jeszcze raz żarcie - najważniejsza przyjemność tego świata. Brrrrrrrrr. Tak poza tym u nas była piekna pogoda , słoneczko świaciło, byliśmy ze 2 godziny na spacerze, Było fajnie ptaszki ćwierkały, gdzieniegdzie widać było swieżą zieloną trawę. choć na początku mnie podduszało - guma pomogła:-) i jakoś poszło, zero lęków nic. Spokój , gdyby nie te duszności to może byłoby spoko. POzdraiwam gorąco wszystkie dziewczęta.
Odnośnik do komentarza
Megan . Nie wiem dlaczego ale mój tata co prawda on ma 76 lat to też po kolonoskopii trafił do szpitala na kardiologię. Może to było związane z tym, ze długo trzea nie jesć przed tym badaniem i pije sie jakieś sole.- nie mam pojęcia ale coś takiego miało miejsce. Co do terapii ja chodzę co tydzień i płącę 8o zł. ale juz jak pisłąm ostatnio byłam wkurzona bo już chodzę prawie 3 miesiąc i efektów brak. - ale w koncu coś zaczyna działać. Ja lubie do niej chodzić bo się odsterowuję a na prawdę chodzenie raz w miesiącu nie ma sensu, Moze jesli masz gorszą sytuację finansowa spróbuj poszukać terapii na kase chorych, przecież pełno wszędzie jest ośrodków leczenia zdrowia psychicznego. Co do relaksacj - gdy ona ja przeprowadza jest to w miare krótki (trening shultza ok 15 min) i po nim jestem taka zrelaksowana zebym zasnęła. A w domu zrobiłam sobie z płyty jak radzić sobie ze stresem to wylądowałam na nocnej pomocy lekarskiej. Kazali( na tej płycie) tak jakoś głębolo oddychać , nie wiem czy źle to robiłam bo byłu momenty, ze zapadałam w sen ale wybudzłam się z jakimś lękiem jakbym miła zaraz paść i cięzko mi było oddychać i jakiś ucisk w klatce, Także może my to same źle robimy. Nie wiem może to jest przyczyna. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
domisia jak przeczytałam twój ostani post to sie ubawiłam do łez tak juz mi lepiej jak siedze cisnienie mi sie chyba unormowało ,ale męzowi sama kazałm na te narty jechac wiec nierobi sobie wymówek on tez potrzebuje odpoczynku wczoraj powiedział mi że zbrałam mu juz wszystko na p...picie itd to se pomyslałam niech przynajmniej na te narty jedzie. a ja naprawde bylam w takim stanie że nic dodac nic ująć. co do swietowania to nic z tego poniewaz ja w moje urodziny a mam w sam nowy rok tez dostałam tylko po 24 wszystkiego dobrego i tyle on ma co roku tort i prezent w tym był tylko tort a prezencie natry he. jak pisałas o tym jedzeniu to jak bym widział nasz dom tylko zarcie sie liczy nic innego jak cos gotuje to chodzi mlaska wącha i pyta ciągle co to za pysznosci będą ja moge niejesc cały dzien jak jest taka potrzeba albo sie spiesze a on powoli z namaszczeniem zeby sie nie zadławił a mnie krew zalewa .jak idzie do sklepu za mnie to sobie zawsze wyprowiantowanie bierze bułeczki dupeczki a człowiek jak rano wstanie to sie dogonic nie moze nie mówią juz o jedzeniu a jak jest dostawa to juz wcale bo pierwsze sie robi wszystko inne ach te chłopy najlepsze jest to ze on mi zawsze mówi przeciez ja nic nie jem ale ldówka zawsze wymieciona do imentu pieczywko sobie tylko codziennie inne kupuje w piekarni koło pracy. mam nadzieje ze dojde do siebie do jutra bo napawde mam plany musze sie ruszyc za tymi zabiegami isc na badania i wiele innych pewnie zrobie wielkie G ale zobaczymy misia dziekuje ci bardzo ze jestes ze mna to tak duzo jak ktos pisze chociaz tu wszyscy piszą ciekawa jestem co sie stało z kitty bo jakos jej niema od 2 dni ostatnio rozmawiałysmy duzo na gg i miał cos jechac do łodzi załatwic w związku z obrona pracy i od tej pory jej nima ciekawe? uczy sie pewnikiem bo w srode ma obrone buziaczki
Odnośnik do komentarza
dzięki misia tylko powiedz mi jak to zrobiłaś że twój mąż poszedł się leczyć ja już próbowałam wszystkich sposobów chodziłam też na terapie grupową dla żon uzależnionych od mężów alkoholików i nic mi to nie pomogło faktem est że nie pije tak dużo jak kiedyś i nie jest już agresywny ale ja mam coraz gorzej bo ciągle się boje doszło do tego że nie mogłam być sama w domu nie mogłam sama wychodzić było tak że prosiłam męża żeby nie szedł do pracy i mi pomógł żeby mnie zawiózł do szpitala żeby mi coś dali bo chciałam się poczuć lepiej to były najgorsze dni mojego życia a dodam że było to przed bożym narodzeniem więc same wiecie porządki itp . więc postanowiłam że pojedziemy na wieś do mojej mamy ale w święta nastąpiła kulminacja brat musiał mnie zawieść do szpitala bo myślałam że mam zawał narobiłam wszystkim stracha w szpitalu zrobiono mi wszystkie badania i wyszło że to silna nerwica i muszę się udać do psychiatry mo w tym czasie oczywiście był pijany i powiedział swojej rodzinie że mam problemy z głową i że jestem wariatką to mnie zupełnie dobiło ale dzięki mojej bratowej postanowiłam się wziąść w garść poszłam do psychiatry biore leki i jest troche lepiej oczywiście musiałam obiecać mamie że na ferie przyjade do niej z dziećmi no i pojechałam nie moge powiedzieć że było żle ale i dobże bo jak byłam u mamy to myślałam co mój mąż porabia w domu ????. u mni e problem jest to że wszystko się kręci wokół mojego serca tylko mnie coś lekko zakłuje a ja już się boję że coś mi się stanie nie umiem sobie znależć miejsca w domu jak nie ma męża to jest głupie przecież on na to nie zasługuje dodam że mój mąż jest trudnym człowiekiem nie docierają do niego żadne moje argumenty twierdz że nic złego nie robi .ja od 2 lat nie pracuje z powodu choroby młodszego syna [jest dobrze]. jutro idę znów do kardiologa nie wiem już do którego z koleji i znów mi powie że to nerwica a mnie ciągle boli to serce czy wy też macie bóle w okolicy serca nie mam problemów z ciśnieniem miałam 2 razy holtera i wyszło dobrze więc co ????
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Elo Witajcie wszyscy. Wyjazd sie udał-oczywiscie:) W Białce bylo bardzo duzo ludzi-do wyjazdu na góre trzeba bylo czekac z 20 min.Myslelismy ze po 18 -tej bedzie troszke mniej ludzi,ale gdzie tam. Zjechalismy moze z 8 razy,ale i tak było fajnie. Czułam chwilami taki niepokój-napiecie,ale szybko mijało. Czułam jabym miala miec lęk ale tez gdzies ulatywał ten stan.Jest oki choć dzis nie wiem dlaczego jestem smutna-mam jakiegos doła.Przypuszczam ze dlatego,ze nie widziałam sie dzis z moim Słoneczkiem. Wiem ze tą nerwice mam dletego ze to moje życie takie niepoukladane. Nie wiem co to bedzie.Chce odejsc od męża ale sie boje,że sobie nie poradze-głównie finansowo i jeszcze kiedy czasami dla mnie jest dobry to robi mi sie go żal. Nie mam jasnej sytuacji z moim Słoneczkiem.Nie wiem czy on mysli o mnie powaznie czy tylko tak sie spotykamy-sama nawet nie wiem co chce. Wiem na pewno jedno-ze przy nim czuje sie bardzo dobrze,ze jestem szczęsliwa.Wiem ze nie chce zeby mój maz mnie dotykal itd i ze życie z nim to bezsens. Wracam do zdrowia poniewaz zaczełam tyc,rano nie budze sie z niepokojem,lęki ustępuja -jeszcze tylko czasami wkurza mnie napiecie które czasami mnie dopada. Wiem ze zawisłam,ze nie wiem co mam robic jak życ-to wszystko jest bardzo trudne....
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Postaram sie wpasc wieczorem.Chcialabym poodpisywac.Jestem teraz w pracy i ludzie zagladaja mi w ekran:(. W domu zaglada mi syn i mąż.Cholewka chyba kupie sobie laptopa.Pozdrawiam wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Gość paulka123
DZIDZIA mam jeszcze takie pytanko, jak ci ustapił ten stan nierealności to było tak nagle ze poczułas sie juz dobrze czy tak powoli to ustępowało i było słabsze. ja myslałam ze juz mi to przechdzi ale dzis jest nie za dobrze:(
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich! jestem tu nowa,znalazłam to forum ozywiście przypadkiem, co ciekawe,szukając informacji o kolce.ale przecież nie ma w życiu przypadków:)nerwica lękowa - sama ją sobie zdiagnozowałam. zaczęło się wszystko w lipcu ubiegłego roku.jeden atak paniki i..poszło. byłam w Polsce raz u psychologa, raz u psychoterapeuty-psychiatry.nie stwierdzili nerwicy, pewnie byłoza wcześnie, oboje mówili o emocjonalnym dorastaniu (mam23 lata).duzo czytalam na temat moich objawów, doszukiwałam się choroby (hipochondria to chyba jeden z objawów nerwicy,co?) no i trafiłam własnie na nerwicę lękową. ulżyło mi (!), bo wykluczyło to wszelkie fizyczne problemy, zwłaszcza guza mózgu (tak, brałam tę opcję pod uwagę bardzo poważnie!) a także schizofrenię i inne.walczę wciąż z objawami, od września zaczęłam codziennie biegać, daje mi to ulgę, niewiele, ale zawsze.czasem jest lepiej,czasem gorzej.terazjest włąśnie lepiej. myślę, że najważniejsze to nie poddawać się objawom, nie walczyć też z nimi, po prostu niech będą, są, trudno, trzebazaakceptować i robić swoje.każdy człowiek ma czasem dołek, a że mój *dołek* objawia się lękiem przed śmiercią, odrealnieniem itd, no trudno. i wiecie, ta akceptacja chyba mi najbardziej pomogła.przestałam myśleć o tym jak oczymś, co mi ustapi,a wtedy będzie dobrze itd.myślę o tym jak o czymś, co będę miec do koncażycia,w związku z czym, muszę się nauczyć z tym funkcjonować.i chyba idzie mi całkiem nieźle:)bardzo pomagaja mi studia, które, nawet jak czuję, że kompletnie nie mają sensu i w ogóle, że życie jest bezcelowe, jednak zmuszają mnie do tego,żeby coś robić.na szczescie są to studia artystyczne więc jest to też pewnie jakiś rodzaj terapii.a poza tym mój chłopak, który niestety jest daleko, ale wiem, że mnie kocha, że wspiera mnie w mojej walce i akceptuje moje depresje i całą resztę, jako pakiet, który dostał razem ze mną:D:D:D wiem jak bardzo to moze być uciążliwe, wiem, że nawet jak teraz jest lepiej, to pewnie to jeszcze powróci, ale staram się tym nie przejmować. trafiłam też przez przypadek na forum reiki, zainteresowałam się pracą energetyczną z pierwszym czakramem - uziemienie. to bardzo pasuje do tego uczucia odrealnienia - jeżeli ktoś jest otwarty na takie rzeczy to serdecznie polecam.do tego, jakjuż wspomniałam wczesniej - akceptacja.ale nie tylko objawów i stanów (tak! to są tylko stany, a stany się zmieniają, tak jak pory roku, to normalne, nic nie trwa wiecznie) ale przede wszystkim AKCEPTACJA SIEBIE.i pokochanie siebie.spojrzenie w lustro kilka razy dziennie i powiedzienie : kocham cię, Zuza:) afirmacje, pozytywne zdania, to drobne cegiełki ale są skuteczne, zaręczam.piszę dziś dość optymistycznie, ale wiem,że jeszcze dwa tygodnie temu mój post wyglądałby zupełnie inaczej. dlatego piszę to do tych, którzy właśnie tkwią w tej słabszej fazie, (nie piszę, że złej, to my określamy ją jaką złą, nieprzyjemną, a to po prostu stan, jak każdy inny), bo wiem, że sama potrzebuję takiego pozytywnego spojrzenia, jak tkwię w lękach, orealnieniu, strachu, panice itd. na pewno psycholog lub psychoterapeuta byłby lepszy - mnie niestety nie stać, jestem obecnie w irlandii, a tu ceny sąjakie są aja nie ufam tutajszym lekarzom.no i chyba, jak widać radzę sobie sama calkiem nieźle:) pewnie z psychoterapeutą byłoby jeszcze lepiej.pamiętam, że mój mi powiedział: *zrób tej panice miejsce w łóżku, daj jej kawałek kołdry, nie szamocz się z nią to pewnego razu znudzi jej się i sama odejdzie*. moja jeszcze często wraca spać ze mną, ale na szczęście już nie codziennie:) pozdrawiam wszystkich serdecznie!mam nadzieję, że udało mi się kogoś podnieść na duchu:)
Odnośnik do komentarza
Do Zuza rzeczywiście Twój post jest terapeutyczny a przede wszystkim bardzo optymistyczny, To super że tak podchodzisz do tego problemu bo właśnie dzieki takiemu podejściu można z tego bagna wyleźć. Tak pisze w książce oswoić lęk. Ale nie każdemu to sie udaje. Właśnie zawsze się zastanawiałam jak mozna ten lęk oswoić (tak jak mówił ten twój lekarz, - weź go pod kołdrę a ona sam odejszie). Jak mozna z nim spać kiedy ktoś sie go panicznie boi? Jak można mu podac rękę? Jak go oswoić idąc ulicą, mając objaw paniki i prawie mdlejąc - powiedzieć cześć witam Cię, chodź do mnie jesteś mile widziany, Gucio wtedy myślisz jak właśnie nie poddać sie mu, myslisz żeby sobie jak najszybciej poszedł w ch........ i więcej nie wracał. Właśnie tego nie potrafię zrozumieć chodzę na tą psychoterapię i gucio z niej wynoszę. Moze Ty masz jakieś inne podejście, proszę zagl,ądaj tu i udzielaj nam wskazówek, bo my choroba borykamy sie z tym ale nie potrafimy własnie się z tym lekiem przywitać. Przeczytaj nasze posty to zobaczysz że wiekszość z nas nie jest w stanie tego zaakceptować. :-((((. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Cześć kochaniutkie! U mnie niezmiennie jest dobrze. Już kiedyś miałam o tym pisać co poruszyła zuza7.A mianowicie o tym , że z tą cholerną nerwicą trzeba się pogodzić. Nie walczyć z nią do bólu, bo ona jest silniejsza od nas. Trzeba ją zaakceptować i nie stawiać siebie pod murem, nie katować się muszeniem czegokolwiek.Dać luz swojemu umysłowi. I nie myśleć ciąle o swoim ciele.Zająć się czymś. I dochodzę do przekonania , że nie trzeba też na siłę szukać sobie pasji. Pasją może być samo życie. To tyle moich wymądrzań .
Odnośnik do komentarza
do misi: wiem , że w niedyspozycji trudno jest sobie przetłumaczyć cokolwiek. Ale gdy czujesz się dobrze to trzeba marzyć i wspominać dobre chwile. To chyba jakiś rodzaj wizualizacji. Nie wiem jak to działa, ale ja czuję, że od takiej postawy nerwy mi się regenerują i nie mam porannego walenia serca,paniki i karuzeli przez dzień cały.Trzeci tydzień czuję się naprawdę dobrze.Buziaki misiu!
Odnośnik do komentarza
do kiki: myślę o Tobie koleżaneczko moja i nie wiem jak Ci pomóc :(. Tak bardzo chciałabym żebyś napisała, że dzień miałaś zajefajny.Pamiętaj że myślę o Tobie każdego dnia i jestem z Tobą. Jak już pisałam u mnie dobrze. Cóż więcej mogę dodać. Za tydzień jadę do psychiatry i psychologa. I zawsze taki wyjazd łączę z czymś miłym , co sprawia mi radość ,a mianowicie z zakupami ciuszków.Wiosna się robi a ja ubzurałam sobie nowy żakiet ze spodniami i jakieś buty+torebka. Trzymaj się dzielnie kwiatuszku.
Odnośnik do komentarza
Kikuś. Jak udały się Twoje plany na wyjście i inne ważne sprawy???? Mam nadzieje ze dobrze. Co do mojego męża widzę pewne podobieństwa z Twoim ale widzę też wielkie różnice. Np. Mój mąz nie delektuje się jedzeniem jak Twój, o nie mój po prostu wpiernicza tak, ze ąż mu sie uszy trzęsą - my w miseczkach albo talerzach a on w korycie (tak nazywam miskę w której spożywa pokarmy :-)))). Dodatkowo strasznie mlaska co powoduje u mnie chęć zatkania wszelkich otworów jakie posiadeam :-). a poza tym jak je nie zamyka buzi i widzę wszystko niemalże co ma od gardła po sam żołądek :-) masakra. Dodatkowo mięli to i międli w taki sposób ze błeeeeeee. Moj tata nigdy nie chce usiąść na przciw niego bo mówi ze nie mógłby przełknąć kęsa. Co do uroczystości ja nigdy ich nie wyprawiam bo nie mam siły się zachetać dla rodzinki. Ale od niego zawsze dostaję prezent w postaci drogich perfium ( z reguły i pieknych kwiatów) ale sam niestety nie pamięta :-(. Mój mąż zawsze zapomina o tym więc żeby mi nie było przykro kiedyś delikatnie uprzedzałam go o tym a teraz robi to za mnie mój syn i basta. Pozdrawiam Co do mnie kurczę dziś byłam nawet na spacerze z synem i z ojcem. Nie czułam żadnego lęku tylko ten pierniczony ucisk na klatce chyba z tej astmy. Teraz też miałam wzięłam lek ale znowu mnie doś dusi. Nie dobra pora dla mnie. Oj niedobra. Jak mam wykaraskać sie z tej nerwicy jak mi ta astma dowala. A no i dodatkowo mój brzuch wiem że u ciebie ta gastrosokpia jest przeznosowa ale mój mąz powiedział że nie ma mowy do Krakowa na badania mnie nie zawiezie. :-(. Powiedział że może ojcu kupić motor to niech on sie ze mną na motorze użera, To oczywiśie były zarty, Ja znalazłam taką gastroskopię w Warszawie podobno - dziś dzwoniłam ale kazali mi jutro zadzwonić. Zobaczymy, Kika spytaj mamy jakie ona miała odczucia czy to tak samo się czuje jak przy normalnej gastroskopii czy jest ulga że jest taka mała rurka czy to nie ma znaczenia. Proszę zapytaj, A to do wszystkich, o nerwicy http://nerwica.vegie.pl/jak_wyleczyc.html Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
do madziowej: no wreszcie jesteś! Czy Twoje Słoneczko wie, że masz męża? Musisz kochanie sobie wszystko poukładać, nie ma innego wyjścia. No i Słoneczko musi się określić jak widzi swoje życie za rok, dwa.Czy w tym planie jet dla Ciebie miejsce?Musisz to wiedzieć nim cokolwiek zrobisz.Musisz uporządkować teren pod budowę.
Odnośnik do komentarza
Do Nowa. Witaj jak bym siebie widziała. Co niestety nie jest pocieszjace. To wręcz przykre. Przykro mi ze musisz się z tym karaskać , Wiem dodkonale co przeżywasz,. i ci strasznie współczuję. Wiem ze takim facetom trudno przemówić do rozsądku. Ja co noc słyszłam to samo co ty: nic złego nie zrobiłem. - a mnie krew zalewała jak to nic złego: przychodził nawalony, dodatkowo nad ranem, kładł się byle gdzie, dzicko go nie interesowało, ja to juz w ogóle - to nic złego.? Czułam sie bezwartościowa po prostu do d......... i ciągle płakałam. Dopiero jak skonczył współpracę ze swoim kumplem , który go troche oszukał i jak postanowił załozyć swoją nie co ja pisze dopiero jak założył swoja i to tak wygladało budował halę i chlał nie zwracał uwagi jak to wszystko wyglada. Wtedy zdałam sobie sprawę że tak naprawdę to nic z tego nie bedzie, przepierniczy kasę i pójdziemy z torbami, I powiedziałam ze to koniec. Poskutkowało na drugi dziń, Zaszył się i od trzech lat nie powąchał. Długo potem myślłąm o tym czy nie zacznie wpędzałam się w to g...... ale na razie spoko. Co do Twoich objawów mam je identyczne, kardiolog za kardiologiem i inne sprawy, pogotowiem, nocne pomoce lekarskie poczytaj moje posty to zobaczysz. Ale to nerwica choc często zadajemy sobie pytanie a może w tej chwili jednak nie.- zawsze jest ta niepewność. Pozdrawiam Cie i pisz.
Odnośnik do komentarza
Do Madziowa. Pisałam Ci to juz kiedyś co właśnie Zofia napisała. Powinnaś sobie to wszystko przemysleć i ze swoim Słoneczkiem porozmawiać. Teraz jest Ci dobrze ale na pewno podświadomie myślisz co będzie dalej. Bo to normalne. Pisłam Ci też że bałabym sie takiego związku podczas trwania w małżenśtwiei co innego jak sie jest wolnym Bałabym się niczego innego jak rozczarowania . A poza tym mam zdanie boję się że zawsze mogłoby okazac się że zamienił stryjek siekierkę na kijek. Nie wiesz jak on by się zachowywał w stałym związku po tylu latach małażeństwa jak by się zachowywał jak by miał dziecko. Trzeba mieć nadzieję ze byłoby ok. Ale Trwanie w tej sytuacji jest dla Ciebie niezbyt korzystne. Nie gniewaj się na mnie - jestem z Toba całym swoim sercem i podziwiam Twoją odwagę . ale nawet jak bierzesz leki które Ci pomagają, wygłuszają Twoje objway - one nie wygłuszą Twoich emocji. Będziesz się z tym gryzła. Pozdrawiam Cię i zyczę wszystkiego najlepszego
Odnośnik do komentarza
misia! piszę krótko, bo nie mam zbytnio czasu w tej chwili,ale postaram się pisać jak najczęściej dopóki jestem w dobrej formie:) zgadzam się z zofią - to trudne, oswoić lęk, zaakceptować go, ale jest to możliwe i bardzo ważne.u mnie przełomem było znudzenie - po prostu kiedy miałam lepszy okres który kolejny raz nagle się skończył kolejnym atakiem moja reakcja nie był już strach przed tym, po prostu pomyślałam *znowuuuuu? to juz staje się nudne*. ten psychiatra zanim powiedział mi o szarpaniu się z paniką powiedział,żebym ją sobie wyobraziła - jako osobę, przedmiot, zwierzę, cokolwiek.kiedy już wiesz jak wygląda łatwiej się do niej przyzwyczaić.ja potraktowałam panikę jak kogoś z kim muszę zyc pod jednym dachem, a kogo nie lubię, nie podoba mi się i kto generalnie mnie mocno irytuje.ale mieszkamy razem więc warto konstruktywnie do tego podejść i może jakoś to inaczej zorganizować, zaakceptować, że ta osoba jest jaka jest,przestac z nią walczyć, najlepiej zignorować.na początku oczywiscie się oburzy - jak to, ignorujesz mnie? tak? no to masz! ale w koncu jej sie znudzi .oczywiście w momencie kiedy jest strach najtrudniej to zrobic, wiem,rozmowy ze mną gdy jestem w tym stanie są jak rzucanie grochem o ścianę, nic nie dociera.koncze narazie, jutro tez tu wpadnę.pozdrawiam wszystkich!!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×