Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Nawet nie wiesz kochana iwo jak czekałam na te słowa otuchy. Wyobraź sobie ,że ja przez 3 godziny chodziłam po domu ze łzami w oczach zarzucając sobie jaka ja to jestem zła matka , że mogłam poczekać jeszcze ten rok i zapisać go normalnie do sześciolatków, a mój kochany synuś właśnie dobrze się bawił na pytanie jak było odpowiedział ; superowo , fajowo, jutro też idę ; i powiedz mi jak tu nie zwariować.Dziękuję Ci serdecznie i życzę dobrej nocki.
Odnośnik do komentarza
Kochani, przypominam tylko wszystkim tu obecnym, ze jeszcze żyję i jakoś sobie radzę, choć jest ciężko. Wiolu! Dzięki za pamięć (okazaną jakieś 3 strony wstecz:), nie jestem wrześniowa Dorą, tylko sierpniową:). Alicja! Może kiedyś uda nam się spotkac, w jakiejś dość odległej przyszłości co prawda, ale może, może... Niestety przyznaję się, że nie mam czasu *Was czytać*, jestem naprawdę zabiegana. Uroki nowej pracy. Może w przyszłym roku szk. będzie juz łatwiej się odnaleźć??? Ale czemu to dopiero za rok?:) Powoli się przyzwyczajam do nowej sytuacji. Ranki są okropne, ale jakoś się potem rozkręcam. Mały daje sobie swietnie radę w szkole i niepotrzebnie tak przeżywałam. A Wasze pociechy w przedszkolach też sobie poradzą! Przyzwyczają się. Pewna mama w ubiegłym roku przez cały miesiąc zostawała ze swoim synem w przedszkolu, bo płakał. A potem juz było dobrze, zostawał. No ale to trzeba dużo czasu i ogromnej wytrwałości ze strony takiej mamy:) Jestem z Wami sercem, myślę o Was i pozdrawiam wszystkich - żeby kogoś nie pominąć. Zastanawiam się tylko, czemu już Renia nie zagląda i mam nadzieję, że z Małą dobrze. Pa, pa! Na pewno zajrzę w sobotę. Całuski!
Odnośnik do komentarza
Cześć . Witam wszystkich gorąco w ten pochmurny wieczór. Nie wiem dlaczego, ale ja nawet wolę takie smutne, deszczowe dni, od tych gorących, słonecznych. W ogóle to zauważyłam , że gdy świeci slońce to jestem zazwyczaj bardziej poddenerwowana, więcej spraw mnie przeraża, choroba częściej daje o sobie znać. Gdy jest deszczowo i ponuro jestem jakaś spokojniejsza....No, może to kwestia ciśnienia. Im niższe tym czławioek bardziej apatyczny , a co za tym idzie, spokojniejszy. Kiedy były takie upały ja wręcz nie potrafiłam znieść tego okropnie dającego popalić słońca. Wolałam zasłonić okna i siedzieć niemalże po ciemku niż w promieniach słońca. Ta okropna jasność panująca na dworze była dla mnie nie do zniesienia. Na ulice wyległy tłumy ludzi, gwar, ruch jak w Rzymie....Doprowadzało mnie to do szału. Jestem też przewrażliwiona na punkcie głośnych dźwięków. Kiedyś, kiedy byłam jeszcze zdrowa, bardzo lubiłam posłuchać głośno muzyki. Dziś nie mogę nawet znieść przejeżdżającej obok mnie ciężarówki, bo taki robi hałas , że doprowadza mnie tym do szewskiej pasji. A przy włączonym telewizorze nie zasnę. Muszę mieć całkowitą ciszę i spokój. Czasami chciałabym zatkać uszy i nie słyszeć nic...Nie wiem, ale chyba brakuje mi trochę spokoju, odpoczynku od pracy , tej całej codzienności. Ale niestety o urlopie mogę na dzień dzisiejszy zapomnieć. Także ta cała nerwica, co może się wydawać śmieszne, odbiła się u mnie nawet na moich zmysłach: wzroku i słuchu. Jednym słowem nie cierpię przerażającej jasności i hałasów we wszystkich możliwych postaciach. Ha! Dobrze, że mi się jeszcze na zmysł smaku, czy węchu nie rzuciło....chociaż nie powiem, bo jak widzę autobus i pomyślę tylko , że miałabym nim jechać , to od razu mam niemalże odruch wymiotny ( oczywiście pomijając już paraliżujący i doprowadzający mnie niemalże do zawału lęk przed jazdą autobusem). Ostatnio postanowiłam ,że do tej całej pracy nad sobą dołożę codzienną modlitwę. Z chęcią poszłabym do kościoła , ale się boję, a całej mszy to już na pewno nie wytrzymam. W ogóle zacznijmy od tego, że sama bym nie poszła, bo mam za daleko, a moi znajomi raczej nie często przekraczają kościelne progi. Kiedyś jak czułam się w miare dobrze ( też byłam już wtedy chora, ale to był taki lepszy okres) chodziłam sobie prawie zawsze na taką mszę zawsze w środę. Modliliśmy się wtedy do Matki Nieustającej Pomocy. I przyznać muszę, że większość moich modlitw została wysłuchana.... Mam dziś to , o co sie modliłam. Ale niestety z tym zdrowiem psychicznym dalej jest nie tak . Owszem było lepiej. Ale znów jest gorzej. Ale wiem , że sama jestem sobie winna. Kiedyś bowiem zaprzestałam leczenia na własną rękę , bo uznałam , że jestem już zdrowa i sama dam sobie radę. Dziś ze łzami w oczach stwierdzam jak bardzo się pomyliłam . I w efekcie musiałam zaczynac tą cała walkę z nerwicą na nowo. Szczerze mówiąc jest to już moje czwarte podejście do tej choroby. Czwarty jej nawrót. I np. moja mama mówi do mnie: *Tyle już razy stawiałaś temu czoła i nadal nie potrafisz z tym walczyć?.Nadal nie znasz skutecznej metody?*. A najgorsze wtym wszystkim jest to, że nie. Doświadczenie (przynajmniej w tej sprawie) nic mnie nie nauczyło. Ilekroć ta choroba powraca ja jestem przerażona tak jakby był to pierwszy jej objaw w moim życiu. Jakbym zupełnie nie wiedziała co mi do licha znowu dolega. Znowu wpadam w panikę , latam po lekarzach itp. Może , gdy choroba ustępuje , a potem na nowo wraca, ja jetem juz tak przyzwyczajona do *dobrego* , że jej ponowne pojawienie się doprowadza mnie do obłędu. Jestem osobą która ma silną wolę , ale chyba niestety słabą psychikę. Zawsze to , co stawiałam sobie za cel , to osiągnęłam swoją ciężką pracą i wytrwałością. Ale jakos wobec kaprysów psychiki staję się bezsilna. I choc tyle już lat walczę, to przyznać muszę , że chyba niewiele się nauczyłam . A może brak mi dobrego nauczyciela? Ale skąd takiego wziąć? Psycholog, psychoterapeuta? Może i tak, ale nie mam czasu i nie stać mnie na nich. Tak więc zostaję z moim problemem zupełnie sama. A to chyba jest najgorsze co może byc. Poczucie osamotnienia we własnym cierpieniu, we własnej chorobie. Podziwiam więc tych co dali sobie radę ze swoją chorobą zupelnie sami. Którzy mieli tyle siły i wiary na zwycięstwo , które osiągnęli. Czytam wasze posty, różne książki o tej chorobie, leczę się u psychiatry, staram się pracować nad sobą sama. Ale właśnie najgorsze jest to, że... sama...Nie mam przyjaciół którzy by mnie rozumieli, nie mam swojego psychologa. Po prostu nie mam sie przed kim wygadać. Dobrze, że chociaż jest to forum. Dobrze, że chociaz mam WAS . Mam tylko cichą nadzieję , że i mnie ktoś czyta i rozumie. Czytam WAS codziennie. Ale nie piszę , bo nie zawsze mam czas i ochotę. Ale jestem z WAMI każdego dnia wieczorami (bo tylko wtedy mam czas, cały dzień jestem w pracy). Licze na waszą pomoc i dobre słowo... ...Życzę zdrówka i spokoju psychicznego, dni bez problemów i lęku panicznego.........zero stresów i natłoku mysli choropbliwych, samych radości i przyjaciól prawdziwych......O których jak wiecie dziś trudno. Pa!
Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka
DO TOMA Tak te krople BACHA bardzo mi pomogły,zamówiłam je ze strony dr.bacha.Naprawde są rewelacyjne ,polecam każdemu kto szuka pomocy w nerwicy lekowej.Koszt buteleczki to 30 zł a starczaja na długo.Ja biore po kropelce dziennie i to mi wystarcza.Lekarz zapisał mi nervol ale nie wziełam zadnej tabletki,nosze w w torebce tak na wszelki wypadek :)Naprawde polecam
Odnośnik do komentarza
Parę rad, tóre mogą pomóc w walce z nerwicą. Mi pomagały, ale każdy człowiek jest inny:-) 1. Trzy razy dziennie, codziennie bez wyjątku, herbata z melisy. Nie sporadycznie. Jedna filizanka nie pomoże. 2. Trzy razy dziennie - do pół szklanki wody rozpuścić łyzkę miodu lipowego i pić systematycznie tak jak melisę. Miód lipowy ma własciwości uspokajające i jest nieszkodliwy no i smaczny:) Dobrze robi na sen, ale efekty mozna zauwazyć dopiero po dwóch, trzech tygodniach systematycznego picia. 3. Na napad kołatania serca miałam takie krople Milocardin. Nie są ziołowe, mają w swojej zawartosci brom. Ale trochę uspokajały mi serducho :)I nie miały zadnych działan niepożądanych. One są tylko na receptę, choć nie są jakimś groźnym lekiem:) 4. Gdy musisz wsiąść do autobusu, albo masz ściśnięte gardło i czujesz jakbyś miała zamiar zwymiotować, kup sobie hallsa - tego super mocno miętowego (czarnego) i ssij go. Mentol rozluźni ci gardło i trochę uspokoi:)
Odnośnik do komentarza
Optymistka dzieki.A tak wogule to witam.Rano bylem sobie zrobic jeszcze badanie TSH tarczycy tak na wszelki wypadek.Po poludniu bede mial wyniki napisze jak wyszly po odbiór po 16 00.Rano jak jechalem na pobranie krwi to nerwy mam taki ze chej nie lubie tego serducho walilo jak szalone.Emilka u ciebie w nocy byla burza ja tez sie burzy boje nawet nie wiem czemu gdzie mieszkasz ze taka burza byla?Umnie wychodzi slonce dzisiaj hura!!!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Cześć Kochani. Przeczytałam Was. DAFNE, oj kochana wszystko co piszesz, to są moje myśli. Ale super, że jesteś z nami, nas czytasz. Ja też czasami nie mam siły nic napisać. No ale tak to już jest. OLU, przeczytałam Twoje posty - no cóż, problem pt zabrakło Ci głosu podczas czytania możesz ze spokojem zaliczyć do uniwersalnych nerwicowych. Ja miałam to samo. Ja już nic nie czytam na publicznych wystąpieniach, bo jak czytam 1 zdanie, to nie mogę uspokoić oddechu i od razu panika. No nieważne w każdym razie dziewczyno nie załamuj się. Ja mam aktualnie beznadziejny dołek. Mam nadzieję, że kiedyś z niego wyjdę. Nie jestem w stanie nigdzie wyjść z domu, żadna logika, to, że MUSZE wyjść mi nie pomaga. No i oczywiście wszyscy mnie zostawili. Większość przyjaciół, ma do mnie pretensje. Ech. Pozdrawiam Was ciepło w ten kolejny, deszczowy dzień.
Odnośnik do komentarza
Lilavati zamierzem sie zastosować do kilku Twoich rad, na szczęscie cukierki od gardła mi się nie przydadzą bo tego objawu w moim zestawie nie ma :) (żadnego duszenia) i bardzo dobrze. Alicjo masz dołek czy objawy ? to dwie różne rzeczy, nigdy nie mam ich jednocześnie a panika atakuje mnie wtedy gdy, jestem w świetnym humorze i wszystko mi sie układa a gdy mam doła bo mam jakiś problem rzeczywisty objawy nerwicowe dziwnym trafem zapominają o mnie a wracają szybko gdy kłopot zostaje pokonany. Też tak macie???
Odnośnik do komentarza
EMILKO, aktualnie mam dołek. Wiesz, jeśli chodzi o dzień to nie mam objawów(noo oprócz kołatań ale to już nie zaliczam do objawów hihi, przyzwyczaiłam się). TEraz mam okres więc brzuch mnie tak boli że staram się nie wymyślać nic więcej. Mój głód jakiejś choroby jest chwilowo zaspokojony. Dziewczyny, ja się przed Wami nigdy nie chwaliłam wiekiem:) W zasadzie nie wiem dlaczego, być może dlatego, że bałam się ocen, że w tym wieku nerwica lękowa się nie zdarza itd. Z resztą, ja jestem troszkę inna niż moi rówieśnicy:) Wole właśnie towarzystwo całkiem dorosłych osób;) A mam 17 lat. Więc problem szkolny mnie dotyczy. Ja nie byłam od poniedziałku w szkole, po prostu nie potrafię sobie z tym poradzić. Zawsze jakoś to było, no miałam ataki paniki na lekcjach, wychodziłam itd, ale ja już nie mam siły. To naprawdę skomplikowana sytuacja - nie dość, że nie potrafię wyobrazić sobie 45 minut w jednym miejscu, a zwłaszcza pod obstrzałem osób z mojego profilu na który złożyli się sami moi *wrogowie*. No i oczywiście ten mój przeokropny były. Możecie myśleć, że co ja w tym wieku mogę wiedzieć o *byłych* itd. Otóż trochę wiem, gdyż ten chłopak psuł mi życie po zerwaniu po kolei. Po prostu nastawiał *moich* przyjaciół przeciwko mnie. Prawie zawsze mu się udawało. Chłopak ma nieprzeciętną siłę przekonywania i z obycia sprawia wrażenie genialnego przyjaciela, znajomego, kompana.. Ja narazie mało pisałam tak stricte o sobie. Być może to niedobrze, że ukazałam się z tym wiekiem. No, ale trudno, mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Pozdrawiam Was serdecznie dziewczyny i chłopaku:)
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich Serdecznie!Na forum pisałam tylko raz.Przeważnie tylko czytam...Tylko ostatnio nie daje mi spać pewne pytanie.Czytałam o zespole zwanym WPW.Stwierdzoną mam nerwicę,ale nie mam pewności,że to nic więcej nie jest.Miałam robione USG serca,wiele razy EKG,Holter tylko raz .Poza tym ostatnio fatalnie się czuję.Non stop kołatania,wysoki puls,doszły jeszcze pobolewania..W nocy nie mogę zasnąć,bo wydaje mi się,iż coś jest nie tak z moim sercem.Jestem w ciązy i tym bardziej się o siebie boję no i o maleństwo.Chyba zaczynam znów popadać w jakieś leki.A nie chcę tego,bo to jest okropne.Przez nerwicę nie wychodziłam prawie 2 lata z domu,ciągłe nerwy i stres,aż w końcu zabrało mnie pogotowie i tak 10 dni spędziłam w szpitalu.Może to zabrzmi głupio,ale odnoszę takie wrażenie jakbym z lewej strony pod ręką miała koło serca napełniony worek z powietrzem,Inaczej tego nie potrafię opisać.Denerwuje mnie to okropnie.I jeszcze pogoda daje mi się we znaki.Zyć nie umierać...Pozdrawiam Cieplutko!!!
Odnośnik do komentarza
Do Alicji!!!Moja przygoda z nerwicą zaczeła się właśnie w wieku 17 lat.Teraz mam 24.Wiem co czujesz,bo ja do niedawna rónież męczyłam się w szkole tak jak Ty.Ciągłe wychodzenie z lekcji ,albo starczało mi siły,żeby zostać na 2 godzinach a potem uciekałam w panice do domu.Nie wiem jakim sposobem,ale w końcu zaczeło mi się udawać i siedziałam do końca zajęć.Bodajrze dużo sobie w ten czas tłumaczyłam,że nic mi się nie stanie itp.jakoś pomogło :) Co do chłopaka,to w tym czasie właśnie w połowie zawdzięczałam jemu to,że nabawiłam się tej przykrej dolegliwości.Nikt mi nie zszarpał nigdy tyle nerwów co on.Jak czytam Twoją wypowiedz,to tak jakbym cofneła się w czasie.Nie martw się...Wiem że to marne pocieszenie,ale z czasem wszystko się ułozy...Musisz opracować sobie jakaś technikę,która pozwoli Ci przetrwać w szkole...Choć zdaję sobie sprawe jakie jest to męczące.Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Mambik, dziękuję ślicznie za szybko odpowiedź:) Oj, widzę, że osoby z nerwicą lękową łączą całe schematy życiowe! U mnie zaczęło się 3 lata temu. Pamiętam, że byłam taka zdezorientowana, nie miałam pojęcia co ze mną się dzieje. Siłą rzeczy, nikt w moim wieku nie jest stanie mnie zrozumieć, jeśli tego nie przeżył. Moja przyjaciółka ciągle to powtarza - że mnie przeprasza, ale naprawdę nie ma pojęcia co mi poradzić. A ja, jak już zapewne wszyscy tutaj próbowałam wszelkich możliwych sposobów od *szamanów* poczynając poprzez lekarzy na medytacjach kończąc. Wiem, że muszę sobie sama z tym poradzić, ale aktualnie jest ciężko. Mambik, powiedz mi jak u Ciebie w klasie reagowali ludzie na to że wychodziłaś z lekcji? No i przede wszystkim jak reagowali nauczyciele? Niestety, moi nauczyciele należą do tej niższej klasy nauczycieli którzy kompletnie nie starają się współpracować. Nie wszyscy, oczywiście, ale niestety zdecydowana większość. Czy mogłabyś powiedzieć coś więcej o tym jak to przechodziłaś?:) Jeśli chodzi o chłopaka..Wydaje mi się, że my wrażliwce też lubimy przyciągać takich ciekawych chłopaków, hehe. Często nerwica lękowa łączy się pośrednio w jakiś sposób z takim draniem. Pozdrawiam Cię Mambik i jeszcze raz dziękuję za odpowiedź. To dla mnie teraz bardzo ważne, bo jestem w kropce. Pozdrawiam też gorąco całą reszte. Trzymajcie się!
Odnośnik do komentarza
Nie będziesz miała takiej pewności. Wiesz, jak mam lęki to boję sie gdzieś pójść dlatego, że zemdleję, stracę przytomność.Ale mam nad sobą jeden bat, który mi nie pozwala zostać w domu mimo wszystko. Ja pracuję, do szkoły można nie iśc i napisac usprawiedliwienie, z pracą taki numer nie przejdzie. Często też mysle o tym co na to moja szefowa, jesli bedę musiała wyjść (przecież ona też nie rozumie co to nerwica). Z drudiej strony wiem, że jeśli nie pójdę do pracy to mnie zwolnią i zostanę bez środków do zycia i co wtedy?? Dlatego idę i myślę sobie, że jak zemdleję to ktoś jednak wezwie karetkę i bedą mnie ratować. A jeśli będę musiała wyjśc to przecież każdy ma prawo się źle poczuć. I jakoś to wszystko leci. spróbój Alicjo.
Odnośnik do komentarza
hej.przeczytalem wasze wypowiedzi.no coz mam takie same objawy.ale jakos sobie radze.czasmi jest ciezko.zwlaszcza w pracy.koledzy mowia ze ciagle jestem usmiechniety i powinlem byc przykladem dla innych.hihi.ale nerwica jest mimo ze sie usmiecham.zdretwiale nogi,zawroty glowy,brak rownowagi,wrazliwosc na halasi swiatlo,bol serca,ciezki oddech,napiete miesnie.ale staram sie z tym walczyc.pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Dafne zupełnie podobnie jest u mnie ale Ty i tak masz przewagę nade mną/ jeśli to tak można nazwać/ pracujesz.Musisz tam dotrzeć i wrócić.Dla mnie jest to pragnieniem.Po 8 latach zmagania się z nerwicą podjęłam pracę byle jaką,chcialam sprawdzić czy mogę sama funkcjonować.I mogłam.Trwało to krótko bo tylko na tyle miałam umowę.Żałuję że nie szukałam następnej.Po jakimś czasie nerwica wrócila.Nie pomagały leki .Odrzucilam wszystkie.Została mi tylko modlitwa i prośba do Boga aby mnie uwolnił od tych lęków i niepokoju.Jest trochę lepiej ,mogę zostawać sama w domu.Ale nie mogę jeszcze funkcjonować samodzielnie.Wychodzę z domu tylko z mężem.Nie mam już panicznego lęku .Pogorszył mi się wzrok i mam zawroty głowy,trochę się tym martwię.Dafne ja też jestem nadwrażliwa na wszystko.Dobrze, że o tym wszystkim napisałaś.Pozdrawiam .
Odnośnik do komentarza
Witajcie nerwuski:) Dafne, podobnie jak ty, ja również stany nawrotu czy też raczej obniżonego nastroju znoszę coraz gorzej. Niby całe lata walki powinny zahartować, a jednak... Myślę, że problem z nami jest taki, że gdy jest dobrze, nie umiemy funkcjonować jakby choroba była za nami, podświadomie czekamy na jej powrót, a wtedy najlepiej walnąć się na wyrko i łkać w poduchę:) Nie sądzisz, że to tak może być? Gabi, dzielna matko jeszcze dzielniejszego syna! Widzisz na sukces nie trzeba było długo czekać:) Powiedz mu ode mnie, że niezły z niego gość! Nie każdy w ciągu 5 dni umie przystosować się do nowej sytuacji, on umiał. Krysiu, ja też często szukam wyciszenia w modlitwie. Jest w niej siła, wierzę w to gorąco, to też chyba taka psychoterapia, ale bez psychoterapeuty, tylko lepsza, bo nie musimy o niczym opowiadać od początku, bo Bóg wie o nas wszystko. To buduje i może dać siłę tym, którzy w to wierzą. Podobnie do Dafne, też niezbyt komfortowo czułam się w kościele. Chodzę, ale unikam tłumów. Wybieram msze wieczorne lub sobotnie, czuję większą przestrzeń, swobodniej składam myśli i chyba to mi bardziej odpowiada:) Pani Krystyno, co u Pani słychać? Tom jesteś chłopie zdrów jak rydz (przynajmniej od strony tarczycy, ale sprawdzaj ją, bo ona lubi wyrzucać i nie zawsze wyniki są pewne:))! Spijcie dobrze, pa
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×