Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam (po raz pierwszy), piszę ku przestrodze. Objawy takie, jak: *łomot* serca, przyspieszony, płytki oddech, silne napady lęku z dreszczami, czasem przechodzące w *dygot*, ogólne wyczerpanie - mogą być spowodowane częstym wziewnym kontaktem z acetonem (np.zawodowo malowanie paznokci) lub z rozpuszczalnikiem *nitro* (zawiera toluen, aceton i inne świństwa) - dot. to również nieuwodnionych lakierów do podłóg, kaponu, większości klejów,lakierów i farb szybkoschnących nieakrylowych. Sama przez to przeszłam, chorowałam ok.pięciu lat. Żaden lekarz nie postawił prawidłowej diagnozy, nie zlecił właściwych badań, nie umiał powiązać objawów z przyczyną (mogą one wystąpić dopiero po upływie kilku godzin od zetknięcia z trucizną). Co gorsza, żaden nie był *w temacie*). Długotrwałe wdychanie oparów w/w substancji chemicznych powoduje nieodwracalne uszkodzenia neurologiczne! Odnośnie panicznych napadów lęku i *objawów towarzyszących* - chciałabym przestrzec również przed piciem mocnej herbaty - jest bardzo zdradliwa, zawarta w niej teina (kofeina) działa silnie ale z opóźnieniem. Znałam osoby z rozpoznaną nerwicą lękową (pobyt w klinice), które sypały pół paczki na szklankę, twierdząc, że to im służy a po dwóch godzinach wymagały interwencji lekarskiej (lekarz nie kojarzył przyczyny). Nie wiem, czy mój komentarz będzie dla Kogoś z Was użyteczny. Serdecznie pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
drętwa - Jak najbardziej takie objawy występują, drętwienie/mrowienie twarzy, rąk i nóg, ja mam na to swój sposób, bardzo ale to bardzo rzadko miewam takie historie, ale jak ostatnio miałem podczas choroby, nakręciłem się że jest mi coś więcej i buch dopadło mnie, to po prostu chodziłem po mieszkaniu w te i z powrotem, wtedy drętwienie ustępowało. Dobrze jest otworzyć okna.
Odnośnik do komentarza
Witam!! Wpadałam na forum przypadkowo i musze się przyznać że też mam nerwice lękową, przynajmniej tak to nazwałam. Kiedy pomyślę że może stać mi się źle i boję się że mi się stanie to od razu robi mi się źle, nadchodzą małe drgawki, cała jestem ciepła, bardzo sie denerwuje że może mi się coś w tym momencie stać, a najgorsze jest uczucie duszności. Wybierałam się do psychologa ale jakoś nei mogłam dotrzeć, Czy wie ktoś czy psycholog pomaga?? Bo jednak myśle że jest to w moim umyśle skoro myśle że stanie mi się zaraz niedobrze i tak sie robi. Nie umiem nad tym zapanować. Pomóżcie może wiecie czy jakieś leki na to działają??? Dziękuję i pozdrawiam!!!
Odnośnik do komentarza
iwonka007 - nie ma na to cudownego leku który zadziała od razu jak go weźmiesz, jeśli liczysz że w mig się z tym uporasz biorąc leki to nie da rady. Po pierwsze trzeba przebadać się czy nie jest to spowodowane chorobą fizyczną, jeśli nie to warto iść do psychoterapeuty, bo lekami tego nie wyleczysz, one tylko wspomagają. Moja terapia trwa 6 miesięcy i zbliżam się do zakończenia pewnego etapu i zaprzestania na jakiś czas, jak dla mnie pomogło mi to bardzo wyjść w miarę na prostą.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich!Już dwa dni siedzę tutaj na tym forum i czytam.Utwierdziłam się tylko że dobrze trafiłam i bardzo sie cieszę,że mogę tutaj znaleźć takich samych ludzi jak ja z tymi samymi objawami.Nerwica lękowa to straszna podstępna choroba, człowiek jest więźniem własnego ciała i umysłu.Ja walczę z tym dziadostwem od szkoły średniej.Dzisiaj mam już 39 lat a to cholerstwo znowu uderzyło tym razem w gardło i daje straszne objawy. Mam gulę w gardle i uczucie duszenia.Oczywiście do tego dochodzi panika strach i ląduje w szpitalu na izbie przyjęc.Tak było jeszcze tydzien temu a teraz walcze sama.Troche pogrzebałam w necie i znalazłam jak to leczyc naturalnymi sposobami i o dziwo działa!
Odnośnik do komentarza
grzegorz - bardzo dziękuję za odpowiedź, przekonałeś mnie abym skozystała z rady psychoterapeuty, bede szukać w mojej okolicy może kogos zdajde. Mam nadzieje że chociaż trochę mi pomoże a co do choroby to robiłam badania i w marcu wyszła mi tarczyca ale teraz byłam i na nastepnym badaniu i już jest wszysko ok, pozdrawiam!!
Odnośnik do komentarza
Iwonka 007- od 4 lat leczy mnie dobry psychiatra któregoosobiście poleciła mi moja terapeutka -o specjalizacji psycholog - kliniczny.Moja Pani psycholog uważa że wybór dobrego lekarza jest bardzo ważny poniewaz musi dobrze lek wprowadzić apóżniej od tego leku odstawic. Niestety zdarzają się itacy którzy wprowadzą tylko w uzależnienie a wtej chorobie chodzi o to żeby na nowo żyć normalnie. Jednym słowem musisz znaleść dobrego psychologa a on już resztą pokieruje- na pewnosię uda -powodzenia i wytrwałości w terapii!
Odnośnik do komentarza
Witam byłem tu kiedyś już miałem ból w klatce piersiowej poszedłem do lekarza zrobili USG wyszło że mam nerwice. To już za mną ból w klatce piersiowej przeszedł kilka dni temu zauważyłem że moja skóra na lewej nodze znaczy na wierzchniej stronie stopy jest taka drętwa i nie czuje na niej bólu jak ją uszczypnę. Zacząłem szukać po necie co to może być no i wyczytałem :/ ehh pech chciał że trafiłem na forum o stwardnieniu rozsianym po przeczytaniu tego nie mogłem spać. Wymyślałem różne dziwne historie. Od tego czasu mam rozwolnienie ból za łopatką lewa ręka jest jak by trochę słabsza (przynajmniej tak mi się wydaje) powiedzcie mi czy to może być nerwica?? czy jestem chory na tą paskudna chorobę jakim jest SM :/
Odnośnik do komentarza
witam prosze ika napisz cos wiecej co pomaga ci naturalnego ? skoro chorujesz juz tak długo na to dziadostwo to pomocy coprawda choruję od niedawna i teraz biore rexetin ale to nie będzie wiecznie tak kolorowo nie chce ciągle brać leków a lekarz stwierdził ze to nerwica pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość grzes19741
Witajcie ponownie..... Mam 34 lata, znalazłem to forum przez przypadek i powiem szczerze że jestem zachwycony, to co zaraz opisze nikogo pewnie juz nie zadziwi lecz czuje taką potrzebę aby sie wygadać. Oto moja chistoria: Około roku temu , to był grudzien 2007, pamietam jak dziś, w nocy miałem jechać do firmy , ponieważ pracuje jako przedstawiciel handlowy, zazwyczaj wsawałem około 2 w nocy, wstałem więc jak zawsze, zrobiłem sobie posiłek i nagle poczułem się jakos nie normalnie, zaczeło mi sie robic duszno, oblewały mnie poty, zasychało w ustach, miałem wrażenie ze umieram. Trwało to kilkanaście minut.Byłem tak przestraszony ze nei potrafie tego opisać. Od tego dnia moje życie jest juz zupełnie inne , mam 2 dzieciaczków , wspanoałą żonę i nie potrafię sobie z tym do końca poradzic, przebadałem sie , wszystko ok, potem zobaczyłem to forum i doszedłem do wniosku ze chyba to jest to, od jakiegoś czasu kożystam z pomocy psychologa , nie biorę leków i jest jakby lepiej, lecz w mojej głowie są ciągle mysli o smierci itd, ze zaraz cos sie stanie, nie potrafie sobie z tym poradzic, zle czuje sie tak gdzie jest duzo ludzi, moze ktos mi cos podpowie, jak sobie z tym poradzic. Jestem pełen podziwu dla wszystkich,ktorzy z tym wygrywają, boje sie jednej rzeczy aby ktoregos dnia z tym nie przegrał. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
grzes19741 - napisz mi prosze jak sie czujesz po wizytach u terapeuty, też sie wybieram ale jakoś nie wierzę że mi to pomoże. No i mam to samo co ty, jade samochodem jako pasażer i tu nagle tak źle mi się robi że czasami muszą się zatrzymać i muszę wyjść na świeże powietrze, w kościele, w szkole, w knajpie wszędzie to samo ale tak szczerze to sama się też nakręcam bo jak pomysle o tym że może mi się stać źle to od razu robi mi się źle, jedyne co mnie trochę uspokaja to mój mąż kiedy jesteśmy razem bo wtedy mówi mi że nic mi się przecież nie może stać, a nawet jakby to przecież jest obok i zareaguje czy w najgorszym wypadku wezwać karetke czy nie i sama też próbuję się opanować, opanowac swoje myślenie, ze trzy razy pomogło ale dalej mam z tym problem. Najlepiej jak nie bedziesz tego ukrywał przed najbliższą rodziną bo wtedy jest to najgorsze, zaczyna dziać ci się żle i nic nie jesteś w stanie zrobić a słowa innych, rodziny pomagają - przynajmniej w moim wypadku, jednak i tak wizyta u terapeuty jest u mnie obowiązkowa. Pozdrawiam i napisz prosze jak sie czujesz po wizycie i czy pomaga.
Odnośnik do komentarza
Gość grzes19741
Iwonka 007 - Witaj Ja mojego problemu nie ukrywam,powiem ci jeszcze tylko tyle że jeszcze mam czasami zaburzenia w widzeniu, podczas jazdy samochodem itd. Najgorsze jest to myślenie o przemijaniu, zastanawiam sie że mam 34 lata i ile mi jeszcze pozostało, to jest w tym wszystkim najgorsze, nie potrafie sobie z tym poradzić. Jesli chodzi o psychologa to powiem ci że trafiłem na super pana , ktory jest psychologiem i terapełtą jednocześnie,nasze spotkania polegaja na luznych rozmowach o wszystkim, stosuje tzw, lecznicza chipnoze podczas ktorej jesli tylko chcesz wylanczas sie zupelnie, do twojej glowy docieraja tylko jego sugestie, pozytywne informacje na temat twojego zdrowia i tego ze z toba jest wszystko ok. Powiem ci tak , patrzac z perspektywy czasu ze jest to bardzo dobre, spotykam sie z nim 2 razy w miesiacu i po tych spotkaniach widze napewno roznice, przynajmniej jesli chodzi o moje pozytywne myslenie, podejzewam ze gdybym do niego nie dotarł to nie wiem jak bylo by dalej, sama rodzina ci nie jest w stanie pomoz do samego konca, to musi byc fachowiec ktory wie co i jak. Ważne jest tylko abys trafiła na odpowiednia osobę a nie na kogos kto chce zarobić tylko kase, ja za wizxyte place 80 zł. Pozdrawiam Grzes19741 Jeśli chcesz mozemy sie na wzajem wspierac i wymieniac sie uwagami.
Odnośnik do komentarza
grzes19741 - no własnie jak już pisałam boje sie że trafie na jakiegoś lekarza który nie przypadnie mi do gustu i nie bede umiała sie z nim dogadać. Bede musiała dobrze popytać chociaż wątpie żeby ktoś coś wiedział o dobrym lekarzu. Co do wzroku to mam tak, że jak jade samochodem, czasami tak sie zapatrze w jedno miejsce a po jakimś czasie się otrząsne, niby wiem że dobrze jade ale jakoś tak dziwnie, jednak na uczelni jak siedze na wykładzie to też mam zaburzenia wzroku, niewiem jak Ci to dokładnie opisać bo nie potrafie. Widzę wszystko ale jakoś tak inaczej. W sb jade do szkoły ze znajomymi i już sie obawiam czy dojade, ostatnio jak jechaliśmy to źle mi się zrobiło ale po kilku minutach przeszło, jednak i tak byłam cała zestresowana. Chyba zacznę sama dojezdżać być może bede sie inaczej czuła ale z drugiej strony boje sie bo to jednak 100 km. Dzisiaj mam takego doła że od rana z byle powodu płacze, jedyne co mnie pociesza to córeczka (ma 2 latka) i jakoś zawsze da mi powód do uśmiechu. Ale w głębi duszy i tak czuje sie zdołowana. Dzwoniłam do psychologów i wybieram sie jutro albo w pn. Odwołując się to tego co napisałeś o przemijaniu, o swoich latach to mnie dręczy myśl że w każdej chwli mogę zniknąć z tego świata, a nie chciała bym bo mam dla kogo żyć,mam 25 lat, jednak tak sie boje że myśli są silniejsze i co drugi dzień o tym myśle. Boje się o moją rodzinę, najbardziej o córeczke że może jej sie coś stać (chociaż wszystko jest dobrze, jest radosna, uśmiechnięta) ale zawsze męczą mnie te mysli. Mam bardzo słabą psychikę i myśle że gdyby jej sie coś stało to nie było by mnie już na tym świecie. Wolała bym być tam gdzie ona. Dziękuję że podzieliłeś sie ze mną swoimi myślami i mam nadzieje że odpiszesz. Trzymaj sie cieplutko!!!
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich Może nie będę się rozpisywał o szczegółach mojej przypadłości, bo Wszyscy wiedą jak to działa, tzn. zawroty głowy, lęk przed tym że za chwilę stracę przytomność i nikt mi nie pomoże, uczucie, że za chwilę przestanę oddychać, duszności, drętwienie nogi itd. Dopadło mnie to już chwilę temu, raz musiałem szybko wyjść ze sklepu, bo zdawało mi się, że zaraz się przewrócę, kiedy indziej musiałem wrócić szybko ze spaceru - z podobnych przyczyn, nawet później pojechałem na pogotowie (bo była sobota), ale oczywiście wszystko w porządku. Ostatnio byłem za granicą i od 4 dnia pobytu złapało mnie znowu. Dokładnie około godziny 11 każdego dnia łapał mnie paniczny strach, duszności i potrzeba aby gdzieś usiąść. Zacząłem się bać, że będę musiał zgłosić się do szpitala na jakieś badania (a byłem w USA, więc wiecie na jakiej zasadzie działa tam system opieki zdrowotnej - na szczęście miałem ubezpieczenie, ale i tak się bałem). Po kilku dniach postanowiłem poszukać w internecie, jaka choroba powoduje objawy podobne do moich i znalazłem tą stronę, gdzie po prostu większość postów mogło by być napisane przeze mnie - tzn. takie same objawy. I od tego momentu, kiedy zdałem sobie sprawę, że prawdopodobnie to jest nerwica, wszystko mi przeszło. Tzn. jak na drugi dzieł zaczęło mnie *łapać*, to zatrzymałem się i powiedziałem sam do siebie: *Ej stary, nic ci nie jest, to tylko twoja wyobraźnia, uspokój się*. I tak jakby ręką odjął. Od tego momentu mija już 2 tygodnie i spokój. Przedwczoraj miałem początki *akcji*, ale ponownie zastosowałem wspomnianą procedurę i jeszcze zanim się na dobre zaczęło, to się skończyło. Pozdrawiam wszystkich. Życzę powodzenia i wiary w siebie.
Odnośnik do komentarza
Magda1989 - przekonałem się, że ten problem dotyka ludzi za bardzo wrażliwych. Spróbuj trochę mniej się wszystkim przejmować (wiem, że to bardzo trudne), a poza tym uwierz w Siebie, mów sobie, że jesteś wspaniałą osobą, że jesteś bardzo atrakcyjną dziewczyną, kup sobie coś fajnego, co sprawi Ci radość, a zobaczysz, że wszystko przejdzie. Jak Cię, będzie *łapało*, to powtarzaj sobie, że wszystko jest w porządku i to tylko Ci się zdaje, że jest źle, pomyśl o czymś miłym. Pamiętaj!!! Uwierz w siebie!!! Mi się na razie udaje. Pozdrawiam i powodzenia
Odnośnik do komentarza
Dziękuje, takie słowa pomagają naprawdę... Bo jak są te objawy, to aż żyć się nie chcę, ostatnio mamię powiedziałam, że żyć się nie chcę mi właśnie... Psycholog powiedziała, że dobre jest to iż podobam się samej sobie, bo myślę, że jestem fajną, zadbaną dziewczyną... Nie wiem, wszyscy mówią, że to z czasem minie, może powinnam się przełamać i gdzieś iść, ale strasznie się czuję w tłumach ludzi. W wakacje myślałam, że to przez okres zasłabłam na koncercie, ból nóg i osłabienie, a tak naprawdę wiem, że to już wtedy się zaczynało, jednak gdy poszłam na studia stało się strasznym utrapieniem, jestem religijna, a teraz boję się iść do kościoła... boję się tych tłumów, staram się przełamywać, czasami się udaję, ale co zrobić, gdy tak strasznie drętwieją ręce, buzia w autobusie, to jest straszne... ale jestem silna i dojeżdżam do domu i gdy już do niego dochodzę, odrętwienie mija... ach :(
Odnośnik do komentarza
Magda - ja mam (a właściwie jak na razie miałem) to samo, w autobusie, w kościele (zawsze stoję na zewnątrz), Ale pamiętaj nawet w tłumie ludzi, mów sobie (oczywiście w myślach :) ), że jesteś najbardziej wyjątkową osobą w tym tłumie (wiem, że to trochę egoistyczne, ale pomaga). Wierz mi, jak raz Ci się uda przełamać w trakcie akcji, to potem już będzie z górki. Ja teraz jak zaczyna mi się akcja, to się w duchu z tego śmieję i od razu przechodzi. Najważniejsze, to mieć świadomość, że to tylko Twoja wyobraźnia.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×