Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość szara_ja18
hej Natasza ;* mnie nie było bo wyjechałam sobie i zaznałam przez jakiś czas spokojnego życia... ale powrót do rzeczywistości tej nerwicy... tzn. mam nadzieję że nerwicy... ludzie wy wszyscy tu narzekacie na tę chorobę. a ja modlę się żeby to co mi dolega okazało się *tylko* nerwicą. strasznie się boję że te objawy to guz mózgu. po tym co stało się z Tomem znów tracę nadzieję i się zadręczam. proszę powiedzcie że też macie nagłe napady... zawroty głowy tak poprostu ni stad ni z owąd, mdłości, zatkane uszy... strasznie mi źle i smutno... Natasza Ciebie tez długo nie widziałam... co porabiałaś?:)
Odnośnik do komentarza
Wzruszony, ja biorę paroksetynę, kilka razy byłam na spotkaniu z psychoterapeutką ale raz że ona ma masę pacjentów, a dwa że ja jestem zarobiona po uszy i nie mam na nic czasu, to te spotkania są rzadkie i było ich niewiele. Uważam że paroksetyna mi pomogła na tyle, że od paru miesięcy serce i żołądek mają wakacje, odpoczęły sobie od duszności, kołatań i nadmiaru żółci. No i na tyle, że w tym spokoju miałam chwilę na przemyślenie wielu spraw, uporządkowanie życia. I jestem już chyba gotowa na proces odstawiania leku. Od paru dni mam ciężkie stresujące sytuacje w pracy i znowu zaczynają się objawy sprzed terapii. Ale wiem skąd się biorą, jestem przygotowana na nie psychicznie, wiem, że mogą następować po ciężkim stresie. Dlatego jest mi łatwiej, mimo wszystko. Nie obawiam się jakichś chorób, bo tak jak się przebadałam niedawno, to chyba nikt się nie przebadał. Zrobiłam kompletny przegląd techniczny :) To jest chyba najważniejsze: wiedzieć że na pewno wszystko jest ok, a to co Cię dręczy, to nerwy. I umieć znaleźć ujście, np. w samotnych wycieczkach rowerowych do lasu po jego piękny zapach i promienie zachodzącego słońca... Z taką obietnicą wieczoru łatwiej przebrnąć przez ciężki dzień. Spróbuj.
Odnośnik do komentarza
Czesc Minal rok od czasu kiedy pierwszy raz dopadla mnie nerwica. Czaila sie bardzo dlugo i wybuchla w momencie kiedy postanowialam uwolnic od szefa tyrana i zrezygnowalam z pracy. 7 nocy nieprzespanych, walace serce, brak tchu. Do tego stopnia, ze siedzialam o 3 nad ranem na balkonie. To byl najwiekszy koszmar. Lek ze umre na zawal, udar.... Poszlam do psychiatry dostalam Fevarin i tritico(przywraca fizjologiczny rytm snu). Miesiac czasu bylam bez pracy, bylo super. Zaczynalam wracac do rownowagi. Dosc szybko. W tym roku bylo troche sytuacji stresujacych ale doawalam rade. I nagle poczatek czerwca, lapie mnie angina i moje zle samopoczucie doprowadza do zupelnie nieuzasadnionego ataku. No zeszlam z fevarinu do minimalnej dawki i juz pelnia szczescia, ale nie jest tak kolorowo.... Teraz mam zmieniony lek, dziala srednio. Jestem w kontakcie telefonicznym. Bylam na urlopie 2 tyg. Dzien przed powrotem do pracy znowu nie spalam cala noc, okropnie mnie palilo w klacie. Budzilam meza i z placzem poszlam do pracy. Teraz zauwazylam ze w takich kiepskich stanach nie potrafie walczyc. Nie moge spotykac sie z ludzmi bo mnie denerwuje jak sie smieja. Mam lek przed snem... Lekarce swojej powiedzialam ze nie chce brac lekow i nie wierze w ich dzialanie. Powiedziala ze trzeba to podleczyc. Jak czytam o ludziach ktorzy wyszli z tego i potrafia kontrolowac swoj stan, nie biora lekow to sciska mnie w srodku. Ja nie wiem czy dam rade, czuje ze juz nie bede juz taka jak kiedys. Nawet na super wakacjach nie potrafilam sie cieszyc na full. Jest okropne. Czasami mysle o innych ludzkich tragediach i wiem ze sa gorsze przypadki, na moment zapanuje nad sercem, czy zlymi myslami, ale za jakis czas wszystko wraca. Teraz tez sie boje ze to moze cos powazniejszego, chociaz w zeszlym roku tez porobilam sobie mase badan, oprocz tomografii glowy... Najgorzej stresuje mnie normalny brak snu. Wrecz nie cierpie nocy, bo kojarzy mi sie ona wlasnie ze snem. Nawet teraz siedze i pisze bo wiem ze musze isc spac. A i znowu wrocilam do tritico, tylko wieksza dawke biore zeby spac i moc normalnie funkcjonowac. A tak bardzo bym chciala nie brac lekow i normalnie spac, odpoczywac, cieszyc sie, glosno smiac.... Ide w przyszlym tygodniu na spotkanie z psychoterapeuta. A moze ja juz nigdy z tego nie wyjde.... Fajnie jak ktos odpowie, poradzi, pocieszy.... TOM GLOWA DO GORY! Teraz bedziesz pod opieka lekarzy, wiec sie niczego nie boj. Wszystko co sie wczesnie wykryja w 100%mozna leczyc. Powodzenia! Pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Witam Was nerwuski..:)) Powiedzcie mi czy wie ktos z Was jak powinna wygladac psychoterapia indywidualan.. Bylam juz na 4 spotkaniach i nie jestem pewna czy tak powinna wygladac jak u mnie.. Pozatym ostanie 2 dni czulam sie wspaniale*poprostu normanie*jak przed ta choroba.. Dzieci mogly krzyczec, Zaden halas mi nie przeszkadzal ,bylam taka wyluzowana..Ale oczywiscie to minelo.. Wrocily leki i obawy..A zaczelo sie od uczucia jakiego jeszcze nie mialam a moze raczej inaczej go spostrzegalam..Czulam w sobie tyle zlosci, jakbym maila przez to eksplodowac..Gdyby mi ktos nadepnal na odcisk to zapewne bym sie wyżyla..Wzielam szybko moj neurol i po 30 min.wyciszylam sie i uspokoilam.. Zauwazylam ze moje objawy sie zmieniaja.. Np. stojac w kolejce zaczyna mi sie robic slabo mam problemy z oddychaniem (wkracza panika)..Zauwazylam ze zrobilam sie strasznie niecierpliwa...I przez to bardzo szybko sie denerwuje..Nigdy tak nie mialam przy nerwicy.. Moze dlatego mam nowe bo inne slabsze potrafie juz opanowywac??!!! Pozdrawiam Was Cieplutko.
Odnośnik do komentarza
Gość szara_ja18
texas jeśli nie robiłaś tomografii głowy a męczy Cię to, że może to akurat w niej coś siedzi zrób badania. ja włałsnie od tego zaczynam swoją *przygodę* z nerwicą. od zrobienia rezonansu głowy... bardzo bym chciała Cię pocieszyć, ale słowa typu *nie martw się* nic nie dają... poporostu poczytaj wpisy innych ludzi, zobacz, że nie jesteś sama... że inni mają tak samo i nie jesteś jedyną osobą, która tak cierpi. masz dla kogo żyć, cieszyć się... no a przede wszystkim jesteś zdrowa fizycznie. bo nerwica to choroba duszy i siedzi w naszych umysłach... dziękuj Bogu, że jesteś zdrowa fizycznie. tylu ludzi walczy z rakiem czy innymi świństwami a my nie potrafimy docenić tego że jesteśmy zdrowi i sobie wmawiami takie okrucieństwa. głowa do góry. ja jeszcze nie jestem pewna czy to objawy nerwicy czy guza...wszystko sie okaże. aga też mam wrażenie że te objawy które już znam i potrfię sobie w miarę z nimi radzić ustepują a pojawiają się takie, nad którymi jeszcze nie mogę zapanować. no cóż. takie nasze życie. pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
czesc aga ja mam podobne spostzrezenia jezeli chodzi o te rózne objawy zapanujesz nad czyms to po jakims czasie pojawia sie cos innego i tak w kolko ale jst jedna wydaje mi sie dobra wiadomosc przeciez kiedys nasz organizm wyczerpie ta swoja bogata liste trikow a my je wszystkie poznamy i bedziemy gora takze jest przyszlosc przed nami i tak bedzie !!!!!!! ja dzisiaj nie psalem do 4 rano a polozylem sie przed 24 i tak si krecilem czekalem na jakis atal czy cos eheheh tylko badalem czy serce pracuje ok przerabane ale mimo to wiedzalem ze jak zasne obudze sie i bedzie ok fakt troche nei wyspany ale zyje i zaczynam podchodzic bardziej optymistycznie do tego swinswtwa choc roznie z tym bywalo o nadal bywa !!!!!!!!! POZDROWIENIA
Odnośnik do komentarza
Witam,ja choruje na nerwice lekowa od 2 lat,objawy zawroty glowy,palenia calego ciala,zle samopoczucie,brak sily,leki,od 2 lat biore pramolan od 2 m-cy tagze fluoksetyne ale dalej sie zle czuje,niewiem kiedy ja z tego wyjde,mam juz dosyc tej choroby mam jeszcze bole w klatce piersiowej moze ktos zna lek chociaz na te bole?prosze napiszcie
Odnośnik do komentarza
Witam Do Wiktorii, jeżeli nie pomaga Ci fluoksetyna, którą już bierzesz 2 miesiace to idź do lekarza i niech Ci zmieni na inny lek. Zdarza się, że może na Ciebie nie działać ten lek ale może zadziałać inny , równiez z grupy antydepresantów. A jezeli dobierze Ci lekarz odpowiedni dla Ciebie lek to poczujesz się duzo lepiej a moze zupełnie dobrze. A później spróbój psychoterapię i bedzie super, zobaczysz. A teraz idź do lekarza i niech zmieni lek, zdarza się, że chorzy dopiero po wypróbowaniu kilku leków trafiają na właściwy. Ale trzeba być dobrej myśli, że u Ciebie nastepny lek już będzie trafiony. Nie poddawaj się złym myślom tylko walcz o siebie. Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Czesc mam pytanko ostatni moze od jakeigos tyg pojawilo mi sie nowe schorzenie ehheh a jakze jak radze sobie ze starymi to nowa bida musi przyjsc nie ma co nie ma lekko.No ale do rzeczy mam uczucie takei jakbym nie mogl zlapac powietrza jakbym sie mial zaraz udusic jak oddycham gleboko to w penym momencie tak mi slina kolkiem staje ze mam wrazenie ze sie zakrzutusze masakra nie wiem jakeis problemy z oddychanie m nie wiem czy to te wymyslone juz czy sa prawedziwe pojawily sie nagle wiec troche a nawet nbardziej niz troche mnie wkurzaja pozdro
Odnośnik do komentarza
Jestem nową osobą na tym forum.Dzis zarejestrowałam sie a od wczoraj czytam Wasze historie.Pragne również podzielić się z Wami moją.Mam 31 lat.3 lata temu zdiagnozowano u mnie zespół lęku napadowego, silną nerwicę i przewlekłą depresję.objawy somatyczme wystąpiły 3 lata temu wtedy to zaczęłam czuć sie jak tuz przed smiercią - ciągłe *zawały serca* albo *zapaści*, problem z oddychaniem - *duszenie*, natrętne myśli, ciągły lęk , strach panika.Odbijałam się od drzwi wszystkich specjalistów.zrobili co swoje i słyszałam tylko wsztystko u Pani w porządku.ja jednak stałam nad własnym grobem bo czułam sie jakby każdy dzień był tym ostatnim.nie miałam siły ani ochoty na nic.chciałam zniknąć a wraz ze mną wszytkie moje dolegliwosci i ten potworny żal.Żal o wszystko do całego świata.Zasypiając modliłam sie żeby jeszcze choć raz obudzić sie jutro i zobaczyć buźkę mojego 2 - letniego synka.Potem ataki nocne - pogotowie ekg, usg i nic.W następstwie bałam sie zasypiac, sprzątałam, czytałam , oglądałam TV.Byłam wrakiem kobiety.W pracy nie mogłam skupic sie na niczym.W końcu po którejś z nieprzespanych nocy dostałam takiego szału że zabrałam wszystkie wyniki badan pobiegłam do przychodni - rzuciłam dosłownie tymi wynikami na biurko pielegniarce na recepcji i w płaczu wykrzyczałam - chce żeby zabrano mnie do szpitala, ja już dłużej nie wtrzymam czy jest ktos kto mi pomoże.Wtedy wyszła lekarka w bardzo podeszłym wieku.Wzięła mnie przytuliła poprosiła do gabinetu i powiedziała: dziecko - TOBIE NIC NIE JEST, TY NIE UMRZESZ , WSZYSTKO BEDZIE DOBRZE - TO TYLKO NERWICA.Dostalam skierowanie do psychiatry.poszłam nastepnego dnia.opowiedziałam wszystko psychiatrze - dostałam leki, Rexetin, Xanax doraźnie hydroxyzynę czułam sie źle po tych lekach - zmieniła mi na inne niestety drozsze(ok 100 zł) Lexapro zaczęłam od 5 mg, potem 10 i 15.Przytłumiły one dolegliwosci ale nie uleczyły duszy.Na pierwszym spotkaniu u psychiatry usłyszałam - min. rok leczenia.leki brałam 2 lata.To był mój osobisty *ratownik medyczny* bez niego nie wychodziłam z domu.kiedy tylko uswiadomiłam sobie ze nie mam leku w torebce natychmiast biegłam do domu lub nawet wzywałam taksówkę bo uswiadomienie sobie ze nie mam leku powodowało atak paniki.Po roku brania leku chciałam go odstawic niestety ten okres to była masakra.kiedy przychodziła pora wziącia dawki a ja świadomie jej nie brałam nadsłuchowałam tylko swojego organizmu co będzie i było....znów *duszenie*, *ataki serca* więc brałam znów lexapro i Xanax na atak lęku.Wiedziałam juz że nigdy z tego nie wyjde brałam coraz wieksze dawki i tak aż do pół roku temu.wtedy wszystko sie odmieniło.Podczas moich wizyt w PZP poznałam dziewczynę która cierpiała tez na nerwice ataki leku paniki i natretne mysli.Ją choroba zniewoliła tak bardzo że nawet nie wstawała z łóżka, nie jadła.Jej mąz zadzwonił do centrum kryzysowego i przyjechała do niej najwspanialsza osoba na świecie Edyta - terapeutka dzis także moja terapeutka.Spotkalam tę dziewczynę ponownie pół roku temu i wiecie co .....ja jej nie poznałam.To był zupełnie ktoś inny.Ona byla cała radosna- śmiały jej sie oczy usta , wyglądała jak po jakiejś operacji plastycznej - ubyło jej chyba z 10 lat na Twarzy.W jej głosie słychac było radosc, chęć do życia energię.Powiedziała - POKONAŁAM TO GÓWNO,dziś wiem co znaczy wstać rano z niesamowitą chęcią do życia, ja zaczęłam życia na nowo to życie lepsze niż przed chorobą.A ja patrzyłam na Nią , sluchalam jej energetyzującego, bijącego optymizmem głosu a łzy płynęły mi strumieniami.Powiedziała: nie płacz pomogę Ci.Dała mi nr do terapeutki.zadzwoniła za 3 godz. i spytała na kiedy sie umówiłam powiedziałam ze jeszcze nie zadzwoniła jeszcze kilka razy i zmusiła mnie zebym sie zapisała na terapie.Wiem że rozpisuje sie za bardzo ale chce Wszystkim powiedzieć - to mija ten stan można zmienić.Poszlam na terapie.Trzesłam sie cała czułam sie fatalnie ale z drugiej strony czułam ze robię krok do przodu że ja tez bede taka jak Ona za kilka m-cy czy kilkanascie.Usmiechnieta, zdrowa.Pierwsze spotkanie było suche.Pani powiedziała mi tylko że mam jej nie odpowiadac dzisiaj czy jestem gotowa rozpocząć terapię że będę wiedziała kiedy to nastąpi.i powiedziała jeszcze jedno.terapia to praca nad emocjami których mamy tak wiele nad którymi nie możemy juz zapanowac.prosze pójść do psychiatry i powiedzic ze rozpoczyna pani terapie BO: NIE MA SENSU PRACOWAC NAD EMOCJAMI KIEDY FASZERUJEMY SIE ZOBOJĘTNIACZAMI!!!!!Stał się cud.NiE poszłam wcale do tej psychiatry tylko sama ODSTAWIŁAM LEKI.O dziwo nie miałam żadnych ataków, zadnych lęków sręków.Czekałam tak jak dziecko na pierwszą gwiazdke to ja na terapię.To było tylko jedno spotkanie w tyg.zawszse ten sam dzien ta sama godz.Mija pół roku od pierwszej terapii.NIE ŁYKAM Ż A D N Y C H LEKÓW czuje sie coraz lepiej.Widze naprawdę znaczną poprawe ze spotkania na spotkanie i to mnie bardzo motywuje.Kasa oczywiście jest istotna bo są to wizyty prywatne ale czy można wycenic zdrowie. Każde pieniądze świata zapłacę żeby pozbyc sie tego GóWNA.Acha- WAŻNE! po odstawieniu leków zapisałam sie na siłownie - również za namową terapeutki.Na nerwice najlepszy sport który wypaca.np Jogging, fitness, cokolwiek co zmęczy, co wyciśnie pot.kazdy wysiłek fizyczny powoduje produkcje endorfiny - hormonu szczescia.Ja wchodziłam na bieznie w fitness clubie i biegłam , poprostu biegłam do maksymalnego zmęczenia - sprawdzone !POMAGA!Dziś jetem już uśmiechnięta, radosna - widze nadzieję na lepsze jutro.Mam nowe pomysły w pracy, cieszę sie w końcu ze swojego macierzyństwa i żal mam do siebie że zdecydowałam sie tak poźno.To choroba duszy nie ciała.Leki nie pomogą to musi być lekarz od duszy.Widzę ją dla kazdego z Was.Kolezance sie udało, mnie sie udaje i Wam tez sie uda.Jedyne co musicie to: chodzic regularnie na spotkania i być szczerzy reszta to praca terapeuty.To jedyna droga.Dziś Wiem że przyczyna tej choroby siedzi głęboko w naszym umyśle.sa to sprawy niepozamykane, pozornie zapomniane, sprzeczne czasem z nami samymi, to siła podświadomości.tylko praca nad sobą z fachowcem moze pomóc zeby to pokonac, ponazywac, pozamykać.nic sie nie dzieje bez przyczyny- po kazdej terapii zrzucam 30 kilo z duszy, oczyszczam sie i przypominam rzeczy z których nigdy nie zdawałam sobie sprawy - przypominają sie bawet zapachy np. perfumy mamy gdy miałam kilka lat, zapach lasu z kolonii czy kisielu z przedszkola.terapia to wspaniałe doświadczenie - niesamowita przygoda - to film o samym sobie.OBEJRZYJCIE FILM O SOBIE.GORĄCO WAS NAMAWIAM.Przepraszam że zajęłam tyle miejsca ale może ktoś z Was spo przeczytaniu tego listu zdecyduje sie na terapię.Gdyby ktoś chciał pogadac mój nr GG 7596227 Mam na imię Grażyna i jestem z Wrocławia.Chetnie pomogę bo i mnie ktos pomógł, podzielę się doświadczeniem wyslucham.Pozdrawiam i życzę zdrowia spokoju..3majcie się.Żeby dojść do źródła trzeba zawsze iść pod prąd.
Odnośnik do komentarza
Drogi psycho! nie pisz że mi zazdościsz bo to smutne - chociaż doskonale Cię rozumiem ja też zazdościłam Koleżance która szła na ostatnią terapię - pożegnalną.dla Ciebie też przyjdą dobre dni.musisz tylko wziąc się ostro za szukanie terapeuty.Jeżeli sie skupiasz i poddajesz lękowi tym bardziej on sie nasila i sam sobie wmawiasz złe samopoczucie. Im bardziej go olewasz tym jest mniejszy lub nie ma go wcale.pomysl w chwili lęku o jakims realnym zagrożeniu.np co zrobiłbys gdyby w jednym czasie wystąpiły 2 sytuacje.masz najwiekszy , najgorszy atak w swoim życiu i w tym samym czasie wybucha pożar w Twoim mieszakaniu.co robisz? skupiasz sie na wsłuchiwaniu w siebie itp czy trzeźwo oceniasz sytuację realną i uciekasz z domu ratując członków rodziny.postaraj sie to sobie wyobrazic.zawsze realne zagrozenie bedzie pdrzycmiewało to *wymyślone* w naszej psychice.wiec kiedy dopadnie Cię to gówno pomysl ze w tej samej chwili jestes w stanie zrobic rzeczy ważniejsze masz siłe uciekac ratowac rodzine.jestes silny.To wszystko jest tylko w Twojej głowie.im bardziej to olewasz tym czujesz sier lepiej.serio.nie traktuj prosze tego jako wymądrzanie sie bo ja ciągle pomykam na terapie i długo jeszcze pomykałą będę ale juz mam wiedZE ZE MOZNA TO POKONAC*TO ZABURZENIE PRZYPADŁOSC A NIEW CHOROBA*POZDRAWIAM BARDZO SERDECZNIE WSZYSTKICH*
Odnośnik do komentarza
Gość szara_ja18
woman to co piszesz jest bardzo budujące. dziś ogólnie miałam dobry dzień... ale na złe dni takie słowa bardzo pokrzepiaja. chce wierzyć że z tego wyjdę. ale jezscze bardziej chcę wiedziec że to na pewno nerwica... czy miałaś woman może objawy związane z głową? różne zawirowania, zawroty, bóle? jeśli tak to jak sobie poradziłaś? pozdrawiam i życzę zdrowia
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×