Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Kopiko:) Słuchaj ja niby jestem ładna, mam długie ciemne włosy i dobra figure a i tak mnie chlopak olał:((( i co mi z tego??? nic:P myslalam o smierci ale po co? moze cos się zmieni na lepsze..... najwazniejsza jest wiara w siebie a nie wyglad....ja nie wierzylam to wszyscy mi wchodzili na głowe w klasie:P dziewczyny byly podłe i mnie obgadywaly.... nie dawały mi zyc:P :( czulam sie sama....jescze siostra sie wyprowadziła a tata wyjechał do pracy:/ wszystko stracilo sens a ja czulam jakby mnie nie było..... nie odsuwaj sie bo to nic nie da....fakt ludzie to sa podli, ale zrob cos z tym dla siebie.....moze kiedys Ty sie z nich posmiejesz i zobaczymy:P wiem ze to trudne ale to sie uspokaja jak Ty zaczniesz cos robic a nie myslec o strachu.... u mnie najgorsze jest teraz to ze czuje sie tak jak by mnie nie bylo:/ masakra to jest takie okropne:((((
Odnośnik do komentarza
Witam, wlasnie dzisiaj znalazlam to forum, poczytalam sobie i musze Wam powiedziec, ze bardzo mi pomoglo. Pomoglo, bo teraz wiem, ze nie jestem jedyna, ktorej zdarzaja sie takie leki, zle samopoczucia i przytlaczajace mysli typu *moze ja do licha zaraz umre*.Od 2 tygodniu mam nie najlepsze samopoczucie i juz sie zaczelam wkrecac, ze chyba wariuje -TEXAS - wiem co czujesz! NATASZA - dzieki za slowa *...to napewno nie jest chooroba psychiczna ,bo jeżeli komus zaczyna sie choroba psychiczna on nie zdaje sobie z tego sprawy a ty jestes swiadoma tego co się z toba dzieje*...troche mnie uspokoily :) Staram sie sobie z tymi moimi lekami jakos radzic, choc dzisiaj w nocy znowu nie moglam spac, budzilam sie co chwila. Jutro chyba wybiore sie do apteki po jakies proszki nasene. W krytycznej sytuacji uspokajaja mnie krople MILOCARDIN (zawsze mam je przy sobie), no i jak nadchodzi atak, staram sie rzeczywiscie sama sobie wmowic, ze przeciez nic sie tak naprawde nie dzieje i nie ma sie czym przejmowac. Czasami sie udaje, czasami niestety mniej. Ostatnio nawet zaczelam pic krople DR BACH (wyciagi z kwiatow)...zobaczymy We wtorek po tygodniowym zwolnieniu wracam do pracy....choc najchetniej zaszylabym sie na jakies 2 tygodnie w jakims spokojnym pensjonacie nad morzem i przesiedzialal caly ten czas na plazy, na lezaku przykryta kocem i troche wyciszyla. niestety nici z leniuchowania, ale przynajmniej znalazlam to forum i wasz watek!! pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Gość szara_ja18
Natasza jutro na 15 ide do neurologa. a czy on moze stwierdzic ze mam nerwice? cieżko mi.. mój dziadek umiera na raka... tata chyba się wyprowadza od nas... więc może te bóle w głowie to nerwy a nie rak... mam nadzieję :( dziewczyny rozumiem wasze lęki... każda z nas ma inne powody ale czujemy ten sam ból... ten sam niepokój... wszystko sprowadza się do jednego. do panicznego strachu.
Odnośnik do komentarza
jezeli chodzi o badanie FT4 itp to robilam sobie i wyszlo w normie. W zeszlym roku polatalam troche po roznych specjalitach i trafilam do starszego gastrologa z bolem brzucha informujac go ze boli mnie pol roku w prawym boku i boje sie ze to rak, on spojrzal na mnie i mowi zebym z tym problemem przyszla za 15-20 lat, kazal wyciagnac na wprost rece i je dotknal poczym oznajmil ze odpowiedni lekarz dla mnie to psychiatra.... wszystko by bylo ok gdyby nie ostatni miesiac ktory mi przypomnial o koszmarze:( wlasnie nadchodzi pora snu a ja juz sie stresuje ze nie usne i niby odganiam zle mysli i gleboko oddycham a i tak mi serce lomocze:( Dobrej i spokojnej nocy
Odnośnik do komentarza
Szara, odezwij się jak wrócisz od neurologa. Myślę że przyczyna leży w problemach rodzinnych i osobistych a nie w żadnym schorzeniu wewnętrznym. Ja miałam to samo. Wiesz co, facetów zwykle *przerasta sytuacja* (jeśli są na forum wyjątki to z góry ich przepraszam, ale ich istnienie potwierdza regułę). Niech spieprza skąd przyszedł, nie próbuj go zatrzymywać. Gówniarz.
Odnośnik do komentarza
Kopiko, do Ciebie też mam słówko: ci co się odwracają od cierpiącego człowieka, są niedojrzali. Nie wiem czy Cię to pocieszy, ale taka jest prawda. Jest Ci na pewno zajebiście ciężko, ale pamiętaj, że za żadną cenę nie warto błagać o współczucie, przyjaźń, miłość. Współczują ludzie inteligentni i wrażliwi. Odpowiedz sobie na pytanie czy ci, co Cię opuścili, tacy są. Na przyjaźń się ciężko pracuje. Jeśli zostawia przyjaciel, to nie idź za nim. On gdy zdradza, zwykle staje się wrogiem. Druga szansa możliwa jest w miłości. Na miłość też się ciężko pracuje (ciężka praca jest tam, gdzie w grę wchodzi zaufanie). Ale na miłość przede wszystkim się zasługuje. I zasługuje na nią KAŻDY. Tylko nie zawsze miłość jest tam, gdzie my ją chcemy zobaczyć. Jeśli ktoś Cię przestaje kochać to trudno. Miłość czeka na Ciebie gdzie indziej. Jeśli zaś odchodzi bez klasy, obrażając Cię - to jest to kawał gnoja i chama, po prostu. Nawet o nim nie myśl i nie wspominaj tej sytuacji, nie warto. I jeszcze jedno: od ponad 10 lat moimi jedynymi przyjaciółmi i jednocześnie zdecydowaną większością jaka otacza mnie na co dzień i w pracy, i w życiu prywatnym, są mężczyźni. Uwierz mi: NIGDY nie chodzi o centymetry gdy zaczyna się uczucie. Faceci są jak dzieci, to fakt. Ale nie są źli :) Oni też potrzebują miłości, wsparcia, przyjaźni, ciepła. A kobieta powinna być dobra i ładna. Tyle że ładne nie jest to co ładne, tylko to co się komu podoba. Każdy ma inny gust. Nie masz pojęcia jakie dziewczyny kochają moi koledzy, czasem to mi włosy dęba stają. Nie żebym chciała się nabijać, bo każdy ma swoją urodę i swój gust, ale jeśli super gościu szaleje z miłości dla dziewczyny która nie ma za grosz klasy, pluje na ulicy i myje włosy raz w tygodniu, to sorry. Ale miłość jest ślepa. Więc NIE MÓW i NIE MYŚL nawet, że jesteś gorsza bo nosisz większy rozmiar. To NIE JEST WAŻNE. Przyrzekam Ci, że słyszałam to SETKI RAZY. Największy koneser damskich wdzięków powiedział kiedyś, że o urodzie świadczy *wdzięk, klasa i proporcje*. Proporcje każdy ma inne. Coś w tym jest. Myślę, że warto popracować nad samooceną, bo ludzie widzą Cię taką, jaka się chcesz pokazać. Jesteś młoda, przed Tobą tyle pięknych chwil. Jeśli nie radzisz sobie sama, to skorzystaj z pomocy psychologa. Ale nie wolno Ci zamykać się w domu, bo kiedyś, gdy już będziesz szczęśliwa, będziesz bardzo żałować tych chwil spędzonych na rozdrapywaniu ran i kompleksów. Ja przez całą podstawówkę i liceum chodziłam w długich spodniach całe wakacje. Dlatego, że moje koleżanki uważały, że mam fatalne nogi. Dzisiaj po prostu myśleć mi się nie chce na ten temat, bo uważam, że zmarnowałam kupę czasu, a to nie do odrobienia. Chodzę w krótkich obcisłych kieckach, na obcasach i czuję się zajebiście. Noszę małe rozmiary bo mocno schudłam, ale nogi mam grubaśne, nie ma co ukrywać. tyle, że czuję się dobrze we własnej skórze, z buzi nie schodzi uśmiech i mam w sobie dużo ciepła. Facetom się to podoba. A nogi? Co mnie to obchodzi czy podobają im się moje nogi, ważne że są zdrowe i że MNIE się podobają. Nie ten, to następny, ja mam więcej lat niż Ty i po wielu latach związku zostałam sama. Uważasz że się załamałam? W DUPIE mam, nie ma czasu na rozpacze. Trzeba żyć dalej i cieszyć się każdym dniem. Przerabiałam to, co Ty masz, więc wiem co mówię. Słuchaj się starszej koleżanki! :)
Odnośnik do komentarza
natasza żadna to tajemnica na co choruję,mam skoliozę-boczne skrzywienie kregosłupa niestety z wytworzonym garbem i wystającym bioderkiem po drugiej stronie.Niestety zostałam zaniedbana pod tym wzgledem w dzieciństwie no i stało się...teraz to ja cierpię i noszę ten krzyż na plecach,prawdziwa droga krzyżowa.Jeszcze w dzieciństwie podejrzewano u mnie również wadę sercubytek przegrody międzyprzedsionkowej.Całe dzieciństwo nie słyszałam nic innego tylko:nie biegaj,nie skacz,nie rób tego czy tamtego bo masz chore serce.Chociaż ja nic nie odczuwałam,żadnych dolegliwości.Miałam naprawdę bardzo rygorystyczna mamę,na nic mi nie pozwalała(ale to jest inny rozdział,całkiem osobny,temat rzeka) i w wieku 14 lat nabawiłam sie nerwicy żołądka przez postępowanie mamy(dzisiaj wybaczyłam jej to wszystko co mi zrobiła i robiła ).Jakos szybko pozbierałam się po tym i dalej jak zastraszony szczeniak szłam przez życie wkraczając w dorosłe życie.Tak mi wbito do tej mojej głowy że jestem chora na serce,że podejrzewam,iż to ma własnie podłoże moich lęków,strachu,obawy o zycie.Nawet tuż po slubie moja ciotka powiedziała mi,że muszę sie zabezpieczać przed ciążą ponieważ grozi mi śmierć.A ja szczęśliwie urodziłam 3 zdrowych dzieci,oczywiście poprzez cesarkę .Ciąże przechodziłam rewelacyjnie,poprostu książkowo.Byłam oczywiscie pod opieka kardiologa ale z koleii Ci wykluczyli ta wadę serca.Wczesniej korzystałam z usług bioenergoterapeuty-czyżby cud pomyślałam wtedy.Więc sama nie wiem co sądzić o tym moim nieszczęsnym sercu.Jednak jakby droga nataszo nie patrzeć i nie mysleć cały czas siedzi mi ten lęk w głowie o moje serce.Chodzę do psychiatry-oczywiście .Ale mam wrażenie ,że ona nie pomaga mi na tyle albo ten lek juz nie działa na moje lęki.Niby zażywam Xanax a jednak sa takie dni ,że ,,umieram,,.Odchodzą mi chęci od wszystkiego,nawet nie przeszkadza mi czasmi jak nie posprzątam-co kiedyś byłoby nie do pomyślenia.Na siłę gotuję obiad i cokolwiek bym nie robiła nawet w te nazwijmy dobre dni boję się,że za chwilę umrę na serce.Radzisz nataszo abym wybrała się z kims do ginekologa:z dzieckiem czy przyjaciółką.Problem tkwi jednak w tym,że ja czasami z osobą dorosłą boję się wyjść z domu a co dopiero z dzieckiem.Nataszko droga bardzo dziekuję Ci za zainteresowanie moją osobą.Pozdrawiam wszystkich nerwusków.
Odnośnik do komentarza
Gość karolina
witam wszystkich odwiedzających te forum, jestem tu nowa i mam na imie karolina, mam nadzieje ze bede mogla porozmawiac z Wami tutaj bo tu przynajmniej jeden drugiego zrozumie bo wielu z nas przeżywa podobne problemy. ta strone znalazłam przypadkowo i od trzech dni wiele sie naczytałam, martwi mnie fakt ze tylu ludzi, czesto bardzo młodych ma tak powazne problemy, ale z drugiej strony ciesze sie ze nie jestem z tym sama. mam 24 lata, i jak wiele z Was mam podobne problemy z nerwicą. daje sobie jakoś rade choc nie rzadko przy pomocy leków, choc mysle ze one nie pomagaja własnie mi. odczuwam rózne bóle najbardziej dokucza mi ostatnio brzuch który boli mnie wprost cały i tylko jak sie położe przynosi lekka ulge, meczy mnie to juz dosc długo, miałam usg jamy brzusznej bo czesto odczuwam ból w prawym boku pod żebrami ale usg wyszło dobre, a wstydze sie lekarzowi powiedziec o moim problemie, chciałabym isc do psychologa czy nawet psychiatry ale po prostu sie wstydze. jestem bardzo wrażliwa osoba, ba powiedziałabym nadwrażliwą - niestety. bo wrażliwośc to piekna cecha ale czesto dokucza w codziennym zyciu, codziennym świecie które jest po prostu straszne, mój chłopak od jakiegos czasu nazywa mnie katastroficzką, jest kochany ale nie rozumie mojego problemu, moich myśli i mojej wrażliwości. ale dobra nie bede sie tak rozpisywac bo nikomu nie bedzie sie chciało tego czytac, licze na to ze dziewczyny przyjmiecie mnie do swojego grona bo mężczyzn jest tu mało a szkoda. jeszcze sie odezwe, pozdrawiam wszystkich czytających i dziękuje, wazne jest miec wsparcie psychiczne i wiedziec ze nie jest sie samemu ... DZIĘKUJE WAM :***** ....
Odnośnik do komentarza
dziewczyny dziękuję za słowa otuchy, chcę czuć się jak dawniej, potrzebna, zauważana. Stary znajomny napisał mi wczoraj na gadu * zapamiętałem Cię uśmiechniętą, szaloną i szczerą do bólu, co u Ciebie? * i popłakałam się, bo jestem wrakiem człowieka. Zniszczyli mnie ludzie, którym zaufałam. Ośmieszyli i sprawili, że zamknęłam się w sobie. Czuję się jak człowiek chory na autyzm. Mam swój świat, świat muzyki, sportu i zwierząt, w którym nie ma miejsca dla dawnych znajomych twarzy. Ciągle słyszę: *gdzie się podziewasz?*, pytają , bo byłam w holandii, pracowałam jak mrówka, pomogłam rodzicom, kupiłam rower. I właśnie ten rower jest łącznikiem pomiędzy moim a ich światem. Dziewczyny czy ja *będę normalna*? Czy uczucie outsidera mija? Czy da się zagłuszyć myśli psychotropami? Czy sa bardziej humanitarne metody...
Odnośnik do komentarza
Kopiko, napisałam do Ciebie długi list, czytałaś? Myślę że da się *poprawić* myślenie, niezbędna będzie pomoc obiektywnego psychologa skoro przyjaciele nawalili jak gówniarze. Nie łam się, zobaczysz że nastanie dla Ciebie inne życie, nowy rozdział i to, co jest teraz, będziesz wspominać z żalem. Z żalem, że dałaś się wpędzić w kanał. Nie wolno Ci się poddawać, bo ludzie jak psy - szczekają czasem bez opamiętania i za chwilę zapominają co. Tylko w nas te ciernie zostają. Nie trzymaj ich w sercu, pokaż wszystkim że są ciency. Że w wuja to my, a nie nas.
Odnośnik do komentarza
imienniczko dziękuję za list czytałam ;) podjęłam decyzję, mam nadzieję, że życiową, wyjeżdżam do pracy w Austrii we wrześniu, jadę w nieznane, nie boję się wyzwania, najwidoczniej to podświadomośc wysyła mi sygnały, że to miasto nie jest dla mnie ani ja dla tych ludzi. Mam nadzieje, że tam odnajdę to, co zgubiłam jakiś czas temu. Nie wybrałam studiów, nie sprecyzowałam co chcę w życiu robić ani kim być, może stąd ten chaos i mętlik w organiźmie. Wiem, że potrafię działać w pojedynkę. Przeszłość cholernie boli. Rozłąka po 6 latach to jak wyjście z więzienia na wolność. Zaczynam od zera. Przynajmniej bez debetu ;P
Odnośnik do komentarza
Kopiko piszesz,że masz 23 lata,nadwagę,chowiesz się przed ludżmi,uciekasz gdzieś w kąt....Kopiko-kochana zgadzam się zupełnie z dziewczynami,które wypowiedziały się na ten temat.To,że jestes taką jaka jesteś wogóle nie przekreśla Twojego życia i szansy na szczęsliwe życie.Podam Ci przykład na sobie.Jestem osobą niepełnosprawną,wydawałoby się,że skazaną na samotność...a jednak tak pokierowałam swoim życiem,że znalazłam chłopaka,który został moim mężem.Bóg dał mi trójkę wspaniałych dzieciaków.Wyszłam za mąż w wieku 24 lat(dzisiaj mam 40) a niemal wszyscy w rodzinie uważali,że bedę osobą samotną.Jednak pomimo swojego kalectwa miałam naprawdę dużo znajomych,przyjaciół...a nawet przyjaciółkę od serca z którą do dnia dzisiejszego utrzymuje kontakt.Skończyłam studia-nikt na studiach nie dał mi do zrozumienia,że jestem ,,inna,,.Wśród tych osób czułam się lepiej jak w domu rodzinnym.Dzięki tej szkole poznałam męża.Ale ja nie chowałam się do kąta,nie powiem -wstydziłam się swojej choroby ale stawiałam jej czoła,starałam się zachowywać tak jak zdrowy człowiek.Ciężko było udawać czasami,że jest ok.Ile razy szłam ulicą a obcy ludzie odwracali się żeby mnie obejrzeć.Było mi przykro ale szłam dalej.Póżniej wziełam sie na sposób i jak ktoś odwracał sie za mna ja również odwracałam sie,oczywiście po takiej mojej reakcji taki delikwent obracał sie i szedł swoją drogą.Byłam zwariowana,usmiechnięta,lubiałam żartować_może to był sukces do tego szczęścia,które osiągnełam(pomijając oczywiście tą ochydną nerwicę,żeby nie ona byłoby ok.)Ty Kopiko jesteś zdrowa!!!!A więc pierś do przodu,uśmiech na twarzy,jakaś ekstra fryzurka,super ciuszek i zobaczysz,że będzie wiele osób,wiele mężczyzn którym na Twój widok zabije mocniej serduszko.Przede wszystkim wyjdż do ludzi a szczęście znajdzie Cie samo.Życzę Ci tego z całego mojego czasami skaczącego serduszka.Tysiąc całusków dla Ciebie.Będzie wszystko dobrze.A twój były będzie kiedyś tego żałował,pokaż mu na co stać Kopiko!!!!Pa.
Odnośnik do komentarza
Gość szara_ja18
Karolina - witaj wśród nerwusów :) to forum jest bardzo dobrym lekiem... tu są ludzie którzy się rozumieją... bo człowiek który nie miał nigdy problemu takiego jak my, nigdy nie zrozumie... mój chłopak na przykład nazwał mnie babcią... stwierdził że zachowuję się jak stara baba... ehh... cóz... Dziś byłam u neurologa... opukała mnie, pooglądała i od razu stwierdziła że wygląda jej to na nerwy... chciała mnie skierować na badania na tarczycę, ale poprosiłam o jakieś prześwietlenie głowy czy coś... bardzo niemiła babka ;/ stwierdziła że *wie co ma robić* ... no ale chwała jej za to że dostałam skierowanie na rezonans głowy... MR czy coś takiego... czy to jest skuteczne? jutro muszę zadzwonić i się zapisac, na pewno usłyszę jakiś kosmiczny termin... ale trudno. najważniejsze że mam skierowanie. teraz tylko muszę się modlić żeby wynik był taki jakbym chciała. bużka :*
Odnośnik do komentarza
Gość szara_ja18
czytałam Anka. dziękuję :* mój chłopak stanął na wysokości zadania i pojechał ze mną. zrozumiał że źle zrobił. a na recepcie pisze też coś o MR.. nie wiem ale bo nie umiem odczytać:P lekarka powiedziała że rezonans :) dostałam też jakieś tabletki na uspokojenie chyba... ale też nie potrafię odczytać nazwy. jak wykupię to podam. hmm ciekawe jak długo będę czekać na ten rezonans i wyniki. dobrej nocy wszystkim :*
Odnośnik do komentarza
zesc wszystki Szara normalnie stawiwasz mi piwo bo ja wiedziałma że to nerwy a rezonas to bardzo bespieczne badanie wykonuje sie je nawet kobietom w ciąży także spoko :-)dorka no myslałam zę masz starsze dzieci ,ale pisałas że masz jakos przyjaciółkę taką od serca więc może ona by wybrała się z tobą ,bo najlepiej isc z osobą która zna twój problem Kopiko wydaje mi się że dobrze robisz mam znajomą która tez miał nerwice ale od kąd wyjechała objawy przeszły po prostu czasem trzeba zmienic klimat ,oderwac się od tego wszystkiego żeby stanąc na nogi życze powodzenia
Odnośnik do komentarza
Gość szara_ja18
oj tak... zmienienie miejsca i odizolowanie sie od całego swiata dobrze robi... chciałabym gdzies wyjechać w te wakacje i mam nadzieję że się uda. Natasza piwo Ci postawię jak wynik wyjdzie dobry :P zaraz będę dzwonić się zapisywać :) Anka na recepcie doczytałam się że to rezonans głowy. Tylko zaniepokoiła mnie z tą tarczycą...
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×