Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Natalcia Gregory ma rację w tym , że nie wszystko co czujemy jako skurcze jest skurczem. U mnie to było tak, że jak miałam holtera czułam oczywiście skurcze dodatkowe i aparat to rejestrował, ale miałam też takie same doznania, a w holterze nic nie wyszło. Więc uznałam, że to co czuję to 50% prawdziwych. Gregory, a u ciebie w holterze wyszły jakieś skurcze, czy tylko nerwicowe imitacje? Czy masz skurcze naprawdę, a jeśli miałeś i Ci przeszły, to napisz jak to się stało. To najgorszy objaw w tej nerwicy. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
gregory jestes wielki normalnie:):):):):):):):):) pozdrawiam cie serdecznie i wszystkich kochanych naszych nerwicowców!!!!! ja mam 2 małych dzieci i nerwice tak silna od 4 miesiecy ze czasem niewyrabiam ale jestem tego samego zdania co gregory---------------------------wiara wiara i walka i uszy do gory zycie jest piękne:):):):): ps. moja nerwica ruszyła pełną parą:)) duszności są tak straszne,że mam dość- kołatania serca a chwianie to masakra ale zyje i oby do przodu, pije zioła alveo+ tran od wczoraj i będzie dobrze:) trzymajcie się kochani zobaczycie to nam przejdzie:) trzyma za was i za siebie kciuki:)
Odnośnik do komentarza
Gość Gregory123
Inka ! Od natłoku mysli raczej nie można zwariować ale napewno można się zdołować.I spirala się nakręca.Ja już to pisałem ale jeszcze raz powtórzę.Negatywne myśli zastąp pozytywnymi.Np wpada Ci do głowy coś w stylu *Rany Boskie za chwilę umrę ,coś się złego ze mną zaczyna dziać* natychmiast reaguj i pomyśl sobie * e tam pieprzę to ,w końcu to mój setny raz...*i od razu motylki ,tęcze ,gwiazdy,chłopak,zakupy... O takich rzeczach myśl cały czas z całych sił.Przejdzie.Za każdym razem pomniejszaj rolę nerwicy.Traktuj ją jak nielubianą przez Ciebie osobę.Mam kolegę,który zwraca sie do nerwicy per *szmato*Wiecie? Ja lubię czasami z nim skląć nerwicę na czym świat stoi .Nie przebieramy w słowach i to nas bawi.Pozwala się wyszumieć i znaleźć ujście złości i napięcia w konkretnym kierunku.To coś takiego w rodzaju wrzasków z całych sił gdy przejeżdza pociąg tuz obok. Mycha,Holter wykazał u mnie tachykardię.Myslę,że była spowodowana paleniem mnóstwa papierosów.Moją normą było 95-100 uderzeń serca na minutę.Odkąd rzuciłem palenie norma u mnie to 65-80 bitów.Więc wzorcowo.A te dodatkowe skurcze,które mi się wydawało,ze mam były wyjątkowo wredne bo zaczynały się w okolicach serca i miałem wrażenie,że przeskakuja między płucami do gardła.Taka boląca ścieżka.Nie wiem jak to inaczej opisać.Najgorsze były takie serie.Jeden po drugim w nieregularnych odstępach.Zaraz panikowałem ,ze mam arytmię.Dotykałem palcami tętnicy na szyi i mógłbym przysiąc,że czułem arytmię ale jak mam dyskutować z lekarzami i ich aparaturą skoro pomiary wykazywały jednoznacznie ,że wszystko ok.To samo z uczuciem duszenia się.Dosłownie czułem,ze nie mogę złapać oddechu a takie coś dziwnego na palec co zakładają pokazywało normalny oddech.Koszmar z ulicy Wiązów normalnie..Raz w żartach powiedziałem żonie,ze dosypuje mi sproszkowanych grzybków halucynogennych,żeby mnie wykończyć.Nerwicę eliminuję własnie poprzez takie pomniejszanie jej wpływu na mój organizm,spacery,zajęcie się czymś i pozytywne myslenie.Tylko pozytywne...Trzeba dużo marzyć i tiptopkami chociaż zmierzać do realizacji tych marzeń.Nie bać się!!! Nie nakręcać bo nie ma czym.Atak paniki to atak paniki.Nie pierwszy ale załóżmy jeden z ostatnich.Tak trzeba o tym mysleć.Użądli Was pszczoła to skacznie z radości,że nie rój szerszeni.Wszędzie pozytywy,pozytywy i jeszcze raz pozytywy.W każdej porażce znajdziecie coś pozytywnego,Nawet jesli to będzie mocno naciągane.Uśmiech ,uśmiech i usmiech.Bez użalania się nad sobą Kazia się tym żywi.Tak nazwałem swoją nerwicę.Łatwiej mi spersonifikować i obsobaczyć to zjawisko.Może to i jest przejaw jakiegoś szaleństwa ale ważne,ze skutecznie hamuje ekspansję tego badziewia.Życzę uśmiechu i kojojowych senków.
Odnośnik do komentarza
Gość Milena Karlińska-Neh
Szanowni Państwo, Czytając posty na tej stronie jestem pod wrażeniem, jak ogromna liczba osób z objawami lękowymi zamiast uzyskać właściwą pomoc albo choćby informację w placówkach opieki zdrowotnej, często latami męczy się próbując na własna rękę znaleźć skuteczne sposoby. W objawach nerwicy lękowej skutecznie pomaga psychoterapia, w szczególnosci określone jej metody. Ich skuteczność oceniana jest niekiedy nawet na 95%, jeśli osoba leczona wykonuje zadania terapeutyczne. Psychoterapeuta powinien dopasować pakiet właściwych metod do indywidualności pacjenta. Dla pełnego obrazu muszę dodać, że nie każdy pacjent ma *talent* do psychoterapii i wystaczającą determinację - to powinien ocenić psychoterapeuta na pierwszych kilku spotkaniach. Doświadczenia wskazują, że dość często nawet kilkumiesięczna psychoterapia przynosi znaczną ulgę. Nazwiska i imiona , oraz miejscowości gdzie prowadzą praktykę psychoterapeuci przygotowani przeze mnie do psychoterapii zaburzeń lękowych można znaleźć na stronie Polskiego Instytutu Psychoterapii Integratywnej (trzeba szukać pod dawną nazwą *Polski Instytut Psychoterapii Krótkoterminowej*). Proszę szukać pośród studentów 3 roku i wyżej oraz absolwentów. Można też zasięgnąć informacji w sekretariacie. Do psychoterapeuty trzeba się zgłosić już po wykonaniu badań wykluczających somatyczne podłoże objawów (trzeba poprosić o to swojego lekarza).
Odnośnik do komentarza
hej moje nerwuski:) ja od rana mam doła, moja koleżanka nerwica przeszła w nocy samą siebie..........masakra. Nigdy mi sie to wcześniej nie zdarzało:( a teraz atakuje nawet w nocy!!!!!!!!!!!!!!! wredna mać!!!!!! spałam sobie, aż tu nagle zbudziłam się... duszno potwornie jak nie wiem i słabo... Boże kiedy to się skończy?? mam już dość.......................... poszłam ledwo do kuchni wypić neospazminę bo myślałam, że zaraz zemdleje i później tak dziwnie:(::(:(:(:( jak mam z tym badziewiem walczyć??? gregory tak bym chciała też jak Ty:) ale walcze--- nie poddaje się!!!!!!!!!!!!!!!!! co dzieje się w mojej głupiej główce, ze to mnie trzyma ciągle?? nie wiem sama!!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Gość Gregory123
Szanowna Pani Mileno. Jestem zdumiony,że na tak wielkim i aktywnym forum,żaden psycholog ani psychoterapeuta nie zajął stanowiska i nie podjął dyskusji z forumowiczami na interesujące ich tematy.Z pewnością skoro szkoli Pani studentów, nie jest Pani obca wiedza,że ludzie,którym przyszło się mierzyć z nerwicą potrzebują wielu bodźców do tego aby uwierzyć w szansę na wyzdrowienie.Nieocenioną byłaby tu opinia fachowców dotycząca podstawowych metod walki z choćby najczęstszymi objawami nerwicy.Oczywiście,że każdy pacjent musi byc traktowany indywidualnie ale psychologia nie zna milionów sposobów na walkę z nerwicą więc jestem przekonany ,że macie Państwo w rękach klucz do opanowywania jej objawów.Wiele z tych wszystkich osób korzysta z pomocy psychologów i psychoterapii.Ich obecność tutaj jest dla mnie oznaką,ze te terapie są niewystarczające lub nie wszystko w nich działa. Na swoim przykładzie mogę Pani powiedzieć ,że wizyty u psychologa kosztowały mnie 800 złotych a terapia polegała na tym,ze cały czas ja mówiłem a psycholog coś tam sobie notował i nie zdarzyło mu się przez tych 12 sesji udzielić choćby jednej cennej wskazówki jak mam sobie z tym radzić..Proszę wybaczyć ale nie bardzo mi to pomogło a wręcz pogłębiło moją frustrację,ze nie moje pieniądze idą do czyjejś kieszeni za przepraszam za sformułowanie *bezdurno*. Słusznie zauważyła Pani,ze ludzie latami męczą się z nerwicą próbując na własną ( również ) rękę znaleźć antidotum.Moje proste pytanie brzmi tak.Skoro reklamuje Pani usługi swoich uczniów to nie może Pani przedstawić na tym forum pełnej listy miejscowości i nazwisk polecanych przez Panią psychoterapeutów?Szukanie w internecie bywa frustrujące a nerwuski mają do tego słabą głowę.Już sam fakt udostępnienia takiej listy a nie odsyłanie do przepastnej przestrzeni internetowej byłby czymś co wskazuje na troskę i partnerstwo ze strony lekarzy.Nurtuje mnie równiez pytanie dlaczego żaden choćby zaawansowany w nauce student nie wspomnę juz o lekarzu ze stażem, nie napisze tutaj choćby kilku słów ku pokrzepieniu,.Przecież z nerwuskami trzeba być!Co by się stało gdyby od czasu do czasu ktoś kto ma wiedzę i kompetencję odpisałby Ince,Stokrotce,Natalce,Julce,Kasi...Czyja korona z głowy by spadła gdyby polecając psychoterapię udzieliło się jeszcze kilku prostych wskazówek jak do niej dotrwać... Proszę mnie źle nie zrozumieć.Broń Boże nie atakuję Pani.Korzystam tylko z okazji i zadaję dręczące mnie pytania.Bardzo mnie cieszy,że pojawił się na forum fachowiec i autorytet w tej dziedzinie.Jednak zdanie typu *szukajcie moich uczniów w internecie i zgłaszajcie się do nich* to kiepska reklama.Poza tym w kwestii *talentu* do psychoterapii...moje zdanie jest takie,ze każdy pacjent ma do niej *talent*.Nie każdy psychoterapeuta ma *talent* żeby dotrzeć do pacjenta... Łączę wyrazy szacunku. Z poważaniem - Gregory123.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich serdecznie! Mam 60 lat. od 15 lat zyje z tą p..ą nerwicą lękową, p..ą agorafobia i p..ym nadcisnieniem. trafiłam na forum przypadkiem, właśnie dzisiaj walcze ze śmiercia od rana bo moje tetno spadło do 40 ( nie po raz pierwszy, ale wiadomo)lewa połowa ciała boli, kończyny drętwieją, oczywiście zaraz umrę i szukam w internecie wyjaśnienia na to tętno. Moja choroba, pamietam ten dzień gdy w drodze do pracy zatrzepało serce i włączył sie alarm : umieram! Tylko do czasu wierzyłam lekarzowi ogólnemu, że nie umrę, Na początku choroby pomógł mi psychiatra, wiadomo znieczulił. Psycholog? mam takie samo doświadczenie jak gregory, psycholog słuchał i wchodził w butach w moją duszę, błoto. Lekarze z pogotowia byli bardziej wyrozumiali, może dlatego , że byli młodzi,: nie umrze pani to nie zawał, nerwica to ciężka choroba, ale nie śmierć. A potem to nauczyłam się z tym żyć.Muszę żyć. Ogólnie: nigdzie piechotą i sama , zawsze samochodem z mężem lub taksówką. Nie zawsze mnie łapie. Jak mam dobry dzień, to przejde sama 300m do sklepu bez bólu serca, paniki, *rozchwianej* równowagi i chęci natychmiastowego schowania się w mysia dziurkę, a może za te drzwi, ale zamkniete bo domofony wszędzie. Z powrotem jest lepiej , ciało sie uspakaja,wracam przecież do mojego azylu, do mieszkania. Nie zażywam żadnych środków psychotropowych od 7 lat, jestem juz na emeryturze . A może gdybym brała to mogłabym umówić się z koleżanką na kawę na mieście i pochodziłabym bez celu ogladając wystawy. a`tak zdana jestem na łaskę męża tak to czuję. Tylko na potrzebne zakupy i do domu. mogłabym tak pisać, ale Wy napisaliście już wszystko, przepraszam jak znudziłam.. Teraz czekam na słoneczna pogodę, wtedy jest lepiej.
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotka8
Gregory, nawet nie wiesz, jak się cieszę że jesteś znowu z nami na forum. Już myślałam, że całkiem wyzdrowiałeś i nie będziesz do nas pisał:(, ale na szczęście jesteś z nami:), i proszę Cię pisz jak najczęściej na forum, bo tak wielu ludziom dodajesz otuchy i chęci do walki z tym paskudztwem!!! Co do psychoterapii, mam podobne doświadczenia. Niewiele pomoga mi terapia indywidualna, ja mówilam, a psycholog tylko notowała. Teraz czekam na terapię grupową i zobaczymy... Pozdrawiam Was wszystkich, trzymajcie się ciepło, pa
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich cierpię na nerwicę od 13 lat i jest mi coraz ciężej mam 32 lata i nie żyje tylko wegetuje strach ogranicza mi normalne funkcjonowanie na początku jakoś było w miarę dokuczał mi strach ale jakoś dawałam sobie z nim radę.Trzy lata temu po rocznym leczeniu było już prawie dobrze myślałam ze będzie już dobrze ale jak bardzo się myliłam teraz doszło to tego ze moim najlepszym azylem jest dom .Może zacznę od tego jak to się zaczęło .Miałam 18 lat jak urodziłam dziecko przy porodzie o mały włos nie straciłam życia usunięto mi macicę i jajnik i jakiś miesiąc po się zaczęły moje lęki wtedy to był temat tabu nikt mi nie pomógł żyłam sama ze strachem przez 10 lat aż trafiłam do lekarza i mnie trochę postawił na nogi .Ale co z tego jak teraz cierpię bo dość ze nerwica nie daje mi żyć to jeszcze od trzech lat choruję na nawracające zapalenie jajnika a lekarze ciągle mnie faszerują antybiotykami i nic więcej nie robią jestem totalnie rozbita jeszcze niedawno mogłam chociaż z kimś pojechać na zakupy czy gdziekolwiek a teraz się porostu boję że zemdleje i co wtedy tłumaczę sobie ze nic mi się nie stanie ale to nie działa na mnie raz jest dobrze a raz strasznie Siedzę teraz na zwolnieniu lekarskim i mój świat to cztery ściany i ja nie mam jucz siły
Odnośnik do komentarza
Stokrotko, dam sobie spokój z tym forum gdy wszyscy wyzdrowiejecie i nikt więcej nie będzie zostawiał tu postów.A dopóki choć jedna osoba usmiechnie się i poczuje w sobie przypływ sił pod wpływem tego co piszę to będę tu siedział przypominając ,że mozna wygrać z Kazią.Póki co przeprowadziłem ją do ronda.Ode mnie to będzie jakieś dwa kilometry.Dopiero na rondzie pomyślałem o niej i zawróciłem chociaz bardziej na wszelki wypadek niz z konieczności.Wciąż mi mało.Galeria *arkady* jest 3,5 km dalej a bardzo chcę ją zobaczyć.To jest mój kolejny cel.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Alicja--- skurcze dodatkowe są wyczuwalne jak cholera, normalnie jak żyjesz to nie czujesz bicia swojego serca tak?? no chyba, ze podnosi Ci się tętno bo się czegoś boisz itd.......... natomiast dodatkowe skurcze czy jak mój lekarz nazywa to *kołatania serca* to jest : bije Ci serce normalnie w pewnym momencie jakby na sekundę się zatrzymało i zabiło tak mocno, ze aż do gardła podchodzi .... ja tak mam ale każdy odczuwa to inaczej..... pozdrawiam ja akurat już się tego nie boje nauczyłam się z tym żyć przez 7 lat czasem miałam długie przerwy wiec nie bój sie będzie dobrze:)
Odnośnik do komentarza
Kasiek ja też mam te skurcze, niedawno miałam dwa pod rząd, panika, strach i smutek. Bierzesz coś na to, coś Ci pomagało , że miałaś tak długie przerwy. Powiedz mi jak z tymi skurczami w ciąży? Ja je mam od 4 lat, ale to były rzadkie, pojawiły się po ciąży, od października 2007 jest upiornie( miałam stres z pracą, z egzaminem), dlatego może coś mi doradzisz, coś Ci przynosi ulgę i przez te skurcze właśnie boję się mieć 2 dziecko.
Odnośnik do komentarza
Gregory ja czytałam ten post, dobrze że u Ciebie były to tylko odczucia subiektywne, a skurczy dodatkowych naprawdę nie miałeś. Mnie holter wykazał dodatkowe, a zgadzam się z Tobą, że nie wszystko co czułam to dodatkowce, ale dodatkowce naprawdę są u mnie.I to jest mój najgorszy objaw, oprócz tego miałam przez 4 lata silne bóle brzucha, biegunki, uczucie słabości, to minęło i zastąpione zostało przez w, w moim pojęciu przez jeszcze gorsze , skurcze dodatkowe, ucisk w głowie, w gardle itd..Pozdrawiam Dodam jeszcze, że od stycznia mam psychoterapię, ale dużych efektów nie ma.
Odnośnik do komentarza
Mycha--------- mi dawali kiedyś propranolol ----w sumie powiem Ci, ze nie przechodziły po tym, ale byłam o wiele spokojniejsza:):) Ja nauczyłam sie z tym żyć:) Powiem Ci, że naprawdę nie było fatwo bo 7 lat temu przez to myślałam ,że umieram i rozłożyło mnie to na ponad 2 mce w łóżku;/ koszmar, ale kiedy sie okazało, że to sprawa psychiki przestałam się tym przejmować i z biegiem czasu ustało, ale przy najlepszej okazji zawsze się pojawiało. Powiem Ci że mam tak straszne kołatania serca, że czasem miałam naprawdę dość!!!!! A teraz kiedy walczę po raz drugi z nerwicą wszystko wróciło!!!!!!!!!!!! ze zdwojoną siłą:( aż mi się wyć chce!!!!!! i mimo iż wiem że to nerwica nie daje mi spokoju, nie wiem czemu. Zastanawiam się ale nic mi do głowy nie przychodzi.................................. po za tym jak miałam częste kołatania serca chodziłam prywatnie do kardiologa i kazałam mu coś mi na to dać bo nie wytrzymywałam!!!!!!!!!! to też kiedyś dał mi betazolc 50 jakoś tak po pół tabletki brałam, ale przestałam zaszłam drugi raz w ciąże i super było:) a teraz?? cóż mogę powiedzieć jest mi ciężko jak Wam tutaj wszystkim;/ szkoda tylko, że zamiast cieszyć się z życia marnujemy na to cholerstwo bo tak naprawdę trudno z tym żyć!!!!!!! Ja na przykład nie pogodzę sie z moją koleżanką Zośka:P (nerwicą) bo ona mi utrudnia życie i wyeliminuję ją ze swojego życia, niczego teraz bardziej nie pragnę!!!!! i Bóg mi świadkiem, że nie dam się bo ja jestem panią swego losu i nikt ani nic mi w tym nie przeszkodzi jest mi ŹLE ŹLE ŹLE ALE NIE DAM SIE NIE DAM TRAGEDIA MAM DOŚĆ ( doszło już do tego że dziś w nocy spałam sobie spokojnie ona obudziłam się nagle zrobiło mi się słabo potwornie:( myślałam, że zaraz zemdleję:( ale koszmar po prostu to jakaś wegetacja a nie życie!!!!!!!!!!! poszłam ledwo po syrop zjadłam 2 walidole i zasnęłam) ale rano obudziłam sie jak zwykle z większym lękiem ah....................szkoda gadać:() I pisze TO DO WSZYSTKICH CO mają TYLKO DODATKOWE SKURCZE W NERWICY I NIC więcej------ proszę NIE BÓJCIE SIE TO NIC STRASZNEGO NIC WAM NIE BĘDZIE PRZESTAŃCIE SIE TYM PRZEJMOWAĆ I ŻYJCIE DALEJ JAK TAK 7 LAT TEMU ZROBIŁAM I ZAPOMNIAŁAM!!!!!!!!!!!!!!! czasem sie to odzywało ale się nie bałam nic a nic i było super............ale teraz nie umiem sobie poradzić z innymi objawami, które całkowicie paraliżują mi moje kochane życie............................................
Odnośnik do komentarza
Gość kasiula
Witajcie!Jestem na tym forum nowa i potrzebuję pomocy.W 2005 r.zdiagnozowano u mnie nerwicę lękową.Dziś już wiem,że cierpiałam na nią dużo wcześniej tylko że doszukiwałam się różnych chorób.Brałam seroxat i doraźnie zomiren,chodziłam na terapię.Myślałam,że już potrafię sobie dać z tym radę i trzy miesiące temu skończyłam z lekami.Niestety to był błąd.We wtorek szukałam zdesperowana lekarza psychiatry.Włączył mi znowu seroxat i jeszcze jakiś lek na zwiększone teraz lęki.Przedwczoraj wzywałam pogotowie bo znowu miałam atak panicznego lęku a byłam sama w domu z czteroletnim synem.Na szczęście spał i nie widział co się ze mną dzieje.Zrobili mi ekg-podręcznikowe,poziom tlenu-o.k.,ciśnienie podwyższone.Oczywiście przeszło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.Dziś mi się przypomniało i znowu się boję.Spocone dłonie,stopy,szczękościsk,serducho wali.Proszę jeśli ktoś jest na forum,niech mi powie,że na to się nie umiera,że to minie.Boję się,nie wezwę pogotowia bo znowu mnie wyśmieją. Pomóżcie mi proszę.
Odnośnik do komentarza
Witaj Kasiula,mogę cię zapewnić,że na to się nie umiera.To ten głupi strach doprowadza nas do takiego stanu,sama pisałaś że jak przyjechało pogotowie to wszystko było ok.Spróbuj się jakoś wyciszyc wiem, że to trudne w czasie ataku paniki, ale pamiętaj ze zanim się to wszysto zacznie to najpierw jest w głowie myśl.To my sami zaczynamy sobie wyobrażać co się może stać.Nie bój się nic ci się nie stanie,byłaś zbadana i trzymaj się tej myśli.Jestem z toba i zyczę ci spokojnej nocy.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×