Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Czytam tu wasze wypowiedzi z tymi atakami to az mi nogi zaczeły sie trząsc bo wiem czym to pachnie. Dzis mialam atak, niestety jeszcze nie doczłapalam sie do psychiatry i kuruje sie kroplami sercowymi magnezem i jakos przezylam atak byl dosc krotki bo przy pierwszym sygnale szybko wzielam proszek uspokający plus łyknelam sobie drinka. Wy doswiadczeni powiedzcie mi takie *umiaranie* nie jest niebezpieczne? to znaczy czy te ataki dusznosci, kolatanie serca, mrowienie w lewej ręce mogly by sie konczyc..no jak tu napisac..tragicznie?
Odnośnik do komentarza
Gość Pogódka
odpiszę Ci tak, miałam kołatanie serca, drętwienie rąk, bóle głowy okropne, pocenie się az krople z rąk mi skapywały, nie polecam straszne, ale podobnonie masz się czym martwic, trezba po prostu się leczyc i głowa do góry, ja ostatnio też mam niezłe jazdy
Odnośnik do komentarza
Ciezko isc do psychologa zawsze mam taki w glowie stereotyp psychologa ze zacznie mi wyciagac z przeszlosci jakies brudy i bedzie chcial bym w nieskonczonosc do niego przychodzila. Czasami wizyta u psychologa bywa juz powodem do ataku, byc moze to przez spoleczenstwo bo wybaczcie kiedy komus mowie ze mam nerwice serca to nie zwracaja uwagi na slowo SERCA tylko NERWICA czyli wedle ich znaczeniu to wariatka, choleryczka. Faktem jest to ze mam w duszy co inni pomyslą te jazdy jak jagódka nazwalas są straszne. Zastanawia mnie czy wam pomaga jakis konkretny lek? czy nawet go biorąc w trakcie ataku musicie troche wycierpiec zanim zadziala? To chyba logiczne ze tak ale chodzi mi o to czy czasami przepisane leki przez lekarza i zuzywajac ichw trakcie atakow bywaja ze nie działaja? cos nie konstruktywnie to wszystko napisalam wybaczcie ale zaczynam na samą mysl o atakach juz panikowac. Czasami mysle sobie * chyba sama sobie te ataki przywoluje* w sensie ze pomysle o nich i paf! mam je. utosugestia malo tu pomaga w moim przypadku, w trakcie silnych atakow wmaiam sobie i chodze po podworku jak nawiedzona szybkimi krokami w okol domu mowiac sobie * nic mi nie jest zaraz przejdzie* a gdzy drżenie ciala sie pojawia to ta autosugestia na nic sie przydaje..
Odnośnik do komentarza
Gość Małgosia1990
ja też sie tego bałam jak pierwszy raz szłam do psychologa ale nie było tak źle jestem już po 3 wizytach i bardzo mi pomogły;) Nie masz się czego obawiać potraktuj to jako rozmowę z przyjaciółką.Przynajmniej możesz z siebie wyrzucić wszystko co leży Ci na sercu a i tak nikt się o tym nie dowie.
Odnośnik do komentarza
Gość kasiunia21
Witam wszystkich!!!tak czytam sobie te wszystkie wypowiedzi i moge powiedziec ze kazda pasuje do mnie...tez mam takie objawy..9 miesiecy temu urodzilam synka po 4 miesiacach zaczelo sie ze mna cos dziac..czarne mysli,dusznosci omdlenia...wmawialam sobie ze to juz koniec ze mna..do dzis mam te napady..czasami boli mnie strasznie glowa jakby ktos imadlem sciskal i bez przerwy z tydzien czasami nawet wiecej.to zaraz zimne poty dusznosc i bach na ziemie...i kto mi to wytlumaczy czy to jest wlasnie nerwica??skad to sie bierze??odwiedzilam juz mnostwo lekarzy i ciagle ta sama teza....a ja nadal czuje sie zle:(nie moge sie normalnie opiekowac synkiem...nic mi sie nie chce,boje sie ze umre..pomozcie mi!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Witam, ja rownież mam problemy z nerwicą i nistety w żaden sposób nie mogę sobie poradzić. Jestem w trakcie psychoterapi, która średnio mi pomaga. Najgorsze jest to że po kilku przykrych doświadczeniach z różnymi lekami, doszedł mi jeszcze lęk przed lekami. Mam pytanie czy możecie polecić jakiegoś dobrego psychiatrę w Warszawie lub okolicy i czy ewentualnie ktoś próbowal terapi hipnozą.
Odnośnik do komentarza
Ja się już z tego śmieje ponieważ ostatnio znajomy powiedział, ze jestem weteranem, zaczęło się 5-6 lat temu od nadciśnienia - wmówiłem sobie, że mam nadciśnienie i 5 miesiecy chodziłem badałem się itd. aż po bardzo dokładnych badaniach okazało się że wszytsko jest ok i w ciągu miesiąca poradziłem sobie z ciśnieniem. Potem miałem bóle głowy - jakieś dwa lata oczywiście naurolodzy badania itd. aż trafiłem do odpowieniego lekarza, który dał prosty lek wytłumaczył dał przysłowiowego kopa w dupe i od tamtej pory nie mam problemu. Ale życie bez problemu było by zbyt proste więc 1,5 roku temu nakręciłem się na chorobe serca i nawet udało mi się z tego wyjść na jakieś pół roku i od września znowu się zaczeło. Nie mogę brać leków ponieważ one powodują nasilenie objawów i tak naprawdę po lekach (anatydepresyjnych, przeciwlękowych itp.) rozregulowałem sobie organizm i w chwili obecnej naprawdę mam problem. Niestety tym razem badania i tłumaczenia lekarzy nie pomagaja. Ot taki los.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystich !!!!!!!!!!ja tu jestem stara nowa :-) więc tak z moją nericą jest jak z rzepem przylepiła się do mnie i niechce odczepic ,czasem mam wrażenie że to ja ja przy sobie trzymam kurczowo żeby nieodeszła bo boję się życia ale tak naprawde to chce się chyba jej pozbyc ,zbliża się wiosna a ja szaleję lęki a jeszcze nasiliła mi się depresja i to jest chyba najgorsze ,,wczesniej miałam natręctwa ,a teraz dl odmiany depresja ,wiecie co jest najgorsze że wszyscy każą mi brac się za siebie ,twierdzą że całe życie przedemna że powinnam sobie sama pomóc bo chodziłam tyle do psychologa że wkoncu powinnien przyjsc przełom a ja po prostu niemam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich!! jestm tu nowa, od jakiegoś czasu zaglądam na to forum, ponieważ podejrzewam u siebie nerwice lękową:( Wszystko zaczeło sie w grudniu, wracałam ze szkoły po napisanym wcześniej egzaminie, wracałam pociągiem, wszystko było super, byłam szczęśliwa, że juz wracam do domu po napisanym teście i że w końcu spotkam się z swoim chłopakiem, który miał czekac na mnie na peronie, w pewnym momencie poczułam silny ból w okolicy serca, jakbym piecznie, mrowienie, serce zaczeło bic jak oszalełe, trzymałam sie za puls i nie mogłam uwierzyć ze cos takiego się dzieje, myslałamz e wybiegne na nastepnej stacji, na której zatrzyma się pociąg, było mi słabo, czarno przed oczami, czułam starszne gorąco, bałam się ze to zawał,że nie dojade do domu, po 10 minutach jak by to ustało, serce zaczeło wolniej bić, ale nadaj czułam pieczenie lewej srony, został taki lęk, że jak wyszłam z pociagu to wtuliłam się w ukochanego i zaczęłam wyć, histeryzować, że umieram, że coś jest nie tak. Po rozmowie z bliską osobą jakoś zasnęłam a rano obudziłam się jak nowo narodzona...nie zrozumiałam tego...jak było już okej to jak bym o tym zapomniała, 2 tyg póżniej miałam podobną sytuacje, ale jak kładłam się już spać, to było okropne, nie mogłam leżeć, myślałam, że mnie rozwali od środka, chodziłam po mieszkaniu i piłam magnez, muślałam, że sie uspokoję..póżniej jakoś zasnęłam. Takie ataki powtórzyły sie jeszcze kilka razy.Udałam się do lekarza, dostałam skierowanie do kardiologa, miałam robione badania krwi, elektrolitów, glukozy i ok. miałam tsh(wyszło troche podwyższone, ale zrobiłam dodatkowe badania ft3 i ft4 i sa w normie), miałam holtera i echo serca i też są okej, lekarka kardiolog mówiła ze mam serce jak dzwon, ale ja nadal nie mogłam w to uwierzyć, że tak sie dzieje, od 4 tygodni teraz boli mnie głowa, tak jak by uciska w róznym punktach, lokuje się w róznych miejscach, raz boli mnie potylica z lewej strony, raz czoło, nieraz czubek( tak jak by ktos siedział mi na głowie) to jest sraszne!!:(codziennie budzę się i zadaje sobie pytanie *czy juz glowa zaczęła mnie boleć*, *czy dziś też bede odrealniona od świata*, *czy znowu bede miała takie lekkie zawroy*, to jest chore, żeby tak myślać ale nie wiem co się dziję, codziennie wymyślam inna chorobę, ostatnio myślałam,że ma raka kratni, guza mózgu a może tętniaka, to przeszkadza mi w moim życiu, nie daje sobie rady, najbardziej jest mi szkoda mojegi chłopaka, bo od 4 tyg słyszy ciągle, że coś jest ze mna nie tak:( byłam u internisty z karta od kardiloga, że wszystko jest okej, kiedy weszłam do gabinetu, to lekarka się na mnie tak spojrzalła jak by mnie chciała zabić, albo myślała sobie *znowu Ty*.Opowiadałam jej o moich objawach po raz enty, rzucula jedno stwierdzenie *NO COMENT*, powiedziała ze to wyglada na nerwice i tylko do psychatry, ale ja nadal nie moge tego znieść codziennie boli mnie głowa, poszłam na prywatna wizyte do Pani neurolog, o wszystkim jej opowiedziałam, pukała mnie młotkiem, kazała otwierać i zamykac oczy, mówiłam jej o codziennym bólu głoiwy, powiedziała,że odruchy mam jak najbardziej prawidłowe i ze nie ma sie czego obawiać, też mowiła ze to jest na tle nerwowym, przepisała pramolan i powiedziała ze mam przyjść na wizyte za 2 tyg. A ja nadal nie wiem co to jest, codziennie mam jakieś lęki o swoje zdrowie, codziennie myślę, że juz umieram, nie ma ochoty się spotykać już ze znajomymi, nawet do szkoły boję się jeździć ponieważ boję się, że nie wytrzymam:( nie wiem co jest chcę żeby to się już skończyło, a najgorsze jes to, że mało kto się tym przejmuje, ponieważ myśli, że jak zwykle przesadzam. nie wiem co mam robić, żeby już się tak nie czuć.......:(
Odnośnik do komentarza
Witam! Mam na imie Agnieszka i niedlugo koncze 30 lat. Kilkakrotnie odwiedzilam to forum, ale jakos wczesniej nie mialam odwagi, by napisac. Nerwice mam odkad pamietam, ale jak wielu, zycie mialam ciezkie. W skrocie, gdy mialam 11 lat odeszla moja mama, potem zostalam z ojcem - tyranem. Gdy poznalam mojego meza, to jakby slonko sie do mnie usmiechnelo. Urodzilam syna, bylam kochana, pozniej urodzilam corke. I jestem szczesliwa, chociaz mieszkam poza granicami kraju. W lutym zeszlego roku stracilam bliska przyjaciolke, ktora chorowala na bialaczke. Na wakacjach pojechalam z dziecmi do tesciowej do Polski i zaraz pierwszego wieczora pobytu tam, mojego syna pogryzl pies po glowie. Widzialam to na wlasne oczy, nie potrafilam zrobic kroku.... To najgorsza sytuacja, jaka mnie w zyciu spotkala. Bo gdyby nie moja tesciowa, ktora rowniez byla swiadkiem wydarzenia, a ktora nagle zerwala sie i odpedzila tego psa, moj syn..., nie wiadomo co by bylo. Bylam z synem 4 dni w szpitalu i trzymalam sie, dla niego. Ale tego samego dnia co wyszlam z nim ze szpitala, mialam wrazenie, ze umre. Serce walilo jak oszalale, pocilam sie i mdlalam. Zaraz tesciowa zawiozla mnie na pogotowie, ale to byla strata czasu. Dzis, minelo juz kilka miesiecy, a moj stan z kazdym dniem jest coraz gorszy. Synowi zapewnilam opieke psychologa, ktory to stwierdzil, ze bardziej ja tej pomocy potrzebuje, ale do czego zmierzam. Z dnia na dzien zaczely sie pojawiac ataki paniki - serce, wrazenie omdlenia, bole glowy itd. Zaczelam chodzic do lekarzy, bo myslalam, ze moze mam raka mozgu czy jakas inna chorobe. A od smierci mamy wciaz zylam z lekiem, ze i ja zbyt szybko osieroce swoje dzieci. Doszlo do tego, ze boje sie wychodzic z domu. Czesto jak czuje nadchodzacy atak, uciekam do sasiadki, zeby po prostu nie byc sama. Wydzwaniam do meza, kaze mu wracac z pracy do domu i wiezc sie na pogotowie. Obled. Jest dzien, ze nie odprowadze corki do przedszkola, bo wydaje mi sie, ze jak wyjde z domu, ze np. zemdleje, a nikogo nie bedzie w poblizu zeby mi pomoc. Nawet jak wychodze z domu to staram sie byc w zasiegu wzroku chociaz jednej jakiejs osoby, zeby jak w razie cos mi sie stanie.... itd. Rano wstaje wymeczona, jakbym przez tydzien nie spala. Caly dzien towarzyszy mi uczucie pelnej glowy, pieczenie w glowie i ciagle jestem podminowana. Chodzilam do psychologa, ale juz na drugiej wizycie pomyslalam sobie: Co ja tu robie? A na czwartej wizycie, gdy odmowilam brania psychotropow, po prostu stwierdzil, ze nie potrzebuje jego pomocy. Czy to normalne? A zawroty glowy nie pozwalaja mi na normalne funkcjonowanie. Nie wiem co mam robic. W stanach paniki biore Validol, bo nie mam zaufania do lekow, a juz napewno nie do psychotropow. Ale nie mam sily do zycia, wszystko robie bo musze. Albo nic nie robie, tylko leze na lozku, a mysli glupie same mi przychodza do glowy. Chcialabym zebyscie poradzili mi co robic, bo sama nie dam sobie dluzej rady. A moje dzieci moj stan przezywaja razem ze mna, chociaz czesto po prostu udaje dobry humor. Ale syn wie, ze nie pojde sama do sklepu, bo sie boje. Nie chce zeby to co dzieje sie teraz ze mna, mialo jakis wplyw na jego czy corki pozniejsze zycie. Przepraszam, ze wszystko tak chaotycznie napisalam, ale trudno jest pisac o tym. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
nie jestem tu od osądzania ale moze zbyt pochopnie odmowilas uzywac tych psychotropow , skad wiesz moze by pomogly? poza tym napisalas z epo 4 wizycie u psychologa stwierdzilas * co ja tu robie* jak to co tam robisz? to co on Ci powie pol biedy sukces by wyszukac to czego nam brak w zyciu. Masz dzieci, meza jestes uzupelnioną kobietą. Ale czytajac co napisalas nasuwa mi sie pytanie czy jestes szczesliwa ? czy nie brak Ci w zyciu jakiejs przyjaciolki odetchnienia od przyslowiowych garów? Wiesz by oddalic sie od domu na 2 - 3 dni gdzies wyjechac , przemyslec odetchnac odreagowac na stres. To rowniez moze byc pomocne. Z tego co pisalas bagaz przezyc zyciowych masz troche załadowany. Ah jak łatwo komus doradzic gorzej sobie, wiec wedlug mnie kochana sprobuj gdzies sie ulotnic na kilka dni, sama. Kochsz męża i ufasz mu zapewne wiec te pare dni w domu dzieci imąz dadzą sobie rade, skup sie na sobie to co chciala bys zrobic. Swoje zrobilas, wychowalas dzieci ktore juz mogą same decydowac mniejwiecej co np zalozyc rano do szkoly lub co zjesc wiec moze pora bys zaczela myslec troszke o sobie? Sprobuj 2 dni w izolowanym miejscu od rodziny nie zaszkodzi.Czasami taka izolacja nie dosc ze regeneruje cialo i dusze to i jeszcze czasami sie dowiadujemy czego nasza dusza potrzebuje , nabieramy takiego dystansu do zycia gdzie ciągle jest tylko gonitwa za pieniedzmy..
Odnośnik do komentarza
Witam leva !!!!!!!!!!Skąt ja to znam te wszystkie ataki ,wiesz ja mam podobnie ,ale jakos nauczyłam się przewidywac ataki ,najlepiej by było żebys skontaktowała się z psychologiem on najlepiej Ci pomoże ,poradzi co w takich sytuacjach możesz zrobic i jeszcze jedno staraj się nie dawac ,pomysl że musisz bo jak przestaniesz wychodzic ,to potem prędko tego niezmienisz ,wiem co mówie bo sama tak zrobiłam najpierw zaczełam opuszac szkołę ,potem przestałam spotykac się ze znajomymi potem to już wogóle do sklepu niechciałam chodzic ,na imprezy i tak zaczełam siedziec w domu ,,,,ale tak niemożna czasem jak mam jakis napad w sklepie ,albo gdzies gdzie muszę długo czekac ,to mysle sobie wtedy że i tak nic mi się niestanie że serce zaraz sie uspokoi że przejdzie ni tylko wdedy kiedy sama będ chciała bo najgorzej jak sie zaczyna panikowac wtedy niema szans powala cie choroba ,ale ja mysle że dasz sobie rade
Odnośnik do komentarza
Aneto 13 rozumie twoją sytuację bo ja również w życiu trochę przeszłam ,a choroba kogos bliskiego jest najgorsza moim zdaniem powinnas isc do innego psychologa ,może też powinnas brac tabletki antylękowe i antydepresyjne ,bo psychotropy w takiej sytuacji niewiele chyba pomogo ,powinnas znalescc kogos takiego żeby mógł Cię wysłuchac ,a psycholog jest chyba najodpowiedniejszą osobą wiem cos o tym bo sama chodziłam do psychologa i naprawde bardzo dużo mi pomógł !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Hm wiecie co tak czytam sobie wasze posty i jestem przerażona ,,,,,ponieważ tak wam współczuję ja i tak mam szczęscie po wielu wizytach u różnych lekarzy po wielu rodzaju tabletkach ,trafiłam wkoncu do super lekarza który mi naprawde pomaga ,mogęz nim pogadac o wszystkim ,,,naprawde o wszystkim wiem że rozumie moją chorobe nigdy niepowiedział że cos sobie ubzdurałam albo cos takiego z każdym problemem idę do niego a on zawsze mnie wysłucha ,,Adam P ja tez swego czasu miałam *schize*ma każdą chorobę najpierw serce ale zbadałam okazało się że jestem zdrowa ,objawy ustąpiły ,potem rak mózgu wszystki badabia tomografia eeg itd,)wszystko w pożdku ,wiecie czuję się czasem zle boli mnie serce głowa brzuch nogi kręgosłup idt ale wiem że to tylko nerica że nic złego się niestanie i wy też tak myslcie będzie wam łatwiej
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich, którzy mnie znają i pamiętają oraz wszystkie nowe osoby. Mi też psycholog bardzo pomaga. Byłam już na kilku wizytach. Na początku było ciężko, wspomnienia bardzo bolały. Wiele jednak się nauczyłam i teraz z każdym tygodniem czuję się coraz lepiej. Ważna dla mnie była informacja o tym, że nerwica nie jest chorobą tylko zespołem objawów psychosomatycznych. Ta informacja dodała mi siły, nie jestem chora. Jestem zdrowa. Co jakiś czas tylko dopadały mnie te objawy. Z czasem coraz rzadziej. Jeśli interesuje was moja historia poczytajcie mojego nowego bloga. Opisuję tam krok po kroku jak radzę sobie z nerwicą. Jak ją pokonuję. www.nerwice.blogspot.com
Odnośnik do komentarza
Gość moni2572
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.Nie jestem nowa ,ponieważ pisuję na innym forum.Ja tak jak i większość z Was cirpię na nerwicę.Totalne paskudztwo.Myślałam że dam sobie radę bez psychotropów ale okazalo się że nie dawalam rady.Teraz pomimo stosowania ich też miewam gorsze dni.Czasami sie zastanawiam czy tak powinno być?Jestem na etapie poszukiwania pracy.Bardzo się boję podjąc nowej ,cały czas myślę co ja zrobię jak mnie wezmie taki napad lęku w nowej pracy,jak sobie poradzę,czy dam radę.Ciągle jakieś pytania,ciągla niepewność ,zamartwianie się.Najgorsze jest to że nikt Cię nie zrozumie kto tego nie przezyl.Jak Wy sobie radzicie?I jeszcze zapytam czy ktoś z Was zażywa Anafranil?
Odnośnik do komentarza
Witam !!!! izka28- z checią skorzystam z rozmowy na gg, ponieważ mam nadzieje, że ktoś mi w końcu pomoże;( natasza - wiatm Ciebie!cieszę się, że rozumiesz moje ataki, nie jest mi łatwo, tym bardziej, że nie mam tak do końca kumu się wyżalić:( mój chłopak pracuje w Norwegii i praktycznie mało się widujemy, tym bardziej, że to jest pierwszy taki jego wyjazd kiedy ja zostałam z sama z ta nerwicą:( z moim wychodzeniem jest już lepiej, wyjde sdo sklepu bez problemu, jakoś nie myśle ze moge dostać ataku, gorzej jest z wyjściem do znajomych bo nie potrafie z nimi gadac o miłych rzeczach bo mnie męczy cały czas myś o tym że mi coś dolega:( anie chce z nimi o ym rozmawiać tym bardziej nie bede cały czas gadać że sie źle czuję;( Własnie wróciłam z szkoły!, znowu przeżyłam atak:( w pewnym momencie poczułam takie strzyknięcie w głowie, nogi zrobiły się jak z waty, zaczeło mie kłuć w okolicy serca, tętno strasznie wzrosło, czyłam drętwienie policzków i żuchwy, robiło misie niedobrze, już chciałam z sali wybiegać, ale postanowiłam, że bede myśleć ze nic mi nie jest i powtarzałam sobie to w kółko i rzeczywiście przeszło, ale pozostał ten ucisk w głowie, który czuję do teraz, jest to ak nie przyjemne i cały czas nakręca mnie ze cos jest nie ak z moja głową:( pomomo tego , że lakarka mówiła ze nie widzidzi jakiś zmian neurologicznych, że to pewnie od stresu, na tle nerwowym , nawe powiedziała, że jestem toalnym, kłębkiem nerwów:(, nie wiem co mam począć chyba skorzystam z porady psychologa może tak będzie jakas nadzieja, codziennie myśle ze mam jakiegos guza mózgu, że cos sie dzieje, codziennie cos innego przechodzi przez myśli...OBŁĘD:( Też przechodzicie przez codzienny ból głowy, na który co prawda nie rzeba brać tableki, ale jes strasznie niepokojący??:( moni2572 - ja również zaczynam prace od 1 marca i codziennie zdaje sibie pytanie co ja zrobie w nowej pracy jak dostane ataku....:( a oo moje gg jak byście chciały porozmawiać 7224388 Pozdrwawiam, buźka
Odnośnik do komentarza
Gość moni2572
Leva ,ja mialam to samo.Wszyscy mieli mnie dość.Ciągle gadalam że ma guza mozgu.Non stop mnie bolała głowa,zawroty glowy,jakieś dziwne drętwienia rak,totalna masakra.EEG nie bylo prawidłowe,nie uspokajało mnie jak mi mowili ze u migrenowców EEG nie zawsze jest ok.Ja non stop myślałam że mam coś w głowie.Brałam przez niecały rok psychotropy i było dobrze,ale jak przestałam wszystko wrócilam.W końcu poszlam zrobić TK(okropnie sie balam,nigdy tego nie zapomnę)No i badanie wyszlo ok,wszystko w porządku.Bole glowy dalej były ale lęki przeszly.Poprostu dotarlo do mnie że jest dobrze.
Odnośnik do komentarza
Wiesz izka28, branie psychotropow dla mnie nie jest zadnym rozwiazaniem, pomagaja chwilowo, a pozniej uzalezniaja itd. A psycholog? Mialas kiedys wrazenie, ze przychodzisz do kogos, w tym wypadku do psychologa, a on byleby odbebnic godzinna wizyte, zbywa cie po prostu? Jezeli ja mu opowiadam co i jak, a on wszystko bagatelizuje do powiedzenia, ze nie jestem jedyna, to przepraszam bardzo. Zdaje sobie sprawe, ze nie jedyna mam nerwice, ale wedlug mnie, kazdy przypadek powinno traktowac sie indywidualnie i psycholog musi chciec pomoc. Dlatego na drugiej wizycie pomyslalam, co ja tutaj robie? I powiem szczerze, ze ciesze sie, ze nie chodze do niego. A z nerwica daje sobie rade jak moge. Pytasz czy jestem szczesliwa? Jestem szczesliwa, moze czasem zmeczona, jak kazdy, ale szczesliwa. Fakt, brakuje mi przyjaciolki, bo jak mowilam wczoraj, mieszkam poza granicami kraju, a tu w Szwecji mimo, ze sa znajomi, to przyjaciolmi jednak nazwac ich nie moge. I brakuje mi przyjazni, brakuje mi pracy, ale do pracy boje sie pojsc. Samo wyjscie z domu wymaga ode mnie nie lada odwagi, ale staram sie sobie z tym radzic.
Odnośnik do komentarza
Gość moni2572
Do Agnety.Nie mogę się z Tobą zgdzić że branie psychotropów nic nie daje.Uważam że czasami nie ma wyjścia i trzeba je brac bo inne sposoby zawodzą.Jestem zdania że najlepsze połączenie w leczeniu nerwicy to psychoterapia +farmakoterapia.Czy ktoś sie ze mną zgodzi?
Odnośnik do komentarza
Witaj Moni! Zgadzam się z Tobą w 100% że leczenie farmakologiczne + psychoterapia to jest dobre rozwiązanie na nerwice lękową,sama to stosuje.Na początku było samo leczenie,potem dołączyła psychoterapia i teraz powoli wychodzę z leków,powoli odstawiam wszystkie,myślę że dużo to zasługa psychoterapii,ale leczenie też jest potrzebne w początkowej fazie choroby kiedy trudno jest normalnie funkcjonować.Leki pomagają przetrwać trudny czas,uspokoić się trochę,żeby mieć siłe by walczyć dalej z chorobą.Pozdrawiam.Polecam ten rodzaj walki z chorobą.
Odnośnik do komentarza
czasmi zasanwiam się czy wogóle takie rzeczy leczy się poprzez psychologa, jest do dla mnie dziwne, czasami to do mnie nie dociera że z moja psychką jest coś nie tak, skoro ja na wąłsnej skórze czuję to wszysto, jest to dla mnie nie pojete, że przez powiedzmy lęki, trapi mnie ból głowy:( ja to czuję fizycznie!!!, do tego te ataki, brrrrr masakra jak je mam to czuję się jak by mnie jakiś piorun walnął:/ straszne, dzisiaj pomimo uspokojeniu się po tym akatu i tak czułam taki niepokój, siedziałam na wtych wkładach jakoś niespokojnie, jak bym się bała, że to powróci, czułam się tak jak by coś po mnie przejechało...
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×