Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Darhmo bardzo mi Cię(Was)szkoda ze znalezliście w dość trudnej sytuacji.Myslałam co ja bym zrobiła w tej sytuacji.I ja chyba jednak bym została.Bo jesli dobrze zrozumiałam to miałabys zrezygnowac z nowej pracy?A kiedys wspominałaś ze masz znajomego w tym osrodku co Ci załatwił psychologa , moze on by wam jakos pomógł?Moi znajomi znaleźli sie kiedys w bardzo podobnej sytuacji i skorzystali z pomocy sióst zakonnych,które im uzyczyły dachu nad głowa na dwa tygodnie.Moze warto sie rozejrzec, powiedzieć jak sprawa stoi?To sa oczywiście moje rady wynikajace z troski o Was,ale decyzja oczywiście nalezt do Was.A Marcin też ma prace w Gorzowie?bardzo chetnie bym was przetrzymała u mnie ale to nie rozwiąże waszych problemów bo z Poznania tez kawałek drogi. Witam nasze rozbiegane Maleństwo:)Nic sie nie martw *panią N* tylko śmigajcie w góry i bawcie sie dobrze.A z tym kregosłupem to moze byc prawda, bo ja mam tez lekkie zwyrodnienie kręgów szyjnych i miewam takie rózne dretwienia ,kłucia.I wtedy, jesli oczywiście sie nie nakręce robie sobie kilka ćwiczeń na rościąganie kregosłupa i musze przyznac ze pomaga.Chyba ze dostane wkretki to wtedy juz nie jestem w stanie nic zrobic oprócz mierzenia cisnienia i oddechu.Okropne, ale oczywiscie jak mi *atak*minie to sama z siebie sie śmieje.Człowiek jednak ma niezle nafajdane w tej łepetynie:)teraz jest mi śmiesznie i radośnie bo mi nic nie dolega,ale dwa dni temu w Botaniku spanikowałam.Chciałoby sie powiedzieć nie znasz dnia ani godziny, ale kurcze to nie moze trwac nieskończenie(chyba) Ach i jeszcze w sprawie przyjmowania leków,Ja brałam Xanax przez miesiąc o,5 i po miesiaca lekarka mnie spuszczała zniego własnie zeby mnie nie uzaleznić, tak ze napewno cos w tym jest ze trzeba tylko w sytuacjach trudnych i na krótko.po odstawieniu dostałam lek o działaniu przeciwlekowym który działa juz po 15 minutach, ale kazano mo go brac jak najrzadziej, bo tez niestety uzaleznia jak częsciej. ale na szczęscie tylko raz musiałam po niego sięgnąc,ale to było kilka miesiecy temu, fakt ze ma kopyto ze ho,ho no ale psychotrop,a nie o to chodzi zeby sie cały czas faszerowac,fakt ze moje obecne samopoczucie uległo zdecydowanej poprawie(mimo małych wpadek). jak sie dzisiaj rozpisałam, bo w domu cisza ,Karolek z kolegami w pracy na piwku,dzieciaki wkońcu padły, a ja z maseczka odmładzającą:) na buźce sobie siedzę i pisze do Was słoneczka.Ale teraz będe juz kończyć, bo jeszcze muszę jakis specyfik rzucic na oczy zeby błyszczały.Jak się człowiek sypie to trzeba sie ratować jakoś, tymbardzie ze mąz 4 lata młodszy to trzeba wyglądac ha ha.To na tyle aniołki, śpijcie dobrze i do jutra pa pa
Odnośnik do komentarza
Witam.Czy odczuwacie tylko i wylacznie kolotanie czy potykanie sie serca takze?ja od listopada codziennie czuje potykanie,a od niedawna *jakies 3 tyg*mam takie leki,dziwne te leki.Takie uczucie naglego napiecia podchodzacego do gardla i zaraz mijajacego.i tak na okraglo.tez mam 35 lat i mam 5 letnia coreczke.Kiedys w telewizji uslyszalam jak jedna Pani wypowiadala sie na temat swojego zdrowia.Mowila ze miala *nie pamietam*albo cukrzyce,albo astme*miejsza z tym*liczy sie sam fakt,ze zaczela miec diete 5 dni w tyg,a w weekendy jadla normalnie.i chorobsko minelo.wiec ja zaczelam jesc bardzo skromnie,wykluczylam mieso,ktore prawdopodobnie jest dla serca toksyczne.w weekendy sobie pozwole,ale nie za bardzo.Zobaczymy jaki efekt.Ale jedno powiem nie czuje sie umeczona,nie miewam napadow spiaczki-czyzby dieta?
Odnośnik do komentarza
Dzięki dziewczyny za rady i duchową pomoc. Mała niestety mój Marcin nie ma pracy:( dopiero szuka, był już na rozmowach kwalifikacyjnych, ale narazie bezskutecznych...Musimy się utrzymać tylko z mojej pensji, a że ja pracuje od 20.08 to na 6.09 dostanę pieniądze jedynie za tych kilka dni. A zyć trzeba, jeśli nie masz pieniędzy nikt Ci nie pomoże. I tak już sporo wydaliśmy, a jeśli pójdziemy mieszkać do akademika to wydamy połowę pieniędzy na wynajem. Mysle, że facet powinien się zrehabilitować i nie policzyć mi kaucji albo podarować płacenie za jeden miesiąc. Żal mi rezygnować z pracy, dobrze się w niej czuję, mam bardzo fajne koleżanki, a praca jest spokojna, bezstresowa (mam do niej bardzo dobre podejście):) Reniu, jeśli chodzi o kolegę, który załatwił mi psychologa to właśnie on powiedział nam wczoraj, że mamy sobie szukać jakiegoś loku, bo on ma w poniedziałek gości! Mieszkaliśmy u niego przez tydzień. Wiem, że mowa była jedynie o kilku dniach, nie o tygodniach, ale potraktował nas w bardzo brzydki sposób. Od środy się nie odzywał, chodził naburmuszony, zamykał nam drzwi od pokoju z TV, przełączał kanały, kiedy coś oglądaliśmy. Takie rzeczy po prostu się czuje. A wczoraj powiedział prosto z mostu, że nasz czas u niego dobiegł końca. Gdzieś mam jego pomoc psychologiczna, straciłam zaufanie to niego i nie chcę nadużywać jego *altruizmu*, bo kiedy wczoraj zobaczyłam jego opis na gg *pomoc ludziom - ciężka sprawa* wszystkiego mi się odechcialo. Jakaś paranoja!Tak, czy tak musimy sobie poradzić. Jestem teraz w pracy, Marcin pakuje nasze rzeczy i o 10 przewiezie je do kolegi do akademika. Po południu jedziemy do domu (musimy odstawić auto). W niedzielę wrócimy tu o 22 i nie wiem, co dalej. Albo nasz facet od mieszkania coś do tego czasu wymysli (ma dać znać w sobotę), albo pójdziemy do akademika. Jesli przez trzy tygodnie sytuacja się nie zmieni wracamy:( Jeszcze raz serdecznie Wam dziękuję za to, że jesteście. Wiem, że mnie rozumiecie i cieszę się, że mogę komus o swoich problemach powiedzieć. Miłego dzionka, trzymajcie się wszyscy. Ściskam:*
Odnośnik do komentarza
Oj, moje kochane co ja w nocy miałam po takim pięknym dniu zapowiadała się piękna noc jeszcze o 24 40 stałam na balkonie i podziwiałam piękne błyskawice tak wysoko jakby w niebie żadnych grzmotów , delikatny ciepły wiaterek .Poszłam spać drzwi balkonowe otwarte o godz 1 30 obudził mnie huragan grad i burza serce zaczęło walić tak się bałam że mimo że byłam cała spocona wtuliłam się do męża i jeszcze nakryłam głowę kołdrą teraz jak to piszę to mi się chce śmieć ale w nocy to był koszmar. A teraz znowu jest piękna pogoda zaraz jadę do urzędu po nowy dowód osobisty a później na słoneczko i opalanko. Myślę że te poranne bóle pleców to też mam od kręgosłupa bo ja też niestety mam zwyrodnienie kręgów szyjnych i piersiowych . Doroto moja siostra miała robione badanie które Ciebie czeka wczoraj ją o to wypytałam ona bardzo źle wspomina to badanie jest bardzo bolesne a po badaniu krwawisz.Może teraz robią to w znieczuleniu moja siostra miała to robione 12 lat temu. Dorotko wszystkie badania nawet te bolesne są warte tego żeby uniknąć kolejnej tragedii a cieszyć się maleństwem wiem co mówię bo jak już wiesz byłam w takiej sytuacji miałam robione szereg badań włącznie z histeroskopią niby była wykonana pod narkozą ale potem czułam się fatalnie.Dodam jeszcze że moja siostra nie długo po tym badaniu zaszła w ciąże i urodziła córkę.Przez ok rok nie mogła zajść w ciąże bo po śmierci mojego taty miała jakąś blokadę i w ogóle nie miała owulacji nawet leki na wywołanie owulacji jej nie pomogły.Myślę kochana że moje słowa troszkę Cię podbudowały i będziesz dzielna tego Ci życzę z całego mojego szybko bijącego serca.Kończę już pozdrawiam wszystkich Pa
Odnośnik do komentarza
Dzien dobry:), jestem tu po raz pierwszy, choc tez cierpie na nerwice. Ciesze sie, ze sa ludzie, ktorzy rozumieja moje samopoczucie. Mieszkam w okolicach krakowa i mam pytanko, czy ktos z was zna godnego polecenia psychoterapeute w krakowie? Kiedys bylam u psychologa- troszke mi pomogl- wiele rzeczy zrozumialam. Bylam nawet u psychiatry- ten przepisal mi pramolan.Po 3 miesiacach zazywania nie bylo zadnej poprawy a ja stwierdzilam, ze stawie czola tej chorobie bez lekow. I probuje z calych sil. Raz z lepszym raz z gorszym efektem- ale walcze jak lew:) i sie nie poddaje:). Wierze ze dojde do takiego stanu ze zaden lęk nie bedzie mi straszny:). Najgorsze sa jednak natretne mysli, ktore na szczescie rzadko sie pojawiaja i *przytlumiona radosc*-nazywam ja radoscia na pół gwizdka:), a moze ktos zna jakies metody radzenia sobie z tymi myslami? Pozdrawiam cieplutko i czekam na jakies porady, ewentualnie namiary na dobrego psychoterapeute.
Odnośnik do komentarza
do Ewy witaj ja tez tak jak Ty mam czasami natretne mysli i nie moge dać sobie rady ,jestem spanikowana doslownie wszystkim.Byłam u psychiatry ale uwazam że sama muszę wziąsć się w garść.Lekarz powiedział ze sama wbiłam sobie pewne rzeczy do głowy i powinnam zaczać myśleć trochę pozytywniej.Ale blokada jest do tej pory a ja nawet sama nie wyjde na dwór bo boję się że zaraz upadnę ,zemdleję i nikt mi nie udzieli pomocy,.Moze ktoś mi poradzi co robić .Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Cześć! Witam nowych i starych nerwusów. Na początku do ewy31 - gratuluję, że postanowiłaś stawić czoła nerwicy samodzielnie i rzuciłas świństwo, którym sie faszerowałaś. No bo po co brać, skoro nie pomaga? Ja w ten sam sposób odstawiłam w tamtym roku leki uspokajające i z powodzeniem nie korzystam z nich do dziś. Chociaż oczywiście z nerwicą zmagam sie nadal. Wiem, co znaczy cieszyć sie *na pół gwizdka*. Myślę, że to bierze się z tego, że ciągle boimy się o siebie, wyczekujemy, kiedy coś nas zaboli, zakłuje, zawróci sie w głowie itd. Po prostu podświadomie ciągle się o siebie obawiamy. Na natretne myśli nie znalazłam jeszcze sposobu, ale wiem, że nachodza mnie zawsze wtedy, gdy nie mam zajęcia. Doszło do tego, że szukam go cały czas, a normalnie odpocząć psychicznie potrafię wtedy, gdy się zmęczę fizycznie:), raczej nie ma mowy o relaksie typu - leniuchowanie od rana do wieczora. Bo wtedy natrętne myśli pojawiają się jak na zawołanie. Czyli najlepsza jest aktywność moja droga, organizowanie sobie czasu wolnego. Widzę kochane, że sporo mnie wczoraj ominęło. Pojawiłyście się w komplecie Dharmo, Reniu, a nawet Mała! Do DHARMY* Kochana, oczywiście mnie też jest bardzo przykro, że tak Ci się sprawa mieszkaniowa pokomplikowała. No cóż, czasem tak bywa. *Jak nie urok, to...*. Ale jest też przysłowie *nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło* i tego się trzymaj. Widzisz, spotkania z takimi toksycznymi elementami, jakim okazał się ten Wasz *kolega* uczą życia. Myślę, że dziewczyny dobrze Ci doradzały, żebyście jednak spróbowali jakoś przzetrwać *na walizach*. Najważniejsze jest to, że masz prace, a jeszcze jak taką fajną, to szkoda ją stracić. Tym bardziej, że Marcin nadal nie znalazł swojej. A może rodzice coś mądrego Wam doradzą? Od tego m.in. są:)Może nawet wspomogą troche finansowo lub jakąś pożyczką Was poratują? Na pewno wszystko się ułoży, tylko bądź silna! No tak , nie mogę cofnąć sie do poprzedniej strony, bo mi się nie chce załadować, a że mam sklerozę, to nie pamiętam, co napisałyście. Ale wydaje mi sie, że Mała jesteś w całkiem niezłej formie, przynajmniej psychicznej, a że nie masz czasu, to chyba dobrze, nie?:) Zdrówka życzę, dobrego humorku, miłych:) badań, a , no właśnie sobie przypomniałam! Kochana, jak ja Ci straszliwie zazdroszczę, że jedziesz w moje najdroższe Tatry!!! I życzę Ci wobec tego przemiłego wypoczynku. I niczego się nie bój, będzie fajnie. Jak zobaczysz te widoki, to na pewno zapomnisz o dolegliwościach! Szkoda, że nie zjrzałam tu przed Twoim wyjazdem. Reniu! A z Tobą też widzę lepiej. Nawet maseczki sobie nakładasz, no, no... I co, dziś cera w lepszej kondycji?:) Mojej cerze - nadal trądzikowej (przypominam tu, że mam 32 lata:), żedne maseczki nie pomogą, raczej mi szkodzą i zaostrzają te złośliwe wypryski. Zresztą, jak się je tyle słodyczy i nie gardzi kawką, to też nie ma się co dziwić. A propos, czuję, że rozpaczliwie potrzebuję jakichś ćwiczeń, ruchu, ale jakaś rozlazła jestem w tym względzie. Jednak wkrótce się za siebie wezmę. Jeszcze do DOROTY. Ale ta Gabi, to Cię chyba trochę niepotrzebnie wystraszyła tymi bolesnymi badaniami? Powinnaś kochana skontaktować się z dobrym lekarzem, najlepiej takim *podejściowym*, który wszystko Ci wytłumaczy. Myślę, że medycyna się już na tyle rozwinęła, że badanie może okazać sie mniej drastyczne, niż Gabi Ci to przedstawiła. W końcu jej siostra miała to jakiś czas temu, prawda? No, kochane, a wykażcie się dziś taką frekwencją jak wczoraj. Wieczorkiem zajrzę, to sobie z Wami chętnie pogadam. Pa!
Odnośnik do komentarza
Do Dory. Dziekuje za slowa otuchy:):):)Rzeczywiscie masz racje- sama odkrylam, ze brak zajec sprzyja wlasnie natretnym myslom:). A ruch jak najbardziej jest wskazany- dlatego dzien zaczynam od kilku minut cwiczen antylekowych:)- dopiero od 2 tygodni je rozpoczelam i postanowilam calkowicie zmienic styl zycia- tzn. przynajmniej godzine ruchu codziennnie na swiezym powietrzu-rower, spacer, wspinaczka:) Wczoraj wrocilam z zakopanego- bylam tam kilka dni. Oczywiscie lęki i mysli troche daly sie we znaki, ale coz:) chyba kiedys mina:):):) poki co chcialabym skorzystac z uslug dobrego psychoterapeuty mimo wszystko. pozdrawiam wszystkich!! Trzymajmy sie i walczmy!!!:):)pedze troche popracowac:):)
Odnośnik do komentarza
No i tak trzymaj ewo31! Widzę, że silna kobieta z Ciebie. Grunt, to nie poddawać się bez walki. Lepiej coś robić, szukać wlasnych rozwiązań, uczyć się metodą prób i błędów, niż siadać, płakać i czekać aż samo przejdzie! A ciekawa jestem, gdzie tę wspinaczkę uprawiasz tak dosyć często?:) Możeg dzieś na dobrze mi znanych skałkach ojcowskich, bo chyba nie jesteś tak często w górach? Ja spod Częstochowy, jura jest moim hobby. Uwielbiam - ale podziwiać widoki, nie wspinać się. Oczywiście mam na myśli wspinanie na ściany, bo chodzenie pod górkę lubię. Mam już *zaliczone* i zwiedzone wszystkie chyba jurajskie zameczki. Ostatnio byliśmy z rodzinką w Olsztynie k. Częstochowy (po raz nie wiem juz który) i znów bardzo mi się podobało. Pozdrawiam, pa!
Odnośnik do komentarza
Nie chciałam nastraszyć Doroty przekazałam tylko to co dowiedziałam się od siostry i zaznaczyłam też że to było 12 lat temu a teraz może być inaczej tak czy tak uważam że lepiej być przygotowanym na różne okoliczności . PRAWDA? Na pewno lekarz wcześniej wyjaśni jak wygląda badanie i czy jest bolesne. pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Do Dory:). Wspinaczka rzeczywiscie to chodzenie po gorkach i podziwianie widokw:):), nie sciany wspinaczkowe. Do Zakopanego jezdze nieczesto- choc mam w planie troszke to zmienic:)-oczywiscie na tyle na ile pozwoli praca- ale wiem ze to jest dla mnie i tej wariackiej nerwicy:) zdrowe:). Hmm.. w Ojcowie bylam kilka razy- nie jestem obyta w jurze tak jak Ty:), ale moze warto od czasu do czasu i tam sie pojawic?:)Pozdrawiam cieplo i mam nadzieje na szczesliwe chwile:):):) Zajrze wieczorkiem. Buziaki!!!:)
Odnośnik do komentarza
Witam Was wszystkich!! Juz kiedys pisałam na tym forum o sowim stanie zdrowia, dziś miałam kolejny atak sama nie wiem co to było, troche zaczęło mi sie robić słabo, nóżki jak z waty potem mi to mineło ale juz bylam poddenerowowana i nagle dałam palce na szyje zeby sparwdzic jak zwykle tetno i wypbrazcie sobie ze go nie było!!!!! w tym samym momencie co sprawdzałąm poczułam dziwne uczucie jakby serce mi nie biło nie wiem czy to jest mozliwe ale naprawde tak czułam realnie!! zaraz rece zaczęły chodzić tetno nagle przyspieszyło pzed oczami dziwnie sie zrobiło i to odczucie cisnienia jak idzie od dpłu az do głowy, lęk i panika!! ale uwierzcie mi8 naparwde to serce mi chyba staneło wogole na szyi nie było wyczuwalne!! ktoś wie czy to jest mozliwe czy co?? czy to tylko znów nerwy i panika???
Odnośnik do komentarza
Dzień dobry. Mam na imię Krystyna. Jestem kobietą po 50. Na depresję lękową choruję już bardzo długo. Od 10 lat jestem na rencie chorobowej II grupa. Dzięki lekom istnieję, funkcjonuję w miarę normalnie. Co to za choroba to tylko zrozumie ten kto przeżył takie piekło jak ja. Chciałabym do Was dołączyć. Komputer jest w tej chwili moim łącznikiem ze światem. Nie lubię za bardzo o sobie opowiadać, ale myślę że znajdę u Was trochę wsparcia. Pozdrawiam wszystkie panie.
Odnośnik do komentarza
Zajrzałam tu ponownie na chwilkę, żeby nie stracić *wątku*. Otóż po pierwsze do GABI. Może faktycznie nieco przesadziłam z tym straszeniem, zwracam honor:)wzięłam Twoje słowa trochę za bardzo *pod siebie*. Ja dowiadując się o jakiekolwiek badania, które sama mam przejść chcę tylko pocieszania, że nie będzie bolało, że będzie ok itd. A jeśli potrzebuję trochę prawdy (że jednak może być małe *kuku*), to trzeba mi to bardzo delikatnie uświadomić, żeby nie przestraszyć. Może to faktycznie dobrze, że powiedziałaś Dorocie, jak to było z Twoją siostra naprawdę, będzie wiedziała na czym stoi... Ale jeszcze raz do Doroty: skoro to badanie w.w. siostra Gabi miała aż 12 lat temu, to na pewno wszystko wygląda teraz inaczej (czytaj: lepiej i bez bólu:). Do ewy31: jura jest warta zwiedzania, jak najbardziej. Z zamkow polecam jeszcze Ogrodzieniec. Co prawda, to nie to, co Tatry (w których teraz jest Mała - pozdrawiam:), ale na weekend w sam raz. Teraz do ANI. Kochana, niemożliwe, żeby serce przestało Ci bić! Inaczej by Cię tu nie było z nami! Po prostu tętno miałaś w tym momencie bardzo słabo wyczuwalne, to się zdarza:) Zwróciłaś na to zbyt dużą uwagę, poczułaś się słabo, bo spanikowałaś. Zadaj sobie pytanie: czy byłabys w stanie pisać do nas po tym, jak serce Ci *stanęło*? I logicznie na to odpowiedz:) Tylko nie myśl sobie, że Cię wyśmiewam. Po prostu wiem, do jakich myśli my - nerwusy - jesteśmy zdolni. Tylko i wyłącznie nerwy i panika, kochana. No i do KRYSTYNY. Witaj u nas! Oczywiście, że postaramy się udzielić Ci wsparcia, pisz jak najczęściej. PA!
Odnośnik do komentarza
P.Krystyno moja imienniczko jestem w takim samym wieku co pani,te lęki męczą mnie już 13 rok z małymi przerwami.Brałam leki ale one tylko troche mi pomagały.Obecnie nie biorę ale tak dłużej nie da się żyć. Nic samodzielnie nie mogę zrobić.Nie pracuję,nie wychodzę sama .Dzisiaj cały dzień przebeczałam.Proszę napisać coś więcej jakie ma pani dolegliwości i jakie leki.Ja wybieram się w przyszłym tygodniu do lekarza muszę zacząć coś brać bo nie mam już siły walczyć sama.Pozdrawiam proszę się odezwać.
Odnośnik do komentarza
Czołaem Darhma no tak sytuacja dośc cięzka ale nie bez wyjścia.Ja mysle,ze Dora ma racje, moze rodzice wam jakos pomoga. Zreszta co ja pisze moze - napewno wam pomogą.A ja jeszcze sie chciałam zapytac, czy wy do Gorzowa zjechaliście ze wzgledu na prace, czy tak akurat wyszło? Doro kochana maseczki staram sie nakładam chociaz raz w tygodniu- czasami dwa,ale czy jest lepsza tego Ci nie powiem bo ja juz jednak widze ze ja stara baba sie robie:( Ale jak juz wspominałam młodszy mąz zobowiazuje ha ha ha Taki mam dzisiaj humorek,pewnie dlatego, ze kupiłam dzisiaj ładna sofkę z fotelami do pokoju.Karolek był troche niezadowolony ze to dzisiaj musiał dzwigac bo wczoraj z kolegami troche popiwkował i był troche **zmeczony* ale pomachałam trochę rzęsami i pomogło.Jeszcze działa :) Witam nowych nerwusków. Mam nadzieje kazda doda swoje przysłowiowie trzy grosze i przepedzimy ta nasza nerwiczkę tam gdzie raki zimuja. Ach Dora ja od 4 września wracam na aerobic, bo puchnę moja droga no i troche zaczyna mi juz brakowac takiego zorganizowanego ruchu na maksa.Bo w domu nie dasz z siebie tyle co na zajeciach.Mój Karol sie śmieje, ze musze zapłacić zeby sie porzadnie wymeczyc i spocić, pewnie cos w tym jest:)Lece słonka,bo podobno moje młodsze dziecko przestawiło mi moje pranie na 60 stopni,a powinno sie prac na 30, bo prały sie koce, No zobaczymy w jakim beda stanie, ale pewnie sie troche przykurcza :)papatki
Odnośnik do komentarza
Czesc Wszystkim! :) Do nowych uczestniczek-moze napiszecie z jakich miast jestescie-a znajda sie pomocne dlonie :) A do wszystkich: u mnie raz lepiej,raz gorzej..Poddaje sie i walcze znowu..Czasami nie mam juz sily,a raczej wszystkiego dosyc.. Jedno jest pozytywne.. nie zaczelam brac lekow.. :P i pewnie z samego strachu *ulotkowego* nie zaczne.. Lece na razie,ale bede zagladac czesciej.. DHARMO-odezwij sie do mnie na maila: kiniusia23@tlen.pl.
Odnośnik do komentarza
No jeszcze jeden raz dzis tu jestem coby pozyczyc wszystkim spokojnej nocy.Pani Krystyno i imienniczko pani Krystyny-nie wolno sie poddawac!!Choroba nie moze nami wladac. To my ja mamy a nie ona nas. Wiem ze jest czasem ciezko- tez tego doswiadczam, zreszta mysle ze kazdy z nas tutaj, ale trzeba probowac roznych metod. Ja stosuje cwiczenia antylekowe od 2 tygodni- na efekt trzeba troche poczekac, ale warto cos robic:)Jeszcze dolącze trening autogenny tylko znajde w internecie jego kolejne etapy. Bedzie lepiej! Musi byc! Spokojnych snow!!!:)
Odnośnik do komentarza
W zupełności zgadzam się ze stwierdzeniem, że brak zajęcia przywołuje te okropne myśli i co za tym idzie - lęki. A przyznać muszę , że w *nakręcaniu się* jestem chyba mistrzynią. Gdy zdarza mi się nudzić to wtedy własnie mam te natrętne myśli o mojej chorobie. Czasami wręcz czuję się jak jakaś opętana tymi myślami o lęku. A to narasta i narasta. Wtedy wstaje i mówie sobie: O nie! Jak najszybciej szukam sobie jakiegokolwiek zajęcia, żeby tylko odwrócić uwagę od tego cholerstwa.I w tym momencie nie mogę pozwolic żeby to lęk kierował mną. To ja jestem przecież jego pania i władczynią, a nie na odwrót.Tak sobie tłumaczę , żeby nie zawładnął mną całkowicie. Nie jest mi łatwo , bo miałam za sobą już tak wiele ataków lękowych i to takich, az po panikę wlącznie, że jak tylko sobie o nich przypomnę , że mogłyby mnie teraz dopaść, to aż mnie ciarki przechodzą. Zauważyłam, że ja sama siebie straszę. Sama sobie to wszystko wymyślam. Jakoś tak przez te wszystkie lata walki z nerwicą tak wlaśnie się zaprogramowałam. Wbiłam sobie do głowy, że np. określonych sytuacji się panicznie boję i tak trwam w tym postanowieniu. Np. cholernie boję się jeździć autobusem. Może nie sama jazda mnie tak przeraża, co czekanie na przystanku aż przyjedzie. Wtedy mam normalnie jakieś schizy. I właśnie sama się nakręcam. Także jak podjedzie autobus to ja mdleję niemalże ze strachu. Ale jak już wsiąde to *to* z reguły mija. W autobusie się z reguły uspokajam i zastanawiam: *Czy ja zwariowałam? Czego ja sie właściwie boję ? Przecież na zdrowy rozum to jest jakieś głupie.* W ogóle zauważyłam, że ja panicznie boję się na coś czekać...np. gdy jestem na jakiejś poczekalni... gdy czekam przed drzwiami na : wizytę u lekarza, czy to w jakimś urzędzie itp. mnie po prostu oblewa zimny pot ze strachu. Ale jak już przyjdzie kolej na mnie i załatwiam jakąś tam swoją sprawę, to lęk z reguły mija. Choć nie zawsze. Najbardziej w tym wszystkim przeraża mnie bicie mojego serca. Ja mam chyba jakąś obsesję. Kiedyś bez przerwy mierzyłam sobie tętno, a jak stwierdziłam , że jest za wysokie to już się denerwowałam. Teraz już mi to trochę przeszło. Ale jak np. się czymś zdenerwuję ( a wyprowadzić z równowagi potrafi mnie byle błahostka) to tętno mam wręcz przerażające. Nawet do 140/150 uderzeń na minutę. I już na samym punkcie tego kołatania serca można nabawić sie nerwicy. I ja też tak mam. Boje się , że w momencie na prawdę silnego stresu, dostanę zawału. Serce mam oczywiście zdrowe. Przez całą serię badań już przechodziłam , zanim odkryłam , że cierpię na nerwicę , a nie na jakąś np. chorobę serca. A te kołatania to na tle nerwowym. Owszem mam leki które zwalniają akcję serca, np .Metoprolol ( a tak apropos czy ktoś z was to brał?), przepisał mi je oczywiście lekarz. Ale boję się je brać bo one obniżają ciśnienie krwi , a ja i bez tego jestem niskociśnieniowcem. Czasami przy tętnie 130 ciśnienie mam 100 na 70. I wtedy nie wiem co robić . Najlepiej byłoby się uspokoić, ale przychodzi mi to z wielkim trudem. Czasami w pracy ludzie potrafią mnie tak wyprowadzić z równowagi, że potem w domu jak się juz psychicznie uspokoję, to nadal czuję kołatania serca. Z reguły to nie mam stresującej pracy, ale bywaja przypadki , że klękajcie narody... A nic tak chyba nie zdenerwuje człowieka jak drugi człowiek. Staram się tym wszystkim tak nie przejmować, ale ja jestem przewrażliwiona dosłownie na każdym puncie. Wystarczy, że szef zwróci mi uwagę , a ja to potem *odchorowuję* cały dzień. I tłumaczę sobie , że tak przeciez nie można, bo się nerwowo wykończę.... ale i tak sie denerwuję . Pod każdym innym względem mam silną wolę. Ale jakoś nie w przypadku moich nerwów. Nie potrafię utrzymać ich na wodzy. Wszystko denerwuje mnie na maxa. Wiem , że nie bez znaczenia dla nerwicy lękowej (na którą teraz cierpie) było moje dzieciństwo. Miałam ojca alkoholika. Ten , kto miał, lub ma taka osobę w rodzinie , doskonale wie co to znaczy. To jego dziś obwiniam za moją chorobę. To przez niego całe dziećiństwo, aż niemal po osiemnasty rok życia, spędziłam w strachu. I jak sobie przypomnę tamte czsy to płakać mi się do dzisiaj chce. On zniszczył całe moje zycie. Nienawidzę tego człowieka, choć jest moim ojcem...Całe szczęście dziś juz go nie widuję, nie mam z nim żadnych kontaktów. W oprzeciwnym razie już dawno wylądowałabym w psychiatryku. Teraz, gdy już skończyły się te moje lęki związane właśnie z ojcem, stresy dot. studiów( choć nerwica pojawła sie u mnie na drugim roku studiów, chyba tylko jakimś cudem je skończyłam, bo przyznać muszę, że byłam już u kresu wytrzymałości) teraz cierpię sobie na nerwicę lękową. TERAZ GDY W DOMU JUŻ MAM SPOKÓJ. TERAZ GDY NIE MAM JUŻ STRESÓW ZWIĄZANYCH Z EGZAMINAMI....TO TERAZ DLA ODMIANY MAM NERWICĘ LĘKOWĄ. CO ZA IRONIA LOSU!!! Ale powiem wam jedno. Tylko osoby wrażliwe, ambitne choruja na tęchorobę. Bo te które maja wszystko w nosie, które nie przejmuja się niczym, nie wiedzą co to nerwica. A co dopiero ataki jakichś irracjonalnych lęków. No cóż . Taki mój los. I czytając wasze posty widzę, że nie jestem z tym problemem sama. Czasami jak ktoś z was poradzi innej osobie jak ztym walczyć to staram się te wasze rady wykorzystać w moim przypadku. Przecież muszę sobie jakos radzić . Co nie? Chociaz nie pisze często na forum, to czytam wasze posty ... i czerpię z nich jakąś naukę , jakąś wiarę, że z tym da sie walczyć, że z tym da się żyć . Napawam się trochę optymizmem. A przyznać muszę, że to pojęcie ostatnio jest mi niemalże obce. Może i ja podzielę sie z wami sposobem jakim radze sobie z nadchodzacym lękiem. Może ktoś z was skorzysta z mojej rady i mu sie uda. Gdy czuję , że nadchodzi lęk, mówię do siebie w myślach tak: *Samo przyszło, samo minie. Nie zwracaj na to najmniejszej uwagi . Dobrze wiesz , że to tylko chwilowe. Jesteś całkiem zdrowa więc zadne niebiezpieczeństwo ci nie grozi.To tylko psychika płata jakieś figle. A to głupstwo , które teraz chce cie dopaść...nie ma sie tym co przejmować... pare minut i będzie po wszystkim. Po prostu teraz zajmij sie czymś innym, a po chwili bedzie juz dobrze*. I faktycznie, najgorsze jet to, że człowiek za bardzo bierze do siebie te lęki, za bardzo się nimi przejmuje. Jak by je tak zignorować (nawet gdyby oblewał nas zimny pot i paraliżował lęk) to one miną i wszystko jest ok. Ale do tego trzeba mieć na prawdę silną wolę no i psychikę. Ja np. kiedyś postanowiłam sprawdzić co zrobi ze mną ten lęk jak go zignoruję . Poczułam jak nadchodzi. Poczułam jak oblewa mnie zimny pot, jakby odpływała ze mnie cała krew, poczułam jak dosłownie przez moment robię się blada ( zauwazyłam to tez m.in. po tym jak ludzie na ulicy się na mnie patrzyli, byłam chyba biała ze strachu) zrobiło mi sie słabo i tak jakoś dziwnie . Serce waliło jak oszalałe. Ale już z doswiadczenia wiedziałam co to znaczy. Zachowałam spokój. Pomyślałam sobie: Ciekawe co to będzie... Przeczekałam apogeum lęku jakby nic się nie działo. I wyobraźcie sobie , że to po chwili minęło. Tak nagle jak się pojawiło tak też minęło. I choć dziś wiem, że należy to zignorować , to jednak potrafię na skutek tych objawów nieraz doprowadzić się do paniki. A nie ma chyba nic już gorszego. A taki atak paniki , przynajmniej u mnie , na długo zostaje w pamięci. No ale cóż..... CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI! A czy nie macie wrażenia , że ta choroba przede wszystkim dot. kobiet? Bo ja tak.
Odnośnik do komentarza
Cześć kochane nerwuski Siedze sobie słoneczka w błogiej ciszy, z obolałym dziąsłem po przedwczorajszym rwaniu zeba i czytam to czego wcześniej nie zdazyłam.I mysle o tym co powiedziała mi kiedys moja lekarka psychiatra.A mianowicie* ludziom z zaburzeniami nerwowymi moga szkodzic nawet dobre emocje, a scislej mówiąc ich nadmiar* I wiecie Ona miała rację.Bo jak siegam w stecz pamiecia to mnie czesto dopadały jakies kołatania serducha (a potem do wkretki juz jeden krok)w sytuacjach dla mnie miłych ale do których podchodziłam bardzo emocjonalnie, a juz jak przez kilka dni spotykały mnie same dobre rzeczy to mój organizm był chyba tak *rozkręcony* przez te długie zadowolenie,że wariował chyba z nadmiaru tych emocji.ja jestem wogóle osoba która sie ze wszystkiego cieszy i moi znajomi którzy wiedza o moje nerwicy(oczywiście bez zbędnych szczegółow, bo i tak by nie zrozumieli ale tak w ogólnym zarysie)to sa w szoku ze ja cierpie na nerwice.Pisze moje miłe dziewczeta po to zeby pokazać podstepność pani N, ze ona atakuje nie tylko m momentach zlych, smutnych stresowych,ale w sytuacji gdy zycie funduje(czasami my sami)nam nadmiar emocji.I ja moze dlatego załapałam *nerwuskę*bo własnie wciąż sie coś musiało dziac,wciąz cos musiałam robic i wciąz w pospiechu, a moze trzeba spokojnie,pomału? Tylko jak człowiek ma taki dynamiczny charakter to co zrobić? No to kończe juz ten mój *osobisty wykładzik* i pojde sobie przepłukac zbolałą buziuchnę rumiankiem bo chyba troszke śpiąca jestem. oczywiście wszystkim spokojnej nocki:)Buziaczki pa
Odnośnik do komentarza
Witam wiola ,nie wiem ile maszlat ale tu na tym forum pisza raczej młode dziewczyny,młode mamy.One chyba lepiej sobie radza z tą nerwicą.Chociaż u mnie to bywało różnie ale wtedy wierzylam w leki a teraz i ta nadzieja zaczęła być zgubna.Wydaje mi się, że lek musi być dobrze dobrany to troszke pomaga przynajmniej nie ma tych panicznych lęków.Ja też postanowiłam walczyć bez leków ale nie daję rady.Nie mogę nigdzie być ,nic kupić zaczyna mi brakować podstawowych,osobisych rzeczy.Nazywam siebie więzniem we własnym ciele.Jestem z woj dolnośląskiego proszę napiszcie czy znacie dobrego lekarza w moim województwie a może jakieoś pstychoterapeutę.
Odnośnik do komentarza
Witam Pani Krysiu dzieki za odpowiedz.Ja mam 35 lat i jestem z Łodzi.Ja tak jak Pani jestem więzniem we własnym domu,wszystko kupuje mi mąż ale i on ma tego czasami już dość.A wszystko zaczelo sie od tego kiedy straciłam pracę zajęłam się domem.wczoraj byłam u lekarza i dostałam lek o nazwie LEXAPO(przeciwlękowy).Czy ktoś o nim słyszał?Pozdrawiam Panią i wszystkich którzy tutaj piszą.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×