Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam tetno w porzadku ale sa momenty kiedy serce zwalnia jakby i czuje scisk po prawej stronie, wtedy jakbym sie dusila i kreci sie w glowie.. jakos dziwne to ;/ ale to czasem tylko. wczoraj super wieczor :) dzis jakos zyje ale jutro znow jedziemy sie odstresowac :) nie moge sie doczekac !! :) zycze wszystkim takiego humorku.

Odnośnik do komentarza
Gość alexandaaaa1

Ja miałam dzisaj taki przypadek wstałam rano pełna wigoru, z super humorem . Popołudniu miałam szkołe, gdy wychodziłam czułam sie super, nawet po drodze żadnych lęków itp. Gdy weszłam na uczelnie pierwsza polowa zleciała mi super. Poźniej przerwa i na przerwie dopadły mnie przykre myśli. Studiuje kosmetologie wszystkie wyglądamy jak lekarki bo mamy takie mundurki.. i od tego zaczeły się mysli, że wyląduje w psychiatryku, bałam się.. moze nie bałam ale wyobrazałam, że zaraz bede panikować, zachowywać się jak psychicznie chora . Gdy weszłam z powrotem na sale, miałam lekcje masażu twarzy. Na początek musiałyśmy wszystko zapisać, a następnie przejść do praktyki, Gdy zapisywalysmy ja zaczełam się denerwować, ze znowu się nerwica do mnie odzywa. Jednak starałm się to bagatelizować i mówić, TO TYLKO ONA I NIC MI NIE BEDZIE. Niestety doszły zawroty głowy .. Gdy przeszłyśmy do cwiczeń i lezałam a moja kolezanka wykonywała na mnie masaż, bałam się, że znowu bardzo bedzie mi sie krecic w głowie ( niestety przy leżeniu często mam silne zawroty głowy - nie wiem niestety czy jest to spowodowane nerwicą czy czymś innym) Jednak jakos udało mi sie bez zarotów polezeć i w miarę odpręzyć... i wytrwałam do konca zajeć.. jest to dla mnie sukces i gdy wrocilam do domu usmiechnełam się i mowie 1:0 dla mnie Ty bestio!!:D wybaczcie, ze znowu się żale... Nie mam z kim o tym otwarcie porozmawiać,niestety *zdrowi* ludzie tego tak bardzo nie rozumieją...

Odnośnik do komentarza
Gość alexandaaaa1

Baska00 Dziekuje bardzo ! :))) Aż sie usmiechnęłam do monitoru, że ktoś mi pogratulował .. poczulam.. szczęscie - niesamowite uczucie hehe :D Mam nadzieje, że takich sukcesów będzie wiecej i wiecej .. :) i wszystkim tez takich życzę :) ! Dzisaj dzień leci mi spokojnie.. :) Mimo, że własnie pokłóciłam się z chłopakiem o moją *chorobę* .. Niestey mieszkamy od siebie 25km. Od wakacji mam problem z poruszniem się komunikacja miejską.. Chłopak niby to rozumie, a raczej rozumiał bo własnie są o to od jakiegoś czasu spory, że nie nie jezdzę do niego jak kiedyś.. ehhh :( Mówi, że to rozumie, ale ja sie nie staram wychodzic temu naprzeciw że nie ma rzeczy niemozliwych, że dla mnie jest tak po prostu wygodnie.. Szczerze .. zastanawiam się czy w tym związku trwać.. i w jakim kolwiek skoro nie bede mogła komuś dac 100 % szczęscia ... Pozdrawiam i zyczę wszystkim spokojnego wieczoru jak i nadchodzącego tygonia :)

Odnośnik do komentarza

ALEXANDAAAA1 witaj. Bardzo dobrze Cie rozumiem bo ja też się o to samo pokłóciłam w czwartek z narzeczonym. My mieszkamy od siebie ok 60 km czyli jakieś 1,5 h w busie i właśnie w ten weekend ja miałam jechać do Niego ale źle się czułam i nie chciałam i na początku się wkurzył ale po kłótni zrozumiał i przeprosił. Mam nadzieję że Twój też zrozumie :)

Odnośnik do komentarza

ALEXANDAAAA1.... Hehe czasami taki mały uśmiech do monitora moze poprawić nam cały dzien. Ciezko mi cos powiedzieć na temat tw. relacji z chłopakiem. Ja mieszkam ze swoim partnerem juz ponad 5 lat( razem jesteśmy ponad 8) i pomimo mieszkania razem tez czesto nie potrafi tego pojąć ze cały dzien mam wirowania w głowie. Stara mi sie dawać jak najwiecej czułości i zrozumienia. Ale nie ma co sie oszukiwać osoba ktora tego nie przeszła nigdy nie zrozumie nas w 100%. Wytrwałości dla was alexandaaaa

Odnośnik do komentarza
Gość alexandaaaa1

To prawda nikt kto tego nie doswiadczył nigdy nas tak do końca nie zrozumie. A najbardziej denerwują mnie osoby, które mówią mi, że ja sobie sama wciskam i wkrecam nie potrzebne rzeczy.. Tylko że żadne z nich nie wie, że to nie jest zależne ode mnie. Co do mojego chlopaka, przeprosił mnie, powiedział, że go za bardzo uniosło, ale czy zrozumiał.. :) Pewnie nie do końca, ale nie moge tego wymagać . Mi jest strasznie przykro z tego poowdu, że nie moge stworzyć normalnego związku przez to... Wsiąść w autobus pojechac i zrobić niespodzianke .. Bardzo dobrze wspominam 2 lata naszego związku. Bo wtedy akurat nerwica o mnie zapomniała.. a teraz.. niestety musze walczyć tak jak napisała koleżanka wyżej - podwójnie ... co jest bardzo cięzkie, ale sie nie poddam ! :)

Odnośnik do komentarza

Cos nie tak.. znowu depresja i placz caly dzien. a ze siedze tu sama nie mam sie czym zajac to nie radze sobie.. wracam do domu. juz widze co powiedza *po co tam pojechalas, niepotrzebnie placisz wynajmujesz mieszkanie jak wracasz i marudzisz..* moze przenocuje chlopaka. choc on tez bedzie zly pewnie ze nie wytrzymam i jezdze sama wieczorami.. trudno, musze cos zrobic, nie wysiedze tu.. NIE UMIEM SAMA! bylo tak juz ponad tydzien temu ze mna i przeszlo wiec to chyba nie choroba a nerwy *tylko*..

Odnośnik do komentarza

Aleksandra- czytając Twoją wypowiedź, jakbym czytała o sobie. Sama studiuję i teraz stało się to dla mnie bardzo ciężkie. Wysiedzieć 1.5 godziny bez przerwy wcale nie jest łatwo. Przynajmniej nie dla kogoś z nerwicą. W dodatku też mam chłopaka mieszkającego w podobnej odległości i też zrezygnowałam z wyjazdów do niego, bo jazda busem okazała się katorgą. Na początku nawet nie wiedziałam skąd mi się to wzięło, jeździłam tam tak często a tu nagle miałam atak , chciałam wysiadać w połowie trasy, byłam bliska rezygnacji z wyjazdów i tak też się stało. Wspominam czasem jak to było przed nerwicą, jak dobrze mi się wtedy żyło, bez tej całej szopki , którą teraz przeżywam. Nie zastanawiałam się czy jechać ze znajomymi za miasto, teraz nie pojechałabym na pewno. Nerwicę mam od pół roku, może nieznacznie więcej. Najgorsze są takie sytuacyjne złe wspomnienia. Zrobiło mi się źle na zajęciach, musiałam z nich wyjść. Teraz już wiem , że kiedy znów będę je mieć pewnie znowu wszystko wróci , bo ta sama sala, ta sama sytuacja, zacznę sobie przypominać, wkręcać różne rzeczy i załatwie sobie atak na własne życzenie. Będę musiała wziąć jakieś leki ( ziołowe) żeby przetrwać, bo one trochę mi pomagają, a przynajmniej wspierają taką strefę komfortu , w psychice wiem, ze jestem na lekach, więc powinno być lepiej. Zauważyłam też odliczanie czasu. Jadąc autobusem kontroluje ile jeszcze przystanków, korki wprawiają mnie w poddenerwowanie. Na zajęciach kontroluję ile muszę wysiedzieć, bo wychodzę z założenia żeby przeboleć 90 minut i mieć spokój , móc wrócić do domu. Chciałabym z tego wyjść, bo czuje się okropnie kiedy coś odpuszczam przez tą głupią nerwicę. Wcześniej trochę czytałam to forum, teraz postanowiłam pisać, może wylewanie z siebie tego stanie się pomocne. Witam wszystkich serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Gość alexandaaaa1

Blair- Witam Cię kochana . Ja czytając Ciebie to tak jakbym czytala swoją wypowiedź :D Wypisz wymaluj to samo ... Tak samo jak Ty przezywam katorgę jadąc autobusem . Kiedys juz tak panikowałam, ze myslalam ze zaraz się popłacze bo przystanek był daleko a ja byłam w połowie trasy .. mialam już w wyobrażeniach, ze bede walić w drzwi. Serce waliło jak oszalałe rece całe mi się trzęsły nogi jak z waty i chęc ucieczki. Musiałam wysiąść i gdy wysiadłam nabrałam powietrza i powoli przeszło. Tak samo własnie z tymi złymi wspomnieniami. Od tego czasu gdy poczułam się źle w autobusie zawsze gdy wychodze na przystanek w głowie rodzi mi się tysiąc myśli i wspominają mi sie te chwile kiedy poczulam się źle.. i jak wsiadam dwa przystanki jest *okey* a potem odliczam czas i na siłe staram sie skupiac uwage na czymś innym. Z wychodzeniem ze znajomymi mam to samo .. :( Kiedyś bez trudu - chciałam to wychodziłam a tak zastanawiam się pół dnia czy iść, bo niestety w głowie mam już obraz , że bede miec lęki i wszystkie inne objawy, a znajomi nie beda wiedzili co zrobić ehhhh... Ja choruje od 15 roku życia ..trwało przez całe gimnazjum potem miałam dwa lata przerwy nerwica zapomniała o mnie .. z pewnoscia czasem sie pojawiały jakieś stany lękowe ale pewnie potrafiłam sie z tym uporać. Od pól roku znowu z nią walczę.. Gdy znowu uderzyła myslałam, ze wyląduje w psychiatryku płakałam przez 3 miesiace dziennie, płaczu nie mogłam juz nawet opanować .. to było straszne to była najgorsza katorga, byłam wycienczona ... Teraz jest lepiej ale są dni kiedy czuje się fatalanie. straszne to wszystko, ale nie wolno się poddawać. Trzeba to zaakceptować, oswić się z tym .. lek jest naturalną reakcją człowieka. Niestety my *nerwicowce * nie potrafimy go zaakceptować . Pozdrawiam i dużo spokoju zyczę :)!

Odnośnik do komentarza

ALEXANDAAA1 a powiedz mi masz objawy czasem przewlekle(ze trzyma cie caly dzien) ,lapie kilka razy dziennie lub moze raz na tydzien? Siedzac tu szukam osoby ,ktora tak jak mnie trzyma w wiekszosci wszystko przewlekle:-/ . Wstaje rano juz ciezka glowa...popoludniu strah nie wiadomo przed czym(dopada nawet jak bawie sie z corcia) no i dzis w nocy...Mala sie obudzila i mialam straszny napad leku ze zaraz umre:( Odliczam juz dni do piatku do wizyty u lekarza...i mam ogromna nadzieje , ze ten mi cos bedddzie w stanie pomoc. Mam nadzieje , ze osiagnelas kolejny sukces:)

Odnośnik do komentarza
Gość alexandaaaa1

Baska00 kochana takie stany jak ty miałam na początku choroby . Budziłam się i od razu wiedziałam , że to będzie cięzki dzień. Wstawałam od razu w zlym humorze z ogromnym lękiem który utrzymywał się przez cały dzień ...z biegiem czasu jak zaczynałam rozumieć jak ta choroba postępuje z nami, zrozumiałam, że to tylko nerwy .. i tak sobie do głowki wmawiałam, czasami pomagało czasami nie. Wspomne jeszcze że chodziłam na terapie do psychologa. Niestety ją przerwałam, bo pewnego dnia poczułam sie bardzo dobrze i myslałam, że wyzdrowiałam - wtedy czułam ogromną radość . Wyzdrowieć nie wyzdrowiałam tyko byłam przepełniona optymizmem, jednakże umiałam wtedy sobie radzić z tymi lękami . Teraz jestem na etapie takim, że jednego dnia czuje się super drugiego dnia gorzej, czasem jest tak że 4 godzinki jest wspaniale a reszta dnia do kitu.. :) Ze mna jest tak, że po prostu boję się lęku. błędne koło lęk przed lękiem .. nie boje sie wychodzenia z domu tylko tego, że coś mi się stanie , że będę miała atak. Co do sukcesu .. w czoraj w pracy bardzo źle sie czułam i dałam radę wytrzymać :D Mysle że to tez jakis sukces i nalezy sie z niego cieszyć :)! Pozdrawiam Cię i zyczę wsyztskiego dobrego, abyś wygrała z lękami ! PAmiętaj, że nie umrzesz, że to tylko chwilowy lęk który sobie z Ciebie żarty robi ..:) Czasami takie mówienie do siebie pomaga. :) Staraj sie nie skupiac na bólach głowy itp .. wiem jak to cięzkie bo nieraz mam róznego pochodzenia bóle przez tą chorobe i odechciewa mi się momentalnie wszystkiego .. Ale trzeba być TWARDYM :)!

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny, fajnie ze jestescie tu wszystkie :) no nie chce sobie wmawiac choroby ale niestety nie uspokoje sie dopoki nie zrobie badan. dobrze ze wrocilam wczoraj. mama wygonila do lekarza, okazalo sie ze musze wziac antybiotyk i jutro na badania.. i teraz sie boje ze antybiotyk znow zniszczy moj slaby biedny zoladek, ze nie wiadomo co to za choroba na razie i ze powinnam isc do ginekologa chyba tez ;/ a myslalam ze to lekkie przeziebienie pecherza. wiecie to jest chyba to, czego boje sie najbardziej.. ze bd chora. niezdolna do normalnego zycia, bez jedzenia, slaba, coraz chudsza i brzydsza heh. no wiem ze glupota, ale no zobaczymy, moze jakos wytrzymam do konca badan. jesli chodzi o czestotliwosc lękow to mam tak jak wy.. czasami dwa dni podle sie czuje, potem tydzien dobrze, czasem pol dnia git a potem sie pogarsza. zazwyczaj po poludniu bo jak rano zle zaczne dzien to juz caly jest zepsuty niestety. ostatnio tak tylko jest bo nie liczac dwoch ostatnich tygodni, 3 lata mialam spokoj ;/ podobnie mam z jazda autobusem i pociagiem. patrze na zegarek i odliczam przystanki.. ciezko mamy niestety.

Odnośnik do komentarza

Kurcze ja wlasnie nie mam jakichs konkretnych lekow. czasami jakos nagle jak siadam do obiadu to odechciewa mi sie jesc i tym sie glownie martwie. ale przewaznie po prostu chce mi sie plakac caly czas jakby cos strasznego mnie spotkalo i wtedy nie moge byc sama.. strasznie ten stres chyba wplynal na moje hormony ;/ jakbym caly miesiąc miala pms ;/ i te bole brzucha.. chyba mimo wszystkich lekarstw powinnam zaczac od spokoju relaksustabilizacji.. nie wiem

Odnośnik do komentarza
Gość alexandaaaa1

Poola j tez tak mam, ze jak sie dowiaduje, ze jestem chora to od razu wkrecam sobie przeróżne rzeczy . Tak jak Ty mam obawe przed tym, ze jak nie bede jesc to bede wychudzona zniszczona itp. tym bardziej ze jestem osobą szczupła i waże zaledwie 44 kilo przy wzroście 155cm i każdy kilogram w dół już mnie przyprawia o złość i stres. I tak samo.. jak juz z rana sie źle nastawie to cały dzień taki jest..Więc grunt to pozytywne nastawienie kobiietki :) Ahh mogłabym tak wiliczać ile mam tych objawów ale po co .. Dziewczyny kochane trzeba się cieszyć mimo tego , że jest tak fatalnie ! TRZEBA :)

Odnośnik do komentarza

Ja dziś np początek dnia miałam kiepski ale wzięłam jedną tabletkę tego Validolu i druga polowa już była ok :) Mam problem z bezsennością, np wczoraj usnęłam o 4 nad ranem, ogólnie zasypiam 2,3,4.... też ostatnio zwróciłam uwagę na brak apetytu, po prostu nie chce mi się jeść i też schudłam od początku choroby. Już każdy mi mówi żebym już nie chudła ale przecież ja się nie odchudzam...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×