Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

powiem ci jedno ja tez mialam taki lek!!!!!!!!!!!!! balam sie strasznie jak wchodzilam do dentysty to omalo nie zemdlalam jak usiadlam na fotelu to myslalam ze zemdleje zaraz tak sie spocilam ze blam cala mokra ale babeczka mnie uspokojila powiedz jej cocie trapi ze sie bojisz ona cie uspokoji jak zacznie ci wiercic slowami bedzie cie uspakajac i bedzie bardziej delikatniekjsza ja tez nieuczeszczalam o dnetysty bo sie balam panncznie mama musiala isc ze mna a mam 22 lata ale jak przelamalam strach czulam sie silna ze moge przenosic gory ;p DASZ RADE zobaczysz ja mialam chyba z 6 podejsc az weszlam do gbainetu a teraz szczerze mowiac chodze z przyjemnoscia do dentysty wiem ze mam zdrowe zeby ;p a uzbieralo sie tego duzo az 15 zabkow przez cale zycie ;p
Odnośnik do komentarza
Do Reni Reniu jestem z okolic Tarnowskich Gór . Dziewczyny jak piszecie o dentyście to przypomina mi się mój okropny lęk sprzed roku , myślałam że umrę na fotelu powiedziałam dentystce o moim lęku a ona o dziwo powiedziała mi że również ma stany lękowe i wiecie co - zablombowałam sobie u niej wszystkie zęby .Dlatego sądzę ,że śmiało można mówić o swoich lękach w gabinetach lekarskich , oni też cierpią na nerwicę . Ja sama mam znajomą lekarkę-pediatrę , która również ma lęki. Takie życie niestety
Odnośnik do komentarza
A ja cały czas, a propos lęków, mam wrażenie, że to wstydliwy temat. Ci, którzy nie rozumieją problemu zazwyczaj patrzą z niedowierzaniem i dezaprobatą. Większość mówi *myśl pozytywnie, nie wkręcaj sobie, daj spokój, opanuj się* i myślą, że problem już się rozwiązuje. W najgorszym przypadku robią z nas wariatów. Jakoś nie lubię się do tych moich lęków przyznawać. Dziwnie się czuję już na samą myśl, że wchodząc do gabinetu, jako w pełni dorosła osoba, za każdym razem będę komunikować lekarzowi, jak bardzo się boję. Największy wstyd u ginekologa, u którego jeszcze nie byłam - *panie doktorze, proszę ostrożnie i delikatnie, bo nigdy nikt do mnie nie zaglądał* heheeh dobrze, że jeszcze jako takie poczucie humoru dopisuje mi w tym względzie:) Ja się po prostu wstydzę mówić, że się boję. Starałam się zachować twarz, cóż...dziś nie wyszło. Może innym razem.
Odnośnik do komentarza
Cześć Dora! Zyję słoneczko żyję i dobrze się mam.Jutro już wraca moja druga połowa rodziny.Nawet niemiem kiedy kilks dni bez nich przeleciały,ale cieszę się że już wracają. Dharma głowa do góry.ja tez kilkakrotnie poprostu uciekałam spod dzwi dentysty, ale nawet nie ze strachu przed nim tylko serce mi zawsze tak waliło,ze bałam się ,ze dostanę zawału czy cos.Ale widzę że chyba juz jest ze mna przyzwoicie,bo trochę bałam się dentysty ale nie walącego serca,które zresztą dośc szybko się uspokoiło. Także cierpliwości, nie dzisiaj to innym razem.
Odnośnik do komentarza
Ja ostatnio zauważyłam,ze ludzie *zdrowi*często mówiąc o leku myśla poprostu o zwykłym strachu,np przed wizyta u dentystą,czy przed egzaminem itp,Tylko ,ze trach po egzaminie odchodzi i juz sie do tego nie wraca,tak samo po zaborowanym zebie zapomina sie o dentyście a te okropne lęki człowieka męcza i męczą.Ja wprawdzie juz sie narazie *chyba* wyleczyłam ale doskonale pamiętam co przechodziłam. Takze Dharma wcale sie nie dziwię, ze nie jestes chętna o tym opowiadać. Pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny czy wy też macie bóle karku , ramion takie dziwne uczucie słabości . Boję się bo wyczytałam , że zawał u kobiet właśnie może objawić się bólem ramion . Moja znajoma właśnie tak umarła na zawał w wieku 44 lat , była miesiąc wcześniej u lekarza z takimi bólami i lekarka jej powiedziała że to bóle od kręgosłupa a to jej serce dawało już znać że coś nie tak . Jeżeli chodzi o mnie to właśnie mam stwierdzoną dyskopatię i stany zwyrodnieniowe kręgów szyjnych nawet kardiolog mi powiedział że przyczyną organiczną mojej nerwicy jest kręgosłup i cóż z tego jak ja nadal się boję że to od serca .Zanudzam wszystkich i Was pewnie też , w pracy i w domu jak słyszą *zawał*to nikt nie traktuje mnie poważnie , czasami sama też się z siebie smieję choć ostatnio mi nie do śmiechu
Odnośnik do komentarza
No widzisz, Renia! Czas bez drugiej połowy rodziny minął nie wiadomo kiedy. To Twoje małe zwycięstwo, dałaś radę. Z dentystą też - gratuluję. DHARMA! A Ty z kolei nie obwiniaj się tak za te swoje małe niepowodzenia. Właśnie zastanawiam się, jak Cię pocieszyć. Rozumiem Cię, wiem jak to jest, kiedy sobie coś postanowię i nie uda mi się dotrzymać tego postanowienia. Przykład najprostszy z możliwych : obiecuję sobie, że nie jem słodyczy, ale tak za mną *chodzą*, że nie mogę wytrzymać. W efekcie, po długich, całodziennych męczarniach, zazwyczaj tak ok. 23.00 sięgam po batona , cukiery, czy cokolwiek :) i z postanowień nici. A następnego dnia czuję się z tą świadomością na tyle podle, że jem jeszcze więcej, żeby zajeść smutek z tego powodu... Ale wybaczam sobie te słabości, bo co mam począć, lubię słodycze:) Jesteś tylko człowiekiem! A że takim wrażliwym, to już trudno, taki Twój urok... Nie możesz się tak przejmować tym, że spanikowałaś. Jak się będziesz tak obwiniać, to następnym razem będzie jeszcze gorzej, bo obsesyjnie będziesz myśleć nad tym, czy podołasz tym razem... Chyba trochę zaplątałam, ale myślę, że wiesz o co mi chodzi. Intuicja podpowiada mi, że tacy ludzie jak my powinni sobie jak najczęściej wybaczać drobne niepowodzenia, a nie przytłaczać się, pogrążać w rozpaczy jeszcze bardziej. Następnym razem postaraj się nie myśleć o tej wizycie, nie myśl, tylko po prostu idź! Dobrze byłoby sobie troche pożartować przed wejściem do gabinetu, może z chłopakiem. Nawet na własny temat. Pośmiejcie się trochę, odprężysz się. Może dasz radę? I nie martw się, będzie dobrze! A jak się znowu nie uda, to trudno, nie ma co się przejmować. Bez zębów można żyć:):) Mam nadzieję, że mi wybaczysz ten głupi żart, chciałam Cię rozluźnić. Jeśli chodzi o rozmowy o naszych lękach z innymi, to ja nie odczuwam potrzeby informowania o nich. Wiedzą tylko mój mąż i mama (i neurolog). Ale może poinformowanie lekarza, np. dentysty nie jest głupim pomysłem? Ginekologowi też możesz powiedzieć. Nie sądzę, żeby uwierzył, że NIKT *tam* nigdy nie zglądał :) (jakieś głupie żarty się mnie dziś trzymają). Ja też wybieram sie do ginekologa *jak sójka za morze...*, jakoś wizyty u niego nie należą do moich ulubionych. Ale to nic takiego, zobaczysz. Kiedyś żartowaliśmy sobie z mężem, że szkoda, że on nie został ginekologiem. Zapisał by mi co trzeba, zbadał w zaciszu domowym i z głowy:)A czego Ty sie właściwie boisz ? Można przeżyć, tylko trzeba sie rozluźnić (a jak się nie rozluźnisz, to też da radę Cię zbadać). Badanie nie jest czymś strasznym, dla mnie gorsze jest zkłopotanie, wstyd, chociaż myślę sobie, że to głupie. On ogląda dziennie tyle bab, że niczemu sie już pewnie nie zdziwi... Wrócę na moment do tematu dentysty. Przypomniało mi się, że mój 22-letni sąsiad, chłop jak się patrzy, który wyjeżdżał kilka razy do pracy w Irlandii i w ogóle sobie radzi ze wszystkim, a nie jest bynajmniej *posiadaczem* nerwicy lękowej - do dentystki wchodzi z mamusią:) Boi sie panicznie, zaliczył już kilka ucieczek z samego fotela. Ostatnio leczył zęby rok temu, a w tym roku znowu się zaparł i odkłada wizyty w nieskończoność, mimo że go boli... Myślisz, że się tym przejmuje, albo wstydzi? Skąd, jest na to zbyt pewny siebie. Głowa do góry! Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
GOSIA, bo jak kogoś coś boli, to normalne, że mu nie do śmiechu! Widzę, że jasteś fanatyczką czytania o objawach chorób. Też tak mam niestety. I objawy mi sie zawsze zgadzają:)Uwierz, że lekarz mówił prawdę. Skoro stwierdził, że to sprawy zwyrodnieniowe, to na pewno miał rację.Gdyby zbliżał Ci się zawał, to na pewno nie miałabyś głowy do pisania tutaj. I siły też. Moja teściowa miała zawał w tamtym roku, muszę wysłuchiwać o tym,, co się z nią działo za kazdym razem, o kolejnych wizytach w szpitalu też, to wiem coś na ten temat. Od samego słuchania tych opowiesci czuję czasem podobne objawy, wyobraźnia pracuje... Czy Wy też, tak a propos nie możecie słuchać czyichś opowieści o chorobach? Ja od tego jestem zawsze przygnębiona i boję się, że wprowadzi mnie to w stan lękowy.
Odnośnik do komentarza
cześć dziewczyny dawno tu nie zaglądałam,chcę powiedzieć ze tabletki ziołowe nie są dla nas, może je brać ktoś kto ma stres np.przed egzaminem, nam potrzebny jest dobry psychiatra i dobry lek.Wiem ze jesteście innego zdania niż ja co do brania tabletek, ale to ja dzięki xetonaru od stycznia nie mam żadnego leku i czuje sie świetnie nie mam żadnych skutków ubocznych, ciesze sie z życia ,śmieję sie.Jak mówicie udało mi sie wskoczyć w dobry lek dla mojego organizmu, ale wierze ze wam tez sie uda.Ja słucham mojej pani psychiatry i wierze ze ona mi pomorze , nie próbuje sama zmniejszać dawki biorę od samego początku jedna tabletkę dziennie, moja psychiatra jest ze mnie zadowolona chodzę do niej co 3 miesiące na początku co miesiąc teraz zauważyła poprawę i wystarczy co 3 mies.Jestem tego zdania jeżeli chorujesz na anginę nie lecz sie sama idź po antybiotyk, jeżeli masz nerwice nie lecz sie ziołowymi tabletkami one pomagają na chwile lęk i tak wróci i to bardzo szybko wypróbowałam to na własnej skórze a teraz od 7 miechów jestem zdrowa.Nie myślę jak to będzie jak odstawie lek ,na pewno nie będzie to od razu tylko po mału ale o tym zadecyduje mój lekarz.Pozdrawiam pa
Odnośnik do komentarza
Witam:) Doro, absolutnie mnie nie uraziłaś swoim żartobliwym ujęciem tematu:) wręcz odwrotnie:) Faktycznie, bez zębów można żyć, ale lepiej z zębami heheheeh i to będzie argument za tym, aby wreszcie odwiedzić stomatologa. Pytasz, czego się boję jeśli chodzi o ginekologa. Oczywiście wstydu i zakłopotania, po drugie - nie wiem, jak się przyznam lekarzowi, że jestem po raz pierwszy i oczywiście bólu, bo to, co nieznane zawsze budzi strach, zwłaszcza jeśli mowa o tak delikatnych częściach ciała. Mam nadzieję, że się jakoś przełamię. Co do opowieści innych osób na temat chorób to też nie mogę ich słuchać. Zauważyłam, że niektórzy to uwielbiają się wręcz licytować *na objawy*, dotyczy to zwłaszcza pokolenia seniorów. Spotkają się dwie takie pańcie w dojrzałym wieku i tokują jedna przez drugą, gdzie je boli, gdzie strzyka, gdzie uwiera...Przerażają mnie też historie młodych ludzi, którzy nagle zapadają na ciężkie choroby lub giną w wypadkach. Też czuję sie po takich opowieściach gorzej, doszukuję się objawów u siebie, sprawdzam, czy jakiś guzek gdzieś mi się nie pojawił. I chodzę taka nakręcona, sfrustrowana, a wiadomo, jak potrwa to dłużej, to kończy się napadem nerwicowym. Ale staram się oduczać takiego myślenia, nie słuchać bzdur, a jeśli już to racjonalnie je przyjmować. Pozdrawiam:) dzięki za wsparcie i optymizm:)
Odnośnik do komentarza
Cześc dziewczyny Gosia ja miałam dokładnie to samo, najczęściej męczył mnie ból z lewj strony klatki piersiowe promieniujący przez lewy bark aż do łokcia.Za kazdym razem wpadałam w taką panikę,że ryczłam jak głupia i nic do mnie nie docierało.Nawet jak mijały mi te pierdoły to jeszcze ze dwie godziny byłam jak bomba zegarowa.że ja faktycznie przez te nakręcanie nie dostałam tego zawału to cud :) To jednak znaczy że serducho mam zdrowe.Dzisiaj już nie mam takich lęków,przynajmniej nie w takim wydaniu, chodze sobie na aeorobik,czasami pływalnie, ze znajomymi potańczyc do knajpki i chyba wracam do życia. Mi zawsze lekarz do którego często jezdziłam na ostre dyzury powtarzał,ze serce jak chwyci to nie puści.Także Gosiu jak do tej pory nic CI sie nie stało to znak że to tylko nerwica obrzydliwa ale tylko ona.To narazie, lęcę na dworzec po mojego męzulka i córcię.Do usłyszenia Dora-ja tez jestem takim słodkim pamprem jak ty, ale dzisiaj juz tak z tym nie walcze.Podjem sobie zawsze cos do kawki i mam spokój.Kiedyś jak się odchudzałam po ciąży to ustaliłam sobie ze słodycze tylko w niedzielę,dałam rade przez prawie 4 miesiące,schudłam 7 kilo.Dzisiaj juz mam wagę ok, to sobie podjadam,bo lubię,tylko staram sie nie przeginac,chyba ze mam jakiś smutny dzień to wtedy tak jakos organizm sie domaga więcej, no i muszę sobie troszeczke podjeść,ale na moje szczęście tych ponurych dni nie mam za często.Buziaki
Odnośnik do komentarza
trezba mowic o naszych lekach to jest normalna sprawa tylko nienalezy sie zabardzo nad tym rozczulac i sie temu poddawac!! wiem ze latwo sie mowii a trudniej zrobic ;) sama to cwicze boli mnie dzis tak glowa i kreci mi sie w glowce ze chyba umre zaraz zastanawiam sie dlaczego ;((( zrobilam sobie juz tomografie i wszystko wporzadku badania laryngologiczne rowniez a nadal odczuwam taki bol otepiajacy a moze jestem chora psychicznie ;((((((( boooszeeeszz juz sama niewiem co mi jest moze od zebow ;( ale bylam u dentysty i mam zdrowe zeby znaczy dwa do zrobienia ale nietyle chore zebym odzcuwala taki bol moze od osemek gornych ale tez niemam zadnej infekcji ;(((((( juz niewiem co mam robiccc niemoge poraz setny jechac na pogotowie bo mi zrobia znow badani ai powiedza ze jstem zdrowaaaaa ide obejrzec moj serial i pojde na spacerek moze cos chociaz troche pomoze bo jak uderzam w klawiature to dostaje oczoplasow ;/
Odnośnik do komentarza
beti, to ta cholerna pogoda tak wykańcza! Nie przejmuj się, bo na pewno nic Ci nie jest. Raz pada, raz świeci słońce, jednego dnia temperatura do 35 st, następnego 17 (bynajmniej tak jest w moich stronach). Przecież oszaleć można, organizm dostaje fiksacji. Dużo wypoczywaj, spaceruj i polecam tabletku musujące Litorsal. Rozpuszcza się je w wodzie, a zawierają elektrolity: sód, potas, glukozę i wit C dla lepszej pracy serca i mózgu. Polecane zwłaszcza w upały, kiedy tracimy mnóstwo składników wraz z potem. 24 tabletki kosztuja ok 15 zl, ja się po nich naprawde dobrze czuje. A! i zmierz sobie ciśnienie, może masz za niskie, stad te mroczki, oczopląsy... Pozdrawiam i nie wkręcaj sobie, bo wiesz, że nic Ci nie jest:)
Odnośnik do komentarza
Renia, jak tam mija dzien z rodzinką w komplecie? Mój mąż własnie pojechał do brata, a ja po całodziennym słodkim leniuchowaniu przy książce na słoneczku - idę relaksować się przy kawce. I czymś słodkim naturalnie:) Też zauważyłam, że odmawianie sobie tej przyjemnosci nie wychodzi mi na dobre. Przy takim znerwicowaniu nie warto odmawiać sobie tego, co się tak lubi. Żebym tylko umiała zawsze zachować zdrowy rozsądek... Czasami jestem *beczką bez dna* Aż dziwię się, że nie ważę więcej(choć tłuszczyk tu i ówdzie rośnie...) Ale w końcu to dla kogo mamy się tak starać o tę linię? Mamy chyba wszystkie facetów, nie dziewczyny? A *kochanego ciała nigdy za wiele*:)Jak nasi panowie nic nie mówią, to chyba figura jest ok. Ważne tylko, żeby samemu móc na siebie patrzeć bez zdegustowania... DHARMA, jak tam dziś humorek? BETI, już lepiej? Jestem tego zdania, co Dharama. Pogoda wyprawia z nami dziwne rzeczy, ja tez - tak mi się wydaje, odczuwam na własnej skórze jej zmiany,. Chociaż wydaje mi się, że na nasze samopoczucie wpływa też w dużej mierze nasz humor. Gdy mam gorsze dni, wszystko mnie złości, od razu czuję się gorzej. Głowa boli, szumi w uszach. Ostatnio na szczęście takie rzeczy mi nie dokuczały. Trzymajcie się!Pa!
Odnośnik do komentarza
Dora, no to mamy dzisiaj dzień słodkości:) Moja lepsza połowa, właś nie poszła do sklepu po jakieś ciacho do kawy:D Oj, ja też lubię sobie pojeść! I nie martw się, że czasem czujesz się jak beczka bez dna, bo ja też mam to uczucie. Najgorzej jest przed miesiączką - mogłabym pałaszować i pałaszować, jak odkurzacz:) Moja koleżanka to już na dwa tygodnie przed okresem ma zachcianki. Jakby tak dobrze policzył, to tylko dwa tygodnie w miesiącu ma spokój:) Och, my baby, baby...Mi mój tłuszczyk niestety przeszkadza i to bardzo. Obiecuję sobie, że wezmę się ostro do roboty, ale jakoś mijają kolejne poniedziałki i lipa...Wciąż obiecuję sobie odchudzanie, taki los:)
Odnośnik do komentarza
Kochana (Dharmo)... Gdybym ja miała spokój z ochotą na słodkości przez 2 tygodnie w miesiącu, to byłabym szczęściarą:)Ja chyba przez cały miesiąc mam coś w rodzaju napięcia przedmiesiączkowego:)), za wyjątkiem samego okresu oczywiście. A zmienne nastroje to moja specjalność, tak a propos napięcia. Dziś własnie miałam nastrój wyśmienity, ale od jakiejś godziny się pogarsza. Wraz z tym, jak zaczęło się chmurzyć i na dworze zrobiło się ponuro, ja też spochmurniałam. I znowu pomyślałam, co ze mną będzie jesienią i zimą? W ogóle te zmienne nastroje i ogarniające mnie bez powodu niepokoje mnie już dobijaja. To jest okropność, z którą nie umiem sobie poradzić, a która psuje mi wolne dni. W roku szkolnym weekendy, a teraz wakacje. Właśnie wtedy, gdy mam się relaksować ogarnia mnie ni stąd, ni zowąd jakiś strach z niewiadomego powodu. Nie tylko wtedy gdy coś zaboli, ale tak po prostu. I wtedy już muszę się pilnować, żeby *to* nie przerodziło sie w atak lęku (tzn. odwracam swoją uwagę zajmując się czymś, sprzątaniem czy rozmową z kimś).Też tak macie?
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich Rodzina w komplecie,ale sie ucieszyłam,ze przyjechali,nawet nie wydawało mi sie ze tak za nimi tęskniłam. Znów harmider w domu,dziewczyny się zdązyły poszarpac,czyli wszystko po staremu.Aha tylko męża zadziwiłam,bo w międzyczasie byłam u fryzjera i troszkę zmieniłam fryzurkęa on na to*myślałem że juz jestes taka śliczna że już bardziej nie mozesz,a jedna jestes* Czyż nie słodki ten mój chłopina? Wierzcie,ze jestem całkiem przeciętna, ale to miłe.No i oczywiście było słodkie,które zresztą sama upiekłam.Taki miły dzień. Witam Asiu! Może coś więcej napisz,
Odnośnik do komentarza
Tak, mój *chłopina* też mi ostatnio komplementy prawi. Że niby ładniej ostatnio wyglądam, że więcej sie śmieję...Miłe to jest, nie powiem. Szkoda tylko, że mam z nim tak mało kontaktu. Wspominałam już, że wraca z pracy i ma już siłę tylko na drzemkę przed właściwym położeniem się do łóżka... W dodatku chrapie i doprowadza tym mnie i syna do pasji. Mam wrażenie, że jesteśmy parą egoistów. Ja, bo nie szanuję tego, że ma prawo być zmęczony (wstaje o 5.30), a on, bo nie rozumie, że psuje mi każdy wieczór. Teraz to jeszcze nic, latem da się wytrzymać, ale pozostałe pory roku są niewesołe. Czy Wasi mężowie też chrapią? Jak sobie z tym radzicie? Bo ja w desperacji myślę czasem o przeniesieniu się ze wspólnej sypialni, o czym mój ślubny nie chce słyszeć:) Tak w ogóle to miewam dziś nieciekawe nastroje. Nie jest mi z tym do śmiechu. Mam nadzieję, że poradzę sobie i że jutro będzie lepiej. ASIU! Trzymaj się i WITAJ W KLUBIE! U mnie też zaczęło się od szumu, konkretnie w lewym uchu i od dziwnego uczucia w głowie. Takie jakby rozchodzące się fale ciepła, które mnie przerażały, niepokoje (dziś też to miewam), zawroty głowy. Napisz jeszcze, co się dzieje u Ciebie i poczytaj trochę wcześniejsze zapisy na forum. Może znajdziesz coś, co Ci pomoże, choćby podobne objawy.
Odnośnik do komentarza
Witaj Dora Mój małzowinek nie chrapie....chyba ze po kilku piwkach,ale rozumiem Ciebie ,bo moja mamcia św.pamięci strasznie chrapała ,normalnie jak czołg.Nieraz musiałam ją obudzic delikatnie zeby zmieniła pozycję na bok.A moze ztyczki do uszów? A w niedzielę mąż pracuje, bo mój tak,przewaznie dwa weekendy, nie lubie jak w niedzielę nie ma go w domu,no ale.....A synek w jakim wieku? dzisiaj moze miałas takie wachania nastroju ,bo pogoda zrobiła się nienastrojowa,a my jestesmy chyba dosc wrazliwi na te zmiany zwłaszcza w tym klimacie szaro depresyjnym.Może jutro sie rozpogodzisz.Zyczę,lece,bo mąz przyniósł winko,lampkę na dobre spanko.Do usłyszenia pa
Odnośnik do komentarza
Witam! Dziś faktycznie w lepszym nastroju, narazie... Renia, to Twój facet nie tylko nie chrapie, ale i o winku myśli przed nocką?:) . No tak, miły nastrój po krótkiej rozłące z żonką :) A mój czasem taki przyziemny i niedomyślny. Łopatą trzeba by było wkładać do łepetyny, że kobieta nastroju potrzebuje. Czasem przynajmniej.... Żartuję. Już nie będę tak narzekać. Tak naprawdę ogólnie jest w porządku, mimo że często wydaje mi się jakbyśmy z innych planet byli :) Mój syn kończy niedługo 7 lat. Od września do szkoły! Już widzę, jak będę przeżywać... Nadtroskliwa i współczująca mamuśka, rozumiesz...
Odnośnik do komentarza
Gość Kredeczka
cześć mam na imię Gośka mam 24 lata i z nerwicą wegetatywną męczę sie od prawie 4 lat ... przeczytałam wszystkie wasze wypowiedzi i mam wrażenie jakbym to ja opisywała swoje dolegliwości ,, (w ogóle trafiłam na to forum czystym przypadkiem) piszę ponieważ jakieś 3 miesiące temu dowiedziałam się gdzie poniekąd lezy przyczyna nerwic oraz depresji wszelkiego rodzaju o czym niestety nie zawsze raczą nas poinformowac psychiatrzy oraz psychoterapeuci generalnie nasz cudowny nfz --* a konkretnie ze względu na problemy z kręgosłupem i napięciem mięsniowym trafiłam do bardzo sympatycznej pani neurolog (poleconej przez moją mamuśkę która się u niej leczyla wiele lat z resztą ze skutkiem pozytywnym) .... jak już wspomniałam przyszłam do niej z czym innym a przy okazji przeprowadzania wywiadu (jak to zabawnie brzmi) na temat moich schorzeń opowiedzialam jej o mojej durnej przypadłości która niszczy mi życie i ora psychike leczyłam sie u psychiatry po przebytej w 2003 r depresji ładował we mnie coaxil oraz bioxetine po którym mdlałam * dodatkowo jakieś śmieszne uspokajacze -- następnie po terapi u pani psycholog (wraz z lekami oczywiście :( ) trwającej jedyne 8 miesięcy trafiłam do neurologa który postanowił mi dołożyc cudownych cukiereczków które miały zlikwidować problem oraz towarzyszące atakom kurcze mięśni do złudzenia przypominające tężyczkę niemowlęcą (niestety nie działały) załamałam sie tym wszystkim poddałam sie odstawiłam leki mineło prawie 1,5 roku(a ataki paralizowaly mnie moje zycie i odsuwaly ode mnie najblizszych *niestety mało kto wierzy ze nasza dolegliwość istnieje dla nich to tylko hipohondriaaa* ... moja kochana pani doktor wysłuchała opowieści i wysłała mnie do endokrynologa byłam w szoku spytałam po co mi to ?? (fakt od dziecka długo leczyłam tarczyce z powodu niedoborów jodu ale to bylo jakies 10-15 lat temu ) potem w 2003 zaszłam w ciąze i o tym nawet nie myslalam (ze ciąza tez zaburza gospodarke hormonalna) a tu sie okazuje ze mimo ze tsh wyszło w normie jest to tarczyca pierwszego stopnia czyli rozregulowana innymi slowy hormonkom sie pomieszalo w glowkach od czego mnie tez sie troche pomieszalo i stad moje problemy --* obecnie przyjmuje od ponad 2 miesięcy lek hormonalny o nazwie Letrox 25 moje dolegliwości nerwicowe praktycznie zniknely ... co prawda przede mna jeszcze dluga droga do pelnego wyleczenia ale jakim cudownym uczuciem jest wyjsc z domu bez lęku, spacerki z synem ... fakt nie jestem jeszcze w pełni nazwijmy to delikatnie *sprawna* ale czuje sie o wiele fajniej i moje myslenie sie poprawiło wiecej sie usmiecham (podobno) i mimo wielu problemow prywatnych jest coraz lepiej ataki ustalyyy *jupii* uwazam ze kazdy kompetentny lekarz powinien zacząc od zbadania poziomu hormonow bo jak wiadomo w momencie ataku nerwicy wytwarzane sa HORMONY adrenalina itd a gdy tarczyca dziala nieprawidlowo hormony tez sa nieprawidlowo wydzielane i koleczko sie zamyka za duzo hormonow rozpoczyna sie atak i nakreca sie karuzela pozdrawiam wszyskie nerwuski i życzę wam szybkiego powrotu do zdrowka popieram zdanie ze psychotropy sa blee i tylko zamulaja nasz mozg i reakcje za to psychoterapia jest ok i pomaga ale trzeba wierzyc ze sie uda ps. jesli pisalam troszke nieskladnie to wybaczcie poprawie sie :)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×