Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich, zarówno stałych, dawnych i nowych bywalców. Przepraszam, że nie odniosę się do Waszych poszczególnych problemów, rozterek i sytuacji, nieco wyskoczyłam z pewnej tematyki, poza tym forum tak bardzo poszło do przodu, że po prostu nie jestem na czasie. Ja podobnie jak Ignac i pewnie jeszcze kilka innych osób, jestem przykładem, że można wyjść z nerwicy i w dodatku wynieść z tego doświadczenia z wartość dodaną, co nie znaczy, że zagubiłam pokorę wobec francy, nie, nie zagubiłam jej, cały czas pamiętam, że każdemu może ona się przytrafić i pracować nad sobą i doskonalić pewne osobiste umiejętności trzeba zawsze. Pewnie parę osób mnie pamięta, a jeśli nawet nie, to nie będę zanudzała moim przypadkiem, bo po prostu nie widzę takiej potrzeby i nawet jej nie czuję. Często pisałam dość praktyczne i sprawdzalne sposoby radzenia sobie z myślami, emocjami i objawami naszej wspólnej oblubienicy, dziś napiszę z nieco innej strony, co jest takim uzupełnieniem mojego podejścia, może dla niektórych nie będzie to jasne i zabrzmi jak dorabianie ideologii do bardzo namacalnego problemu, ale może komuś coś da, a innym może coś da za jakiś czas :-) Dużo ostatnio piszecie o podejściu *wschodu* do różnych zdrowotnych aspektów naszego życia, ja też do tego nieco nawiążę, ale od strony metafizycznej, naginając odrobinę filozofię wschodu do naszych potrzeb. Wróciłam z bardzo dalekich wakacji, z miejsca gdzie króluje Buddyzm i tak jak na Buddyzm nie przejdę, tak filozofia z Buddyzmu płynąca pięknie mi uzupełniła mój światopogląd i filozofię życia, ale do brzegu ;-) Nieco upraszczając: - niemoc uzyskania tego co się chce jest cierpieniem - przyczyną cierpienia jest pragnienie - ustanie cierpienia to puszczenie pragnienia - droga do ustania cierpienia to właściwy pogląd, działanie, dążenie. I jak to się ma do naszego samopoczucia w kontekście tego co nas dopadło czyli nerwicy lękowej. Dopadła nas franca i bardzo jest nam z tą świadomością źle, nie możemy się z tym stanem rzeczy pogodzić, dlaczego my?, dlaczego teraz?, co się stało i jak i takie nieszczęście, za co?, dlaczego? - cierpimy, bo pragniemy jak najszybciej się jej pozbyć, nieważne jak, ważne, aby tu i teraz, natychmiast, a najlepiej cofnąć czas, być dawnym/dawną sobą, a to jest mrzonka, coś co jest niemożliwe, wiemy o tym, a i tak tego właśnie pragniemy najbardziej, albo cofnąć czas, albo pozbyć się lęku natychmiast, im bardziej pragniemy, tym bardziej cierpimy, bo nie dość, że nie możemy tego pragnienia wypełnić, to w dodatku, stoimy w miejscu, nic konstruktywnego nie robimy, cierpienie i zgryzota się pogłębia, przygnębienie i dół jest coraz głębszy, bo żyjemy mrzonką. Prawdą, jest jednak, że nie da się, tak po prostu postanowić sobie, od jutra przestaje nad sobą się użalać, przestaje żyć przeszłością, tak po prostu odpuścić sprawy i nierealne oczekiwania, zmierzyć siły na zamiary - puścić pragnienie, zerwać z mrzonkami i użalaniem nad swoim losem. Tak po prostu się nie da, ale się da, trzeba odpowiedzieć sobie na kilka pytań, czego ja tak naprawdę chcę i co mogę dla siebie zrobić, czy chcę rozbierać przeszłość na czynniki pierwsze?, czy chcę zamknięty/zamknięta pod kacem w szafie ze łzami w oczach oglądać stare fotografie, na których się śmieję i śpiewam przy ognisku z piwem w dłoni?, roztrząsać jaka kiedyś byłam szczęśliwa?, a może chcę, chodzić na beztroskie spacery?, cieszyć się z każdego promyka wiosennego słońca, trzymać dziecko za rękę, które ufnie patrzy w moje oczy i widzi w nich spokój, poczucie bezpieczeństwa i ciepło, może chcę widzieć i planować przyszłość - jeśli tego właśnie chcę, to trzeba jasno określić sobie cele, zaakceptować to co jest i kim jestem/jesteśmy/jesteście, bo to jesteśmy my, nikt inny, my sami, z nerwicą, lękiem, spokojni, szczęśliwi, czasami złośliwi, czasami dobroduszni, to my, z całym dobrodziejstwem i zasobami własnymi i czas to zaakceptować i pokochać, to my i mamy prawo do słabości, do gorszych chwil i mamy prawo do pójścia do przodu, do zastawienia nierealnych marzeń, przeszłości, przestać obwiniać się, pokutować i poprzez właściwe myślenie, światopogląd, działanie, puścić mrzonki i niemożliwe do realizacji pragnienia i przestać cierpię, po prostu żyć tu i teraz i kiedyś... Podejście jest bardzo ważne, do tego mądra terapie np. poznawczo-behawioralna i praca nad sobą - może dać bardzo dobre i namacalne efekty i spowodować, że wcale nie chcemy cofnąć czasu - ja nie chcę, między innymi dlatego, że pewne aspekty dawnej mnie doprowadziły mnie do kryzysu w moim życiu i zaburzeń lękowych. Życzę powodzenia i pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Tak, tak JASMA, parę osób jeszcze trochę Cię pamięta... Bardzo ładny post, uzupełnia nasze drobne dywagacje na temat wschodu, które miały bardziej wymiar praktyczny - jedzenie i takie tam - nie mniej kwestia podejścia i spojrzenia na pewne sprawy jest niezwykle istotna. Tak przy okazji nasunęło mi się pytanie, dla mnie bardzo na czasie - napisałaś m.in. puścić niemożliwe do realizacji mrzonki. A co jeżeli nie chcemy ich puścić? Żyjemy wieloma mrzonkami, niektórych warto się pozbyć, ale niektóre chcemy za wszelka cenę zatrzymać. I co wtedy? Z drugiej strony na mrzonkach zbudowany jest postęp tego świata, więc może nie warto ich puszczać. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza

To fajnie, że mnie ktoś pamięta :-) Już Ci odpowiadam na Twoje pytanie, choć z własnej głowy, a nie wschodniej filozofii, tak jak ja to rozumiem. Mrzonka to, zgodnie z definicją: zamiar niemożliwy do urzeczywistnienia, czyli coś czego chcemy, ale to chcenie nas spala, bo nie można tego osiągnąć, tracimy czas i pogłębiamy wewnętrzne konflikty, a frustracje rośnie i dlatego mrzonki, nie warto trzymać i trzeba sobie to jasno określić i uświadomić: nie da się cofnąć czasu, stać się sobą z przeszłości, stać się kimś innym, ale można to zaakceptować i być sobą, stawiać sobie cele i założenia na miarę swoich możliwości i oczywiście możemy marzyć, jak najbardziej, ale marzenia to nie mrzonki, marzenia często dotyczą teraźniejszości lub przyszłości, zawierają w sobie piękne i miłe dla nas wizje i jest często motor do działania, a przynajmniej chwila wytchnienia, odskocznia, bo jak ktoś sobie marzy, że unosi się nad piękną pachnąca łąką, to może faktycznie latać się nie nauczy, i choć to wiemy to wizja taka jest miła, kojąca, pozwala odpocząć ciału i zmysłom, a i zawiera element możliwy do realizacji, zawsze możemy poczekać do lata i położyć się na pachnącej łące i popatrzeć w niebo na ptaki :-) także marzyć trzeba, a mrzonki puszczajmy :-) Pozdrawiam ciepło

Odnośnik do komentarza
Gość Kamilka1986

Futerka25 Ja tez czulam sie bardzo slabo jeszcze pare miesiecy temu. Nie wychodzilam praktycznie z domu bo nie mialam sily, tylko do pracy i z powrotem do domu. Doszlo do tego ze pewnego dnia nie mialam sily trzymac kubka bo niby tak miesnie mnie bolaly ale niby od czego od lezenia i w koncu wzielam sie za siebie powoli spokojnie ale zrobilam to i teraz nie czuje sie juz slabo. Ignac ma racje ze nie mozna skupiac sie na objawach. I warto mowic mam sile, dam rade. Moja codzienna mantra :)) Ignac Masz razye, franca lubi karmic sie nowymi pomyslawmi na coraz nowsze objawy. Tez to u siebie zauwazylam i staram sie jej na to nie pozwalac i zajmowac mysli czyms innym, teraz np przygotowaniami do slubu. Spie juz lepiej, ale przed snem, tak jak pisales, otwieram okno szeroko i wyciszam sis. Efekt jest super bo od 3 dni spie;)) mam nadzieje dzisiaj takze przespie cala noc, jestem dobrej mysli, dziekuje :) Powoli zbliza mi sie wizyta u psychiatry, z czego bardzo sie ciesze, bo nie zamierzam dac sie pokonac francy :) mam nadzieje ze napisze tu kiedys ze pokonalam ja ;)

Odnośnik do komentarza

Witam kochani dziekuje za odpisane mi.wiecie jutro mam usuwana 7 na dole u chirurga i tak sie boje 2 noce juz nie spie z bolu bo 8 mi sie wybija i wchodzi na ta 7 i chyba ta 8 tez mi usuna boje sie ze wzgledu na vto ekg tyle sie zasluchalam ze mozna zawalu dostac po znieczuleniu jak ma ktos serce chore ale to jest taki bol ze ja juz to wszystko piernicze

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich serdecznie. Może nie wiele osób pamięta mnie pod innym nickiem: inouke. Dzisiaj zwracam się do was o poradę. Nie chciałabym zanudzać swoją sytuacją. Wspomnę że na nerwicę choruję 3 rok, w tamtym roku pochowałam mamę. To był bardzo trudne, nie wyobrażałam sobie jakie będzie to ciężkie, jak bardzo będzie boleć. Od trzech miesięcy chodzę na psychoterapię i wiem, że może być lepiej. Niestety od dwóch tygodni wychodzenie z domu stanowi wyzwanie. Dzisiaj nie weszłam do sklepu, a sklep mam jakieś 100 m od domu. Nie pracuję, zajmuję się domem. Już nie wiem co robie źle nerwica wraca, ja walczę a ona wraca. Może macie jakąś dobrą radę dla. załamanego człowieka? Czasem nie daję już radę. Pozdrawia

Odnośnik do komentarza

Tak, tak, walnij sobie browarka to pomaga. Na godzinkę, a potem będzie jeszcze gorzej. Szczególnie jeżeli wprowadzisz taka terapię na stałe. Musze wyleczyć się z nawyku zaglądania tu, bo powraca jeden z objawów nerwicowych - słabo mi. Na dodatek jak czytam takie bzdury to gdzieś ulatnia mi się wrodzone poczucie humoru, życzliwość i wiara w ludzi. Napisze tak - psychoterapia i psychoterapeuta pomagają określić sposób i kierunek. Reszta zostaje w dalszym ciągu w naszych rekach. Zapisanie się na psychoterapię samo w sobie nic nie daje, trzeba pracować, nad sobą, nad swoimi reakcjami, nawykami. Bez zmiany swego życia, przyczyny występowania nerwicy nie znikną. Wasza nerwica nie wzięła się z brudu i starych szmat jak szczury w Związku Radzieckim, tylko z konkretnych, choć czasem złożonych przyczyn, które trzeba zmienić. Często piszemy tu że walka jest ciężka, ale ona ciężka jest ze względu na wewnętrzny opór przed zmianami i niewiarę w ich konieczność. Same sposoby wcale nie są trudne. Jeżeli ktoś Wam mówi żeby wyciągnąć kamień z buta i jak to zrobić to od tego kamień nie zniknie, dopiero wyjęcie go z bucika spowoduje że chodzenie nie będzie uciążliwe i poczujecie ulgę. Oczywiście są wersję dla naiwnych, leniwych i oszukujących samego siebie. Do tych znanych Wam doskonale metod należy ogłuszanie się browarkiem, psychotropami; wmawianie sobie że bieganie po lekarzach pozwoli znaleźć inna łatwiejszą metodę pozbycia się nerwicy np. poprzez chemioterapię po zdiagnozowaniu nowotworu. Można także próbować innych metod - zamawianie przez babkę znachorkę, lamenty i biadolenia, systematyczne wizyty na forum przez lat 5 aby upewnić się że innych to także dotyka. Nie, naprawdę powinienem dać sobie spokój, bo poziom sarkazmu wzrósł mi ponad normę. Jutro idę sobie zrobić badania krwi na poziom sarkazmu, pewnie norma mi się przekroczył trzykrotnie, a to już niebezpieczne... Przepraszam wszystkich walczących, ale czasem nie daję rady z tymi walczącymi inaczej. Pozdrawiam nerwowo i dobranoc

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Jestem tu nowa. Czytam to forum i postanowiłam też napisać. Moje problemy zaczęły się od mocnego walenia serca. Później straciłam przytomność na chwilę, a później doszły lęki. Byłam u lekarza, dostałam COAXIL i brałam go przez 1/2 roku. dostałam jeszcze hydroxyxynę 10 i afobam 2,5 jak będzie znacząco gorzej. Hydro brałam, ale afobamu nie. Kiedy straciłam przytomność raz, po 2 miesiącach znowu, to przeprowadzono mi wszelkie możliwe badania na serce i na głowę. Jestem zdrowa, tylko serce wali mi za mocno, ale ciśnienie mam niski od 135/90 do 98/67, a tętno od 60 - 125 uderzeń na minutę. Na to serce dostaję od miesiąca Biosotal 40 2 x dziennie. Dostawałam Biosotal 80 2x dziennie, ale biło za wolno i źle się czułam. Jak zmniejszono mi dawkę Biosotalu, to lekarz dopisał mi Citabax10 1x dziennie i ten Afobam. Przez pierwsze 3 tygodnie było bardzo dobrze, ale od kilku dni jest fatalnie. Mam lęki i serce bije za szybko i za mocno. Wzięłam ten Afobam, przez 4 dni, ale nic nie pomógł. Zadzwoniłam do lekarza, a on mówi, żeby brać Citabax i że to dobry lek i za kilka dni będzie lepiej. Jestem przerażona i nie wiem, co mam robić. Ta hydroxyzina też nie pomaga, a ja czuję się coraz gorzej. Doradźcie mi proszę. Nie lubię takich leków i lepiej czułam się bez tego Citabaxu. Co mam robić? Pozdrawiam. Ania

Odnośnik do komentarza

Dopiszę jeszcze, że moja sytuacja życiowa jest trudna i nie wszystko zależy ode mnie. Moim największym problemem jest brak pracy, a co za tym idzie brak odpowiedniej ilości pieniędzy, co skutkuje pretensjami męża, który też majątku nie zarabia. Pracowanie nad sobą w moim przypadku nie poprawi sytuacji finansowej. Robię co mogę, jestem dość operatywną osobą, ale własnego tyłka nie przeskoczę. Do tego ten Coaxil był spokojnym lekiem i dobrze go znosiłam, natomiast ten Citabax odbiera mi chęci do życia i nie jestem pewna czy dobrze jest go brać. Czy nie będzie lepiej jak sobie odpuszczę łykanie prochów, szczególnie, że ja po tym Citabaxie czuję się chora dopiero po 3 tygodniach brania! Odpiszcie mi proszę. Ania

Odnośnik do komentarza

ANNACHYLEWSKA11 niestety tak jest przy tych lekach i nikomu tego nie życzę horror, nie wiem jak ja to przeżyłam. Mi stopniowo zaczęły pomagać tak na dobre po dwóch miesiącach, więc jeżeli na prawdę nie dajesz sobie rady ( tak jak ja miałam lęki, przez co leki były konieczne bo bałam się wyjść z domu) to przeczekaj jeszcze i z czasem będzie lepiej. Mój lekarz mówił mi, że 8 na 10 pacjentów przerywa leczenie bo nie daje rady na początku. Ja przeżyłam, ale leki były koniecznością, bo moje serce potrafiło walić prawie 200 na minutę.

Odnośnik do komentarza

MEGI88 dziękuję, że do mnie napisałaś. Ja dużo przeczytałam z tego forum i z tego, co piszecie, to leki nie wyleczają, tylko zaleczają i wszystko wraca. Ja czułam się do wytrzymania. Zmęczenie, brak chęci do życia, uczucie bycia sama z problemem, lęki, ale nie bez przerwy. Najgorzej czuję się sama w domu, ale mogę wyjść, spacerować, robić zakupy. Nie bardzo mam ochotę na spotkania z koleżankami i wysłuchiwanie ich problemów, chociaż zawsze to lubiłam. Nie mam wsparcia w walce z nerwicą i gdybym nie była z tym sama, to dała bym radę bez leków na pewno. Zapisałam się na terapię z NFZ, ale dopiero na koniec kwietnia. Teraz najbardziej żałuję, że zaczęłam łykać ten Citabax, ale wierzę, że dam radę nie połknąć już żadnej tabletki. Mam Hydroxyzynę i Afobam. Ten Afobam, to bardziej potrzebuję mieć świadomość mieć w apteczce niż połknąć. Boję się... Ania

Odnośnik do komentarza

ANNACHYLEWSKA11 jeżeli chcesz zejść z citabaxu to musisz robić to stopniowo, ja przez kilka dni dzieliłam tabletkę na pół a potem ćwiartkę, chociaż objawy odstawienne zawsze były, to mniejsze z którymi dałam radę. Ja też się boję, co będzie jak ja będe musiała znowu odstawić:( i wiem że wróci ze zdwojoną siłą tak jak było w tamtym roku po odstawieniu :( Ja nie miałam wyjścia, byłam w strasznym stanie, ale Ty jak nie musisz to nie pakuj się w to gówno;/ Próbuj terapią, efekty na początku nie będą zadowalające ale z czasem będzie lepiej.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję. Ja ten Citabax 10 brałam tylko niecałe 4 tygodnie. Pierwsze 3 tygodnie było dobrze. Źle zaczęłam czuć się w sobotę, wzięłam ten Afobam dodatkowo, ale też nie pomogło i dzisiaj już drugi dzień nie wzięłam Citabaxu. Wierzę, że dam radę, chociaż boję się... Masz rację i inni tu piszący też mają rację, że trzeba posprzątać w życiu i dopóki tego się nie zrobi, to żaden cudowny lek nie został jeszcze wymyślony. Właśnie pokłóciłam się z mężem o pieniądze, a właściwie o ich brak... Trzymaj się i walcz. Ania

Odnośnik do komentarza

Ja nie mam problemów finansowych, ale miałam bardzo trudne dzieciństwo( mama ciężko chora, tato zmarł, jeszcze w tym wszystkim alkohol) i to chyba przyczyna mojego stanu. Ja tak miałam z coaxilem jak Ty teraz, brałam 3 tygodnie i żadnych skutków ubocznych wszystko super, a po trzech tygodniach jak mnie ścięło to na dworze 30 stopni a ja pod kołdrą i to w kożuchu i dalej mnie trzepało. Też odstawiłam. Te wszystkie skutki uboczne tych leków to jakiś istny horror.

Odnośnik do komentarza

Czuję się do d...y, taka jakby oszołomiona. Mam dobre ciśnienie i dobre tętno, ale jestem nie tylko jakby oszołomiona, ale jak sinusoida płyną i odpływają lęki. Dzisiaj jest 3 dzień, jak nie wzięłam tego Citabaxu i na pewno więcej go nie wezmę. Myślę, że właśnie przez Citabax tak teraz się czuję. Nie wiesz MEGI88 jak długo będę tak odreagowywać odstawienie citabaxu. Mam Hydroxyzinę 10 i Afobam 0,25 na wszelki wypadek, ale jeszcze dzisiaj nie wzięłam. Zgadzam się z Tobą i z Jasmą i Ignacem, których wpisy czytałam, że te leki nie leczą i muszę sama powalczyć o siebie. To trudne, szczególnie, że jestem z tym samopoczuciem sama.

Odnośnik do komentarza
Gość tak samo mysli

Tak , tak to pierwotna EWALIT , poprzez EKOAKOWSKA , IZABELA76 a teraz ANNACHYLEWSKA , żal mi Ciebie , każdy Twój post jest kłamstwem ale Ty chcesz nie nas oszukać tylko Siebie , biedną kobietą jesteś ale nie materialnie tylko osobowościowo. Jak mają Ci ludzie tu na forum pomóc jak Ty oszukujesz nas w tym co robisz i nie piszesz prawdy i ludzie odpowiadają Ci na Twoje posty i radzą ale Ty to już wszystko przerabiałaś i te rady wszystkie są już Tobie znane , nic nowego się nie dowiadujesz . Leki to odstawiasz już ok. 20 lat i w tym tkwi Twój problem . Pozdrawiam i życzę Ci wreszcie ogarnięcia problemu .

Odnośnik do komentarza

TAK SAMO MYŚLI. Szkoda, że kogoś przypominam. Tu dużo wpisów przypomina inne wpisy. Nie jestem nikim innym i odważyłam się napisać na tym forum, bo jest mi źle. Dużo tu czytałam i czytam i czasami zarzucacie jednym wpisującym, że są kimś innym i teraz trafiło na mnie. Szkoda, bo chyba nie mam już po co pisać, a potrzebuję wsparcia.

Odnośnik do komentarza

No proszę, mieliśmy na tym forum już bardzo różnych ludzi i różne wpisy, ale widzę że trzy rzeczy są niezmienne: biadolenie, festiwal leków (i to w sumie jest jakoś zrozumiałe, szczególnie na pewnym etapie nerwicy) oraz *dobre* trolle... Siedzą sobie przed swoimi komputerkami i czytają. Czytają, czytają, nic nie piszą i nic na pisaniu innych nie korzystają. Aż przychodzi ich wielki dzień!!! Wyczaiły w ich chorym umyśle, że ktoś piszący to jest osoba z przeszłości. Wyłażą wtedy na forum i wiadrami leja swój jad. To sens ich życia i cała z niego radość - pozwólmy im na to!!! Naszą akceptację potwierdźmy ignorując ich posty zupełnie. Nasze milczenie, wyrazem naszego uznania za ich czujność i determinację oraz wytrwałość!!! A jeszcze za jedno - za kreatywność w tworzeniu nicków. Nawet zdania można już z nich układać - KTOŚ KTO CZYTA i TAK SAMO MYSLI. Chociaż INTERNAUTA4 jest już takie płaskie i mało oryginalne, następnym razem liczę na więcej. MEGI88 Twój bulwers jest dla nich pożywką, proszę nie karm zwierzątek ;)) ANNACHYLEWSKA11 myślę że nieważne czy jesteś kimś kto bywał na tym forum wcześniej czy nie. Jeżeli tu wchodzisz to widocznie potrzebujesz tego. Jeżeli ktoś nie ma ochoty Ci odpisywać, to przecież nie musi. Nie przejmuj się w ogóle tymi trollami i traktuj ich jak wyskakujące tu i tam reklamy. Tak to już jest że wszędzie znajdą się mali głupi ludzie - szkoda na nich czasu i uwagi, są gorsi od nerwicy, bo z nerwicy się wychodzi a ich pozbyć się nie można. Małe kąsające w kostkę ratlerki trzeba ignorować, a jak są namolne to kopnąć delikatnie. Odpowiedzi na posty czytają wszyscy i każdy może skorzystać z zawartych w nich rad i informacji, dla tego nieważne kto to pisze i ile czasu jest na forum. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×