Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

DOROTA, przeczytaj swoje 3 ostatnie posty i sama zauważysz, że to skrzywdzone dziecko w Tobie nie tylko ciągle jest, ale Ty je hołubisz, Ty chcesz, żeby w Tobie było. Wybacz mi proszę, ale odniosłam wrażenie, że to skrzywdzone dziecko, jest dla Ciebie usprawiedliwieniem dla bycia nieszczęśliwą. Na tym forum setki razy padło stwierdzenie i słusznie, że bez względu, kto i kiedy nam zrobił krzywdę, której efektem jest nasze dzisiejsze złe samopoczucie, to aby nam przeszło, abyśmy byli wolni od przeszłości i poczucia krzywdy musimy uwolnić się od tego sami dla siebie i naszych bliskich. Piszesz, że masz syna, z którym masz doskonały kontakt, ale Ty jesteś bardzo zajęta sobą i swoją krzywdą i nie wiesz, czy takie szukanie, dochodzenie sprawiedliwości, naprawienia Tobie krzywd nie wpływa na Twojego syna. Takich emocji nie można ukryć. A nawet jak je ukrywasz, to nie jesteś taka szczera wobec swojego syna jak siebie samą przekonałaś. Z tego, co piszesz prowadzisz na poziomie emocjonalnym podwójne życie, a to chyba nie jest pozytywne. Twój syn oceni Cię kiedyś i jak dojdzie do wniosku, że bliskość jaka była miedzy wami nie była szczera, to Cię opuści i znów zostaniesz nieszczęśliwa i sama. Zrobisz oczywiście, co będziesz uważała za słuszne dla siebie, ale przemyśl, czy nie byłoby lepiej i bezpieczniej dla Ciebie i Twoich bliskich gdybyś wybaczyła swojej mamie i zamknęła przeszłość, w której i tak już niczego zmienić nie można..

Odnośnik do komentarza

Mam wrażenie, że odrobinkę się zapędziłaś IZABELLA w swoich ocenach mnie, mojego życia i relacji między mną a moim dzieckiem. Zastanawiam się tylko dlaczego? Czy dotknęłam jakiejś bolesnej struny w Tobie? Straszenie mnie tym, że w przyszłości zostanę sama, bo syn się ode mnie odwróci uważasz za najlepszy sposób, by zmotywować mnie do wybaczenia? Ja od paru lat pracuję nad tym, by wybaczyć. Nie tylko mamie, sobie też. Wiem, że kiedyś mi się uda, ale to nie jest tak jak pstryknąć palcami i bach dzieje się. Ale w końcu się stanie. Uważasz, że szukanie powodów do wdzięczności to hołubienie krzywd? Nie do końca potrafię zrozumieć Twój tok myślenia :(

Odnośnik do komentarza

DOROTA. Nie znam Cię i nie mam żadnego powodu Cię straszyć, a tak to odebrałaś. Weszłaś na to forum, bo jest Ci źle i szukasz... Tylko czego? Czy szukasz utwierdzenia siebie w przekonaniu, że tylko Ty masz rację, czy pomocy w naprawieniu swojego myślenia. Napisałam coś, co nie jest po Twojej myśli i natychmiast się zagotowałaś, ale ja napisałam, co myślę o tym, co Ty napisałaś, bo tego chciałaś. Nie musisz brać po uwagę mojej wypowiedzi...

Odnośnik do komentarza

Nie zagotowałam się IZABELLA. Weszłam na forum, by poznać innych ludzi, by zobaczyć z jakimi problemami się borykają i jak sobie z nimi radzą. Moim celem nie było poddawanie publicznemu osądowi moich własnych uczuć i emocji, które sama dopiero nauczyłam się odkrywać i nazywać. Uważam, że każdy ma prawo czuć to co czuje. Ty możesz uważać inaczej. Ale ocenianie, straszenie to nie jest sposób, by pokazać drugiemu człowiekowi jak może poprawić jakość swojego życia. Nic o Tobie nie wiem, a więc nie mam też pojęcia dlaczego jesteś taka radykalna w swoich poglądach. Nie mniej dziękuję, że podzieliłam się ze mną swoim punktem widzenia na to o czym napisałam.

Odnośnik do komentarza

DOROTA życzę Ci jak najlepiej i nie zauważyłaś, że napisałam, jako porównanie o swojej mamie. Nie ma znaczenia czy Ty dostałaś kablem, a ja pasem, itp. Miałyśmy podobnie, Nie zauważyłaś niczego oprócz straszenia, a w tym, co napisałam nie było straszenia, było przedstawienie pewnej sytuacji w konsekwencji jakichś zachowań. Widzisz, co chcesz widzieć, słyszysz, co chcesz słyszeć i tkwisz w czymś, co powinnaś dla własnego dobra opuścić, ale zrobisz, co będziesz umiała i chciała.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że zauważyłam co napisałaś o swojej mamie. Nie uważałam jednak, bym mogła to jakoś skomentować. Jestem Ci wdzięczna za Twoją historię. Tyle i aż tyle. IZABELLA, a nie masz wrażenia, że z każdym tak jest. Że każdy widzi tylko tyle ile jest w stanie. I nie ma w tym nic złego. Dlatego się rozwijamy, piszemy na tym forum, chodzimy do psychologa, bo dostrzec więcej. Ale nic na siłę, nic wbrew sobie. Ja czuję teraz tak. Dla mnie ogromną nowością było odkrycie, że tak czuję i dlaczego tak jest. Dla mnie to właśnie na tym etapie ogromny postęp. Bardzo nie lubię słowa *powinnaś i musisz*, one nie budują, nie są konstruktywne. Pewnych procesów, szczególnie na poziomie emocjonalnym się nie przeskoczy, muszą trwać tyle ile trzeba. Jestem pełna podziwu (i nie ma w tym cienia sarkazmu), że Tobie poszło tak szybko, że tak doskonale sobie z tym poradziłaś. Super, naprawdę! Trzymam kciuki, żeby udało Ci się jak najszybciej także dobrze poczuć, uwolnić od objawów. A ja swoimi małymi kroczkami pójdę do celu. Może zejdzie mi jeszcze rok, może dwa, ale widocznie tyle czasu mi potrzeba. A wychowanie dziecka zawsze wiąże się z ryzykiem. Nikt z nas nie wie co będzie za 10 lat. Ja bardzo kocham mojego syna, jego narodziny to mały cud (także medyczny) i to daje mi poczucie szczęścia.

Odnośnik do komentarza

DOROTA :-) Nie poszło mi ani szybko, ani łatwo i długo nie mogłam pogodzić się z tym, że moja mama nie jest taka jak mamy moich koleżanek. Jakoś tak zawsze byłam lubiana, nigdy nie zbuntowałam się, lubiłam szkołę i uczyć się, zawsze dużo czytałam, miałam zainteresowania i ta niska samoocena sprowadzała się bardziej do lęku, że czegoś nie zdam, czegoś nie przyswoję, nie wykonam na czas niż do tego, że jestem mniej warta. Mam ścisły umysł i ocenianie przychodzi mi na innym poziomie. Ja raczej porównywałam zachowania innych mam do zachowań mojej mamy. Rzecz, z którą nie byłam w stanie pogodzić się, ani zaakceptować to było, to, że mama nie kocha mnie tak jak inne mamy kochają moje koleżanki. Tu było mi ciężko, bardzo ciężko.

Odnośnik do komentarza

Dzięki IZABELLA :) To oznacza, że rozumiesz, ze to musi być proces, że to trwa, że nawet jak na poziomie świadomości, intelektualnym zaakceptujemy sytuację (ten etap już za mną) to jednak emocje wciąż buzują (nad tym ciągle pracuję). Czyli właściwie myślimy podobnie i mamy podobne doświadczenia :) Rozumiem, że jesteś krok dalej przede mną i chciałabyś mi pomóc. Wiem, że to będzie cudowne uczucie uwolnić się od tych emocji i czekam na to z nadzieją. I wciąż nad tym pracuję. Ja też czułam się niekochana przez mamę. Było to silnie wyczuwalne, bowiem mojego brata (5 lat młodszego) mama kochała bardzo, więc jakby na zasadzie kontrastu i codziennych obserwacji nawet jako małe dziecko odczuwałam różnicę. Ale miałam mnóstwo szczęścia, bo miałam babcię, która kochała mnie nad życie. To kilka miesięcy po jej śmierci zaczęła się u mnie nerwica. Myślę, że stało się tak dlatego, że poczułam się nagle bardzo samotna i właśnie niekochana już przez nikogo. Dziś wiem, że tak nie jest. Kocha mnie mąż, dziecko, pies... i uczę się kocham sama :) Ale ta tęsknota, za bezwarunkową miłością matki chyba pozostaje....

Odnośnik do komentarza

DOROTA :-) Przeszłość, to coś, co minęło i niczego w tym zmienić już nie można. To jedyna prawda jaką należy zaakceptować. Poza tym mama na pewno kochała Cię, może nie tak jak potrzebowałaś czy chciałaś, ale kochała Cię na pewno. Gdyby nie kochała Ciebie nie zdecydowała by się na kolejne dziecko. A jak to dziecko pojawiło się, to stałaś się dodatkowo zazdrosna i na tym poziomie popracuj. Napisałaś, że masz 15-letniego syna, więc 20 lat nie masz tylko więcej i postaraj się powalczyć z tą odrzuconą małą dziewczynką, którą tak pielęgnujesz w sobie. Popracuj nad tym, bo warto być wolnym... Powodzenia :-)

Odnośnik do komentarza

IGNAC Masz w 100% racje , że psycholog i psychoterapia to najlepsza opcja jednak zanim ta terapia zacznie działać chcialabym czuc sie w miare normalnie. .. Jakos funkcjonowac a nie non stop wsluchiwac sie w siebie, w swoje bicie serca, piszczeniw w uszach, obserwować czy znow mam jakies zawroty głowy i czuję sie maga dlabo..ze chudne bo sciska mnie od środka i nie jem tak jak powinnam...etc etc... Szukam antidotum na moje somatyzacje. .. Wiem ,że to nie jest łatwe :( Ale chcę czuc sie w miare normalnie. ..Wkurza mnie np to ,że nie moge normalnie napic sie alkoholu bo mam jazdy z jakas tachykardia...właśnie po %. Nie mam problemu z alkoholem ale kurcze wszystkie imprezy wyjscia sylwester, ktoey się zbliża mam spedzac bez lampki wina...szampana. ..Ludzie wokół mnie normalnie zyja, funkcjonuja a ja wegetuje...Ile tak można. Nie mam nawet ochoty nigdzie wychodzić w weekendy bo co to za przyjemność. .Wiem, że to może głupio brzmi...bez alkoholu nie potrafi sie bawic-niw w tym rzecz... Po prostu czasami fajnie jest mapic sie drinka dla milwgo nastroju...wyluzowania...uwielbiam czerwone wino...i boje sie go jak ognia. Moze to juz poniekąd moje nastawienie i nic by mi nie bylo ale strach jest silniejszy :( Kurde jak ja marze by zyc jak zylam a nie po prostu istniec ;-(

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich.. pierwszy raz pisze na takim forum ale potrzebuje pomocy.. mam 22 lata ii właśnie dostałam skierowanie do psychiatry. Nie żeby było cos w tym złego poczytałam dużo na temat nerwicy ii wszystko na to wskazuje że też ją mam.. ponieważ wszystkie badania wychodzą dobrze a mi jednak wiecznie coś jest najgorsze że ostatnio nie mogę wyjść do ludzi :( mam narzeczonego lubie jego rodzine ale jak tylko tam jestem dostaje drgawek nie potrafie nad tym zapanować :( miałam robione ekg echo serca z tym jest wszystko ok. Dodam że zaczadziłam sie jakieś 4 lata temu może to spowodowało jakies uszkodzenia w mózgu? Bardzo prosze o pomoc planuje ślub w 2014 roku a jak tylko o tym pomyśle to mam ochote uciec tak żeby nikt mnie nie znalazł :( Co radzicie?

Odnośnik do komentarza

Muszę sie pochwalić. A co mi tam :) Stałam dzisiaj 40 min w kolejce aby zobaczyć szopke na Starym Mieście. I nie odczuwalam praktycznie zadnego lęku i zero objawow !!!! Ja co dwie osoby przy kasie w Biedronce to dla mnie za dlugo. Może coś z tą Biedronka jest nie tak ;)

Odnośnik do komentarza

Agnie91 - zdziwilabys sie ile ludzi jednak to rozumie. Oczywiscie nie mowie tu o zdrowych tylko o tych co sie zmagaja z tą chorobą. Ja mam jeszcze tak na szybko jedna radę - nie czytaj w necie za duzo o nerwicy szczegolnie o jej objawach bo to nie pomaga :)

Odnośnik do komentarza

DAM RADE nic nie szkodzi za literowke :) ja praktycznie nic nie czytalam wlasnie o tej chorobie dopiero ostatnio to forum. bralam pod uwage tysiace schorzen ale nie to :( chcialam poprostu zeby juz cos znalezli wyleczyli mnie i zeby sie to skonczylo... najgorsze bylo szukanie wymowek zeby gdzies nie isc bo wiedzialam ze jak pojde zaczne sie trzasc cala wszyscy sie bd gapic iii okropne to bylo. juz zaczynalam swirowac klocic sie z narzeczonyn paranoja jakas nie mialam ochoty wychodzic z lozka. teraz sie wzielam w garsc chce znalezc to cholerstwo i walczyc z nim. w miare sie uspokajam ale trzesienia nie minely skoki cisnienia jakby mi mialo klatke rozsadzic gorace powietrze iii do tego wszystkiego wychodza mi plamy od cisnienia na dekolcie i szyi :((( doslownie zalamka :(((

Odnośnik do komentarza

MAMUSKA musisz wytrwac w terapii, w miare postepow w walce z nerwica objawy beda ustepowac. Odwrotnie sie nie da :*-( Cierpliwosc i radosc z postepow. Przeszlosci juz nie ma i nie ma co za nia tesknic. Jest kiepska terazniejszosc z ktora musisz sobie poradzic i na tym sie koncentruj. ANGIE zglos sie do psychiatry albo do psychoterapeuty. Prywatnie bedzie szybciej i mozesz wybrac dobrego specjaliste a to bardzo wazne. Nie znam nikogo dobrego w Krakowie ale popytaj znajomych albo poszukaj na znanylekarz.pl. z nerwica najszybciej poradzi sobie terapeuta z kierunku poznawczo-behawioralnego.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×