Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Jasma ,Ignac , ja z kolei nie z pochwałą a z * naganą * do Was , za długo siedzicie przy komputerze , pogrożę paluszkiem !!!. Noc jest do spania lub odpoczynku , sam pisałeś jak się nie da spać to trzeba chociaż nauczyć się leżeć bo to też regeneruje organizm. Tyle smędzenia. A co u mnie, piekłam pierniczki a następnego dnia malowałam . Ciasto Jasma od Ciebie to już nie będę piekła przed świętami , bo to by było bez sensu za krótki czas , zawsze mam jabłecznik ( rodzinka uwielbia ) to zamiast niego upiekę SAMA to ciasto. Dzisiaj ponuro u nas . Pozdrawiam wszystkich przed świątecznie .

Odnośnik do komentarza

MARY10 witaj, z tym spaniem to masz rację, a właściwie z siedzeniem przy kompie do późna, rano przypłaciłam to bólem głowy i karku, ale mam pracy trochę i chcę się z tym wyrobić przed świętami, aby późnej już na spokojnie odpoczywać :-) Faktycznie u mnie i u EDIK w epicentrum zaburzeń lękowych znalazło się schorzenie somatyczne, przy czym EDIK, jak dobrze zrozumiałam, najpierw miła objawy nerwicowe, lękowe i zaczęła szukać przyczyny obiektywnej i *niechcący* znalazła oponiaczka, który wcale tych objawów nie dawał, ale mocno przypieczętował lęk i obawę o swoje zdrowie, u mnie było nieco inaczej, bo po zapaleniu oskrzeli, na wizycie kontrolnej, lekarka wysłuchała szmer na sercu i żeby rozwiać wszelkie wątpliwość co do powikłań po stanie zapalnym, wypisała mi skierowanie (bo leczyłam się prywatnie) na echo serca i zrobiłam je tak od niechcenia i jakże mocno się zdziwiłam, że nie mam co prawda powikłań pozapalnych, a mam wadę serca w dodatku wrodzoną!!!, ale nie od razu zaczęłam się bać, bo mi wytłumaczono co i jak, ale z czasem zaczęłam czytać, nastawiałam odruchowo radar na różne schorzenia serca, wyłapywałam wszystko co serca się tyczyło, choć zazwyczaj nie mojego i nawet nie mojej wady, zaczęłam się w siebie wsłuchiwać, dokonałam nawet odkrycia, że mam serce, serce jako organ i ono bije, zwalnia i przyspiesz, chodziłam do lekarzy, zresztą to oni sami mnie na różne badani wysyłali i sprawdzali to i tamto, czułam się jak w kotle pełnym gorących ziemniaków, szok, zdziwienie, mnóstwo znaków zapytania, lekarze po głowie się drapali, a później orzekli: wada znacząca, ale stabilna, serce zdrowe i w pełni wydolne, wada skompensowana, ale ja już w moich konfabulacjach byłam dalej, już na równi pochyłej i tego pozytywnego już nie słyszałam.... A to moje biedne serce nawet nie wiedziało, że jest jakieś inne i pewnie zastanawiało się co ta głowa od niego chce :-) Otrząśniecie zajęło mi dwa lata, z czego rok to nie było właściwie otrząsanie się, a strata czasu, ale teraz jest ok., a w pewnych kwestiach emocjonalnych nawet lepiej niż przed całą diagnozą :-) Ja wcześniej znałam strach, taki zwykły, ale co to jest irracjonalny lęk nie miałam pojęcia, owszem zawsze byłam, ciężko, ale muszę to przyznać, nieco skupiona na sobie, czyli względem siebie bardziej wymagająca i krytyczna i pewnie te cechy trochę ułatwiły wystąpienie zaburzeń lękowych, bo nic nie dzieje się, tak zupełnie bez przyczyny. W przypadku wystąpienia schorzenia somatycznego, które bądź potęguje już istniejące zaburzenia lękowe, bądź je wręcz wywołuje, bardzo ważna jest akceptacja tego stanu rzeczy, tak jest, tak mamy, tego co już jest nie zmienimy, ale możemy sobie pomóc, mój Tato zawsze mówił *tylko spokój nas uratuje* wtedy nie znałam znaczenia tych słów, ale teraz są bardzo mocnym przekazem (szczególnie, że mój Tato już jakiś czas nie żyje i nawet nie wiedział jak mądre i ponadczasowe słowa do mnie kieruje). Racjonalne spojrzenie, spokój, dystans to są komponenty, które musimy u siebie wypracować. Ciągle to piszemy, szkoda czasu i życia na roztrząsanie i lękiem się zajmowanie. Czas uwierzyć, że można pozbyć się leku. Już kiedyś o tym pisała i jak coś zaczynam sobie wymyślać, to przypominam sobie ten moment, gdy było mi przez lęk strasznie źle, gdzie lęk zaburzał całe moje funkcjonowanie, paraliżował, powodował zachowania ambiwalentne, złość, zmęczenie i poczucie bycia w matni, czując się na psychicznym dnie, powiedziałam mojej terapeutce, że *MOGĘ ŻYĆ Z WADĄ SERCA, ALE NIE MOGĘ ŻYĆ Z LĘKIEM* i to prawda, to nie schorzenia są straszne, ale to co my potrafimy z nimi zrobić i jak bardzo działamy na swoją niekorzyść.

Odnośnik do komentarza

A co jesli ktoś tzn. ja , nie chcę się przebadać dokładnie.. już od roku się męczę ...z jednej strony wiem i jestem świadoma tego, że sie powinno przebadać, bo im wczśneij tym lepiej. Zaczeło się od jakiegoś kłucia w boku...i zaczęłam już sobie przypisywać nieuleczalne choroby...momentalnie zamknełam się w sobie... później przy tym napięciu zaczęły się palpitacje serca i jakby *odpływanie*... Do tego dobijam sie myślami, i jak czytam na tym forum to widzę, że inni też sie boją ale idą na badania. gdzies musem wykonalam ogóne badani krwi..wyniki takie sobie nawet nie chciałam ich analizować..miałam tarczycę zbadać... to prawie siłą zaciagnieta zostałam przez męża na badanie, na którym nawet lekarz nie mógł się nadziwić bo nie chciałam sie położyc tylko na siedząco musiał robić usg... nic nie wyszlo na tyle ile udało mu sie przepadać... holtera też miałam nic szczególnego nie wyszło..co mnie podświadomie utwierdza, iż to coś poważniejszego... I tak żyje z dnia na dzień ...atak wiekszy paniki miałam w wakację nie mam ich czesto (jem jakieś ziolowe tabletki uspakajające tak więc w pewnien sposób mnie zagłuszają)za to mam ciągłe napiecie i cokolwiek inaczje zaboli lub zakłuje a jest tak codziennie to napinam sie jeszcze bardziej.. od roku nie było dnia aby było mi dobrze, nawet jak powinnam się cieszyć z jakiś sytuacji to nie potrafię.. mimo że w wokół mnie nic złego się nie dzieje to jest *tylko* problem ze mną. Kiedyś dużo ćwiczyłam teraz nigdzie nie chodzę praca-dom trochę... kilka kilo przybyło ogólnie jest z miesiąca na miesiąc gorzej... ale nie potrafie nic z tym zrobić...i tak jednym zdaniem to cały czas się zastanawiam kiedy *padnę*..

Odnośnik do komentarza

GOSCINA cześć :-) wariacji nerwicy lękowej trochę jest choć mechanizmy podobna. Ja myślę, że Ty mniej więcej wiesz co Ci możemy napisać, a mianowicie, to że nie wiesz to faktu nie zmienia w zakresie tego co faktycznie jest, zrobisz badania i jak coś wyjdzie, to będziesz wiedziała, zrobisz badanie i jak nic nie wyjdzie to będziesz wiedziała i analogicznie jak nie robisz badań, a coś jest to nie będziesz wiedziała, jak nie zrobisz badań i nic Ci nie jest to nie będziesz wiedziała i dalej się będziesz bała i snuła konfabulacje i czarne wizje. A w dodatku, rezygnacja, spychanie problemu potęguje i wzmacnia zaburzenia lękowe i rodzi coraz większy konflikt wewnętrzny i frustrację. Ja bym zrobiła tak, wzięłabym pod pachę kogoś zaufanego, przy kim czuję się bezpiecznie, poszłabym prywatnie do dobrego, sprawdzonego, polecanego internisty, wcześniej w domu spisałabym sobie moje dolegliwość, powiedziałabym o nich lekarzowi i poprosiłabym o diagnostykę, w tym badania diagnostyczne, ograniczyłabym się do tego co ten lekarz mi zleci i uzna za stosowne, ponownie skonsultowałaby wyniki i tyle, a przede wszystkim bym mu zaufała, a dlaczego prywatnie, bo możemy sobie wybrać lekarza i nie przyjdzie nam do głowy, że zrobił coś na odczep się, a jak zapłacimy, to ze względów pragmatycznych nie będziemy do niego za często biegać i powielać badań. Taki mój pomysł Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

W tym problem, że ja nie potrafię *iść* do lekarza,czy to z kimś zaufanym czy sama. Mam pakiet medyczny w prywatnej przychodni, dotęp do lekarzy przeróżnych i badań także.. Już na poprzednie wizyty i np badanie tarczycy potrafiłam wizytę przekładać z tygodnia na tydzień. Gdzieś tam podświadomie sobie myślę, że jedynie już jak faktycznie stracę władzę nad samą sobą to mnie odwiozą, ale jedynie jak ja już nie będę swiadoma tego... A o dziwo innym osobom jak mają jakieś problemy potrafię w twarz powiedzieć i nawet się nie zająknąć, że powinny sie przebadać itp... Znajomi znają moją sytuację i nie mogą sie nadziwić, że tak postępuje.. czasami na tym forum szukam uspokojenia jak czytam o objawach a czasami dobijam jak widzę, że inni potrafią jakoś do przodu iść, czyli pomału eliminować pewne symptony. Teraz spróbowałam napisać, może jak przeczytam własne słowa to jakoś, coś do mnie dotrze...

Odnośnik do komentarza

GOŚCINA jak masz pakiet medyczny to zamów sobie lekarza do domu, na Twoim gruncie i warunkach poniekąd, lęki wszelkie trzeba oswajać stopniowo, więc może zacznij od małego kroczku, a może idź do przychodni, do której chodzisz zazwyczaj, posiedź tam chwilę, rozejrzyj się i wróć do domu, może za dwa dni idź tam ponownie i np. spytaj w rejestracji o jakiegoś lekarza, kiedy przyjmuje, który w tym i tym się specjalizuje i tak powoli... tak jak DAM RADE z Biedronką ;-)

Odnośnik do komentarza

Cały czas próbuję myślami oswoić sytuację, ale nie wychodzi, nawet jeśli ktoś wezwie do mnie lekarza to przypuszczam, że *nangle* mnie w domu nie będzie, albo urządzę scenę, bo bo nie dam się lekarzowi dotknąć i nie bedę mówić o faktycznych moich lękach,.... Dziekuję za rady.. to bardzo pomocne , chociaż i tak wiem, że to do mnie należy podjęcie decyzji .... i na pewno nie zrobie tego ot tak za pstryknieciem palców. Chodzę także do psychologa od jakiegoś czasu, ale na razie nic nie ruszyło. Jak widać z psychologiem czy psychiatrą nie mam problemów, zawsze wydawało mi się iż kłopoty *z głową* są w pewien sposób lepsze do ogarnięcia niż fizyczne problemy...

Odnośnik do komentarza

Mi też się kiedyś wydawało, że fizyczne problemy nas ograniczają, a tak naprawdę ograniczenia są w naszych głowach. Nie wiem ile chodzisz do psychologa i jakiego nurtu, ale może osoba lub rodzaj terapii nie jest dla Ciebie dobry, czasami warto zmienić psychoterapeutę, niż chodzić z przyzwyczajenia do kogoś, kto nam nic nie wnosi. Samo chodzenie do psychologa i rozmowy z nim nic nie dają, trzeba mieć motywację do pracy, którą psychoterapeuta musi w nas obudzić, ale to my sami musimy wykonać pracę nad sobą.

Odnośnik do komentarza

Cześć wszystkim, Nie spodziewałam się, że moja sprawa z lokatorami zainteresuje Was aż tak bardzo. Dzięki, to miłe, że można tutaj dostać informację zwrotną. Przyznam Wam rację, moja samoocena jest chyba mocno uzależniona od kokoliczności, czasem potrafię być bardzo asertywna, ale w niektórych sytuacjach (zwłaszcza wśród znajomych osób) trudno mi stawiać granice w obawie właśnie przed odrzuceniem. Myślę, że to się powoli zmienia, bo już sama świadomość że tak jest działa na plus, przynajmniej wiem skąd biorą się moje frustracje w relacjach. Ignac z tym udawaniem kogoś innego masz rację i przyznanie Ci racji nie jest wyrazem mojego braku asertywności, ale po prostu trafiłes w sedno. Równiez uważam, że jesteś bardzo mądry, masz intuicję jak dobry psychoterapeuta :) Udawanie, że jestem bardziej radosna, zadowolona niż w rzeczywistości to niedawno była dla mnie norma, także udawanie że pasują mi niektóre rzeczy, tak jak palenie w mieszkaniu. Gdzieś tam wcześniej na forum napisałam, że od jakiegoś czasu staram się żyć w zgodzie ze sobą, nic nie udawać, jak jestem smutna to jestem, nie udaję radości. Rezultaty tego sa różne, ale ogólnie czuję się ze soba lepiej, czuję się bliżej siebie prawdziwej. Jeśli ktoś na forum ma podobny problem, to zachęcam żeby nie bać się byc sobą, szkoda energii życiowej na kreowanie nieprawdziwego wizerunku. Ostatnio mając dużo wolnego czasu, zastanawiam się też nad przekwalifikowaniu się zawodowo, to też jest wynikiem tego, że chciałabym mieć pracę najbardziej zgodną z moim charakterem, taką która dawałaby mi satysfakcję. Narazie nie chcę zapeszać, bo droga do tego zawodu w moim przypadku to z 6-7 lat ;-) Meggi jestem z Wwy, a Ty? :) Jasma, zgadza się, nie wszyscy muszą nas lubić, wiem to i pracuję nad sobą, żeby nie kierowały mną takie pragnienia jak potrzeba akceptacji, uznania.. Teraz jestem w trakcie terapii, więc jestem bardziej przewrażliwiona na tym punkcie, ale jestem przekonana że z pomocą terapii dużo spraw sobie poukładam. Dzięki za dobre słowa. Mam jeszcze prośbę, czy mogłabyś podać maila do siebie? Wiem że już podawałaś, ale nie mogą w gąszczu wpisów odnaleźć. Z góry dzięki :) Mam takie pytanie.. czy w Waszych terapiach zdarzyło się coś takiego jak *przeniesienie*, czyli projektowanie swoich uczuć wobec matki/ojca/.. na terapeutę? ;) Mam chyba z tym do czynienia i jest to mocno frustrujące, bo w moim przypadku czuję ogromną tęsknotę i chęć przytulenia, no ale terapeuta musi zachować dystans. Przyznam, że to ciekawe to co się dzieje w czasie terapii.

Odnośnik do komentarza

Dam radę, wydaje mi się że najlepiej jeśli zajmiesz się czymś, żebyś nie miała za dużo czasu na analizowanie oddechu. To jest jedna możliwość. Druga opcja, może wyznacz sobie powiedzmy takie dozwolone 10 minut na analizowanie oddechu wieczorem, a w ciągu dnia pamiętaj o tej zasadzie i nie wsłuchuj się w siebie. To są moje propozycje, które sama stosuję. Pozdrawiam sobotnio

Odnośnik do komentarza

Hej Megi, u mnie $tra$znie, w$zy$tko boli i do dupy, biodro boli, klatka pier$iowa boli, gorączke mierzę codziennie po 10 minut rano i mam 37 $topni;/ faza na chloniaka nadal trwa, gardlo boli i łzy w oczach jak mi $ie za cieplo zrobi pod kołdra jak $pie. Mój TŻ zaczał mnie po łapach bic jak $ie zaczynam za duzo *macać*. I co chwile płacz ze to o$tatnie $wieta bo pewnie umre -.-

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Jak przeczytałam Wasze słowa. ?. Pierwsza moja myśl. ?. Skąd Wy to wszystko o mnie wiecie, skąd wiecie co sie dzieje w mojej głowie, co sie dzieje z moimi miesniami. Z moim karkiem, dłońmi czy oczami. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę jak dobrze wasze słowa działają. Na mnie na pewno. Mam z kim porozmawiać, robię to straram sie zagadac moje lęki nie zawsze mi się to udaje.... bo nie zawsze wiem czy jestem rozumiana. ?. Bo jak można się bać czegoś czego nie ma.Jak dobrze że ja tu trafiłam. Na terapię chodzę od kwietnia, ale z dużymi przerwami, a to urlop, przeprowadzka, od września staram się spotykać co dwa tygodnie nie wiem czy to dobrze ale na częściej. ?..niestety brak kasy. Czy mi to pomaga chyba tak bo czasami mi się wydaje że tęsknie za tymi spowiedziami tak to nazywam bo prawda jest taka że na razie wyciagamy przeszłość. ?. I chyba bez tego nie mogę przejść dalej bo za dużo było trudnych chwil które tylko udawalam że zamknęłm Dla mnie najgorsze są chwile kiedy jestem sama. ?.moje myśli włączają wtedy wszystkie komplikatory i jestem ugotowana lawina złych okropnych myśli i już nie mogę wygrzebac się. Nie chce brać tych prochów ale jak już sobie poukladam że dam radę. ?..wszystko pada strach panika i już po moim planie. Może podpowiecie co z ziolowych specyfików jest dobre. ?.zawsze to lepsze niż te co mam przepisane czasami sobie myślę że za moje aktorstwo powinnam dostać oskara tak bardzo udaję tę właśnie silną babe którą bylam kiedyś i najgorsze że ostatnio brakuje mi siły na tę rolę. ?. Moja druga połowa też tęskni za tą drugą. ?.wiem o tym

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Witajcie Kochani Dawno mnie tu nie było, co nie znaczy, że spoczęłam na laurach i już nie walczę z nerwicą. Miałam ostatnio dużo pracy, ale jak mi się uda to nadrobię zaległości na forum. Ostatnio pisałam o tym, że chciałabym zacząć regularnie chodzić na basen :) no i się udało hehehe - nawet jest lepiej, bo chodzę na siłownię, basen i do sauny. Ja do sauny, rozumiecie to? Przy pierwszych wejściach wytrzymywałam kilka minut i miałam wrażenie, że jak nie wyjdę to padnę. Teraz jest znacznie lepiej. Na siłownię chodzę przynajmniej 2 razy w tygodniu i jest super. Wracam trochę obolała, ale szczęśliwa i zrelaksowana. Czuję się znacznie lepiej. Pozdrawiam Was gorąco.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich jaszcze niedzielenie :-) EDIK nawet jeśli mamy najukochańszych, najbardziej wyrozumiałych i empatycznych bliskich to jeśli nie przeszli tego co my, jeśli nie wiedzą co to irracjonalny lęk, zwalający z nóg, od którego mdli i kręci się w głowie, a serce wyskakuje z piesi, to nie jest w stanie zrozumieć co czujemy, nie potrafi nawet sobie tego wyobrazić, bardzo często w terapiach grupowych wspomagających leczenie alkoholizmu lub narkomani, nowi członkowie *dostają* się pod opiekę starszych stażem *kuracjuszy* (czyli taką *starszą siostrę* lub *starszego brata*) bo ci już dużo wiedzą, wiedzą jak sobie radzić z kryzysami, potrafią wczuć się w sytuację drugiej strony, rozumieją, bo oni już to przechodzili, ale poszli dalej, są na prostej, a z drugiej strony pomoc komuś na początku tej drogi, też im samym pomaga, bo umacnia ich podejście, bo wspierają, próbują pomóc i tym samym siebie wzmacniają i motywują, czyli obie strony korzystają i ja myślę, że na tym forum bywa podobnie i to jest dobre, choć oczywiści to tylko forum, zbiór osób od siebie niezależnych i samostanowiących i jednak bezpieczniej mieć dystans do siebie i innych :-), a dla siebie wybierać co najlepsze. Kolejna sprawa, ja rozumiem, że może być brak fundusz na terapię, ale to powoduje rozwleczenie i pewne rozwodnienie terapii i jaj uzdrawiającej mocy, przez tą za mała intensywność poprawa samopoczucia może przyjść później niż by mogła, a terapie może trwać dłużej niż powinna i co to w rezultacie sprawi?, że kasy wydasz więcej, a lepiej poczujesz się później. Poza tym, to oczywiście mój subiektywny pogląd, ale jak przychodzi ktoś z napadami paniki i takim silnym, destruktywnym lękiem, to działanie terapeuty powinno być wielopłaszczyznowe, z jednej strony, jeśli są sprawy z przeszłości, siejące negatywizmy na teraźniejszość to owszem trzeba je załatwić, zrozumieć, czasami wybaczyć sobie lub innym, zaakceptować to co było i zamknąć, ale z drugiej strony trzeba działać tu i teraz, czyli zająć się obniżeniem poziomu lęku, nauczyć technik radzenia sobie z napadami paniki, technik relaksacyjnych, a przede wszystkim ułatwić zrozumienie co się ze mną dzieje, dlaczego i jak to działa, jakie są mechanizmy i sposoby/techniki raczenia sobie w trudnych sytuacjach. Leki ziołowe na pewno są lepsze, ale ja z nimi nie mam zbytniego doświadczenia, kiedyś wzięłam Validol i mnie uspokoił, piłam tez melisę, która też na mnie działa :-). A z tym aktorstwem, no cóż, pogłębia ono jedynie konflikt wewnętrzny i frustrację, a powiem Ci tak między nami, że próby radzenia sobie ze wszystkim na pełnych obrotach, dawanie sobie niby rady ze wszystkim, to mistyfikacja, która ma w Tobie dać namiastkę dawnej Ciebie, nie poddam się, będę sobą, dam sobie radę jak zawsze, bo nic się nie zmieniło..., ale moja Droga, zmieniło się, jesteś mądrzejsza o to co przez lęk się o sobie dowiedziałaś, lęk uczy pokory, zmienia hierarchię wartości, ustawia priorytety i czas sobie odpuścić, odetchnąć, pozwolić na słabość, na gorszy czas, na oczyszczającą złość, a udawanie przed sobą i innymi utrudnia pracę nad sobą, a tak na marginesie to Twoje otoczenie już dawno się zorientowało, że coś się dzieje... bo nie ma siły żeby tak dobrze udawać spokój i zorganizowanie, jak w środku wrze i ma się poczucie wewnętrznego rozgardiaszu, niespójność wnętrza i zewnętrza zazwyczaj jest szybko wyłapywana, ale nie ma w tym nic złego, upokarzającego, czy wstydliwego, każdy z nas ma prawo mieć gorszy okres w życiu i im szybko zdasz sobie do tego prawo tym szybciej zrobisz krok do przodu, bo przestanie Cię uwierać trzymane pozory, poczujesz się wolna. Bardzo wielu ludzi dochodzi do ściany, każdego ściana jest inna, ale to zawsze trudny moment, można zostać pod tą ścianą i przez nasze wewnętrzne ograniczenia tam tkwić, jest źle, ale zostanę i będę narzekać, ale to miejsce już znam i wolę, żeby zostało tak jak jest, można walić głową w ścianę, ale ta nieprzemyślna metoda, nabawi nas guza na czole, będziemy się miotać, ale do przodu nic nie drgnie, zresztą desperacja, rzadko jest konstruktywna, możemy też, szybko na *wariata* podłożyć dynamit i rozwalić ścianę w pył i co? co, nagle to po diable, ściany nie ma, ale przy okazji rozwaliliśmy to co mieliśmy i zbudowaliśmy do tej pory, nie tego chcieliśmy, jest gorzej niż było i za chwilę pojawia się nowa ściana, a można wziąć mały kilof i powoli rozłupywać ścianę, spokojnie i precyzyjnie, nie bałaganiąc przy tym zbytnio, patrzeć co jakiś czas za siebie i przed siebie, mierzą siły na zamiary, krok po kroku konsekwentnie do przodu, nie nadwyrężając się za bardzo, nie naginając, dając sobie czas na realizację swojego planu, ale też pozwalając na odpoczynek i gorszą kondycję i moment, jednakże cały czas *patrzeć* na drugą stronę ściany. EDIK, tamtej Ciebie już nie ma, bo czas idzie do przodu, zmienia się wszystko, często naszym błędem, powodującym tkwienie w przeszłości i tym samym stanie w miejscu, rozpamiętywanie, rozczulanie nad sobą, jest taka silna chęć odzyskania *dawnej* siebie, ale to jest złudne, niemożliwe, czasu nie da się cofnąć, co jest oczywiste i ani dosłownie, ani w przenośni nie odzyskamy siebie sprzed choćby 3 dni, to co było, jacy byliśmy przed nerwicą lękową, jest przeszłością, a my nie mamy jej rzewnie wspominać, a iść dalej, w przyszłość, mądrzejsi o nowe doświadczenia, wiedzę o sobie i naszym otoczeniu, nerwica na prawdę może wnieść wartość dodaną, to tak ja zacząć żyć na nowo, na nowych prawach, zasadach, planach i marzeniach. Poza tym, po co Ci dawna Ty?, przecież dawna Ty doprowadziła do tego co teraz się dzieje w Twojej głowie. Idź do przodu, zawalcz o teraźniejszość i przyszłość. To oczywiście jest moje subiektywne spojrzenie na Twoją sytuację. BRUNETKA podaję maila jasma007@wp.pl :-) OPTYMISTKA witam, fajnie, że do nas napisałaś i super, że do przodu, napusz coś więcej, bo stęskniłam się za Tobą :-) DAM RADE jak tam dzisiaj? Dobrej nocki

Odnośnik do komentarza

Ja po beznadziejnej sobocie, mialam fajna niedziele. Przyjechala do nasrodzina i nawet dobrze sie czulam. Nie panikowalam jakos strasznie a siedzieli caly dzien. A i bylam w kosciele i nawet u komunii :) Mimo wszystko nie da sie ukryc ze bez lekow czuje sie slabiej. Nie w sensie. Wiele objawów mi wrocilo o ktorych juz dawno zapomnialam.

Odnośnik do komentarza

W kwesti środków na uspokojenie mi pomaga trochę się wyciszyć popijanie babcinych ziółek czyli *vital tonik* lub jego odpowiedniki (na pewno też dobrze wpływa na serce) + do tego ziołowe piguły.. Mam przepisane już jakiś czas temu także przez psychiatre lek servenon, ale jeszcze nie odważyłam się go stosować....

Odnośnik do komentarza

A ja się nadal macam jak głupia, az boli pachwina i szyja ;/ i na tej szyi mam taką gule po 1 stronie zaraz pod uchem i w zagłbieniu za żuchwą i Panika rozsiana nadal. Chociaż klatka piersiowa przestala bolec :(. Ale na hydroksyzynie do rana. Udalo mi sie isć na zajęcia i nawet pocwiczyc trochę w domu. A teraz to chyba pojdę lepiej na małą drzemkę.

Odnośnik do komentarza

Ja mam na odwrót ..niestety, nie dotykam jak mnie coś boli i nie lubię obserwować czy coś na ciele mi się zmienia...mimo, że denerwuje się tak samo lub nawet bardziej. Jeszcze na początku poczytywałam co mogą oznaczać jakieś symptony....ale jak gdzieś kątem oka spostrzegłam między innymi poważne choroby to już nie czytuję... przypuszczam, iż wszystko bym sobie *przypasowała*...

Odnośnik do komentarza

DAM RADE bo nie da się ukryć, że laki jakoś chemicznie znosiły pewne objawy i nie jest dziwne, że jak leki odstawiłaś to organizm fizycznie to odczuł, bo leki nie załatwiły problemu, ale na jakiś czas załatwiły objawy. Ale ja na Twoim miejscu bardzo bym się cieszyła, bo poziom lęku spada, czyli coś w Twoim myśleniu się zmienia, odkręca, stabilizuje, a objawy przejdą stopniowo i samoistnie, bo przecież to że objawy się pojawiły to była zasługa lęku i pewnych lękowych reakcji organizmu, a jak lęk spada to znika podłoże do powstawanie objawów somatycznych. POLCIA ja kiedyś też sobie wymacałam jakieś zgrubienie za uchem i macałam i uciskała, a potem tak mnie bolało, że dotykać przestałam, oczywiście mądre to nie było, głównie dlatego, że nie jesteśmy symetryczni, prawa strona może różnić się w proporcjach od lewej i to jest normalne i prawidłowe. Miłego dnia wszystkim

Odnośnik do komentarza

Dzieki JASMA ty tu wielka dobra dusza jestes :) tez tak pomacalam ze ciagle czuje taką *ciężkość* w tym miejscu, ale te węzły w pachwinie prawej i to za uchem pewnie nie da mi spokoju;/ Idę napisać coś do mgr :D! moze powku&*((^% się przy pracy a nie w *macaniu* :D

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×