Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry wszystkim :-)) AGNIECHAAA ja do Ciebie krótko, jeśli u Twojego chłopaka faktycznie mamy do czynienie z zaburzeniami lękowymi, czyli potocznie nerwicą lękową, to zrobiliście oboje najlepsze co mogliście czyli zapisaliście Go do psychoterapeuty mam nadzieję że z zakresu nurtu poznawczo-behawioralnego (piszę o ty ciągle i będę :-)) Trochę mnie zakuło osobiście, że chcesz się nauczyć żyć z chorym na nerwicę lękową, po pierwsze to nie choroba, choć potocznie błędnie się tak mówi, to stan, pewne zaburzenie na poziomie myślenie i postrzegania, a z czasem mające wpływ na zdrowie somatyczne, natomiast nie ma nic wspólnego z chorobą psychiczną, poza tym ten stan może być przejściowy. To tak jak by On, jak kiedyś zajdziesz w ciążę, wszedł na forum dla ciężarnych i oznajmił że chce się nauczyć żyć z ciężarną, traktując ten stan jak chorobę, bo przecież pewne znamiona choroby posiada, zaburzenia nastroju, czasami cukrzyca wychodzi, puchną nogi, boli głowa, są problemy gastryczne - a przecież ciąża chorobą nie jest, a stanem i to przejściowym :-))) Ja wiem, że Jego pewne reakcje są trudne dla Niego i Ciebie, możesz np. pogadać z terapeutą chłopaka i spytać jak w pewnych sytuacjach masz się zachować, choć mam pewne przeświadczenie, że żadnych specjalnych procedur postępowania Ci nie przekaże, po prostu zwyczajnie go wspierać, dodawać otuchy i zwyczajnie z nim żyć, tak żeby nie dawać mu odczuć, że jakoś specjalnie jest traktowany, bo to jeszcze bardziej go skłoni do myślenia, że dzieje się z nim coś naprawdę złego. Poza tym, w razie czego psycholog zaleci konsultację psychiatryczną i nie należy się jej bać, albo uważać za coś niestosownego, normalna sprawa i normalny lekarz. I Agnieszka, nie czytaj już więcej o nerwicy lekowej - każdy jest inny i każdego droga może być nieco inna :-)))

Odnośnik do komentarza

Kuż............wa , czy Wy od rana musicie smędzić , to co mają znowu od początku wszystko pisać , przeczytajcie sobie posty Ignaca , Jasmy i się do tego zastosować a jak nie zrobicie tego to będziecie tkwić w tym g........nie do końca życia. Mało optymistycznie ale taka jest prawda!! A może nie wierzycie w Ich pisanie? Dla Ciebie Jaco brawo za postawę !!

Odnośnik do komentarza

JACKO1 widzę, że mocno waleczny jesteś i postanowiłeś wojnę francy jawną wypowiedzieć, żadne tam podchody, giń i tyle, czasami tak trzeba zbuntować się i tak mocno wkurzyć, powiedzieć dosyć, stop i konsekwentnie wygrażać plan korygująco-zapobiegawczy, myślę, że z czasem pewne sprawy wrócą na swoje tory, unormują się, a Ty uspokoisz, a franca tego nie lubi i zacznie odpuszczać. Cieszę się z Twojej postawy, jak widać można różnymi drogami dochodzić do pewnych prawd i na własnej skórze przekonać co dla nas osobiście jest najkorzystniejsze, ale niezmienne jest jedno zmiany należy zacząć od siebie i zmian w swoim myśleniu :-)) A i od dzisiaj kręcę głową i szyją, bo też mam problem z napiętymi mięśniami karkowymi to fajny i szybki pomysł :-))) Pozdrawiam Cię serdecznie FUTERKO ja bym chciała, abyś kiedyś, a może dzisiaj lub jutro odezwała się do mnie na maila: jasma007@wp.pl :-)) Mary10 nie ma to jak *Kobietka* z ikrą :-)) od razu na nogi stawia

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim Zbieram się, żeby napisać na forum, bo jakoś wszystko jest dla mnie dziś trudne. Obudziłam się co prawda bez lęku za to z silnym bólem w klatce piersiowej. Wizyty na pogotowiu z tego powodu mam już dawno za sobą, ostatnia jakieś 10 lat temu. Serce przebadałam dość gruntownie - wiem, że wszystko jest ok. Teraz już puszcza, wiem, że minie. Tym akurat się nie przejmuję, ale wiem dokładnie o czym piszecie CzyDamRadę i Futerko - bo dla mnie też najtrudniejszy jest ten brak siły, energii na cokolwiek. Nawet za przeproszeniem pójście do ubikacji to czasami też wyzwanie. Rok temu wyjechałam z mężem na 3 dniowy urlop do Wisły, oderwałam się naprawdę od wszystkiego i powiem Wam, że minęły wszystkie objawy, poczułam przypływ energii, wydawało mi się, że dam radę góry przenosić. Tydzień po powrocie do domu i codziennego kieratu byłam znowu w punkcie wyjścia - bez sił i motywacji. Szkoda, że nie da się wyjechać na takie wieczne wakacje....

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Ja też tak mam że urlop dodaje mi skrzydeł. Zapominam na nim że mam nerwicę :) I o dziwo objawy zanikają :) Szkoda tylko że powrót do codzienności powoduje powrót objawów. Mimo wszystko widać że może być normalnie:) I po porannym dole czas wrócić na drogę optymizmu :) Kiedyś musi być dobrze:) Mimo doła porannego zebrałam się do kościoła. To najbardziej objawowe miejsce od lat. A tu dziwne nic mi się nie dzieje, hhhmmm... :) Stoję sobie spokojnie nie ma wrażenia że padnę :) Nietypowa jak na lata strachu w kościele sytuacja :) Następnie zakupy w hipermarkecie - ludzi jakby miesiąc miałaby być wszystko pozamykane :) A mi nic półki nie wiruję, widzę gdzie co leży, kupuję to co chcę, nawet kolejka jakaś mniej straszna :) Zatem czas się skupiać na tym że się udaje, a dół sam minie :) A może i siły wrócą :)

Odnośnik do komentarza

CzyDamRade Ciesze się razem z Tobą. I Dałaś Radę! :) Ja do kościoła nie chodzę już od dawna z różnych powodów. Tu nie miejsce na spory ideologiczne. Ale w kościele też udało mi się zaliczyć silny atak umierania. Generalnie tam gdzie tłum ludzi tam budzą się demony. Ale masz rację to czasem mija, czasem jest zupełnie normalnie. Zauważyłam, że kiedy się na czymś skoncentruję - pisaniu, czytaniu (to najczęściej), myciu podłogi czy nawet sprzątaniu łazienki to przez chwilę zapominam o ciele i o wszystkich objawach. Ale czytałam gdzieś, że nerwica to własnie objaw rozdzielenia - duszy, emocji i ciała i że leczenie powinno polegać na zjednoczeniu wszystkiego. Trafiłam gdzieś ostatnio na post, w którym jakiś *nerwusek* radził właśnie by przy ataku lęku pójść zanim i zobaczyć jak daleko się zajdzie i próbować usłyszeć co podświadomość chce nam powiedzieć, na co się nie zgadza... Może warto spróbować

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Pójść za lękiem... :) Mi psycholog tłumaczył tak że jak się nakręcam to nie starać się nad tym zapanować tylko trwać w tym stanie i jak zobaczę że się nic dalej nie dzieje a napięcie samo przechodzi to niby mam przestać tak panikować :) Doskonale na spokojnie wiem że lęk minie i że się uspokoję ale jak już mnie pobierze to zero trzeźwego myślenia :)

Odnośnik do komentarza

Czy dam radę , czyżbym miała taką moc sprawczą ,że głowa * stanęła na nogi* i ruszyłaś do przodu , jak się nawet do tego nie przyznasz to i tak * wierzę w moją moc* , to tyle , trochę piszę żartobliwie ale i tak fajnie ,że się udało i można ,nie !! Jak wytrzymałaś w kościele to powinnaś wszędzie bo to jest * najgorsze * miejsce dla tych co się wszystkim nakręcają bez realnego uzasadnienia. Futerko , dlaczego tak piszesz , zastanów się nad tym i napisz dlaczego jeżeli oczywiście chcesz to napisać.

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Mary10 dzięki :) A z innej beczki. Ja mam w domu tak że jak mówię że się źle czuję to się zaczyny. Przykład mówię że nie mogę spać i się tłukę pół nocy. Co słyszę jakbyś się zmęczyła w dzień lub jakbyś przebiegła maraton, jakbyś się nie nakręcała przed snem, jakbyś to jakbyś tamto :) Mnie od razu trafia bo ile bym nie zrobiła to i tak usłyszę że za mało :) Jak sobie z tym radzić ? Ma ktoś jakiś pomysł?

Odnośnik do komentarza

Czy dam rady ja mam podobnie u mnie np jest tak jak napisze np esemesa do siostry ze dalam rady sama i wsiadlam w tramwaj i pojechalam 2 przystanki to ona mi i co sie cieszysz dzis dalas a jutro znow nie dasz,a moj np mowi ico w tym takiego wielkiego,co bym nie zrobila nikt tego nie zauwrza albo ze jakbym poszla do pracy sie zmeczyla to bym o glupotach nie myslala:(

Odnośnik do komentarza

Witam! tak jak wczesniej pisalem zrozumieja nas tae osoby ktore przechodza to samo. ja rowniez mialem takie sytuacje i w koncu powiedziale stop. odwalcie sie jesli nie mozecie mnie zrozumiec to przynajmniej takie gadanie zachowajcie dla siebie. pomoglo. ja zaczalem soba zajmowac, biore pileczke do reki i ja sciskam , czesto robie glupie miny do lustra tak zeby zuchwa chodzila , itp. a jak mam potezny atak to mowie, i co masz jeszcze mi do zaoferowania nerwico....... przynajmniej mi przechodzi.pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Ja mam pełną świadomość że ktoś kto tego nie przeżywa nie jest w stanie zrozumieć i nie oczekuję tego. Chcę jedynie by mnie nie dobijano :) Tak sobie teraz pomyślałam że to chyba wszystko polega na tym żeby zacząć olewać i te objawy i to co do nas mówią. Chyba czas najwyższy nauczyć się cieszyć z tego co się ma, a cała reszta może się jakoś ułoży :) Tak realnie patrząc - jestem zdrowa jak rybka, mam dom, mam rodzinę, pracę do której mogę mimo wszystko wrócić to czemu ma być mi źle. Tylko ta nerwica lekko miesza w moim życiu ale i to się kiedyś uda pokonać :)

Odnośnik do komentarza

A czy brak zrozumienia ze strony Waszych najbliższych dotyczy tylko nerwicy? Bo podejrzewam, że w dużej mierze to jedna z przyczyn nerwicy. Uczucie braku akceptacji przez rodziców, a w konsekwencji brak poczucia bezpieczeństwa. Piszę co prawda o swoich przemyśleniach, ale miałam tak całe życie. Cokolwiek nie zrobiłam to było nie dość. 5 z biologii, a czemu nie 6; drugie miejsce na olimpiadzie historycznej, a dlaczego nie pierwsze? I tak zawsze ze wszystkim. Tak było odkąd pamiętam i jest nadal, choć dawno jestem już dorosła i powinnam to olać. A jednak nadal boli. Na zasadzie uderz w stół...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×