Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Ja bardzo bym chciała wyjść z nerwicy, i czasami cieszę się dniem, kiedy jest mi lepiej, ale powiedzcie jaki ja mam wpływ na to, kiedy cały dzień mnie nosi? jak ja mogę to zmienić? staram się o tym nie myśleć, zająć się czymś ale to za mało. To cholerstwo jest za silne dla mnie. Nie wiem skąd wiecie, że to co się teraz ze mną dzieje nie ma nic wspolnego z dzieciństwem. Każdy mój terapeuta twierdził, że ma i to bardzo duże znaczenie. Skoro teraz nie brakuje mi pieniędzy, nie mam problemów z mężem wręcz przeciwnie, to dlaczego teraz się tak czuję?

Odnośnik do komentarza

Megi ani ja ani IGNAC z tego co czytałam w jego postach i znam trochę poglądy, nie twierdzimy, że to co się z Tobą dzieje teraz nie ma nic wspólnego z dzieciństwem, sugerujemy że powinnaś to zostawić, odciąć się od tego, jakoś z przeszłością się pogodzić, przeanalizować i zamknąć, zacząć żyć teraźniejszością i walczyć o szczęśliwą przyszłość. A jeśli Twoi terapeuci zgodnie twierdzą, że dzieciństwo determinuje tak znacząco Twoją dorosłość to powinni, taka jest ich rola, pomóc Ci uporać się z przeszłością, zrozumieć, rozgrzeszyć pewne sprawy może ludzi, wybaczyć, ZAAKCEPTOWAĆ PRZESZŁOŚĆ I JĄ ZAMKNAĆ ABY WOLNYM SPOJRZEĆ W TERAŹNIJSZOŚĆ, a później pomóc Ci zaistnieć w nowej dla Ciebie rzeczywistości. Nie wiem jak mam Ci to bardziej obrazowo napisać, maiłam wrażenie że moje przesłanie jest jasne. Ja też pewne predyspozycje do roztkliwiania się nad sobą, wyolbrzymiania, dmuchania na zimne, czarno widzenia, nie zapeszania, że lepiej się nie cieszyć na zapas bo zaraz coś pierdoln... również wyniosłam z życia rodzinnego, głównie z silnego związku z mamą i rodziną z jej strony, ale ja to zrozumiałam, przeanalizowałam, dostrzegłam nie zamierzone błędy wychowawcze, takie przekazywanie własnych leków np. idzie burza, na pewno będzie straszna, może nawet piorun walnie w dom, wyłączać wszystkie urządzenia, zamykać okna.... pełna mobilizacja, teraz z tego się śmieję, ale właśnie taki tok myślenia można przełożyć na każdą sytuację życiową i ja w sytuacji kryzysowej zaczęłam posługiwać się tym destruktywnym schematem (choć wcześniej zupełnie nie przejawiałam takich skłonności) Jak to wszystko sobie w głowie poukładałam, to nawet przeprowadziłam kilka rozmów w rodzinie, nie na zasadzie oskarżeń, czy oceniania, ale po prostu, że mam problem z pewnymi sprawami i muszę się podzielić moją refleksją - jak się domyślacie różnie to zostało odebrane... najtrudniej było z moją mamą, ale to bardzo mądra kobieta i po pewnym kryzysie w relacji, wszystko się wyprostowało (musiała mocno myśleć o nad moimi słowami) zrozumiała co i jak... i nawet w swoje postrzeganie wprowadziła pewne zmiany. Ja wiem jedno na 100%, że nic nie wiem ;)) chodzi o to że nie jestem w stanie przewidzieć przyszłości, nie ma co się nakręcać, na 50% może być źle i na 50% może być dobrze, to może lepiej myśleć pozytywnie, bo to przyjemniejsze, a będzie i tak to co będzie - ale ludzie mają jednak w większości skłonność do negatywizmu, taki błąd w kodzie DNA. Ale walczmy, walczmy ile się da i cieszmy się z głupot, szkoda czasu na pierdoły i doły... hmm Dobranoc

Odnośnik do komentarza

Witam Was wszystkich serdecznie i z wielką uwagą czytam wszystkie pojawiające się wpisy. Jest tu wielu mądrych ludzi po *iach z nerwicą* i już mają trochę doświadczenia jak sobie z nią radzić... Bo ja niestety 3 ostatnie dni miałam koszmarne (myslalam że wywiozą mnie do wariatkowa) jestem od prawie od 3-tygodni na leku Servenonw tym od 10 dni na dawce 10mg to niby ta lecznicza, przez kilka dni bylo niby trochę lepiej ale też bez szalu, a od 3-dni powrócilo wszystko co najgorsze i umiejscowilo sie w glowie bardzo silne uczucie odrealnienia/jakbym na swiat patrzyła obok przez szybę, natłok myśli *balagan w głowie* silne zawroty głowy, problemy ze wzrokiem, uciski w głowie z takimi dziwnymi impulsami, silne mdłości które doprowadzają mnie prawie do stanu omdleń, cala sie trzęsę, codzienne obowiązki urosły do takich rozmiarów że mam wrażenie że sąnie do pokonania;-((( dziwne natretne myśli.... masakra ryczeć mi się chce bo czuje że nie daje rady z tym walczyć a staram się z calych sił strasznie boję się że zaczynam świrować....;-((( ten lek już powiniem mi pomóc a jest gorzej, wczoraj nie dałam rady pójść do pracy w takim beznadziejnym byłma stanie (przespalam do popoludnia) czy to oby napewno nerweica daje takie potężne psychiczne dolegliwośći???/ błagam pomóżcie bo już nie daję rady...-(( pomaga mi tylko doraźnie lek o nazwie clonazepamum ale wiem że jest silnie uzależniający więc nie chcę brać go codziennie ale teraz nie jestem w stanie normalnie bez niego to przetrwać..Nastepną wizyte u dr mam za prawie 2-tyg. nie wiem czy dotrwam-może ten lek na mnie nie działa???? pozdrawiam i czekam na każdą informację..dziękuję

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich słonecznie. Skoro walczymy z nerwicą to powiem Wam jak u mnie ta walka wygląda na dzień dzisiejszy. Tak jak wcześniej pisałam muszę z młodszą córcią biegać na spotkania i nabożeństwa przygotowujące do I komunii. Byłam w niedzielę na mszy dla dzieci, czego szczerze nie znoszę, bo jest tłok. Usiedliśmy z mężem i córcią z przodu co dodatkowo było dla mnie okropne no i stało się. Dostałam takiego ataku paniki jakiego dawno nie miałam - uczucie odrealnienia i prąd po całym ciele. Siedziałam i nie wiedziałam co zrobić, chciałam uciekać byle jak najdalej od tej sytuacji. Już nie pamiętam kiedy miałam taki silny atak. Później na spokojnie wszystko przeanalizowałam i stwierdziłam, że nie potrzebnie wytrąbiłam dużą kawę rano, skoro wiedziałam że czeka mnie stresujące zadanie. Normalnie skuliłabym się i nie poszła więcej z córcią wysyłając każdego innego domownika, ale to nie tędy droga. Nerwica, z którą się nie walczy urasta w siłę. Postanowiłam, że się nie poddam i poszłam wczoraj z dzieckiem na różaniec i to sama bez męża i do tego poszłam na piechotę a nie samochodem. W dodatku w kościele podbiegła do mnie babka z mikrofonem, żeby się przy wszystkich publicznie pomodlić. No myślałam, że to pewnie zemsta mojej nerwicy, która chce mnie do końca sponiewierać, ale się nie dałam. Pomodliłam się do mikrofonu a na następny raz obiecałam sobie, że będę bardziej asertywna i pogonię kobietę. Zmobilizowałam wszystkie siły do walki i postanowiłam zwalczyć francą i wdeptać ją w ziemię i tak też się stanie już całkiem niedługo. Codziennie sobie powtarzam, że przecież dzisiaj jest znacznie lepiej niż było wczoraj, bo proces mojego zdrowienia już trwa. Nie chcę brać żadnych proszków poza ziółkami, które sobie czasami zaparzam, żeby uspokoić myśli. Pracuję umysłowo i bardzo się boję jaki mogłyby mieć wpływ na moją pamięć. Muszę na bieżącą czytać przepisy i je utrwalać w pamięci i nie mogę sobie pozwolić na psychotropy, chociaż były już momenty, że była bliska wizyty u psychiatry, żeby dostać cokolwiek co choć na chwilę przyniesie mi ulgę. Na jutro umówiłam się z moim ginekologiem, chociaż problemy ze zdrowiem właśnie z tej materii obudziły we mnie tą okropną chorobę. Skończyło się na szczęście na strachu, ale cały cykl badań, diagnostyki w szpitalach był koszmarny i moja psychika tego wytrzymała, bałam się że umrę co dodatkowo podkręcała moja mama, która płakała jak tylko mnie zobaczyła. Boję się na samą myśl. Mąż ze mną jedzie, żebym nie uciekła spod gabinetu. Mój doktor jest cudownym, ciepłym człowiekiem i to mi pomaga kiedy myślę o wizycie. Wiem, że będzie dobrze, ale strach podświadomy pozostał. Trzymajcie za mnie proszę kciuki jutro. Przepraszam, że nie odpisuję na razie na konkretne pytania. To z czasem się zmieni, ale ostatnio miałam nawał roboty i nawet nie miałam czasu poczytać naszego forum.

Odnośnik do komentarza

Witaj MIRRA, ciężko jest komuś doradzać, a właściwie byłoby to mocno niestosowne, bo każdy jakoś inaczej podchodzi do pewnych spraw i inaczej reaguje, choć jak zawsze podkreślam mechanizmy są podobne. Poniżej fragment mojego starego postu, nie chciało mi się od nowa o tym pisać ;)) Ja osobiście jestem przeciwnikiem leków SSRI w zaburzeniach lękowych, choć nigdy nie napiszę - nie bierzcie, ale napiszę dlaczego jestem przeciwnikiem. Dwa (teraz to już prawie 3) lata temu dopadł mnie kryzys, bałam się o własne zdrowie i życie, na początku te obawy były uzasadnione, ale z czasem zmieniły się w lęk irracjonalny, pomimo że stan zdrowie unormował się, pewne sprawy wyjaśniły, ale ja się nakręcałam, czytałam, sprawdzałam, podświadomie snułam czarne scenariusze, moje życie się zmieniło, straciło na jakości, chciałam być dawną sobą, w październiku (czyli po 4 miesiącach) zapisałam się na psychoterapię, byłam 2 lub 3 razy i pomimo że moje wykształcenie jest mocno pokrewne do psychologicznego, nie potrafiłam otworzyć się, zaangażować, a samo nic się nie działo, a wręcz było coraz gorzej, miałam obniżony nastrój i umiarkowane zaburzenia lękowe (tak to teraz oceniam), było mi bardzo źle, postanowiłam pomóc sobie natychmiast, zrezygnowałam z psychoterapii i poszłam do psychiatry, dostałam Lexapro 5mg (najmniejszą dawkę) i Afoban doraźnie (nie stosowałam go), po około 4 tygodniach, rewelacja wszystko wróciło do normy, lęki gdzieś się rozbiegły, czarne myśli rozstąpiły, czułam się uleczona, ot taki lękowy epizod w życiu, po pół roku sama chciałam odstawić, odstawiałam jak trzeba, powoli i długo. Było ok, przez jakiś czas, powoli jednak lęki zaczęły wyłazić, myśli zagęszczać, po dwóch miesiącach od odstawienie było słabo, lęk rósł w siłę, a ja go karmiłam, w październiku dowiedziałam i przekonałam się na własnej skórze, co to jest lęk, bezradność, bezsenność, nocne koszmary, poranne kołatanie serca i inne objawy... ale... do leków nie wróciłam, wróciłam na psychoterapię (w grudniu), czasem brałam ziołowe uspokajacze, piłam melisę, było ciężko, bardzo ciężko, marzyłam żeby tak na tydzień wziąć jakieś beno, odpocząć, zregenerować się, wyspać, odsapnąć, ale po każdy spotkaniu z psychoterapeutką wiedziałam że nie mogę tego zrobić, ale przede wszystkim nie chcę. Ja mam taką przygodę i przykro mi to pisać, znam wiele osób, zresztą można na tym forum poczytać o osobach które brały przestawały, znowu brały, niektóre się ocknęły jak nasz Kochany IGNAC :)) i przestały brać, są też takie które już nie potrafią inaczej, a osobiście znam jedną której po lekach SSRI polepszyło się, przestała brać i do nich nie wróciła, ale Ona miała depresję, a te leki są właśnie na depresję i pomimo pewnych wspólnych cech to jednak dwie różne przypadłości i osoby z zaburzeniami lękowymi trochę inaczej reagują na SSRI czyli antydepresanty. Ktoś kiedyś napisał, że walkę z nerwicą lękową przegrał na samym początku, bo zaczął brać leki. Trochę mi ciebie żal, bo jeszcze nie wiesz co i jak, chcesz żeby przeszło nie ważne jak, byle szybko i pewnie mało jest dla Ciebie realne to co piszę i pewnie niestety, żeby to zrozumieć musisz przekonać się na własnej skórze. Poczytaj stare posty IGNACA i moje, tam cały czas wałkujemy to samo - licząc pewnie, że do kogoś te słowa i ostrzeżenia trafią. Ty już zaczęłaś brać leki, ale zastanów się co dalej z tym zrobić, może powinnaś iść do innego psychiatry (prywatnie i natychmiast) najlepiej do takiego co współpracuje z psychoterapeutą i pomyślcie co zrobić z tym stanem w którym się znalazłaś, różne są alternatywy. Dasz radę, trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza

OPTYMISTKA fajnie, że radzisz sobie z lękiem o to właśnie chodzi, że nawet jeśli bywa gorzej to nie poddawać się temu stanowi i nie pozwolić mu za bardzo się rozgościć, fora ze dwora!! ;)) Trzymam kciuki za badania i leczenie któremu się poddajesz, wiara i optymizm czynią cuda, może to slogan, ale ktoś do kiedyś wymyślił i pewnie miał do tego podstawy Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Witam, Was wszystkich u mnie nadal koszmar trwa;-(( uciski w głowie z prądem po całym ciele, silne uczucie odrealnienia, natretne myśli, taki straszny bałagan w głowie, brak mozliwości skupienia sie i logicznych mysli ;-))))strach że moja psychika tego nie wytrzyma i poprostu zwariuję, tego strasznie sie boję, że moze to nie nerwica tylko coś innego (ze z moją psychiką coś jest nie tak....;-((( dzwoniłam do mojej Pani Dr i oczywiscie powiedziała że kwalifikuje sie jak najbardziej na psychoterapię ale jeszcze nie teraz, bo za dużo mam objawów somatycznych i nie byłabym w stanie skupic sie na terapii, dlatego doraźnie przepisała mi ten Servenon 10mg (okresliła ze tylko na jakiś czas zeby wszystko wyciszyć). Ja sama w podskokach pobiegne na psychoterapię zeby tylko nauczyć się z tym cholerstwem walczyć i nigdy juz nie czuc tego przez co w tej chwili przechodzę, bo to jest horror, mam wrażenie że tracę własną tożsamość i poczucie rzeczywistości a na swiat patrzę stojac obok jak w *matrixie* i boje się że któregoś dnia poprostu wyladuje w psychiatryku;-((( Jest tu wielu madrych ludzi po przejsciach z nerwicą, napiszcie czy ona może aż tak silnie zaburzać stan psychiczny i odczuwanie realnego świata?? każda odpowiedź mile widziana. Pozdrawiam Wszystkich.

Odnośnik do komentarza

JASMA - wciąga :) nieprawdaż Mirra, Jasma już napisała, więc ja tylko dodam krótko. Leki na krótko żeby wyrwać się z najgorszego stanu i móc myśleć w miarę logicznie są jak najbardziej dobre, ale s psychotropami jest bardzo indywidualnie, więc jak tak długo nie ma żadnej poprawy, a wręcz przeciwnie, to lekarz powinien zmienić lek - widać że ten na Ciebie nie działa. To co opisujesz, np. te odrealnienia to jest klasyka, jeden z bardziej charakterystycznych objawów. OPTYMISTKA - BRAWO, nie tylko trzymam kciuki ale jestem z Ciebie dumny. U mnie bywało bardzo podobnie i żeby ułatwić sobie sprawę zawsze wiedziałem że w każdej chwili mogę to przerwać i wyjść (przecież można poczekać przed kościołem na dzieciaka) ale pilnowałem również żeby nie używać tej furtki bez naprawdę poważnego powodu, czyli silnego ataku paniki z jazdą po suficie. To jest tak jak z pamiętaniem objawów - dopadło mnie i nic się nie stało, teraz też tak będzie; a w tym wypadku przybyłam i przetrwałam - następnym razem też przetrwam, bo czemu niby nie!! MEGI88 -Tak jak napisała Jasma, dzieciństwo kształtuje każdego z nas, chodzi tylko o to żeby nie stać się jego niewolnikiem. Trzeba się uwolnić od tego piętna, ale można to zrobić tylko tu i teraz, bo przeszłości się nie zmieni. Można rozwiązać natomiast problemy które ma się obecnie w związku z przeszłością. Nie chce mi się szukać mojego wcześniejszego postu (nie jestem tak pracowity jak Jasma :)) ale kiedyś pisałem o tym porównując ten problem do grzyba w piwnicy. Jeżeli nasz zagrzybioną piwnicę np. od 20 lat to możesz oczywiście załamywać nad tym ręce i opowiadać wszystkim jakim błędem była źle zrobiona 20 lat temu izolacja, ale to nie spowoduje że grzyb zniknie. Żeby się go pozbyć musisz dowiedzieć się jak można pozbyć się grzyba i to zrobić oraz znając przyczyny które pozwoliły mu się pojawić usunąć je, jeżeli dalej istnieją. Nie możesz przenieść się w czasie i usunąć ich na etapie budowy domu, nie możesz ich również usunąć jeżeli w między czasie z takich czy innych powodów zniknęły/rozwiązały się. Jeżeli dalej istnieją to musisz je usunąć, bo grzyb wróci, ale usunąć je naprawiając obecny dom oraz stosując metody, które można zastosować w obecnej sytuacji - tak jak napisałem, błędom budowlanym nie zapobiegniesz bo już są od 20 lat. Mam nadzieję że widzisz dokładne przełożenie na kwestię dzieciństwa - nie zmienisz swojego dzieciństwa, nie zamienisz go na lepsze ale możesz obecnie rozwiązać problemy które masz w jego wyniku - rozwiązać może również znaczyć pogodzić się z tym co było. Tylko wiesz doskonale że co było a nie jest nie pisze się w rejestr. Rozwiązanie obecnych problemów z dzieciństwem pozwoli zamknąć Ci ten okres i zająć się współczesnością. Tak jak odgrzybioną piwnicę można zamknąć, żadne smrody stamtąd już nie wyjdą i zająć się korzystaniem z reszty wspaniałego domu, bo jest wspaniały. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, Meggi 88... napisz jak się czujesz dzisiaj? czy jest choć trochę lepiej? pogoda kiepska dla nerwusów, jesień, mgły, mnie to dodatkowo dołuje;-(( ale staram się jak mogę pozytywnie myśleć, zajmować sie czymś.. choć jest bardzo trudno bo mam wrażenie że straciłam chęć do wszystkiego.. Meggi88 ja jestem na leku Servenon od 28 września ale poprawy nadal nie ma ;-((( potężne wędrujące uciski w głowie, impulsy elektryczne w głowie i po całynm ciele, roztrzęsiernie, kam potworne kłopoty z koncetracją myśli (taki potężny bałagan w głowie), mdłości, samoczynne drżenia mięśni, bolą oczy, problemy z pamięcią, bardzo silne uczucie odrealnienia-;((( boję się że świruję...;-(( napisz mi czy przy tych lekach też tak miałaś? Bo strasznie się martwię że to co się ze mną dzieje to nie tylko nerwica...-(( Pozdrawiam Wszystkich

Odnośnik do komentarza

Mówią że płacz pomaga ;) Ja dzisiaj mam potrzebę się wyżalić :( Jak co weekend toczę boje z najbliższymi. Nie wiem czemu zamiast w weekend spędzać miło czas moi rodzice wylewają na mnie wszystkie swoje żale. Zamiast mi pomóc gdzieś wyjść i na chwile zapomnieć o wszystkim. To mają mnie głęboko w dupie. Żyją swoim życiem a ja siedzę i wyję sama w domu. Nie dość że cały tydzień siedzę sama w domu to jeszcze nawet w weekendy nie mam do kogo się odezwać. I jest mi z tym strasznie ciężko. Wiem że rodzice mają prawo do własnego życia i że ja muszę sobie pomóc jednak i tak mi jest przykro :( Ja zaobserwowałam u mnie w domu zależność że jeśli nie mówię że się źle czuję to jest nawet w miarę. Wszyscy udają że problemu nie ma i jest ok. Jednak gdy tylko powiem że się źle czuję lub że się boję gdzieś wyjść to się zaczyna. teksty w stylu *co boisz się wyjść bo cię porwą*, albo *Zamknij się w domu i nigdzie nie wychodź*Dobre są jeszcze teksty w stylu *Tylko nam zdrowie szarpiesz* albo *Zobaczysz jak nas braknie będzie sama*. Jeszcze ciągle słyszę *Jakbyś robiła to co Ci mówimy to by była zdrowa*. Notoryczna krytyka wszystkiego co robię: oglądam złe programy, czytam złe książki, złe rzeczy w internecie, źle spędzam czas:) Kiedyś się spytałam czy ja coś robię dobrze oczywiście nie usłyszałam odpowiedzi :) Najgorsze jest to że ja nie mam żadnych znajomych, którym mogłabym się wypłakać i może zrobiłoby się mi lepiej. Przepraszam że wylewam tutaj swoje żale, ale jest mi dzisiaj strasznie źle a nie mam komu o tym powiedzieć.

Odnośnik do komentarza

MIRRA czy Ty w ogóle czytasz to co piszą inni? Idź do lekarza niech Ci zmieni ten lek bo wyraźnie na Ciebie nie działa, chociaż wcześniej pisałaś o 3 tygodniach a teraz piszesz że od 28 września bierzesz czyli 2 tygodnie. Poczekaj do pełnych 3 tygodni, jak dalej nic się nie zmieni to koniecznie do lekarza i poinformuj go o tym co się dzieje!!! CZY DAM RADĘ nie masz znajomych? A my!!! FOCH!!!

Odnośnik do komentarza

Mirra ja na poprawę po lekach musiałam czekać co najmniej miesiąc i chciałam odstawić tak jak piszą inni a lekarz kazał brać i dobrze, bo po miesiącu zaczęło się poprawiać. To niestety długotrwały proces. Ja czekam na kolonoskopię a potem zaczynam nowy lek dodatkowo do elicei, której biorę malutką dawkę 5 mg, bo niestety zwiększyć nie mogę, bo się zaczyna horror. W tamtym roku brałam dawkę minimalną leczniczą 10mg i pomogło, zobaczymy jak to będzie jak dołożę pramolan do tego. Skonsultuj się z lekarzem, bo ja np. nie mogłam tianesalu brać, może masz tak samo

Odnośnik do komentarza

Czytam z uwagą wszystkie opisy ;-)) na leku Servenon jestem od 20-września ale przez 8 dni byłam na dawce 5mg, więc na tej leczniczej 10mg tak to dr. określiła jestem od 28-września, więc może za krótko na poprawę? tylko dlaczego mimo upływającego czasu ja nie widzę choć min poprawy? wręcz od tygodnia się potężnie nasiliły i mam wrażenie że świruję ;-((( chodzę prywatnie do psychiatry (niby bardzo dobra) i zachęca mnie żeby wytrwać jeszcze i poczekać do ms i wtedy powinno być tylko lepiej, ale przez co w tej chwili przechodzę to istny horror (mam wrażnie że ten lek wyciągnął ze mnie wszystko co najgorsze i czego się naprawdę boję to *postradać zmysły* ;-(( chcę żyć spokojnie i w pełni świadomie siebie i otaczającego mnie świata a w tej chwili wszystko jest jak za szybą i mam wrażenie że nie jestem sobą ;-((( Psychoterapia murowana, tylko czy pomoże?? Przepraszam że tak ględzę ale nie bardzo mam się komu wyżalić, mąż kochany ale nie rozumie i chyba nie chce bo odcina się zaraz jak zaczynam o tym mówić, mam bardzo kochaną mamę z którą mogę o wszystkim pogadać ale ona się o mnie strasznie martwi a tego nie chcę bo sama ma problemy ze zdrowiem, teściowa samolubna myśli tylko o sobie a mnie oskarża na użalanie się nad sobą i że mam się wziąść w garść i przestać sobie wszystko wymyślać, tylko oskarża i denerwuje więc odcięłam się od niej (toksyczny człowiek);-(( Wy jedyni wiecie przez co w tej chwili przechodzę, chcę się bardzo z tego bagna podnieść ale w tej chwili jestem tak słaba psychicznie i mam wrażenie że moja dusza jest obnażona i nękana wszystkimi możliwymi dolegliwościami, te fizyczne bóle somatyczne jestem w stanie znieść bo mam je od ponad roku, ale ten stan psychiczny (dołek) z wszystkimi wyżej opisanymi objawami mam od ok ms i wykańczają mnie i nie radzę sobie z nimi ;-(( mam wrażenie że to nie ja a ta choroba zmienia mnie i odbiera realne poczucie i postrzeganie otaczającego mnie świata ;-(( wizytę u dr mam w ten czwartek więc zobaczę co mi powie. Pozdrawiam wszystkich cierpiących cieplutko i życzę spokojnej nocy...

Odnośnik do komentarza

IGNAC bardzo dziękuję za ciepłe słowa :). Nikt nie wie ile mnie kosztują nerwów zwykłe codzienne sprawy, poza Wami. Znacie doskonale tą chorobę i wiecie jak to jest. Tak się cieszę Ignac, że wyszedłeś z choroby, ogromnie Ci gratuluję. Zawdzięczasz to wyłącznie swojej ciężkiej pracy. Oby jak najwięcej takich ludzi, którzy to zwyciężyli. Ja walczę jak tylko umiem. Sporo czytam o walce z nerwicą i wypróbowuję nowe sposoby. Nie chcę brać psychotropów, to dla mnie ostateczność. MEGGI kiedy ja czuję w sobie złość do jakichś ludzi to jak tylko to zauważę staram się wmawiać sobie, że tak naprawdę ta osoba nie jest dla mnie taka zła, bo przecież.... i tu staram się przypomnieć sobie jak najwięcej pozytywnych sytuacji związanych z daną osobą. Nikt przecież nie jest tylko zły i w każdym można znaleźć coś pozytywnego i polubić. To taki mój prywatny sposób na przepędzanie złości. Z moich ostatnich sukcesów to chciałam się pochwalić, że wreszcie *zaliczyłam* ginekologa, chociaż kiedy o tym myślałam to ze strachu zawsze łapały mnie skurcze dodatkowe serca. W jakiejś książce przeczytałam, że w nerwicy najgorszym rozwiązaniem jest odkładanie spraw na później, bo zaczynają nas przytłaczać i jest coraz gorzej. Człowiek notorycznie wraca myślami do niezałatwionych spraw i to męczy psychicznie. Ja w końcu postanowiłam o tym nie myśleć tylko działać. Oj uwierzcie mi lekko nie było, ponad 2 lata się zbierałam. Serce waliło, żołądek w gardle, miękkie nogi, spocone dłonie. Jak tylko weszłam do gabinetu to powiedziałam lekarzowi, żeby dał mi minutkę, bo strasznie dużo strasów kosztuje mnie ta wizyta. To bardzo miły człowiek, tylko ciut starszy ode mnie, ale taki strasznie spokojny, że rozmawiając z nim siłą rzeczy ten spokój się udziela. Teraz czekam do końca października na wyniki, ale jestem dobrej myśli, bo zostałam bardzo dokładnie przebadana i wszystko było bez zarzutu. U mnie dzisiaj słonecznie a jak u Was?

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkie Nerwuski. U mnie wyciszyło się i uspokoiło i poza sporadycznym kłuciem w klatce, czy uczuciem, że jestem jakby obok siebie ( co od razu staram się na wszystkie sposoby stłamsić u zarodka) mimo to cały czas myślami i serduchem jestem z Wami, śledzę Wasze posty, smutno mi kiedy walczycie nie mając już sił, cieszę się z każdego sukcesu pokonania *francy*. Nie dajcie się! życie jest zbyt krótkie a chwile z bliskimi zbyt piękne aby dzielić je z *francą* Trzymam kciuki za wszystkich razem i każdego z osobna.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie wszystkich :) Od jakiegoś czasu czytam Wasze posty bo sama nie umiem sobie poradzić z nerwicą . Zaczeło się 8 lat temu , po 5 latach przeszło na czas ciąży ale po urodzeniu wróciło 100 razy mocniej :( Ale jedno się nie zmieniło lęk ze umieram a umieram kilka razy dziennie na wszystko można powiedzieć jestem tak zagubiona przestraszona i ...... że boję się ze nie dam rady przezyc kolejnego dnia :( Cieszę sie ze mogłam tu napisać co czuję ale to tylko urywek tego co przeżywam :( pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×