Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, Mam 27 lat, od jakichś 3 zmagam się z lękami ;P Czasami, gdy biorę hydro spada mi ciśnienie i ... mam wrażenie jakby zaraz miało przestać bić. Ostatnio spędziłem całą noc w szpitalu- na kacu po wzięciu 2 hydroksyzyn 10mg i najlepsze było jak drugi raz karetka do mnie przyjechała i uznała porównując ekg, że jest inne i są zmiany których nie było kilka godzin wcześniej,.... a na miejscu lekarz stwierdził, że jest ok. I tak mnie zostawił, dał jakiś Zombirax czy coś w tym stylu, którego nie chciałem połknąć bo bałem się interakcji między hydroksyzyną a tym lekiem. Niemal na siłę już w łóżku mi go podali... no i rano gdy się obudziłem byłem po raz chyba pierwszy od 3 lat tak szczęśliwy że aż mi się płakać chciało. To było niesamowite. Teraz, gdy (mam lekkie lęki właśnie) o tym piszę, aż mi się cieplej robi, że jednak umiem się cieszyć życiem, nie tylko po alkoholu, bo po hydroksyzynie raczej jestem nieco wyciszony za bardzo, aby się cieszyć. Czasami jednak leżąc na łóżku i uspokajając się zaczynam analizować szybko i dochodzę do wniosku, że wy******ane mam na to wszystko i to tylko schizy i mogę żyć! wsiadam na rower i jadę gdzieś... to takie krótkie zrywy, na ogół jest o wiele gorzej. Np. teraz jestem chory i boję się wziąć hydro bo brałem paracetamol... szukam informacji, aby mieć racjonalne wytłumaczenie, że jednak mogę wziąć i się uspokoić (np,. teraz śmieję się z tego o czym piszę, ale za chwilę znowu mnie to przytłoczy). A tak w gwoli ścisłości - można spokojnie łączyć paracetamol i hydroksyzynę ? ;D niech napisze ktoś kto to robił bo inaczej będę miał niby-objawy niepożądane ;)

Odnośnik do komentarza

SFDRAKE001 Nigdy nie słyszałam nazwy ZOMBIRAX, więc pewnie coś innego dostałeś, ale skoro Ci to pomogło, to może można tym się leczyć? Idź do lekarza i potraktuj go i leczenie poważnie. Hydroksyzyna to bardzo słaby lek, ale reakcje bywają różne i może Ci nie służy, poza tym raczej nie ma leków, które nie mogą być podawane razem z hydroksyzyną. Ja mam spore doświadczenie w leczeniu *szajby* i wiem na pewno, że jak się nie leczy to też przejdzie, pod warunkiem, że zmieni się świat wokół siebie, bo choruje się z powodu problemów w naszym świecie. To oczywiście dłużej potrwa, ale też przejdzie. znacznie lepszym sposobem jest wszelkie nerwice, depresje i inne szajby leczyć u lekarza. to nie zawsze musi być psychiatra, wszystko zależy od stanu w jakim jesteśmy, ale leczyć jest warto, bo szybciej przejdzie. Z nerwicami i depresjami jest inaczej jak z zapaleniem oskrzeli czy anginą, ponieważ różni ludzie różnie reagują na leki psycho i czasem trzeba przejść przez wiele prób zanim trafi się na odpowiedni dla siebie. Natomiast te próby z różnymi lekami na *szajbę* maja duże szanse przerazić nas i zniechęcić do wszystkich leków i wtedy jest kłopot, bo trzeba powiedzieć lekarzowi o swoich lekach i nie czytać żadnych ulotek, tylko próbować. Otruć się nie można. Można tylko trochę źle się czuć, ale to nic w porównaniu do samego chorowania i jest szansa na trafienie na odpowiedni lek dla siebie. Z tego, co piszesz, może nie mam racji, ale piszesz jak ktoś kto leczy się sam. Masz dwie drogi, albo leczysz się u lekarza i traktujesz to poważnie, albo zmieniasz swoje życie, towarzystwo, prace i wszystko, co Cię otacza, bo właśnie gdzieś w Twoim życiu leży przyczyna Twoich zdrowotnych kłopotów. Jak niczego nie zrobisz Twój stan będzie się pogarszał, a tego przecież nie chcesz. Nikt nie chce. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich . Dawno tu nie zaglądałam . Przez tyle miesięcy czułam się dobrze myślałam , że mam nerwice z głowy , że odeszła ode mnie na zawsze , myliłam się . Zaczęło się od soboty gdy mój mąż po raz pierwszy wyleciał za granice do pracy (nasze pierwsze rozstanie od 7 lat ) . Czuję dziwny ucisk na plecach na wysokości serca , nie boli mnie to tylko straszne przeszkadza tak jakby mnie ktoś tam ściskał lub coś mi tam położył ciężkiego , do tego dochodzi uczucie zatrzymywania się serca lub od czasu do czasu strasznie mocne uderzenie serca i ciężko mi się oddycha . Ale najbardziej przeraża mnie ten ścisk na plecach . Miał ktoś podobnie ? czy to na pewno z nerwów ?

Odnośnik do komentarza

IGNAC :-) Fajnie, że zaglądasz i fajnie, że jesteś :-) PAULIS :-) Przecież dobrze, sama wiesz, że to taka reakcja nerwowa na zmianę w Twoim życiu. Wszystko będzie dobrze i na pewno dasz sobie radę bez męża. Będzie dzwonił, będzie o Tobie myślał, będzie pracował na Wasze lepsze życie, a Ty będziesz miała okazję liczyć tylko na siebie i na pewno Ci się uda. Niedawno mój mąż poszedł do szpitala i ja natychmiast miałam objawy szajby, ale po trzech dniach przestałam myśleć o sobie i swoich lękach i zaczęłam myśleć o mężu, o tym jak się czuje, jak mu tam jest i że na pewno boi się operacji, jaka go czekała. Poczułam się znacznie lepiej i swobodnie jeździłam każdego dnia do niego do szpitala. Wiedziałam i wiem, że te wszystkie leki i złe samopoczucie jest tylko w naszej głowie i tylko dzięki nam, zadomowi się lub odejdzie. Sama piszesz, że byłaś pewna, że masz spokój z nerwicą i po wyjeździe męża poczułaś się gorzej. Jak nie pozwolisz zadomowić się *szajbie*, to objawy znikną. Przecież już jesteś wyleczona i na pewno umiesz sobie poradzić :-) Powodzenia :-)

Odnośnik do komentarza

Ja zaczęłam na nowo chodzić na terapię i pani psycholog wytłumaczyła mi kilka rzeczy, po czym mogłam robić rzeczy, których od dawna nie robiłam i nareszcie uwierzyłam w siebie. Kto jeszcze nie próbował terapii, na prawdę warto.. jest ciężko to wszystko przechodzić, ale jak przerobimy te problemy to objawy somatyczne mogą zniknąć

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich :-) Za oknem ponuro, ale cóż można poradzić, jesień zbliża się wielkimi krokami... W piątek byłam w szpitalu na oddziale ratunkowym z moją mamą. To jest krzepka staruszka, nie mniej ma swoje lata i powinna szanować własne zdrowie, a tego nie robi. Dwa dni wcześniej wrzuciła do piwnicy 1m3 drobnego drewna (bo nie miała kogo poprosić, a zanosiło się na deszcz) i już wieczorem źle się czuła. Zadzwoniła do mnie na trzeci dzień i jak przyjechałam to miała ciśnienie 242/185 i nie chciała wezwać pogotowia. Oczywiście skończyło się na oddziale ratunkowym. Przeżyła, a ja przeżyłam ogromny stres i następnego dnia trochę gorzej się poczułam i tak jest do dzisiaj. Lekarz zwiększył mi dawkę tego COAXILu do trzech tabletek dziennie i wczoraj wzięłam już 3 tabletki. Mam nadzieje, że mi pomoże. W informacji o leku jest napisane, że właśnie 3 tabletki dziennie, to właściwa kuracja. Ja do tej pory brałam 2 tabletki. Może ktoś z czytających na forum też dostaje lub dostawał COAXIL i chciałby napisać jak na niego działał i czy pomógł. Pozdrawiam i życzę miłego dnia :-)

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Ja brałam ten lek ale tylko chwilę. Przez pierwsze dni prawie nic mi nie było jedynie słabo spałam i pić mi się strasznie chciało. Po jakiś trzech tygodniach zaczęłam płakać i miałam wiecznego doła. Do tego zaczęło mi się wszystko w oczach rozmazywać i nie miałam zupełnie siły. Pod kątem lęku to na mnie nie działało zupełnie. A tylko źle się po nim czułam. Lekarz kazał mi to odstawić. Po trzech dniach od odstawienia leku wróciły siły, przestało mi się wszystko rozmazywać i humor wrócił :) Widać to nie był lek dla mnie.

Odnośnik do komentarza

CZY DAM RADĘ :-) Na mnie przez pierwsze trzy tygodnie nie działał w ogóle. A po trzech tygodniach odrobinę było lepiej i tak z każdym tygodniem poprawiało się. Brałam 2 tabletki dziennie. Gorzej poczułam się dopiero po szaleństwie mojej mamy. Zadzwoniłam do lekarza i zaproponował zwiększenie dawki do trzech tabletek dziennie. Tłumaczył mi, że każda bardziej stresująca sytuacja będzie mogła powodować chwilowe pogorszenie samopoczucia. Ja ostatnio sporo przeżyłam, bo i śmierć mojego taty i chorobę męża i sporo innego dziadostwa, więc może faktycznie, to pogorszenie samopoczucia wynika z przeżyć. Do tego lekarka rodzinna zamieniła mi ATENOLOL na BISOCARD10 i dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że ten BISOKARD nie był dla mnie dobry. Moja mama chorująca na nadciśnienie dostaje BISOCARD 2,5, a ja dostałam 10 i taki brałam, więc nie ma się co dziwić, że ciśnienie miałam 92/50 i podobne. Ja mam z natury niskie cisnienie, tylko tętno wysokie i na to dostawałam ATENOLOL. Nie mogę sobie darować, że byłam taką kretynką i dałam sobie wcisnąć ten BISOKARD skoro ATENOLOL działał dobrze.. Znów biorę ATENOLOL i jest trochę lepiej z tym ciśnieniem. Pozdrawiam serdecznie :-)

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

A z niusów :) Wróciłam do pracy po długiej przerwie. Chwilowo pracuję zdalnie, za co wielce dziękuję mojemu szefostwu. Mam mniej więcej pół roku na powrót do normalnej pracy. Aż byłam w szoku że coś takiego się udało. Mimo wszystko mój stan jest lekko rozchwiany :) Strasznie się stresuję że nie dam sobie rady. Nie da się ukryć że też się odzwyczaiłam od pracy i od myślenia ;) Ale też wiem że jak w końcu rozkręcę się na dobre, przyzwyczaję to będzie lepiej :) Trzymajcie kciuki żeby się udało :)

Odnośnik do komentarza

Paulis głowa do góry, to nic innego tylko napięte mięśnie. W stanach wzmożonego napięcia robimy to odruchowo i po jakimś czasie zaczyna doskwierać. Spróbuj się rozluźnić, za każdym razem jak sobie przypomnisz. Z plecami nie zawsze to wychodzi więc połóż się na podłodze na plecach, nogi zgięte, stopy na podłodze, kolana razem i ręce rozłóż na boki jak byś była rozpięta na krzyżu i wtedy się postaraj rozluźnić. Ulga powinna być prawie od razu. Jeżeli się nie uda to zostaje już tylko masarz pleców. Trzeba poprosić masażystę żeby znalazł napięte mięśnie i je rozmasował. I pamiętaj że napięty długo mięsień musi mieć czas żeby *odpocząć* więc jak wstaniesz to może jeszcze doskwierać. Dopiero po kilku takich rozluźnieniach będzie lepiej, a do tego czasu staraj się rozluźniać jak najbardziej i jak najczęściej wszystkie mięsnie, za każdym razem jak sobie przypomnisz. Jesteś dzielną kobitką i dasz sobie wspaniale radę podczas nieobecności męża. Skup się na codziennych działaniach, staraj się działać spokojnie to wszystko się wspaniale uda - samodzielność to Twoje drugie imię. Trzymam kciuki, chociaż to niepotrzebne.

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny i chłopaki. Z nerwicy myslę sobie , że wyjść sie nie da a to z powodu naszych słabych charakterków. Natomiast mozna nauczyc sie z tym żyć. Oswoilam swoja nerwicę w miarę by móc egzystować. Nie jest to co prawda zycie jak [przed nerwicą no ale nie jestem zamknięta w domu i robię wiele rzeczy. jedynej rzeczy której się nie pozbyłam to arytmii serca i uderzeń w chwilach stresowych ciśnienia. Wg mnie żaden psycholog czy psychiatra nie pomoże nam w niczym , to my sami musimy zacząć się zmieniać. Wiem, że to trudne no ale innego wyjścia nie ma bo cóz innego moze ci powiedzieć psycholog czego sama nie wiesz, on cie nie zmusi do zmiany myslenia jesli i rty sama tego nie będziesz chciała. Szkoda wydawać kasy na psychoterapie (wg mnie). bardziej bym uwierzyła w hipnoze :)

Odnośnik do komentarza

Powiedzcie jak walczyc z agorafobią?ja juz nie mogę tak dalej zyc!to nie zycie to wegetacja.prawdziwe zycie przecieka mi przez palce.chcę isc na studia ale jak skoro sama chodzę tylko blisko swojego osiedla?nie czuję juz smaku zycia,zadnej radosci.nie mogę realizowac swoich marzen nie mogę zyc tak jakbym chciała!tracę szacunek przez to do siebie.zazdroszczę kazdemu człowiekowi który bez lęku potrafi sobie wszędzie chodzic,,,to jest prawdziwa wolnosc!tak mi smutno,tak mi zle...

Odnośnik do komentarza

Witam was , do echo 80 u mnie jest tragedia w pracy tu nie chodzi o prace ja mam bardzo dobra prace , sympatyczny zespol ale mam co chwile omdlenia rozne bole chodze jak pijany itp. wydaje mi sie ze ja bardzo wsydze sie tego i nie daj boze jak bym zemdlal jaki by byl wsyd , ja wiem ze nie ma czego ale ja nie moge sobie z tym poradzic. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja mam dokładnie tak samo w szkole, chodzę na studium i na szczęście dwa dni na dwa tygodnie. Panicznie boję się, że zemdleje, chociaż wiem, że to nic strasznego i każdemu może się przydarzyć, ale i tak okropnie zżera mnie stres z tego powodu, że ktoś zobaczy co mi dolega:( do tego okropne uczucie tego, że nosi mnie od środka, nie pokazuje tego na zewnątrz ale w środku cała chodzę:( to okropna choroba jest:(

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

ISIA88 dobrze Cię rozumie. Ja czuję czasami, że tkwię w jakimś więzieniu. Chciałabym wyjść sama gdziekolwiek bez obawy, że coś mi się stanie i nie mogę. Wszędzie chodzę z mężem i wtedy czuję się dobrze, wiem że jest przy mnie. Jeszcze nie tak dawno wpadałam w panikę w markecie, kiedy mąż odchodził w inny koniec sklepu. Teraz jest już dobrze. Kiedyś jeździłam, gdzie tylko dusza zapragnie, a obecnie boję się. Nikt mnie nie rozumie. Kiedyś chciałam powiedzieć o tym mężowi, ale już po pierwszych słowach podsumował mnie w taki sposób, że dałam sobie z tym spokój. Moja mama oczekuje ode mnie pomocy w codziennych trudach a ja nie jestem w stanie wsiąść do autobusu, później przesiąść się do kolejnego i do niej dojechać. Złości się na mnie i uważa, że jestem złą córką. W tym roku mam komunię młodszej córki. Starsza miała komunię 5 lat temu, kiedy byłam jeszcze w znacznie lepszej formie. Ja już teraz boję się, że będę musiała iść do spowiedzi i do komunii podczas uroczystości. Do tego chodzenie na cotygodniowe nauki, nabożeństwa - rety jak to wszystko mnie przytłacza. Zaczęłam stosować afirmacje i codziennie wmawiam sobie jaka jestem spokojna i bezpieczna, że otaczają mnie życzliwi ludzie, bo takich do siebie przyciągam. No zobaczymy jak będzie dalej. Jeszcze się nie poddałam. Cieszę się, że pomału następuje u mnie poprawa. Rok temu, kiedy mąż wyjeżdżał na regaty ja już klika dni wcześniej myślałam, że będę musiała wyjść z psem na dwór i paraliżował mnie strach, żołądek podchodził do gardła. W ostatnim tygodniu nie było go 4 dni, bo był na zawodach a ja bez problemu wychodziłam z psem a nawet wybrałam się na długi godzinny spacer zupełnie sama i było mi bardzo dobrze. Uświadomiłam sobie mój postęp właśnie podczas tego spaceru i poczułam ogromną satysfakcję. Muszę pracować nad tym, żeby takie sytuacje zdarzały się częściej. Nie mogę nadal przemóc lęku przed lekarzami. Pewnie gdyby nie to, już dawno poleciałabym do psychiatry po lekarstwa. Pozdrawiam wszystkich słonecznie :) Ewalit macham do Ciebie sąsiadko :)

Odnośnik do komentarza

Witam Was wszystkich!!! :) każdemu z Was życzę wyjscia z Nerwicy i prosze o podzielenie się tym sukcesem na tym forum. Biorąc tabl czuje się bardzo dobrze, 98% objawów ustąpiło, w lutym zaczynam odstawiać tabl i tego się boje! Bo dzięki tabl i tak naprawde dzięki nerwicy wiele sobie uświadomiłam a jeszcze więcej doceniłam. chodze na psychoterapie ale mam świadomosć, ze biorąc tabl jest to nie do końca tak jak powinno być. Chciałabym bez antydepresantów czuć się tak samo jak je biore. Zauwazyłam pewną obojętność albo raczej dystans do pewnych sytuacji.... nie analizuje wszystkiego, nie porównuje się do innych i nie biore do siebie opini na mój temat jak wcześniej. Zawsze starałam się być piękna, fajna, lubiana i choć *to miałam* nie odczuwałam tego, zawsze dążyłam do idealnej wagi i uwielbialam te komplementy. mimo to,że dopiero teraz to zrozumiałam, że ludzie widzieli mnie inaczej niż ja sama, ze w pracy chciałam być lubiana i byłam ale takim kosztem,że usmiechałam się w sytuacjach nawet taich które mi nie odpowiadały, wbrew sobie udawałam miłą i lubienie kogoś. I TO NIE BYŁO FAŁSZYWE **** po prostu byłam tak zakompleksiona i dążyłam do ideału! A tera przytyłam, do sklepu wychodze bez makijażu gdzie to kiedyś było nie do pomyślenia i naprawdę czuje sie dobrze sama z sobą, pewna w rozmowie i nie martwie się, że ktoś o mnie coś pomyśli bądz, że mnie nie lubiiii :)))))) TAKA DURNA JA!!!!!!!!!!!!!!!!! CZASEM MNIE ŁAPIE SZARPNIĘCIE SERCA, BĄDZ MOMENT GDZIE NIE MOGE ZŁAPAĆ NORMALNIE POWIETRZA, NAJGORSZE SĄ TE NATRĘTNE MYŚLI, NIE MAM ICH DUŻO ALE BYWA..... PRAGNE ICH NIE MIEĆ!!!!!!!!!!!!!!!!! BO UWIEZCIE, ZE Z CAŁEJ NASZEJ NERWICY SĄ NAJGORSZE, 100000RAZY BARDZIEJ WOLE MIEĆ *ZAWAŁ* ;) CZY DAM RADE pozdrawiam Cię serdecznie! :) ja wierze, w to że z tego wyjde ale boję się przestać brać tabl :/ jest ktoś tu z zachodniopomorskiego?????

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

EWE - myślałam sobie ostatnio o Tobie :) Cieszę się że Ci lepiej tak trzymaj :) Ja o dziwo przymierzam się do powrotu do pracy, chodź obarczone jest to mega stresem. Pracuję trochę zdalnie i strasznie mi to pomaga w zajęciu sobie głowy. Cześć objawów odeszła, niestety powróciło przeskakiwanie serca. Co oczywiście strasznie mnie nakręca. Ale i tak się cieszę że wiele innych moich jazd odeszło :)

Odnośnik do komentarza

Witam, jestem tu nowa i chciałam się poradzić. Od 3 lat choruję na nerwicę lękową, miewam też stany depresyjne. do niedawna radziłam sobie nawet nawet, bez poważnych ataków paniki, chodzę na terapię, leki (asentra) brałam przez pierwszy rok choroby i z powodzeniem je odstawiłam. W tym roku moje życie bardzo się skomplikowało, wielki stres przez prawie 12 miesięcy, choroba męża.. dwa tygodnie temu umarł mój pies, nagle i niespodziewanie, a był moim jedynym prawdziwym przyjacielem (wiem, że śmiesznie to brzmi). Od około 2 tygodni odczuwam dotkliwe pieczenie, drętwienie, mrowienie i chwilami brak czucia głównie z lewej strony twarzy i głowy. Czy to może być kolejny objaw nerwicy? Myślę też o boreliozie/ Sm co jest pewnie normalne u wszystkich z naszymi problemami. Lęk o zdrowie ciągle mi towarzyszy, ale to co się ostatnio dzieje z moją twarzą odczuwam zupełnie inaczej. Bardzo proszę o wskazówki :)

Odnośnik do komentarza

Hej Pola :) Jeżeli Cię męczy pytanie czy to kolejny objaw nerwicy czy może coś innego to po prostu idz do lekarza. Myślę jednak,że to *tylko* nerwica- z tego co piszesz dużo przeszłaś w ostatnim czasie. Staraj się zająć czymś, małymi krokami do przodu.... pozdrawiam :) CZY DAM RADE-czytałam właśnie,że wracasz do pracy, fajnie:) bardzo się ciesze,że i Tobie się polepszyło. Wiadomo że nerwica to niestety nie katar i nie przejdzie nam w 2tyg, tu trzeba czasu i nawet jak pomyslimy,że jest już dobrze to ta cholera niespodziewanie wróci w jakiejś postaci. Też mam szarpanie serca, mam też skierowanie do kardiologa żeby wykluczyć inne rzeczy... Ale u nas dopiero od stycznia będzie możliwość rejestracji, POLSKA tu trzeba mieć zdrowie żeby chorować! ----------------------------------------------------------- ----------------------------------------------------------- *Jeśli myślisz, że Cię pokonano - to uległeś. Jeśli myślisz, że się ośmieszysz - zabraknie Ci odwagi. Jeśli chciałbyś zwyciężyć, ale myślisz, że nie zdołasz nie wygrasz - to pewne. Jeśli myślisz, że przegrasz - już przegrałeś. Bo tak to już jest na tym świecie, że sukces rodzi się z woli człowieka - Wszystko zależy od stanu umysłu. Jeśli myślisz, że Cię zdeklasowano - tak też jest. Musisz mierzyć wysoko, by wysoko się wznieść. Musisz uwierzyć w siebie, zanim kiedykolwiek zdobędziesz nagrodę. W życiowych zmaganiach nie zawsze zwycięża najsilniejszy i najszybszy. Prędzej czy później wygra ten, K t o m y ś l i , ż e w y g r a ć m o ż e !

Odnośnik do komentarza

..... mi pomagają takie aforyzmy! a Wam? *Świadoma zmiana dokonuje się dzięki dwóm właściwościom świadomości: uwadze i intencji. Uwaga niesie energię, a energia przemienia. Wszystko, na co zwrócisz uwagę, umocni się w twoim życiu. Wszystko od czego odwrócisz uwagę, będzie więdło, rozpadało się i znikało. Tymczasem intencja uruchamia przemianę energii i informacji. Intencja organizuje swoje własne spełnienie*. ---------------------------------------------------------------------- ---------------------------------------------------------------------- Kiedy zaczynamy się śmiać: z siebie, z własnego lęku, już szczególnie z własnego cierpienia, śmiać się serdecznie, NIE ironicznie Ani szyderczo - stajemy się wolni, mamy sprzymierzeńca w sobie... :))))))))

Odnośnik do komentarza

MEGII bierzesz coś na serce? Ja miałam zawsze podwyższone ciśnienie, około 160/110 i serducho pomiędzy 95-110 i nie pomagały mi zapewnienia,że to tylko nerwica i na pewno nie umre. Przede wszystkim dlatego,że przy pierwszym moim ataku paniki wylądowałam w szpitalu do którego zaprowadziła mnie mama. mieszkam blisko szpitala, widze go z balkonu .....i byłam tak panicznie przerażona, nogi i ręce bez sił, jak z waty, ta myśl że umieram i strasznie walące serducho. Zrobili mi ekg i było coś koło 180/130 (z wypisu to wiem) ale po pierwszym ekg dali mi jakąś tabl i po 5 min zrobili drugie i w trakcie drugiego ekg na lewej piersi zrobił mi sie siniak. Który po podaniu tabl i moim uspakajaniu się zaczął znikać i znikł w przeciągu godziny. Jakiemukolwiek lekarzowi mówie o tym siniaku mówi,ze to nie możliwe bo siniak utrzymuje sie kilka dni i nie wiedzą co to mogło być! Ale to był naprawde siniak, myślałam,że mi serce pęka... A kilka mies temu jak dostałam kolejnego ataku paniki, porównywalny do tego pierwszego to pierwsze co zrobiłam to wziełam ciśnieniomierz a na nim pokazało się 198/120 -pamietam jak dziś! poszłam do lekarza ogólnego i dostałam bisocard- pomaga, NIE LUBIE SOBIE O TYM PRZYPOMINAĆ !!! OBEJRZYJCIE FILM NA YOUTUBE SECRET.....

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×