Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Lilianna

KAROLA, PAULIS, OLGA87 - dziewczyny mnie kilka miesiecy temu dopadly bardzo dziwne zaburzenia równowagi do tego stopnia, że pierwsza moja myśl była taka, że uszkodził mi się błędnik, nie mogłam się podnieść złóżka bo zawroty były tak silne. Jednoczesnie miałam w sobie uczucie przepełniającego mnie napięcia, tak silnego, że wydawało mi się że nie wytrzymam. Chyba najgorsze co mogłam wtedy zrobić i co zrobiłam to to, że dorobiłam sobie do tego własną teorię. Najpierw jedną, potem drugą i nastepne (musiałam wymyślać nowe bo stare zaczynały się przedawniać:) Ostatecznie skończyły mi się chyba pomysły. Z czasem im bardziej racjonalizowałam objawy lub poprostu zaczełam im poświęcać coraz mniej uwagi, aż w końcu zauważyłam, że jeśli tylko o nich nie myślę i nie karmię ich - one znikają i odwrotnie kiedy tylko zaczynam się nimi *zajmować* - scenariusz sie odtwarza. Ostatnio jak pisałam wyżej biore Magnez Shot Olimpu - zauważyłam ogromną różnicę, dodatkowo inne suplementy, ktore jak zauważyłam reguluję moją gospodarkę hormonalna (cykl miesiaczkowy). Mój uklad nerwowy z jakiegos powodu zle toleruje zmiany hormonalne, ktore maja miejsce w cyklu miesiaczkowym. Reguluje to wiesiołek, tran. Biorę takze mleczko pszczele bo zawiera wiele mikroelementow i innych cennych substancji. Oczywiście to co postanowiłam zmienić ostatnio (zdrowsze nawyki) nie załatwia całej sprawy ale wierzcie, że daje efekty, chociaz przychodzi to powoli i nie sądze, żeby byl to jedynie efekt placebo, bo nawet szczegolnie nie miakalm tym razem jakichs wielkich wymagan. poprostu wprowadzilam te zmiany raczej eksperymentalnie. Np staram się chodzić własnie wczesniej spac bo zauwazylam duzy zwiazek pomiedzy niedosypianiem a większą podatnoscia na leki w czasie dnia. Wieksza odpornosc, ktora buduje sie dlugi czas to cos co na 100% pozwoli nam sie poczuc silniejszymi w zmaganiach z zaburzeniami nerwicowymi i lekiem. Ja swoje reakcje w miejscach publicznych staram sie traktowac obecnie jak eksperyment. Rozkladam je na czesci pierwsze i analizuje, zeby w koncu dowiedziec sie co dokladnie je powoduje, jaka mysl, jaka moja reakcja automatyczna na tą wlasnie mysl itd. Jest to dokładnie to o czym pisze JASMA. w sumie chyba po jakims czasie wszyscy z nas dochodza do podobnych wniosków a to oznacza, ze nerwica to proces i jesli osiagamy nastepne etapy zrozumienia siebie to dobrze sie dzieje i zmierzamy ku wyjsciu. Choroba jest cierpieniem, ale mimo tego nie zatrzymujmy sie w tej drodze. Pokonujmy kolejne etapy z odwagą. Ja jeszcze kilka miesięcy temu trzęsłam się jak galareta gdy tylko pomyślałam o ataku paniki. Dalej jeszcze gdy wychodze( a robie to często i z premedytacją, bo gdzies wewnatrz czuje ze to jest dobra droga wlasnie) pomimo tego ze w domu jest mi przyjemniej i wszystko mija, zdarzaja sie momenty jakiegos zapetlenia sie mysl w mojej glowie i dobrze ten stan juz znam przeciez - to bywa ze daje sie w to wciagnac i wtedy oczywiscie ta dziwna pustka w glowie, uczucie ze ja to chyba nie ja, zadawanie sobie pytania *co sie dzieje* (chociaz przeciez wiem co sie dzieje czyli nic) potem oczywiscie mysl - moze umieram i oczywiscie chce szybko wyjsc z miejsca gdzie jestem a im droga dluzsza tym gorzej. Dzis np mialam uczucie ze brak mi tchu i nie wazne ze oddycham przeciez - i tak mam coraz silniejsze uczucie ze zaraz sie udusze. Jednak tym razem to ja wygralam bo zakodowalam fakt ze przekraczajac prog domu poczulam sie normalnie. A to wiele uczy. Wszystko to znam. chociaz sa objawy ktore mnie jeszcze zaskakuja. moze niedlugo zabraknie mi czesci ciala w ktorych moge je odczuwac. na to liczę :) Dopiero od niedawna zaczynam sie oswajac z mysla ze jestem zdrowa fizycznie. Niesamowite ze tak trudno w to uwierzyc. Dodatkowo polecam tez ksiazke Deepaka Chopry **Super Brain* Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny , pewnie mnie nie znacie ale bywałem tutaj dość często swego czasu , dla mnie rozwiązanie jest proste . Psychiatra leki psycholog . leki pomagaja sie uspokoic przez co terapia jest skuteczniejsza bo sluchamy co do nas mowi psycholog a nie patrzymy czy nam serce staje . wy macie kochajacych mezow i dzieci . Ja mam 30 lat i jestem sam ostatni zwiazek mialem 5 lat temu , to się można dopiero zdołować . Objawów miałem masę , zreszta niejednokrotnie mam nadal , choć lepiej sobei z nimi radzę niz kiedyś. Ciągle mówiłem , że mam raka a to czerniak a to jelito grube a to zolądek i ciafgle mialem ku temu powodu bo tu bolalo i tam. Nadal w sumie mnie boli . Moje skromne zdanei ejst takie ze leki sa neizbedne ja zazywalem 3 lata a pozniej mialem przerwe z 5 czyli sie nei uzaleznilem , może nie mam tendencji do uzależnien kto wie . Uważam jednak , że psychoterapia w połączeniu z lekami jest dobra . Działała na mnie terapia grupowa bo dowiedziałem sie , że nei tylko ja jestem takim *świrem* a zawsze myślałem , że tylko ja tak mam . Fajnie jest pogadac na forum jak sobei rozmawiacie i dowiedzieć sie właśnie , że ktoś jeszcze prócz nas ma ten problem . Przepraszam , że tak sie wbiłem w rozmowę . Pozdrawiam w każdym razie i zdrowia zyczę :)

Odnośnik do komentarza

Witam , dziś od samego rana bardzo źle się czuję , ciężko mi się oddycha czuje jak by miało mi zaraz zabraknąć powietrza , do tego czuję jakby mi coś ciężkiego leżało na klatce piersiowej i te cholerne uciski w głowie i kołatanie serca . Jutro idę do lekarza przecież musi być jakieś wyjaśnienie tych objawów . Podaje dziewczyny mojego maila paulina.smetek@onet.pl jak chcecie to piszcie . LILIANNO ile kosztuje ten magnez shot olimp a ten wiesiolek to jakieś zioła czy też tabletki , a mleczko pszczele ? Muszę to jutro kupić może będzie mi lepiej po tym.

Odnośnik do komentarza

PAULIS Magnez z witB6 Olimpu mozna kupic w postaci ampulek np o smaku pomaranczowym w płynie. Sa to tzw *shoty* - kupuje sie je pojedynczo albo w opakowaniu po 20. Sprawdz ceny w aptekach wysyłkowych - nie chcę reklamować konkretnych aptek. magnez ten dostarcza 100% dawki dziennej Magnezu w odróznieniu to kapsułek tej samej firmy z których jedna dostarcza tylko 20% i jest to zalecana dzienna dawka - (ja podczas brania tych kapsułek nadal cały czas mialam objawy braku magnezu, skurcze mięśni, arytime, drgania powieki i bardzo złe tolerowanie stresu w każdej postaci) Po miesiącu brania codziennie ampułek w płynie widzę ogromną różnicę. Ponadto mleczko pszczele i pyłek pszczeli firmy Gal - bierze się rano na czczo po jednej kapsułce i jest to dzienna dawka. taka kuracja trwa 3 miesiace, pozniej powinno sie zrobic dwutygodniową przerwę. Preparat tej firmy wychodzi bardzo ekonomicznie. Biorę też tran i olej zimnotłoczony z wiesiołka tez firmy Gal. Gdy tylko przerywam kurację np na dwa miesiace wracaja problemy z hormonami w cyklu miesiaczkowym a za tym problemy z nerwami bo jest to u mnie mocno skorelowane. Jednak poza wiesiołkiem - ktory faktycznie reguluje cykl,inne oleje sprzedawane jako NNKT czyli wszelkie trany (DHA, GLA itd) nie są tymi niezbednymi kwasami tłuszczowymi, które są organizmowi bezwzględnie potrzebne i których sam nie potrafi wytworzyc. mianowicie są to dwa kwasy tłuszczowe: ALA i LA. Natomiast każdy inny rodzaj czyli GLA, DHA, AHA organizm wytwarza własnie z ALA i LA. Te ostatnie znajdują się w dużych ilościach np w oleju lnianym zimnotłoczonym i przechowywanym w niskiej temperaturze spożywanym w polączeniu z chudym twarogiem w postaci zmiksowanej pasty. Poza tym biorę też inne witaminy i mineraly (rutinacea, oraz cynk, selen, wit z grupy B w postaci preparatu firmy PharmaNord) Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie, dawno mnie tu nie było, a to dlatego,że odczuwałam znaczną popawę samopoczucia, można powiedzieć, że byłam blisko *oswojenia* mojej nerwicy, az tu nagle splynelo na mnie cale pasmo niepowodzen i problemów, które mnie przytłoczyły i przygoda zaczeła sie na nowo. Chce mi sie wyć z rozpaczy, było już tak dobrze, a po tylu *atrakcjach od losu* na raz, moj organizm znow zwariował, bylo tego zbyt wiele jak na tak krotki czas, wszystko działo sie tak nagle. Nerwica oczywiscie wykorzystala to i od kilku dni depcze moje poczucie sukcesu w walce z nia :(

Odnośnik do komentarza

POLA1199 jesli teraz sie poddasz i załamiesz to przedłuzysz swoje wychodzenie z choroby tylko a tym samym swoje męki. Bądz silna i nawet jesli chwilowo czujesz ze wszystko na nic, wypłacz sie nawet - daj sobie na to dzien lub dwa a potem wstawaj na siłe bo to jedyna droga nie ma innej. Nie wiem co Cię spotkało ale mów sobie ze jestes silna i dasz radę, dawaj sobie czas na przemyslenia swoich emocji i tego wszystkiego czego doswiadczasz, słuchaj samej siebie a potem podnoś się. Zawsze. :) Jesli otoczenie Cię nie rozumie to masz jaszcze nas, prawdziwych ludzi, którzy kryja się za kazdym nickiem i którzy dobrze Cię rozumieją bo przezywaja to samo.

Odnośnik do komentarza

Hej Wszystkim Dzis wstałam nawet w dobrym humorze,do momentu jak mialam jechac autobusem do pracy weszłam do autobusu no i zaczyna sie dziwne uczucie zaczelam myslec o czyms innym,ale czasem sie nie da nawet nie wiem skad to sie bierze;/ W koncu dojechalam wyszłam mówie jest:)! ide ale po chwili równowaga ide ide i zdaje mi sie ze zaraz sie wywale chce sie czegos zlapac ale mówie sobie czego nie ma czego w pracy jakos mineło choc miałam chwilowe zawachania ze musze wyjsc ze chyba nie wytrzymam lecz dotrwałam do konca:) ide spac odpoczac zycze wszystkim miłej i spokojnej nocki:)

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

LILKA ładnie to napisałaś :) Od kilku dni mam taki nawał pracy, że nie miałam czasu na nic innego. Dzisiaj na szczęście jest o niebo lepiej, już z górki. Do tego udało mi się złapać fajny kontrakt. Jeszcze nie podpisałam umowy, ale człowiek wyglądał porządnie i widać było, że szczerze jest zainteresowany. Zacieram ręce i się cieszę moim małym sukcesem. Co do SHOTÓW magnezowych to rzeczywiście są skuteczne. Czytając o nich przypomniało mi się, że kiedyś je zażywałam i było lepiej - są dosyć drogie, bo jedna ampułka to koszt 3-4 zł w zależności od apteki. Kupiłam je wczoraj i od razu zażyłam pierwszą dawkę, mleczko pszczele też kupiłam i zobaczymy jaki będzie efekt. Zrobię wszystko żeby pozbyć się tego dziadostwa.

Odnośnik do komentarza

Lilka dzieki ze sie mna zainteresowalas.wiem ze masz 100% racji ale na pewno wiesz ze to nie jest takie proste, kiedy meczy cie milion mysli i wstretne samopoczucie. bleeee mam juz tego serdecznie dosc. moj maz mowi ze my baby tak juz mamy ze wszystkim za bardzo sie przejmujemy, ale przeciez ja wiem ze problem nie lezy tylko w tym ze czyms za bardzo sie przejmuje. przeciez te wszystkie dolegliwosci maja gdzies swoj poczatek. Zreszta nie tylko *my baby* przechodzimy przez to pieklo. ale coz, juz przyzwyczailam sie do tego ze nikt kto nie zmaga sie z nerwica nie jest w stanie nas zrozumiec. Moj maz i rodzina staraja sie mnie wspierac, ale szczerze mowiac wiecej wsparcia i zrozumienia moge znalezc tutaj. Przez ostatnie 1,5 roku zyje ciagle w jakims chorym, bezpodstawnym strachu, ktory sprawia ze chce zamknac sie w domu i jakos to przeczekac. ale coraz czesciej zastanawiam sie czy tak naprawde ma to sens, skoro kolejnego dnia budze sie i w koncu znow mnie dopada. Musze zaczac walczyc o siebie, o spokojny stan swojego umyslu ktory teraz jest *na wakacjach*. Skoro uleganie lekowi tylko poglebia moj stan, to widocznie trzeba stoczyc walke, przeciwstawic sie umyslowi ktory mowi NIE, nie rob tego, nie idz tam bo.........(tu chyba nie musze pisac co), a posluchac gleboko ukrytego zdrowego rozsadku ktory mowi ze to glupie, ze trzeba zrobic cos dla siebie bez obaw. I wiecie co, mimo gorszego czasu, ktory teraz daje mi w kosc to i tak wierze ze bedzie lepiej, ze znow bede zyc tak jak czasem po cichutku marze kiedy klade sie spac. i chociaz teraz wydaje sie to nieosiagalne, takie odlegle i nierealne to wierze ze nie jestesmy skazani na to wieczne wewnetrzne cierpienie* tylko po prostu musimy sobie sami pomoc, przegadac do rozsadku, bo wkoncu to my sami sie nakrecamy.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Jak nie urok to ....... Spuchła mi szczęka w weekend. Zrobiłam sobie zimny okład i opuchlizna zeszła, ale ból pozostał. Przy każdym jedzeniu łapał mnie okropny skurcz. Ponieważ jeszcze wczoraj miałam problemy z jedzenie, niechętnie ale w końcu wybrałam się do lekarza. Pani doktor była bardzo miła i bardzo chciała mi pomóc. Niestety przypomniała mi również dlaczego tak nie cierpię chodzić do lekarzy - zawsze mnie nastraszą. Pani powiedziała mi, że to najprawdopodobniej zapalenie ślinianki, aczkolwiek ..... może to być kamień w śliniance (swoją drogą nawet nie wiedziałam, ze coś takiego można mieć)... ale bywają również nowotwory ślinianek. Zapisała mi antybiotyk na mój ostry stan i jak nie przejdzie to mam lecieć do laryngologa po skierowanie na usg. Idąc wczoraj do lekarza powiedziałam sobie, że jak będzie dziki tłum w poczekalni to wychodzę, ale na szczęście była tylko jedna osoba przede mną. Rety jak mnie ta nerwica denerwuje. Nie dość, że zjadłam tonę uspokajaczy zanim wyszłam z domu do lekarza to myślałam, że w poczekalni zeświruję czekając ponad 40 minut. Dłonie miałam wilgotne, żołądek w gardle i nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Dzisiaj jestem zadowolona, że poszłam, bo już wczoraj na noc wzięłam pierwszą dawkę leku i moja ślinianka zmniejsza się z godziny na godzinę, mogę już w miarę normalnie jeść, nie wolno mi na razie kwaśnego. Ostatni raz byłam u internisty 5 lat temu, teraz mogę zacząć liczenie od nowa. Badań okresowych i lekarza medycyny pracy nie liczę. A co u Was dobrego? Nadal czekam na koniec zimy :) Byłam dzisiaj z córcią na górce, trochę sobie pozjeżdżała - fajnie było. Życzę Wam dzisiaj duuużo uśmiechów.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

POLA święte słowa. Ja też kładąc się codziennie spać myślę, że któregoś dnia obudzę się bez tych wszystkich objawów. Skoro nerwica umiała do mnie przyjść to równie dobrze może tak samo niespodziewanie wynieść się ode mnie. Z mocny kopniakiem w d... na odchodne. Pisałam kiedyś na tym forum, że miałam jeden taki dzień w wakacje. To był czas kiedy byłam na wakacjach i całą uwagę skupiłam na publikacjach dotyczących poznania siebie, relaksu i tak też robiłam. Rozmyślałam, relaksowałam się, wieczorem ćwiczyłam na świeżym powietrzu. Dużo czasu spędzałam ze znajomymi, śmiałam się, chodziłam na spacery. I właśnie wtedy rano obudziłam się i jak zwykle wstałam zrobić wszystkim śniadanie. Później z kawką w dłoni usiadłam na ganku przed domem i wtedy do mnie dotarło, że czuję się rewelacyjnie - dawna ja - kompletnie żadnych objawów. I głupia, zamiast się tym cieszyć to zaczęłam się zastanawiać czy wszystko ze mną w porządku, czemu tak się czuję. No zupełnie jakbym sobie nie dawał prawa do tak cudownego dnia bez nerwicy. Mam nadzieją, że któregoś ranka obudzę się i znowu będę tak się cudownie czuć, ale uczucie to już nie minie. Wierzę w to całym sercem, a wiarę mam mocną :)

Odnośnik do komentarza

Witam po przerwie. Ja juz chyba nie wierzę że nadejdzie kiedyś taki dzień kiedy nerwica będzie tylko wspomnieniem. Zacząłem mieć przerwy w złych dniach i zupełnie uwolniłem się od nagłych ataków paniki, ale co z tego jeżeli teraz regularnie mam nawroty bardzo złego samopoczucia. Tak ze dwa tygodnie względnego spokoju a potem jak mnie łupnie to zaczynam chodzić po ścianach i nie wiem co ze sobą zrobić. I najgorsze że zupełnie nie mam pojęcia co wyzwala te nawroty. Właśnie przedwczoraj mi się zaczęło tym razem znów ból w plecach od napiętych mięśni, a dzień był zwyczajny a nawet przyjemny - zadnych stresów i niespodzianek. Wczoraj rano potworne zawroty głowy, mdłości drżenie rąk - ledwie mogłem pisać na klawiaturze, lekkie duszności i bóle w klatce. Dzisiaj troszke lepiej ale nie do końca. Ciekawe ile tym razem mnie potrzyma. Ostatnio było dwa na dwa dwa tygodnie walki dwa tygodnie luzu. Terapeuta mówi że robię ogromne postępy ale co mi po tych postępach jeżeli nawroty są tak często i nie dają funkcjonować normalnie - ani się skupić, zero motywacji i ciągle chodzę nie wyspany. Ja, taki przeciwnik pigułek zaczynam sie zastanawiać czy nie spróbować po raz kolejny. Lekarz tym razem zapisał mi Welaxin. Zna ktoś może ten specyfik? W działaniach ubocznych ma wzrost cholesterolu a ja i tak mam podwyższony i od prawie roku zbijam go dietą żeby nie łykać chemii która rozwala mięśnie. Sam juz nie wiem czy dalej się męczyć i co z tego wyjdzie, czy jednak podeprzeć sie pigułami. Inna sprawa że jak pomyślę o odstawianiu i wszystkich skutkach ubocznych brania to mi ręce opadają.

Odnośnik do komentarza

Witam wszustkich. Mam na imie Kasia, mam 22 lata. Od października 2012 roku zaczelam odczowac ze czuje sie zle. Ciagle szukalam sobie nowej choroby, a to ze rak, a to ze zawał. Jakies lekkie kłucia w miesniach, od czasu do czasu bol w mostku, bol glowy i dziwna *klucha* w gardle. Doszlo do mnie ze to nerwica lekąwa. Mysle ze zaczynaja ze mnie wychodzic przeżycia z przed kilku lat. Kiedy miałam 14 lat zmarła moja mama na raka. Miesiac po skonczeniu 18-nastch urodzin tata zginał w wypadku samochodowym. Mieszkam z Bratek starszym odemnie o 6 lat, jego zona i roczna córeczka. Nie układało sie miedzy nami najlepiej, brat wszystkie nerwy zawsze wyładowywal na mnie, krzyczac ze nic nie robie, nie sprzatam itd. od kiedy w domu pojawiła sie ich córeczka jest lepiej, zadko podnosimy na siebie glos. Mam też chłopaka, jesteśmy razem 4 lata. strasznie sie Kochamy i zalezy nam na sobie. Jest jeden problem, ma prace w której musi byc w ciaglej delegacji, jest w domu co 2-3 tygodnie, a ja siedze i tesknie, rycze po nocach, strasznie szybko sie denerwuje i przewaznie na nim wyladowuje moje emocje. wuiem ze to zle, ale nigdy nie moge sie powstrzymac zeby nie krzyczec. nie potrafie tez sie z nikim klucic, zawsze wtedy puszczaja mi nerwy i płacze, i nie potrafie wydusic z siebie slowa. Ostatnio nawet mierzac sobie ciznienie, jeszcze przed pomiarem *wkreciłam* sobie ze wynik bedzie wysoku. Przed zalozeniem rekawu serce waliło jak oszalalo i wynik 140/90, po 5 minutach nastepny pomiar 15/90 (podejrzewam ze tak sie zestresowalam ze pierwszy byl wysoki dlatego drugi był wyrzszy). poszlam do lekarza rodzinnego, zbadał mnie, osłuchał i wszystko ok. Dał skierowanie na morfologie i TSH, wszystko w normie. kazał mierzyc cisnienie codzinnie i zapisywac przez tydzien. Pierwszy pomiar robiony przez pielegniarke 150/80, w domu 120/70. wszystkie nastepne w domu po totatlnym wyluzowaniu 130/70. Puls oczywiscie w okolicach 130, a na spokojnie juz 80. :) Juz sama z siebie zartuje ze stresuje sie jak glupia.To napewno syndrom białego fartucha. Puki co byłam na jednej wizycie u pani psycholog, to powiem wam ze owiele lepiej mi psychicznie, pije melise, nie mierzae cisnienia bo to pogłebia uczucie stresu. I WYCHODZE Z DOMU! Nie nawidze siedziec w domu sama. Uwielbiam wychodzic do ludzi, wtedy nie mysle o zadnych chorobach. I zyje zawsze od Przyjazdu do przyjazdu moje mezczyzny, przy nim czuje sie najbezpieczniej. I mowie o tym wszystkim, nie wstydze sie juz tego od czasu jak zauwazylam ile ludzi i moich znajomych zmaga sie z nerwica lekaowa. namawiali mnie na wizyty u psychiatry, ale nie chce brac zadnych lekow. Zainwestuje w Nerwomix, który poleciła mi Pani psycholog. Mój chłopak utwierdza mnie w fakcie ze zycie jest takie piekne ze nie warto wymyslec o smierci. :) Strasznie go za to kocham. Oczywiscie Kochani czekam na WIOSNE!!! :) Wtedy bedzie tylko lepiej! Spacery, grille, ogniska ze znajomymi.! Pieknie!!

Odnośnik do komentarza

Staram sie mysleć pozytywnie, ze dam sobie rade, ze musi być tylko lepiej. jestem dumna ze i tak jakos daje rade, siedzac w domu zawsze znajduje sobie cos czym moge sie zajac zeby nie myslec o chorobach a uwierzcie ze juz chyba *chorowałam* na wszystko w moich myslach i podswiadomosci. Ciesze sie ze w moim miasteczku mam dwoje znajomych w moim wieku którzy tez na to cierpia i pomagaja mi rozmowa. Rozmawa jest bardzo dobra. Żaluje tylko ze nie poszlam do psychologa kilka lat wczesniej, moze teraz wszystko bybło by inaczej. Pani psycholog stwierdzila ze moje leki biora sie z tego ze boje sie co bedzie ze mna w przyszlosci, czy dam sobie rade, czy bede miec mieszkanie, czy moj brat sie wyprowadzi i zostane w domu rodzinnym czego bardzo bym chciala. Puki co mysle o tym ze wyremontuje sobie pokoj na piekne wymarzone kolory, i zaraz bedzie wiosna, a dzis za kilka godzin zasne w ramionach ukachanego mezczyzny, który już do mnie jedzie! :)

Odnośnik do komentarza

Staram sie mysleć pozytywnie, ze dam sobie rade, ze musi być tylko lepiej. jestem dumna ze i tak jakos daje rade, siedzac w domu zawsze znajduje sobie cos czym moge sie zajac zeby nie myslec o chorobach a uwierzcie ze juz chyba *chorowałam* na wszystko w moich myslach i podswiadomosci. Ciesze sie ze w moim miasteczku mam dwoje znajomych w moim wieku którzy tez na to cierpia i pomagaja mi rozmowa. Rozmawa jest bardzo dobra. Żaluje tylko ze nie poszlam do psychologa kilka lat wczesniej, moze teraz wszystko bybło by inaczej. Pani psycholog stwierdzila ze moje leki biora sie z tego ze boje sie co bedzie ze mna w przyszlosci, czy dam sobie rade, czy bede miec mieszkanie, czy moj brat sie wyprowadzi i zostane w domu rodzinnym czego bardzo bym chciala. Puki co mysle o tym ze wyremontuje sobie pokoj na piekne wymarzone kolory, i zaraz bedzie wiosna, a dzis za kilka godzin zasne w ramionach ukachanego mezczyzny, który już do mnie jedzie! :)

Odnośnik do komentarza
Gość madzia77

Witam wszystkich...mam na imię Magda i choruje na nerwice lękową od 2 lat.Ale tak szczerze to leczenie u lekarza zaczęłam dopiero od 2 tyg.Wcześniej próbowałam sama walczyć z tym,leczyłam się tabletkami ziołowymi itp.były dni że było ok.ale więcej było tych dni strasznych....Aż w końcu tak mnie dopadła ta nerwica że trafiłam do lekarza.Teraz jestem na lekach no i występują u mnie skutki uboczne :( dzisiaj się czuje koszmarnie.....dlatego postanowiłam napisać bo muszę się tym z kimś podzielić.....

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

IGNAC tak sobie myślę o tym co napisałeś, że masz nawroty złego nastroju i powracających dolegliwości. Zastanów się może co tak naprawdę u Ciebie wywołuje objawy choroby i może masz tak jak ja, że czynnik wywołujący ciągle istnieje w naszym życiu. Życzę Ci jak najwięcej tych lepszych dni, a w końcu tylko samych dobrych. Może zacznij ciut mocniej wierzyć, że w końcu zaczniesz życie bez nerwicy. Ja cały czas w to wierzę i dzięki temu mam siły żeby walczyć, żeby każdego dnia wstawać z uśmiechem, bo może to właśnie ten lepszy dzień. Słucham co mówią na tym forum inni, jakich suplementów używają i też staram się poprawiać dietą stan mojego zdrowia i wzmacniać system nerwowy. Unikam leków syntetycznych uciekając w zioła i nawet z dobrym skutkiem. Cieszę się każdym dniem, ba mogę być z moją rodziną, patrzeć na uśmiechy moich dzieci i mojego męża. A może IGNAC powinieneś trochę zwolnić w życiu. Ja się całkowicie zatrzymałam z wielkiego biegu, żeby później powolutku znowu ruszyć z miejsca, ale już nie wymagać tyle od siebie. KASIU współczuję Ci takich dramatycznych przeżyć. Jesteś młodziutka i wszystko przed Tobą, czeka na Ciebie z pewnością szczęśliwe życie. Staraj się tak nie złościć na swojego chłopaka, żeby Twoja nerwica nie rozwaliła Wam związku. Może wypompuj całą złą energię na siłowni, albo na basenie. Niedługo pewnie założysz własną rodzinę i oderwiesz się od brata i jego rodziny, odpoczniecie od siebie. Brat na pewno bardzo Cię kocha, ale też widać, że spadło na niego sporo, bo poza stratą rodziców chciał się zaopiekować Tobą. Dobrze mieć takiego brata :)

Odnośnik do komentarza

Dzięki Optymistko za dawkę optymizmu. Wiem że masz rację ale te gorsze momenty są straszne - dzisiaj miałem klasyczną wieńcówkę z bólami drętwieniem itp. Wiem że to moja zołza daje mi popalić ale emocje podgrzewa to na maxa. Myślę że okresy lepszego samopoczucia jeszcze potęgują reakcję na objawy bo już się wydawało że będzie juz tylko lepiej. Staram się wytrzymać bez chemii i mam nadzieję ze mi się w końcu uda. U mnie dodatkowym problemem jest to że właśnie zwolniłem tempo życia, moze nawet za bardzo i teraz ciężko mi powrócić na właściwe tory - straszny marazm mnie dopadł i to mnie strasznie dołuje. Mam wrażenie że nic nie robię i powinienem ruszyć z miejsca, ale na to nie mam siły,. Takie trochę błędne koło - próbuje zmieniać, lęk - próbuje odpuścić i też lęk że się cofam i nic nie robię, paranoja. I póki co nie mam siły zmienić w swoim życiu tego co powinienem...

Odnośnik do komentarza

Witajcie POLA1199 - wiesz tak sobie myslalam o tym co napisalas, mianowicie o tym jak traktujemy to poczucie normalności, którego doświadczamy kiedy nerwica na chwilę odpuszcza. Niezależnie od tego co napisałaś, z moich własnych doświadczen również wynika cos bardzo podobnego. Chciałam mój post także skierować do IGNACA, który obecnie jak pisze ma napady złego samopoczucia. Otóż, zastanawiam sie od jakiegos czasu nad tym jak wygląda moje myślenie w dniu kiedy budzę się i wszystko jest **ok**, mija jakis czas i dalej wszystko jest w porzadku. W sumie taki dzien jestem w stanie ocenic dopiero w wyniku retrospekcji raczej niz na bierząco. i wygląda to tak, że miewam dobry nastroj wtedy kiedy naturalnie jestem zajeta czyms co angazuje moja uwage. Jesli pojawia sie mysl ktora sklania mnie do specyficznej samokontroli wlasnych mysli i stanu psychicznego(co u osob zupelnie zdrowych ktore z nerwica nie mieli nigdy do czynienia się raczej nie zdarza). Kiedy zaczynam analizowac swoj stan dochodze do wniosku, ze jesli pomysle o zawrotach głowy - oczywiscie za chwile ich doswiadczam (wtedy utwierdzam sie w przekonaniu ze potrafie je sama wywolywac:) - co samo z siebie jest juz dosc zabawne.. Tak samo dotyczy to innych objawów np duszności czy tzw *guli w gardle* - wszystko umiem sama wywołać a to swiadczy o tym, że zbyt malo siebie doceniamy w kwestii wpływania na swoje własne zachowania. Jesli mamy takie umiejętności to dlaczego nie wykorzystać ich w odwrotnym kierunku. Przecież mamy takie możliwosci tylko mozemy sobie ich nie uswiadamiac. (to co mówie nie jest jedynie moją teorią ale pisza o tym równiez psychologowie i lekarze.) Dlaczego np nie nauczyc sie analizowania czym tak na prawde jest nasze zle samopoczucie (jak je odczuwamy i co konktretnei sie z nami dzieje) i zastepowania tych wszystkich złych odczuc miłymi i przyjemnymi. Z czasem bedziemy umieli automatycznie wprawić sie w dobry nastrój poprzez wywolanie go u siebie tak jak teraz wywolujemy- niezupelnie to sobie uswiadamiajac - zły nastroj. Tak na prawde kiedy czujemy sie zle psychicznie, kazde nawet ukłucie dokladnie analizujemy i przypisujemy mu jakas konkretna przyczyne, przekonujemy sami siebie ze mamy racje, a owe kłucie jest na pewno objawem jakiegos schorzenia. Moze w takich momentach postarajmy sie wlasnie zaczac proces wytwarzania odmiennych reakcji na tego typu bodzce. Dotychczasowe wyuczone reakcje sa jedynie czyms czego sie sami nauczylismy. Mozemy i potrafimy to zrobic odwracajac ten proces. Mamy takie mozliwosci. Trzeba jedynie wziąśc sprawy w swoje rece. Jesli dotychczasowe sposoby radzenia sobie nie do konca nam pomagają, może warto wypróbowac nowe. Ostatecznie, kiedy mamy ten lepszy dzień nie psujmy go sami. Wiem wiem to wszystko nie jest takie proste. Ja sama tez często takie dni psuję. I w końcu dochodzę do pewnej konkluzji. Mianowicie zauważyłam (przeanalizujcie czy też tak odczuwacie - bylebyscie sobie niczego nowego nie wmówili :), że jest mi zazwyczaj bardzo ciężko przyjąć normalność dnia codziennego. Nie wiem z czym to porównać. Normalność jest dla mnie czymś co ciężej znoszę niż jakiekolwiek wyzwanie, zadanie do wykonania. Sprawniej wydaje mi się działam w chwilach kryzysowych niż w tzw * normalności * Być może normalność skłania poprostu do refleksji lub jest czyms w rodzaju nudy, nie wiem jak to okreslić. POLA1199 - wiesz mysle ze jestes na dobrym tropie.. Jednak wiedz ze to Twoj mozg jest odpowiedzialny za te jak piszesz podpowiedzi sklaniajace do analizowania swojego stanu w momencie kiedy pierwotnie oceniasz swoje samopoczucie jako dobre. Jednak mózg to nie wszystko tzn jest cos ponad nim. To wlasnie nasz umysł. jak pisalam wczesniej na forum wiele osob stawia znak równosci pomiedzy umyslem a mózgiem co nie jest zgodne ze stanem rzeczywistym. Mózg powinien nam słuzyć tak jak słuzy nam komputer lub GPS. Natomiast nasz umysł jest tutaj kierownikiem. To co podsuwa nam nasz mozg jest wynikiem *obliczonym* na podstawie wielu zakodowanych informacji, tych nabytych i tyvh ktore zakodowala w nim ewolucja. Jednak to nasz umysł ma zdolnosc decydowania o wyborze jakie zachowanie *wybrac* z tych ktore proponuje nasz mozg. Nie dzialamy przeciez tylko instynktownie jak zwierzeta. Ktos tu na forum ładnie napisał ze lęk jest ceną jaką placimy za wyobraznie. Dokladnie.. zwierzeta nie maja zdolnosci myslenia abstrakcyjnego, nie zastanawiaja sie nad przyszloscia jak ludzie stad odczuwaja jedynie lęk zwiazany z uzasadniona sytuacja stresowa, natomiast gdy zagrozenie mija zyja beztrosko. Tym optymistycznym akcentem zachecam do analiz samych siebie i do wyciagania pozytywnych wniosków, do uczenia sie siebie ale przede wszystkim do otwartości na zmiany. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

IGNAC - wiem ze jestes zaprawiony w boju i masz duze doswiadczenie jesli chodzi o nerwicę i ze pracujesz nad soba.. ale czy zastanawiales sie kiedykolwiek (zwracam sie do innych też) co dokladnie oznacza dla Ciebie dobre samopoczucie, dobry dzień i normalność ? Czego oczekujesz wtedy. Byc może poczucie normalnosci i dobre samopoczucie jest stanem, w którym nasze mysli nie koncentrują się na chorobie, na objawach nawet jesli one wystepują. Wszyscy ludzie miewają bóle głowy, czasami czuja sie zmęczeni, czasem mają przejsciowe problemy trawienne. My na takie symptomy często reagujemy histerycznie. Dopowiadamy sobie scenariusze, które sa wytworem naszej wyobrazni a które raczej nigdy się nie sprawdzają. Napisałam *raczej* ale dobrze wiemy, że sie w ogóle nie sprawdzają. Może w takim razie odpowiedz dlaczego jeszcze nie zdrowiejemy jest prosta? Moze tkwi ona w sposobie wyobrazania sobie dobrego samopoczucia. Może jest ono własnie brakiem dopowiadania sobie scenariuszy do kazdego symptomu, który odczuwamy. Postarajmy się nauczyc traktowac te wszystkie symptomy jako normę. Sprawdzmy jak wtedy sobie radzimy i jak funkcjonujemy. Ale to przychodzi z czasem - taka umiejetność spojrzenia na siebie z dystansu. Powinnismy próbować nowych metod i patrzec na siebie i swoje emocje z róznych punktów widzenia tak aby nie zamykac sie w kregu jedynie własnych przekonań. Ktoś kiedys na tym lub innym forum pisał, że obawia się, że choruje na raka jelit a podstawa do takiego rozumowania było odczuwanie pracy jelit po przebudzeniu porannym. Ta osoba w rodzinie miala kiedys kogos kto zmarl na raka jelit. My na prawde lubimy wyciagac takie wnioski. A może wykorzystać nasz mózg aby pracował dla nas. Aby potrafił nam zapewniac dobre samopoczucie nawet wtedy kiedy boli nas brzuch czy głowa. Postarajmy się przerwać te wszystkie błędne schematy jakich się sami wyuczyliśmy. Na pewno słyszeliscie o eksperymencie z psem i dzwonkiem do drzwi. Dlaczego pies ślini się na dzwięk dzwonka? Bo jest przyzwyczajony, że wraz z dzwiekiem dzwonka, przychodzi właściciel i podaje mu jedzenie. Z czasem sam dzwięk wywołuje ślinienie. Tak działa nasz mózg. Zachecam Was wszystkich do poznawania tych fantastycznych mechanizmów, do zdobywania profesjonalnej wiedzy na ten temat a tym samym do poznawania siebie. Może nerwica jest niczym innym jak przygodą naszego zycia - jakkolwiek ironicznie to brzmi dla niektórych. niepoddawajcie się - każda forma pracy nad sobą popłaca zaręczam !! Dziekuję za słowa uznania i miłe komentarze. Miło mi, że moge byc czasami pomocna. :) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam, czy ktoś posiada przetłumaczoną na język polski Terapię Dr Richardsa? Jest to bardzo skuteczna metoda leczenia nerwicy lękowej, którą można przeprowadzić samodzielnie, gorąco polecam spróbujcie jesli macie tego typu problemy. Terapia trwa 20 tyg (20 sesji) udalo mi się zdobyć tłumaczenie 6 sesji ale poszukuje kolejnych. Będę bardzo wdzięczna za pomoc, prosze o przesłanie linku do terapii lub jakiegolokwiek namiaru w razie konieczności podam maila.

Odnośnik do komentarza

Lilka80, dzięki za rady. Są one w dużej mierze słuszne, aczkolwiek pewnie zdajesz sobie sprawę że inch realizacja to ogromna praca. Bez względu na to którą z wielu metod terapii czy samopomocy wybierzemy w gruncie rzeczy bazują one na tym co piszesz - odwróceniu myślenia lub reakcji na bodźce. Na tym bazuje nurt behawioralny który przez wieu specjalistów polecany jest jako najskuteczniejszy w terpaii nerwic. Taka jest teoria. Praktyka w moim przypadku, i podejrzewam że nie tylko w moim jest taka, że pewne reakcje organizmu zostały *stworzone* w określonym celu. Ból, złe samopoczucie to mają być dla nas sygnały że coś niekorzystnego dzieje sie z naszym organizmem. W związku z tym taka jest odruchowa rekacja na tego typu stany. W przypadku nerwicy wiemy że duża część objawów jest wytworem naszego mózgu. Wiemy, co nie znaczy że przyjmujemy do wiadomości. Jeżeli coś takiego się dzieje to często działamy *odruchowo* na poziomie emocji, a te są wyedukowane do urodzenia - boli źle, nie boli dobrze. To ogromna praca żeby uwolnić się od tych atawistycznych przyzwyczajeń, tym bardziej że wyobraźnia działa. Nerwicowcy są często przewrażliwieni, dodatkowo przeszli przez okres niewiedzi że to są projekcje mózgu i zamartwiali się dolegliwościami *które muszą być tym bardziej groźne że żadne badania podstawowe nie są w stanie wykryć ich przyczyn*. To ułatwia powstanie dwóch mechanizmów, które są bardzo trudne do przezwyciężenia - przewrażliwienie, czyli reagowanie na różne pojawiające sie symptomy znacznie silniej niż inni i nawet znacznie silniej niż przed nerwicą - wsłuchiwanie sie w siebie, czyli badanie własnych *objawów* bazujące najczęścniej na lęku przed lękiem. Boje się kolejnego nawrotu więc wyczekuje go z niepokojem i podskakuje do góry na każdy najmniejszy sygnał - tak to można streścić. W mojej walce z nerwicą nauczyłem się wielu sposobów na unikanie takich reakcji lub panowania nad nimi - nie wsłuchiwania się w siebie, nie reagowania na najmniejsze strzyknięcie czy piknięcie, opanowania paniki zanim się nasili, przełamywania niechęci do miejsc i sytuacji. To wydaje mi się bardzo cenne, ale obawiam się że właśnie trochę płacę cenę za takie postępy. Nasilają mi się objawy których dotychczas nie miałem i stają się bardziej złożone. Juz praktycznie nie mam zwykłych ataków paniki, za to mojawiają się np. trwające tygodniami silne napięcia mięśni pleców co powoduje szybko pojawiający sie ból skurczowy oraz oraz kłujące bóle w klatce piersiowej. Te ostatnie pewnie są wynikiem dyskopatii lub wyładowań międzyżebrowych, ale nie jest juz tak łatwo uwalnić sie od myśli o chorobie wieńcowej zawale itp. jeżeli bóle utrzymują sie przez kilka/kilkanaście dni z rzędu. Dzisiaj w nowy obudziło mnie kołatanie serca, i nic by w tym nie było dziwnego bo zdarzały mi się takie sytuacje ale ponieważ nie towarzyszyło temu uczucie lęku, nie miałem czego uspokajać, dołożyły sie do tego skurcze mięśni nóg - zaciskały mi się i rozluźniały jak karabin maszynowy i uczucie potwornego zimna. ZX czymś takim poradzić sobie nie jest juz tak łatwo odwaracając myślenie i stwierdzając *każdego czasami boli głowa*, bo nie każdy ma takie fizyczne dygoty. I tu natrętnie wracają myśli - coś mi jest, tylko co. No i oczywiście przemożny stach przed powtórką. Teraz jak o tym piszę, potrafię racjonalnie o tym myśleć (choć dalej nie znam przyczyny) ale w danym momencie niestety nie. Czym to skutkuje? Gorszymi dniami - dolegliwości zawroty głowy, obawa, problemy z koncentracją no i czarne mysli. W takich chwilach trudno skoncentrować sie na kolejnych krokach wychodzenia z newicy, przychodza myśli o niepowodzeniu, chęć sięgnięcia po piguły żeby uwolnić się od takich stanów. Nie mówie już jak takie stany meczą psychicznie - koszmar i potem brakuje sił i motywacji na dalszą walkę. Zamiast iść do przodu trzeba powolutku znów zebrać siły i przekonywać samego siebie że jednak jest to dobra droga tylko wyboista. Lekko nie jest, dla tego ciągle zastanawiam się nad wspomaganiem pigułami, choć wiem że to miecz obosieczny, bo skutki uboczne i potem zabawa z odstawieniem. Ściskam nerwusów.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×