Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie pisze po raz pierwszy i mam problem z nerwica jak wiekszosc z was.Moja zmora to sa trzesace sie rece masakra jakas ja nie potrafie jesc,pisac czy cokolwiek robic przy ludziach,czy siedzac przy stole i jesc.Mam tez inne dolegliwosci ale nimi to narazie sie mniej przejmuje.Chcialambym isc do lekarza i sobie pomoc ale czy sa na to jakies leki zeby ogarnac moj lek?bo wlasnie ten lek widzac ludzi mnie napedza i wtedy sie trzese....a mam dwujke dzieci jedno szkolne i za pare dni maja wigilie klasowa a ja juz sie boje ze nie dam rady tam wypic glupiej herbaty bo o jedzeni ciasta to juz nie wspominam he.I zeby nie bylo tprobowalam kiedys cos ztym zrobic ale bez rezultatow.pomozcie

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

To mnie IGNAC zmartwiłeś tym magnezem - tak myślałam, że w tym leży mój problem, połknę kilka tabletek i będzie po kłopocie. Kupię sobie dzisiaj czekoladę i wypiję kakao, na pewno większy będzie z tego pożytek niż z pigułek. INIAX rozumiem Cię doskonale i współczuję. Ja w ten piątek też mam Wigilię klasową u córci i już od wczoraj o tym myślę. Z pewnością pomogę sobie jakąś tabletką doraźnie, żeby wytrzymać tych kilka godzin. Muszę iść z małą rano do szkoły, nagrać Jasełka i posiedzieć w klasie przy ciastku. To choroba, która okropnie rozbija i nikt nie zrozumie kto tego nie przeszedł. INIAX proponuję Ci niczego nie jeść ani nie pić i już. Wiem jakie to okropne uczucie, bo kilka razy z nerwów trzęsły mi się ręce - no dramat normalnie. Staraj się nie patrzeć na innych dorosłych, tylko skup się na swoim dziecku. Mnie to pomaga. Dzieci są takie wyluzowane i chyba udziela mi się ten ich luz.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich chorujących na nerwicę lękową. Mam 33 lata i choruję na to od 6 lat. Zaczęło się od zawrotów głowy, ucisku z tyłu głowy, kołatanie serca, skurczu żołądka, ogólnego osłabienia i otępienia, nie mogłem się skoncentrować na podstawowych czynnościach. Zacząłem panikować, że to już po mnie, a to jeszcze bardziej napędzało chorobę. Na początku badania podstawowe i rezonans głowy, bo nikt nie wiedział co mi tak naprawdę jest, ale wszystkie wyniki były w porządku. Ktoś powiedział, że może z nerwów, więc ja do psychiatry. Opowiedziałem wszystko i padła diagnoza - nerwica lękowa. Pół roku brania tabletek i poprawa całkowita, ulga i radość z życia. Jednak po roku wszystko powróciło wziąłem te same tabletki i już nie pomogły, męczę się z tym do dziś dnia nie wiem czy tak na prawdę da się z tego wyjść całkowicie. Szkodzi na pewno alkohol i negatywne myślenie tzn alkohol na początku pomaga ale jak odparowuje z organizmu to lęki są potrojone, na prawdę uczucie umierania . Pomaga na pewno pozytywne myślenie i szukanie sobie cieszących nas zajęć, wtedy złe myśli same odchodzą i jest lepiej, ale czasem jest to trudne. Ja to zazdroszcze tym co biorą sobie życie całkiem na luzie, myślę że gdybym dał tak rady to byłbym zdrowy. Trudno jest się odbić. Powrotu do zdrowia wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Optymistka widze ze nie jestem sama ale w zeszlym roku jak bylam na takiej wigili klasowej to naszczescie mialam pretekst zeby wyjsc po wystepie Jaselkowym bo mlodsze dziecko zasnelo mi na kolanach i nie musialam tam nic jesc.Ale widzac ten zastawiony stol,i tyle ludzi kazdy obok siebie siedzial nie no przeraza mnie to,ze w tym roku wyjde na jakas dziwna bo jak mam odmowic herbaty czy kawy jak zapewne kazdy bedzie tam cos pil,no ciasta to napewno nie z kosztuje .Pisalas ze poratujesz sie jakas tabletka ale jak by mnie w takiej sytuacji uspokoila?bralam perseny i inne ziolowe ale to nic nie pomaga wiec jakbym na darmo to brala-( dzis mam wywiadowke a tym tez oczywiscie sie przejmuje bo tam rozne rzeczy daja do wypisywania czy tez trzeba sie udzielac masakra mam juz dosc a za pol roku czekaja mnie dwie komunie u szwgierek niewiem czy to zniose.....sprobuje w nowym roku isc do psychoterapeyty moze on mi pomoze chociasz kiedys sie bylam u psychiatry prywatnie wizyta trwala ok 15minut a ona zapisala mi leki na 3 miesiace ktore wogule mi nie pomogly bylo to rexetin i xanax no i zrezygnowalam z dalszego leczenie bo bez skutkow to bylo pozytywnych.Moze tym razem bedzie lepiej.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich... Mam zamiar ponarzekać... Ten łikend to była jakas masakra....dojechałam do tej Łodzi w sobotę na zajęciach luz....po południu drętwienie reki ale to chyba od siedzenia przy kąpie na korekcie...wieczorem rozdygotanie ale zasnęłam,,,,rano wstałam i co?...krew z nosa!!! Wtf??nigdy mi sie to nie zdarzało ...nawet w liceum ...olałam to.Kolo południa dorwały mnie objawy, ucisk w głowie sie nasilił ledwo stałam na nogach ..zasypiałam na stojąco,,,chyba każda żyła na moim ciele drgała ,żołądek jak zasuszona śliwka i panika jak ja w tym stanie mam wsiąść do samochodu i jechać 300km....jakos wsiadłam, jakos dojechałam pochłonęłam chyba 10 tabletek uspokajających....po drodze.w domu jak padłam na łóżko tak spała chyba 12 godzin....ja juz nie wiem...dopóki nie zrobię tego rezonansu nie uspokoję sie,,,,ta krew z nosa ,te uciski w głowie...nie pije nawet kawy, przestałam palic, nie pije alkoholu bo wszystkie te rzeczy powodują wzmożone objawy.....miał tak ktos z fajkami? Ja jedna zapale i juz czuje że nasilają mi sie te uciski i inne ...zero przyjemności z życia;>>>

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

INIAX mnie persen też guzik dawał. Moja teściowa, która jest farmaceutką dała mi VALUSED - ziołowy lek i to dopiero pomogło. Ponieważ to są ziołowe tabletki to weź sobie 2 od razu i zobaczysz jak się wyluzujesz, będzie dobrze. Pomyśl sobie, że gdzieś tam jest taka druga nerwuska jak Ty i też siedzi spięta na Wigilii klasowej. Damy radę - a jak nie chcesz jeść i pić to powiedz, że masz dzisiaj chory żołądek i już.

Odnośnik do komentarza

SZOSZANNO widzę, że ty także jesteś na artystycznym kierunku studiów.. ja też.. straciłam jakiekolwiek chęci kreatywnego tworzenia czegokolwiek... przez nerwicę lękową zawalam studia.. :( nie radzę sobie z nią.. ostatnio było nawet dobrze ale teraz znów wróciło najgorsze :( pisałaś, że byłaś u psychologa w Krakowie.. możesz powiedzieć czy to dobry lekarz? bo sama szukam kogoś z Krakowa :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

No właśnie nerwica rozwala nam całe życie ja dzisiaj byłam na rozmowie o pracę i wyobraźcie sobie że ją dostałam a następstwem tej rozmowy nie była radość tylko totalny dół. W środę zaczynam a ja się do niczego nie nadaję, totalne rozbicie i totalna masakra już sama nie wiem co robić!?????????????

Odnośnik do komentarza

SZOSZANNO piszesz że u ciebie kiepsko , u mnie niestety tak samo z dnia na dzień czuje się coraz gorzej . Nie pale papierosów od 5 lat , z kawy tak samo zrezygnowałam , od czasu do czasu jak w miarę się czuje wypije piwo . Wczoraj skończyło mi się zwolnienie L4 i musiałam iść do pracy , była to dla mnie masakra , cały czas patrzyłam na zegarek i marzyłam żeby iść do domu . Jak Wróciłam to padłam na łóżko i zasnęłam wstałam po godzinie i czuję się strasznie kręci mi się w głowie , uciski , kołatanie serca , nudności , bolą mnie ręce , po prostu totalne osłabienie . Mierzyłam dziś ciśnienie w pracy miałam 114/68 a puls 94 nie wiem czy nie za duży . Też mam już dość jestem załamana . W środę czeka mnie ta wizyta u neurologa tylko tym razem prywatnie mam nadzieję że mi jakoś pomoże . Trzymaj się jakoś

Odnośnik do komentarza

Witam POLA dziś też nie poszłam do pracy mam ten plus że pracuję u siebie mam własną firmę którą ostatnio bardzo zaniedbuję dobrze że mój mąż jakoś stara się tam wszystko ogarnąć , ale nawet jak jestem w domu telefon dzwoni non stop mam już dość . Chciałabym żyć jak wcześniej ale nie mogę się pozbierać te pier...... nerwy są silniejsze ode mnie. Jutro też mam wigilie w szkole u mojej córki nie wiem jak to przetrwam ale ubłagałam moją kochana mamusie żeby ze mną szła bo sama nie dam rady . Boję się , że zemdleje i coś mi się stanie . Przed wczoraj stałam w kolejce w sklepie nawet tego nie mogę przetrwać , dostawałam duszności ,kręciło mi się w głowie i jeszcze te cholerne uciski w głowie.

Odnośnik do komentarza

PAULIS ja tez ciagle boje sie ze cos mi sie stanie. Czasem mam lepsze dni, ale i tak ciezko mi samej gdzies sie wybac:( dzis od rana mam otepiala glowe, lzawiace oczy, jestem oslabiona i nie mam ochoty na nic...czuje sie bezpiecznie i o niebo lepiej kiedy w weekend kiedy moja mama jest w domu, nawet te dolegliwosci sa jakos mniejsze...co w tej glowie siedzi...?

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny nie nakręcajcie się. Ja też teraz mam ciężki okres, bo nie mogę spać, a w głowie wieczorem mam myśli milion i to raczej negatywnych. Z tego zmęczenia mam buzię w pryszczach. Wyglądam jak siedem nieszczęść. Ale nikt nie mówił, że będzie lekko. Bardzo często zdarza mi się załamać, rozpłakać gdzieś po cichu, ale mimo wszystko trzeba myśleć pozytywnie. Każdy w zyciu ma jakieś problemy. Mam koleżankę, która od urodzenia cierpi na wrodzoną łamliwość kości. Jak się urodziła, to lekarze nie dawali jej szans na życiu dłuższe niż 3 miesiące. Dzięki sile woli, rehabilitacjom, wsparciu rodziny ma dziś 24 lata. Korzysta z życia, ma chłopaka, studiuje i pracuje. Jak widzicie wiara i odpowiednie nastawienie działają cuda, które lekarzom nie mieszczą się w głowach. Nie pamiętam nicku, ale ktoś tutaj dostał pracę. Gratuluję :) Dla mnie praca byłaby wybawieniem, bo jakbym miała co robić przez większość dnia, to nie myślałabym, że coś mi dolega. P.s. W końcu odważyłam się i wzięłam skierowanie do psychologa :) :) :)

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

ZUZKA moje gratulacje, dobrze że dostałaś tą pracę. Najgorsza jest rozmowa kwalifikacyjna a skoro już masz pracę to teraz już z górki. Fakt, że nam ogromnie ciężko jest się pozbierać. Ja wczoraj w pracy musiałam się zmuszać, żeby się skupić. Miałam pustkę w głowie i ciągle gubiłam wątek. Może Zuzka ta praca właśnie będzie dla Ciebie lekarstwem, zapomnisz trochę o swoich problemach. Ja od kilku dni chodzę bardzo nerwowa i to z własnej głupoty, sama sobie zaserwowałam taką rozrywkę. Kupiłam dla córci wymarzony prezent przez allegro już ponad tydzień temu. Zapłaciłam i czekałam spokojnie cały tydzień. W końcu już zniecierpliwiona dzwonię do sprzedawcy, bo oczywiście na maile nie odpowiada, a on mi mówi, że bardzo przeprasza, ale jeszcze nie wysłał przesyłki. I co ja mam teraz dziecku powiedzieć, że wybacz kruszynko poczta nie dostarczyła na czas? Nie cierpię kupować w ostatniej chwili. Prezenty miałam już w listopadzie kupione, ale okazało się, ze ten właśnie produkt to jest rzecz, o którym moje dziecko marzy i już. Musiałam szybciutko zakupić. Gościu doprowadza mnie do szału - rozmawiam z nim on przeprasza, obiecuje wysyłkę i na drugi dzień mówi dokładnie to samo. Gdyby nie to, ze już zapłaciłam to bym mu powiedziała gdzie może sobie teraz wsadzić tą przesyłkę. Poszłabym do sklepu i oczywiście przepłacając kupiłabym i już. Kurcze jaka ja głupia jestem - stara i głupia. Napisałam mu, że jeśli dzisiaj nie wyśle paczki to zgłaszam go na allegro jako nieuczciwego sprzedawcę. Nigdy tego nie robiłam, ale chyba są jakieś sposoby na takich leserów. Myślicie, ze to może go przestraszyć i wyśle paczkę? W dodatku jeszcze dzisiaj zapowiedziała się z wizytą moja mama - buuuu. Zaraz lecę po córcię do szkoły a po powrocie obiadek i poczytam sobie gazetę z przepisami. Jest taka nudna, że aż odprężająca, natychmiast chce się przy niej spać. Ignac lecę po gorzką czekoladę z orzechami :) potrzeba mi dzisiaj endorfin jak nigdy.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

INIAX przypomniało mi się dzisiaj jak okropnie trzęsły mi się ręce na rozmowie kwalifikacyjnej. Dzisiaj się z tego śmieję, ale wtedy miałam kłopot, żeby napić się wody - obiema rękami trzymałam szklankę. Poszłam na rozmowę po 5 letniej przerwie na wychowywanie dzieci. Byłam przerażona, czy sobie poradzę, moja pierwsza rozmowa po tak długiej przerwie. Bardzo się stresowałam, w gardle mi zaschło od gadania i pewnie od tego stresu. No w każdym razie kiedy weszła sekretarka i zaproponowała coś do picie, ja poprosiłam o wodę. Kurcze nalała mi tej wody do dużej szklanki i pod wierzch jak do śmiechu. Miałam ochotę zsiorbać górę, żeby móc się normalnie napić, no ale jak - piękna konferencyjne sala- pani prezes, dyrektor finansowy i ja siorbiąca wodę, super by było. Podniosłam powoli szklankę uważając żeby połowy nie wylać. No oczywiście tak się na tym, skupiłam, ze nie zauważyłam, że oboje przyglądają mi się uważnie jak mi się ręce telepią. No i co miałam zrobić, uśmiechnęłam się tylko i powiedziałam, ze trema mnie zżera na rozmowie po tak długiej przerwie. Okazało się, że to bardzo wyrozumiali ludzie, którzy od lat chorują i rozumieją różne ludzkie słabości. Atmosfera natychmiast się rozluźniła, bo zaczęli rozmowę na inne tematy, żebym miała czas trochę wyluzować. No i dostałam tą pracę. Zarząd zdążył się od tego czasu kilkakrotnie zmienić a ja trwam na posterunku i jest mi z tym dobrze.

Odnośnik do komentarza

Przeczytałam kilka ostatnich postów, bo wpadam tu zawsze jak u mnie jest trochę gorzej-niedawno miałam 6 godzinny atak paniki , którego nie powstrzymały zadne metody, które znam, zaznaczam, ze oczywiście było to w pracy, jestem ciągle przeziębiona od 2miesięcy i różne scenariusze chodzą mi po głowie iniox -na drżenie rąk trzeba je zaciska i rozlużniac, zresztą tak robi się z całym ciałem i na Boga nie mysl co będzie za pół roku, jest teraz!

Odnośnik do komentarza

Jest jest!I znowu pozwólcie, że się pochwalę. Kolejny krok poczyniony... zapisałam się na konsultację u psychologa w ośrodku terapeutycznym, który prowadzi psychoterpię nerwic! Czuję wielką ulgę, że się odważyłam. Mam wizytę 16 stycznia (na NFZ) :) uffffff... Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny pomóżcie jak ja się dziś okropnie czuje jestem strasznie osłabiona , nic mi się nie chce najchętniej przespałabym cały dzień mimo że nic nie robię siedzę i zadręczam się jakimiś głupimi myślami , może dziś takie ciśnienie niekorzystne już sama nie wiem . A jak jest dziś z waszym samopoczuciem też się czujecie jak ja? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, ja tez walcze z tym badziewiem od dawna, mialam chyba wszyskie mozliwe objawy. Pewnego dnia mialam juz powyzej wszystkiego. czulam sie koszmarnie. powiedzialam sobie - dosc - nie chce zeby tak wygladalo moje zycie. jak mam tak zyc to wole zeby mnie szlag trafil na miejscu. mam wspanialego meza i dwojke malych dzieci, oni po prostu na to nie zasluguja. ja na to nie zasluguje. i zaczelam walke. pewnego dnia bylam z maluchami sama w domu, czytalam im ksiazeczki no i sie zaczelo - kolatanie serca, poty, dretwienia, sami wiecie. siedzialam z nimi i czulam ze zaraz zejde. wtedy pomyslalam sobie, czy czuje sie na tyle zle, zeby wezwac pogotowie i zrobic raban u sasiadow bo skoro tak, to znaczy ze trzeba dzwonic, zeby mlodym nic sie nie stalo jakbym rzeczywiscie zeszla. potem pomyslalam, ze skoro moge to analizowac, to znaczy ze nie jest tak zle z moim cialem, tylko z glowa cos nie tak. skoro tak, to znaczy, ze nie umre, przynajmniej jeszcze nie teraz. z walacym sercem na miekkich nogach poszlam do lazienki i zaczelam plakac. nie moglam sie uspokoic i czulam sie rownoczesnie jak skonczona idiotka. atak wkrotce zelzal, dzieci polozylam spac i wtedy moglam spokojnie sie zastanowic czego tak naprawde sie boje (zazwyczaj pomagalo mi wyplakanie sie, takie na maksa). ostatecznie wyszlo mi ze sie smierci boje. na to nie ma rady i zaden psycholog mi nie pomoze sie z tym pogodzic. boje sie jeszcze ze sie nie sprawdze. jako matka, jako pracownik, jako odpowiedzialny dorosly. na to ewentualnie psycholog moze moglby cos zaradzic. jako osoba praktyczna, ktora juz podjela decyzje ze tak byc nie moze postanowilam zaplanowac moj powrot do normalnosci i konsekwentnie go realizowac mimo ze moj mozg robil z moim cialem takie hocki-klocki. poszlam do lekarza i zrobilam badania, cala mase (morfologia, cukier, tarczyca, elektrolity, cholesterol, nerki, watroba, borelioza, pasozyty itd itp). wyszlo mi ze jestem okazem zdrowia, nie grozi mi zawal ani stwardnienie rozsiane, prawdopodobnie nie mam tez raka ani niczego innego co zdolalam wymyslec w miedzyczasie (a pomysly mialam naprawde dzikie). to pomoglo mi utwierdzic sie w przekonaniu ze szwankuja moje emocje, nie moje cialo. z ta wiedza bylam juz silniejsza. kupilam zapas ziolowych tabletek na uspokojenie, witaminy, magnez, cynk, olej lniany, tabletki z malzy zielonej (wiem, nie wysmiewajcie...) i cos co sie nazywa kudzu i zwieksza poziom dopaminy. wiem ze to wszystko to placebo, ale - jesli placebo dziala, a udowodniono juz ze tak, to znaczy ze jest duze prawdopodobienstwo ze na mnie tez zadziala. Nastepny krok - kiedy czuje, ze juz nie dam rady, ide gdzies, np. zamykam sie w samochodzie i tam krzycze albo placze, albo jedno i drugie. na mnie dziala oczyszczajaco i zapobiega atakowi paniki. trudno jest miec atak paniki wrzeszczac na maksa. kupilam ksiazke louise l. hay *mozesz uzdrowic swoje zycie*, nie do konca sie zgadzam z tym, co tam jest napisane, ale pomogla mi znalezc zrodlo mojego leku i przemyslec siebie. latwiej sie walczy z wrogiem nazwanym. na strach przed smiercia niestety lekarstwa nie znalazlam, ale w trudnych chwilach mowie sobie: kiedys umrzesz, ale to nie bedzie teraz. jeszcze dzis mozesz bawic sie ze swoimi dziecmi i kochac z mezem. niedlugo bedzie fajny wieczor i prawdopodobnie jutro tez jeszcze nadejdzie. twoim zadaniem jest pomoc dzieciom wejsc w zycie i sie w nim odnalezc wiec do roboty. no i zawsze pozostaje nadzieja ze medycyna cos wymysli:) w momentach paniki, kolatania serca, drzenia miesni i dretwienia zadne techniki relaksacyjne na mnie nie dzialaly, wiec zrobilam cos innego - zapisalam sie na krav mage. balam sie strasznie, malo nie zemdlalam przed pierwszym treningiem ale zrobilam to. czuje sie silniejsza niz kiedykolwiek wczesniej i chociaz jestem juz kawalek po 30 to jestem sprawniejsza niz kiedy mialam 20 lat. a po prawie dwugodzinnym treningu zaczelam wreszcie normalnie zasypiac. kupilam sobie refleksowke i kiedy potrzebuje wyrzucic z siebie wszystko, zakladam rekawice i wale w nia na maksa. to, ze sie zdobylam na trenowanie w grupie mieszanej, to ze dzialam w grupie i potrafie stanac w rekawicach naprzeciw faceta 90kg (nie bija mnie tam ale siniakow troche mam:) ) dalo mi pewnosc siebie o tyle istotna, ze wlasnie bylam na jaselkach i nawet wypilam herbate! i bylam z siebie naprawde dumna, co najmniej tak jak z moich maluchow, ktore dzielnie mowily wierszyki :) no bo jak moge przywalic sierpowym to i herbate wypije, a co! tylko poslodzic sie nie odwazylam, ale wszystko po kolei. to wszystko pozwolilo mi jakos stanac na nogi i nie umierac codziennie. nadal boje sie wystapien publicznych, nawet tego posta boje sie wyslac:) miewam jeszcze ataki, ale moje zycie stalo sie lepsze. trzymam za was wszystkich kciuki, zeby sie udalo, zeby mozna bylo zyc normalnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

IKAIKA świetny post, aż mi się sama buzia uśmiechała jak czytałam :) Pozdrawiam gorąco. Ja za każdym razem kiedy czuję dodatkowy skurcz serca podskakuję jakby mnie ktoś szpilą ukuł. Przed chwilą mnie szarpnęło 1 raz, ale pomyślałam sobie, że przecież nic dziwnego - miałam dzisiaj sporo nerwów a przed chwilą jeszcze odebrałam maila od wychowawczyni mojej starszej córki, że jestem wzywana do szkoły za jej złe zachowanie. Mam dwie córcie o skrajnych charakterach. Jedna jest jak dynamit a druga spokojna i przezorna. Jedna zjedzie z wielkiej góry, chociaż nie jeździ perfekcyjnie, a druga usiądzie na tyłku, bo tak bezpieczniej. Jakoś będę musiała przeżyć tą rozmowę z nauczycielką. Ostatnio mąż chodził, a teraz pewnie na mnie to zrzuci, bo nikt nie lubi chodzić w tak niemiłych sprawach. Może uda mi się telefonicznie to załatwić, byłoby super. Jeszcze w dodatku mama mnie dzisiaj odwiedziła i podniosła mi ciśnienie. Nie umiem jej powiedzieć, żeby nie przyjeżdżała. Ona zresztą i tak zawsze robi co chce, nikogo nie słucha. Muszę dzisiaj poćwiczyć jogę i pomedytować. Tylko to mi pomaga.

Odnośnik do komentarza

Świetne podejście IKAIKA! Trzeba brać byka za rogi i korzystać z chwili kiedy jest dobrze. Też wiele razy, jak jeszcze nie byłam świadoma, że mam nerwicę, chciałam spróbować sportów walki. Jednak jakoś nie miałam odpowiednio wysokiej motywacji. A jak jest źle, to co robić? Polecam tak samo ruszanie się. Podczas wysiłku wytwarzają się endorfiny i dzięki nim mamy dobre samopoczucie. Czyli tak samo jak po ziołowych tabletkach, tylko naturalnie! Oczywiście nie zawsze jest możliwość, żeby wyjść i się poruszać, np. w pracy nie za bardzo. Ale jak tylko jest taka możliwość, buty na nogi, czapka na głowę i w drogę chociażby na spacer. Ja tak robię jak czuję się mocno spięta i w głowie mam multum negatywnych myśli. Biorę wtedy na mp3 swoją ulubiona muzykę, która nastraja pozytywnie i skupiam się tylko na słuchaniu, a jak już poczuję się lepiej (mam tak zwykle po 30 minutach żwawego spaceru), to moge skupić się bardziej na otoczeniu. Myślę, że to dobra metoda na pozbycie się napięcia. Popieram i polecam sport na nasze nerwy.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×