Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie nadal do bani trzeci tydzień minął a tu poprawy nic a nic, jestem taka podminowana że nie mogę się zebrać w kupę i czuję się tak jakby coś miało się wydarzyć ze mną , odczuwam niepokój a może takie podminowanie musi być może ja muszę tylko uwierzyć w siebie i zacząć normalnie żyć a wszystko wróci do normy bo przecież ani nie umrę, ani nie zwariuję bo to tylko twór naszej wyobraźni podrzuca nam takie pomysły CO O TYM SĄDZICIE ?????????????

Odnośnik do komentarza

Hej Jak tam u Was? U mnie kiepsko, bylam u tego kardiologa znowu, powtorzyc badania, powiedzial ze nic nowego mi nie jest i naprawde mam sie nie martwic, jak to okresil mam *wrazliwe* serce i dlatego mam te kolatania i skoki pulsu, pewnie mial na mysli nerwice. Ja juz sama nie wiem od takiego czasu mialam tyle badan, ekg holterow echa i wszystko. A jak mi sie tak dzieje, to juz koniec, nie potrafie uwierzyc,ze to moze powodowac psychika. Dla mnie myli sie kazdy lekarz, dla siebie jestem powaznie chora na serce lub inne choroby,,

Odnośnik do komentarza

OFELIA11 :-) Jak będziesz tak głupio myśleć, to już nigdy nie będziesz dobrze się czuła. Lekarze, nie zawsze mają rację, ale na ogól mają. Nerwica to mecząca choroba, ale nie śmiertelna, natomiast nie leczona jest bardzo uciążliwa. Sama musisz podejść do swoich dolegliwości racjonalnie, a nie emocjonalnie. Najlepszym sposobem jest pisanie dziennika. Opisuj każdego dnia wszystko, ro robisz, co czujesz, opisuj opinie lekarzy, swoje badania itp., a potem to czytaj. jak czyta się takie zapiski, nabiera się dystansu, to jest to, czego Ci brakuje - dystans. Czytając masz wrażenie, że czytasz o kimś innym. zobaczysz tam wszystkie bzdury, które zalegają w Twojej głowie i upierasz się wierzyć tylko w te bzdury... Taka jest moja propozycja, ale oczywiście zrobisz, co zechcesz... Prócz tego terapia i leczenie. Jak zastosujesz się, to za rok będziesz zdrowa... Pozdrawiam :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Ewa, masz racje mnie przede wszystkim brakuje dystansu, jak mi to serce juz przeskoczy to od razu wpadam w panike, a teraz jeszcze 100x wieksza niz wczesniej, bo mam malutkie dziecko i np jestem z nim sama i dodatkowo sie nakrecam,ze cos stanie mi sie przy nim. Bardzo chcialabym isc na terapie, na jakies spotkanie z psychologiem,ale nie mam z kim zostawic maluszka i to krzyżuje plany. Bardzo pomaga mi to forum, jak napisze, to tak jakbym sie pozbyla ciezaru, tego ze zle sie czuje. U mnie jest jeszcze taki problem,ze maz nie wie co mi jest, znaczy wie,ze mam problemy z sercem i biore na to leki, ale nie wie ze mam tez problemy emocjonalne. Czesto jak juz zaczynam panikowac,ze cos mi jest, to mowi,ze ja sobie zawsze cos wymyslalam i zakladam najgorsze, on ma silny charakter i nawet ciezkie sytuacje nie wzbudzaja w nim emocji, nie mam co ukrywac, ze jest zapatrzony na siebie. Nawet jak ktos bliski ma problem albo choruje to dla meza najwazniejsze jest sie wyspac albo cos zobaczyc w tv, naprawde czasem mu tego zazdroszcze, tego braku nerwow i emocji. Kiedys w ciazy dostalam silnych boli i wezwalam sama karetke, zadzwonilam oczywiscie od razu do meza,ale powiedzial,ze przyjedzie dopiero jak zalatwi sprawe z klientem,, bardzo sie balam a dodatkowo nigdy nie bylo u mnie pogotowie, wiec to dodatkowo napedzilo moj strach. Takze nie mam co mowic jemu, bo mnie nie zrozumie. Czasem powiem cos mamie,ale ona uwaza, ze powinnam byc silna i na nic nie narzekac. A ja sama wiem,ze musze byc taka dla dziecka. Dobrze,ze mi podsunelas mi ten pomysl z dzienniczkiem, przeciez jak przeczytam cos, co np wpisalam pod wplywem emocji, to potem jak to przeczytam jak bede spokojna, to moze mi sie to wydac wlasnie glupie, Tak jest chyba w nerwicy,ze sie nie wierzy lekarzom i ja im nie potrafie uwierzyc i jeszcze dochodza mi jakies nowe dolegliwosci. Na pewno wierze w to co mowisz,ze moge z tego wyjsc. Pozdrawiam Cie serdecznie

Odnośnik do komentarza

OFELIA11 Ja mam męża podobnego do Twojego. Choroba jest po to, żeby ją leczyć i wyleczyć i koniec na tym. Sam nie narzeka i moje narzekanie go nie interesuje. To smutne, ale ludzie często źle się dobierają i już. Masz dziecko, ale nie żyjesz dla dziecka. Żyjesz dla siebie. To Twoje życie. Kiedyś dziecko stanie się dorosłe i odejdzie do swojego świata i życia i jak teraz nie nauczysz się żyć dla siebie, wychowując i kochając dziecko, to co Ci zostanie. Poza tym jeżeli stale będziesz jęczeć, że źle się czujesz, a przecież nie umarłaś i nie umrzesz na nerwicę, to nikt nie będzie traktował Cię poważnie. Nerwica, to paskudna choroba, a życie jest szczęśliwe tylko chwilami, więc musisz wyleczyć się dla siebie. Wyłącznie dla siebie. To powinien być Twój priorytet. Nic nie jest ważniejsze. Absolutnie NIC!! Nie będziesz ani dobrą matka, ani dobrą żoną, ani dobrą córką, ani dobrą koleżanką, dopóki nie wyzdrowiejesz, dlatego nie ma nic ważniejszego. Co do terapii, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś chodziła z dzieckiem. to tylko 40 -60 min. Wsadź dziecko do wózka i umawiaj się w czasie, kiedy Twój maluszek śpi. Na takich sesjach jest cicho, tylko rozmawiacie. No może na początku popłaczesz sobie, ale przecież nie będziesz wrzeszczeć, wybijać szyb, czy tarzać po podłodze. Dziecko nie obudzi się. A jak Twoje dziecko już nie jeździ w wózku, to zabierz ze sobą kredki, blok, zabawki i ono zajmie się sobą. Zawsze masz możliwość pomóc sobie. Musisz tylko chcieć... buziaczki :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Hej faktycznie długo mnie tu nie było ale miło basiu że o mnie pamietasz,haha tak czasem jak mam czas to was podczytuję.ale znów mam do nadrobienia i muszę usiaśc kiedy i dokładnie poczytac co u was bo prawde mówiąc to sie za wami stęskniłam.ja padam z bólu bo mnie korzonki zaatakowały i wiecej lezę niż chodzię ale co zrobić,wcześniej byłam przeziebiona i to bardzo i tak jakoś leci a co do nerwicy to radze sobie ciutke lepiej ale to też zalezy od dnia.no jak narazie to was wszystkich pozdrawiam i tych nowych i starych formułowiczów i nie chodzi mi wiek hahahah wiecie to chyba.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich Hej Gracja nie wystraszyłaś nas a bynajmniej mnie ale rzeczywiście od pewnego czasu jakieś pustki na forum. Ja wczoraj wieczorem też się tak dziwnie czułam do tego czułam takie jakieś przymulenie, jakby odrealnienie ale jeszcze żyję to znaczy, że żyć chyba będę i dzisiaj też nie za ciekawie się czuję ale nie ma co się nad sobą użalać bo to nic nie da. Oglądałam pogodę to u mnie bynajmniej niskie ciśnienie, także to też daje jakieś skutki uboczne.

Odnośnik do komentarza

Pisze ponownie bo chyba pomyliłam fora;) Jestem *nerwuska* Aktualnie odstawiam sulpiryd (juz nie działa aktywizująco i mam mlekotok) i mam przepisany mirtor oraz triticco. Jestem w złej formie...mam lęki , odczuwam ciagły niepokój o stan swojego zdrowia. Strasznie sztywnieje mi szyja i kark po prawej stronie, robilam wyniki itp ale dalej sie boje , szukam głębszych przyczyn, obwaiam sie najgorszego...popadłam w pętlę strachu, rano budzę się i boję sie ze mnie zacznie boleć szyja. Czytałam na forum że wiele osób obciążonych nerwicą odczuwa tego typu sztywności mięśni. Choruje od 2 miesięcy na nerwicę, mam sporo objawów somatycznych które napędzają błędne koło niepokoju i lęków nerwicy. To straszne , zaniedbuję swoje obowiązki, na szczęście mam wyrozumiałego męża. Czy ktoś z Was miał podobne dolegliwości?

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich nerwusków. Od jakiegoś czasu czytam fora na temat nerwicy, ale nigdy nie odważyłam się napisać o sobie. Nerwica dopadła mnie w wieku 33 lat, czyli 5 lat temu i od tamtej pory jest coraz gorzej, a może raczej było do ubiegłego roku. Moje objawy to dodatkowe skurcze serca w czasie stresu, albo krótko po takiej sytuacji, ból brzucha, mokre dłonie, zawroty głowy a ostatnio jeszcze momentami mam takie uczucie jakbym się zawieszała, jakbym za moment miała zapaść w sen. Nie mam z kim w rodzinie porozmawiać o mojej chorobie. Próbowałam opowiedzieć o tym mężowi, ale widzę, że nie zrozumiał mnie. Nazywa to fanaberiami, tzn. ten mój paniczny, niczym nieuzasadniony strach. Wszystko zaczęło się od złych wyników badań. Już widziałam siebie w trumnie a mam małe dzieci, którym jestem potrzebna. Skończyło się na szczęście na samym strachu, rozmaitych badaniach, ale ta trauma obudziła tą okropną bestię - nerwicę, która zawładnęła moim życiem. Boję się chodzić do lekarzy. Serce wali mi wtedy jak oszalałe. Moja doktor rodzinna wysłała mnie na ekg tak się przeraziła mojego pulsu, kiedy przyłożyła stetoskop podczas badania. Serce mam zdrowe - miałam robione ekg, echo, holtera przez 48 godzin i nic. Pani kardiolog stwierdziła nerwicę i kazała pić melisę. Nie powiem brzydko co mi daje melisa, ale wiem jedno że potrzebuję czegoś mocniejszego, żeby na moment wrócić do równowagi. Rozmawiałam z panią prezes w mojej firmie i opowiedziałam jej kiedyś przy kawie o moich problemach. Ona bardzo wiele przeszła w życiu, to mądra kobieta. Okazało się, że w okresach nieszczęść, silnych stresów pomagała sobie psychotropami i wszystko przechodziło. Ja kiedy poprosiłam lekarkę o jakieś leki, o pomoc to spojrzała na mnie jak na narkomankę i jak już wspomniałam kazała pić melisę. Szefostwo w mojej firmie się zmieniło, ale nadal mam kontakt z dawną panią prezes. Ostatnio namawiała mnie, żebym poszła do psychiatry - nie chwalić się nikomu, nawet mężowi tylko iść. Długo rozmawiałyśmy, tłumaczyła mi, że nie powinnam się tak wszystkim przejmować, że te wszystkie sytuacje mam dzielić na 4, bo za kilka dni tak właśnie spojrzę na to co dzieje się dziś. Kiedy zachorowałam na nerwicę mogłam tylko leżeć w łóżku - to najbardziej mi odpowiadało. Na siłę musiałam wstawać każdego dnia z łóżka, żeby zająć się dziećmi i domem, iść do pracy. Nie wychodziłam z domu, nawet z psem, nie spotykałam się ze znajomymi. Cierpiałam w milczeniu. Nie mogłam połapać się z rozumem, że ja zawsze taka silna, zawsze wszystkim pomagałam, załatwiałam za nich różne sprawy, mąż wyjechał na 2 lata do Anglii a ja sama z dziećmi i jeszcze zrobiłam kapitalny remont mieszkania, kupiłam nowe meble. Jak to się mogło stać, że niemal z dnia na dzień zwinęłam się w kulkę i tak pozostałam. W dalszej części napiszę Wam jak zaczęłam walczyć i co z tego wyszło. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, ale się nie poddam. Dzisiaj jestem silniejsza niż rok temu i mam nadzieję, że każdego dnia będzie lepiej.

Odnośnik do komentarza

Zuzka gdybym w polsce sluchal tych konowalow ,to bralbym psychotropy i tylko sie uzaleznil a wciaz wszystko by wszedzie bolalo i cisnienie skakalo ...powiem wiecej ,mi juz tramal podawali ,bo skrecalem sie z bolu.Gdy przetlumaczylem wszystkie karty popytu w szpitalach na jez.niemiecki i zawiozlem do kiemiec to mieli poprostu ubaw czytajac to,jak mnie tu leczyli..W polsce jak nie wiedza juz co zrobic to do psychologa albo psychiatry wysylaja......

Odnośnik do komentarza

No ja dzięki Bogu nie mam nadciśnienia, u mnie raczej sytuacja odwrotna, mam niskie ciśnienie. Nie mam za bardzo pomysłu do jakiego lekarza miałabym jeszcze iść. Lekarka rodzinna zleciła mi tyle badań, że w laboratorium kobieta powiedziała, że jeszcze takiej serii nie widziała. Nic szczególnego nie wyszło. Moim największym problemem jest to, że nie umiem zapanować nad strachem. Siedzę i tłumaczę sama sobie, że to zwykła sytuacja, że przecież spotykam dobrych ludzi na swojej drodze i pomału się uspokajam a za moment znowu mam ściśnięty ze strachu żołądek. Zaczęłam na siłę wychodzić z domu. Pierwsze wyjścia z psem, czy odprowadzenie dziecka do szkoły to było jak powolne umieranie, no dramat po prostu. Ktoś spojrzy z boku i popuka się w głowę, że niby w czym problem. Ja sama nie wiem w czym i bardzo chcę żyć normalnie.

Odnośnik do komentarza

Bez urazy Kielce ale właśnie niemieckie konowały doprowadziły by mojego męża do śmierci bo akurat był w Niemczech i tam mu się przytrafiła choroba - nagła i poprzez złą diagnozę był zle leczony i dopiero powrót do Polski na Jego żądanie uratowało mu życie a lekarze polscy byli zdruzgotani taką diagnozą. Także konowały są wszędzie i złe diagnozy. Polska akurat ma bardzo dobre wyniki w leczeniu chorób serca i diagnostykę w danym kierunku , na pewno żadnego człowieka nie wyślą do domu jak jest zagrożenie życia . Tak samo bym mogła pisac o * wtopach * służby zdrowa w Szwecji czy Norwegii i to tez były były przekazy z * pierwszej ręki *. Tylko jedno zdanie napisze odnośnie czekania na badania w Szwecji , czas oczekiwania na gastroskopię w tymże kraju trwa PÓŁ ROKU , czy to sie nie można wykończyć samym czekaniem ?????????

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×