Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich borykam się z tym samym problemem mianowicie nerwica lekowa już ponad rok jak wróciła po ponad dziesięciu latach spokoju tyle że ze zdwojoną siłą mam chyba wszystkie z możliwych objawów tej choroby tylko nie mam sił żeby już z nią walczyć ani leki ani psychoterapia która okazała się totalną porażka nie pomogły nie wiem już co robić może tu na forum znajdzie się ktoś kto podpowie cokolwiek co mogłoby mi choć trochę pomoc z góry dziękuję

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry! Postanowiłam przyłączyć się do forum w ramach psychoterapii. Myślę, że nigdzie nie znajdę tyle zrozumienia , co pośród ludzi, których spotkało to samo. Z nerwicą lękową walczę od 2 lat, ale ale dopiero pół roku temu została ona u mnie zdiagnozowana prawidłowo. Wcześniej wałęsałam się od lekarza do lekarza, wykonałam setki badań: krwi, prześwietleń i tomografii. Od każdego kolejnego specjalisty odchodziłam z kwitkiem, a przy każdej następnej wizycie lekarz rodzinny patrzył na mnie, jak na wariatkę. Wszystkie wyniki były w porządku, a ja ciągle czułam się zmęczona, nieszczęśliwa i zlękniona. Wszystko po kolei mnie bolało, drętwiały kończyny, brakowało oddechu, kręciło mi się w głowie. Najgorsze jednak były noce, budzenie się w ciemności i zupełnej ciszy z okropnym kołataniem serca, bólem głowy i dusznością. Pojawiły się też codzienne bóle w mostku i kłucia serca. Pomimo tego, że już od dłuższego czasu jestem świadoma swojej choroby i tego, że wszelkie dolegliwości są właśnie nią spowodowane, ciężko mi samej sobie wytłumaczyć, że to tylko wymysł chorej głowy. Ciągle gdzieś w powietrzu czai się lęk, że jednak któryś z objawów to wynik jeszcze jakiejś innej choroby, a niestety nie zostanie ona u mnie zdiagnozowana, bo wszyscy teraz będą każdą moją dolegliwość tłumaczyć nerwicą. Jest to okropne poczucie takiego nieustającego zagrożenia. Mam 22 lata, a nie potrafię cieszyć się życiem, bo każdą sekundę dnia wykorzystuję na zamartwianie się. Najbardziej jednak nie lubię takich momentów, kiedy czuję, że nadchodzi atak lęku. Boję się go tak panicznie, że czasami myślę, iż sama go wywołuję. Taki lęk przed lękiem. Często wieczorem, tuż przed zaśnięciem myślę sobie o tym, jak kiedyś beztrosko i bezproblemowo udawało mi się zasypiać - przykładałam głowę do poduszki i po chwili już słodko spałam. Teraz mój wieczorny rytuał zaczyna się od kilku ukłuć serca i bólu w mostku, by przejść przez godzinne, czasami dwugodzinne ataki duszności, graniczące niemalże z uduszeniem. Wiem, że może to się wydać głupie, ale w obecnej sytuacji jedynym moim marzeniem jest to, żeby chociaż raz od dwóch lat zasnąć beztrosko i nie budzić się w środku nocy z atakiem paniki...

Odnośnik do komentarza

Też walczę z nerwicą lękową, gdy pomyśle o moim lęku zaczynam mieć bóle brzucha(wzdęcia),skurcze,szybsze bicie serca.Najgorzej jest jak w środku nocy się obudzę i zacznę rozmyślać to wtedy już mam po spaniu.Ale zauważyłem że bardzo mnie uspokaja muzyka,spacer.Miesiąc temu walczyłem z całą masą objaw ale staram się nie myśleć o lęku i jakoś przechodzi.Nerwica mnie strasznie osłabiła i zdarza mi się ze mam bóle głowy(skroń) oraz problemy z oczami, bolą i widzę jak przez mgłę albo podwójnie i bardzo szybko zmęczony się robię.Czy ktoś też tak ma ?Pozdrawiam i dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Coś tu pusto i mało aktywnie. Czyżby *stara Gwardia* czuje się tak dobrze, że nie zagląda na forum. Magdzik, co u Ciebie? jest lepiej :-). Basia, Wiola, Kasia i wszyscy pozostali odezwijcie się :-) Cinek :-) Pozdrawiam Cię :-) Wiecie, co! Może to nie jest pocieszające, ale nerwicy nie można wyleczyć. Tego nie da się wyleczyć! Jedyne, co można zrobić, to złagodzić jej objawy, zmieniając sposób życia, sposób myślenia, sposób patrzenia na świat i tak dalej. Dostajemy leki jak mocno zjeżdżamy w ciemność, i każą iść na psychoterapię. Te leki są po to, żeby złagodzić objawy, ale nie wyleczyć. Natomiast psychoterapia ma nas nauczyć tego innego patrzenia i odbierania wszystkiego, co wokół nas się dzieje. Jedyny sposób, żeby nie zjeżdżać w ciemność, to nie dopuszczać do stresujących sytuacji i nie przejmować się wszystkim, na co nie mamy wpływy. Jeżeli nie nauczymy się żyć z naszą ukochaną nerwicą, to ona stale będzie wracać. To taka wredna choroba, ale zapewniam wszystkich, że można pozbyć się tak przykrych objawów jak lęki, zawroty czy bólę głowy, odrealnienia, itp. Życie zawsze i wszystkim ludziom rzuca kłody pod nogi, to w jaki sposób będziemy na te rzucane kłody reagować, tak będziemy się czuli. Żadne leki nie pomogę, jak sami swoim myśleniem i zachowaniem będziemy zapraszać nerwicę do siebie. Podstawowa zasada, to nauczyć się *NIE PRZEJMOWAĆ SIĘ RZECZAMI NA KTÓRE NIE MAMY WPŁYWU* oraz nauczyć się *wyprowadzać wnioski ze swoich smutków i błędów*, do tego nauczyć się *nieoglądania za siebie*. nie katować się tym czego się nie zrobiło, albo zmarnowało się *okazję*, bo to jest przeszłość i w tej przeszłości niczego zmienić już nie można, ale można nauczyć się myśleć, zanim coś się zrobi i tak jak przy prowadzeniu biznesu trzymać się zasady *przyczyna-skutek*. To łatwo się pisze, ale psychoterapia jest właśnie po to, żeby nauczyć się żyć w sposób kontrolowany i spokojny. To jest jedyna możliwość niezapraszania nerwicy do siebie, bo ona do końca naszych dni będzie czuwać i czekać na nasze potknięcia. Zapewniam Was, że z nerwicą można zupełnie normalnie żyć i być szczęśliwym i życie będzie bardzo dobre, jak będzie się przestrzegać zasad nie zapraszania jej do siebie. Pozdrawiam Wszystkich i życzę przemyśleń i spokoju :-D Ewa

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich Mnie dzisiaj obudziła ta potworna pustka w głowie i natłok myśli okropne jak każdy inny objaw ale jeszcze żyję to chyba dobrze. Mam do was pytanko czy wy mieliście lub macie tak że każda sekunda waszego życia to czas poświęcony na rozmyślaniu o nerwicy? a może to tylko ja popadam w paranoje bo nie mogę o niej zapomnieć a macie skuteczne sposoby jak to zrobić ?

Odnośnik do komentarza

SYLWIA, znam te zawroty bardzo dobrze. Kiedyś tak się ich bałam że za każdym razem pędziłam na pogotowie, a tam mieli mnie już dość. Teraz jakos się zmniejszyły, ale owszem możliwe są aż tak silne zawroty głowy od nerwicy. Te myśli też...to wrażenie, że umrzesz, że coś się z Tobą dzieje. Mozesz znaleźć kilka info na moim blogu, zapraszam:) http://www.sandrapietron.pl/

Odnośnik do komentarza

Cześć wszystkim. Nadal nie wiem co mi jest, najprawdopodobniej jakaś nerwica. Zaczęło się od pojedynczych napadów, które po chwili mijały np. stojąc w sklepie w kolejce, nagle zaczęło robić mi się słabo i miałam wrażenie że zemdleje, ale jak mówiłam..to po chwili mijało. Ok. 3 tygodnie temu miałam atak. Wracając do domu nagle w głowie zrobiło mi się tak jakoś dziwnie, serce mi strasznie szybko waliło, miałam wrażenie że za chwilę zemdleję, biegłam i nie czułam tego że biegnę, za to czułam zmęczenie spowodowane biegiem. Doszłam do domu i zasnęłam. Od tego ataku już tak mi zostało. Cały czas mam wrażenie że mnie tu nie ma, niby wszystko robię i normalnie rozmawiam, ale to wrażenie ciągle jest..tak jak by mnie tu nie było, poza tym cały czas się boję że zemdleję, że zabraknie mi zaraz powietrza, w głowie mi tak jakoś dziwnie i to uczucie..że mnie tu nie ma. Wczoraj tak mi się to nasiliło że trafiłam na pogotowie, dostałam tabletki przeleżałam 3 godziny na sor i wyciszona wróciłam do domu, było trochę lepiej ale to uczucie/wrażenie wcale mi nie odpuszcza:( Poza tym przez to uczucie i strach przed zemdleniem nie wychodzę z domu, ledwo wyjdę z klatki i już mi panika wzrasta, teraz to nawet siedząc w domu mam tak samo. Jest coraz gorzej. Czy to na pewno jest nerwica? Mam dopiero 22 lata i jestem załamana. Chcę się pozbyć tego uczucia że mnie tu nie ma, ten strach. Dostałam lek jakiś *pro...coś tam* i dziś wzięłam sama 2 tabletki bo znów atak mi się zaczynał. To myślenie nie chce wyjść z mojej głowy! Staram się robić inne rzeczy by odciągnąć uwagę, ale to uczucie obcości i że zaraz powietrza mi zabraknie nie daje mi żyć. Ja tak dalej nie potrafię, przeraża mnie to.Nie potrafię tak żyć:( Może ktoś z was miał tak samo? Jak sobie radzicie? Co robić?

Odnośnik do komentarza

Cinek90, miałam przeprowadzane wszystkie badania kardiologiczne. Sprawdzane ciśnienie, miałam również Holtera i nawet usg serca. Lekarz stwierdził, że tak zdrowego serducha już dano nie widział. Wyszły mi tylko dodatkowe uderzenia, ale to moja uroda, a nie żadna choroba, czy wada. I oczywiście może to też być wynikiem stresu i nerwów. Czasami nie mogę aż uwierzyć, że takie silne objawy i pogorszenie stanu zdrowia może być spowodowane problemem psychicznym...

Odnośnik do komentarza

Hejka no ewuś wywołałas mnie bo tak czytam i czytam i nie chce mi się jakoś pisać,u mnie jakoś chyba lepiej ale nie fizycznie,,,lepiej psychicznie ,wychodze już wiecej nawet i nie ma już lęków tylko czasem i to nie takie silne jak kiedyś.ale zeby jeszcze czuc sie fizycznie dobrze to jeszcze troche pracy nad sobą trzeba zrobić...no niestety.ale nie ma co narzekac tylko brać sie do kupy i musi byc lepiej,co raz lepiej.....teraz jesien to człowiek taki jakiś rozbity ale to chyba normalne teraz.ja mam pytanko bo ktoś mi polecił mleczko pszczele ze jest dobre na pamiec i koncentracje,poprawia obniżoną sprawnosc fizyczną i psychiczną a także odporność.jesli ktos brał to porosze o radę.bo moja znajoma to bierze i bardzo sobie chwali.ja tez mam ochotę sprubować bo jak nie zaszkodzi to pomoże chyba co???jak myślicie??pozdrawiam.ewuś a co u ciebie???u basi???kasi i naszej starej paki????pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

Zuziaczek :-) My nazywamy to *odrealnieniem* i to co opisujesz my wszyscy bardzo dobrze znamy. Jesteś bardzo młoda, ale musisz iść do lekarza. Musisz mieć przeprowadzone badania wykluczające inne choroby (takie badania, to formalność i konieczność) i leczyć nerwicę. Dostaniesz lekarstwa i koniecznie musisz pochodzić na psychoterapię. Jak podejdziesz do swojej nerwicy poważnie i systematycznie będziesz się leczyć i chodzić na terapię, co najmniej przez rok, a później będziesz szanować swoją wrażliwa naturę, to takie objawy jak opisałaś mogą do Ciebie nigdy więcej nie wrócić, ale żeby nerwica nigdy nie wróciła, wszystko zależy od Ciebie i Twojego stosunku do choroby. Gracja :-) U mnie jest dobrze. Też mam kłopoty z pamięcią i ze wzrokiem. Byłam u lekarza i zapewniono mnie, że te zaburzenia pamięci i chwilowe pogarszanie wzroku, to zdecydowanie wynik nerwicy. Od jakiegoś czasu rozwiązuję dużo krzyżówek i takich tam innych łamigłówek i pamięć zdecydowanie się poprawiła. Ostatnie przeżycie miałam ze złamanym zębem, ale za jedyne 800,-zł mam śliczny, nowy sztuczny ząb i właściwie nie różni się od moich prawdziwych zębów. Przez jakiś czas na pewno nie będę żarła orzechów! A ja tak je lubię... :-)) Pozdrawiam i buziaczki :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Cześć! Jestem tu nowa, ale chyba jakiś czas szukałam takiego miejsca, w którym można by było normalnie porozmawiać o nerwicy. Moja przygoda zaczęła się 3 lata temu, kiedy postanowiłam rzucić studia przy braku wsparcia ze strony mojej rodziny. Moja matka była bardziej zajęta despotycznym facetem, który tyranizował naszą rodzinę w tym i mnie. Ja zaczęłam jak najczęściej wychodzić z domu i nagle zaczęły się pojawiać różne przypadłości. Po pierwsze ból serca i drętwienie lewej ręki. Badania nic nie wykazały, a wręcz wyszło na to, ze jestem bardzo zdrowa. Potem miałam pierwszy atak- przez 15 minut nie mogłam wstać i poruszać kończynami. Potem zaczęłam się bać, wciąż czegoś. Do tej pory łapię się na tym, że jak nagle dojdzie do mnie iż nie mam się już czego obawiać- czuję się źle i zaraz wyszukuję sobie kolejnego powodu do zmartwień. Mam ogromne problemy ze snem, zanim zasnę potrzebuję 2-3 godzin, bo nie mogę przestać się bać, nie potrafię złapać oddechu, z nerwów zaczeły wypadać mi włosy- musiałam przejść terapię dermatologiczną. Kiedyś próbowałam leków, ale było jeszcze gorzej- nie jadłam, a gdy budziłam się w nocy wydawało mi się, ze cały pokój się trzęsie. Jestem już bardzo zmęczona, ataki co jakiś czas się powtarzają, ale staram się je jakoś łagodzić. Gdy mam więcej na głowie- jest lepiej. Ale przez te obawy, niedobory w śnie nie potrafię się zmobilizować. Jak z tym żyjecie ? Czy można się zaprzyjaźnić z nerwicą?

Odnośnik do komentarza
Gość jamajka111

Hej :) ja tez jestem tu nowa, miło mi was wshystkich poznac:) Ulicasezamkowa - najgorsha w tym wshystkim jest niewiedza o nerwicy lękowej i o tym co się z nami dzieje. Ja dopoki nie wiedzialam nic o nerwicy lękowej i kompletnie nie mialam pojecia co sie ze mna dzieje, swiat walił mi się z dnia na dzien coraz bardziej... Kiedy podjełam leczenie farmakologiczne było dobrze ale tylko na chwile... kiedy przestałam brac leki wshystko wrociło po pewnym czasie...ten lęk, strach...nie da sie tego opisac... męczyłam się bardzo długo...a życie uciekalo mi przez palce! ... Kiedy chodzilam do jednego psychiatry, drugiego i trzeciego- mialam swoje 15 minut, dostawałam recepty i wychodzilam za kazdym razem z niewiedza... az w koncu sama dla sieie stałam sie psychologiem, postawilam sobie diagnoze i wcale sie nie mylilam.Czytalam ksiazki na ten temat, artykuly itd... Stwierdzilam ze sprobuje psychoterapii...ze za wshelka cene chce wyjsc z tego dziadostwa bo jestem zbyt młoda zeby marnowac swoje zycie na lęk, strach, panike! Mam wspanialego 3 letniego synka i to on był i jest moim bodżcem do dzialania!!! Podjęłam psychoterapie i dzięki współpracy ze wspaniałą panią psycholog moj swiat nabral kolorow:) Tak bardzo nastawila mnie pozytywnie do zycia, wytłumaczyła wiele rzeczy i to że tak naprawde nic nam sie nie dzieje! tylko trzeba w to uwierzyc, w to że jetesmy silni i za wshelka cene chcemy byc shczesliwi!! nie wolno utorzsamiac się z nerwicą,lękiem, strachem- trzeba stawic im czoła i udowodnic że tak naprawde są niczym! ...Dzięki wiedzy jaka nabyłam i pomocy pani psycholog, mamy, męża i przyjaciół już się nie boje!! :)) pare razy lęki chciały wrócić, stawiłam im czoła i znikały shybciej niż przychodziły :)) życzę wshystkim siły i wiary w siebie!!!

Odnośnik do komentarza

Widzisz cudzoziemka... ja mam kłopot taki, że mam cholerne objawy somatyczne... i co śmieszne zrobiłem holtera ciśnienia i wyszło nadciśnienie.... teraz jeszcze muszę zrobić gastroskopię bo albo mam wrzody albo przepuklinę :/ No ja też akurat na szczęście serce mam w porządku ; ) Zuza słuchaj ja miałem podobnie... złapało mnie w kuchni, z jakiegoś oszołomienia położyłem się spać i wstałem z tym gównem.... Ale powiem ci, że z lęków da się wyjść-wiem po sobie ; 0 Oczywiście w 100% z tego nie wyszedłem no ale.... ; ) Aha i powiem wam tyle.... nie bierzcie jakiś gównianych lekarst, jak już to sprawdzone, działające proszki-o ile już musicie. A dlaczego? wiem z w własnego doświadczenia jak to działa... brałem kilka dni psia krew hydroksyzynę, i fajnie na początku było ok... dopiero jak o 23: 00 nie zadziałała tabletki to wpadłem w panikę i dup... 112... oczywiście na pogotowiu wypiścili mnie o 1 w nocy bo ekg nic nie pokazywało... Tak, że nie warto bawić się w jakikolwiek *rutinoscorbin*. nie mówię tu o psychotropach bo nawet ja mam je przepisane ale oczywiście nie biorę :D (bo się boję). Ok jest 21:30 na osi, idę lulu.... trzeba rano do pracy wstać. Jutro wpadnę to poopowiadamy co nieco panie i panowie ; ) Gute Nacht meine freunde! Tak, że

Odnośnik do komentarza

Dzięki za odpowiedź jamajka! może faktycznie powinnam zainwestować trochę, by na przyszłość mieć mniej problemów, ale widzę, że cholernie ważni są też ludzie, którzy cię wspierają. u mnie ciężko kogoś takiego znaleźć, bo niestety- mało kto chce mi wierzyć. moja mama też kiedyś chorowała, ale ona uważa, że moja nerwica wynika z nadużywania alkoholu- parę lat temu, gdy miałam dużo problemów rodzinnych dość często imprezowałam. teraz piję okazjonalnie, bardzo rzadko, a objawy są coraz gorsze niestety.

Odnośnik do komentarza

Ulicasezamkowa, niestety przy nerwicy jest tak, że najlepiej nie pić wcale. Małe ilości alkoholu wzmagają objawy nerwicy, występują wtedy przede wszystkim duszności, drętwienie kończyn i zawroty głowy. Istnieje też opcja picia na umór, ale tej raczej nie polecam:) Niestety objawy nerwicy nie należą do najprzyjemniejszych...Moje pierwsze myśli, kiedy na początku budziłam się z dusznościami albo czułam ostre kłucia w sercu to było: *Boże, jestem na coś chora i umieram*. Teraz, kiedy przeszłam już wszystkie możliwe badania i wiem, że ze strony chorób fizycznych nic mi nie grozi, łatwiej mi wytłumaczyć sobie, że każde drętwienie, ból głowy, czy w mostku, to po prostu objaw nerwicy i kiedy dobrze się postaram, mogę go zwalczyć i go opanować. Od jakiegoś czasu staram się nie przejmować sprawami, na które nie mam wpływu, a które do tej pory mnie stresowały i spędzały sen z powiek. Staram się robić więcej dla siebie, poświęcić sobie maximum czasu na to, co lubię i co mnie pochłania. Po 2 latach przerwy wróciłam do biegania, które przerwałam ze względu na strach, że przy wysiłku fizycznym coś mi się może stać. Powoli wraca kondycja fizyczna, ale po takim ostrym bieganiu, również lepiej czuję się pod względem psychicznym. Słucham też coraz więcej muzyki, czytam książki, na przeczytanie których nie miałam dotąd czasu. I przede wszystkim rezygnuję z nadmiaru obowiązków, które były na mojej głowie od 4 lat. Studia dzienne, dwie prace, zajęcia dodatkowe i jeszcze czas dla rodziny i przyjaciół...Teraz nie biorę już wszystkiego na siebie, kiedy wiem, że nie dam rady czegoś zrobić i wywiązać się ze wszystkich obowiązków, mówię wprost: *Słuchaj, przykro mi, ale nie dam rady. Może poprosisz kogoś innego? Ja z chęcią pomogę Ci następnym razem.* Asertywność i lekki egoizm są naprawdę wskazane przy tej chorobie. Ja również nie zażywam żadnych medykamentów. Kiedyś przepisano mi hydroksyzynę , która nie działała, a ja miałam napady lęku, że umieram, bo nie pomaga mi tak silny lek. Później przepisano mi xanax, po którym nie potrafiłam funkcjonować, gdyż najnormalniej w świecie zasypiałam na stojąco. Teraz w krytycznych sytuacjach zażywam ziołowe tabletki, głęboko oddycham i staram się samokontrolować. Moja niechęć do psychotropów wynika też chyba z tego, że chcę sama zwalczyć teo dziadostwo i nie być od niczego zależna:)

Odnośnik do komentarza

Hejka kochani i blondyneczka,pamiętam pamiętam.ja się dziś też czuję fatalnie,teraz jeszcze doszło to odrealnienie i czuję sie jakbym była we śnie.okropnośc ale ja myślę że to przesilenie jesienne tak się nam daje we znaki.pozdrawiam.pytałam czy zna ktoś mleczko pszczele ale nikt nic nie pisze ze zna to chyba sama to kupię i sprubuję,ponoć bardzo dobre na takie jesienne pogorszenia jak u nas.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×