Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, mieliście coś takiego kiedyś, jak wam pulsowało coś silniej w jednym miejscu? ja tak mam teraz w sercu, uderzenie mego serca jest nagle silniejsze jak przy tym pulsowaniu i się normuje, oczówam to, kiedyśraz czy dwa w roku się zdarzyło, a teraz mam tak od powrotu ze spaceru koło 20stej. co kilka minut. i przestać ne może, nie mam przy tym lęków ani się tego nie boję ale przeszkadza mi to,

Odnośnik do komentarza

Basia :-) Fajnie, że jesteś. Na te jelita, to najlepszy jest DUSPATALIN. to lek, który leczy jelita jak masz niestrawność, ale tez jest bardzo dobry przy tzw, zespole jelita wrażliwego. Ja mam to zawsze. Kiedyś, tak bardzo i często bolał mnie brzuch i zlecono mi takie mało humanitarne badanie jelit i jak poszłam po wynik, to lekarz powiedział do mnie, że *tylko spokój może m,nie uratować*. miałam obkurczone jelita na całej długości i ten DUSPATALIN był i jest cud-lekiem :-0 Magdzik, to nerwicowe. Ja na to dostaje ATENOLOL50 już 8 lat. Po tym ATENOLOLU serce bije normalnie i ciśnienie też mam 120/80, a miałam za niskie. Ten lek to betabloker i ja będę brała go do końca życia, ale dobrze się po nim czuję i kosztuje tylko 3,40zł. Ja nie lubię leków, ale czasem nie ma innego wyjścia... Buziaczki dla wszystkich i dobrej nocy :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Hej Basia zaczelas brac leki po przerwie-byc moze dlatego masz cos z jelitami? napewno przejdzie:) Magdzik widzisz mi w sumie po nerwicy zostalo szybkie bicie serca, i mialam tak czasem jakby sie zatrzymywalo ,takie nie rowne bicie.Zglosilam to lekarce ,zrobili ekg wtedy i dala mi propranolol,ktory biore do teraz i wszystkie te objawy zniknely. Ale mam to nadal ciagle brac, tylko polowke dziennie. I sama niewiem jak dlugo mam to brac. Lek kosztuje 2 zl!!! hehe na caly miesiac. Ale jesli mam sie po tym lepiej czuc to musze :) wczesniej nigdy tak nie mialam, lekarz stwierdzil ze adrenalina sie do tego przyczynia itp. Jak Ci to bedzie wciaz przeszkadzac lub dojdzie szybki puls to powinnas skonsultowac to z lekarzem. U mnie zachmurzony dzis dzien, dzis gotuje bo mam na weekend gosci:) Milego dnia:)

Odnośnik do komentarza

Antonio - ja mysle ze jak wtedy wziąles tego tabsa, dostales takiego lęku ze sam o tym nie pamiętasz!! i to moglo spowodowac u Ciebie nerwice, pozniej wszystkiego zaczales sie bac(lęki), jak sam opisujesz, zamknales sie w domu itp...mysle ze ogromna krzywde sobie wyrzadziles biorac to...Tabsy to najgorsze gówno jakie moze byc, moj kumpel sie po tym zawiesil (ale on duzo bral) i 4 lata byl inny, nie wychodzil z domu, teraz czasem widze go,pracuje wiec uklada mu sie okej. Mysle ze powinienes sie udac na psychoterapie. Porozmawiaj z dobrym psychiatra ,powiedz mu wszystko co Ci sie wydarzylo i jak sie czujesz. To moze miec podloze wlasnie lęku psychicznego. Jesli kazali Ci brac leki antydepresyjne to widocznie tego potrzebujesz by wyciszyc organizm i pozbyc sie lękow i czuc sie fizycznie dobrze. Antydepresanty sa okej, czasem nam z nerwica ratuja zycie, tak jak mnie wyciagnely z tego:) Sproboj:) Pozdrawiam:))

Odnośnik do komentarza

No właśnie jak trochę lepiej zacznę się już czuć z tą mą chorobą to zgłoszę się na to usg serca i nerek. jejuuuu jak to wszystko się chrzani ze stresu i z tego wszystkiego!! dziś jadę na zakup[y przedszkolne, mały w poneidzialek do przedszkola idzie:) i chciałabym zacząć jeździć po mieście ale wiecie byłabym zdolna gydbym o tąś toaletę tak się nie bała bo jeszcze czasem mnie pogoni ale mam okres więc nie wiem czy to nei od tego

Odnośnik do komentarza

Kasia Ten PROPRANOLOL, który ty bierzesz i ten ATENOLOL, który ja biorę, to leki z tej samej grupy. Ja na początku tez dostawałam PROPRANOLOL, ale jego działanie jest szerokie. Ja czułam się po tym prawie dobrze, ale po badaniach, kardiolog zmienił na ATENOLOL, twierdząc, że ja mam tylko problemy z wysokim pulsem, czyli serce bije mi za szybko, a reszta jest w porządku, a ponieważ ATENOLOL działa wybiórczo właśnie na to za szybkie bicie serca, to zmienił mi na PROPRANOLOL na ATENOLOL i jest bardzo dobrze. Ja pamiętam, ze poczytałam o tym ATENOLOLU i było napisane, ze obniża ciśnienie, a ja i tak miałam niskie i ten lekarz wyjaśnił mi, ze u mnie serce bije za szybko na tle nerwicowym, a nie z powodu choroby serca i jak bija tak szybko, to często bije za płytko i dlatego mam takie rożne ciśnienie i jestem taka stale zmęczona, bo krew nie dociera tak jak powinna do wszystkich komórek. Zapewnił mnie, że ten ATENOLOL będzie lepszy niż PROPRANOLOL, bo on działa wyłącznie na to, żeby serce biło na tyle spokojnie i mocno, żeby krew była odpowiednio pompowana do całego organizmu. Na początku bałam się trochę, ale ten lekarz miał rację i moje problemy z za szybkim pulsem, wiecznym zmęczeniem i walącym sercem skończyły się i chociaż to mi nie przeszkadza, a że muszę brać już zawsze i systematycznie, to nic nie szkodzi:-) Jak sobie przypomnę, jak to serce mi waliło, to mi aż cycek skakał... a od tych 8 lat jest cudnie i żadnego zmęczenia od rana... :-)) Miłego dnia... :-)

Odnośnik do komentarza

Ewo a mialas robione ekg czy holtera? ja mam za tydzien wizyte i zapytam co z tym propranololem, bo wlasnie czytalam ze sa lepsze leki nowoczesniejsze od tego co ja biore hmm... w sumie ja niewiem czy beda mi kazac odstawic ten propranolol czy co, bo tez tak mialam ze mi cycka chcialo wyrwac hehe no i niby to wlasnie z tej adrenaliny tak mialam, ale teraz niewiem jakbym reagowala bez propranololu. no nic pojde to sie dowiem

Odnośnik do komentarza

Witajcie,ja dziś jestem taka umęczona że już nie mam siły,a dziś jeszcze goście,no ja zwarjuje.a wczoraj była u mnie ciocia z kuzynką i siostra.pojechali po 21 potem jeszcze wszystko posprzatałam a dziś ledwo zyję już.męczy mnie coś takiego jak co dzień mam taki młyn.ale cieszę sie ze tyle osób o mnie pamietało.teraz zrobię leczo na szybkiego i się na chwile połżę żeby mieć siłe na dalsze goscinności.ewa masz rację DUSPATALIN to bardzo dobry lek,jak nie jadłam to mi on pomógł.pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość baskabaska1

Dzięki Ewo, kupię sobie ten duspatalin, bo widzę, że dobrze go mieć w domu, bo jelito drażliwe to ja mam na okrągło ale nic nie robi w kierunku leczenia, a teraz to zjadlam śledziki i chyba mi zaszkodziły, bo syn ich nie jadł i nic mu nie było tylko mi, wyrzuciłam już je do kosza. Magdzik, takie pulsowania i pikania czy nawet drgania (nie wiem jak to nazwać) to u mnie codzienność, już nawet się nie skarżę, bo zaliczyłam to do normalności mojego ciala, w nodze ostatnio mi tak mocno drga jak już kiedyś pisałam i ciągle myślę, że mam telefon w kieszeni i wibruje...ale na zewnątrz nie widać tego drgania tylko stale muszę nogą ruszać, żeby nie czuć tego, bo to denerwujące jest. A jak próbuję zasnąć i leżę na lewym boku to stale w uszach słyszę mocne bicie serca...muszę się wtedy przewrócić na prawy bo inaczej nie zasnę, a tak jeszcze niedawno najczęściej zasypiałam właśnie na lewym boku i żadnych pulsów nie słyszalam. Kasia, ja ten swój lek zaczęłam brać ale znów tylko jedną tabletkę na początek, żeby mnie całkowicie nie zamuliło...haha... Gracja, trzymaj się przyjmująć jeszcze ciągle u siebie gości, jak widać dajesz radę, bo jak się musi to się wytrzyma!

Odnośnik do komentarza

Kasia :-) ja miałam wszystkie możliwe badania na serce i Holtera i EKG co miesiąc. Wyniki nie wykazywały choroby serca tylko nerwicę, to jednak lekarz ostrzegał mnie, ze takie niedokrwione serce może z czasem popsuć się i wtedy będzie poważny problem. Nerwica powodowała, że prawie stale czułam jak to serce mi wali i prawie stale drżałam w środku i byłam stale zmęczona, także jak zaproponował zmianę z Propranololu na Atenolol zapewniając, że będzie lepiej, to mimo, że się bałam nowego lekarstwa, to z nadzieją zaczęłam to łykać i faktycznie pomogło na to walące serce. Basia :-) Duspatalin jest na receptę, ale jak pogadasz w aptece, to Ci sprzedadzą i bez recepty, poza tym jak powiesz lekarzowi, że brzuch często Cię boli i masz ten zespół wrażliwego jelita, to na pewno Ci przepisze :-) Basia, Twoje przyzwyczajenie do dolegliwości i wytrzymywanie, to chyba nie najlepsze postępowanie. Tak myślę. Chyba lepiej, żebyś to wyleczyła lub leczyła, bo szkoda doprowadzić siebie do sytuacji, kiedy nie będzie już możliwości na naprawienie czegoś, co popsuje się na maksa. Uważaj na siebie :-) Wiola :-) przeżyjesz to i ciesz się, że masz tylu przyjaciół :-) pozdrawiam wszystkich :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Moje objawy codziennie juz (od poltora miesiąca) .. to: nudności starszliwe rano i wieczorem, takie nie do zniesienia, , niepokój i giga lęk ze umrę zaraz, stan mega wyczerpania od razu po wstaniu z łozka.. do pracy nie chodzę jestem na zwolnieniu już ponad miesiąc, niechęć do wychodzenia gdziekolwiek bo muszę leząc bo mi niedobrze, na samą myśl o robieniu rzeczy które zawsze lubiłam - czytanie, słuchanie muzyki- robię mi się mdło i niedobrze - uczucie jakby wszystko to mnie przytłaczało i było tego za dużo! ( w sensie ze za dużo rzeczy i myśli mam już w głowie i już mój mozg więcej nie przyswoi bo zwariuję!), nie mam siły sprzątać, zmyć naczyń i robić tego co nigdy nie było problemem, hipohondria czyli mistrzowsko opanaowana sztuka wyszukieania chorob w necie na podstawie w/w objawow i tylko jak pojawia się w wyszukiwarce - rak itd.. - serce mi zaczyan kolatac jak szalone! Tak bardzo się boje ze jestem chory na cos powaznego i o tym nie wiem.. i panicznie próbuje uchronić się przed śmiercią... to jest okropne.. wszyscy co przeszliście przez to wiecie o czym mowie.. z tym się nie da żyć.. poza tym rodzina ma już tego dosyć , wszyscy twierdza ze jestem zdrowy jak koń, jeździłem po wielu lekarzach :kardiolog, neurolog, internista, okulista, dermatolog, szpitale, pare razy bylem na izbie. I niby wszystko ok. Jestem na psychoterapi od 2 tygodni...psychiatra stwierdzil nerwice lekowa JaK Z TYM WALCZYC? czY MOGE BRAC XANAX SR 0,5 MG NA NOC DORAŹNIE JAK NIE MOGĘ ZASNĄĆ Z LEKÓW ALBO NIE WIEM Z CZEGO , NIE MOGĘ ZASNĄĆ...

Odnośnik do komentarza

Witaj Łukasz. a bierzesz jakies leki ?Dostales od lekarza? Spokojnie mozesz wziasc xanax , lub hydroxyzyne na dobry sen(dziala tez przeciwwymiotnie) jesli jest Ci nie dobrze.,mi po tym przechodzilo. Ja jestem wyleczona z nerwicy a mialam rozne objawy od atakow, mdlosci, serce...biegunki,zawroty glowy, drzenie, nie moglam ustac nigdzie itp. wiec wszyscy tu wiemy jak sie czujesz. Warto sie leczyc i wyjsc z tego, bo da sie!!! to nie bedzie trwac wiecznie:) Leki Ci pomogą. Ja tez bralam antydepresanty i przeciwlekowe do tego (tak jak ty xanax.) Poprostu musisz to wytrwac i prosze Cie nie wyszukuj w necie roznych dolegliwosci to to bez sensu nic Ci nie jest masz nerwice, wiec poco wyszukujesz a potem poprostu masz lęki.... nie nakrecaj sie , bo to Ci nie pomaga. Napisz jakie leki bierzesz:) zycze Ci powodzenia i wierze ze z tego nie bawem wyjdziesz. Jesli bardzo Cie mdli, to sprobuj miety, melisy, kropli zoladkowych, malox, ja sie tym ratowalam, troche lepiej sie czulam po tym.

Odnośnik do komentarza

Witam jestem tutaj nowa:)kiedys miałam nerwice uciszyla sie az ok 3 miesiace temu znowu mnie dopadal i ma coraz to inne rzeczy:( dzisiaj bolal mnie strasznie zaladek zdretwialy mi rece zimne stopy za jakis czas zimne rece i boli klata powiedzcie miewacie cos takiego rowniez????

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Przeczytałem dużo waszych wypowiedzi i sam postanowiłem podzielić się z wami moją historią. Zacznę od tego, iż * dobry aktor * to powinno być moje pseudo. Uważam tak ponieważ od chwili zachorowania (2000 r.) nikt z mojej rodziny, ani ze znajomych nie domyśla się że jestem chory; ale zacznijmy od początku. Mam 32 lata i jak już nadmieniłem początek mojej choroby zaczął się w maju 2000 r. Pamiętam dobrze ten dzień gdy wszystko się zaczęło, gdyż tego dnia pisałem maturę z języka polskiego. Po wylosowaniu miejsca i po przeczytaniu zadań wszystko było ok. Lecz po godzinie egzaminu zaczęło ze mną dziać się coś niedobrego. Pierwszym objawem było zdrętwienie prawej ręki, początkowo zbagatelizowałem ten objaw i próbowałem skoncentrować się na zadaniu. Jednak po upływie kolejnej godziny zacząłem czuć straszne osłabienie i pojawiła się nadmierna potliwość. Mimo tych przeciwności udało mi się skupić i wytrwałem do końca. Niestety nie spodziewałem się, iż jest to początek mojego *drugiego* życia. W kolejnych dniach i przy następnych egzaminach objawy nie pojawiły się, zdałem maturę i spokojnie wyjechałem na wakacje. Pewnego dnia w lipcu byłem na odwiedzinach u mojej rodziny; dojazd do nich z miejsca gdzie przebywałem zajmował ok.60 min. publicznym transportem czyli: najpierw ok 20 min. tramwajem a potem ok. 40 min. autobusem. W drodze powrotnej poczułem nagły lęk, autobus skurczał się coraz bardziej, czułem się jakby ktoś zmniejszał mi dopływ tlenu. Pot zalewał moje skronie, nagle zaczęło wydawać mi się ,iż każdy pasażer to widz a ja jestem głównym aktorem tej groteskowej sytuacji. Mój system samozachowawczy zaczął wariować i powoli opanowywal moje ciało i moje myśli. Pierwszą z nich było bym jak najszybciej wydostał się z tej pułapki a do tego wszystkiego wzrok pasażerów zaczął palić moje ciało. Próbowałem tą zaistniała sytuację opanować i w myślach mówiłem sobie, że to jest niedorzeczne i wszystko to jest złudzeniem, niestety na niewiele się to zdało a wręcz zadziałało odwrotnie. Kiedyś przeczytałem w książce Coelho o takim ćwiczeniu polegającym na zadawaniu sobie bólu poprzez wbijanie paznokcia w swój kciuk i od razu zastosowałem tą metodę.Objawy ustały i już bez problemów dojechałem do miejsca pobytu. Do końca wakacji podobnych zdarzeń nie miałem. Po powrocie udało mi się dostać do szkoły policealnej o kierunku medycznym. Pewnego dnia mieliśmy wykłady o chorobach i siedząc w ławce mój koszmar powrócił. Ledwo wytrzymałem do przerwy i będąc wtedy palaczem w ciągu tych 15 min. chyba z trzy papierosy wypaliłem i cały czas krążyła mi po głowie myśl by już nie wracać na te zajęcia i to ona zwyciężyła. Udałem się do profesora i poprosiłem o zwolnienie z wykładu. Niestety coraz częściej przytrafiały mi się takie stany a największa zmorą stały się dla mnie podróże. Czasami uda mi się spokojnie dojechać w wyznaczone miejsce bez problemów, jednak w większości przypadków jest to podróż przez mękę. Symptomy to: nadmierna potliwość, uczucie że zaraz zdarzy się wypadek i w moim umyśle kołata się ciągle myśl UCIEKAJ!!!!!! czasami jej się poddaje i wysiadam na najbliższym przystanku i jeśli mam już niedaleko to przebywam tę drogę pieszo lub próbuje się opanować i wsiadam do kolejnego jadącego w moim kierunku autobusu.Oraz ciągle uczucie iż wszyscy się na mnie gapią. Niestety z czasem te same objawy zacząłem odczuwać przy jeździe samochodem jako pasażer. Prawa jazdy nie posiadam chociaż uczęszczałem na kurs i nawet go skończyłem, ale nigdy nie podszedłem do egzaminu z powodu tego, iż będąc na kursie spowodowałem mały wypadek (urwałem lusterko zahaczając o znak) Teraz musi nastąpić nawias i potrzebne jest małe wyjaśnienie jak do tego doszło. Więc od urodzenia mam wrodzoną wadę wzroku a konkretniej to prawie nic nie widzę na jedno oko i często sam siebie określam jako cyklop :-) i po prostu źle odmierzyłem odległość od przeszkody. Po tym zdarzeniu drogowym doszedłem do wniosku, iż moja obecność za kółkiem mogłaby być zagrożeniem dla mnie, dla pasażerów podróżujących razem że mną jak i dla innych uczestników ruchu drogowego. Dlatego skazany jestem na komunikację miejską ze wszystkimi jej wadami jak i zaletami. Gdy ktoś mnie pyta dlaczego nie mam prawa jazdy to żartobliwie odpowiadam iż jako przyszły prezydent nie potrzebuję tego dokumentu bo i tak będę podróżował na tylnej kanapie ; koniec nawiasu. Wkraczając w dorosłość jak większość obywateli zacząłem rozglądać się za pracą. I tutaj pojawił się kolejny problem bo pojawiły się kolejne lęki. Każda moja rozmowa kwalifikacyjna zdawała mi się takim wyzwaniem jakby ktoś zaplanowałby mi wspinaczkę na Mount Everest a przy moim lęku wysokości o którym jeszcze nie wspomniałem (a towarzyszy mi on już od dzieciństwa) to nie jest najlepszy pomysł. W moim przypadku objawy podczas rozmów to: po raz kolejny nadmierna potliwość, drżenie rąk jak u alkoholika ( ten problem niestety też towarzyszy mi od dawna) i przysparza mi wiele trudności w życiu.Zaczął objawiać się już w szkole podstawowej i np. podczas zajęć technicznych jak mi coś nie wychodziło to od razu zalewał mnie pot i ręce zaczynały mi strasznie latać co nie mogło zostać nie zauważone przez kolegów, jednak miałem to szczęście, że nie należałem w klasie do mamisynków i kumple mnie lubili, to trochę się pośmiali, ale po pewnym czasie już nie zwracali na to uwagi. Niestety tą przypadłość mam do dzisiaj a już nie jestem w szkole podstawowej i jest to dla mnie ogromna uciążliwość na którą jak do tej pory nie znalazłem sposobu. Po wielu nieudanych rozmowach zaprzestałem na pewien okres czasu poszukiwać dla siebie zajęcia i postanowiłem podjąć walkę z samym sobą. Niestety efekt był mizerny. W końcu znalazłem pracę i pojawiła się przeszkoda; dojazdy. Jak już wcześniej pisałem jazda autobusami, samochodami to dla mnie wielkie wyzwanie więc by temu zapobiec próbowałem kilku sztuczek by nikt nie zauważył że podróż do pracy jest dla mnie problemem. Początkowo próbowałem nic z tym nie robić, ale po paru tygodniach znowu dały o sobie znać moje lęki. Gdzieś wyczytałem że pomocna może być guma do żucia i muszę przyznać, iż podczas jazdy gdy skupiłem się na żuciu to lęki odchodziły na dalszy plan. Jednak po pół roku niestety guma już mi nie wystarczała i znów pojawiły się lęki. I tutaj dochodzimy do kolejnego rozdziału w moim życiu a jest nim alkohol. Na moje nieszczęście zauważyłem, że najlepszym sposobem na moje dolegliwości jest alkohol i się zaczęło. Przed wyjściem do pracy piłem dwa piwa. W pracy wychodzę z założenia iż nie powinno się spożywać alkoholu, więc spokojnie wytrzymałem do końca dniówki. Jednak podczas powrotu z pracy zawsze miałem w plecaku kolejne piwo i podczas podróży spożywałem je. I tak przez dwa lata. Dawki alkoholu nie zwiększałem tylko czasami zamiast piwa wypijałem setkę wódki. Niestety praca się skończyła bo była redukcja etatów, ale przyzwyczajenie pozostało. Czasami myślę czy lekarz nie powinien mi przepisywać alkoholu jako leku na moje problemy komunikacyjne. To oczywiście żart. Niestety przez moje lęki od kilku lat nie podróżuję, na samą myśl że miałbym np. pociągiem jechać kilka godzin odczuwam strach. Do 20-tego roku życia każde wakacje spędzałem poza domem. Najczęściej wyjeżdżałem do mojej babci która mieszka ode mnie ok. 600 km a podróż do niej pociągiem była dla mnie wielką frajdą, niestety teraz tak już nie jest i wiele bym dał gdybym mógł ponownie spokojnie podróżować bez uprzednio wypitego alkoholu i bez tych wszystkich obaw które towarzyszą mi teraz. Kolejnym symptomem niepokojącym zauważonym przeze mnie jest to iż coraz częściej mam głupie myśli np. jedząc obiad nagle ni stąd ni z owąd wypada mi do głowy myśl bym wbił sobie widelec w rękę i tym podobne głupoty. Tych głupich myśli mam niestety coraz więcej i chyba one też w jakimś stopniu wpłynęły na to bym się otworzył i napisał swoją historię na tym forum bo przed nikim kto mnie zna nie potrafię tego zrobić i dalej *gram* swoją rolę. Ludzie z którymi przebywam pewnie zapytani o moją osobę powiedzieliby, że jestem dowcipny, towarzyski i ogólnie jestem duszą towarzystwa. Lubię dyskutować z ludźmi nie jestem typu cicha myszka i często zdarza mi się zdominować rozmowę i rozkręcać towarzystwo. Niestety pod tą powłoką kryją się moje lęki i bóle które coraz ciężej jest ukryć. Oczywiście znajomi zrezygnowali z zapraszania mnie na wypady za miasto bo w 90% znajdowałem wymówki by nie jechać, a jak ktoś mnie przekonał to jak już nadmieniłem sięgałem po alkohol i zanim wyjechaliśmy ja już byłem po piwku lub dwóch. Najbardziej boli mnie to iż będąc tak dobrym *aktorem* moja rodzina nie widzi, że ze mną dzieje się coś niedobrego. Oto dochodzimy do ostatniego rozdziału czyli do rodziny. Przez te wszystkie moje lęki i poprzez wiecznego pecha w miłości (dziewczyny w których się zakochiwałem nie odwzajemniały mojego uczucia i kończyło się to złamanym sercem i w większości końcem znajomości) przestałem poszukiwać tego uczucia i schowałem je głęboko w sobie. Dlatego też do tej pory mieszkam z moimi rodzicami i z siostrą. Najlepsze relacje mam z siostrą z którą też niestety los nie obszedł się łaskawie ( jest na rencie inwalidzkiej) i pomimo swojej choroby nie podaje się i jest dużo silniejsza psychicznie ode mnie (jakbym na to samo chorował to pewnie by już mnie na tym świecie nie było) Wiele razy zbierałem się do tego by siostrze opowiedzieć o moich dolegliwościach ale chamuje mnie to, iż nie chce jej zawracać głowy moimi problemami bo ona ma wiele swoich. Mam sporo znajomych i nawet zrobiłem sobie listę i próbowałem wybrać osobę przed którą się otworzę lecz niestety żadnej nie potrafiłem wybrać i dalej tkwię w tej beznadziejnej sytuacji. Wracając do rodziny to niestety nie zdając sobie sprawy z tego iż codziennie muszę zmagać się z moimi lękami i dlatego wyciągają w tej sytuacji złe wnioski tzn. uważają mnie za nieroba i lekkoducha i czasami przez to wybuchają konflikty. Lecz coraz gorzej znoszę tą sytuację i zastanawiam się czy nie jest już pora bym udał się do specjalisty i czy to pomogłoby mi wytłumaczyć mojej rodzinie że nie jest tak jak oni myślą. Najbardziej chciałbym by mój ojciec powiedział kiedyś - Synu jestem z ciebie dumny. Jak uda mi się to uczynić to będzie to najszczęśliwszy dzień w moim życiu. I na zakończenie tym którzy doczytali do końca dziękuję że dotrwaliście i przepraszam za błędy w tekście no i za brak przecinków w odpowiednich miejscach. Na razie mój świat jest czarno-biały, pełen lęków i bólu. Mam nadzieję, że ktoś na tym forum i w tzw. *realu* sprawi, że znów będzie kolorowy. I ostatnie pytanie czy zdecydować mam się na szczerą rozmowę z rodziną? Bo na dzień dzisiejszy to mój największy dylemat. Do kolejnego spotkania żegna się *Aktor ukryty za maską normalności*

Odnośnik do komentarza

Twoje objawy wyglądają na nerwicę, warto jednak porobić badania, żeby wykluczyć inne choroby. Ja też nikomu nie mowiłam, że mam nerwicę, tak jak ty przywdziewałam maskę radości a wewnątrz wrak. Alkohol to nie rozwiązanie. Idż do psychiatry, może jakieś leki i psychoterapia tez pomocna. Trzymaj się

Odnośnik do komentarza
Gość baskabaska1

Witam, dziś doczekałam się wizyty u neurologa w związku z moimi korzonkami, byłam ze zdjęciem kręgosłupa i tak naprawdę nic z tej wizyty nie wyniosłam nowego, natomiast powiedzialam lekarce o tej mojej drgającej, dziwnej nodze i zapytałam czy to może być od nerwicy gdyż mam silną nerwicę, a ona że jak biorę jakieś leki na nerwicę i to przestaje to napewno tak, zapytała jakie biorę leki, więc ja że pramolan, i ona na to, że to bardzo słaby lek i że jak go już długo biorę to już na mnie nie działa, mówiła żebym poszła do psychiatry to mi da jakiś mocniejszy lek, Z tego wynika, że ta dziwna moja jedna noga to od nerwicy...ale jak jako tako czuję się po pramolanie to boję się iść po jakieś silniejsze leki zresztą tak jak każdy z nas tu na forum.

Odnośnik do komentarza

Witajcie basiu teraz sa rozne nowoczesne leki o dobrym dzialaniu, nie znaczy ze mocniejsze! ja nie mialam az takich sillnych a bardzo mi pomogly:)) czas na zmiany zaufaj lekarzowi, mozesz czuc sie o niebo lepiej-wiesz o tym kochana! u mnie same pozytywne wrazenia,corka chodzi do zerowki, a ja jestem baaardzo dumna:) a co tu tak cicho wogole?:) dobranoc:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×