Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Ewo kochana, twój syn pragnie się widywać z synem? ułożyć wszystko? postaraj się dać czas im na ułożenie wszystkiego, w naszych oczach wszystko takie proste się wydaje, że trzeba tak zrobić, tam pójść, to powiedzieć, ale ja będąc po rozwodzie wiem że to wcale nie jest takie proste jak wszyscy myślą, daj czas swojej synowej(wiem że to zbyt dużo po takim czasie) daj czas synowi, ty się zajmij soba, zadbaj o to by nie zjeźdzaź w tą ciemność, oni się dogadają, są po rozwodzie z tego co pamiętam ,czy w trakcie, ale napewno się dogadają, i wtedy i ty zaczniesz wnuczka widywać i z czasem wszystko się ułoży! jestem tego pewna. twoja synowa pewne chce się odegrać na was, po złości dla twojego syna, chciałabym też tak zrobić ale ja bardziej myślę o moim dziecku niż swojej satyssfakcji:) więc głowa do góry! wszystko się wydaje beznadziejne i skomplikowane ale wcale takie nie jest, trzeba znaleźć rozwiązanie, Ewo a może podrzucić im trzeba mediatora? to bardzo fajna sprawa! wiem że jesteś typem zapaleńca który pewnie dba o wszystkich, i myślisz że jakbyś nie pilnowąłą tego sama i nie przeżywąła to byłoby pewnie źle wokół (jeśli się mylę to napisz) ale prawda jest taka że wszystko i tak sięułozy, nie będzie źle, każdy chce tylko jednego dobra! a ty zadbaj o siebie i wyluzuj! życzę ci tego bardzo

Odnośnik do komentarza

Witam was kochani.Skołowana nie oszalejesz,a wyobraź sobie ja przez jakiś czas miałam takie ataki kilka razy dziennie i kilka razy w nocy,z łóżka to wogule nie wstawałam a myłam się byle jak i to w pokoju w misce przy łóżku żeby w razie czego móc na nie się położyć.to była tragedia i trwało to dwa miesiące z małymi przerwami .wtedy myślałam że to już mój koniec i pomogła mi sama psychoterapia z tego wyjść.jak widzisz nic ci się nie stanie,to przejdzie i nie martw się tak tym.ewo ale przykre sprawy cię dopadły,kochana pomyśl o sobie jakbyś była jedyną osobą na świecie,zadbaj o siebie.jesteś cudowną kobietą,mądrą i kochaną,zrobiłaś co mogłaś a teraz jest czas dla ciebie.rodzice niech sobie żyją a ty stwórz swój świat,będzie dobrze zobaczysz.pozdrawiam cię i przytulam.pozdrawiam także basie która o mnie zapomniała chyba hi hi i wszystkich innych.ja sie dziś wybieram do cioci i do koleżanki i mam nadzieję że mi się uda .

Odnośnik do komentarza

Gracjo *mam nadzieję że mi się uda* a to dobre:) przecież ci się to uda napewno!! a jeśli stres poczujesz to wyobraź sobie chwilę gdy już wrócisz do domu, jaka będziesz z siebie zadowolona!! mi to pomaga, spycham obecny stres na uczucie zadowolenia później, ja ogólnie już kryzys rano przeszłam, zdenerwowałam się, popłakałam, nabluzgałam pod nosem, wyżyłam się na zamrażarce zamykając mocno drzwiczki a teraz czas się zrelaksowac i pójść na spacer na plac zabaw,nie wiem co się ze mną dzieje, nerwy mam takie, skąd to się wzieło? może przez te lęki. cholera wie, miłego dnia dziewuszki:D

Odnośnik do komentarza

Kurcze magdzik ja też tak mam wściekła jestem jak diabli i nawet zrobienie śniadania doprowadzało mnie do furii i sama nie wiem dlaczego.fiksuje pod nosem tak samo ale staram się opanowywać żeby na nikogo się nie wściekać.pochodziłam po ogródku,pooglądałąm jak co rośnie i się wyciszyłam trochu.a wczoraj posadziłam maliny,mmm pyszne będą do ciasta albo deseru.ugotuję,odpocznę i wyrywam z domu na rowerku z synkiem.

Odnośnik do komentarza

Gracjo chodzi o to że ja się na nikogo nei wściekam, wściekam się w sobie i później płaczę bo nie chce się wściekać a tak bardzo mi się chce:)) zrobiłam podobnie jak ty, wziełam synka bo się bawił w pokoju swoim nawym fotelikiem do auta i byliśmy na cudownym dwu godzinnym spacerku, dopiero wróciliśmy:) mały zasypia a ja zaraz siłownia, kąpiel i nie dam się, nie położę się i nie pozwolę tak źle się poczuć. miełgo dnia, rower dobra sparawa, ty gracjo z synkiem to już sobiep ojeździsz porządnie bo to taki duży chłopak

Odnośnik do komentarza

Och witajcie dziewczyny (i nie tylko)! ja dopiero o 11-tej się obudziłam :((( bo w nocy o4-tej dostałam takiego ciśnienia, że z trzęsącymi się rękoma szybko szukałam tabletek pod język, a potem jeszcze łyknęłam hydroksyzinkę 10 i wreszcie zasnęłam, a rano stary jakby nigdy nic pyta czy jedziemy do Gdyni??...no normalnie znowu w środku mnie rozwścieczył tym, bo przecież byłam skołowana po tych tabletkach, że nie jestem w stanie nigdzie wyjść, a co dopiero jechać i to jeszcze z nim (nie odzywam się normalnie do niego tylko służbowo) Wiem... ja mam chyba perfidny charakter...ale po prostu nie umiem przejść tak od razu do spraw codziennych, rozmyślam każdy szczegół i wyobrażam sobie jeszcze więcej niż było, a i tworzę w myślach jakieś plany wobec niego, żeby się *odegrać*...to jest okropne. Czytając Was dzisiaj o dziwo ryczałam jak bóbr jak nigdy nie mogę płakać tak dziś mnie wzięło i nawet byłam z tego zadowolona, że te emocje gdzieś wyszły ze ,mnie choć trochę. Tak Mileno pamiętamy o Tobie ale żeby wszystkie nicki wymienić to trzeba by było wczytać się w archiwum wątku i tak właśnie planuję jak radzisz, zobaczymy czy dobrze na tym wyjdę, tak chciałabym się komuś wygadać...a mężowi nie mogę, więcej teraz synowi powiem niż jemu. Skolowana, też jak Magdzik Ci napiszę, że nie zwariujesz napewno, mi też swego czasu tak się wydawało i bałam się tego okropnie (zwłaszcza, że mój brat zachorował po wojsku na schizofr)...ale jak do tej pory jeszcze nie mam choroby psychicznej...a nerwicę mam ohoho i jeszcze dłużej....najważniejsze, że zdajesz sobie sprawę, że coś ci jest, a to już oznaka że to *tylko* nerwica i chcesz się leczyć, psychicznie nie chą się leczyć, bo nie czują się chorzy. Ewo, z tym psychologiem to może i masz rację ale u mnie jest tak, że byłam jeszcze w młodości i nie byłam zadowolona z uzewnętrzania się z mojego życia od dziecka, wyszlam strasznie podenerwowana i wcale mi nie ulżyło, teraz walczę sama ze sobą. A z tymi naszymi mężami w pewnym wieku to chyba tak już jest, że siedzimy ze sobą z przyzwyczajenia tylko. Ja nawet jestem szczęśliwsza jak go nie ma i czekam aż wyjedzie, a i on czasem pod nosem coś napomknie,*kiedy ja wyjadę?* Też myślę, że z synem się napewno ułoży, bo musi się ułóżyć, jest młody, a jego była może kiedyś jeszcze żałować, że go odrzuciła, mocno trzymam za Ciebie kciuki żeby było lepiej u Ciebie ze zdrowiem, bo zdrowie jest naszą siłą, gdy do nie mamy to wszystko do kitu się wydaje i o nic już nie chce się walczyć. trzymaj się kochana i wszystkie tutaj forumowiczki. Gracja, u Ciebie najgorsze jest to, że mieszkasz z mamą, bo jak by miała Cię od święta to inaczej by te relacje wyglądaly, ja też kiedyś miałam mamę pod bokiem...ale i był okres, że mieszkałyśmy osobno i widziałam różnice.

Odnośnik do komentarza

Basia ma rację gracjo. Basiu jak mi brakowało twoich postów!! płacz ile wlezie nawet bez powodu ,jak już możesz i się trafiło, jesteś bardzo doświadczona, ale powiem tobie tak, ze bardzo chciałam zwrócić mojemu mężowi uwagę tym by mu pokazać jak ja się czuję gdy on pewne rzeczy robi, i tak jak milena pisała czy ty starałam sięzrobić jakoś zwrócić jego uwagę że coś nie gra by może coś zmienił. powiem tobie z mojego doświadczenia że jeszcze tylko się bardziej nadenerwujesz bo będziesz nie dość że skupiać się na tym mężu co cię wścieka a jeszcze będziesz robić tak że sobą nie będziesz przez to tak robiąc, i znów stres, ja to już rpzerabiałam i najlepiej jest być uśmiechniętym, albo wściekniętym:) coś ci leży wyrzuć to , potem się do siebie uśmiechnij , odwal się równo!! i wyjdź z jakąś kobitką na kawę, albo sama na shopping, spacer cokolwiek co ci sprawia humor i rozejżyj się jak jest cudownie. emocje opadną i zobaczysz co dalej. wiem że tak jest lepiej:) nie znam harakteru twojego męża, ale niech on sobie będzie jak mu tak pasi a ty jesteś CUDOWNĄ kobieta i niech ON TO CZUJE JUŻ Z NORWEGII TO:)) nie psuj się dla nikogo:* badź tajemnicza a nie ukrywająca na złość:) takie me zdanie jest sobie:)

Odnośnik do komentarza

Magdzik, mój staruszek jest strasznie wybuchowy, nerwowy, niecierpliwy...ale on się tak nie wczuwa we wszystko co ja...wg niego ja sobie tworzę sama jakieś urojenia, a złość po nim spływa jak po kaczce... i całe szczście że nie wszystko wie o mojej przypadłośći(nerwicy) bo znając go napewno by to w kłótni wykorzystywał przeciwko mnie, nawet jak kiedyś często mi się jakieś dziwne rzeczy śniły i mu mówilam to skwitował krótko...że mam coś z głową, bo jemu się takie rzeczy nie śnią, wg niego tylko psychicznym mogą się takie nierealne rzeczy śnić, teraz to nic mu nie mówię jak cokolwiek mi się śni...ale wtedy to mu kontrę dałam, bo powiedziałam, że on wcale ,mózgu nie ma, bo ludziom z mózgiem zawsze się coś śni hihihi! Teraz sobie poleżałam i xfactor oglądam, bo lubię.

Odnośnik do komentarza

Hahaha Basiu to cię teraz rozumiem, hihi znam podobną osobę wiesz jak ją nazywam, z kim mi się kojaży? z gburkiem z książki o królewnie śnieżce:) taki przykry a jak śmieszny, Basiu śmiej się, mimo że sytuacja jest przykra. to jest przykre ale wiem że i mnie to czeka:) wiem że później w dalszych latach i ja będę mieć gburka w domu swojego osobistego:)) to niestety nieuniknione:) a poza tym masz cudowne dzieci!!!

Odnośnik do komentarza

Magdzik w czym basia ma racje bo nie zajażyłam.a z mamą narazie mam spokój oby tak dalej,teraz mam inne kłopoty ale mam nadzieję że po niedzieli się wsio poukłada.teraz wróciłam od cioci,och przeszłam tam katusze bo tak mi było nie dobrze od żołądka takich boleści dostałam że mnie musiała kuzynka przywieźć,ale to przez to że ostatnio mam za dużo stresu i już sie na mnie odbija to wszystko.ale ogulnie jestem zadowolona z wyjścia,już się lepiej czuję.pobawiłam 10 miesięczną zuzie i taka fajniusia taka malizna że aż mi szkoda że ja jak na razie takiej nie mogę mieć.no nic idę sie myjać i lulu taka jestem już zmeczona...dobranoc

Odnośnik do komentarza

Dobranoc dziewczyny, idę chyba wcześniej spać, niczego się nie nauczę bo moja pamięć dziś o tej porze kiepsko i w ogóle z kapowaniem czegokolwiek nie jest lekko. raz się czuję okropnie źle a raz fantastycznie optymistycznie i te huśtawki mnie wkurzają!! w poniedziałek psycholog, w środę dentysta synka, czwartek zajęcia z dziećmi, w weekend uczelnia i wyjazd rodziców ahhh.... a jutro chyba się autem przejadę, tak sobie myślę, ale nie wiem, czemu mnie to tak stresuje!!??

Odnośnik do komentarza

Oj basiu z moją mamą to tak jest raz dobrze a czasem jej odbija.sześć lat temu wyprowadziliśmy się od niej na 4 miesiące i wróciliśmy bo się uspokoiła i wyluzowała a teraz zaś jej uderza ale nie mogę się nią już przejmować bo bym osiwiała a mam kupe innych problemów jak na razie,mame i tak bardzo kocham mimo że tak w kość daje ale co tu od niej wymagać jak ma 70 lat i już na pewno lepsza nie będzie,oby nie było gorzej.nie wyprowadzę się z domu bo niby gdzie?skoro mam własny dom i piękny ogród dość duży.nie ma sensu a mama już co raz bardziej potrzebuje mojej opieki.to ja muszę się uzbroić w jakąś skorupe i się nie dawać jej humorom tylko wszystko olewać żeby był spokój.pozdrawiam was kochane i jeszcze nie spię bo zacchciało mi się książkę poczytać o kobiecie która przeżyła wojne...bardzo ciekawe jak dla mnie

Odnośnik do komentarza

Miłego dnia wam życzę! ja dziś chyba złamałam palca od nogi, boli okropnie!! takie już moje szczęście, zawsze coś mi się złamie:/ a dziś na poprawę humoru robię pieczarkowa cream i placuszki z jabłkami. mnniam,mm http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_polska/zupy/pieczarkowa/przepis.html pada u mnie, jest szaro, zimno ciemno.

Odnośnik do komentarza

Witam w niedzielę!!! :) U mnie dziś trochę lepiej z nerwami ale nabuzowana w śodku cała chodzę i wszystko co mówię do męża to pod kątem tamtego wydarzenia, dogaduję mu przy każdej okazji (taka jędza jestem jak ktoś mi na odcisk nadepnie). Magdzik oj Ty bidulko:( paluszek się wygoi ale zanim to trochę się pomęczysz...zrób sobie okładzik z altacetu...a w szkole byłaś dziś? Miłego popołudnia niedzielnego!!!!!

Odnośnik do komentarza

Hihi Basiu jak tez lubiałam być jędza jak ktoś mi na odcisk nadepnął:DD śmiać mi się z tego chce:) i teraz jest to samo ale póki co nikt mi nie depcze po nich:) tyle naszego:)) uczelnie mam za tydzień, tym razem zamiast dwóch to 3 tygodnie jest między zajęciami więc gdzieś będzie pod rząd, ale już się denerwuję, niby jeżdzę autem już w pewne miejsca ale te miejsca w które jeździłąm w tamtym tygodniu teraz poprostu wywołują u mnie lęk, jakie to głupie jest, czy jak coś opanowałam to nie może poprostu zostać!! więcej pracy muszę nad sbą zrobić bym sięczuła tak dobrze z sobą że mi to przeszkadzać nie będzie ale to jest takie ciężkie. zrobię sobie okład tylko znajdę tą maść, normalnie palcem ruszyć nie mogę, a nawyzywałam się tak za wszystkie czasy:)) tak bolało.

Odnośnik do komentarza

Hej!! Prosze Was kobitki pomozcie mi..... mam problem i nie potrafie go ogarnac boje sie sama w domu zostac z moja cra 9 miesieczna bo boje sie ze zemdleje chociaz nigdy nie zemdlalam i ze jej sie cos stanie ze mnie nie bedzie miał kto reanimowac tak sie tego boje ze szok:(((( maz chodzi do pracy co kilka dni na 24 godziny wiec zawsze jest u mnie ktos a od jutra zaczyna praktyki ze szkoly przez 4 dni po 10 godzin od 7 rano tak sie boje zostac ze nawet nie wiecie juz dzisiaj płacze pomozcie mi to jakos przetrwac boje sie tez ze dostane ataku tetna chociaz nie mialam juz moze ze 2 miesiace tego napadu moze dlatego ze biore leki od psycchiatry na uspokojenie...:((((

Odnośnik do komentarza

Sara19 doskonale cię rozumiem miałam to samo, bałam się zostawać sama z synkiem bo bałam się że zemdleje i jemu coś się stanie, moi rodzice musieli ze mną zostawać, ale powedz mi czy w bloku mieszkasz? albo w domku, może oprzyj swoje poczucie bezpieczeństwa na kimś komu ufasz, napewno nic ci się nie stanie to strach, pomyśl jutro jak minie godzina od wyjścia twoje męża że jak godzinę dałaś radę to kolejne tez dasz , bądź z tego dumna i ustal sobie że jeśli poczujesz się słabo co pewnei się nie stanie to zapukasz do sąsiadki, to strachm pomyśl że w każdej chwili możesz do kogoś podejść, zadzwonić, to bardzo pomaga, gdy miałam wrażenie że mi słabo to myśląłam że sąsiedzi są obok i zapukam wrazie gdyby mi się słabo zrobiło, i czekałąm na taki moment kryzysowy który nigdy nie nastał. trzymaj się i będzie dobrze:* jestem tego pewna!! NIC CI SIĘ NIE STANIE TO TYLKO TAKIE GŁUPIE WRAŻENIE I UCZUCIE KTÓRE NIGDY SIĘ NIE SPRAWDZA A STRASZY

Odnośnik do komentarza

Ćwicz saro przekonanie gdy twojego męza nie ma że ci nic nie będzie, ja zaczynałam właśnie od takich rzeczy, 1 godzinka 2, i potem cały dzień:) widzisz,:) nic się nie martw, bądź pewna że ci sięsłabo nei zrobi ale zawsze masz sąsiada i masz do kogo zapukać, ale uwierz mi że tak się nei stanie

Odnośnik do komentarza

Hej kochani,sara jak ci będzie smutno to pisz,ja co chwilę zaglądam na forum to ci dotrzymam towarzystwa hi hi jeśli będzie trzeba ale tak jak magdzik piszę to jest dobry pomysł.ja dziś śpiewam z synkiem na cały dom aż męża już głowa boli ale my uwielbiamy śpiewać i tańczyć.ja też sie bałam zostawać w domu jak miałam małe dziecko ale zostawałam i nie raz to dzwoniłam co chwilę do kogoś żeby tylko słyszeć czyją głos ale wtedy nabiłam rachunek jak se pomyśle....ale warto było bo było mi raźniej

Odnośnik do komentarza

Ja Wam opiszę jak ja sobie kiedyś poradziłam z prawie *zawałem* jak byłam sama z synkiem w domu, mial wtedy niecałe 6 lat, a starsza córka była na kolonii i mi się zrobiło słabo i serce mi waliło i telefonów nawet stacjonarnych nie było wtedy....mianowicie powiedzialam synkowi,żeby poszedł sam do babci i powiedział że mama chora i żeby pogotowie wezwała, wytłumaczyłam mu jak ma iść, bo mama moja mieszkała 2 ulice dalej i on nigdy sam nie szedl tą trasą i chłopak tak się wystraszył i poszedł i zdał egzamin na sześć!!! Mama przyszła i po drodze wezwała z budki pogotowie, a oni mi zastrzyk w deferencje i odjechali, potem spałam jak zabita. Nie zapomnę tego nigdy, bo ddo tego stopnia źle się czułam, że nie czułam strachu o dziecko, że może pod samochód wpaść, już mi wszystko było obojętne, bo wiedziałam, że tylko on mnie może uratować. Także Sara musisz uwierzyć, że to tylko nerwy są, a swoją drogą jakieś leki bierzesz i ci nie pomagają?

Odnośnik do komentarza

Witajcie przyjaciele :-) Sara ja też tak miałam i miałam powody po traumatycznych przeżyciach z pierwsza ciążą. Wyszłam za maż będąc w ciąży i na IV roku. Jak byłam 24 tygodnie w ciąży wychodziłam z sali ćwiczeń i tam był taki wysoki na 40 cm podest i w jakiś, nie wiem jaki sposób potknęłam się i spadłam prosto na brzuch.... Pogotowie nic nie pomogło i straciłam synka... Pozwolono mi zajść w ciążę po 8 miesiącach i musiałam iść do szpitala i byłam tam przez 6 miesięcy. Prawie oszalałam na tej patologii ciąży... Urodziłam w 36 tygodniu ślicznego zdrowego synka i jak tylko poszliśmy do domu, to ja tak, jak Ty Sara byłam przerażona, ze dziecko umrze, albo stanie coś strasznego. To był horror i nie miało znaczenia czy jestem sama z dzieckiem, czy razem z mężem... Jak mój synek miał 8 miesięcy, to ja sobie przypadkowo zaszłam w następna ciążę i też musiałam iść do szpitala na kilka miesięcy i w tym szpitalu tak strasznie tęskniłam za moim starszym, malutkim synkiem, ze wszystkie lęki i obawy mi przeszły. Jak urodziłam drugiego synka i wróciliśmy do domu, to byłam najszczęśliwsza z ludzi i już nigdy nie bałam się być z dziećmi i sama i z kimś. Moja koleżanka tez miała taką szajbę jak ja i też drugie dziecko ją wyleczyło :-) Może drugie dziecko, Sara, to dobry pomysł...? Powodzenia :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×