Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość lukkielbasa
Depersonalizacja wystepuje w nerwicy i schizofrenii ale nie bojcie sie to tylko nerwica,ja tez tak mialem ale teraz mam glupszy objaw duszenia i tego ze zaraz zemdleje,wolalbym depersonalizacje,Wy tez macie takie zmiany odczuc?
Odnośnik do komentarza
Lukkielbaso! ja też przez pewien czas miałam ciągłe obawy o to, że zemdleję. To bylo nie do zniesienia. Stoję na przystanku - mam wrażenie, ze padnę, wstaję z krzesła - to samo uczucie. Towarzyszyło mi ono na każdym kroku i wiem, że było wytworem mojej wyobraźni. Bo kiedy tylko zapominałam się, przestałam kontrolować, wstawałam bez przeszkód. Ja nie miałam przy tym duszności, ale momentalnie działał mechanizm: myśl, że zemdleję (choć nigdy mi sie to nie zdarzyło) - miękkie nogi, uczucie słabości (to był strach, który utwierdzał mnie, że coś się dzieje=mdleję) - przyspieszone bicie serca - uczucie gorąca - panika - próba opanowania się (jeśli jechałam np do pracy i wiedzialam, że dojechać muszę).I tak dzień w dzień co dzień. Do dziś mam jeszcze to uczucie, ale już bardzo żadko, sama się przekonałam, że ja sama je wywoływałam. A jeśli chodzi o te duszności, to powinieneś zasięgnąc porady lekarza. Robiłeś jakieś badania? Może faktycznie coś Ci dolega. Lepiej to sprawdzić i nie martwić się niepotrzebnie, uspokoić, że to tylko nerwica. Próbowałeś technik relaksacyjnych? Może joga pomoże, ćwiczenia oddechowe? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
wracając w stecz jakieś 20 lat-obecnie mam 47- nie wyszłam z domu bez leków w kazdej kieszeni torebce,nie zawsze je zażywałam ale w razie W były czułam się z nimi pewniej,z tymze z domu bardzo rzadko wychodziłam sama,podawałąm tysiące powodów ze ktoś musi ze mna iść,a jezeli miałam jechac za tydzień do mojej mamy 12 km mieszkała o demnie to cały tydzień o tym myślałam,a w dzień wyjazdu dostawałąm ataku duszności poprostu *umierałam* któregoś razu wyszłam po mleko do sklepu żeby córce zrobić śniadanie ,gdy obejrzałam sie do tyłu i nie zobaczyłam swojego domu to było jakieś 100 metrów,ogarnęła mnie taka panika że wróciłam do domu drżącymi rękoma wyjęłam leki rudoten w papierowej torebce ,nalałam wody do szklanki zeby popić,no i stało się wylałam wode na leki tabletki się w torebce rozpuściły nie mogłam dokładnie zaaplikować sobie dawki i pimyślałam to koniec nie wzięłam leku,bo się bałam ,zew tej mazi tabletkowej mogę wziąć za duzo,więc się położyłam i poprostu czekałam kiedy umrę serce wliło jak oszalałe duszno słabo ze ro kontaktu z otoczeniem a włużeczku płakała głodna córka ,nie umarłąm zadzwonił domofon to listonosz póżniej zapukała sąsiadka bo miała ochote powiedzieć mi dziendobry usłyszałam płacz córki coś jej zrobiłam podszedł do mnie mój pies starsze dzieci wróciły ze szkoły mąż z pracy i tak minął dzien a ja wciąż żyłam i wtedy pomyślałam :Mirka weś się w garść tak łatwo sie nie umiera a świat jest piękny.I tak żyję do dziś ,nie powiem wracają lęki ale staram się czymś zając dużo pomogła mi uprawa działki nazywam ją moim psychologiem,szkoda tylko że ludzie nas nie rozumieją łatwiej jest pijakowi rzucić picie a niżeli pozbyć się nerwicy.Nie przebywam w miejscach stresujących mnie ,nie oglądam filmów o przemocy staram się duzo wysypiać a zwłaszcza nie przemęczać to nic ze na święta są nie umyte okna albo za mało upieczonych ciast nie to jest ważne ważne jest moje zdrowie pozdrawiam i życzę sukcesów w pracy nad sobą lekarze i leki wam pomogą ale do kąd można tak żyć
Odnośnik do komentarza
Gość lukkielbasa
Czesc Dharma U mnie wyglada to w taki sposob ze mnie boli w klacie i mam takie dziwne uczucie w gardle jakby tam cos bylo,boli mnie glowa.Dziwne jest dla mnie to ze mnie to dopada jak siade albo stane bo nie mam tego w czasie choczenia.Pozatym sam sie na tym lapie ze kontroluje swoj oddech jego głebokośc itd.Spirometrie mialem robiona 2 lata temu i wyszlo ok mimo tego ze mialem kiedys POCHP i podobno ono sie cofnelo,nie wiem jak to bedzie dalej ale bede walczyl nadal,codziennie zastanawiam sie czy nie zaczac brac lekow,pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkie osoby, które piszą na tym forum. Ja jestem tu nowa, od kilku dni przeglądam różne fora, żeby wreszcie zrozumieć co się ze mną dzieje. I nareszcie znalazłam takie, które jest w czasie *rzeczywistym* a nie sprzed np. roku. Ja też od 2 miesięcy męczę się z tą straszną chorobą jaką jest nerwica. Narazie to tylko moja diagnoza, bo jestem za granicą i nie byłam jeszcze u psychiatry, ale przed wyjazdem miałam robioną tomografię, prześwietlenia kręgosłupa, echo serca, badania krwi i nic nie wykazały (oczywiście nie umiem w to uwierzyć, że nic mi nie jest). Ciągle boli mnie głowa i mam zawroty. Tak jak Tobie Dharma, wydaje mi się ciągle, że zaraz zemdleję. Czuję się *otumaniona*, ciągle myślę, że zaraz coś mi się stanie, dławi mnie w gardle, boję się zostawać sama ( a niestety muszę być z dzieckiem w domu, a mąż pracuje), nocami nie mogę spać, ciągle jestem zmęczona i zła, nic mnie nie cieszy itp. Myślę, że większość z Was to zna.....Jakiś miesiąc temu brałam przez 2 tygodnie afobam i pomagał, ale odstawiłam, bo bałam się uzależnić. Niestety w zeszłym tygodniu jak poczułam okropny lęk powodowany odczuciem mdlenia, to znów po niego sięgnęłam. Pomaga doraźnie, ale dziś wzięłam już mniejszą dawkę i czuje się strasznie, ale nie chcę pakować się w takie psychotropy. Zawsze byłam osobą silną psychicznie, wesoła i *do wszystkiego* :) a teraz czuje się jak staruszka, a mam 26 lat.... Czy ktoś potrafi mi powiedzieć jak sobie pomóc???
Odnośnik do komentarza
wiecie co ja borykam sie z ta choroba od ponad 2 lat, Mała ja czuje sie identycznie i tez mam male dziecko. ale odkad trafilam na to forum to mi pomoglo. bylo to tydzien temu. w ogole nie mysle o chorobie nic sobie nie zmawiam nie wkrecam sie w to co sie ze mna dzieje i mowie sobie ze jestem zdrowa. i wiecie co ja wiem ze to nie latwe... bo juz dawno probowalam ale czuje sie duuuzo lepiej oczywiscie wraca poczucie leku strachu zawroty ale mowie sobie ze nie moge o tym mysle W OGOLE!!! i jest dobrze naprawde..dajcie spokoj z lekami.. nigdy ich nie bralam i nie bede.. jedynym lekarstwem jestesmy sami dla siebie- my! i sami musimy sobie poradzic nasza wlasna psychoterapią, leki tylko to przeciagaja, ale dopoki sami sie ze soba nie dogadamy to sie nie wyleczymy.pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Mamy dać spokój z lekami? To chyba niezbyt rozsądne. Chodzę do jednego z bardziej znanych psychiatrów w Polsce i uświadomił mi jedna rzecz..Jeśli nie będziemy (w stanach poważnych,utrudniających normalne życie) stosować farmakologii to *to* się w Nas pogłębi. Ja odwlekam moment brania tabletek (jak Łukasz) ale czuje że jeśli nie zacznę ich brać to zeświruję..Paskudnie się dzisiaj czułam i wzięłam syropek Hydroxyzynę-pomógł ale wiem że jutro będzie znowu to samo. Trzeba odpowiedzialnie podejść do sprawy własnego zdrowia.. Jak jesteśmy chorzy np.na grypę stosujemy farmakologie,jak nas boli głowa również.. Nie rozumiem stanowiska osób chorych-broniących się rękoma i nogami od leczenia tabletkami.
Odnośnik do komentarza
Odpowiedź jest prosta droga minio - niektórzy znają z doświadczenia osób bliskich, co robią z ludźmi leki *tego* typu. Ja mam w rodzinie osobę, która na nerwicę bierze leki od prawie 30 lat. I potrzebne są coraz większe dawki. Po nich rzeczywiście następuje poprawa, ale tylko chwilowa, a później wszystko wraca, czasami silniej. Porównałaś branie leków do tych np. w grypie. A ja powiem inaczej - jak boli ząb, to trzeba go wyleczyć, a nie tylko brać tabletki od bólu. Tak samo tutaj - ważne jest, aby pokonać lęk wywołujący dolegliwości, a nie tylko *uśmierzać* dolegliwości biorąc leki. Ja nie twierdzę, że nie powinno się z nich w ogóle korzystać. Myślę tylko, że może to być jedynie chwilową pomocą w całym procesie leczenia. I nie prawdą jest, że tylko niektóre uzależniają. Osoby takie jak my, nękane lękami, uzależnią się nawet od tych *nieuzależniających* - psychicznie. A z tego jeszcze trudniej się wyzwolić. Ja nie choruję długo, ale mam bardzo zaostrzone objawy. Dziś wzięłam połowę dawki mojego leku i cały dzień myślałam, że oszaleje. Ale popatrzyłam wtedy na moją córeczkę, przytuliłam ją mocno, zabrałam się za generalne porządki (choć nie chciało mi się nawet ręką ruszyć) i powtarzałam sobie *DAM RADĘ*! Efekt - było mi źle, nawet bardzo, ale przetrwałam i nie wzięłam tabletki. Wiem, że to dopiero początek dłuugiej drogi, ale wiem też, że nie można poddawać się już na początku. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeszcze pewnie nie raz będę miała wszystkiego dość i nie będzie łatwo szczególnie, gdy przychodzą dolegliwości somatyczne, ale CHCĘ spróbować i chyba to jest najważniejsze. Przecież wszyscy wiemy, że to wszystko tkwi w naszej głowie. Życzcie mi powodzenia, a ja życzę go Wam! Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Gość lukkielbasa
Czesc Minia Jeszcze sie nie skusilem na leki bo np.dzisiaj czulem sie wiele razy zle i jakos sam to pokonalem nie erwowalem sie tym i to olalem,nie bylo latwo ale skoro same nie myslenie o czyms powoduje poprawe to nie jestem chory somatycznie.Mała nie zgodze sie z Toba zupelnie bo mam doswiadczenie odnosnie leków,wiem ze w duzej mierze pomagaja.Odnosnie lekow takich jak Elenium,Cloranxen czy Relanium powiem tyle ze faktycznie oglupiaja i uzalezniaja.Wspolczesna medycyna poszla tak do przodu ze sa leki ktore nie uzalezniaja i nie maja efektow ubocznych,a to ze tak jest napisane w ulotce to nic dziwnego bo jesli nawet u jednej osoby na tysiac wystapi jakis efekt uboczny to musza to opisac.Ja na przyklad bralem juz z 10 roznych lekow i jakos efektow zadnych nie mialem,pozatym zeby czlowiek zaczal sam pracowac nad soba to musi sie wyciszyc a te leki to umozliwiaja.Jesli traficie na dobrego psychiatre to nie przepisze Wam byle czego.Ja na przyklad nie ufam lekom polskim bo moim zdaniem sa do luftu pozdrawiam.Minia odzywaj sie czesciej pa pa
Odnośnik do komentarza
do Dharmy: Droga moja chcesz znać mechanizm jak to sie dzieje? tak w skrócie: Zyjemy w niezgodzie ze sobą , wymagamy od siebie więcej niz jesteśmy podołać, jestesmy surowi dla siebie , mówimy *wez sie w garść nie cyrkuj..itp* nie pozwalamy sobie na chwile słabości..są w nas dwie sprzeczne osoby, jedna która chce zyc inaczej szczesliwie i druga która jej tego zabrania . U mnie małżeństwo powodowało ze mówilam do siebie nie rozklejaj się dasz sobie radę w tym związku, bądz twarda. Jeśli dwie osoby sie w tobie zderzają i trwa to za długo dochodzi do gniewu i agresji to tez trwa jakiś czas...następny etap to kiedy nie umiemy wyładować gromadzącej sie złości, frustracji i...gniew generuje lęk..powstaje LĘK to ostatnie stadium wołana naszego ciała o pomoc, przestajemy funkcjonować normalnie...to ciało daje nam do zrozumienia że czas najwyzszy byc dla siebie dobrym, pozwalac na słabości , wybaczyć sobie...pokochać sie . Oczywiscie to wszystko jest bardzo ogólnie opisane , na terapi przezywa sie to głębiej ..i skuteczniej. Ja np. wyrzucałam sobie że jestem złą matką bo na weekendy dawałam dziecko do tesciowej zeby byc bliej męża , wyjść z nim gdzies, bawić się ..Nienawidziłam sie za to ..ale wybaczyłam sobie zrozumiałam ze robiłam to dla małżeństwa a dziecko przecież nie ucierpiało...Dharmo robisz bardzo zle zloszcząc sie ze pozwoliłas sobie znowu na chwile słabości ze znow dopadł Cię lęk , tak nie możesz i pamietaj ze jak siedzisz pod ścianą to plecy muszą całą powierzchnią dotykac ścieny mocno i pewnie.
Odnośnik do komentarza
Witajcie! Jeśli chodzi o leki, to ja może po prostu za krótko *to* mam, za bardzo boję się leków (wszelkich) i za bardzo wierze, że sobie bez nich poradzę - ale chcę spróbować, choć nie jest mi łatwo. Dziś obudziłam się o 3 w nocy i miałam takie drgawki, że marzyłam tylko o tym, żeby pobiec po tabletkę. Ale przetrwałam! Sama nie wiem skąd wzięłam na to siłę. Oddechy, spokojne leżenie z otwartymi oczami i próby myślenia *nic ci się nie dzieje, to przejdzie*. I w końcu przeszło. Choć noc miałam z głowy, dziś padam ze zmęczenia, boli mnie głowa, itp, ale cieszę się, że nie wzięłam tej tabletki. Nie twierdzę, że już nie wezmę. Aż tak naiwna to nie jestem, ale próbuję. A wszystkim walczącym polecam przekanać siebie, że oprócz tego, że przede wszystkim dla siebie, wyzdrowiejemy też *dla kogoś*. Ja dla córeczki, która wczoraj przed snem powiedziała mi: Kocham cię. Jesteś najlepsza!*. I to nie jest tak, że muszę być najlepsza dla niej, ale chcę dla niej BYĆ, a nie ciągle odganiać ją gdy np. prosi o zabawę, bo akurat źle się czuję. Ale oczywiście Karla masz rację - najważniejsze to pokochać siebie i brać sobie na głowę tylko to, co potrafimy udźwignąć i dawać sobie chwile wytchnienia. Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Odnośnik do komentarza
Karla-dziękuje za wskazówkę :) Mała-znam to z autopsji ja tez przed wszelkimi tabletkami bronie sie rękoma i nogami-nawet jak mnie głowa boli nie biorę (bo sie boje!)i tak trwam w tym stanie od jakiegoś roku... Bywały gorsze i lepsze dni ale uważam że prędzej czy później bez farmakologii sobie nie poradzę-od wczoraj *jadę* na Hydroxyzynie w syropku ale zapobiegawczo biorę tylko pół małej łyżeczki... :D Wiem,wiem-śmiech na sali,ale ja tak mam... Teraz postanowiłam poszukać w necie ludzi z takimi samymi problemami jak ja i otworzyłam *grupę wsparcia* dla osób cierpiących na nerwicę lękową. To mnie w pewien sposób też *odciągnie* od setek myśli chodzących mi po głowie co dzień. Za namową psychiatry zamówiłam też kilka publikacji na w/w temat i mam zamiar oswoić problem *od podszewki*. Całuski dla Was wszystkich-dzisiaj Dzień Całowania! ;*
Odnośnik do komentarza
Minia ja też zaczęłam prawie całymi dniami czytać o tym czym jest nerwica lękowa, ale powiem Ci, że w pewnym momencie doszłam do wniosku, że to jeszcze bardziej mnie stresuje :-) Wiem, jest to jakiś paradoks, ale z drugiej strony w każdym portalu dodatkowe dolegliwości - im więcej o nich przeczytałam, tym więcej ich miałam :-) Poza tym w jednym miejscu o jakimś leku piszą dobrze, za chwilę czytam, że to świństwo, itp. Dlatego postanowiłam dać sobie jednak spokój z tym ciągłym szukaniem, bo to jeszcze bardziej mnie napędza. Zostawiłam sobie jedną stronę o nerwicy, gdzie wydaje mi się, że rzeczowo opisano problem i tak sobie czasami czytam, żeby upewnić się, że to *tylko* nerwica, a nie jakaś choroba *fizyczna* :-)(http://www.psychiatria.info.pl/index.php?PHPSESSID=f5f952e63951e00195971060df1193f1). No i mam w zakładkach jeszcze to forum, bo możliwość pogadania z ludźmi, którzy znają i rozumieją problem jest jak balsam dla zlęknionej duszy. Tak więc moja rada Miniu, poczytaj i zapoznaj się z problemem, ale wybierz tylko kilka źródeł, bo od nadmiaru wiadomości też można oszaleć. A tym bardziej z naszymi *głupiutkimi* główkami :-) A i proponuję Ci herbatki z melisy, wypijane spokojnie i w relaksującej atmosferze przed snem. Mnie pomagają takie *sesje*. Może Tobie też to pomoże. Życzę duuużo spokoju i całuję!!!! papa
Odnośnik do komentarza
witajcie!Nawet nie wiecie jak bardzo cieszę się,że trafiłam tutaj.Nie muszę czuć się jak idiotka kiedy mówię o swojej chorobie, bo tylko ja wiem ,że to jest choroba chociaż wszyscy wokół mnie próbują mi wmówić, że jestem najzwyczajniej leniem.U mnie pojawiła się nagle i podstępnie 6 lat temu.Jeden dzień zamienił nastepne trzy lata w koszmar.Bo to jest koszmar.Wy o tym wiecie.To dziwna choroba .wciąż ewoluuje.U mnie jej eksplozja nastąpiła w ciągu jednego popołudnia.Nagle moje cisnienie skoczyło do 200/120, tętno oszalało , wracałam do domu i myslałam ,ze zwyczajnie umrę na drodze.Ktos wezwał pogotowie, katerka zabrała mnie do szpitala.Dali leki , zrobili badania i..rozłożyli bezradnie ręce. A ja z każdym dniem opadałam z sił. Wyszuszenie włosów suszarką graniczyło z cudem.Wchodziłam na półpietro i ogarniał mnie przerazliwy lęk.Wtedy zaczynałam napedzać samą siebie.Lęk wywoływał wysokie cisnienie.serce waliło jak oszalałe.I ten ogromny strach przed śmiercia. To uczucie umierania.Dostałam leki uspokajająco- ogłupiajace.W pracy moja dusza wyła z rozpaczy taki miałam wstret do robienia czegokolwiek .Wracałam do domu i marzyłam jedynie by spac, spac, spac.Na tle wysokiego cisnienia dostałam fobie. Mierzyłam je co 10 min.Unikałam jakichkolwiek wiekszych dyskusji by nie napedzac sie emocjonalnie. Bo wtedy chwila a ogarniał mnie paniczny lęk.Chodziłam powoli, bo kiedy podbiegłam znów czułam strach.Nikt kto tego nie przezyje nie wie jaki to koszmar.W końcu kiedy czułam strach dochodziły dodatkowe skurcze serca.Wtedy sie poddałam.Na własne zyczenie połozyłam sie do psychiatryka.Tam mnie tak naaszerowali lekami,ze chyba przeszłam wszystkie skutki uboczne psychotropów.Tachykardia, wytrzeszcz oczu, zanik miesiaczki, podwóne widzenie, zawroty głowy. Wypisałam sie na własne zyczenie i trafilam do nastepnego szpitala ktory leczyl mnie ze skótkow przyjmowania lekow psychotropowych.Kiedy zaczełam brac leki antydepresyjne powoli powrócilam do zycia.Po jakims czasie i te odstawiłam.Cztery lata było mi dobrze. A teraz znów historia sie powtarza tylko teraz jestem juz troche madrzejsza.Kiedy w nocy budze sie z lękiem to od razu biorę cos na uspokojenie, cos od cisnienia i tachykardii . kłade sie i czekam 20 min.Czasem chodzę od sciany do sciany ale już nie napędzam się.Głęboko oddycham i zwyczajnie się modlę.Czasem przechodzi, czasem wzywam pogotowie.Wiem jedno. To jest poza mną.Mogę sobie pomóc ale nie zawsze.Ten lęk przychodzi bez przyczyny i odchodzi kiedy sobie chce.Najważniejsze by nie panikować.Jestem z Wami.Chyba poraz pierwszy moge powiedzieć,że wiem co czujecie bo Wy wiecie co ja czuję.Kazdy dzień to walka.Dzis musi byc ta wygrana:)
Odnośnik do komentarza
Ala powodzenia pracuj nad sobą nie daj sie lekom bież je kiedy już naprawdę musisz ja prawie wygrałam ,bo leki uspakajacze i psychotropy zabierają radość życia śmiej się uśmiechaj się do ludzi i postaraj znaleść sobie jakiej relaksujące zajęcie ja wybrałam działke ,nie mówie ,że zyję całkowicie beż leków bo zdażają się momenty kiedy muszę brać leki ale są to ziołowe albo homeopatyczne ,a przedewszystkim staram się nie panikować i żyć na luzie jeszcze razpowodzenia UDA CI SIE pozdrawiam i trzymam kciuki
Odnośnik do komentarza
luki! dlaczego sie nie odezwałeś?-to po pierwsze :) po drugie-nie możesz udać się na konsultacje do jakiegoś dobrego neurologa najlepiej prywatnie? podaj mi miasto z którego jesteś a postaram się uruchomić znajomości (pochodzę z lekarskiej rodziny).. pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Alu! Początkiem występujących lęków jest zawsze sygnał że serce zaczyna przyspieszać.. Lekarz zobrazował mi to wyraźnie i już jestem krok do przodu :) kiedy tylko poczujesz że pikawka zaczyna przyspieszać,odpręż się,nie myśl o niczym a najlepiej natychmiast zrób coś innego, podstawa to NIE PANIKOWAĆ bo wtedy kolo sie zamyka. Wiem,że pisze sie łatwo-gorzej zrobić ale ja też dochodziłam do tego etapu w którym jestem stopniowo :) (na dzień dzisiejszy mam krótkie ataki lękowe co kilkanaście dni-bardzo krótkie,gorzej z aktywnością..) Zaglądaj do nas częściej-to też jest rodzaj terapii:) przynajmniej dla mnie ;P
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×