Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

A od Października , mam nadzieję że będę już wtedy zdrowa, pójdę z podniesioną głową do ludzi i będę dumna z tego co osiągnełam i z teog czego mnie ta choroba nauczyła.:*( tak mi z tym ciężko:( ale nie dam rady, mam nawroty lęków i nie wiem czemu, tak się boję o dziadka i te studia myślałam że nie będą takie stresujące ponieważ czuję się pewnie w tym a teraz................eh placze

Odnośnik do komentarza

Magdzik, ja tez musiałam wziąć dziekankę i jak wróciłam po roku, to musiałam poznać nowych ludzi, z którymi chodziłam na zajęcia, ale nie żałuje, że to zrobiłam. Wróciłam po roku naprawiona i to była bardzo dobra decyzja. Od tamtej pory minęło wiele lat i do dzisiaj uważam, że dobrze wtedy zrobiłam, dlatego życzę Ci żebyś zdrowiała, bo nic nie jest ważniejsze. Wrócisz na studia za rok i będzie dobrze. Zobaczysz... :-)) Ewa

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Ewa podniosłaś mnie na duchu, tego mi teraz trzeba. wiecie znalazłam już zajęcia blisko domu, jakieś 10 min autem, są to zajęcia egaduszki, takie ćwiczenia z maluchami i rodzicami i tam jest wiekowo tak jak moj synek jest, zapisze nas by zaczać być mamą w 100% i by mały skupial sie na zabawie a nie na znerwicowanej mamie

Odnośnik do komentarza

Nie, nie uderzyłam się. To jest takie uczucie kłucia, rozpierania w tym miejscu. Ale dość o mnie, może przejdzie. MAGDZIK, nie przerywaj nauki. Rok to dużo, potem może stracisz ambicje na dokonczenie studiów. Oczywiście całkowicie rozumiem Twój obecny stan zdrowia, dlatego zrobisz co uważasz za słuszne. Trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry wszystkim. Jakoś przespałam całą noc i było ok. Dzisiaj czekam na tel od mojej kardiolog. Zobaczymy co powie. Magdzik23 nie wiem co ci doradzić (jeżeli wogóle można). Nie pisałaś jakie to studia dzienne, czy zaoczne, licencjat czy magisterka. Ja ci powiem co ja przeżywałam. Nerwica dorwała mnie na pierwszym roku magisterki (zaoczne) i miałam wiele, naprawdę wiele takich chwil żeby zrezygnować, bo było mi naaaaprawdę ciężko. Nie wiedziałam co mi jest, badania, strach i takie tam. Ale dzięki mamie mężowi i koleżankom ze strudiów (były wspaniałe, bardzo mi pomagały, woziły mnie, chociaż nie mieszkają koło mnie i kocham je wszystkie za to) skończyłam strudia ze średnią 4,8 i 5 na dyplomie. Po prostu jak sie bardzo źle czułam nie szłam na wykłady, notatki dostawałam od koleżanek, a na egzaminie tak mnie wspierały, że zapominałam o nerwicy. I jakoś się udało. Ja wiem że jak bym przerwała to już bym studiów nie skończyła, bo sama na pewno bym nie poszła. Pomyśl o tym. Teraz znasz ludzi a potem dojdzie nowy stres bo nowi ludzie. Chyba, że będziesz brała leki i tak ci się po nich poprawi, że będziesz w stanie. Oczywiście decyzja należy do ciebie. Ja tylko chciałam ci opisać jak to było u mnie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziękuję dziewczyny za rady, macie rację ale też nie chcę ryzykować nawrotu tego czego zdąrzyłam się pozbyć, Aga cudownie że miałaś takie koleżanki na studiach, ja zmieniałam studia 3 razy i dwa razy mieliśmy fajną ekipę i się wspieraliśmy a na tym roku (zaocznie studiuję a wcześniej studiowałam dziennie) nikt nie chce dawać notatek i nikogo nie obchodzi że jesteś chora bo cię od razu oceniają, jak byłam w ciąży nikt mi nie chciał dawać notatek, przyjeżdzałam na 8 rano z wielkim brzuchem robić grupowo projekt a okazywało się że nikogo nie ma:( (na tej uczelni tak każdy do siebie więc jakoś się tym nie przejełam) i teraz chcę zdać to ale mam dziennie 3 godzi by przerobic cokolwiek z semestru więcej nie daję rady, i dziecko:(( muszę zadbać o siebie, swoj ciało, duszę, zapiszę się na coś by mieć powód wyjscia do ludzi. zbyt sie stresuje. studia to moj dom, a znajomosci nowe mnie nie stresuja, lubię je:)) jestem wtedy jak nowe zwierzatko w zoo kazdy sie mna interesuje:DDDD dziękuję dziewczyny:*** bardzo mi pomogłyście. wiecie jakos mnie stresu w sobie teraz czuje, ale juz znalazlam zajecia na ktore z synkiem pojdziemy i na kore sama bede chodzic by zaczac wsiadac w auto:) wiecie coś miałam jeszcze napisać ale nie pamiętam!!! często tak mam, zbyt często:((

Odnośnik do komentarza

Magdzik23 ja cię rozumiem. A jeszcze jak nie masz tam nikogo, kto by ci pomagał i wspierał, czy choćby dawał notatki jakby co to wierzę, że nie chcesz ryzykować powrotu do początku drogi z nerwicą. Bez wzgledu na decyzję życzę ci powodzenia (na prawdę szczerze). A ja dziś znowu kiepsko sie czuję. Chyba to ta pogoda. Kręci mi sie w głowie i znowu w piersiach piecze i kręgosłup (albo plecy juz nie wiem) boli.

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyna. Życzę Wam miłego dnia i pozdrawiam i ściskam każą z Was osobno i niech będzie dobre samopoczucie Wam towarzyszyło przez cały dzień. Sobie tego tez życzę. :-) Magdzik, ja byłam na zaocznych studiach i bardzo, bardzo chciałam się uczyć, ale nie mogłam. Siedziałam i uczyłam się i nic nie pamiętałam, po chwili. Uszami i cała sobą siedziałam w sobie w środku i doszukiwałam się, czy coś się nie dzieje. Potem szłam na zajęcia i jak przez szybę gapiłam się na wykładowce i byłam przerażona, że nie dam rady, że nie zdam, że wywalą mnie, że będę pośmiewiskiem, że wszyscy zobaczą, że coś mi jest i zaczną uważać mnie za wariata, na którego nie można liczyć i sama nie będę miała do kogoś pójść po pomoc jak czegoś nie zapiszę czy nie zapamiętam. Pamiętam, że nawet stawiałam *kanciate* litery, bo ręka nie była tak swobodna, jak wcześniej. To było jeszcze bardziej stresujące i właściwie stale byłam zdenerwowana i przerażona. Nauka nie przychodziła mi z trudem, więc, to, co wtedy działo się ze mną nie było normalne. Do tego byłam mężatką, byłam mamą i moje lęki związane ze szkołą, przenosiły się na moje życie w domu. Ogólnie byłam stale do niczego. Dlatego wzięłam dziekankę i wróciłam po roku, jak było już lepiej. Ale ja bardzo chciałam mieć wykształcenie, więc wiedziałam, że wrócę na studia. To, że je przerwałam było koniecznością. Tak było w moim przypadku. Życzę Ci Magdziak powodzenia i wytrwałości w postanowieniach, bez względu jakie te postanowienia będą. :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Baskabaska. Wracając do tego SERNIKA, to budynie są po to, żeby zagęścić masę serową na bardzo gęsty *glut*, taki, który nie będzie spływał z biszkoptu, a jednocześnie wlany do środka budyń całkowicie się rozpuści, żeby nie był mączasty smak. Teraz budynie są jakieś *oszukane* i na wszelki wypadek przygotuj sobie jeszcze jeden rozmącony w mleku budyń, gdyby okazało się , że te trzy, to za mało :-) pozdrawiam :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Dziękuję dziewczyny dużo mi lepiej z takim wsparciem emocjonalnym. ja chcę przez ten rok całkowicie się z tego wyleczyć. Leków nie będę brać póki co bo lekarz powiedział że jeśli robię postępy nawet bardzo małe i bardzo powoli to są to moje postępy, dzięki mnie tylko(czyli bez leków) więc dobrze że je odstawiłam, ten rok to będzie moje odchorowywanie mych nieudanych rzeczy w życiu i mego 7 letniego związku, ROK!! i mam być zdrowa! :( dziękuje wam jeszcze raz:* cieszę się że mam forumowych *przyjaciół* w chorobie.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×