Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Marek 30 lat
Witam wszystkich, To co tutaj przeczytalem z jednej strony mnie przerazilo a z drugiej dodalo otuchy . Myslalem ze jestem sam na swiecie z taka przypadloscia a to co mi sie stalo skrzetnie ukrywam od kilku lat. Pierwszy atak leku zdarzyl mi sie na mszy swietej w kosciele pamietam jak dzisiaj ukleklem i nagle zaczelo mi wszystko falowac, myslalem ze umieram, pierwszy raz w zyciu doznalem czegos takiego. Jakos dotrwalem do konca mszy i wracajac do domu myslalem ze zaraz sie przewroce na twarz, nie czulem nog, chcialem lapac ploty domow ktore mijalem. To byl pierwszy atak leku i od tego momentu swiat i jego postrzeganie strasznie sie zmienilo. Z osoby przywodczej stalem sie osoba lekliwa, to przyszlo nagle i nie chce mnie opuscic. walenie serca, pot, mokre dlonie, uczucie jakbym zaraz mial zemdlec. Minelo 6 lat o tego 1 ataku i ciagle sobie z tym probuje walczyc, nie bylem u lekarza nie biore zadnych lekow. Poziom leku spadl ale to ciagle nie jestem ja sprzed 6 lat, stalem sie smutny i mam wrazenie ze moja sprawnosc umyslowa spadla do zera. W pracy ciagle sie boje ciagle mysle ze jestem oceniany i pracuje najgorzej. Unikam duzych otwartych przestrzeni. Prosze napiszcie jak sobie z tym radzic czy to nigdy mnie nie opusci chce byc znowu pogodnym czlowiekiem pelnym pasji. prosze o rade.
Odnośnik do komentarza
Witam. Jestem poraz pierwszy na tym forum.Podobnie jak wy zmagałem się z nerwicą lękową przez okres 4 lat - tzn leczyłem się psychoterapia i leki - w tej chwili od 2 lat już nie wiem czy na szczęcie czy nieszczęście nie biorę już leków po konsultacji z psychiatrą. Miałem wówczas wszystkie objawy opisane powyżej przez porzednich autorów użytkowników itd. jak zwał tak zwał.Jedynie czym się posiłkuję to od czasu do czasu piję magnez np. musujący. Z objawów zostało mi głownie to kołatanie serca które czuje tylko ja jestem w stanie spoczynku - tzn np. jak kładę się spać. Z pozostałymi rzeczami tak sobie radze że prawie wogóle nic nie czuje z tamtych objawów.(czyli drętwienie głowy, mięśni, pocenie etc etc.). Jedyne co przysparza mi największy problem to dzień depresji bo takie miałem nawet w nerwicy średnio co 2 mies. ale w chwili obecnej jest to spowodowane realnym zagrożeniem z otoczenia -dziwne myśli takie jak w depresji- poprzednio były wiązane z nerwicą że nigdy nie wrócę do zdrowia a teraz są z realnej sytuacji.Powiedzcie mi jak sobie radzcie z takimi problemami. Pzdr Marti
Odnośnik do komentarza
Gość Stella24
Ja mam jeszcze takie pytanie często zdarza mi sie że mam takie jakby uderzenie do głowy przez pare sekund niewiem co się ze mną dzieje po chwili wracam w środku ciała czuję coś gorącego i zaczyna boleć mnie głowa,niewiem czy to też jest na tle nerwowym może ktoś z was też tak ma.
Odnośnik do komentarza
Tak to już jest z tą nerwicą że przybieramy sobie wszystko do głowy. Tylko trzeba sobie zdać z tego sprawę że ludzie chorują i umierają a ty jak zwykle znowu budzisz się rano i dalej żyjesz. I niewżne co sobie przybierzesz do głowy to i tak znowu rano wstaniesz i bedziesz cieszyć się życiem. Najważniejsze żeby zdać sobie z tego sprawę że to nerwica tylko i nic więcej. Pzdr i głowa do góry!
Odnośnik do komentarza
Gość Stella24
ja też przestałam oglądać wszystkie programy związane z chorobami.Za każdym razem wmawiałam sobie że mam każdą z tych chorób.Ja mam jeszcze problem ze snami ciągle śnią mi się koszmary,wcześniej jak tylko się budziłam to sprawdzałam w senniku co oznacza każdy z tych snów i jak oznaczał coś złego to byłam pewna że napewno już umrę,na szczęście sennik został spalony bo prawie doszłam do obłędu.Bardzo boję się śmierci,myślę że wielu z nas się tego boi i dlatego tak się nakręcamy i myślimy o śmierci.
Odnośnik do komentarza
Hej, Dawno nie zaglądałam... Ja od kilku dni nakręciłam sie bardzo gdyż mam upierdliwy kaszelek nawet podczas mówienia w nocy nie mam. Byłam u dwóch lekarzy jeden miał podejrzenia że to astma choć prześwietlenie i spirometria nie dały konkretnej odpowiedzi natomiast drugi lekarz powiedizął że coś z zatokami ale pod koniec wizyty powiedział ze wygląda mu to na trik nerwowy. Sama już nie wiem kogo słuchać, nigdy nie chorowałam na oskrzela może jak byłam mała raz , poza tym ostatnim razem jak pisałam na forum to miałam problemy z *oddychaniem* czasem musiałam głeboko złapać powietrze. Kiedy zaczął się kaszel zauważyłam że już nie potrzebuję głęboko oddychać ale za to przy rozmowie czy tak ogólnie pojawia się kaszelek. Jest to tak upierdliwe że wyobraźcie sobie ze jak mam gdzieś iść to myslę że będę kasłać i tak się nakrecam że odechciewa mi się wszystkiego i oczywiście kaszelek jest . Myslałam ze to może coś z sercem ale eKG i Echo serca mam idealne. Czy ktoś z Was miał taki objaw? PS. Psycholog mówi że jest to rodzaj *odblokowywania* się tak jakbym chciała coś z siebie wyrzucić. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
taki kaszel nerwowy to i ja mam az sie dusze ...ale z czasem mialam tez inny kaszel zaczelo sie nagle cos odrywac i nie wiedzialam co to , normalnie jakbym sie gdzie przeziebila ale ja bylam zdrowa i ciagle kaszel az wreszcie poszlam do lekarza zrobilam mase badac i mam sarkoidoze ,kaszel nadal mam i to mocny . ale ten nerwowy kaszel jest zupełnie inny ...ten to ja mam z nerwów i potrafie odróznić.
Odnośnik do komentarza
jeszcze do zuska28, mój kaszel własnie nie jest mocny, jak mówię a mówię na jednym oddechu pojawia się kaszelek a jak sie zdenerwuję szczególnie tym że ktoś będzie się mnie pytał co to za kaszel to od razu mam z podwójną siłą. Podczas wizyty u lekarza tak się denerwowałam że nonstop kasłalm i właśnie tak jak pisłam ostatnio powiedział że to moze być trik nerwowy choć zatoki mam zawalone bo sama czuję . Jeszcze wczesniej myślałam że to krtań lub tchawica ale byłam u laryngologa i oki fakt przemęczone struny głosowe ale to ze względu na zawód.
Odnośnik do komentarza
Gość Patrycja
Witam! Bardzo się ciesze że znalazłam to forum. Od jakiegoś roku cierpię na nerwicę, przynajmniej tak mi się wydaje. Obecnie jestem na studiach i myślę że to one w dużym stopniu przyczyniły się do mojej choroby. Na początku poprostu się dusiłam, nie mogłam oddychać przez co mialam problemy z zasypianiem. Po roku jest znacznie ciężej, oprócz objawów które wymieniłam powyżej, mam też bóle serca, takie ukłócia. Często żeby głębiej móc odetchnąć muszę, że tak powiem *odbeknąć*. Byłam oczywiścieu lekarza i wszelkie badania nic nie wykazały, mam zamiar wybrać się jeszcze do kardiologa, ale obawiam się że i to badanie nic nie wniesie. Najgorsza jest psychika, kiedy przestaje móc oddychać albo zaczyna boleć mnie serce, zaraz mam jakieś wizje swojej śmierci albo zawału. Lekarz rodzinny zawsze mi potwarzał, żebym nie myślała o tym jako o czymś groźnym, to niby miało mnie uspokajać, ale niestety nie potrafie nie panikować. Przyjmowałam tez różne leki, np Rudofen, jednak w pewnym momencie przestał działać. Ciężko mi tak życ, ciągle się nakręcam, przez to nie potrafię się uspokoić. I tak w kółko. Juz nie wiem jak z tym żyć :( Czy ktoś ma podobnie? Jak sobie z tym radzicie?
Odnośnik do komentarza
Gość zwyklaniezwykla
W moim przypadku lekarz pierwszej pomocy powiedzial *na nerwice sie nie umiera, ale nikt, ani nic Ci nie pomoze, pomoc mozesz sama sobie*. Gdy mialam pierwszy atak, bylam pewna, ze skonczy sie on zawalem. Teraz po badaniach, ktore wykazaly, ze serducho zdrowe, powtarzam sobie, ze to tylko moja psychika... Wiem, ze pierwsze wasze mysli wiaza sie ze smiercia, itp. Ale wmowcie sobie, ze to tylko strach. A za chwile wszystko znowu bedzie ok.W koncu musi byc!
Odnośnik do komentarza
Witajcie....ja na nerwice cierpie chyba od szkoly sredniej tylko ze wtedy to mialam normalne reakcje stresowe przy ktorych walilo mi serce ( wszystko mnei szawsze stresowlo) a mniej wiecej od roku mam dziwny lek przed wyjsciem. Znaczy tego wyjscia sie nie boje..chcialabym pojsc dalej ale nastepuje blokada i serce zaczyna mi samoistnie przyspieszac co paralizuje mnie na calego, nogi mam jak z waty....dziwnie mi sie patrzy na wszystko, mam poczucie odreaLNIEnia, chwilowe zacmienia, uderzenia do glowy, poty...to ejst takie straszne...narazie nie rpacuje ale od wrzesnia zaczynam prace i nie wyobrazam sobie tego w ogole:( Wizyte u psychiatry mam dopiero na wrzesien a internista przepisal mi bisocard ( mam niskie cisnienie w spoczynku) i aofbam. Zadnego nie zazywam bo sie boje uzaleznienia ale dluzej tak zyc juz nie potrafie ...mam male dziekco i cizko mi zapewnic mu atrakcje, boje sie z nia nawet pojsc na plac zabaw. Sidzimy wiec zawsze w przydomowej piaskownicy. Tak niszcze dziecku zycie:( nie dosc ze do niczego sie nie nadaja to i dziecku niszcze zycie..mam tego dosyc
Odnośnik do komentarza
Gość przerażona
witam do Patrycja ja też mam tak jak ty,ciagłe nakrecanie sie i kombinowanie aby nie wychodzic nigdzie samej. ja niechce brac lekow i staram sie jakos podejmowac proby wyjscia.moje lęki wiekszosci sa zwiazane z innymi ludzmi ktorych mijam w myslach mam ze komus cos złego sie stało.kiedy atak mam silny to nagrywam tel spacer czy powrót do domu*masakra* nie wiem czy z tego jakos mozna sie wyleczyc.?? czy jest ktos to ma dobry sposob jak przekonac wlasna psychike ze to co nas meczy to tylko lęki???bo ja nie potrafie zaszczepić w sobie takiego przekonania a to podobno powstrzymuje pokonanie lęków pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
witajcie,mam39 lat ,dwoje fajnych dzieciakow,super meza i nerwice lekową,na początku mialam straszne zawroty glowy,potem kolatania serca,nadmierna potliwosc,lęk ze zaraz umre,p wielu badaniach okazalo sie ze to nerwica,walcze tak juz od roku,niestety pomaga mi tylko relanium,bez niego juz nie wyjde z domu,chodze na super terapie,a za dwa tygodnie ide po nowe leki do psychiatry,rozumiem was wszystkich bardzo dobrze,w trakcie terapi docieram tez do zakatkow mojego zycia,ktore staralam sie wymazac,jest to bardzo trudne ,ale mi to pomaga,jednoczesnie znalezienie dobrego terapeuty graniczy z cudem,wiem bo kilku przeszlam zanim natrafilam na super terapie,pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Jeszcze slowko do przerazonej,niestety chyba bez pomocy specjalistow,odpowiednio dobranych lekow,obrej terapi nie udaje sie pozbyc nerwicy,nie wiem czemu boisz sie lekow,pod odpowiednim okiem,mozna bardzo dobrze radzic sobie z nerwicą,wczesniej nie wychodzilam sama z domu,plakalam z bezsilnosci,teraz jezdze samochodem ,czuje sie w nim bezpiecznie,zanim zaczną dzialac leki uplywa sporo czasu,ale warto,tym bardziej ze powoli mozna je odstawiac,jesli objawy ulegaja poprawie
Odnośnik do komentarza
Gość Patrycja
z tego co widze rozne osoby mecza rozne objawy. mnie osobisicie mecza bardziej objawy fizyczne takie jak kolotanie serca czy bezdech, mniej psychiczne z tym ze tez mam nawyki ktorych nie znosze, potrafie 5 razy wracac sie i sprawdzac czy zamknelam drzwi od domu majac swiadomosc ze sa zamkniete na 100%, albo wmawianie sobie wiecznie chorob, to jelita to watroba to serce to cos tam. wszystko przez te napady. Sa tygodnie kiedy chodze strasznie zmeczona, bo cierpie na jakies ciagi bezsennosci, nerwica nie daje mi zasnac, albo gdy zasypiam nadchodzi atak ktory mnie wybudza, nawet podczas glebokiego snu potrafie w 3 sekundy obudzic sie i wstac. naprawde nie wiem jak z tym zyc:( bralam leki, rudoten i promolan bodajze, z tym ze po przeczytaniu ulotek w ktorych bylo napisane w skutkach ubocznych ze moga wywolywac to przed czym sie bronie biorac je to wymieklam. po co one sa w takim razie, skoro zasmiast uspokajac moga zaszkodzic:( ostatnio w internecie czytam duzo o kotwicach emocjonalnych, staram sie je wprowadzac w zycie do swojej psychiki. na kilka rzeczy mi to pomoglo inne sa niestety za silne. Może poprostu pora wybrac sie do psychiatry...
Odnośnik do komentarza
Wiecie co?chorujemy na chorobe cywilizacyjną,bez wzgledu na to czy ktos jest niesmialy,czy typem przywodcy,dotyka kazdego,zastanawiamy sie potem ,,dlaczego ja?,,przeciez jestem taki pogodny,optymistyczny,szczesliwy....jednak kazdy ma jakies przezycia,moze bardzo zadawnione,ktore wybuchają jak lawina ,nagle,bez ostrzezenia...a potem szukamy drogi aby z tego wyjsc,jest bardzo duzo mądrych lekarzy,psychiatrow i terapeutow,ktorzy pomagają,trzeba tylko do nich dotrzec,samemu bardzo ciezko przez to przejsc
Odnośnik do komentarza
Nerwica to nie choroba - to objawy... Radze sprawdzic kolor swojego jezyka i poczytac o grzybicy, CANDIDA ALBICANS, to cholerstwo niejednego juz do psychiatryka wprowadzilo, a badania nigdy nic nie wykazywaly, lekarze wypieraja sie zwiazku grzybicy a atakami paniki, jednakze ludzie ktorzy tego doswiadczyli wiedza duzo lepiej od naszych wspolczesnych sredniowiecznych lekarzy. Mialem to samo, te same objawy, a testy wykazywaly jedno - *zdrowy jak kon*, nazywano mnie hipohondykirem jednak moja podswiadomosc caly czas mi mowila, ze to cos na tle chemicznym. I w koncu znalazlem. Grzybica zwana Candida zasiedla sie w jelicie grubym (i nie tylko), i jako produkt uboczny przemiany materii *sra* neurotoksynami odpowiedzialnymi za nasz osrodkowy uklad nerwowy (mozg)... szkoda czasu na lekarzy. ps. kuracja jest ciezka i trwa do 3 lat, jednakze wyrzucenie z siebie takiego pasozyta zmienia cala nasz percepcje oraz stostunek do zycia. Warto. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×