Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

madziowa bardzo dobrze postapilas ze tak zrobilas , ten krok pierwszy najgorszy ale zrobilas go i dobrze ze sie tak stalo bo uwolnisz sie od niego ,a pieniazkami sie nie martw tak jak twoja mama mowi jakos dacie sobie rade napewno :).Pamietaj jestesmy z Toba tu wszyscy , wazne ze masz przy sobie najukochansza osobe swojego syneczka a reszta jakos sie ulozy :) Caluje miśku
Odnośnik do komentarza
Tak w ogole czesc wszystkim :) , ja wlansie po pracy w domciu, dzis byl fatalny poranek tak sie ciulowo czulam ze nie wiedzialam co mam robic w pracy myslalam ze zwariuje :/ koszmar,az do momentu gdy psozlam do psychologa po pracy i wyszlam zadowolona nawet : wiec mniejmy nadzieje ze tak zostanie do konca dnia chyba ze mnie moj facet wkurzy znow czyms...Pozdrawiam buziaczki
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich bardzo cieplutko nie było mnie pare dni, ale maly zawrot glowy w domu i w ogole. Przeczytalam wszystkie posty od ostatnego pobytu, dziewczynki i chlopcy, wszyscy jesteście silni i dacie rade wygrac z choroba, wiosna to nowe zycie wiec dla wszystkich nowa nadzieja. Madziowa jesteś odważna dziewczynka, Zrobiłas najtrudniejszy krok i teraz bedzie juz z gorki i tak trzymaj. u mnie było kilka dni malego szalenstwa, czyli sprzatanie domu i dzialka , jednym slowem wiosenne porzadki, w dodatku dziewczyna mi sie troszke rozlozyla i musze teraz jej pomoc ile moge.dzieqwczyna psychicznie mi siadla, depresja na calej lini i tyle. wiec kursujemiedzy domem a nia:(( ale mam nadzieje ze da sie skusic nalekarza i jej cos topomoze. ja odstawiam leki i idzie mi jako tako, czasami dopada mnie lek ale tlumacze sobie ze dam rade i gnam dalej.zamwilam w aptece te krople l72 zobaczymy moze pomoga. nie mam za duzo czasu wiec nie wiem kiedy sie odezwe, chyba dopero po swietach ale wszystkim Wam zycze zdrowych i wesolych Swiat, spedzonych w milym gronie, bez lekow i strachu. Oby Zmartwychwstaly Jezus przyniosl Wam nowa nadzieje i milosc bliznich. Caluski dla wszystkich i trzymajcie sie cieplutko.
Odnośnik do komentarza
hejka! Jak cudownie poczuć znowu lato! Kurcze, dzisiaj to ani razu nie pomyslałam o nerwicy, bo się jakoś do mnie nie odzywa, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Po pracy zamówiiśmy pizze bo szkoda nam było marnować popołudnia. Wybraliśmy się na spacer do lasu. W lesie jest przecudnie. Ptaki śpiewają, ciepeło w powietrzu i w sercu, eh... Najważniejsze , że już nie mam lęków, a o rszcie najzwyczajnij w świecie nie myślę.Jest pięknie i żyć się chce. Mama moja jakoś też daje radę.Znowu ma nowe leki i przeżywa dylemat czy je brać czy nie, czy będą skutki uboczne, czy pomogą?Dobrze, że lato się zaczyna to działka ją trochę pochłonie i może pomału też zapomni o nerwicy.
Odnośnik do komentarza
madziowa: ale dałaś !!! Ja myślę, że twój mąż uważa, że to normalna sprzeczka małżeńska, po której wszystko wróci na swoje miejsce.Czy on wie, że to naprawdę koniec? Kochana ja ze swojej strony życzę Ci wytrwałości i konsekwencji w podejmowaniu wyzwań.Wierzę, że ułożysz sobie zycie tak żeby odnalźć szczęście.Kto wie? może jest ono tóż,tóż.
Odnośnik do komentarza
To dla was Dziewczyny i (w mniejszości) Chłopaki. Mimo, że się nie odzywam, śledzę na bieżąco wasze wpisy. Pozdrawiam wiosennie;) Lęki - złodzieje. Kradną spokój i uśmiech. Chodzą wszędzie za Tobą jak cień. Kiedy na nie patrzysz robią niewinną minkę, kiedy stajesz do nich plecami krzyczą aby udowodnić, że są. Zaprzyjaźnić się z nimi jest niemożliwością. Absurdalne i bezczelne. Jak lubić kogoś takiego??? Karmione przez lata doświadczeniami wyrosły na monstra. Perswazja też nie przekonuje ich do odejścia. Lęki - złodzieje spokoju są jak lokatorzy bez przydziału. Eksmisja jest nieunikniona. Będzie płacz i zgrzytanie zębów. Będzie bolało... W szczytnym celu bo dla Siebie samego, zrób to już dziś. Wyrzuć je ze swojego życia, nie są Ci potrzebne. Są złudzeniem, że nie jesteś sam. Pustkę po nich wyściel marzeniami. One nic Ci nie ukradną.
Odnośnik do komentarza
Witam moi Kochani. Długawo mnie nie było ale czytałam w miarę na bieżąco. Mniej więcej opiszę co u mnie. Tak więc idę na staż jako laborant do zakładu wodociągów i kanalizacji. Niby się cieszę, ale odzywa się właśnie moja druga strona - nerwy. Jakby tego było mało czuję się jakoś słabawo, ale zapewne od tego że mało jem. A nawet bardzo mało.. i nie chce mi się więcej :( rano jak wstanę jem tabletkę, a posiłek jem koło 16 i później kolację. Wiem, ze to mało ale mi wcale się nie chce jeść.. Czyżby to nerwica tak działała?? w sumie tabletki biorę już 2 miesiąc. Sama już nie wiem. Chociaż jest lepiej bo nie mam już obrzydzenia do jedzenia :) Dzisiaj coś mnie zaczęło kuć w szyi po prawej stronie. jakby taki ból kiedy źle śpimy, ale on nie jest ciągły tylko tak co jakiś czas mnie zakłuwa. Chce mi się pić i sucho mi w gardle...Kurcze, zaczynam się stresować tą pracą.. Na pewno będę mieć badania i lekarz się zapyta czy coś mi dolega czy biorę jakieś leki i co ja mam powiedziec?? Ze mam nerwice?? uhhh Mam nadzieję, że jakoś to będzie i dam radę z nerwami, a nie mam żadnych tabletek oprócz paromercku, które bym mogła wziąść w razie jakiegoś zwiększonego stresu..:( Betunia Mam prawie identyczną sytuację jak Ty. Mam ojca alkoholika i to przez niego mam tą chorobę.. pije odkąd pamiętam.. na dodatek mieszkam z nim do dzisiaj i z mamą, która podobnie jak Twoja nie odejdzie od niego nigdy, a ja mimo że kiedyś się wyprowadzę to będę się martwić o mamę która z nim zostanie czy nic jej nie zrobi, bo mnie nie tknie ale ją bije za nic, a ona jest taka bezbronna... :( tak więc odezwij się jakoś do mamy. Załóż jej może jakiś tajny telefon, żebyście miały kontakt bo dla niej też to będzie dobre jak będzie mogła porozmawiać sobie z córką i odskoczyć na chwilę od tamtego świata... :) Dzidzia Ja biorę paromerck i mogę wypić jakieś piwo, natomiast nie mogę alkoholu łączyć z cloranxenem. Ty chyba też bierzesz paromerck o ile pamietam? Buziaczki dla Wszystkich i napiszę znów niedługo, ale będę śledzić Wasze posty :))) buziaaaaki :)
Odnośnik do komentarza
Kurcze dziewczyny. Silne jesteśmy, tak? Co wy się pierdzielicie z jakimiś facetami alkoholikami? Nieważne, czy to są Wasi mężowie, chłopaki, ojcowie. To jest PODGATUNEK, to już Freud stwierdził, Nie męczcie się, bliscy Wam pomogą (rodzinka, przyjaciele - najczęściej mamy i przyjaciółki). Gadam tak, a sama dzisiaj przez męża wpadłam w furię. Normalnie pianę miałam na gębie. Tylko czekam teraz na atak Nerwicy, bo Ona (celowo piszę z dużej litery o Pani Nerwicy), bo ja k.... też jestem Panią i mam zamiar z nią pogadać jak równy z równym. Kobietki, my jesteśmy górą, i nikt więcej. Dziewuchy, damy radę!!! Kto k.....wa nie da jak nie MY??? Jak moja psycholog mówi. Zbuduj wokół siebie ścianę, nie daj się tykać. TYYYYYYY jesteś najważniejsza. Tobie ma się dziać dobrze. Ty, ty, ty, ty, ty, ty - najważniejsza, najzdrowsza, najpiększniejsza!!!
Odnośnik do komentarza
Kochani dziekuje wszystkim za wsparcie!!!! Zadzwonilam do wychowawczyni syna i ona powiedziala,ze syn musi chodzic do szkoly. Musze wrócic do domu na miesiac bo nie ma innej opcji co do szkoly.Nie moge go przeniesc bo po pierwsze inny program inne ksiazki itd.A do konca roku zostal tak naprawde miesiac.W maju od 4 syn jedzie na zielona szkole nad morze na 2 tyg.Teraz jestem u rodzicow i u siostry do 2 dnia swiat. Mąż powiedzial ze niebedzie robil problemów i nie bedzie wrzaskow. Mam nadzieje ze to sie uda.Rodzice sie troche martwia o mnie i o wiktora ale mysle ze bedzie spoko.Powiem wam ze wczoraj jak wrocilam do domu po rzeczy tonormalnie szok.Pokój sobie przemeblowal.Moje rzeczy poukladal w pokoju syna.W szoku bylam. Wiec jak widac jemu tak naprawde na mnie nie zalezy.Ja mysle ze to nasze uczucie juz dawno sie wypalilo.Zreszta sam powiedzial ; on zyje w innym swiecie ja w innym. Ja tylko nie chce klótni i sprzeczek-przeciez zawsze mozna sie dogadac. Ale powiem Wam cos -normalnie szok. Wczoraj zadzwonilam do kierwonika z pracy i powiedzialam ze nie przyjde bo jestem z synem u rodziców i ze sie rozwodze.Nie wiem po co mu to powiedzialam-kretynka jestem i tyle. Wyobrazcie sobie zeten do mojego Sloneczka(bo my razem pracujemy) wyskoczyl z tekstem - ale narobiles.. -nie masz wyrzutów sumienia On w szoku.Jak mi to powiedzial to cisnienie 200. Tak Myslalam ze sie cos domysla tak jak i pewnie niektore osoby u mnie w pracy. Co go to kurwa obchodzi a tak naprawde to ja podrywalam moje Sloneczko i niczego nie zaluje. Kretyn nie zna mojego zycia.Nie wie nawet ze odchodzilam od meza juz mase raze,ale nie mialam sily na to zeby odejsc i tak trwalam i trwalam. A poza tym to on chyba jest zazdrosny. Bo wybrazcie sobie ze ten kierwonik wysylal kiedys do mnie takie meile ze szok.Ja go olałam -kurde moglam sobie je wydrukowac- tak jak polecila mi przyjaciólka.Ale olałam to. Mam nadzieje ze nie bedzie mi robil jakis jazd-co go obchodzi moje życie??? Nie bede z nim wogole rozmawiac i tyle..Mam nadzieje ze uda mi sie go olac. Kurde jakbym malo problemów miala-szok. Pozdrawiam. Nerwicy nie mam w ogóle -jestem nawet jak na mnie bardzo spokojna i opanowana :)
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich!Madziowa powiedz ty mi ile bierzesz juz ten lek bo po twoich postach widze ze kochana tryskasz energią.Ja biore biore 20 dni czuję się lepiej ale dzisiaj pojechałam z mama na zakupy i poczułam niepokój ,musiałam wziąsc walidol.idę dalej sprzątac bo do swiąt się nie wyrobię przez te nerwicęmam opóznienie w sprzątaniu ha ha.Miłego dnia...
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich regularnych wariatów! Ciesze się, że nie jestem jedyny w swojej przypadłości, chociaż nikomu jej nie życze. Jestem stosunkowo świeżym panikarzem (mój staż można liczyć od 14.12.2008)choć pierwsze symptomy pojawiały się dużo wcześniej. Nie mogę się wymądrzać odnośnie metod jak zwalczać tą zmorę bo swojej jeszcze nie zwalczyłem ale podziele sie z wami informacją, że rozpocząłem zmasowaną walkę z tą podłą suką. Ale od początku bo trochę chaotycznie zacząłem...Nie wiem w jaki profil psychologiczny mieścicie się wy moi towarzysze niedoli bo i prawdopodobnie nie ma jednego szablonu, który by nas szlachetnych wariatów objął ale ze mną było tak... Urodziłem się w czerwcu, w PRL-u i byłem wesołym dzieckiem numer 6. W moim domu nie było patologii, chyba była miłość choć nikt jak w filmach amerykańskich nie mówił kocham cię na zakończenie dnia. Jak każdy dzieciak miałem swoje wielkie jak na rozmiar problemy ale bez wypadków i przemocy w rodzinie. Z siniakami i zadrapaniami na kolanach szedłem sobie przez życie. W wieku lat 15 straciłem ojca, który miał nadciśnienie i cholerne poczucie obowiązku pracy od świtu do zmierzchu.Musze w tym miescy nadmienić, że tata odszedła nagle, bez łóżek szpitalnych i bladych w nich twarzy. Wyszedł jak codzień, do pracy. Nigdy nie wrócił. W mojej mamie coś pękło...Jej życie polegało na drżeniu o nas i ciąglym zamartwianiu się i podsycaniu w sobie bezradności i samotności. Niestety nigdy w stosunkach z mamą (które uważałem za dobre) nie doszedłem do etapu mówienia sobie o wszystkim wiec nie mogłem znać szczegółów tego przez co brnęłą. Tak minęło 12 lat zycia bez taty. Mama bała się o mnie, o braci, o siostry. Przestrzegała mnie żebym dbał o siebie bo po ojcu oprócz wszystkich tych dobrych rzeczy odziedziczyłem też skłonności do nadciśnienia. W Nowy Rok 2007 wyszedłem z domu i już nigdy do niego nie wróciłem. Mama odeszła. Jak tata bez ceregieli, bez uprzedzenia, bez choroby. Mama często czuła się źle. Nikt nie brał tego serio. Mama czuła się źle, szła do lekarza, wracała z kompletem badań jak u nastolatki. Tego dnia mama czuła się źle, umarła. Tak jak tata, młodo i sama, cicho... A ja? Ja straciłem dom. Dwuwymiarowo. Ten złożony z ludzi i ten złożony ze ścian. Nie ma go. Czy to są przyczyny moich lęków? Nie wiem. Nikt mnie nigdy nie zdiagnozował. W grudniu dopadło mnie. Było nierealnie, sztwywniałem, bałem się, umierałem. Bałem sie umrzeć, boje się umrzeć...Pare godzin i minęło. Byłem w moim wynajętym domu, czułem się dobrze. O tym co się ze mną działo myślałem dużo. Nic sie nie działo aż do 2 stycznia. Od wtedy zesztywniałem na tydzień. Od wtedy świat postrzegam przez oczy pełne lęku. Od rana do nocy. Od niedzieli do niedzieli. Czego sie boje? Ze umrę, że zwariuje. Że moja narzeczona zostanie na tym świecie sama a z nią nasze dziecko, które ma się urodzić we wrześniu. Analizuje swoje ciało, stale, ciągle. I czekam. W piątek, w sobotę wyłem płakałem. Chcę się wyzbyć lęku, chce żyć wolny od lęku. Byłem w Polsce, wszedłem do kościoła, wyspowiadałem się. Jeśli jest Bóg, a ja żyje z nim w zgodzie nie mam czego sie bać a jeśli nie ma to czego się bać. Zrobiło mi się lepiej. Czemu to piszę? Kręci mi się w głowie i staram się o tym nie myśleć, czymś się zająć. Nie jestem lekarzem. Nie mam monopolu na prawde ale nie biore żadnych prochów i nie chcę brać. Byłem na hipnoterapii. Po pierwszej sesji ponad tydzień, zero lęków. Druga sesja ciężej. Ostatni czwartek i sobota- koszmar. Jutro o 17 mam sesje numer 3. Wierze? Chcę wierzyć, chcę żyć jak przed 14.12.08. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
piotruś: ująłeś mnie swoją historią.Myślę, że Twoje lęki są podświadome, jak każdego z nas. Niby życie jak życie a jednak w naszych głowach kotłuje się coś o czym nie mamy zielonego pojęcia. Poprostu nasze mózgi żyją sobie swoim życiem. Jesteś młody, mądry ,więc myślę , że dasz radę przezwyciężyć bestię, czego Ci z całego serca życzę.
Odnośnik do komentarza
Piotrus Twoja historia pokazuje jak nagle zycie moze cięzko doswiadczyc czlowieka, nieprzygotowanego na taki cios. Zreszta czy czlowiek moze byc na cos tak cięzkiego przygotowany, ja juz mam swoje lata, ale mysle ze na smierc bliskich osob nie mozna sie przygotwac ani wtedy gdy umieraja nagle ani wtedy gdy odchodza po dlugiej i ciezkiej chorobie. i jak na wszystko potrzeba czasu ktory uleczy rany i ducha. A Ty jestes mlody, wszystko przed Toba, dasz rade i staniesz na nogi, tylko potrzeba Ci troszke czasu. Pamietaj co nas nie zabije to nas wzmocni. To tylko pewien etap w Twoim zyciu ktory musisz przejsc i przejdziesz, masz narzeczona i wkrotce bedziesz mial potomka, masz dla kogo zyc i o kogo dbac. Trzymaj sie cieplutko , pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Kochani u mnie wszystko ok, czyli z górki. Byłam dziś na spacerku i jak szłam z górki własnie to trochę mi się jakś zadyszka przyplątała i gulka w gardle, więc zwinęłam skarpetkę i jakoś wróciło do normy. Muszę Wam napisać o czymś co traz mi nie daje spokoju. Otóż mam zamiar zmienić pracę.W obecnej pracuję już prawie 7 lat i troche trudno mi się oswoić z myślą zmiany środowiska. Robię to tylko i wyłącznie ze względu na uciążliwe dojazdy.Do pracy mam prawie 30 km, a do nowej 12km. Nowa posada też w szpitalu i też na stanowiku sekretarki. No i pracowalibyśmy z moim Misiem w jednaj miejscowości i dziecko też ma zamiar tam się uczyć, więc wszystko po drodze.Niedługo mam iść na rozmowę kwalifikacyjną. Właściwie to tylko formalność, bo trochę po znajomości. Chciałabym zacząć po wakacjach. Nie wiem czy na to pójdą i nie wiem jeszcze wielu rzeczy, które mnie teraz tylko drażnią.Kocham obecną moją pracę i załogę i stąd te dylematy. Z drugiej strony to nowe wyzwanie. Trochę mnie to pozytywnie łechce. Właśnie jestem po rozmowie telefonicznej z Kiką!!!! Fajna babka!
Odnośnik do komentarza
do aliska mzesz te krople spokjnie pic bo ine nie daja powiazania z lekami ja pije regularnie i jest duuuza poprawa wiec plecam ci jak najbardziej tylko ja pije je 3 razy dziennie a nie jak pisza 2 razy czuje sie po nich znacznie lepiej i widze ze działaja w dobrą strone wiec spokojnie mozesz je łączyc pozdrawiam na reszte odpowiem wieczorem madziowa ale sie porobiło ?? zadzwonie do ciebie jutro to mi opowiesz piotrus tobie tez odpowiem tylko jeszce rz przeczytam dokładnie twoj post bo musze pomyslec pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Kochani - zaglądam co dzień ale nie zawsze mam czas odpisać, Czytam Wasze posty i jestem dumna że większość z Was tak dobrze sobie daje radę z nerwicą. Madziowa - już niemalże o niej zapomniałaś oby tak dalej, teraz musisz być bardzo silna żeby Twój synek miał 100% zdrową mamę. Wiesz tak wracając do Twojego męza to straszny z niego burak (po tym ostatnim co napisałś) więc może była to właściwa decyzja. Co do Twojego szefa no cóz - on tak to odebrał, przecież każdy ma swój rozum jak chce tak to rozumieć to jesgo sprawa. Ściskam Cię gorąco. Zofia- jestem przekonana, że codzienne dojeżdzanie do pracy po 30km w jedną strone to straszna udręka. Jeśli masz możliwość to myślę ze sporo odsapniesz jak zmienisz pracę, choć to juz zależy od Ciebie. Wiem ,że żal tych 7 lat zwłaszcza jeśli fajny był personel. Ale pomyśl że w nowym miejscu również może być super a do tego zyskasz nowe znajomosci. Piotrek - przykro mi ze musiałeś tak wiele doświadczyć - strata związana z odejściem najbliższych zawsze jest bolesna niezależnie od wieku. Teraz musisz byc bardzo silny ponieważ jak pisałeś Twoja narzeczona spodziewa się dziecka a Ty musisz być dla niego ojcem a dla kobiety oparciem. Dasz radę na pewno wierzę w to. Ilonka47 - dziś byłam w Kobyłce (to już niedaleko chyba od Ciebie) :-). Mam nadzieję że u Ciebie wszystko w porządku , i gonisz lęki w cztery strony świata. Odzezwj się proszę. A u mnie w miarę spoko. Uskuteczniam spacerki, dziś byłam nawet wyobraźcie sobie w centrum handlowym. Nie taki diabel straszny :-). Co prawda nic sobie nie kupiłam bo nic nie powaliło mnie na kolana. No co prawda podobała mi się torebka taka w rózowo liliowo niebieske kwiaty ale mąz uznał że to chyba jakieś cygańskie - ale przecież tego lata kwiaty są znów modne.No a przede wszystkim wesołe. Mam dość już tych szarych rzeczy musze poprzebierać szafę :-). Przymierzyłam kilka par butów i nawet ogólnie dobrze się czułam ale wiecie co nie miałam np. ale co prawda nic mi się nie podoałao ale nie miałam takiej ochoty na przymierzanie. Owszem oglądałam ale nie było takiej furii - a na to czekam - czy to kiedyś nastąpi.? Ciekawe. - że przymierzalnie będą moje. Czuję troche przed nimi lęk że np zaraz zacznie mi kołatać albo obleje mnie fakla gorąca. Dziś weszłam do triumfa i nie było klimy - poprosiłam o majtki a gdy tylko ekspedientka mi je podała czułam że musze wyjść - chyba sobie wmówiłam że jak jest duszno to źle się czuję. Potem pojechałam do kfc no a jeszcze potem do ginekologa i było spoko. Kurczę mam nadzieję że mój ludzik zaczyna rozumieć że musi ze mną współżyć bo inaczej będzie po nim. Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco.
Odnośnik do komentarza
do zofii ciesze sie ze porozmawiałysmy i wiesz to tylko rozmowa przez telefon na zywo moge okaac sie inna hihi do misia bardzo sie ciesze ze tyle miejsc odwiedziłas widzisz jednak mozna a co do tego przyduszania to ja tez tak miewam kochana a ostatnio jakos mi sie wydaje ze ktos mi cos na klate wrzucił chwilami pomalutku dojdziesz do formy zoaczysz czego ci zycze jezeli chodzi o mnie ja znowu chyba powróciłam na własciwe tory i jest calkiem niezle bardzo pomagaja mi te krople które kupiłam homeopatyczne misia powinnas tez spróbowac załatwiła dzisiaj znowu kupe spraw byłam nawet w sklepie u siebie porzadziłam troche jak szefowa potem pojechałm na cmentarz do dziadków i bylo tak pieknie wrecz cudownie moje chłopaki pojechały po południu na mecz a ja no cóz wybrałam sie do koscioła poraz pierwszy od roku poszłam do spowiedzi i zostałam na mszy wróciłam do domku i dzien mi minoł rewelacyjnie do piotra piszesz ze straciłes dom zgadzam sie z tobą poniewaz istnieje taki shemat ze dom masz dotąd dopóki zyja rodzice bo to oni są domem ale sam piszesz ze bedziesz ojcem wiec teraz twoja rola stworzyc nowy dom taki jak miałes ty piszesz bez patologi bezpieczny widzisz byłes w kosciele i dobrze bo jezeli zufasz Panu Bogu tak naprawde i tak goraco i bedziesz z nim codziennie rozmawiał i mówił mu o wszystkim i umial odebrac to co on ci przekaze to twoj zal i rozgoyczenie bedzie mniejsze moze trudno ci w to uwiezyc ale ja widzisz nie wycierpiałm tyle co ty wiec niemoge sie z toba równac ale niema sutuacji beznadziejnych i Bóg to wie jak tylko pozwolisz mu zadziałac jezeli cofniesz sie w czasie i poczytasz posty to bedziesz wiedział ze ta choroba jest okrutna i niebierze sie z nikąd i wielu z nas z nia tu walczy całe lata i wierze ze i ty dasz rade przyszło mi do głowy ze e twoje stany i lęki obawy sa zwiazane z tym tez ze zostaniesz tatą i pewnie boisz sie ze odejdziesz tak szybko jak twoi rodzice przydałby ci sie dobry psycholog zeby pomógł ci zrozumiec jak to działa tym bardziej ze niechcesz brac lekow twoja dziewczyna potrzebuje ciebie teraz napewno i jak sie dziecko urodzi tez bedzie potrzebowac obojga rodziców wiec postaraj sie zgłębic w swój rozum i kazda sytuacje która ci sie przydarza analizowac dlaczego w danej chwili i skąd sie wzieła a pomozesz sam sobie musisz tą chwiowa niedyspozycje przetrwac i przyjac ją z całym dobrodziejstwem i zaakceptuj to bo im bardziej bedziesz sie bronił ona bedzie cie atakowac jestes młody i powinienes korzystac z zycia i jeszce jedno własciwie to dziekuj za to ze rodzice odeszli cicho bo byc moze gdyby konali w cierpieniu i długo miałbys jeszce wieksza traume ze nie byles w stanie nic zrobic wiem ze to co napisałam teraz jest okrutne ale wiem co pisze pisz do nas niezostawaj sam z sewoim cierpieniem bo tu nikt cie nie odrzuci co wiecej niebedzie ci współczuł ale rozumał a to jest spora róznica pozdrawiam cie sedecznie i jezeli chcesz pogadac to moje gg jest na forum słuze ci rada i pomocą bo na nerwice choruje 17 lat i ciagle walcze BO MAM DLA KOGO
Odnośnik do komentarza
Gość paulka123
do aliskaa i wszystkich zainteresowanych moja lekarka podała mi ades strony www.bil.aptek.pl tu można sprawdzić jakie leki można brać ze sobą, wchodzi się na interakcje i wybiera leki i porównuje. u mnie nic poprawy dalej jestem jak nie ja, nic mnie nie denerwuje, nic mnie nie śmieszy i mam pustkę w głowie. staram sie wszystko robic jak dawniej ale jakoś wydaje mi się ze to dziwne i wogóle nie myślę o tym co robie. wydaje mi sie ze nie panuje nad sobą. leki biore juz drugi tydzień może w końcu zaczną działać. pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Drogie dziewczynki i nie tylko:) bardzo się cieszę,że takie ciepłe i optymistyczne posty od tylu osób:)Aliskaa i Zofiaa tak się cieszę,że u was nowe plany,marzenia i radość,że do przodu i tak pozytywnie;)tak miło to czytać:)Będzie już teraz dobrze na pewno:) Misia słoneczko to rzeczywiście niedaleko mnie:)brawo tak sobie świetnie radzisz!:)może jeszcze trochę i wybierzemy się na wspólne zakupy,ty będziesz mnie asekurowała;)tak trzymaj,bardzo się cieszę i buziaczki:)dzięki kochana za troskę odezwę się,ale nie ma mnie prawie cały dzień w domu dlatego pisze rano:) Do Piotrka...wzruszył mnie ten twój post...tak właśnie rodzą się lęki a nasza pamięć koduje je w tak mocny sposób,że trudno później to i odkodować i znaleźć klucz do wyzbycia się tego całego bagażu jaki dostaliśmy od życia i to dotyczy osób w każdym wieku...przecież to,że twój tata chorował na nadciśnienie nie znaczy,że czeka cię taka sama historia...są dobre leki,kontrola,dbanie o racjonalne odżywianie,ruch to wszystko inaczej może się ułożyć i na pewno inaczej się ułoży...ale jak wyzbyć się tych lęków...cóż mogę ci tak jak inni tu pomóc w gorszy dzień tak jak pomagamy sobie nawzajem,ale nie znamy tego magicznego klucza *na zawsze*,bo to forum nosiłoby inną nazwę:)ale Tak jak mądrze napisała Kika MASZ DLA KOGO i tego trzymaj się uparcie i jak masz gorszy dzień to odezwij się do kogoś z nas,większość podała swoje gg:) Wiem o czym piszesz...ja straciłam ojca w wieku 15 lat,później byłam sama z mamą,jestem jedynaczką i ona też była.Też odeszła cicho,ja już miałam rodzinę,ale tak bardzo to przeżyłam,że po jej odejściu przez kilka lat nie mogłam uprzątnąć po niej rzeczy i dzwoniłam do drzwi,bo z nami mieszkała żeby mi otworzyła...to był odruch,ale to trwało długo...była tak bliską mi osobą,chociaż nie zgadzałyśmy się często to zawsze mogłam na nią liczyć i nadal po tylu latach mi jej brakuję...tym bardziej,że nie mam już swojej rodziny od jej strony którzy byli mi tak bliscy...w ciągu czterech lat straciłam ją i dziadków...z rodziną ojca nie utrzymuję kontaktu...rodzina męża to inny świat...a ten to nasz rodzinny świat...pamiętam wszystko i ten kod jest we mnie też mam lęki w tym względzie te o których wiem i te które odkryłby mądry psycholog...nie dajesz się i walczysz a to dużo i tak trzymaj a w gorszy dzień daj znać...pomogła ta hipnoza a to też plus...napisz jak wygląda,bo pytałyśmy o nią.pozdrawiam serdecznie Madziowa ale siły w tobie i tak rób dalej nie poddawaj się masz i synka i osoby które są za tobą to ważne,bo ja nie miałam takiego wsparcia...pamiętaj,że to też siła za tobą!masz być szczęśliwa i szczęśliwe ma być twoje dziecko...a tak widzi,że nie jesteś.trzymaj się dzielnie i cieplutko:) Kitty a widzisz coś się zmienia tylko żebyś coś zrobiła z tym jedzeniem:)czy powinnaś mówić lekarzowi o lekach i nerwicy?ja bym chyba ci nie radziła...mam złe doświadczenia,przecież to nie jest choroba która może coś ci w pracy przeszkodzić,ale zrobisz jak sama będziesz uważała.Może ta praca jeszcze bardziej ci pomoże i zacznie być nie tylko lepiej ale dużo lepiej...pozdrawiam cieplutko;) Kika rozumiem,ze byłaś u lekarza?bo znów taki fajny ciepły post:)czy te krople kupuje się tylko w aptekach homeopatycznych?buziaczki Mam zakręcony tydzień...nic się u mnie nie wyjaśniło tak jak czekałam i martwię się,ale wam życzę słoneczka dalej udanych przedświątecznych dni:)
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich, dziekuje za wasze posty wsparcia. Powiem szczerze, ze nie spodziewalem sie takiego odzewu. Wydajecie sie byc dosc hermetyczna grupa, ktora zna sie wieki. Dzieki Bogu okazaliscie sie otwarci. Przepraszam, za wypowiedzi per WY ale tak mi latwiej. Widzicie, po smierci dosc szybko stanalem na nogi. Okopalem sie praca i nie pozwalalem sobie na slabosc, choc tak jak Ilona pukala do drzwi ja wykrecalem numer, ktorego nie bylo. Ogladajac jakikolwiek program w TV, w ktorym pojawiala sie data, kalkulowalem jaki czas uplynal albo uplynie do smierci. Myslalem o tym gdzie ja wtedy bylem i ze tyle moglem zrobic.Mimo tych chwil, wydaje mi sie, ze w obydwu przypadkach znosilem rzeczywistosc dosc dzielnie. Duzo pracowalem i staralem sie nie wpadac w czarna rozpacz, choc widzialem rozpad rodziny i moje rodzenstwo, ktore tak jak ja kolowalo sie jak Zyd po pustym sklepie nie rozumiejac tego co sie stalo...Ataki paniki dopadly mnie znienacka.Wydawaloby sie, ze po wszystkim bo minely 2 lata. Od pazdziernika 08 mam malo pracy za to mnostwo czasu na rozmyslania i spekulacje. Powiedzcie prosze czy i was jakiej absorbujace zajecia odciagaja od glupich mysli?Dzisiaj mam spotkanie o prace, bo w swojej starej nie robie juz totalnie nic, co wpedzilo mnie w cholerny marazm i apatie. Odnosnie hipnoterapii. Kolejna sesje mam jutro, a nie jak pisalem wczoraj bo mi sie daty pokielbasily (-:Babka, ktora to prowadzi wzbudza we mnie zaufanie, ktorego mam nadzieje nie zawiedzie.Sama hipnoterapia polega na wprowadzenie w stan glebokiej relaksacji, jakkolwiek czlowiek jest w 100 prc swiadomy tego gdzie jest i co sie z nim dzieje. Sa rozne rodzaje hipnoterapii-regresyjna, sugestywna, terapia wolnych skojarzen-osobiscie jestem adeptem tej ostatniej. Polega ona na przypominaniu sobie pozornie niezwiazanych wspomnien i skojarzen. Po pierwszym spotkaniu czulem sie niesamowicie. Tak jak pisze Ilona, nasz mozg uklada na polki to co zapamietal. Problem pojawia sie jesli polki sie popierdzielily albo, ktores ze wspomnien lezy zupelnie nie tam gdzie nie powinno. Zdaniem wielu fachowcow-bazuje to na tym co powiedzila mi Cara i z tego co wyczytalem-ta metoda laczy zasade psychoterapii i hipnozy co przynosi trwaly rezultat w krotkim okresie. Czy tak jest?Troche dla mnie za wczesnie na takie ostateczne sady...Dam wam znac po 7-8 sesji-bo tyle podobno wystarczy. Mam pytanie jak sobie radzicie w trakcie ataku?W poniedzialek czulem sie super jak kiedys, wczoraj mialem lekkie napiecie ale ok az do wieczora gdzie gdzies okolo 10 wieczorem pomyslale, ze co jesli jednak cos mnie wewnatrz gnebi i jednak moge umrzec i mnie spielo...Pozdrawiam i dzieki po raz 3 (-: Piotrek
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×