Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

A tak poza tym u mnie tez w porządku, na spacerku super, nic mnie nie dusiło, co prawda byłam z tata i synkiem. Natomiast w skepie wzięłam tylko chleb i przy kasie zawołałam mojego dzielnego synka, stanął za mnie :-(. Pewnie bym też wytrzymała ale jak kiedyś pisałam wkurza mnie to czekanie przy kasie aż łaskawie ekspedientka powolnym krokiem obsłuży klienta przede mną, bardzo sie wtedy denerwuję i zaczynam panikować ale jeszcze tego sie nauczę co zroić żeby tego nie robić. ZUUUUUUZAAAAA czy masz na to jakiś sposób? :-).. A Zuza w końcu chyba sobie odpuściła gadke z nami tylko wzięła się porządnie za naukę :-).. Tak Zuziu nie zaniedbuj tylko nauki. Pozdrawiam Cie z całego serca gorąco. Potem byłam u psychologa nawet miałam ochotę pojechać sama samochodem , ale pomyśałam niepotrzebnie co będzie jak mnie zlapie w mieście i poczekłam na męża. A w czasie terapii i już poniej miałam jakieś dziwne wrażenie że już nie jestem z niej tak zadowolona jak wcześniej,(chodzę od połowy grudnia) ponieważ wcale tak dużo z niej nie wynoszę. Czy terapia polega tylko na zadawaniu pytać przez psychologa. Bo moja pani z reguły zadaje pytania a czasem tylko daje jakieś konkretne wskazówki. Dla mnie to za mało. Mam tu dużo więcej na tym forum. Tak mi sie przynajmniej wydaje. POzdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Elo wszystkim:) Jestem--Kiki chwilowo nie ma bo im siadł internet i nie wiem czy dzis juz im naprawili. Widzialysmy sie dzis z Kiką:) Byłysmy u psychologa -ona na 11 a ja 12. Kurde mówie Wam jak ona fajowo wyglada!!!!! Bynajmniej nie wyglada na te lata które ma ja to bym dala jej z 8 lat mniej. Powiem ze po wizycie u psychologa czułam sie troche ztyrana-nie wiem czy to dobrze czy nie,ale wkazdym badź razie przyjechałam do domu i musiałam sie troszkę zdrzemnąc. Czułam sie bardzo zmeczona. Nie wiem czy zgadzam sie z tym co mi mówiła. Zobaczymy jak będą wyglądać kolejne spotkania. Chociaż powiem Wam,ze w chwili obecnej bardzo dobrze sie czuje. Zawieszam na razie moje życiowe sprawy-pozostawiam je na dzien obecny takimi jakie są-nie podejmuje zadnych pochopnych decyzji.Co ma byc to bedzie i tyle. Tak poleciła mi psycholog:) Nie będę sie zamartwiac tym co ma być,co może mnie spotkać i co się może wydażyc. Teraz potrzebny jest tylko czas..... Muszę nauczyć się podchodzic do wielu spraw mniej emocjonalnie-mam nadzieję,ze sie tego nauczę.
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Do misia:) Widzisz psycholog tez mi powiedziała,ze narazie powinnam ten stan zakceptowac takim jaki jest i tyle-mniej emocji!!! Co do synka to dziś sie mnie zapytał czt nie da się kupic lub wymienic taty??? Nic dodac nic ujać-wiem,ze syn przez niego też ma stresy-bo jest tak samo wrażliwy jak ja kochana. Psycholog powiedziala,ze jak gdzies sobie jade albo wychodze to piwnnam synkowi zapewnic rozrywkę.Czyli ja tak robię bo zawsze jeździ do babci-a tam lubi jeździc:) Nie zostawiam go z mężem w domu bo wiem,ze byloby mu smutno i nie lubi z nim przebywać.Powiedziała mi że robie bardzo dobrze:) Dzikeuje Ci bardzo i pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Wiecie co tak naprawdę to My tu sobie zarombiscie pomagamy-cytuje teraz inne osoby które te słowa tez napisały:) Ja uważam,ze trzeba byc otwartym na wszystko...Psycholog psychologiem,psychiatra psychiatrą,ale My kazdy z nas potrafi cos komuś doradzic,kazdy ma inne doświadczenia i to jest fajne,a poza tym widze ze psycholodzy powtarzaja wiele rzeczy które i wy mówicie. Pozdrawiam bo synek mnie woła zebym go przytuliła na dobranoc.Pa pa.
Odnośnik do komentarza
madziowa dzieki za komplementy naforum ale pesel to pesel trz se w niego czsem zgladnąć choc ja swoj znam na pamiec misia no cóz u mnie kiepsciutko opowiadalm dzisiaj madziowej nocka z głowy panika leki jakich nie doswiadczyłam w najgorszej fazie choroby widac leki nie dla mnie wole chyba te swoje stare i pracowac intensywnie nad sobą i psychologiem a tak sie dobrze czułam moja psycholog powiedziała ze kazdy lek ma miec czas na zadziałanie ale ja mam w dupie takie działanie te co biore mi wystarcza bo inne mnie zabija i nie zobacze synowej nie mówiąc o wnukach doszłam do wniosku ze wole brac cos doraznie w razie totalnej niemocy a tych leków brac nie bede one maja leczyc a nie straszyc jeszcze bardziej w dzien jakos moge zniesc lęki ale w nocy jeszce nigdy ni miałam i tak mnie dzisiaj poniewiera że zapadam sie sama w sobie jak pisała zuza ta dziejsza noc to moja najwieksza porazka a na takie file to ja nie jestem przygotowana wole swoje lęki które mam i radze sobie z nimi a te nowe leki jakos teraz działją odwrotnie zosiu ciesze cie ze u ciebie tak dobrze u mnie jak widac powyzej przerosło mnie to i wiele lepeij sie czułam jak bralam stare leki i zczełam przcowac nad soba a te nowe wyzwalja we mnie tylko ataki paniki i strachu niedam rady widac tak mam zakodowane w psychice ale ty walczsz dzielnie ja tez tak robiłam do dzisiaj ale jestem taka poobijana po tej nocy ze az sie dzisiaj boje kłasc dzidzia do ciebie napisze innm razem bo niema juz dzisiaj siły trzumajcie sie kochane mocno was sciskam i moze uda mi sie jutro cos napisac jak znowu nie wywali interku kitty kochana przestałam pisac wczoraj do ciebie bo widzisz mam problemy z internetem nie zlekcewazyłam cie bron boze jak sie to unormuje napisze napewno madziowa dzieki ze napisałas ze mam problemy z internetem jak nie naprawia to dam ci jutro znac napiszesz za mnie na forum buziaki
Odnośnik do komentarza
Witam, zapisalam sie na to forum, zeby poczytac o skurczach dodatkowych i odkrylam tu kopalnie tematow na tematy mi bliskie. Nerwica lekowa to moje drugie ja :-) i jestem juz chyba kombatantka, bo mam ja od ponad 20 lat. Ataki paniki miewalam po kilka razy dziennie i nie wiem w ogole jak ja funkcjonowalam! Agorafobia tez swego czasu mialam w pelnym rozkwicie - obecnie udaje mi sie ja opanowac, ale glownie dzieki wspanialemu osiagnieciu techniki jakim sa telefony komorkowe. Staram sie jednak pracowac nad tym uzaleznieniem i moze kiedys mi sie uda. Mam tez nadcisnienie i lekka depresje, ale kto by nie wpadl w depresje majac nerwice lekowa, ha, ha. Od ponad 10 lat biore (z przerwami) antydepresant(paroxetine), ktory toleruje calkiem niezle (tylko jest paskudna jak sie ja przestaje brac) i widze, ze mi pomaga. Bylam kiedys na terapii grupowej CBT, ale to mi niewiele dalo, bo chyba za dobrze sie wtedy czulam :-). Niedawno mialam pare indywidualnych spotkan z psychologiem (tez w kierunku CBT) i dalo mi to znacznie wiecej, wiec bede kontunuowac. Poza tym pracuje, mam meza i dwojke dzieci. Pozdrawiam wszystkich wspolcierpiencow :-)).
Odnośnik do komentarza
halo witam, przepraszam, że wczoraj nie pisałam, ale wróciłam sterana ze szkoły, teraz zaczyna się najgorsze - najwięcej stresów, ostatnie 7 tygodni a my tu jeszcze do zrobienia film mamy!!!to dopiero będzie egzamin na nerwicę:D Misia - no nie wiem jak z tymi kolejkami w sklepie.też tak miałam ale u mnie to wynikało chyba z innych czynników - po pierwsze opanowywał mnie strach jak byłam dłużej w jednym miejscu a po drugie jakoś tak jak patrzyłam na ludzi to wydawali mi się nierealni, biorąc pod uwagę, że rozbierałam ich na czynniki pierwsze czyli mózg, układ nerwowy, układ krwionośny...dziwne to trochę ale wszyscy, lącznie ze mną wydawali mi się kupą mięsa, która, nie mogłam tego pojąć, mówi i myśli.na szczęście to mi minęło wraz z innymi objawami.ale nie mam żadnego konkretnego sposobu na to.chyba tyle tylko, że starał się odwrócić swoją uwagę np myśląc o jakimś filmie, o tym, co zjem na obiad, o tym co mam do zrobienia itd. ah, i co ważne, zawsze mam ze sobą butelkę z wodą i piję zawsze jak czuję, że coś się zbliża albo czuję się niepewnie.chyba któs już pisał tutaj o wodzie.no i mam gdzieś co sobie inni pomyślą, że jestem nienormalna, że dziwnie się zachowuję - co mnie to obchodzi.każdy ma coś za uchem a że innych dziwi moje zachowanie to ich problem, nie moj. pozdrawiam i chyba do jutra, bo dzisiaj znów do późna w szkole buziaki!!
Odnośnik do komentarza
Kikus ale pamietasz jak ja sie czulam po tym paromercku przeciez to byl koszmar,ale warto to wytrwac naprawde ....bo pozniej juz jest tylko lepiej :)naprawde powinnas to sprobowac zniesc bo jestes i tak bardzo silna, wiem ze przy poczatkowym zazywazniu to sie na sila dwukrotnie a nwet wiecej wszystko , to jest straszne ja na poczatku caly czas plakalam bo nie potrafilam sobie z tym poradzic ale dzieki wam jakos przezylam i nie rzucialm tego.Pomysl jeszcze nad tym, moze jednak warto sie przez chwile pomeczyc ....Buziaki
Odnośnik do komentarza
Do agi120,dziekuje ze mi odpowiedzialas,no ja tez tak wlasnie sobie tlumacze ze to napewno od nerwicy,ale jest to mimo wszystko stresujace bo robi mi sie tak przez caly tydzien po pare razy dziennie.Ide dzisiaj do nowego psychiatry bo ten moj gdzies sie zapadl pod ziemie jego telefon jest caly czas poza zasiegiem.Byc moze u mnie to wszystko sie zbieglo przez to ze juz od tygodnia nie biore leku i wychodza mi skutki uboczne bo fatalnie sie czuje i jeszcze to serce.Wiesz jak to z nami nerwusami jest, juz mi wyobraznia pracuje ze sobie wkrecam jakas juz straszna chorobe serca.Mam nadzieje ze psychiatra mnie troche uspokoi,przepisze mi te moje leki zaczne je brac i wszystko u mnie wroci do normy,bede sie dobrze czula.A powiedz mi jeszcze prosze jak Tobie czesto tak sie dzieje z sercem?
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
DO EWUSI P widzę że mam tu bratnią duszę co chodzi oagorafobię błagam CIĘ UDZIEL MI PARĘ rad jak pokonujesz to dziadostwo bo tak bardzo chciałabym iść do pracy a musiałabym dojeżdżać ito mnie powsyrzymuje bo niewiem czy byłabym wstanie jakoś to opanować jak mogłabyś mi napisać jakie brałaś lekarstwo które CI w tym pomagało to dla mnie bardzo ważne pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam serdecznie, Mam nadzieję, że ktoś mi powie, czy warto się tym przejmować, czy nie. Otóż tak: Mam 26 lat i jestem osobą dość nerwową, często przejmuję się wieloma rzeczami i denerwuję np. przed wyjściem na miasto do zwykłego pubu, czy przed ważnym wyjazdem służbowym. Od pewnego czasu mam niepokojące mnie lekkie ukucia w klatce piersiowej, po lewej stronie. Podobnie, jak użytkowniczka z początku tego wątku, gdy ukucie mnie *trzyma* i próbuję nabrać powietrza, wówczas boli mocniej i nie mogę. Muszę oddychać płytko. Ukucia te występują czasem raz w miesiącu, czasem rzadziej. Oprócz tych ukuć, zauważyłem ostatnio ból w środku klatki piersiowej, oraz rzadkie *uderzenia* serca. Po prostu: oddycham i serce bije mi normalnie, a tętno jest niewyczuwalne i nagle jest takie uderzenie bum bum (wyczuwam wówczas mocno trzy-cztery uderzenia). Nie ma przy tym ukucia, po prostu bicie serca jest wówczas bardziej wyczuwalne. Badałem się u lekarza rodzinnego. Zrobiono mi badanie cukru, morfologię, EKG - wszystko super. Jestem palaczem. Po papierosach czuję mocniej (albo mi się tak tylko wydaje) ból w środku klatki. Pragnę jeszcze nadmienić, że np. w sporcie szybko się męczę. Mam pracę siedzącą, siedzę w biurze od rana do wieczora, ciągle przed komputerem. Czy możliwe jest to że kręgosłup się skrzywia i jest ucisk klatki na płuca/serce? Ogólnie mam bardzo mało ruchu i jak np. wyjdę na basen czy pograć w piłkę, bardzo szybko się meczę i dyszę. Proszę, pomóżcie. Czy ktoś może postawić tutaj jakąś *amatorską diagnozę* ? Z góry dziękuję i życzę wszystkim zdrówka! :) Krzysiek
Odnośnik do komentarza
krzychu ja takie problemy mam na codzien te kucia tez uprawiam sport i czasem sie boje ze to cos powaznego ale to juz trwa troche czasu i tez po zrobieniu badan wyniki miałem dobre a rowniez jak przebywam w pomieszczeniu gdzie jest duzo palaczy no i dymu to ciezko mi sie oddycha i te objawy są mocniejsze tez duzo siedze przed kompem i czesto plecy mnie bolą a wiec niewiem co moze byc przyczyną mozliwe ze to od kręgosłupa
Odnośnik do komentarza
Witam, wątków takich jak mój było już sporo (a przeczytałam tylko początek) Mam na imię Marcelina i mam 22 lata. Wątpliwie przyjemne spotkanie z nerwicą pierwszy raz miało miejsce po kłótni z przyjacielem ( bardzo zależało mi na nim emocjonalnie), po prostu zrobiło mi się słabi i tak jak wielu z Was miałąm przeświadczenie że umieram, miałam wówczas 17 lat, może 16 nie pamiętam, od tego epizodu miałam spokój... Kolejny atak jaki pamiętam, heh szkoda,że tak dobrze się je pamięta (..) miałam będąc w kinie ( wszystko ok, zero stresu, fajny film, znajomi itd), wówczas czułam chyba jeszcze silniejszy atak, coś jakby ciągnęło mnie do tyłu i to wszechogarniające uczucie słabości... Później tez było ok, nawarstwienie nastąpiło po operacji, czułam się fatalnie i na spacerze z mamą doznałam chyba najbardziej silnego ataku jaki miałam... dalasza opowieść była by nudna ale pisząc to może sama uświadomie sobie jaka jestem *przewrażliwiona*? jeśli chodzi o leki to brałąm je z uwagi na tzw *otępienie*, z tym nie umiem do dziś sobie poradzić, brałam nootropil i luxetę, było nawet ok, posżłam dwa razy do psychologa ale nie czułam się sobą , brałam nootropil później i było ok, najwidoczniej do czasu bo później brałam memotropil i asentrę ( to odpowiednik tych dwóch pierwszych leków) i dostałąm przeokropnego ataku i wówczas powiedziałałam - DOŚĆ leków. na dzień dzisiejszy moje objawy to uczucie otępienia, uczucie omdlenia, drżące ręce, panika wszechogarniająca i demotywująca do JAKICHKOLWIEK działań, przez te lata nieco jakby przywykłam do tych objawów ale ostatnimi czasy czuję jakby coś się działo z sercem, ciężko mi sie oddycha, budzę się w nocy, mam uczucie ucisku w piersi, rtg i ekg są ok... nie chcę już biegać po lekarzach bo brakuje mi sił i się po prostu wstydzę ;/ nie wstydzę się choroby której do tej pory nie potrafię zrozumieć a zachowań hipochondrycznych... zapisałam sie do kardiologa ale dopiero na kwiecień... obecnie nie pracuję ( kilak dni wolnego) ale boję się co będzie dalej, w pracy czasem czuję się tak źle że chce mi się płakać, wracając do domu kręci mi się w głowie, poci mi się dekolt tak że mogę sobie go wycierać spokojnie, w nocy też mi się to zdarza... Tak bardzo się boję, badałąm już szpik kostny bo bałam się że to chłoniak- ale ani biopsja aspiracyjna ani trepanobiopsja nie wykazały nic, niedawno miałam wycinany węzeł bo też były powiększone ( ale to już baaardzo długo) conajmniej połowę mojego życia... nie wiem c omnie wpędziło w te starszną chorobę, bo dla mnie to istne piekło, jestem podobna z charakteru do Was, ambitna, perfekcjonistka, pozornie wydaje mi się że nie zależy mi na społecznej akceptacji ale nie wiem czy tak jest naprawdę, rodzice nie wymagali ode mnie nigy cudów, ale ja sama od siebie wciąż wymagałam, więcej i więcej, w szkole piątki , basen, biegi przecież musze być najlepsza, heh nie wiem może na zderzenie z rzeczywistością tak zareagowałam? nie mieszkam z rodzicami, nie tęsknię przeraźliwie za domem bo kojarzy mi się wciąż z nerwicą ( parę nocnych ataków)... Jest mi strasznie ciężko, przez chorobę strasznie się ograniczam, pracuję i studiuję nie wychodzę bo się boję że będę się źle czuć itd, od dwóch lat nie byłam w stałym związku, tylko jakieś przelotne znajomości, boję się odtrącenia, niezrozumienia i nie wiem czego jeszcze, kiedyś byłam wesoła, nie wyglądałąm idealnie, byłam nieco puszysta, swegpo czasu miałąm problem z włosami a raczej ich brakiem, przygoda z bulimią, nie wiem co jeszcze musi się zdarzyć abym uwierzyła że to choroba psychosomatyczna i to ja nad nią mam władzę, mnie jest szczególnie trudno uwierzyć bo wciąż pojawiają się jakieś objawy, teraz najbardziej boję się tego szybkiego męczenia i potliwości, stąd pomysł na kardiologa, badań innych ( z krwi) miałam mnóstwo i nadal nadal nie jestem w stanie uwierzyć że jest ok, ze mogę zawalczyć, chyba po powrocie do Warszawy poszukam jakiegoś psychologa bo stojąc na przystanku i czując jak słąbnę i zaczynam się trząść mam już dosyć, i tak codziennie, nie pamiętam już dnia bez ataku ( czasem to dosłownie kilka sek, minut czasem cały dzień sie to ciągnie, nie oczekuję kochani że mnie uzdrowicie, nie czekam na złote rady, podobnie jak część z Was noszę wodę ze sobą, mam na ogół validol i noeospasminę ale to jednak niewiele, widziałąm post mężczyzny, który pisał, że najlepiej jest odnaleźć to co sopwodowało nerwicę i wykrzyczeć to głośno, nie wiem co u mnie ją mogło spowodować, po prostu jedno silnie emocjonalne zdarzenie? To przeważyło szalę? przecież jest całe mnóstwo osób które mają nie takie przeżcia a nie mają nerwicy... czasami też marzę o tym aby w końcu ktoś znalazł tę chorobę i zaczął ją leczyć ale później sama wątpię w te słowa... nie wiem nie wiem co ze mna jest nie tak, chyba sobie zaraz to wszystko wypiszę na kartce, a co cama sobie zafunduje terapię ;) wydaje mi się że nieco przynudzam, że piszę chaotycznie za co bardzo przepraszam, ale tych pięciu czy sześciu lat nie da się opisać w 3 słowach ;) co robić aby zacząć żyć jak najnormalniej? nie mieć problemu typu- jak się będę jutro czuć? czy dam radę wstać z łózka, czy nie będzie mnie nic bolało, czy nie zrobi mi się słabo, a jak nikt mi nie pomoże? mimo szściu lat życia z tym paskudztwem nie umiem sobie przetłumaczyć nie umiem to jest najgorsze... pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich, dzisiaj mam koszmarny dzień, i zrobiłam to co nie powinnam, dałam fory synowi tzn dla własnego uspokojenia nie poszedł do szkoły tylko został ze mną, bo myślałam ze rano zwariuję, czyli wracam znowu po latach do punktu wyjścia, wciągam w to rodzinę w tą moja zwariowana chorobę. Rano tak się trzęsłam, jakaś irracjonalna obawa i strach, że zaraz zemdleje, a musiałam wyjść z psem i iść do sklepu jak zwykle co dzień, no i wykorzystałam syna do poprawy własnego samopoczucia, a najgorsze jest to ze wiem iż nie powinnam tak robić. Ale został w domu, poszedł ze mną do sklepu i na spacer, wróciłam do domu, i zabrałam się za swoje obowiązki, po dwóch godzinach puściłam go do szkoły, on ma już 19 lat, więc głupi nie jest i widzi co się dzieje, ale sama na siebie jestem zła, że go w to wciągam. Ale sama myśl, że dzisiaj, jestem w domu sama do późnych godzin, po prostu mnie paraliżuje. Cholera jak człowiek może być taki głupi, i dawać się wciągać w takie gierki, przecież raz już przez to przeszłam i wiem, ze to moje *ja* rządzi, mną jak chce:((( mam dzisiaj doła strasznego. Podziwiam ludzi, którzy chorując i chodzą jeszcze do pracy. Ja już nie pracuje zawodowo, jak łapie jakieś zlecenie to wykonuje wszystko w domu, ale coraz rzadziej. Nie mam do tego głowy ani motywacji. Musze znaleźć sposób żeby wrócić do świata normalnego, a nie zamykać się w domu, bo to nic dobrego nie przynosi. Tylko jak tu wyjść do ludzi, jak większość z nich, nie rozumie tej choroby, wydaje im się to dziwne i niezrozumiałe, ze można się czegoś bać bez wyraźnej przyczyny. A jeszcze w dodatku lekarz , który mnie prowadził przez ostatnie 6 lat z małymi przerwami, z pewnych przyczyn, zakończył karierę. I co teraz, gdzie szukać pomocy?, zaczynać wszystko od początku?:((( jestem załamana, nie wiem co będzie dalej,nawet nie chce o tym myśleć:((( idę się zabrać za jakąś pracę fizyczną żeby nie myśleć i nie główkować wciąż o tym samym, pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wiki15!U mnie bardzo często się to zdarza,ale wiem,że to nic takiego.Kidy jestem czymś zajęta i nie myśle wszystko jest ok,ale gdy usiądę odpocząć wtedy się zaczyna.Miałam rok spokoju kiedy chodziłam w ciąży,wszystko wróciło jakiś czas temu.Kiedyś panikowałam,ale teraz stwierdziłam,że sama nie dam rady i zapisałam się na psychoterapię,pierwszą wizytę mam już w piątek.Najważniejsze to wydaje mi się pozytywne myślenie i jak chwyta cię atak spróbuj zająć się czymś myślę,że to powinno pomóc.Napisz mi czy to pomogło i co ci powie psychiatra.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
do aliskaa...są gorsze dni,ale trudne jest jak tyle lat się walczy z tą chorobą zaczynać od nowa,bo pamięta się co się przechodziło,ale musisz!inaczej ona cię zdominuje.Tu jest tle osób,które wspierają już samym tym,że mają coraz lepsze dni,bo nie można się oszukiwać,to walka małymi kroczkami,małymi sukcesami.Ja miałam dobry ranek,byłam na spacerze,nie sama z córką,ale później gorzej....są dni,że nie wiadomo za co się zabrać,też pracuję w domu i już z tego powodu,że nie można się pozbierać mam wyrzuty sumienia;)!jestem zapisana na psychoterapię i nie wiem jak sobie psycholog poradzi i ja sama z moją wrażliwości i wyrzutami sumienia,że inni są sprawni,pracują,mogą wychodzić,coś planować,robić!a tu takie objawy,że człowiek skupia się nas sobie!a nie może na niczym innym,bo nie da się!można na chwilę,a później wraca...zacznij od początku.Trzymam kciuki!:)chociaż trudno o mądrego lekarza,psychologa,ale trzeba spróbować do skutku,to nasze życie,chociaż takie może nie do końca takie samo jak innych wolnych od nerwicy lękowej,ale może oni też mają jakieś ukryte:)tylko potrafią to ukryć:)jakoś trzeba sobie samemu tłumaczyć:),bo ktoś tu mądrze napisał,że leki tylko pomagają zwalczyć objawy....a z resztą trzeba sobie poradzić samemu albo z mądrym psychologiem.
Odnośnik do komentarza
cześć dziewczyny koszmar mam tego dość to znaczy mam mojego męża mam dość wszystkiego czemu żyćie jest takie okrutne dlaczego ja . chce być zdrowa i mieć w nosie co robi mój mąż .to jest totalny skurwiel [sory za słowa nie umie się opanować]cholera czy on tak mnie nienawidzi że tak mnie rani dzisiaj już od rana miałam fatalne przeczucia i co najgorsze one nigdy nie zawiodły .on wszyedł do garażu coś zrobć i co ja czułam że dzisiaj wypije,cholera to zasrany alkoholik .dlaczego tak trudno mi podjąć decyzje o rozwodzie kurcz czemu śię boję .przecież on się nie zmieni on chyba ma w nosie jak ja się czuję .totalnt dupek z niego nie mam siły on musi sie zmienić bo ja oszaleje
Odnośnik do komentarza
Do Madziowa/. To bardzo dobrze że w końcu poszłaś do psychologa, może troszke odsapniesz, inaczej spojrzysz na swoja sytuację, bardziej z dystansem do tego podejdziesz. Bardzo się cieszę że wraz z Kika spotkałyście się i troszeczkę Wam zazdroszczę, że jesteście z tego samego miasta, ze możecie sie spotkać i pogadać na zywo. A tak poza tym fajnie było by poznać się chociaż zobaczyć jak wyglądacie. Zawsze jak pisze próbuję sobie Was wyobrazić - może powymieniałybyśmy się jakimiś fotkami. Co o tym myslicie??? To taka luźna propozycja. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Nowa. Słoneczko nie możesz tak do tego podchodzić. W Twoim poście zawarte jest tyle nienawiści i złości. Ja wiem co czujesz, wiem bo przez to przechodziłam. Ale pamiętaj , proszę weź to pod uwagę ta Twoja złość na pewno nie doprowadzi do tego że on w końcu przestanie pić, on w tej chwili sie z ciebie smieje, ma cie gdzieś a Ty tym że się tak nakręcasz , złościsz na niego że pije a na siebie że nie możesz podjąc żadnej decyzji - tylko siebie wpędzisz w bagno, totalne bagdno. Pewnie jeszcze Ci mówi że bez niego byłabyś niczym i wogóle nie mogłabyś bez niego żyć. To ich stara śpiewka. Spróbuj to zbagatelizować i spróbuj mu pokazać że potrafisz bez niego dać sobie radę, że jesteś silna i ze bez niego możesz być szczęśliwa.
Odnośnik do komentarza
Gość małgosia12
Dzień dobry!!! witam wszystkich jest to mój pierwszy wpis !!!! też dopadła mnie ta choroba!!! jestem już tym wszystkim zmęczona!!!! Wszystko zaczeło się po śmierci mojego kochango męża.Było mi bardzo cięzko nie mogłam sobie z tym wszyskim poradzić, cały świat się zawalił!!!Ale jakoś zebrałam się w sobie i wydawało mi sie , że już wszystko jest ok.Niestety teraz wróciło mimo, że po śmierci męża upłynęło juz trzy lata.Mówi sie , żę czas leczy rany!!!! to nieprawda nie można sie pogodzic ze stratą ukochanej osoby.Wręcz przeciwnie teraz jest jeszcze gorzej niż było.Wracam do pustego mieszkania nikt na mnie nie czeka!!!.Ja wiem, że tak nie można, że muszę z tym walczyć ale czsami nie potrafie.Jak każdy z nas mam dni gorsze i lepsze.Jeśli mi pozwolicie z WAMI zostać i dzielić się moimi dolegliwościami bęe WAM wszystkim bardzo wdzięczna pozdrawiam.Trzymajcie się trzeba wierzyć, że kiedyś będzie lepiej.
Odnośnik do komentarza
Cześć Dziewczynki (i chłopaczki ja zauważyłam) oraz wszystkich nowych :) Nie było mnie tu dosyć długawo bo miałam jakiś depresyjny okres.. nie chciało mi się pisać bo wyszłam z założenia że kogo to tutaj obchodzi... ale ja zwyczajnie nie mam z kim pogadać a mam parę problemów i nie chcę ich tłumić w sobie bo to tylko nasila stres, włącza myślenie i sprawia że czuję się tak jak nie powinnam.. Ostatnimi czasy powinnam się cieszyć bo się obroniłam, miałam urodziny, był dzień kobiet a mimo to nie czuję się do końca szczęśliwa.. ale szukając w sobie źródła doszłam to wniosku że to jest mężczyzna.. mój mężczyzna.. nie będę szczegółowo tego opisywać bo nikomu nie chciałoby się tego czytać, ale chodzi ogólnie o to że się zmienił w stosunku do mnie i jest inny niż kiedy go poznałam.. oczywiście na niekorzyść :( nie wiem co mam robić bo ciągle z nim jestem i daje mu ciągle kolejne szanse że może się zmieni.. próbuję z nim rozmawiać ale ciągle słyszę podniesiony ton i wyrzuty że mam ciągle o coś do niego pretensje. Nie jesteśmy nawet narzeczeństwem (jesteśmy ze sobą 2,5 roku) ale jak tak ma być po ślubie to ja się chyba wycofam, bo nie chcę mieć męża na kanapie z pilotem w ręku i komputerem na brzuchu :( a z drugiej strony go kocham.... on mi ciągle odpowiada że widocznie nie jest taki jakiego ja sobie wymarzyłam.. pewnie po części tak jest, ale pamiętam go też jako innego.. nie wiem co mam robić i tak trwam w tej niepewności i oczekuję zmian, które zapewne nie nadejdą :( Moje samopoczucie ogólnie się poprawiło, nie mam lęków, noce przesypiam spokojnie. Tylko pozostał brak apetytu i jak tak dalej pójdzie to będę przezroczysta... byłam na kontroli u lekarza i dalej mam brać paromerck i cloranxen. Przez najbliższe dwa miesiące. Ostatnio nie wzięłam cloranxenu bo miałam urodziny i napiłam się alkoholu i tak Wam powiem, że w nocy tak nieswojo się czułam. Nie to żeby mi brakowało tabletki, ale odczułam lekki niepokój. Ale minął i noc również :) Lekarz na moją prośbę zbadał mi węzły chłonne w okolicach szyi i powiedział że nie ma powodu do niepokoju :D a czy myślicie że jeśli te węzły są ok to reszta również???? Narazie kończę i pozdrawiam Kikę, madziową, zofiee, dzidzie i tych których pominęłam jak i tych których jeszcze nie znam ale mam nadzieję, że poznam :)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×