Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

ps mateo, z takimi objawami myślę, że powinieneś przejść się jednak do psychologa; jeżeli tak reagujesz na stres a objawy są dość silne, mimo wyników, oznacza to, że musi być to psychosomatyczne, no a skoro tak, to trzeba coś zrobić ze stresem:) przejdź się do psychologa albo psychoterapeuty, nie zaszkodzi,a przynajmniej będziesz wiedział w czym rzecz. pamiętam jak ja poszłam i zaczęłam mu opowiadać o guzach mózgu, zmianach w sercu, lsd, które wpłynęło mi na mózg itd, to lekarz po prostu się uśmiechnął pobłażliwie.myślałam, że nie rozumie o czym ja mówię, że objawy są tak realne, że ja niemalże fizycznie czuję tego guza! a on po wysłuchaniu moich obaw i historii od razu powiedział, że żadnych leków mi nie przepisze, nawet jeżeli nie jestem w stanie korzystać z psychoterapii, powiedział, że umiem sama sobie z tym poradzić,na co oczywiście się oburzyłam i ze łzami w oczach zaczęłam opowiadać o myślach samobójczych.to też go nie ruszyło.teraz zrozumiałam dlaczego:) już naprawdę idę spać. kolorowych snow!!
Odnośnik do komentarza
dzieki zuza naprawde po twoich wypowiedziach duzo mozna zrozumiec i dzieki tobie jestem spokojniejszy własnie mysle o wizycie u psychologa ale cięzko sie przełamac ale musze sie zmobilizowac i podjąc ku temu odpowiednie kroki musze cos z tym zrobic by w pełni moc jakos uspokoic swoje mysli ktore nieraz biorą góre zuza ty naprawde duzo otuchy wnosisz na tym forum dzieki za rade pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość dzidzia
Kika to wspaniale ze ostanio czulas sie tak dobrze jak mi napisalas:)no to dokladnie tak jak piszesz to pewnie to zapalenie tarczycy...napisz jak pojdziesz do lekarza co ci powiedzial...A jaki lek bierzesz ze ci nie pomaga na ta nerwice? Ja biore dlaje ten paromerck i kurcze zauwazylam ze to od leku chyba nic nie zalezy tylko od tego jak ja dalej zyje ....bo wczesniej np wczoraj nie zbyt sie czulam , nie wiem moze dlatego ze caly dzien siedzialam w domu....ja hcyba bardzo potrzebuje pracy....jakiejs odskoczni...ale ciesze sie ze twoj maz chcial zabrac was na miasto...supcio....:)...A z zofia nie mam pojecia co sie dzieje a wampi tak samo nie ma juz ohoh....Pozdrawiam buzka
Odnośnik do komentarza
Gość dzidzia
Misia nie zapomnialam i pewnie ze nigdy nie zapomne wczoraj chcialam wejsc tu to net mi padal co minute ze nie mmoglam wejsc ...:/. Czy tak zdrowieje to nie wiem bo wczoraj cos nie zbyt siedobrze czulam ale moze to przejsciowe tylko....A jak u ciebie?:)Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do mateo ja też tak chodziłam od lekarza do lekarza itak jak napisała zuza oni tak naprawdę to wiedzą w większości przypadków co nam jest ale nie mówią niewiem dlaczego i tak chodzimy od lekarza do lekarza i się nakręcamy jeszcze bardziej wmawiając sobie kolejne choroby a wiedząc co nam jest na początku nie nakręcalibyśmy się w kółko więc ty też idż do psychologa czy psychiatry w końcu poczujesz się lepiej przynajmniej będziesz wiedział że ktoś Cię wysłucha i rozumie życzę powodzenia
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
Do misia wiesz co kochana Ty też potrafisz podnieść wszystkich na duchu sama też dzielnie walczysz zchorobą zazdroszczę Ci prezentów od TWOICH MĘŻCZYZN bo mój mąż to się nie postarał musiał by się przecież strasznie wykosztować bo jest sam a nas 3 kobiety ja i 2 córki dzisiaj coś gorzej się czuję ale nie dam się muszę się czymś zająć tylko ta pogoda brakuje słoneczka
Odnośnik do komentarza
stokrotkaaw9 masz racie to jest takie błędne koło ale mam nadzieje ze wkoncu wyjdziemy na prostą ale mam ten problem ze juz na samą mysl o wizycie u psychologa ponownie sie stresuje pomimo ze mowie sobie ze to nic strasznego to to wemnie siedzi zdenerwowanie napiecie poprostu zabardzo wszystko biore do siebie i przezywam kazdą sytuacie juz wybiegamw przyszlosc i wyobrazam jak to bedzie oczywiscie jak zwykle od najgorszej strony mysli nachodzą ale musze wkoncu powiedziec stop i zacząc z tym walczyc i uwierzyc ze dam rade pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do nowa mój mąż też o niczym nie wie narazie nie potrafię na ten temat z nim rozmawiać nie mam pojęcia może robię błąd ale on jest typem człowieka nie wczuwającego się w czyjeś problemy zwłaszcza problemy tego typu psychiatra-psycholog wydaje mi się że jak bym mu powiedziała on by tego nie zaakceptował byłabym wówczas w jego oczach słabą istotką może mój pogląd się zmieni bo człowiek w życiu się zmienia ale na dzień dzisiejszy nie jestem na to gotowa
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do emanuel misia już Ci napisała że znajdziesz TĄ która Cię pokocha musisz od tamtej się odciąć zapomnieć a przyjdzie nowa miłośc wiem że Ci ciężko jeszcze problemy finansowe ale to jest właśnie taki czas dla ciebie poukladania sobie pewnych spraw czasami trzeba przeczekac ten trudny okres nic na siłe nie robić zobaczysz wszystko się ułoży ale trzeba nieraz dużo cierpliwosci może wydaje Ci się że piszę głupoty ale wiem to z doświadczenia własnego i wielu ludzi naprawdę jestes na dobrej drodze
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do mateo jeszcze taka moja mała rada jak tak bardzo się nakrecasz przed wizytą u psychologa to kup sobie jakieś lekarstwo w aptece bez recepty iwcześniej przed wizytą zrób sobie w domu relaksacje usiądż spokojnie wygodnie isprubuj się skupić na powolnym oddychaniu ale mozesz sobie też ściągnąć z internetu na www.relaksacja.pl.relaksację Jakobshona np.mi to dobrze robi spróbuj
Odnośnik do komentarza
mam jeszcze takie pytanie czy to mozliwe ze po stresie kilkodniowym bo dzis juz jestem spokojniejszy teraz odzczuwam tak jakbym został okropnie poobijany wszystkomnie boli nieraz po treningu nieczuje sie az tak poobijany jak odnoszenie wrazenie teraz to juz wczesniej tez odczuwałem to jest odczuwalne w kllatce w plecach nawet jak cos jem i połykam to nieraz tez to odczuwam własnie jak wspomniałem juz wczesniej uprawiam sport i przez takie odczucia znow boje sie chodzic na treningi ze cos moze mi sie stac wiem ze troszke marudze ale chce sie upewnic czy wy tez tak macie i co powinienem zrobic w prawdzie sport mi pomaga zapomniec chociaz na chwile o problemach
Odnośnik do komentarza
Hej wiecie co? Wkurza mnie to ze nie mogę normalnie posprzątać choć mam na to olbrzymią chęć. Po prostu dzisiaj ble ble ble siedze w domciu ale chciałam oprócz zwykłych jakis lekkich pracek domowych sprzątnąć salon, ba umyć w nim tylko podłogę, bo mąż wczoraj przed wyjazdem poodkurzał. Salon ma około 30m. Zabrałam się za to z wielką chęcią ale już po kawałku czułam że moje siły są do d....... Musiałam odpoczywać co jakis kawałek i czułam na to ogromną wsciekłośc. W końcu odsunęłam kanapę i już zabrałam się do w zasadzie zakończenia pracy i wtedy poczułam że jeśli wykonam jakiś ruch zaraz zemdleję, dosłownie prawie mnie sparaliżowało. Wzięłam ciśnieniomierz i na siedząca zmierzyłam ciśnienie 143/79 tętno 84. CZyli podczas wysiłku chyba prawidłowo. Ale wtedy pomyślłam ze pewnie jak stoję to mi się coś kitwasi i zmierzyłam na stojąco było136/81 tętno 95!!!!!. Koszmar to wasnie stąd moje samopoczucie. A Wy mi piszecie żeby na to nie zwracac uwagi, Próbuję ale to chyba nie jest norma;ne. Przecież człoweik jak chodzi to tętno nie wzrasta mu do 100?? Przecież to nie lęk?, prawda? Czego miałabym sie bać że posprzątam chałupe?? :-((((((((((((.
Odnośnik do komentarza
misia nie przejmuj się tętnem, jak jest to znaczy że serce pracuje a Ty żyjesz, to jest ważne, a wysiłek fizyczny bardzo pomaga, ja na tym bazuję żeby wyzdrowieć, a ponieważ już drugi raz mam napad choroby po 3 latach chwilowego ozdrowienia, więc skoro raz mi pomogło, to i drugi pomoże. Teraz nie sprawdzam tętna kilkanaście razy dziennie bo tylko mnie to nakręcało, jak się zaczynam źle czuć wypijam szklankę wody mineralnej, która obniża ciśnienie i zabieram się do pracy fizycznej. Dzisiaj wstałam jak zlana wodą, ze strachu spocona jak mysz. Szybkie śniadanie na siłę, ( przy 1 ataku choroby ważyłam w najgorszym momencie 43 kg, koszmar, teraz doszłam do 58 i nie mam zamiaru tego stracić) i zabrałam się za pokój syna, wiem że się będzie wściekał, bo ma już 18 lat i uważa się za dorosłego, ale pewnie się domyśli, ze coś się dzieje i da spokój. On najbardziej przeżył gdy choroba dopadła mnie 1 raz, uważał że to moje widzimisię. Zrozumiał po pewnym czasie i teraz wie, ze jak coś się zaczyna dziać , to we mnie wstępuje szatan, sprzątam na okrągło, choćby nie było co, potrzebuje dużo wysiłku fizycznego. Dzisiaj jego pokój, jutro ciąg dalszy. Teraz zjadłam obiad i już troszkę lepiej niż rano. Ale nie byłam dzisiaj w sklepie, na to nie mam siły, wyszłam tylko z psem na króciutki spacerek, dosłownie 15 minut. Popołudnie muszę zapełnić co do minuty, po prostu żeby nie mieć czasu na myślenie o chorobie. Jak człowiek za dużo myśli o sobie i swoich dolegliwościach, to mu się wydaje, ze wszystkie je ma, a my jesteśmy zdrowe, tylko ciut wrażliwe. Trzymajcie się dzisiaj cieplutko.
Odnośnik do komentarza
Aliskaa próbuję ale to jest silniejsze od mnie. Jak źle zaczynam sie czuć szukam przyczyny w tętenie a że z reguły czuje że serce mocniej pracuje dlatego zazraz mierzę albo ręcznie , albo na pulsometrze od rowerku albo na ciśnieniomierzu, czy tętno jest przyczyną mojego złego samopoczucia ?? - czasem wydaj mi sie ze tak że gdyby serce prawidłowo pracowało nie miałabym tych problemów. Ale dziękuję za słowa otuchy, ja też jak widzisz biorę się do roboty w domu poniewaz najgorzej sie połozyć, nawet Tombak pisał - jeżeli nie masz siły chodzić to czołgaj się - więc coś w tym jest dlatego zmuszam się aby jak najmniej być w pozycji leżącej, wystarczy mi na to nocka. Dziś poszłam też po syna pod szkołę, choć ze szkoły wraca sam, nawet mi powiedział żebym więcej po niego nie wychodziła. Ale postanowiłam że sprawdzę jak tam moje samopoczucie na podwórku. Nie było dzis za ciekawie. Szłam z poczuciem nadchodzącego niebezpieczeństwa, z takim niepokojem., na dodatek gdy musiałam czekać a on wciąz nie nadchodził czułam się jak mysz w pułapce, wracać czy nie, może jednak wrócić przecież przyjdzie sam,wciąz zadawałam sobie to pytanie, ale jakośc nie stchórzyłam aczkolwiek bardzo mnie ten eksperyment wykończył, Gdy go zobaczyłam nawet nie zdążyłam poczuć ulgi, tylko poczułam moment w tył zwrot i do domu. Oczywiście nie biegłam na oślep tylko szłam powoli z nim ale nie umiałam skupić się na tym o czym do mnie mówił, tylko skupiałam się na myśleniu zeby tylko dojść cało. Przerąbane . No i cóż moje wczorajsze choroba wywody, fakt że poszłam że się odważyłam ale co czułam?:-(((((. Kika. POwiedz mi jeszcze bo chyba odwołam tą gastroskopię, bo ciągle myślę że nie przetrawię nawet tej rurki przez nos. Powiedz mi czy Twoja mama mogła podczas tego badania rozmawiać np. z lekarzem?? Czy miała te odruchy wymiotne?? Bo przecież ta rurka tak samo wędruje przez gardło do przełyku czyli tak samo jak w zwykłej gastro. Poza tym zastanawaim sie czy ewentualnie taką rurką ale przez garło, tradycyjnie nie byłoby lepiej.
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Witam wszystkich:) Moi kochani zacznę od tego c u mnie słychac:) Mam nadzieje ze znajde chwilke zeby również Wam poodpisywać. Czuję sie raz lepiej raz gorzej,ale sie nie poddaje ponieważ wiem,że mój stan spowodowany jest przez galimatias który mam głowie,przez zmieny które z dnia na dzien staja sie realne. Jutro ide do psycholoa-bardzo sie ciesze-myślę,ze nadszedł czas w moim życiu zeby zamknac pewien etap mojego życia i zacząc zyc inaczej-lepiej.Wiem,ze sama z tym wszystki sobie nie poradze i potrzebuje pomocy psychologa. Kupiłam sobie ksiazke Ewy Foley ZAKOCHAJ SIE W ŻYCIU. Myśle,ze ta ksiazka zmieni całkowiecie moje życie-bo już zmienia po paru stronach:) Czytam ja powoli bardzo uważnie-delektuje sie każdym słowem które jest tam napisane:) Bardzo dziekuje Zuzie7,za ten dar:) Myśle,ze Potęga Podswiadomosci sie umywa-a moze poprostu ta ksiażka Ewy Foley jest napisana tak ,ze jakos bardziej dociera do człowieka-bynajmniej do mnie napewno. Wczoraj miałam Cięzkie chwile- moze to byl jakis przełom w moim życiu... Widziałam sie z moim Słoneczkiem-lużna rozmowa,a tu lęk za lękiem i nie wiem dlaczego? Dzien wczesniej mialam stresy zwiazane z mężem-może to one spowodowały ,ze lęków tyle sie pojawiło, Łzy naplyneły mi do oczu,nie wiedziałam co robic-nie chciałam mojemu Słoneczku opowiadac ,żalic sie z róznych rzeczy poniewaz nie chce go zamartiac,ale nie wytrzymałam. Jak wracalismy do domu to puscily mi newry-wypłakałam sie na jego ramieniu.Wyżucilam z siebie wiele rzeczy przykrosci,który sprawial mi maż-ulzylo mi niesamowicie.On mnie wysłuchał i zapytał sie co ja jescze z nim robie??? Tak zreszta uwaza większos znajomych i moja rodzina. Zreszta to przeciez nie jest aż tak wazne co kto inny o tym i o tamtym sadzi-najwazniesze jest dla mnie to co czuje i jak chce zyc-tylko,ze ja ciagle bylam i jeszcze troche jestem zastraszona-bojaca sie podjac konkretna decyzje-wiem jaka będzie ale normalnie nie potafie przewrac tej grubej liny. Powiem wam co bylo dla mnie wczoraj takie miłe,ze właśnie wtedy kiedy siedzialam przed kompem we łzach z powodu moich lęków-pomyślałąm o Kice i..... i chwile potem ona pisze na gg co u mnie słychac i jak sie czuje?? Poczułam sie cudownie-przywołalam ja moimi myslami,Dziekuje Ci Kika:) Wiem,ze prze de mna długa droga,ale nie mam zamiaru sie poddac,bo wiem,ze nie będę sama:) Nie bedę i nie chce juz sie zamartiac i myslec co bedzie i co może sie stac. Ucze podchodzic do pewnych spraw mniej emocjonalnie-uczę cieszyc się życiem.......Pozdrawiam i dziekuje Wam wszystkim ze jestescie:)
Odnośnik do komentarza
Gość dzidzia
madziowa słońce bardzo dobrze ze mu powiedzialas , to bardzo wazne i super ze masz go :).Wiem mi tez niby przechodzi ale sa dni gorsze i lepsze :) mi znow bardzo pomaga praca z ktorej bardzo sie ciesze :).Po prostu w nerwicy musimy wiedziec w czym tkwi problem ze tak sie czujemy a nie inaczej ja wiem i ty rowniez zapewne i musimy jakos to zmieniac wiem ze napewno ci ciezko tak od razu ale czasami jak nie przetniesz liny od razu to pozniej ciezko , a wierze ze wszystko ci sie uda i bedziesz juz tylko szczesliwa bo zaslugujesz na to w koncu:).A jak bedzie ci zle najlepiej z kims pogadac ja tak robie i mi przechodzi w miare :).Pozdrawiam buzka
Odnośnik do komentarza
Gość paulka123
skopiowałam to ze strony www.odczulanie.pl moj kolega tam był jak rzucałał palenie i po tym nie palił rok co prawda potem znów zaczął i dał mi ten adres na rzucenie palenia a ja tam wyczytałam ze lecza tez nerwice. a oto adresy gdzie to lecza, skopiowane z tej stronki BYDGOSZCZ (052) 375-51-59 ul. Ks. Popiełuszki 28 9:00 – 17:00 K0NIN 0 603589312 ul. Dworcowa 7/330 tylko środa 10:00 – 18:00 i sobota 10:00 – 15:00 KATOWICE (032) 203-01-46 ul. Wodna 1/2 9:00 – 17:00 KIELCE (041) 362-50-14 ul. Złota 6/2 9:00 – 17:00 KRAKÓW (012) 633-01-11 ul. Batorego 4 10:00 – 18:00 LUBLIN (081) 740-76-77 ul. Żołnierska 7/34A 10:00 – 18:00 ŁÓDŻ (042) 636-96-96 ul. Piotrkowska 235 9:00 – 17:00 POZNAŃ (061) 842-75-16 ul. Polna 5 10:00 – 18:00 środa nieczynne RZESZÓW (017) 854-05-96 ul. Hetmańska 30/33 9:00 – 17:00 SZCZECIN (091) 483-62-62 ul. Unisławy 18/3 9:00 – 17:00 TARNÓW 0 783-755-505 ul. Rejtana 1 9:00 – 17:00 KALISZ (062) 767-06-11 ul. Śródmiejska 32/3 9:00 – 17:00 WARSZAWA (022) 622-97-29 ul. Hoża 25 lokal 10 9:00 – 19:00 WROCŁAW (071) 367-09-20 ul. Komandorska 53D/2 9:00 – 17:00 ZIELONA GÓRA (068) 320-28-61 ul. Kożuchowska 15A 9:00 – 17:00
Odnośnik do komentarza
Gość dzidzia
paulka123 wydaje mi sie ze do rzucenia palenia nie trzeba nie wiadomo czego ja tez kiedys palilam i jak sobie postanowilam to przestalam i czasami zapale jeszcze ale nie ciagnie mnie jakos...ale dzieki paulka ja jutro sobie tam zadzownie i zapytam sie co i jak :).Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hej Dziubaski! Siedzę sobie i czytam zaległości.I mam nieodparte wrażenie, że coś się na naszym forum ruszyło, jakieś nowe pomysły i przemyślenia, nowe sytuacje, ogólnie jakiś ruch widzę. To bardzo dobrze! Jestem już w domciu.Wracając od rodziców byłam u psychiatry.Pani doktor stwierdziła, że nie musimy się widywać co miesiąc, a następna wizyta za 2 miesiące.Miałam odrazu wizytę u psychologa, ale moja pani pojechała do dzieci, których ojciec dziś się powiesił.Maakabrrra.Więc przełożyłam wizytę za 2 tygodnie.Kupiłam obie (podobnie jak kika) torebkę czerwoną do tych pantofelków. I to tyle co u mnie. Przechodzę kolejny etap . A mianowicie uzmysłowiłam sobie nieuchronność zmian w życiu każdego człowieka i powoli jestem gotowa na pogodzenie się z tym faktem. Nic nie musi być tak jak zawsze. I jeżeli jest inaczej, to wcale nie oznacza ,że będzie gorzej. Właściwie, jak nie ma *dnia świstaka* to przecież jest ciekawiej i nie musi to odrazu budzić lęku. Spokojnie trzeba tylko to zaakceptować.Nie należy też wybiegać w przyszłość i roztaczać wizje *czarnej dziury* bez wyjścia. Zauważyłam ,że najbardziej się denerwuję myśląc *co będzie?*Takie myślenie jest ważne i potrzebne ale nie koniecznie teraz. Teraz muszę się relaksować i unikać drażliwych tematów.Jakoś to będzie, przecież zawsze jakoś jest i ciągle żyję. Nie wiem czy ktokolwiek coś zrozumiał z moich bełkotów. Może macie podobne zdanie?
Odnośnik do komentarza
do madziowej: Widzę kochanie że masz huśtawkę emocjonalną. Nie dziwi nic! Nawet zdrowa kobieta w Twojej sytuacji by ją miała. Rozdarcie między dotychczasowym a nowy życiem . Trudne życiowe wybory. Daj sobie czas. Spróbuj się trochę wyciszyć a przy okazji snuj plany na przyszłość. Pomalutku, nie miotaj się. Nikt Cię nie pogania. To nie musi być jutro czy za tydzień. Tak ja bym zrobiła. Buziaki!
Odnośnik do komentarza
do kiki: cieszę się ogromnie że dobrze się czujesz. Wiesz mój mąż robi śmiałe plany co do przyjazdu do Krakowa i mówi że pojedziemy na weekend majowy. On wie że potrzebny nam łyk świeżości w naszym poukładanym życiu. Mam nadzieję że wszystko się uda i pomogę Ci w sklepie he,he. Napewno zrobię u Ciebie zakupy dla mojego świnka morskiego. Fajnie jest mieć takie marzenia, takie małe radości w życiu, takie myśli, które ciepło robią na serduszku. Pozdrawiam Cię gorąco!
Odnośnik do komentarza
do misi: podziwiam Cię za to że tak udzielasz się na tym forum. Jesteś i trwasz przy nas i jednocześnie stawiasz czoła życiu. Wiem ile kosztuje pujście samej po dziecko do szkoły, jak za każdym rogiem *czai się wilk*. Myślę, jednak że powinnaś brać leki . Widzisz, ja zmieniłam leki w momencie jak czułam się dobrze, nie wtedy gdy świat spadał mi na głowę. I już miesiąc czuję się świetnie. Wydaje mi się że moment był ważny.Stan dobrego samopoczucia poprostu mi się utrwalił. Takie mam wrażenie, a właściwie jestem tego pewna.Bez chemii, samej , bardzo ciężko.A i właściwie po co się męczyć i przedłużać ten stan huśtawek.Bo to raz lepiej a raz gorzej. A przecież ma być lepiej i coraz lepiej, a nie tylko znośnie. Może jak byś brała leki zrozumiałabyś jak to jest nie przejmować się bestą i ją olewać .Jak myślisz?
Odnośnik do komentarza
Dziękuję za odpowiedzi.Faktycznie jak zaczynam coś robić i nie myślę to przechodzi,ale ostatnio oprócz chrzcin mam trochę problemów i pewnie to przesto.A co do pogotowia to dostałam propranolol i syrop HYDROXYZINUM.Jak go zarzyłam pomogło.Są jednak sytuacje,że gdy się czymś zdenerwuję to dopiero jak mi przejdą nerwy zaczynam fiksować.Ale pocieszam się faktem,że już w piątek idę na psychoterapię,myślę,że terapia mi pomoże bardzo tego potrzebuję.Pozdrawiam wszystkich i trzymam za was kciuki.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×