Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

do zuza jak zwykle piszesz same mądre słowa lubie cie czytac naprawde a misia powinna cerac z nich jak najwiecej dla siebie bo sie strasznie kobitka boi wszystkiego ale jakos to rozumie misiu małymi kroczkami byle z domu i niesłuchaj własnego ciała dobrze ci radze bo zginiesz bo ono bedzie coraz to nowsze objawy ci bedzie podsówac zeby cie skołowac ,a nie myslałas kiedys o tym ze ten twój puls i cisnienie moga dawac tez te twoje leki wziewne one czsem tak działają miał próbke na sobie.jutro tez idz kawałeczek za brame dasz rade buziaczki
Odnośnik do komentarza
do paulki teraz mam już tylko chwile odrealnienia, ale dość długo borykalam się z tym na codzien, tzn budziłam się, choć wciąż czułam się jakbym była we śnie.trwało to dobre pół roku z przerwami kilkudniowymi. na początku byłam przerażona ale potem zauważyłam, że przerażenie do niczego nie prowadzi, a ja nie mogę się tego uczucia w żaden sposób pozbyć więc starałamsie ignorować.to trudna praca - nauczyć się akceptować, żmudna i na początku nie widać efektów, ale jak pisałam już wcześniej - to jest proces, a każdy proces trwa - trzeba się spiąć, nie poddawać i cierpliwie pracować. zapomniałam dodać na temat kołatania sercai ataków paniki i duszności - kupiłam sobie kwiaty Bacha - Rescue, nie wiem jak to się w Polsce nazywa.mała buteleczka - trzeba psiknąć dwa razy pod język - tak robiłam i czułam natychmiastową ulgę - nie wiem, moze autosugestia, w każdym razie działało.poza tym na oczątku faszerowałam się tabletkami uspokajającymi - ziołowymi - Spasmine i Euphytose - brałam po kilka w ciągu dnia i 3lub 4 przed snem, żeby jak najszybciej przebrnąć przez fazę zapadania się.długo miałam tak, że bałam się zasnąć bo czułam jakbym odłącząła się od mojego ciała,jeszcze bardziej nierealnie, bałam się,że umrę. Rescue noszę zawsze ze sobą w kieszeni. a co do przebojów żołądkowo- jelitowych to też miałam z tym kłopoty! na początku, przez pierwsze dwa miesiące miałam właśnie te lęki non stop, uczcie tremy bezprzerwy, nic nie mogłam jeść,dosłownie, każdy kęs wzbudzał we mnie obrzydzenie, nawet czekolada!jedyne co byłam w stanie w siebie wmusić to rano owsiankę. w ciągu dnia potem cały dzien rozwolnienie - bardzo schudłam,moja siostra bała się, że wyglądam jak anorektyczka, co jeszcze bardziej mnie przerażało - widziałamjuż siebie jako szkielet nad grobem. to tak tylko na marginesie Moje kochane, na prawdę wierze, że uda nam się to cholerstwo pokonać! chcę Wam pokazać, jak ważne jest nastawienie i że mozliwe jest przezwyciężenie lęków i akceptacja choroby! w pewnych przypadkach nieodzowny jest psychoterapeuta, w innych,funkcję psychoterapii może pełnić pamiętnik, przyjaciel, rodzina, cokolwiek, ale jest to możliwe! widzę po sobie, mając pozytywne dni coraz częściej, są coraz dłuższe, a moja reakcja na syndromy jest inna niż pół roku temu.widzę, że dzięki temu,że z pewną dozą akceptacji podchodząc do kołatania serca, fali lęku, zawrotów głowy, czarnych myśli, odrealnienia itd nie narasta we mnie lęk przed tym, tlyko wręcz przeciwnie, te wymptomy przychodzą, chwile pobędą, nawet kilka dni i odchodzą,a ja z tym nie walczę, nie boję się ich! czasem płaczę, że już nie mam siły, że muszę się trzymać pionu, często na siłę, ale płacz oczyszcza i wtedy czuję się lepiej i znowu wiem, że mam wystarczająco siły i samozaparcia aby przezwyciężyć te zaburzenia (lekarz powiedział mi, że to zaburzenia, nie choroba). dziewczyny, na prawdę, głęboko w Was wierzę, i w siebie też. nie wątpię, że niebawem znowu to do mnie wróci, dostanę kolejny test żeby sprawdzić, do jakiego stopnia sobie z tym radzę, ale przysięgam że z każdym następnym razem widzę progres. nie trzeba się tego bać, bo lęk przed lękiem tylko go potęguje. pozdrawiam was wszystkie!
Odnośnik do komentarza
Nowa . Nie przejmuj się gadaniem swojego męża i rodzinki ze jesteś wariatką , bo nia nie jesteś, sama wiesz. A ludzie biorą rózne leki na różne choroby - lepiej leczyć sie z depresji niż narkomanii . OLej to , powiedz mu tak jak radziłą Kika że to choroba duszy. Uważam że naprawdę powinnaś z nim porozmawiać, poważnie bez nerwów wyjasnić mu na czym sprawa polega. Jeśli nie będziesz potrafiła spróbuj poprosić swojego psychologa - (terapia rodzinna) on wtedy mu wytłumaczy. Ja tam podchodze do tego inaczej. Tak jak pisałam niech wie i niech ponosi skutki tych wszystkich lat. Nie uważam że jestem bez winy, kij zawsze ma dwa końce, na poczatku małążenstwa dowalałam mu srogo, złościłam sie o byle co, ale on też nie był wtedy odpowiednim kandydatem na męża. Myślę ze teraz troszkę wydoroślał ale dalej ma coś z małego dziecka. Ja też wtedy nie nadawałam się do małżeńswa byłam głupią siksą. Oczekiwałam zbyt wiele a to niestety nie nadchodziło. Nie umiałam sie z tym pogodzic Gdybym poczekała była starsza, otrząsneła się z problemów z okresów średniej szkoły moze bym nie brała wszystkiego tak do siebie po prostu byłabym dojrzalsza, teraz jest nam łatwiej. A co do mojego wieku to własnie niedawno bo w lutym stuknęło mi 37 lat. i co najgorsze czuję że zycie ucieka mi przez palce.
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Do misia.Moja kochana ale sie wycierpiałas!! Podziwiam Cie!! Popatrz tyle przeszlas a jakos sobie radzisz i to jest piekne-no to co ze masz nerwice z tym to sobie na pewno poardzisz!!!!!To minie!! Widzisz szkoda tylko,ze maz Ci sie nie udał,a mnie tez nie.Mój tez caly czas gra i gra-to jest nienormalne!!! Nie bój sie ze zostaniesz sama.Syn na pewno bedzie o Ciebie dbał,a moze i mąż sie zmieni-a jak nie to sobie zmienisz na lepszy model i młodszy-bo młodsi sie bardziej staraja:) Apoza tym masz nas:) Szkoda tylkoe ze nie mogę Cie przytulić.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Zuza. Kurczę wiesz co chyba zaczne sobie drukować Twoje posty i czytać je na okrągło. Bardzo dobrze na mnie wpływają. Jak tak dalej pójdzie pewnie zrezygnuje z psychoterapii bo terapie mam tu i to na dodatek za darmo :-). Wiesz co moja psycholog przez te wszystkie razy które u niej byłam a było ich juz sporowo bo od grudnia regularnie chodzę raz w tygodniu (owszem cośnie coś mi to pomaga) ale jakby zliczył jej słowa i Twoje w ilości to pewnie jej nie osiągneły by połowy Twoich a zauważ że jesteś z nami od niedawna. Poza tym jej słowa nie są takie kojące jak Twoje i nie dają takiej chęci zapanowania nad tym. Np. ona mi mówi : proszę wyjśc poza furtkę jeden krok policzyć do 5 i wrócić .Następnego dnia dwa kroki.itd itd Przecież to jest chore. WYszłam tak ze dwa razy i zbastowałam bo własnie wtedy czułam sie jak wariatka. Czuam ze wszyscy sąsiedzi z przeciwka sie na mnie gapią. Poza tym każe mi robić rewiry dobrego samopoczucia. Tzn te gdzie mogę spokojnie póść aby czuć się bezpiecznie. To też dla mnie chore, ponieważ dziś mogę się czuć dobrze w danym miejscu a jutro złapie mnie tam lęk. To że dziś poszłam po dzieciaka to naprawdę dla mnie ogromny sukces. Jakbym tak robiła jak ona mówiła pewnie do końca roku szkolnego bym tam nie doszła. (no może przesadzam bo szkoła niedaleko) . Tak że spokojnie możesz zmienić kierunek: psychoterapia. Jesteś cudowna, kobitko. :-)))))))
Odnośnik do komentarza
Hej Madziowa. A co Ty nie spisz jescze??? :-) Co do nerwicy to wiem, że w końcu to minie mam przynajmniej taką nadzieję. Na pewno to będzie wtedy jak zaakceptuje pewne sprawy, które sa dla mnie zbyt trudnie. Ciagle wszystko mi sie kitwasi w sprawach rodzinnych . Ale będzie moment ze może wszystko sie ułoży. Tak mój syn jest dla mnie oparciem, wiem że musze dla niego być, on nie może się mnie wstydzić musze wszystko zrobić żeby tak było. Dziś wlaśnie gdy sprzątałam jego pokój - gdy właściwie kończyłam to czego nie mogłam wcześniej skończyć przyszedł i chciał koniecznie sam to zrobić (umyć podłogę ) powiedziałam mu ze nie ja to skończe a już jak jest taki uparty niech umyje w łazience i zapomniałam o tym. Gdy skończyłąm , zeszłam na dół a on bez kapci żeby ne narobić śladów mył podłogę w łazience :-). Kocham go bardzo. Wiem że musze dla niego być bo mój mąz to uczy go tylko gry na komputerze, wszelkie rozmowy dotyczą gier bądz filmów. gdy wraca do domu siada przed komputer i gra - to jaki dziecko ma przykład. To słowa mojjego dziecka: a tata to sie ze mną nie bawi. Bawił się ze mną dwa razy od czasu gdy miałem 5 lat. * Fajnie nie.? Tak że rozumiem Cię że masz swoje Słoneczko, tylko że ja jestem tchórzem, a poza tym zamknięta w domu nie mam jak nawet księżyca złapać a co dopiero słoneczka. :-) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Do emanulel. Wiesz mi sie wydaje ,ze nerwicy nie masz od szalonego życia-chyba ze brałes narkotyki. Wiesz mnie tez choroba wrócila kiedy sie zakochałam:) I na pewno nie jest z Tobą cos nie tak!!! Mysle ze jeszcze nie trafiles na własciwa osobe:) A wydaje mi sie ze terapia to zarombista sprawa-jeszcze jej nie przeszlam ale czytam to co pisza dziewczyny i wydaje mi sie ze pomaga. Ja to nakupoawalm sobie mase ksiazke :) :) Mnie pomagaja i to bardzo!!! Najlepszy byl mój syn: mówi -mamo nie kupój tyle tych ksiazek bo jeszcze tamtych nie przeczytalas a kupujesz nastepne! hihih Sorki ze to powiem ale wydaje mi sie ze facet z nerwica to zarombista sprawa!! Taki facet na pewno musi byc wrażliwy i dobry,Ja tam bym byla zadowolona gdyby sie okazalo ze mój facet ma nerwice.Wiesz nie chodzi mi o to ze komus źle życze-mysle ze lepiej by nam bylo sie dogadac:) Kiedys podobali mi sie faceci tacy ostrzy ,chamscy ,zimne typki.Teraz nigdy bym takiego nie wybrala!!!!! Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Do misia.A wiesz co ostatnio mój syn powiedzial do psychologa.Chdze z nim ma robione testy.Tez o niego sie martwie zeby po mamusi nie miał nerwicy,ale z jego wrazliwosci wynika ze wszystko mozliwe.Psycholog poprosil zeby nastepnym razem syn przyszedl z ojcem.Na co on odpowiedzial--mój tata nie przyjdzie poniewaz nie bedzie mu sie chciało,dla niego waznieszy jest komputer i pwo. A ja w szoku!!! Tak wiec widzisz jak to jest. Wiesz ja tez sie boje,ale staram sie przezwyciezyc ten strach-mysle ze psycholog mi pomoze. Wiem ze z czasem zpomnimy o naszej chorobie-ona bedzie ale gdzies obok nas-i nie bedzie nam przeszkadzac w normalnym codziennym życiu.Buźka. Ja dzis mialam dobry dzien-moje Słoneczko doprowadzalo mnie czesto do smiechu w pracy:) Pisalismy sobie takie smieszne rzeczy na gg, o sprawach wiadomo jakich:) i to w pracy i normalnie skupic sie nie mogłam i on chyba tez:)
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do misi ja tez nie moglam sie oddalic pare metrow od domu bo ten potworny lek iwlasnie wtedy postanowilam pojsc do psychiatry iodkad biore lek to jest lepiej sama jeszcze sie nie odwazylam np;podroz autobusem ale z corka jezdze a chcialabym sama to by dopiero bylo**
Odnośnik do komentarza
Witam Nie będę długo opisywała swojej walko z nerwicą lekową i depresją.Są to lata...wygrane i przegrane...Ostatnio jestem po wizycie u lekarki,która poczęstował mnie lekiem Asentrą m.in i to był koszmar.Postanowiłam powalczyć sama,jestem zapisana na psychoterapię i to jest między innymi zasługa tego forum,a przede wszystkim Was!Dowiedziałam się o kilku rzeczach o których nikt z lekarzy mi nie powiedział,myślałam,że to początki choroby psychicznej przez tyle lat....wrażenie depersonalizacji,zaburzenia realności i potworne napady lęku...Dziękuję,że jesteście,podtrzymałam się na duchu po przeczytaniu wielu wątków:),że tyle osób ma podobne objawy!mam nadzieję,że i ja komuś pomogę kiedyś:)pozdrawiam serdecznie:)))wszystkich!
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do zuzy7 mam takie pytanko jak sie czujesz w podrozy bo dla mnie jest to nie do pomyslenia na obecna chwile a tak bym chciala to by zmienilo moje zycie moze i na to masz jakas recepte czy my tak wiele chcemy od zycia a moze jednak za wiele
Odnośnik do komentarza
Czesc dziewczyny!Jak czytam wasze pogaduchy az mi lepiej robi ze nie jestem sama.Dzis stwierdziłam ze musze wybrac się do lekarza po tableteczki.Bo nie ma na co czekac bo tak bardzo chcę miec dzidziusia a nerwy wszystko *psują*a do nowej my nie jestesmy wariatkami bo żaden wariat sią do swojej choroby nie przyzna tak samo jest z alkoholikami.Kobitki moze ktoras jest ze Sląska i ma jakiegos dobrego lekarza!!!pozdrawiam wszystkie...
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do malej ja mysle ze straszenie psychiatra i lekami jest bledem wiadomo ze wiekszosc depresji jest uleczalna mysle ze zyjemy w takich czasach a nie innych apolaczenie psychoterapii ilekow pomaga ja sama jeszcze nie bylam na niej ale jeszcze wszystko przedemna pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich zmagających się z tą upierdliwą chorobą. Czytam to forum od jakiegoś czasu i chciałam się z Wami podzielić moimi sposobami na radzenie sobie z nerwicą. Otóż w moim przypadku bardzo pomogła hipnoterapia. Od razu zaznaczam, że nigdy nie brałam żadnych leków. Zaczęłam się leczyć w ten sposób w momencie, kiedy już nie mogłam normalnie prosperować, tzn. *umierałam* kilka razy w ciągu dnia (najczęściej w pracy). Na terapię początkowo chodziłam raz na dwa tygodnie, teraz raz na miesiąc - leczę się od roku. Hipnoterapia ma na celu wbicie w podświadomość chorego wysokiej samooceny i poczucia bezpieczeństwa, bo tego nam nerwicowcom brakuje najbardziej. W trakcie godzinnej wizyty jest też oczywiście rozmowa, bo równie ważnym elementem jest dotarcie do przyczyn powstania nerwicy. Teraz naprawdę dobrze się czuję. Może raz na miesiąc mam gorszy dzień, kiedy trochę niepewnie się czuję, ale nie mam już ataków. I to bez ani jednego chemicznego specyfiku. W moim przypadku taką hipnoterapię przeprowadza dr psychologii. Wizyta kosztuje 130 zł, ale mimo, że mi się nie przelewa, na to zawsze mam, bo pomaga. I jeszcze coś. Nerwica, to *inteligentne bydlę*. Jak zaczęłam sobie radzić z zawrotami głowy i dusznością, to próbowała zaatakować mnie drętwieniem kończyn, Jak i to zmogłam, to zaczęły się bóle głowy i klatki piersiowej. A teraz ustąpiła. Mam nadzieję, że na stałe;). Hipnoterapii nie zamierzam przerywać, a moja psycholog dba, żeby nasze kontakty nie były za częste, bo podobno można się od tego uzależnić. Życzę Wam sukcesów w walce z tą ponurą chorobą i pozdrawiam gorąco.
Odnośnik do komentarza
do stokrotki w podróży czuję się zawsze dobrze, tznzależy jeszcze czy podróżuję sama.jeżeli jadę samochodem z kimś kto prowadzi wtedy czuję się najlepiej.w tej chwili, jak pisałam wcześniej większość objawów ustąpiła (nie twierdzę, że na stałe, jak pisała shee, nerwica to inteligente bydle;)), ale wcześniej miałam potworne problemy z poruszaniem się autobusem, tramwajem itd. co kilka tygodni jeżdże do mojego ukochanego, co wymaga ode mnie przełamania lęku i zapakowania się w samolot - lęk był potworny, na szczęście loszawsze był łaskawy i sadzał obok mnie jakąś gadatliwą osobę, która skutecznie odwracała moją uwagę od lęku. kiedyś na innym forum przeczytałam, jak pewna dziewczyna czuła potworny lęk przed przebywaniem w tłumie, ale tłumaczyła sobie, że jeżeli w takiej chwili ogarnie ją strach i zacznie *umierać* wokół niej bedzie dużo osób i na pewno któs jej pomoże.i ta myśl zawsze mnie ratowała w takich sytuacjach. no więc z tym podróżowaniem jakoś nie miałam raczej większych problemów, bardziej mnie gnębiło przebywanie w jednym miejscu.kiedy mam lęki lepiej działa na mnie pójście na spacer niż zamykanie się w pokoju. do shee - masz całkowitą rację, mówisz o hipnoterapii, o zaprogramowaniu podświadomości na kochanie siebie, nawysoką samoocenę itd. to to o czym ja mówiłam - oczywiście robienie tego zapomocą afirmacji też jest pomocne - widzę to po sobie, jednak mniemam ze hipnoterapia podziałałaby o wiele szybciej i nie dziwię sie, że tak Ci pomaga. ja mam swoją teorię na temat tej dolegliwości - którą dość rozwlekle opisałam we wczesniejszych postach - i jestem pewna,że tateoria jest słuszna w związku z czym jestem święcie przekonana, że możemy ją pokonać. SAMOAKCEPTACJA, WIARA W SIEBIE I AFIRMACJE to jest klucz, wierzcie mi, że za pomocą tych narzędzi udaje mi się jak narazie przechytrzyć panią Nerwicę, być może niedługo nawet się zniechęci i sobie pójdzie. ale coś wam powiem - chyba tak juz się do niej przyzwyczaiłam ,że czasem brakuje mi jej objawów! na prawdę! ale wiem, że jest to pewien rodzaj ucieczki i mowię sobie wtedy: przypomnij sobie jak leżałaś cały dzień w łózku, dostawałaś histerii na dźwięk słowa *śmierć* i nie mogłaś sama pójść nawet do kibla, bo bałaś się, że zapadniesz się sama w siebie. dziewczyny afirmujcie!jak chcecie, mogę napisać wam parę bardzo pomocnych afirmacji w następnym poście, mam nadzieję, że będziecie chciały skorzystać.może się to na początku wydawać bezsensu, gadanie w kółko tego samego, jak jakiś maniak,ale zobaczycie jak reagujecie np. na mowienie do lustra *ja kocham siebie*. ja na początku wylewałam wiadra łez. afirmacje to prosta metoda na ruszenie procesu uzdrawiania duszy. pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Gość dzidzia
Kikus no lepiej i to o wiele przez pare dni czuje normalnosc tak jak kiedys:) jest super :) , no akurat ostatnio musialam tak pracowac ,zostawac dluzej ze nie mialam nawet kiedy tu wejsc...A ty bierzesz teraz jaki lek? Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Gość paulka123
zuza pisz wszystko co moze nam pomoc co tobie pomaga, naprawde twoje posty sa bardzo optymistyczne i az chce sie czytac kiklakrotnie. ja przeczytałam juz kilka ksiązek i niby wiem co powinnam robic jak sobie pomoc ale lepiej to brzmi jak napisze ktos kto poczuł to na własnej skórze
Odnośnik do komentarza
Kiepsko tak ja Wy radzę sobie z podróżami, właściwie z wychodzeniem samej z domu...pomaga mi pies,bo muszę:)prowadzi mnie....do dzidzi....zaczynam psychoterapię pod koniec marca,ale mam wątpliwości,bo to bezpłatnie...może powinna poszukać prywatnie?podzielcie się jakie macie doświadczenia,może szkoda czasu....i stresu jak tam dojechać:)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×