Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

do monix1313 mi też jest żal mojego synka bo niemoge zajmować się nim tak jak powinnam on wie że jestem chora i przytula mnie czasem i mówi mamusiu życzę ci żeby ta choroba cię już opuściła i żebyś się wyleczyła a ja wtedy czuje takie ciepło na sercu i wiem że muszę walczyć dla niego ale jak boje się wszystkiego ostatnio to nie daje rady chwilami wszystko mnie przeraża czekam na dzień ozdrowienia, niech te leki zaczną działać bo zwariuje.
Odnośnik do komentarza
Witam :) Mam 27 lat, kiedy miałam 4 pojawiły się u mnie tiki nerwowe- mruganie oczami. To był delikatny początek mojej żałosnej choroby, trwającej do dzisiaj.Tytułem wstępu opiszę zwięźle swoją drogę farmakologiczną. Od pierwszej klasy podstawówki brałam Thioridazinę, póżniej Orap, co nie przeszkodziło mi mdleć w kolejkach, kościele itd. Miałam całą furę natręctw; oprócz tradycyjnej symetrii, np. lizałam futryny i ściany albo plułam po dwa razy do każdego kosza na śmieci. W okresie dojrzewania dowiedziałam się, że moje tiki to zespół Tourette*a (bardzo wstydliwa przypadłość) i nie da się leczyć. Jednocześnie wpadłam w depresję, zaczęłam pić jednocześnie biorąc leki ( w tym czasie odwiedzałam wielu neurologów- jeden przepisał mi haloperidol!). Chodziłam nawet na hipnozę do psychologa, a miesiąc później wyładowałam na detoksie po próbie samobójczej, a następnie na oddziale młodzieżowym w szp. psychiatrycznym. Dostałam kalejdoskop leków (rispolept, tegretol, nootropil i chyba bioxetin). Później brałam jeszcze inne i na końcu seronil. Jakoś żyłam, aż wysiadł mi żołądek. Mniej więcej 8 lat temu zaczęłam się bać. Najpierw się dusiłam, czasem do odrętwienia (hiperwentylacja, karetka itd). Kardiolog odkrył *wypadający płatek*, zrobiłam spirometrię i wyszła średnio, brałam wziewne leki, ale nie rzuciłam palenia. I wtedy się zaczęło na dobre. Może gdyby nic nie wykryli, mój wytrenowany przez te lata terapii mózg by sobie poradził... Ale od wtedy codziennie zmagam się z ciężką nerwicą. Seronil odstawiłam trzy lata temu, leki rozwaliły mi flaki a i tak nie pomagały. Mam nerwicę jelit, wrażliwą trzustkę ( czasem jem tylko suchary), powiększone węzły chłonne, temp.37, migreny, egzemy ( 3 miesiące leczyłam rozdrapane pachy i pachwiny),od tików bóle kręgosłupa ( wyrzuty głową itp). Wszystko naraz od dwóch lat. Po tej egzemie w miejscach powięk.węzłów lekarz wysłał mnie do onkologa. Biopsja nic nie wykazała, ale nie zgodziłam się na pobranie całego węzła, bo mam gronkowca złocistego i boję się, że tak jak po wyrwaniu ósemki wda się zakażenie trudne do zgojenia. Chcą mi też wyciąć migdałki, bo mam przewlekłe zapalenie ucha. A to wszystko przez stres. On obniża mi odporność i koło się zamyka. Pół roku temu chciałam nie zwrócić uwagi na kolejną dolegliwość i uznałam ból z prawego boku za nerwoból. Każdy miał dość mojego biadolenia...To była nerka, zawieźli mnie na SOR z ostrym zakażeniem układu moczowego. Więc codziennie się boję, czy mi się wydaje czy już nie... Terapie mi nie pomagają, ja od lat to wszystko wiem, niby mądra jestem, a głupia, już mam dosyć. Miałabym cudowne życie, gdyby nie ten koszmar. Nie mogę normalnie pracować, tylko dorywczo. Mam różne pasje, studiuję na ASP, fajną rodzinę, chłopaka, który od dawna mnie wpiera. I co? Teraz na Sylwestrze była śliska podłoga , upadłam na miednicę i kręgosłup, trzęsę się cała (to podobno normalne po takim obiciu), ale nie wiem, czy to nie coś poważnego. Sami wiecie ;) Napisałam aż tyle, i tak skróciłam, heh. Może ktoś przebrnie. Nie pozwólcie Waszym nerwicom zrobić tego, co moja mi zafundowała.
Odnośnik do komentarza
Kika widze naprawde ze mialas ciezko .....:(jeszcze chyba gorzej niz wiele z nas...Zycze z calego serduszka sily woli ..... to cholerstwo jest okropne .....ja tak nie mialam jak ty ale mam juz go serdecznie dosc ....wykancza....:( wszystko beznadziejne, jak by nie mozna bylo zyc normlanie...:(.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witajcie Mam pytanie. Otóz od pewnego czasu nękają mnie takie dziwne, chwilowe zachwiania równowagi. Np. w pracy, kiedy siedze przed komputerem, czuje jak gdyby mi głowa uciekala w bok, tak na chwilke dosłownie, potem mam takie dziwne uczucie. Często tez czuje kłucie w głowie, z lewej strony z tyłu. Czy to może mieć jakis zwiazek z tym?Ja juz nienawidze tej nerwicy, ciagle cos mi jest, skoncza sie zawroty zacznie sie cos innego i tak wkoło.
Odnośnik do komentarza
FD ja też tak mam czasami aż dziwnie się czuje ale to tylko nerwica bo nie tylko tobie to dolega ja jeszcze czasem czuje jakbym miała upaść nawet na siedząco i czasem aż krzesła się trzymam może to śmieszne jest ale tak mam a teraz najgorzej męczą mnie chwile kiedy czuje jakby wszystko wokół było nierealne jakbym oglądała film czy coś w tym stylu a i te natrętne myśli że mogę się zabić albo zrobic komuś krzywde czasem już mam dosyć i zastanawiam się po co żyć dalej, ale staram się odrzucać te myśli bo mam 7 letniego synka i chce żyć i wyzdrowieć dla niego i chociaż czasem mam takie doły to jakoś jeszcze próbuje walczyć , czy mi się uda? powiedzcie?
Odnośnik do komentarza
Witam Was ! :)) Czytam to forum i odważyłam się sama napisac post. Mam pewien problem. Kiedyś miewałam stany lękowe, ale zawsze trwały ok. tygodnia góra miesiąca i mijały na rok lub kilka lat. Od pół roku męcza mnie codziennie. Nie potrafię tego zdefiniować. Może to głupio brzmi, ale bardzo boję się wymiotować i to między innymi lezy u podloża tych lęków. jem coraz mniej, z obawy przed wymiotami. Stany lękowe dopadają mnie wieczorami. Miewam odrętwienia, drgawki całego ciała i oblewa mnie *zimny pot*, po długotrwałej kontroli oddechu zazwyczaj udaje mi się zasnąć. Myslałam, ze to minie, ale to staje się coraz bardziej uciążliwie, nie wiem jak sobie z tym radzić. Mam w tym roku maturę i walcze o dobre studia, ale to nie pozwala mi sie na tym skupić. Nie mam pieniędzy na porady psychologów. Czy to jest nerwica? Jak sobie z tym radzić? Prosze Was o radę. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Scarlet- Tak moim zdaniem to nerwica.. mam te same objawy tylko u mnie są one o co inne ja np boje sie wyjść sama z domu, bo mysle ze cos mi sie stanie np zemdleje czy cos. A w nocy mialam to samo. Teraz wciagle wbijam sobie do glowy ze sen mnie zrelaksuje i uspokoi i jakoś da się wytrzymać ale co wieczór przed snem kładę sie na plecach oddycham regularnie przez pare minut i to mnie uspokoaja. do tego wcześniej brałąm łyżkę hydroxysinum ( taki ziołowy syrop na uspokojenie) lub tabletkę Validol*u ( też ziołowy lek) po tym zawsze się wyciszałąm i chciało mi się spać.. Także polecam CI to.. Na miarę swoich możliwości jest to najlepsze przed snem moim zdaniem :) Pozdrawiam ;))
Odnośnik do komentarza
Witam wszyskch sluchajcie to ja jestem kika a ta panna co ma tyle przypadłosci i to wszystko opisala to nie ja .Napisała to pod swom postem.Kika to ja a ona jest mejbi.No to tyle sprostowania i bardzo jej wspolczuje bo sie tego strasznie nazbieralo biedna dziewczyna,odporna na leki terapie i wszystko co ja otacza, mam nadzieje że zaświeci da niej słonce bo ja napewno po tym wszystkim bym zwariowała.Tak jak pisałam wczoraj wybrałam sie dzisiaj do mojej pani doktor i dostałam nowe leki zaczne je brac dopiero w sbote bo nieide do pracy jak mnie sponiewiera to przynajmniej w domu a nie przy ludziach.Jezeli chodzi o mnie to jest standartowo czyli srednio da sie wytrzymac ,przynajmniej moge chodzic do pracy i na zakupy.Jak dlamnie moze tak zostac.W kazdym bądz razie pozdrawiam was wszyskich i trzymajcie sie ciepło jak zaczne bac nowe leki podziele sie WRAŻENIAMI.Wiosna idzie nie dajcie sie bidzie.Za łeb cholere ,ja sobie dzisiaj pół nocy wmawiałam że jestem zdrowa i nic mi nie jest i tego sie bede trzymac zobaczymy jak długo.PA
Odnośnik do komentarza
ania5121, no właśnie jak sobie poradzić z tym uczuciem jakby wszystko było nierealne? a ja tak samo jak ty nie wychodze sama z domu jest to dla mnie jeszcze bardziej uciążliwe ze względu na mojego synka to dobija ciągle musze być uzależniona od kogoś bo sama nie dam rady iść bo boje się zemdleć albo zwariować przy ludziach teraz to mi jeszcze doszło. może ktoś z was wie co zrobić z tymi przypadłościami.
Odnośnik do komentarza
Nie wiem jaki jest najlepszy sposób na lęk przed wyjściem z domu. Do pracy chodze bo wiem, że musze (zresztą nawet lubie moja prace i ludzi z pracy), a na zakupy to w zalezności jak się czuję. Czasami łapie mnie w sklepie, mam wrażenie, że jak zaraz nie wyjde to zemdleje (nigdy mi sie to na szczęście nie zdarzyło), dokucza mi tłum ludzi i poprostu chcę się jak najszybciej znaleźć w domu. W kościele zazwyczaj stoje z tyłu, blisko wyjścia. Ogólnie, najlepiej czuje sie kiedy ktoś jest ze mną, czy to w sklepie, czy na spacerze. Kiedys tak nie było, nie czułam lęku przed taką błachostka jak wyjście z domu. Trzeba sobie wbić do głowy, ze skoro do tej pory nic nam sie nie stało, to i tym razem tak będzie, nerwica nie może rządzić nami i naszym życiem. PS. Wiem, łatwo się pisze, ale .... :)Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę spokojnej nocy.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich, mój lęk spowodowany jest skurczami dodatkowymi serca jak mam wyjazd służbowy wpadam w jakąś fobię wyobrażam sobie że jestem sam daleko od domu i zaraz mi się coś stanie np. zemdleję lub umrę, oblewają mnie wtedy poty ręce mi drżą i mam wtedy dużą ilość skurczy dodatkowych, nie wiem jak sobie z tym radzić, a wiem że jeszcze nie raz w pracy czeka mnie wyjazd służbowy byłem już u prawie wszystkich lekarzy i wiem że to nerwica wszystkie badania są dobre oprócz wypadania płatka zastawki, ale to nie jest groźne tak samo jak skurcze dodatkowe, ale ja nie mogę sobie sam przetłumaczyć tego, bardzo się wtedy nakręcam, a jak śpię sam na wyjeździe służbowym to nie mogę zaspać, chodzę wtedy od okna do okna i patrzę na zegarek która jest godzina, mierzę przy tym puls, wtedy pomaga mi tylko tabletka na sen, a Wiecie rano jestem wtedy padnięty, raczej nie do załatwiania spraw służbowych, następny wyjazd mam chyba w lutym albo w marcu i zastanawiam się nad pójściem do psychiatry może on coś wymyśli bo ta sytuacja jest uciążliwa dla mnie. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
czesc dora wiem co przechodzisz bo miałam to samo jak moje dziecko było małe ale pokonałam to, poprostu zaczęłam wychodzic z domu i krazyłam wokół bloku bo ak było bezpiczniej ,potem próbowałam do sklepu na wprost bloku i tak srawiałam pierwsze kroki i udało sie.pokonałam ten lek powtarzając sobie ciagle że jak zemdleje to przeciez ludzie niewiedza ze mam nerwice i kazdemu sie moze zdarzyc.Nigdy jednak nie straciłam przytomności a nerwice mam juz 18 lat.W tym 15 lat miałam spokój terapia i łagodne leki dały efekt noi pracowłam caly czas cięzko nad sobą i moja psychą.Od kwietnia tego roku przechodze od nowa koszmar ale nie poddaje sie choc naprawde mam dośc.Niemam wyboru musze pacowac i nic tego niezmieni.Dzisiaj np.rano szlam i zastanawiałam sie jak daleko jeszcze dojde bo bylo mi tak slabo i doszłam nawet pracowałam do 16 ,fakt ze jak wracam to padam jakby powietrze ze mnie uszło ale kolejny dzien zaliczony taka ta nasza choroba juz jest.Codziennie rano sie budze z szaljącym sercem i scisnientym gardłem ale ide bo musze ty tez tak musisz zrobic bo inaczej tak juz zostaniesz.Wiem łatwo sie pisze tak jak kto napisal powyżej ale gorzej w praktyce,i jutro tez musze iśc i w piatek ,niech sie dzieje co chce ,musisz to pokonac i walczyc z tym to moja rada a reszta zalezy od ciebie.Trzymaj sie i do przodu nos w kieszeni zawsze cukierki albo glukadiamid poprawia samopoczucie i nastroj. I wierz mi ze cie rozumiem jak nikt na swiecie,powodzenia.Wybierz sie jutro na malutki spacerek i niemyśl ze gdzies idziesz poprostu idz.
Odnośnik do komentarza
kika,dziękuje za te słowa.jakieś 6 miesięcy temu miałam już takie dobre nastawienie że potrafiłam sama dojechać z synkiem 4 przystanki autobusem i nawet całkiem sama wrócić też tramwajem do domu szłam uparcie do przodu, ale kiedy znowu nawróciło mi sie wszystko to mam dosyć 8 lat tej choroby i różne etapy ale ten teraz jest najgorszy , dzisiaj naprzykład poszłam sama zaprowadzić synka do szkoły i chociaż to tylko 5 minut drogi od domu to przeżyłam powrót fatalnie wbiło mi się do głowy że zaraz strace pamięć i nie dotre do domu , nie bede wiedziala jak sie nazywam i już niebede wiediala ani poznawala nikogo, a niewiem czy da sie stracić pamięć w tej chorobie i wiedząc o tym czy traci sie ja bez własnej wiedzy, poprostu koszmar aż się trzęse cała wzięłam pół xanaxu bo oszaleje, a ja chce żyć normalnie iść wkońcu do pracy jak inni chodzić na zakupy , na spacery i wogóle cieszyć się życiem bez natrętnych myśli i lęków.to jest gorsze niż te objawy co były kiedyś naprzykład strach przed zemdleniem teraz wolałabym mieć tamto niż te dołujące myśli i obawy,czytam teraz książke*program walki z lękiem i depresją* niby coś wiem ale to co jeszcze mnie prześladuje nie zostało opisane w książkach które czytałam może gdzieś znajde odpowiedż. może ktoś przeszedł przez taki etap jak ja teraz przechodze i wyszedł z tego pozytywnie?
Odnośnik do komentarza
Do wojtek. Idź do psychiatry - tylko dobrego. On prawdopodobnie skieruje cie równiez na terapie do psychologa. Ja miałem bardzo podobne objawy. na wyjeździe sluzbowym kiedys prawie nie moglem wejsc na spotkanie bo myslalem ze zaraz cos mi sie stanie, przewroce sie i umrę. Tez porobiłem wiekszośc badań - wyzystko OK. Dlugo walczylem ze soba az poszedlem do psychiatry, wytlumaczyl mi co i jak i skad to sie bierze. Teraz jestem na farmakoterapii i chodze do psychoterapeuty. To warto zrobic bo ta choroba sama nie przechodzi.
Odnośnik do komentarza
kurcze czytam tak te wasze wypowiedzi i sie zastanawiam czy ja mam nerwice czy wkręcam się tylko w wasze wypowiedzi.... Po przedawkowaniu kofeiny wykryto u mnie tachykardie. Przepisano mi concor . Czułam sie już fantastycznie więc przestałam go brać , aż do sylwestra gdy moja siosta panikara zaczęła wydzwaniac do mnie żebym nic nie piła na sylwestra , najlepiej przyjechała do niej bo jak coś mi sie stanie to nie będzie ratunku, powiedziała zebym wzięła ze sobą leki. i co im dalej odjeżdzałam od miejsca zamieszkania na sylwestra tym bardziej zaczełam sie o siebie martwić - o jejku a jak coś mi sie stanie faktycznie. oj w głowie mi zawirowało... * i ze strachu faktycznie pojechałam na sylwestra do siostry podskoczyło mi tetno wiec zażyłam lek. nastepnego dnia czułam sie beznadziejnie. Wróciłam do domu jakaś zmarnowana nastała noc nie mogłam spac obudziłam się z wysokim ciśnieniem . znowu wzięłam lek. Wstałam z bólem głowy, smutna jak cholera, piszczało mi w uszach ( i piszczy nadal) . następne dni jeden dzien poprawy -pełna nastroju z myślami ,,przeciez mam zdrowe serduszko , badania sa w porządku* nawet wyszłam na spacer. i nadchodzi noc. strach -szklanka melisy, tysiąc myśli, okropne sny, wstawanie= nieprzespana kolejna noc. Wczoraj zrobiło mi sie słabo już myślałam ze zejde, słabe nogi, bez sił., zażyłam jednak lek bo lekarz powiedział ze mam go brać. Polezałam chwile i wróciłam do życia weszłam na forum A naprawde juz sie zastanawiałam czy przypadkiem nie mam guza mózgu. Siedze i płacze bo chciałabym już życ normalnie... :( Czy ja tez mam nerwice lękowa? Gdzie mam sie zgłosić moja lekarka jest teraz na zwolnieniu. Jestem już taka zmęczona:(
Odnośnik do komentarza
czesc DORA wiesz ja ostatnio tez mialam taka sytuacje ze szlam na dworzec i balam sie ze spowrotem jak bede wracac nie trafie do domu bo co by sie stalo gdybym nagle zapomniala ja sie nazywam i w ogole kim jestem ze nagle zapomne wszystko ze znam ta czy inna ulice i nie bede potrafila wrocic do domu i najgorsze mysli w miejscach publicznych albo gdy siedze w domu sama ze zaraz mi glowa eksploduje i zwariuje nie nawidze tych atakow :(.Pol roku bylo w miare dobrze tez odstawilam leki i powiedzialam sobie ze to ja musze dac rade i probowalam pokonywac to wszystko sila woli i nie tylko ale juz mnie to przerasta od kad wrocily objawy takie ze juz nie daje z nimi rady i chyba nawet bede musiala zrezygnowac z nauki dalszej bo nie daje rady ,nie potrafie sie skupic na niczym ani skoncentrowac ,ostanio na wykladach mnie zlapal atak ze zwariuje zaraz przy wszystkich i wszyscy sie beda na mnie dziwnie patrzec jak na jakiegos psychola ....wiem ze nie powinno sie rezygnowac z niczego tylko brnac do przodu ale nie dam rady z nauka, akurat teraz kiedy sa te ataki:(.Tez bym chciala zyc juz normalnie a nie z tym gownem ,czasami mysle sobie ze mam dopiero 22 lata i do przezycia jeszcze tyle mi zostalo i bede musiala chodzic do pracy meczyc sie z tym wszystkim to nie mam checi nawet zyc....ale trzeba jakos walczyc i wam wszystkim tez zycze powodzenia, dobrze ze jestescie o tylko wy potraficie zrozumiec mnie .
Odnośnik do komentarza
ania5121, dziekuję za poradę. Mam nadzieję jednak, że to nie jest nerwica w całym swoim spektrum działania. Może to po prosu lęk, walcze z nim, mysle, że mi się uda. Spróbuję wziąc jakieś leki ziołowe, może bardziej spokojny tryb życia. Troszkę wyciszenia. Co myślicie o ćwiczeniu jogi? Podobno to naprawde uspokaja i pozwala wypracować jakąs równowagę życiową. Może warto sie temu poświęcić? Ja zawsze chciałam spróbować. Pozdrawiam ciepło i słonecznie :)) Nie dajcie się chorobie :))
Odnośnik do komentarza
hej ja sie staram nie dac tej cholerze, pije meliske na noc, zeby lepiej spac, bo ostatnio zdarzało mi sie bardzo zle spac, lub wcale, biore magnez, staram sie wyciszac, ale to jest dobre na krotko. Przez pewien czas jest OK, a potem znowu cos sie dzieje. Teraz np. od jakis kilku dni mecza mnie zawroty głowy, nie wiem czy to znowu w szyjnym mi sie cos poprzestawiało, czy okulary mam zasłabe, czy jakies cholerstwo. Chyba wybiore sie do neurologa, bo sie zaczynam bac. W lipcu, bedac w domu wybralam sie na masaze (bole plecow) i Pan powiedzial, ze dawno nie widzial kogos tak pospinanego, hehhehe. A w szyji to mi strzelalo jak u starej babci. Moze trzeba by znowu sie wybrac? Nidgy nie brałam zadnych lekow, jesli juz to jakies ziolowe, uspokajajace. Moze dlatego, ze jak zaczelo sie to dziac, to w miare szybko zareagowalam, chociaz po pierwszym *ataku* myslalam ze mam stan przedzawalowy. No i podejrzewam SM. Ale nie bede wam tu zanudzac, badania, ktore kiedys mam nadzieje zrobie, wykaza.
Odnośnik do komentarza
dzidzia,ja też musiałam zrezygnować z nauki w szkole średniej w ostatnim roku bo wtedy mnie to dopadło teraz mam 29 lat i dalej walcze a przynajmniej staram się, co chwila dostaje nowe leki ale już mam ich dosyć, dzisiaj zaczęłam dzień pozytywnie ale gdzieś głęboko czuje że ta nerwica i te myśli czyhają na odpowiedni moment żeby znowu mnie zdołować teraz kiedy wiem że nie tylko ja mam takie myśli jest mi rażniej też czasem miałam takie myśli że zaraz głowa mi rozpadnie się na tysiące kawałków lub że zaraz strace rozum i zaczne być jakąś niepoczytalną wariatką a najgorzej jest właśnie poza domem między ludżmi myślę że to też wynika z braku tolerancji przez otoczenie niby jest to choroba tego wieku i znana już między ludżmi ale jeszcze nie wszyscy tolerują normalnie ludzi którzy leczą się u psychiatry i psychologa i to jest najgorsze zaraz patrzą na ciebie jak na psychola a nawet taki chory też jest człowiekiem tylko nieświadomym swojej choroby i powinno się mu współczuć a nie wytykać palcem i oddać na stracenie to nie te czasy ale cóż póki co taki jest ten świat a my musimy się męczyć jeszcze dodatkowo z jakąś walniętą chorobą której nawet nie wiadomo do końca o co chodzi? mam tysiące myśli na minute czasem zastanawiam się np. czy drzewa myślą i czują tak jak my ?czytam o każdej chorobie na zapas aby być przygotowana w razie jej ataku powinnam już zostać nie jednym specjalistą tak się oczytałam.ale cóż z tego skoro ze sobą sobie nie radze? trzymajcie się i OD TERAZ WALCZYMY WSZYSCY JEST NAS WIELE OSÓB I POKONAMY TĄ CHOLERNĄ NERWICE LĘKOWĄ NIECH ZNIKNIE RAZ NA ZAWSZE.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×