Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Doro, głowa do góry, ja również czasami mam podobne lęki. To w koncu nerwica lękowa. Już przechodziłaś obawy, że masz mnóstwo chorób i co? I nic! Teraz szukasz przyczyn w psychice, a stereotyp wariata to taki, że jest niepoczytalny i lata z nożem po klatcae schodowej, przyjmujesz go i dostosowujesz do swojego samopoczucia i tyle. Wielkie spoko kobieto, to wyobraźnia płata Ci figle, minie jak wszystkie guzy mózgu, które sobie roiłaś w głowie. Masz dla kogo żyć, skoncentruj się na synku, zobacz jak mu idzie czytanie, ułóżcie razem puzzle, odwróć uwagę od siebie, skoncentruj się na czymś innym niż własne samopoczucie. Synkowi nie jest potrzebna przerażona i skupiona na sobie mama, zrób wszystko, żeby nerwica nie decydowała o Twoim życiu, żyj z nią, bo nie masz wyboru, ale najlepiej jak potrafisz:) Przepraszam, że się tak wymądrzam, gdybym nie miała tego samego problemu, po prostu nie byłoby mnie na tym forum. Też mam dzisiaj gorszy dzień, choć jeszcze niedawno wydawało mi się, że mam to już za sobą:( Pozdrawiam cieplutko:)
Odnośnik do komentarza
Witam jestem pierwszy raz na forum, ale czuję że dotyczy to właśnie mnie. Borykam się z nerwicom lękową 10 lat. Miałam czas kiedy zmuszona byłam zrezygnować z pracy na 6 lat. Siedziałam w domu i nigdzie sama nie wychodziłam Wyjść mogłam i nadal mogę tylko z kimś i to niedaleko domu. Trzy lata temu po namowach wszystkich bliskich podjęłam pracę, ale każdy dzień jest dla mnie koszmarem. Wypróbowałam mnóstwo leków i terapii indywidualnych i grupowych. Nic mi nie pomaga i mimo że wiem że pomóc można sobie tylko samemu, to jakoś mi nie idzie. Mam sześcioletnia córeczkę z którą nigdy sama nie byłam na spacerze (żałosne), do pracy wozi mnie mąż jestem kompletnie zależna od innych. A lekarze twierdzą że tu mi nikt nie pomoże, tylko ja sama. Codzienne zawroty głowy, drżenie całego ciała, lęk przed tym że coś mi się stanie, poczucie beznadziejności, myśli że zaraz oszaleję i nie wytrzymam - to wszystko jest na porządku dziennym i mimo że trwa tyle lat nie mogę sobie z tym poradzić. może ktoś mógłby mi coś doradzić.Proszę
Odnośnik do komentarza
Do Barbarella. Pewnie, ze robiłam badania. lekarze dosyć szybko mnie zdiagnozowali, ale ja sama szukałam prywatnie: tomografia komputerowa głowy, EEG głowy, RTG głowy i klatki piersiowej, badania krwi, moczu, badania dna oka, hormony, błędnik itd. Jednak według lekarzy i swojemu zaskoczeniu jestem podobno okazem zdrowia. Szkoda że czuję się jak wrak człowieka. Jestem wymęczona psychicznie. A przecież to tylko nerwica, tyle ludzi ją ma, a ja nie potrafię sobie poradzić. Aga
Odnośnik do komentarza
IWA dziękuję kochana za wsparcie nikt nie zrozumie nas tak dobrze jak ci co to przeżywają, naprawdę mam chwile zwatpienia czytam coraz to inne książki psychologiczne aktualnie jestem na :program walki z lekiem i depresja wydanie 2: pochlaniam coraz to wieksze ilosci materialów, przeszłam terapie grupową ale po niej nie czułam sie za dobrze za bardzo przyjmowalam do siebie problemy innych grupowiczow , indywidualne też próbowałam ale jedyna terapełtka przy której dobrze się czulam mieszka teraz daleko i nie mam jak do niej jeżdzić a pozatym mój psychiatra powiedział mi że terapia mi nie potrzebna i zapytał czego chcę sie od niej dowiedzieć skoro ja tyle wiem aż za dużo to niczego nowego sie nie dowiem, mam czasem poczucie że on patrzy tylko na pieniądze a nie pomaga szczerze ale tak nie jest ,to dobry lekarz tylko moje zwatpienie w wyleczenie z tej choroby czasem podsuwa mi takie zwątpiajace myśli ,musze być pewna że nie oszaleje to jest teraz mój najwiekszy lęk. aga78 nie jesteś sama ja przeżywam to samo objawy i mysli te same i też nigdy nie byłam sama na spacerze z moim 7 letnim synkiem co mnie bardzo nęka i cierpie jeszcze bardziej z tego powodu. czy da się z tego calkowicie wyleczyć?czy z nerwicy lękowej da sie popaśc w nie poczytalnośc i byc chorym psychicznie?
Odnośnik do komentarza
dora i aga78 Kochane, doskonale Was rozumiem. Ale czy nie jest pocieszające, że wszyscy ludzie tutaj mają podobne, wręcz takie same objawy...? nie jesteście same :) Macie dla kogo żyć, macie swoje pociechy, które pewnie smucą się gdy widzą co dzieje się z ich mamami. Chciałabym pomóc i sobie i Wam wszystkim tutaj. Ludzie *z zewnątrz* np. mój chłopak, twierdzi, że siedzenie na forum i czytanie jeszcze bardziej *nakręca*, wcale nie, właśnie dodaje mi siły, że tyle ludzi ma taki sam problem, każdy walczy, ktoś wygrał, ktoś już wygrywa... Nie zwariujemy :) Jesteśmy, mądre, inteligentne i pokonamy to cholerstwo! Powodzenia! Ja ciągle walczę, ale przychodzą chwilę, kiedy dostaje trochę siły i nadziei, choć są (częściej) chwile, w których brak nadziei... jednak wierze! ;))
Odnośnik do komentarza
Do małgorzata: dzieki za słowa otuchy ,niepocieszyłas mnie że przechodzisz ten sam koszmar z wyjściem do pracy.Ja do swojej mam 10 min drogi na nogach bo srodki komunikacji miejskiej niewchodzą oczywiscie w gre.Nie powiem mam tez lepsze dni tak jak dziś poszłam poraz 1 raz od 3 tygodni i w związku z tym poszłam spac o 2 w nocy bo czekałam co sie wydarzy? jutro.brałam proplanolol bo juz na zapas sie bałam że rano jak zadzwoni budzik to arytmia murowana-ale obeszło sie bez niej cud.Potem poszłam z psem na spacer i do pracy.A pawda jest taka że do tej pracy chodzi ze mna syn bo jak zostaje sama to sie tylko nerwowo rozlglądam czy ktos idzie do mnie czy nie?TO JEST JAKIS OBŁED.Zastanawia mnie tylko fakt co ta chooba ma takiego w sobie bo jak przychodzi taki moment że cos sie dzieje w moim życiu mam na mysli jakies kłopoty choroby w rodzinie i inne wydarzenia to potrafie działac jak automat jakbym w życiu na nic nie chorowala moblizuje sie natychmiast .Niemam wtedy żadnych objawów nerwicy i leków ,duszności i wszystkiego co ta cholera potrafi..Obecnie od kwietnia biore coaxil i clonazepan ale lekarka chce po nowym roku zmienić leki a ja sie tego boje bo zawsze lepszy stary niz nowy wróg.Pozatym ja mam strasznie złą tolerancje wsystkich psychoropow.Niema sie czym leczyć.Wiecie co to jest dziwna choroba-jak działam kilka dni bez lęku i potrafie nawet wsiąść do tramwaju albo autobusu to najdalej za dwa dni tak mnie sponiewiera że zapominam jak sie nazywam co w tym jest takiego.Przecież wiem że ten tramwaj mnie nie zje a jednak potem musze długo czekać żeby do niego znowu wejść.Jakoś niewierze że sama taczyca potrafi takie figle migle - bo barbarella tez tu jest na tym foum jak zauwazyłam i ona jest gorliwym zwolennikiem tarczyc(to oczywiście żart )chociaz z tymi hormonami tez bywa róznie ostatnio dostała tezod lekarza progesteron i po nim dostałam halucynacji to dopiero jazda i teraz ktos powie że zwariowałam ale tak było.i w kazdym miesiącu jak konczebrac hormony to leki sie nasilają i boje sie własnego cienia.Miał ktos takie doświadczenia ?Jak pisałam pierwszy post liczyłam na cud a teraz widze że tu wszyscy na niego liczą.pozdawiam cieplutko .
Odnośnik do komentarza
KIKA powiem ci dlaczego potrafisz zmobilizować się w trudnych momentach i sytuacjach życiowych, a ciężko ci egzystować w naszym świecie: W chwili wydarzenia jakiejkolwiek sytuacji, twoja swiadomość zaczyna pracować w innym problemie (zaczynasz mysleć o czym innym ) i skupiasz się całkowicie nad innymi sprawami (one cię wręcz pochłaniają) to sprawia,że nie myslisz o swojej chorbie czy złym samopoczuciu czy też jak będziesz sie czuła rano. Czyli dohodzi do twojej świadomości że są chwile kiedy nic ci nie dolega - i tu jest panaceum na wszystkie nerwice lękowe, czy inne - szukać tego co cię potrafi zainteresować czy nawet zaabsorbować od Twojego *problemu*. Najpierw trzeba szukać: może ksiązka, może prace domowe, w ogrodzie, na zakupach, w siłowni, na basenie, w czasie domowych ćwiczeń itd.Trzeba doszukać się tego co nas najbardziej pochłonie (jak to się mówi), a potem spróbować sobie samemu tłumaczyć, że nic mi się nie stanie, że nie jestem chora i nie mam żadnej arytmi, a jeżeli coś odczuwasz (złe samopoczucie, lęk)to powiedz sobie,że tak ma być na początku twojej terapi i to jest normalne, ale z czasem będzie to trwało krócej aż zaniknie. Można sobie przy tym pomóc na poczatku jakimiś lekkimi lekami nawet zapisanymi przez psychiatrę, gdyż musimy chodzić do pracy i wykonywać wiele innych czynności. Gdyby wszyscy zagłębili się w role podświadomości ludzkiej to wtedy wiedzieliby jakie człowiek potrafi zmysleć(wymyślić,uroić) sobie chorby. Nawet najlepsi lekarze nie umią tego wytłumaczyć. Natomiast jeżeli chodzi o leki jest z tym też pewien problem gdyż nie każdy lek działa na nas właściwie to tak jak przy cukrzycy, czy przy nadciśnieniu lekarz metoda prób i błędów czaczynając od najmniejszej dawki próbuje ustalić lek i dawkę najbardziej optymalną. Dlatego często zapisywane leki pomimo dłuższego zażywania nie daja nam konfortu samopoczucia. Oczywiście muszę tu zaznaczyć,że leki podstawowe działają dopiero po nasyceniu organizmu, a to trwa róznie od 10 dni nawet do 21. Natomiast te doraźne zażywane 2 lub 3 razy dziennie powinny zadziałać dużo, dużo wcześniej. Jezeli chodzi o terapie te nie zawsze one odnosza właściwy skutek, przeważnie zdarza się,że człowiek wysłuchujący objawów chorobowych innych przyjmuje je do siebie i zamiast lepiej to gorzej się czuje. Najlepsze terapie grupowe to muzyczne, robótkowe i podobne. Muzyczne polegają na słuchaniu muzyki którą lubimy i która nas zachęca do tańca gdyż taniec nawet samemu bardzo potrafi odprężyć nas psychicznie. Pozdrawiam wszystkim i *nie taki diabeł straszny jak go malują*. Najlepiej w zimie można poprawić samopoczucie tam gdzie jest dużo śniegu a tym samym jasności ( a najlepiej gdyby to słoneczko nam już zaświeciło!).
Odnośnik do komentarza
Gość i see your fear
Historia moja jest smutna jak łza, Była przykra okrutna i zła, Oto ja z krwi i kości złudnym myśleniem, Siłą zło chciałem zwyciężać, Teraz to straciło sens, Ufny w siłę swą, Dzień sądny ostateczny wyrok ten, Przyszedł do mnie jak niespokojny sen, Wszyscy spali a ja walczyłem wciąż, Tak zostało do dziś, Silny i odważny byłem lecz wszystko strąciłem, Żyć na nowo się uczyłem, Nie czuje mrozu ani chłodu, Powiedz czy to droga do grobu, Teraz wiem, pozostał życia cień, Już teraz wiem, Dom na ziemi stworzyć chciałem, Piękny taki z mnóstwem dzieci, Czy to wszystko uleci, Jak mityczny ptak Feniks, Już teraz wiem, Już teraz wiem, Już teraz wiem, (Coraz ciszej)… …
Odnośnik do komentarza
Kochani! Dawno , dawno temu pisałam na tym forum. Tak jak WY wszyscy , też cierpię na nerwicę lękową , depresję i agorafobię.Trwa to z przerwami ponad dziesięć lat.Ostatnio przez trzy lata brałam seroxat , kiedy podjęłam decyzję o zajściu w ciązę powoli odstawiałam lek. I udało się!!! Przez równy rok funkcjonowałam bez lekarstwa, bywały lepsze i gorze dni.Niestety przed świętami zaczełam czuć , ze tracę kontrolę nad swoim ciałem. Serce wali ,strach się poteguje, trudniej wyjść z domu,i kłębiące się w głowie myśli, że na pewno jestem chora na serce!!!!Mam bzika na jego punkcie!Oczywiście wczoraj byłam na wizycie u kardiologa, który stwiedził, ze nic mi nie jest( jutro mam echo serca, aby wykluczyć wypadanie płatka, ktoś z Was to ma?????)Polecił mi wizytę u psychiatry, więc poszłam do niej również. Przepisała lek, (którego boję sieę brać- ParoMerck- kochani , wiecie coś o nim???? bardzo mi na tym zależy!!!!)Dostalam też nr tel. do psychoterapeutki.A co myślicie o terapii, jest skuteczna? Sama nie wiem, ciekawe jak bedę na nia dojeżdżać, kiedy sama nie mogę się poruszać!Jejku, nasze życie to koszmar. Jestesy jak te kule u nogi swoich bliskich.Mam wrażenie, ze mój partner jest tym zmęczony.Trzymajcie się dzielnie!!!
Odnośnik do komentarza
czy ktoś z was brał ten anafranil, i jak sie czuliście po nim bo ja mam zwiększone napady lęku, uczucie zciśnięcia jakby ktoś mnie zcisnął z całej sily i tak trzymał, zimno raz gorąco ból kręgoslupa i ogolnie mieszane uczucia jakieś dziwne chwilami pobudzenie że nie moge usiedzieć w miejscu spokojnie a pozatym rozdrażnienie, kiedy to minie a może powinnam go odstawić dzisiaj 6 dzień jak biore go lekarz zalecił mi 75mg ale ja biore połowke bo i tak masakra.i wspomagam się polówką z 0.25 xanaxu raz dziennie.
Odnośnik do komentarza
WItam Do Dony: Ja aktualnie zazywałem ParoMerck z rana 1 tabletke oraz 1 tabletke miansec , mialem ostatnio dziwna przygode choc nie wiem czy to od tego leku lerzalem na lozeku i raptownie jakies dziwne uczucie w nogach taki chłod i lęk ze umieram zerwalem sie szybko bylem nie spokojny przeszedlem sie kawalek bylo mi goraco w stopy zaczel mi sie trzesc rece bylem zdenerwowany az sie uspokoilem i zwyczajnie sie czulem . zadzwonilem dzisiaj do mojej pani psychiatry i kazala mi zwiekszyc dawke do 2 tabletek z rana oczywisie nie odrazu mialem dzisiaj wziasc 1,5 tabletki a jutro dopiero 2 . Dzisiaj mialem tez male zawroty glowy nie wiem czy to od tego leku czy jaki grom ;/ Ja juz nie daje rady tyle ...... ;( Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
dziękuję za wsparcie, wiem że czasem sie powtarzam ale ten strach mnie tak dobija a czy te natretne myśli przed zrobieniem krzywdy komus da sie pokonać mieliscie takie? one mnie przerażają najbardziej boje sie o mojego synka bo kocham go tak bardzo i nie wyobrażam sobie żeby mu sie cos stało a boje sie że jakbym przestała nad sobą panować to moglabym mu coś zrobić, masakra
Odnośnik do komentarza
Do Naurka dzieki za słowa pozytywu w tym co piszesz ale ja to staram sie sobie przyswoic z tym że to niejest take proste jak zreszta cała ta choroba jakas pokrecona.Dawno temu po terapi wydawało mi sie że nauczyłam sie rozwiązywac swoje problemy bo tego mnie tam uczono ,przeciez nerwica to choroba duszy nie ciała,ze kazdy objaw tej choroby o czyms mówi a ciało daje nam znac że sie na to niegodzi jezeli robimy cos wbrew sobie i w moim przypadku tak jest,Ale od mojej terapi mineło 13 lat i widac zapomnialam jak sobie radzic z objawami.Ponadto jezeli masz w domu na codzien problem z którym sie borykasz i on jest niedo rozwiazania to oznacza że bede tkwić juz do konca swoich dni taka jaka jestem.Na pozór jest jak juz pisalam wszystko wyglada dobrze ale tkwie w bagnie które mnie zabije.Mam męza który jest jak beton i stal nietrafiaja do niego zadne moje argumenty i prosby on genrealnie ma swój świat i to go najbardziej interesuje,zawsze on na 1 planie a potem reszta.Ponieważ pochodze z rozbitej rodziny i nigdy nie mogłam sie z tym pogodzić dlaczego tak jest (a jetstem doroslą) kobieta i matką, nie chciałam takiego konfortu zafundować mojemu synowi i zdaje sie żle zrobiłam bo drogo za to płace. Jestem męzatką 19 lat a od 15 choruje czyli wnioski ??.Męcze sie w tym zwiazku i motam na wszystkie sposoby ale próbowałam to kilka razy skonczyc z miernym skutkem.Za każdym razem syn szalał i konczyło sie to jak zawsze.Poniewaz moje dziecko chorowało bardzo cięzko od urodzenia zawsze zasłaniałam sie jego dobrem noi mam za swoje.Wychowałam młodego cudownego czlwieka wrazliwego to jest jedyny mój sukces zyciowy i jeszcze to że nie palnełam sobie w łeb do dziś a szczerze mówiąc nieraz myślałam i myśle że czas to skonczyc ta nierówna walke JA I ONA.Postrzmuje mnie tylko to że najbardziej 2 bliskie mi osoby nieporadza sobie bezemnie.Ta druga osoba to napewno nie mąż to moja mama.Człowiek ktory ma raka walczy a czasem i tak przegrywa a tu gnebi cie taka cholera i nic nie możesz poradzić.Nieradze sobie z tym ze za wszystkie te lata niejestem akcepowana przez teściową a niedała ani raz powodu nielojaności chyba nieuporam sie z tym bo to taki sam beton i stal -i wiecie co jak to wszystko pisze za co was przepraszam to mi jakos lżej,choc jak to czytam to jest smieszne i wcale sie niezdziwie jak mi to napiszecie .Całe moje życie to bez sensu ciągle robie wbrew swojej woli i nieumiem powiedzień twardo NIE.Zawsze sie na wszsko godze i potulnie ,przykładnie jestem zona i matką.To wszystko jest takie skąplikowane,i te życzenia świąteczne i inne takie ochydne nieszczere wobec osób które cie uwierają .I ciągle nieumiem powiedziec NIE.Jak bym powiedział wszystko co chce może by mi sie ulzyło tylko jak to zrobić.Osoby którym chciałabym to powiedzieć i tak niebedą wiedziały oczym mówie.Przepraszam ale musiałam to wszystko napisać bo dzisiaj mam gorszy dzień.pozdrawiam wszystkich i walczcie tak ja z dnia na dzien i z dnia na dzien.
Odnośnik do komentarza
_$$$$$____$$$_____$$$____$$$$$ $$$$$$___$$$$$___$$$$$__$$$_$$$ $$__$$__$$$_$$__$$$_$$__$$$_$$$ ____$$__$$$_$$$_$$$_$$$_$$$_$$$ ___$$___$$$_$$$_$$$_$$$_$$$$$$$ __$$_$$_$$$_$$$_$$$_$$$__$$$$$ _$$$$$$_$$$_$$$_$$$_$$$___$$$ $$$$$$$__$$$$$___$$$$$___$$$ _________$$$$_____$$$$__$$$
Odnośnik do komentarza
do KIKA Wiele zeczy o ktorych piszesz pokrywa sie z moimi,Myslisz ze *zdrowi ludzie*maja slodkie zycie,powoli odkrywam zwlaszcza u siebie w pracy ze tak nie jest.Sa zaklamani,wredni,na pozor szczesliwi , udaja ze wszystko jest ok.Napewno mamy ciezej,poprzez nasze leki.Za to jestesmy bardziej wrazliwi.Zawsze staram sie aby ludzie dobrze mnie oceniali,slucham ich.Oczywiscie nie mowie ze tacy sa wszyscy,ale czasem zygac mi sie chce jak mam isc do pracy(co itak nie jest latwe)i patrzec na niektore geby.Oni nie maja pojecia o moich problemach,czuje ze wysmiali by mnie.W domu moj maz tez mowi zebym wziela sie w garsc i nie rozczulala sie nad soba.To jest typowy twardziel ktory niczego sie nie boi.Czuje sie przy nim bezpieczna,ale jezeli chodzi o moja chorobe nie mam co liczyc nz zrozumienie.KIKA musimy z tym walczyc,mamy dla kogo!!Pozdrawiam Cie serdecznie!
Odnośnik do komentarza
Dona ParoMerck- jest handlowy zamiennik seroxatu produkowany przez inną firmę. Dobrze tolerowany może nawet bardziej łagodniejszy, ale za to przystepniejszy w cenie. Od niedawna na naszym rynku - może rok. Małgorzata- pomiędzy psychologiem, a psychiatra jest taka róznica,że psycholog będzie rozmową próbował określić twój stan psychiczny i ukierunkować cię na terapię grupową lub indywidualną bez żądnych środków psychotropowych. Mogę powiedzieć,że czasami się to udaje, ale zalezne jest to od twojej psychiki i jej nastawienia.Psycholog nie zapisuje leków. Natomiast psychiatra poprzez rozmowę,wywiad wstępny (czyli okreslenie co ci się dzieje) określa twój stan, a nastepnie aplikuje ci leki.Do psychologa można iść zawsze jezeli czujesz,że nie możesz sobie z czymś poradzić. ~kika Teściowa nigdy nie akceptuje swojej synowej i tym sie wcale nie przejmuj. To z teściową slubu nie brałaś. Najgorsze jest mieszkanie z teściową bo choćby synowa była *aniołem* i tak nigdy nie będzie dla niej córką. Takie traktowanie synowych było, jest i będzie. Oczywiście niech sie nikt nie obraża gdyby odczuwał inaczej,to tylko pozory, a to co teściowa myśli o synowej to więcej żle niż dobrze. Tak więc odpuść sobie przejmowanie się takim problemem poprostu go ignoruj i udawaj,że cię to nie obchodzi. To taka moja rada. Natomiast to,że mąż nie rozumie twojego samopoczucia to sie nie dziw, żaden zdrowy człowiek nawet kobieta, czy matka nigdy cie nie zrozumie. To jest normalne. Tylko rozumieja osoby te których to dosięgło i były chore czy sie leczą. Każdy zdrowy człowiek myśli,że coś sobie wymyślamy, że może to robimy specjalnie lub cos podobnego. Czasami dobre rezultaty daja wspólne wizyty u psychologa lub psychiatry, który umie trochę przystępniej określić samopoczucie osoby chorej i jak trzeba się nią opiekować. Najgorsze jest to,że nie kazdego mężczyznę da się wyciagnąć na taka wizytę, ale uważam,że jest to mozliwe. Dlatego uważam ~`kika,że powinnaś dużo pisać o swoich odczuciach, o obawach, troskach itd. Dobrze robi również rozluźnienie poprzez płacz - troche ściąga tego napięcia. Zresztą kieruje do do wszystkich gdyż zwrócie uwagę,że po wyjściu od lekarza czy psychologa człowiek czuje sie już zdrowszy chociaż trwa to niedługo.
Odnośnik do komentarza
DO NATURKA Dziekuje ci za za pomoc ,wiem ze kazdy czeka tutaj na wsparcie i dobre rady,Ja postanowilam ze w tym roku biore sie za siebie zapisze sie do psychologa.Jezeli on mi nie pomoze pojde do psychiatry,przerazaja mnie leki,jestem bardzo wrazliwa boje sie ze bardziej mi zaszkodza , niz pomoga.Szkoda ze nie znam zadnych lekarzy z mojego miasta.Kochani obiecuje ze jak tylko zaczne sie leczyc,bede WAS bardziej wspierac!!Narazie jestem dobrze nastawiona.
Odnośnik do komentarza
Hej! Mam problem z... no właśnie dokładnie nie wiem. Czuje jakby cały czas mnie coś lekko uciskało gdzieś w okolicy krtani, ale to jest nie zawsze bo bardziej nawet bardzo często chce mi się wymiotować, tym bardziej jak o tym pomyśle. Można powiedzieć, że w każdej sytuacji stresowej chce mi się wymiotować. Nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić. Ostatnio już nie mogę normalnie jeść i przez to staję się jeszcze bardziej nerwowy i bardziej mi się chce wymiotować, mniej mi się chce jeść. Zatacza się błędne koło... Byłem u lekarza. Zrobiono mi jakieś badania. Później byłem u psychologa, czy psychiatry. Dał mi jakieś proszki raz jedne i nic, następnie drugie i nic. Któreś w końcu pomogły ale tylko trochę bo to nadal nie przechodzi. Napewno choroba jest trochę stłumiona jednak nadal w niektórych sytuacjach się objawia mniej lub bardziej. Biorę całą *pakę* leków bo naprawdę jest ich sporo ( około 3 różnych firm 3 raz dziennie). Zastanawiam się, czy nie warto zmienić specjalisty. Może poprostu ten lekarz źle leczy? Do tego strasznie drogo mnie to wychodzi. Za 20 minut wizyty płacę 100 zł plus za leki 100-120 zł. I wizyty mi umawia co 2-3 miesiące. Więc co dwa miesiące płacę ponad 200 zł to trochę dużo, a jakoś jeszcze nie wyzdrowiałem. Podsumowywując moją wypowiedź mam do Was takie pytania: 1. Co wiecie, możecie doradzić w tego typu przypadkach choroby? 2. Czy powinienem się zastanowić nad zmianą lekarza? 3. Jak to jest z zazywaniem leków, a pracą zawodową, prowadzeniem samochodu? Czy lekarz ma prawo/zwyczaj w takiech czy innych przypadkach chorób nerwowych zabronić prowadzenia samochodu itp. 4. To trochę połączone z pytaniem 3. Jak to jest z wizytami *nie prywatnymi* Jakie wtedy mogą być koszta? Czy wtedy właśnie lekarz namieszać nam coś w papierach? Nie chce żeby ze mnie jakiegoś psychicznego zrobił. Poprostu mam taką jedną przypadłość, że gdy się denerwuję czuję się źle. :) Pozdrawiam Wszystkich Z góry dziękuję za pomoc i odpowiedź
Odnośnik do komentarza
Cześć Dar, wg mnie masz nerwicę a z krtanią i przełykiem wszystko ok. Warto oczywiście porobić badania i wykluczyć jakieś schorzenia, ale porównując z tym, co ja miałam, uważam że dolegliwości Twoje mają charakter psychiczny, nie somatyczny. Powinny pomóc dobre leki wyciszające, ale one potrzebne są do tego, by poddać się w spokoju psychoterapii, a ta jest nieodzowna, gdyż nerwica to choroba duszy, nie ciała. Bez leków wyciszających z kolei psychoterapię będzie Ci ciężko przejść, będziesz stale pobudzony, objawy będą powracać, wszystko zatoczy koło, a Tobie będzie coraz gorzej z samym sobą. Ja również jestem czynnym kierowcą, dużo jeżdżę, a po lekach (leczyłam się pół roku paroksetyną) musiałam po prostu bardziej uważać, bo faktycznie ciężej było mi się skoncentrować, byłam zbyt *wyluzowana* :) Ale dałam radę, lekarz mi nie bronił normalnego życia i funkcjonowania. Zresztą, lepiej było jeździć z mniejszą koncentracją, niż z jebaną nerwicą lękową, którą *miałam przyjemność* mieć. Z lekarzami, którzy ściągają z Ciebie kupę kasy i dają torby leków, daj sobie spokój. Niepotrzebnie się nakręcasz, wydajesz kasę i marnujesz zdrowie chemią. Porób badania i weź się za terapię. Dasz radę. Ja jestem drobną kobietą, której życie zwaliło się na łeb i w tak pięknych okolicznościach przyrody dałam radę nerwicy, więc i Ty dasz. Szczęśliwego Nowego Roku!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×