Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was ponownie! W drugi dzien Swiat wypilam kilka drinkow z rodzinkom.Niby nic takiego,ale ja juz mialam silny stres,jak bede sie czuc nastepnego dnia i faktycznie rano cala sie trzeslam,oblewa mnie zimny pot,czuje sie ze robi mi sie slabo.Kiedys wypijajac kilka drinkow,na drugi dzien rano czulam ze zachwile zemdleje.Od tej pory boje sie wypic nawet szklanki piwa.Napiszcie jak u Was organizm dziala na alkohol? Dodam ze nie biore zadnych lekow.Kiedys lubilismy z mezem wieczorem usiasc i wypic sobie dobre wino,teraz boje sie ze znowu zaczne sie zle czuc.pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Droga Małgosiu! Ja też reaguje panicznie na alkohol, tzn nie piję ogólnie, bo biore betaloc a biorąc go nie można pić. Ale kiedyś też napisałam, się ze znajomymi lampki wina, i nagle tak źle się poczułam, serce mi waliło(nie wiem nawet czy to był ten częstoskurcz) czułam, że zaraz zemdleje, i tak też się stało. Od tego czasu(to było w lato) boję się ruszyć alkohol, bojąc się, że się źle poczuje Nie martw się kochana :)) A mam jeszcze pytanie, bo jestem tutaj nowa, jakie masz jeszcze objawy? boisz się tylko alkoholu? Ja wcześniej napisałam post, o swojej nerwicy... Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
a propos, postu *Pauliny16* i ani5121* to przerażające, że takie młode osoby, już dopada to cholerstwo. Co prawda ja też należę do grona tych młodych osób, ale teraz to nawrót, więc już trochę o tym wiem. Myślę, że nie możemy o tym myśleć musimy się zająć czymś, może jakieś dodatkowe zajęcia, wypady ze znajomymi. Sama za bardzo nie mogę uwierzyć w to co piszę, ale wiem, że i ja sama muszę robić i postępować, tak ja radzę innym.
Odnośnik do komentarza
Ania/Paulina, znajdźcie sobie sympatię :) Jeśli natraficie na dobrego, opiekuńczego chłopaka, wszystkie lęki itp powinny same minąć. Do tego możecie kupić sobie zwierzątko (mały kotek) albo rybki (ponoć uspokajają). Jak coś to służę rozmową, gadu: 80 800 70
Odnośnik do komentarza
chyba nie byłam świadoma, że to choroba. Zaczęła się pod koniec gim, i trwała do końca pierwszej liceum, właśnie jak tak często mdlałam, byłam u psychologa w szpitalu i stwierdził *zespół przewlekłego lęku* potem chodziłam na terapie, ale byłam tylko dwóch, gdyż sądziłam, że nic mi ona nie da, że po niej czuje się jeszcze gorzej, i dam sobie radę sama. Poznała w tym czasie super osoby, i jakoś dałam sobie radę, znów byłam pełna, marzeń, siły i nadziei. Zaczęło się w okresie jesiennym tego roku... I trochę się to nasiliło, gdyż teraz ma jeszcze takie *schizy* odnośnie tego, ze mnie coś opęta, ciągle o tym myślę, boję się tego, śmierci... Czy Ty też masz takie lęki, i ciągle o tym myślisz?
Odnośnik do komentarza
Do Malgorzata Ja mam podobne doswiadczenia z alkoholem. Kiedys mogłam isc na impreze, sporo wypic :) do tego wypalic pol paczki papierosow i nastepnego dnia okolo poludnia bylam znowu soba, kac mijal. A teraz? Upic sie moge 2 lampkami wina, nie pamietam polowy wieczoru i nastepnego dnia leze caly dzen w lozku i strasznie sie czuje, boli mnie glowa, mdlosci. A zaczelo tak sie dziac, w momencie kiedy ta CHOLERA mnie dopadla. Dlatego tez unikam alkoholu. Obecnie jestem w kraju ( swieta) ale za pare dni musze wrocic, wiec juz robie liste medykamentow, ktore musze uzupelnic. Pozdrawiam wszystkich nerwusków :), fajnie ze jest to forum, sporo mi pomoglo :)
Odnośnik do komentarza
Do Sebek Slask Hej Podobny problem ma chyba wielu z nas, boimy sie ze umrzemy. Ja robie regularnie badania, morfologia i cala reszta(zaczelo sie to pare lat temu, jak zachorowalam na zoltaczke i musialam kontrolowac moje zdrowie). Rodzina sie ze mnie smieje , ze jestem hipochondryczka, a ja poprostu z obawy o moje zdrowie to robie. A i tak, mimo dobrych wynikow, uwazam ze cos mi dolega, bo nie zrobilam wszystkich badan, np Tomografia, rezonans, badania wykluczajace SM. Widzisz, w moim przypadku jest tak, ze nie moge sobie ot tak porobic badan, bo nie mieszkam w kraju( tam to jest o wiele drozsze i trezba sie naczekac), wiec zawsze przy okazji wizyty w domu to robie. I jak mam zawroty głowy to mysle ze to guz, jak mie boli glowa to wszstko co najgorsze przychodzi mi do glowy, do tego problemy ze snem, wzrokiem, gula w gardle, tetno, potliwosc dloni, i masa innych objawow, o ktorych tu pisza inni. Jakos sobie radze, sa lepsze i gorsze dni, nie biore lekow, bo boje sie uzaleznienia, wiec pomagam sobie srodkami uspokojajacymi i ziolkami :) czasami rozmowa z bliskim, lub kolezanka pomaga.A czasami zamkniecie sie w pokoju, i poplakanie sobie w poduche. Kazdy ma jakis sposob na radzenie sobie z ta CHOLERA. Pozdrawiam serdecznie FD
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich serdecznie ,czytam to forum od jakiegos czasu i wydaje mi sie że to jast odpowiednie mijsce dla mojej styranej duszy i psychiki,Na nerwice lekowa lecze sie od 18 lat ,w poczatkowym etapie były leki 3 miesiezna terapia grupowa,po prawi 3 latach walki poczułamulge na tyle ze mogłam podjac prace i cos zacząc w zyciu zmieniac.Udało sie az do tego roku do poczatku kwietnia wszystko wróciło w najbardziej nieodpowiednim momencie mojego zycia.Od 3 lat mam własne mieszkanie ,meza i prawie dorosłego syna.Pisze to wszystko żeby wprowadzic was troche w moje zycie ale do sedna.Niebardzo wiem czego oczekuje od was forumowiczów ,pewnie jak wszyscy wsparcia.Od kwietnia moje zycie jest koszmarem ,leki nie pomagaja pozytywne myslenie tez.Wszyscy w domu maja mnie dośc,najgorsze jednak jest to że niemoge chodzic do pracy bo tam mi sie dzieje wszystko co najgorsze.Wspomniec musze że niemam drogi odwrotu poniewaz prowadze swój wlasny interes i rezygnacja z pracy nie wchodzi w gre.Moze znajdze sie tu jakas dobra dusza która podpowie mi jak radzic sobie z lękiem podczas pracy a pracuje z ludzmi,co mam im powiedziec przepraszam ale własnie dopadł mnie lęk i znikajcie wszyscy.Prosze pomózcie mi jakkolwiek możecie.Po nowym roku wybieram sie na terapie ale to tez nie jest proste ze wzgledu na rodzaj mojej pracy.Chcialabym jeszcze dodac że od dziecinstwa przesladuja mnie rózne traumy i zatanawiam sie jak długo moja psychika bedzie je wypierac na pierwszy plan mojego zycia.Jeżeli chodzi o badania bo wszyscy tu o tym piszą to i ja mam niezły segregator i nic ciągle sie czego doszukuje i ciągle nic ,jedyną żeczą jest to że wykryto u mnie zpalenie tarczycy ale lekarz powiedział że niemozna wsystkiego zwalac na tarczyce.Pozdrawiam i czekam na cud .
Odnośnik do komentarza
Pozdrawiam wszystkich na forum. Cześć niestety ja dopiero po 12 latach obserwacji samej siebie dowiedziałam się, że mam nerwicę lękową. Oczywiście zawsze wszystkim się przejmuję i niestety wtedy mnie dopada. Miałam przez te lata dwukrotnie robiony tomograf głowy i szereg innych badań ale te oczywiście nic nie wykazywały. Było wszystko ok a ja się źle czułam. Teraz jestem na zwolnieniu lekarskim bo jakieś 1,5 miesiąca temu trafiłam na oddział neurologiczny bo miałam silne zawroty głowy, drętwienia raz rąk raz nóg, bóle w okolicy serca, spływanie czegoś w tylnej części gardła, ściskania w głowie i silnych skurczy łydek. Niestety w wyniku stresu związanego zarówno z moją pracą i szybko nawarstwiającymi się objawami bardzo szybko bo w przeciągu tygodnia spadł mi poziom magnezu.Lekarz neurolog miał najgorsze podejrzenia co do głowy ale wszystko bo badaniach okazało się ok.Diagnoza szpitalna nerwica.Porozmawiał ze mną czy ostatnio czym się bardzo denerwowałam, co oczywiście potwierdziłam. Powiedział, że tak się obkurczają naczynia w wyniku stresu, że wtedy właśnie występują powyższe objawy.Teraz jestem na zwolnieniu dostałam leki takie jak : na zawroty głowy betaserc, asentre na nerwicę oraz biorę cloranxen na lęki no i magne B6. Po trzech tygodniach brania asentry czułam się fatalnie, ale nadal brałam bo ona ma działanie po 2-3 tygodniach stosowania. Bóle i zawroty głowy ustąpiły, skurczy też już nie mam, nic mi nie spływa no i lęki też powoli ustępują. Niestety to wszystko wymaga czasu ja niekiedy mam dni, że czuję się gorzej ale zawsze myślę, że za chwilę poczuję się lepiej i po jakimś czasie przechodzi.Najgorzej z lękami było rano, do tego stopnia, że jak mój 12 letni syn wychodził do szkoły, a mąż do pracy to ja brałam 2,5 letnie dziecko i szłam do rodziców bo bałam się w domu zostać, że mi się coś stanie.Bardzo w tym wszystkim pomaga mi mąż, moi rodzice i teśćiowa, która jak była potrzeba przychodziła do mnie. Sama powoli sobie stopniowałam , że coraz dłużej muszę zostać sama z małym dzieckiem w domu. Wiedzą co mi dolega i nikt z tego powodu mi nie dokucza. Ale nawet kiedy dolegliwości dokuczają to trzeba dać się wyciągnąć gdzieś z domu albo niech Was ktoś odwiedza. Mamy z mężem dużo znajomych i zawsze ich wizyty sprawiają, że o tym nie myślę.Niestety po wcześniejszym razie dopadło mnie to tuż po narodzeniach córki jakieś 2,5 roku temu ale wróciłam do pracy i samo przeszło teraz niestety muszę brać leki, ale mam nadzieją, że będzie ok. Trzymajcie się i dawajcie tej strasznej chorobie która jest niewidoczna, a tak bardzo potrafi niszczyć naszą duszę.
Odnośnik do komentarza
cześć! Przeczytałem większość tego wątku i kurde cieszę się, że nie jestem sam ;) Chciałbym się poradzić. U mnie wszystko zaczęło się od feralnej imprezy (sierpień br.), mojej urodzinowej jak na ironie... wiadomo - jak to na urodzinach, chociaż były to 25 urodziny musiałem przesadzić z alkoholem (dokładniej wódka + redbull), wypiłem sporo tego specyfiku i na drugi dzień, po południu dopadło mnie bardzo szybkie bicie serca. Jak patrzałem na klatkę piersiową to prawie sobie cyckiem oczy wybiłem :) teraz super się o tym piszę, ale wtedy byłem mocno przerażony. Od razu do szpitala, relanium, zastrzyk na uspokojenie, lekarz po tym co powiedziałem był przekonany, że to z powodu nadmiaru redbulla i już będzie wszystko ok. Po powrocie do domu (to był wyjazd) znów wróciło, to było po dwóch dniach. Wiadomo, znów izba przyjęć i kazali mi iść do lekarza. Po wizycie wyszło problemy z tarczyca (brałem 1 raz dziennie Euthyrox N25, od tygodnia biorę 1 raz dziennie N50) do tego lekarz podejrzał problem z wątroba, po badaniach okazało się, że wszystko było ok, prócz tarczycy. Ogólnie dobrze się czuję, nie mam już tych strasznych napadów (miałem ich około 3-4) biorę do tego codziennie bisohexal, po pół. Ale wiadomo, nie czuję się do końca dobrze. Najgorzej jest po jakieś imprezie (od 3 miesięcy nie palę, nie pije kawy i alkohol piję sporadycznie), niestety o 2 piwa za dużo, ale tylko piwa, nic mocniejszego nie pije kolejny dzień jest straszny, źle się czuję, serce lata, wiem, że jeszcze przed tym feralnym sierpniem nigdy nie czułem się tak źle, a potrafiłem dużo imprezować. Teraz się tak zastanawiam jakiego lekarza odwiedzić, nie chce się pakować w psychotropy, nie biorę właściwie nic na uspokojenie, lekarz mówił o jakiś ziołowych tabletkach, ale noszę je cały czas nie otwarte. Nie jest ze mną źle, ale boje się biegać, jeździć rowerem, bo wiem, że zaraz serce będzie mocnej bić i będę się bał z wychodzeniem z domu nie mam problemów, ale na pewno ze mną wszystko nie jest ok, wiem, że mi nić raczej nie będzie, ale nie umiem sobie tego jeszcze przetłumaczyć, co możecie polecić?
Odnośnik do komentarza
Witam, kolejny nowy dołącza stety niestety... ;) Chociaz jestem w miare wytrwały to ogarniecie całego tego wątku od poczatku wydaje sie prawie niemozliwoscia :D Mi na dobra sprawe nic nie stwierdzili jeszcze, mam wrazenie ze moj lekarz odgania ode mnie pomysl nerwicy, zebym sie... nie przejmowal? Bo w sumie nerwica to wmawianie sobie chorob. ;) A mi z kolei zaczelo sie w marcu kiedy (jakby tak troche lepiej pomyslec) mialem meganerwowy okres na 1 roku studiow na poli i prawie odpadlem, bo to byl dla mnie czas wiecznych problemow z migdalkami i nieobecnosciami na zajeciach. Pamietam ze bedac sennym zrobilem sobie mocną kawe i majac przerwe w nauce gralem przez internet w pokera z kolega (nie, nie na kase). Przegralem, wkurzylem sie i... nagle jakby przechylenie sie obrazu o 30 stopni i puls ze 160 ;) Wyladowalem na pogotowiu gdzie powiedzieli mi ze (przy cisnieniu 160/95) przesadzilem z kawą ;) No i od tego momentu sie zaczelo: jeszcze pare wizyt na pogotowiu (oczywiscie w nocy) i ciagle odwiedzanie internisty. Bylem przekonany ze to serce i ze to cos niebezpiecznego. Ale coz, badania na tarczyce i morfologia w porzadku, ekg w porzadku USG w porzadku. I tak mija juz prawie 9 miesiecy. Co ciekawe: Napady szybkiego pulsu juz nie wystepuja praktycznie, jakims cudem sobie wytlumaczylem, ze to nie serducho (dzieki dobremu kardiologowi), cisnienie tez sie w miare unormowalo. Lekki bezsens zycia, ktory mi towarzyszyl rowniez zniknal. Co mi wiec dolega? Od tygodnia bezsenność. Chodze spać o... uwaga: 7 rano! Zawsze chodzilem pozno spac (2-3) ale z dnia na dzien nagle w ogole spac nie moge. A jak juz prawie usypiam i pojawia sie moment w ktorym czuje ze zaraz zasne to nagle pojawia sie niekontrolowane uczucie leku, ktore mnie rozbudza. Nie zrywam sie jednak juz z lozka, bo mnie to juz nawet nie denerwuje. Umiem opanowac emocje. Ale w okolicach serca uczucie jakbym za chwile mature ustna z polskiego mial zdawac. Zle patrzenie i zawroty glowy ( a raczej wrazenie niestabilnosci otoczenia) to juz standard. Tak samo drzenie ciała, uczucie kg worka na klatce piersiowej i sluchanie serca. Leki? Na poczatku na serce propranolol tak zebym nie swirowal a potem jakis podobny, slabszy o opoznionym uwalnianiu. Nervosol i podobne ziolka+melisa oraz magnez z b6. Czasami z *lewego* zrodla (od babci ;) ) coaxil. Co ciekawe wzialem lacznie z 15 tabletek przez 2 miesiace i zniknely mi objawy depresyjne (bezsensu zycia etc.). Tabletka chyba zadzialala bardziej jak skuteczne placibo. Na stany lekowe, ktore mi towarzysza dostalem ostatnio hydroxyzine, ktora jedyne co robi to wlasciwie zamula mnie. Ale i tak nie moge spac bo... *boje sie spac w nocy*. Idiotyczne? A jestem dosc zmeczony. Z tej wiekszej czesci postow, ktore czytalem nie zauwazylem zbyt wielu postow na temat tej bezsennosci. Ma ktos z Was az tak? Aha, oczywiscie spanie w dzien to praktycznie luzik, a jak zasne juz o tej 7 rano to moge spac do 15. Zastanawiam sie co mam zrobic teraz. Ostatni raz kompleksowe badania mialem robione w kwietniu ( 1 napad w marcu). Powinienem je zrobic jeszcze raz i dopiero wtedy isc do neurogola*psychologa*psychiatry? Czy dac sobie spokoj, skoro wtedy badania byly ok? Hawk - tez tak mialem. Ale sie w koncu wnerwilem bo zawsze lubilem trenowac sztuki walki a po nich i w czasie ich trwania wsluchiwalem sie w siebie. W koncu zaczalem cwiczyc jeszcze wiecej lejac na objawy i... przeszlo w wiekszosci. Teraz znowu nie mam przez studia czasu, wiec objawy wrocily. Ale jesli to nerwica to pomysl o sporcie jak o tabletce na zwalczanie jej ;) Ps: Co do kaca - dopiero stad sie dowiedzialem ze nie jestem sam. Raz prawie z kolega poszedlem na pogotowie po imprezie, bo czulem ze *odlece zaraz*. Sam kac byl lagodny, ale w polaczeniu z moimi stanami lekowymi sprawil ze mialem juz kilka razy praktycznie dzien po imprezie wyjety z zyciorysu.
Odnośnik do komentarza
A, jeszcze jedno: wiecie co jest dziwne? Ostatnio te moje stany zaczynaja mnie smieszyc. Przykladowo dzisiaj: Czulem ze jestem niespokojny i mi drzy cialo. Wlosy roztrzepane w kazda strone (jak sie dziwnie czuje zaczynam sie nimi bawic :P ) Nagle pojawila sie dusznosc. Jeszcze natknalem sie na mame, ktora pytajac o cos przypadkowo mnie zirytowala. Biegiem na balkon (okratowany xD ) i zaczalem gleboko oddychac *wkurzajac sie, krzyczac prawie w myslach do siebie zebym sie uspokoil *do jasnej cholery*. Chwile potem smialem sie cicho z siebie jak po jakies gafie ;) 20 letni chlopak na fajnych chociaz megaciezkich studiach, ktory generalnie powinien byc odporny na przeciwnosci losu lata po balkonie gleboko oddychajac i to bez powodu. =) Teraz kwitne w lozku z lapkiem uczac sie fizyki (jest 5:50) i nawet ten fakt wydaje mi sie na tyle absurdalny ze az troche zabawny. I jeszcze nastawienie ze: *no nie ma bata, zeby jeszcze kiedys w zyciu udalo mi sie zasnac* ;D Bosko. Zapraszam na drinka chetnych :p Ciekawe do czego prowadzi bezsennosc. Nie no, nie chce wiedziec xD Moze po prostu naucze organizm niespać? =] 1768035 - kto chce pogadac o wszystkim i o niczym zapraszam xD Wymienie sie sposobami na objawy somatyczne albo zamienie za dopłatą na lepsze.
Odnośnik do komentarza
witam was moja nerwica lękowa męczy mnie już od 8 lat przechodziłam fazy strachu przed wyjściem z domu teraz wychodze ale z kimś sama tylko blisko domu, bałam się objawów np zawalu serca , wylewu, paraliżu, guza mózgu i innych podobnych teraz już umię je sobie wytlumaczyć że to tylko objaw nerwicy już wiem. brałam asertin,luxete, hydiphen, seroxat, wellbutrin i teraz biore anafranil od kilku dni i wspomagam sie xanaxem polówką . mam chrypke, suchosc w jamie ustnej bóle głowy, uczucie ucisku i oszolomienia w głowie, boje sie że zwariuje, że strace kontrole nad soba że przestane panować nad soba boje sie sznurków, haków, noży i innych narzędzi którymi można by odebrać sobie życie, nie chcę tego zrobić ale te natrętne myśli cie lub komuśiągle przypominaja mi o tym, boję się że moge zwariować przestać panować nad sobą i zrobić coś sobie lub komuś, boję sie oszaleć i nie byc już sobą teraz to mój najwiekszy problem nigdy przez te lata nie miałam takich mysli a teraz od jakiegos czasu mnie nękają boje się strasznie czy mieliście takie dziwne myśli?czy od nerwicy można zwariować,?czy można zostać nie poczytalnym?pomózcie mam synka 7 letniego i niechce zwariować chce normalnie żyć dla niego?
Odnośnik do komentarza
Do hawk i ardnass,witam Was serdecznie.Nie jestescie sami ze swoimi problemami,czytajac co piszecie mam wiele podobnych symptomow.Zastanawiam sie co moze byc powodem tego ze boje sie wypic chodzby szklanke piwa.Nie mam problemu z alkoholem,gdy widze jak np. w sobote maz robi sobie drinka,wtedy wkurzam sie,bo ja taz mam ochote a boje sie.Kiedys tego nie mialam teraz juz w srodku nocy budze sie z walacym sercem i czuje ze jest mi slabo.Ale cOz widze ze nie ja jedna mam z tym problem!Na sama mysl ze szykuje sie jakas impreza,od razu klebi mi sie w glowie,o boze co bedie na drugi dzien!Nastepnym moim problemem jest autobus,w zyciu do niego nie wejde,dusze sie w nim.Boje sie tez windy(mieszkam w bloku)zawsze wchodze po schodach.Chcialabym cieszyc sie zyciem ale jak!!!
Odnośnik do komentarza
DO kika Witam Cie piszesz ze masz problem z praca , ja tez to mam.Przez dluzszy czas nie pracowalam(wychowawczy)w domu czulam sie w miare bezpiecznie,ale tylko w domu najchetniej nie wychodzila bym z niego.Maz pracowal za granica wiec tlumaczylam sobie ze nie musze przcowac , skupiam sie na wychowaniu dzieci.Maz wrucil a ja zauwazylam ze boje sie wszystkiego i najchetniej zaszyla bym sie w domu na zawsze.Wyjscie na zakupy to juz byl dla mnie stres.Po dlugim wajczeniu ze soba,stwierdzilam ze musze isc do pracy(zreszta dzieci juz podrosly).Jestem z siebie dumna bo znalazlam prace blisko domu(autobus nie wchodzi w gre).Ale to nie znaczy ze minely leki.Co dzien rano cala drze,czy dzisiaj dam rade,czy cos sie ze mna nie stanie,czy nie zemdleje czy nie zachoruje.Przed wszystkimi chwale sie ze wreszcie pracuje i nikt nie wie jakie ja przezywam katusze!Zaczynam watpic czy kiedys mi to minie.Musimy sobie poradzic!! tak naprawde jestesmy silne(dom na glowie,dzieci.praca)PA!!!!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×