Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

do jedrek ja zaczynałam od behawioralno poznawczej, a potem w miarę postępów dobry psychterapeuta wykorzystuje różne metody głównie koncentrując się na relacjach w najbliższym otoczeniu i umiejętności pogodzenia się z rzeczami na które nie mamy wpływu, ja na przykład chciałam rzeby ktoś mi na sto procent powiedział że wszystko będzie dobrze tzn. głównie że nie zachoruję ja czy mój mąż itp. i trudno było mi się pogodzić że nikt mi tego nie obieca ale chyba się udało przyjąć to do wiadomości:)
Odnośnik do komentarza
do sebek slask, słuchaj nie jesteś sam mój lęk głównie opierał się na strachu przed śmiercią i przed rakiem i nie dotyczył on tylko mnie ale bałam się również o najbliższych śniło mi się że umierają moi rodzice mąż. ten jest już tak przebadany że jak zrobię mu jeszcze jedno badanie to mnie zabije:) pocieszę cię psychoterapia pomaga, ale nie jestem ci w stanie doradzić co zrobić bo u każdego lęk przed śmiercią jest najczęściej reminescencją innego lęku, np. lęku o związek, albo wynika z traumatycznych przeżyć.....
Odnośnik do komentarza
Cześć SEBEK, zajrzałam tu po raz pierwszy od jakichś 3 miesięcy. Wiosną i latem byłam dość aktywną forumowiczką :) Słuchaj, na pewno nadejdzie dzień, kiedy powiesz sobie *Sebek, jesteś zdrowy, to wszystko minęlo jak zły sen*. Ja przezyłam koszmar nerwicy lękowej z napadami agorafobii. To była masakra masakrycznie masakryczna. Najgorszy syf z jakim przyszlo mi się zmierzyć. Przeszłam dziesiątki rozmaitych badań, bo lekarze podejrzewali wszystko: od urazów kręgosłupa powodujących zawroty i bóle głowy, przez wrzody żołądka, powodujące brak apetytu, po haschimoto z okazji wysokiego poziomu przeciwciał tarczycy. Z wszystkich badania wyszło, że jestem zdrowa... Nie czekając na cud pobiegłam do psychiatry, dostałam lek, zgłosiłam się na psychoterapię. Nie lubię chorować więc postanowiłam walczyć i uporać się z tym jak najprędzej. Do tego wielką próbę przeżyła moja relacja z pewnym człowiekiem. Próbę, w której okazał się twierdzą, oparciem, najsilniejszym i najpewniejszym ramieniem. Dawał mi siłę, jakiej nie dał mi nikt. We wrześniu odstawilam leki. W listopadzie wyrzuciłam opakowanie z kilkoma *awaryjnymi* tabletkami. Mogę sobie powiedzieć *Anka, masz to bagno za sobą*. Ale wiem, ile trzeba każdego dnia walczyć o siebie. Nawet gdy jest wszystko ok, nie wolno spuszczać siebie z oczu. Nerwica rozwija się jak rak - bezszelestnie, długo. I atakuje nagle. Narazie miałam do czynienia z nie złośliwą wersją. Muszę się jednak kontrolować tym bardziej. Dużo z sobą rozmawiać, dużo sobie wybaczać, uczyć się siebie i w pełni akceptować. Uczyć się dawać sobie luz tam, gdzie nie ma innego wyjścia. Kiedyś próbowałam mury przebijać głową, dzisiaj umiem spasować, pogodzić się z tym, co wychodzi nie tak, jak zaplanowałam. Nauczyłam się kochać siebie i polegać na sobie. Sama dla siebie staję się każdego dni oparciem. Tobie, Sebek, tego sameg życzę, zwłaszcza na nadchodzący Nowy Rok. A w Święta odpocznij, ciesz się każdą chwilą. I pamiętaj, że leki Cię nie wyleczą. Pomożesz sobie sam, najlepiej z pomocą psychoterapeuty. Leki są potrzebne jak zastrzyk znieczulający na ból zęba: musisz się ogłuszyć by dać się wyleczyć. By móc sobie pomóc w spokoju. Trzymaj się!
Odnośnik do komentarza
tak, zdecydowanie psychoterapia! leki wyłącznie wyciszają, ale nie leczą, bo nerwica to choroba duszy, myśli. jak inaczej to wyleczysz? leki trzeba w końcu odstawić i jeśli przez czas ich zażywania nie poddałeś się psychoterapii i nie osiągnąłeś pozytywnych rezultatów, to wracasz do bagna. ja leków nie biorę od kilku miesięcy ale na psychoterapię chodzę i będę chodzić jeszcze długo, bo czuję że potrzebuję. nigdy nie odpuszczaj sobie psychoterapii!
Odnośnik do komentarza
Witajcie. Na forum trafiłam juz jakiś czas temu, szukałam w necie swoich dolegliwosci :) Dzisiaj jestem po nieprzespanej nocy, nie zasnęłam ani na moment. Mimo, iż dzien spedziłam dosyc intensywnie, zmęczyłam sie i ogolnie wszystko było ok. Ale jak położyłam sie do łóżka to okazało sie ze nie moge zasnąc i nie chce mi sie nawet. I tak do 7 rano, wtedy moze na chwilke zasnęlam. Teraz nie mam siy wstac z łóżka, mam podwyzszone tetno, czuje ze serce bije mi szybciej. Ogolnie problemy ze snem mam juz od jakiegos czasu, czesto sie wybudzam, lub budzę sie około 5-6 rano i juz nie moge spac. Wczesniej mimo moich ataków paniki spałam spokojnie, a napewno nie mialam zarwanych nocy. Czy ktos z was ma podobne problemy? Jak sobie z tym poradzic? Nawet 1.5 tabletki benosenu mi dzisiaj nie pomoglo, masakra!!!
Odnośnik do komentarza
Do Jędrek: czas trwania psychoterapii to sprawa indywidualna. Ja wyszłam na prostą szybko ale ponieważ w moim życiu ciągle się coś zmienia, to zawsze odczuwam ulgę jak obgadam to z panią psycholog. Ona jest lepsza niż przyjaciele (szok, że to mówię...) bo przed nią nie musisz grać a nawet lepiej jak jesteś sobą. I do tego od razu jest w stanie Cię *naprostować* jeśli uważa że się w coś wpieprzasz, albo bezinteresownie pchnąć jeśli widzi że się ociągasz z czymś niepotrzebnie. Moją koleżankę rzucił facet. Słabo ją znam, ale poznałam po tym rozstaniu bardziej. Powiem Ci, że uciekałam przed nią wiele razy, bo jest tak totalnie absorbująca i tak męcząca, a do tego egoistyczna, że nie mogłam ścierpieć ślęczenia z nią na GG. Wybrała się do psychologa bo ją tam wręcz wygoniłam. Po pierwszym spotkaniu beczała że to strata czasu bo jej nie pomógł, a ona myślała że po spotkaniu z psychologiem wróci do niej facet... Masakra, co? Po paru kolejnych spotkaniach z psychologiem dotarło do niej, że ma psychopatyczną osobowość... Teraz pracuje nad sobą, mniej męczy innych i siebie. Może facet do niej nie wróci, ale teraz jest szansa, że zainteresuje się nią inny. Przed nią dużo pracy, ale teraz w końcu widzi że warto i trzeba. Przyjaciół nie słuchała, uważała że źle jej życzą. Nie rozumiała czemu ludzie jej unikają. Psychoterapia jest nieodzowna. Im dłużej trwa tym lepiej. Uważam, że co drugi człowiek powinien spotykać się raz na jakiś czas z psychologiem. Może mniej głupot byśmy w życiu robili.
Odnośnik do komentarza
Gość malgorzata
Witam wszystkich! Dziekuje Wam bardzo ze jestescie,przez przypadek znalazlam was i zrobilo mi sie lzej na duszy,NIE JESTEM SAMA!odkad pamietam bylam panikara,mdlalam przy kazdym zastrzyku , czasem w kosciele,wiec poprostu myslalam ze jestem juz taka sierotka.Gdy ulozylam sobie zycie(maz,dzieci)bylam bardzo szczesliwa,na wychowawczym czulam sie dobrze.Maz jest pracocholikiem,duzo pracuje.gdy bylo juz pozno zawsze czulam paniczny lek o niego,mimo ze wiem ze siedzi w pracy.Doszly problemy z zoladkiem,biegunka,kolatanie serca.PO pewnym czasie dolegliwosci mijaly.Przy drugim dziecku bylo juz gozej.Panicznie balam sie o ciaze,o siebie,wogule nie wychodzilam z lozka.Czulam potworne walenie serca , zawroty glowy,paralizujacy strach.Maz pomagal mi jak tylko mogl.Pozniej bylo copaz wiecej dolegliwosci.Najgorsze jest to uczucie ciaglego strachu,cale moje cialo drzy!Dzieci podrosly(maja 13 i 7 lat) w domu wariowalam sama,a jednoczesnie panicznie balam sie wracac do pracy.Jak ja autobusem dojade do pracy! Znalazlam prace blisko domu,fajna! maz juz nie jezdzi po swiecie,znalazl prace na miejscu,Dzieci sa zdrowe.Wiec dlaczego jestem taka nie szczesliwa,czego sie tak panicznie boje.Nie wejde do autobusu,ani do samochodu,Boje sie wsiacs do windy.Boje sie ze cos zaraz strasznego sie stanie,ktos z mojej rodziny umrze,
Odnośnik do komentarza
Potrzebuje komus to opowiedziec.Najgorzej jest gdy wstaje rano do pracy.Robi mi sie slabo,cala dygotam , nie moge sie uspokoic,ostatnio zrobilo mi sie slabo,usiadlam szybko na podlodze i krzyczalam o pomoc nie mogla dojsc do siebie przez dobre pol godz.Robie ciagle awantury w domu z byle pierdoly,wydzieram sie,Napiszcie czy to moze byc nerwica?Jeszcze jedno strasznie sie boje ze zachoruje,nawet zwykle *gryzienie w gardle* powoduje paniczny strach.Mam ciagle zapchane uszy i okropny szum w calej glowie.Co robic,dajcie jakies rady.Z gory bardzo Wam dziekuje.Jestescie moim wsparciem!
Odnośnik do komentarza
witam wszystkim mnie też dopadło dzisiejszej nocy kołatanie serca, duszność, drżenie mięśni, bezsenność. udałam się do lekarza pierwszego kontaktu i przepisał mi bioxetin wziełam jedną tabletkę niedawno no i zobaczymy co dalej będzie . lekarze mówią że to taki okres jest depresyjny i osoby mało odporne łapią szybką tą dolegliwość.
Odnośnik do komentarza
Wiat wszystkich nerwusów. Miałem nadzieję że na dobre pozbyłem się depresji. I tu niespodzianka, dwa tygodnie temu miałem przykrą sytuację u kolegi. Pomogłem wybrać głośniki do komputera, niestety jak jego żona wróciła to nie była zachwycona i sytuacja zrobiła się bardzo nerwowa i jej złość trochę na mnie przeszła. Ponieważ bardzo nie lubię takich sytuacji szybko wyszedłem. Ale przez cztery dni praktycznie spałem i leżałem rozmyślając że to trochę moja wina i jak to naprawić. Teraz staram się unikać takich sytuacji. Obojętność to też nie wyjście. A nie chcę mieć z tego powodu depresji. Jak o tym myślicie?
Odnośnik do komentarza
Małgorzata ty miałaś średni atak nerwicy lękowej. Zgłoś się do psychologa a on pokieruje cię już dalej. Piszesz że boisz się zastrzyków u mnie jest podobnie jak tylko widzę jak się wkuwają lub czuję jak mi robią robię się blady i dwa razy zemdlałem. Ja po pierwszym ataku wylądowałem w szpitalu na izbie przyjęć. W ten sposób straciłem pracę jako magazynier. Ze szpitala skierowali mnie do psychiatry, aktualnie biorę leki. Bałem podjąć prace z powodu nawrotu ataku. Po rozmowie z psychiatrą aktywnie szukam pracy odpowiedniej dla mnie czyli spokojnej. Zacznij wierzyć w siebie i staraj się mniej stresować.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich!Dziekuje za rady,gdyby nie wy wogole nie wiedziala bym co jest ze mna nie tak! Czytam wasze problemy i jak sie z nimi zmagacie,dzieki nim zdaje sobie sprawe ze nie jestem oblakana,poprostu musze sie leczyc!Kochani napiszcie mi czy udac sie lepiej do psychiatry , czy psychologa,Czym oni sie roznia? Przepraszam za takie moze glupie pytanie,ale tylko was mam odwage sie oto spytac.Jestescie moim duzym wsparciem.Obiecalam sobie ze zaraz na poczatku stycznia(w tym momencie brakuje mi funduszy)wezme sie za siebie.Dziekuje wam za rady.Zycze wszystkim spokojnych i Wesolych Swiat! Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Hej! Cieszę się bardzo, że piszecie otwarcie o swoich problemach. Mam 18 lat, od dosyć dawna choruje na częstoskurcz napadowy, którego dnia(było to bardzo upalny dzień, i było strasznie duszno) zemdlałam po wyjściu z kościoła, po prostu, wystraszyłam się, że to częstoskurcz, bo serce mi waliło jak szalone, zawroty głowy... kiedy następny raz poszłam do kościoła, czułam wieli strach, że znowu źle się poczułam, i faktycznie nie mogłam się skupić, wyszłam i chlas... Potem zdarzało mi się to coraz częściej, u koleżanki, w szkole, a kiedy w domu mnie to dopadło, jakoś sobie dałam radę (położyłam się, zaczełam spokojnie oddychać, albo po prostu chodziłam po pokoju, bo czułam taki lęk i podenerwowanie) w szpitalu psycholog stwierdził *zespół przewlekłego lęku z somatyzacja) strasznie się buntowałam, bo nie byłam świadoma tego co mi jest. Byłam dwa razy na terapi u psychologa, potem stwierdziłam, że sama dam sobie radę, i dałam... z pomocą wielu wspaniałych ludzi. Już pod koniec pierwszej klasy liceum dochodziłam do siebie, drugą przeżyłam spokojnie, choć pod koniec miałam lekkie stany depresyjne po rozstaniu z ukochanym, ale byłam pełna siły, marzeń, nadziei... Bardzo chciałam zostać ratowniczką med. odkąd zaczeła się jesień, odczuwałam lęki, przerażenia... ciągle bolała mnie głowa... trzy tygodnie temu miałam silny atak lęku, nie mogłam oddychać, czułam gule w gardle, serce mi kołatało... i iod tego czasu, ciągle mam w sobie lęk... zapisałam się już na terapie... Kiedyś koleżanka puściła mi *egzorcyzmy emili rose* strasznie mnie to przeraziło, i potwornie boję się, że mnie diabeł opęta, że zwariuje, cięgle o tym myślę! po upływie tych trzech tygodni miałam jeszcze jeden silny atak, i zawsze pare dni po nim nie mogę dojść do siebie, po pierwszym był okres, gdzie zapomniałam o strachu... śpie dobrze, czasami się przebudzam, ale nie mam koszmarów, tylko wiem, ze sama się nakręcam! są dni kiedy nie chce mi się wstać z łóżka, kiedy ciągle chce mi się spać, ręcę mi drętwieją... Mam nadzieję, że terapia mi pomoże, i ja sama sobie pomogę. Pozdrawiam i trzymajcie się gor
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich .no i świeta przyszly cudowne prezenty, rodzinka w komplecie, a mnie znowu dopadło , to cholerstwo samo przychodzi i samo odchodzi , już sama nie wiem czasami co mam ze sobą zrobic, ciśnienie podskakuje , drży cale ciało, potworne lęki, cięzko mi z tym naprawdę.pozdrawiam i życzę wszystkim wesołych świąt i szczęsliwego nowego roku.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×