Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

witam Fionko, wybacz , że się nie odzywałam,załapałam jakiegoś wirusa i leżałam plackiem. Widzę, że mamy podobne nie tylko objawy , ale i doświadczenia, mi też przeprowadzka dała w kość. Do naszej Giesel : kochana, miałam dokładnie taki sam początek 9 lat temu, wstałam popatrzyłam w niebo i padłam , od tamtej pory nie puszcza. Jadę cały czas na prochach, próbowąłam odstawić i nie daje rady. Też *niby* :-) jestem mądra, ładna, energiczna, prowadzę firmę, obracam się wsród * grubych ryb* i nikt nie wierzy, że mam takie objawy. Przestałam o tym mówić, bo kto tego nei przezył nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. Dzisiaj oświadczyłam nawet mężowi , że kończę z pracą, z życiem na świeczniku, odstawiam prochy, bo w przeciwnym razie nigdy nie będę miala dziecka, a 30 stuknęła. Fionko, to mój numer gg, gdybyś chciała pogadać 3679573. Co do narzekania :-) to ja juz dawno temu przestałam, staram się cieszyć jażdym dniem. U mnei w rodzinie jest dużo cierpienia, ciągle myslę o śmierci i o tym co może się wydarzyć. Każdy telefon z rodzinnego domu powoduje u mnie strach. Jednak bardzo kocham życie i cienkie wlosy, które też mam :-) cellul, itp. mam we wiadomym miejscu :-) pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
ulalal, widzę, że nawet termin robienia dzidzi mamy podobny :-) Ginekolog zaleciła branie leków w ciąży? Prawdę mówiąc też sama od kilku dni zmniejszams obie dawkę na własną rękę. Biorę seroxat Psychiatra powiedział, że ten lek nie ma wpływu na płód, ale ja mam takie obawy, że mogę zaszkodzić dziecku, że nei wyobrażam sobie brania leków w ciąży. Z drugiej strony, ostatnie parę dni beż nich były ciężkie, więc pewnie będę musiała zamknąć firmę i cały czas ciąży być w domku i tam *świrować*, bo powiem szczerze bez leków nie funkcjonuję, a przy mojej pracy muszę mieć trzeźwy umysł. Pozdrawiam C ię serdecznie i mam nadzieję, że będziemy się wspierać i wymieniać doświadczeniami
Odnośnik do komentarza
hey nerwusy :), czytam forum od tygodnia jednak pierwszy raz poznanowilem napisac. Nie bede sie rozpisywal... mam objawy nerwicy i jak niektorzy piszacy tutaj na forum juz myslalem, ze umieram albo ze zaraz zemdleje.. zawroty glowy, kolatanie serca, miekkie nogi, skupienie tylko na jednym - co mi jest! Szukalem po necie *jak wygrac z nerwcą* itp... i powiem Wam jedno. To FORUM to najlepsze co moze byc! To najlepsze lekarstwo! Czytanie o ludziach z podobnymi problemami! Od tygodnia mi z dnia na dzien coraz lepiej... nie biore żadnych leków, rano i wieczorem parzona melisa. Coraz czesciej zauwazam, ze przestaje myslec o *nerwicy*... wiara w siebie! Pozdrawiam Wszystkich!
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich serdecznie! Jaankeer w jaki sposób psychiatra wyrzuci Ci ten lęk z głowy..lekami, czy terapią?...bo z tego co piszesz, to wydaje mi się, że on bardziej jest nastawiony na leki a moim zdaniem, to za mało (poczujesz się lepiej przy lekach, ale po odstawieniu ich wszystko może wrócić).Pozdrawiam :) COX czy byłeś u żony...jak Ona się czuje?Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
do ema: ciesze sie ze znalazlam tu ludzi ktorzy mnie rozumieja :)) ja nienawidze tego *dyskomfortu * w mojej glowie. ja mecze sie od pazdziernika tego roku. ja ty wytrzymalas 8 lat? to straszne. sa dni ze mi *puszcza* i jest dobrze. wychodze z domu, robie zakupy itd ale sa dni jak dzisiaj...nad ranem poczulam lekkie poddenerwowanie i tak mnie juz do tej godziny trzyma...do tego jestem oslabiona i nic mi sie nie chce. wydaje mi sie ze to tez od pogody zalezy. od 12 dni biore deprim. mam nadziej ze na tym mi to wystarczy. tak twierdzi moja neurolog. jakis powaznych prochow nie chce. jak zobacze ze sie pogarsza to wezme. jutro ide na pierwsza wizyte do psychoterapeutki. mam nadzieje ze to mi pomoze. odpisalam sobie twoj nr gg i na pewno Cie zaczepie :)) pzdr
Odnośnik do komentarza
do fiona: u mnie pogoda brzydka: zimno i szaro...moje samopoczucie dzisiaj nie lepsze... ja tez nie lubie tabletek, dlatego poprzestalam na tym ziolowym deprimie i na nic wiecej w tej chwili nie dalabym sie namowic. moje wyniki badac krwi sa lux. wszystko w normie. nie ma sie czego czepic... moja corka jest juz po kolejnej chorobie. nie puszcze jej z 2 tyg do przedzkola. mam tych jej chorob dosc i to wszystko przedszkole...wczesniej bowiem nie chorowala wcale... trzymaj sie cieplutko pzdr,
Odnośnik do komentarza
Sara, konkretnie nie powiedzial mi jak, zapisal mi ten lek, i kazał przyjść za miesiąc. Mam nadzieje ze nie tylko lekami, bo to może być za mało. Ale narazie zobacze co bedzie się dzialo po tych lekach. Dzisiaj rano wziołem i jest oki, bez zadnych skutków ubocznych jak wczoraj. Ja miałem żadko ataki, ale jednak były, lęk miałem prawie co dziennie choć przez chwile. Zobaczymy co bedzie, jestem pozytywnie nastawiony jak narazie, i mam zamiar tak dalej :) Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Dobry wieczór wszystkim Saro,byłem u małżonki i na 99,9 % wychodzi ze szpitala w środę. Rozmawiałem z ordynatorem to mi powiedział że żona jest lekko chora(LEKKIE LęKI) i nie powinna w szpitalu leżeć.Dostaje teraz lorafen i jak sama mówi czuje się dobrze,wiem że na początku będzie jej ciężko,ale wierze w Nią bo to bardzo dzielna kobieta.Oczywiście muszę wziąść nr tel do ordynatora na ewentualne prywatne wizyty,ale także w Częstochowie będę szukał dobrego psychoterapeuty. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
hey Ludzie! Leki to ostateczność, wszędzie pisze, że wszystko co farmakologiczne to od razu uzależnia, wiem że jak jest ciężko to wszystko by się zjadło żeby pomogło. Są ziołowe środki, melisa i krople Ojca Grzegorza. Podejscie do tego jest najwazniejsze... przemówić do siebie do swojej PODŚWIADOMOŚCI, powtarzać sobie często: TO NIE CHOROBA!!! To tylko nabyty stan mojego umysłu!!! JESTEM ZDROWY! Uspokajać się, treningi autogeniczne trochę pomagają... poza tym: spacery na świeżym powietrzu, obserwowanie przyrody, skupianie się na detalach drzew... no i co jeszcze: jakaś PASJA, sport, prace w ogrodzie, wszystko co odwraca uwagę... to i sex :). Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Tomtower, serce niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Owszem - dobre nastawienie to połowa sukcesu. Ale to tylko nadal POŁOWA. Wszystko zależy od tego na jakim etapie nerwicy jest człowiek. Jeśli - tak jak ja - nie potrafi myśleć o niczym innym, dusi się cały dzień, obawia o swoje zdrowie, nie jest w stanie zmusić się do pozytywnego myślenia. Wiem coś o tym. Nie mogłam wyjść sama z domu, nie mogłam zostać sama, ciągle ktoś musiał ze mną być. O żadnych uspokajających spacerach nie było mowy. O niczym nie było mowy. Nerwica paraliżowała całe moje życie. Praca, dom, znajomi, rodzina - nic nie miało znaczenia. Dopiero psycholog, psychiatra i przepisane przez niego leki postawiły mnie na nogi. Ale oczywiście zgadzam się, że nastawienie jest ważne :) W moim przypadku nerwica rozpoczęła się na początku tego roku. Na koncercie złapały mnie straszne duszności. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Z koncertu nie pamiętam prawie nic - ciągle musiałam wychodzić aby zaczerpnąć powietrza. Mieszkam na Śląsku, a koncert był w Warszawie. Nie będę pisać jak wyglądał mój powrót do domu. Było strasznie... Z dnia na dzień było coraz gorzej. Byłam prawie pewna, że mam coś z płucami, na przykład zatorowość po braniu leków antykoncepcyjnych. Lekarze wykluczyli tą ewentualność. Kłopot w tym, że dalej się dusiłam. Do duszności doszły jeszcze okropne bóle głowy. Miałam wrażenie, że niedługo umrę. Nie było mowy o wejciu do jakiegokolwiek sklepu, kościoła, pub-u czy nawet autobusu. Od razu miałam wrażenie, że mdleję. Na korytarzu u lekarza też miałam ataki - mama, która chodziła wszędzie ze mną nie wiedziała co robić. Cały urlop spędziłam u niej. Jak tylko mąż wstawał rano do pracy zawoził mnie do rodziców - bałam się być sama. Wystarczyło, że mama na moment wychodziła do sklepu, a mnie od razu łapały lęki. Trwało to gdzieś do początku października. Jak udało mi się zmienić nastawienie? Pewnego dnia w pracy zwierzyłam się koleżance z moich dolegliwości. Okazało się, że jej chłopak ma dokładnie takie same objawy jak ja, plus jeszcze kołatanie serca z panicznym strachem o dostanie zawału. Dała mi namiar do świetnej Pani psycholog. Ta skierowała mnie do psychiatry i zaczęła się walka. Okazało się, że nerwica to choroba psychiczna, na którą chorują teraz coraz młodsi ludzie. Do tego agorafobia. Wielki wpływ na to co się z nami dzieje ma nasza przeszłość. To czego kiedyś się baliśmy, wstrząsy, złe wspomnienia... Pani psycholog poruszała ze mną tematy, które siedziały we mnie tak głęboko, że o ich istnieniu zupełnie zapomniałam. Wyrzucałam z siebie wszystko to co leżało mi na sercu, często zanosząc się płaczem, nie mogąc się uspokoić - ale było warto.Leków nie biorę już od 3 tygodni i jest ok :) Gdyby ktoś chciał namiar do fajnej Pani psycholog z Katowic zapraszam do pisania. @ podam poniżej. Teraz jest już lepiej. Mogę być sama, duszności zniknęły, czasem mam tylko bóle głowy, które mocno mnie wkurzają. Ale wszystko jest do przeżycia - tylko nie te straszne duszności. Spójrzcie też prawdzie w oczy - wielu z nas cierpi też na hipochondrię ;) Poszukajcie czegoś na ten temat - uśmiejecie się z siebie :) Gdyby ktoś chciał pogadać, potrzebował dobrego słowa lub rady zapraszam. Możecie pisać na siullek(at)gmail.com Kurcze ale się rozpisałam. Gratuluję wytrwałości temu, któ przeczyta ten tekst w całości :) :) :)
Odnośnik do komentarza
moja choroba zaczela sie w 2006 roku w sierpniu, mialam zwykle zapalenie pecherza moczowego z lekkim krwawieniem. poszlam do przychodni gdzie przyjela mnie doktor nowicjusz i wyslala do szpitala, w szpitalu lekarz wykonujacy usg nerek spytal czy doktor byla mloda, usmiechnal sie i powiedzial, ze wszystko ok dajac mi jakis antybiotyk i tabletki przciwbolowe odeslal do domu. Wieczorem przyszla pora brania tabletki wiec zaczelam od przeczytania ulotki- i to byk moj blad!!! otoz srodek ten mial zastosowanie we wszelkich mozliwych najgorszych chorobach zakaznych jakie znalam dlatego pomyslalam ze musze byc bardzi chora a ta tabletka na pewno bedzie miala silne dzialania uboczne. Nie chcialam brac w ogole ale siostra ktora akurat przyjechala powiedziala zebym nie byla glupia tylko wziela jek chce wyzdrowiec bo po to przeciez te tabletki dostalam. Wzielam wiec- od czasu polkniecia o niczym innym nie moglam myslec tylko o tym ze ta tabletka tam siedzi w moim organizmie i za chwile spowoduje spustoszenie calego ciala. W ciagu nastepnych kilku minut dostalam tak silnego ataku paniki ze wszyscy mysleli ze mam atak serca, krzyczalam glosno do meza ze ma dzwonic po karetke bo ja dluzej nie wytrzymam, zadzwonil, po trzech minutach dzwonil jeszcze raz bo ja juz nie moglam oddechu zlapac i myslalam ze umre. Karetka byla bardzo szybko i ja jak zobaczylam doktora wchodzacego do domu jakos szybko dzoszlam do siebie, na poczatku mysleli ze to reakcja alergiczna i dostalam bombe antyhistaminy, stwierdzili potas za nisli to jeszcze dwie czy trzy kroplowki. jak lezalam na kroplowce i nikt sie mna nie interesowal przychodzila nastepna utrata oddechu i niepokoj, nikt nic nie mowil do mnie tylko slyszalam moze cukier za wysoki a to potasu za malo itp. Pamietam tylko moj znajomy ze studium o ironio! bedacy tam na praktykach ratownika medycznego podszedl do mnie i zapytal: -a ty przypadkiem nerwicy nie masz? ja? nerwice? no co ty, a skad u mnie nerwica to ta tabletka tak zadzialala- ja nawet na chwile nie wzialam tego na powaznie. Dali mi te kroplowki i tabletki i zastrzyki i wyslali do domu. oka nie zmruzylam, balam sie zasnac zeby przypadkiem we snie nie umrzec. Rano pierwsze co zrobilam to do szpitala poszlam. Znowu jakas kroplowka , jeszcze raz wszystkie wyniki, ale wydaje mi sie ze wtedy ta doktor nie mowiac mi dala mi tabletki upokajajace. po kilku godzinach sluchania innych pacjentow gadajacych a kto ostatnio nie umarl i probie przespania chocby kilku min bo tylko w szpitalu czulam sie na tyle bezpiecznie zeby zasnac, wyslali mnie znowu do domu. teraz juz nie pamietam czy tego dnia jeszcze wrocilam do szpitala czy nie bo juz stracilam rachube, ale nastepnego dnia bylam u lekarki mojej w przychodni i ona powiedziala- silna nerwica lękowa- dostalam xanax, abofam, i jeszcze jedne dlugoterminowe mocloxil o ile sie nie myle, dodatkowo potas i magnez! 14 tabletek dziennie a ja mialam problem z przelykaniem! wszystko co chcialam zjesc stawalo w gardle, wiec przestalam jesc i po tygodniu z 57 kilo wazylam 50. Moj syn byl w tym czasie u mojej mamy, a ja mialam dojsc do siebie- no niestety- blad- bo nastepnego ranka zostalam sama w domu bo maz wyszedl do pracy, jak sie zorientowalam po przebudzeniu ze jestem sama to w panike wpadlam, szybko prysznic bo wiedzialam ze jak bede lepiej wygladac to sie bede lepiej czuc, nawet probowalam przkonac sama siebie ze lepiej zostac w domu, nie jechac -moja mama mieszka w miejscowosci oddalonej o 30km- ale sie nie udalo, siedzialam godzine na przystanku autobusowym bo nie moglam zniesc mysli ze domu bede sama. Miejsce mi sie konczy widze, wiec skrotem- tego dnia mnie zawieziono po raz kolejny do szpitala i z tamtad na do psychiatry wreszcie! nie zmienil lekow danych przez moja lekarke ale zapisali mnie na psychoterapie- to mi bardzo, bardzo pomoglo. ja sobie nie wyobrazalm wyjscia na zewnatrz sama a po pierwszej wizycie u pani psycholog jakos mi tak lekko na duszy bylo- wiec polecam. leczenie po 5 miesiacach przerwalalm pod okiemlekarza po nastepnych trzech wznowione. Wyjechalam za granice, nowa praca, nowi ludzie= przez rok albo i dluzej nie mialam zadnych objawow az do ostatniej zimy kiedy sie wszystko powrotem zaczelo- tylko ze teraz bardziej jakby hipochondria jeszcze. teraz biore hormony tarczycy od 2 tygodni i sie zastanawiam czy rzeczywiscie jestem chora czy wmowilam lekarzowi , nie wiem. czytam ze osoby jak my nie sa zadowolone z zycia, ze swoich osiagnies albo nie czuja sie kochane tudziez wychodza problemy z dziecinstwa- mnie dotyczy kazdy z tych aspektow i zastanawiam sie czy was rownież? czasami mysle jak moge byc tak samolubna i ciagle koncentrowac sie na sobie, przeciez mam syna- powinnam sie dla niego bardziej starac- ale czesto nawet ten wielki argument nie przekonuje. Na razie sie nie lecze bo tu dobrego lekarza znalezc to graniczy z cudem, ale wiem ze musze isc na terapie bo jest ze mna z kazdym dniem gorzej a wlasnie teraz zostalam sama. dzis mialam taki dobry ranek i niezly dzien, a jak polozylam sie to sie zaczelo takie kolatanie ze nawet teraz jak o tym mysle to serce mi przyspiesza, dobrze ze was znalazlam bo musialam z kims porozmawiac. dziekuje wytrwalym, bede zagladac od dzisiaj.teraz do pracy trzeba znowu po nieprzespanej nocy, jak to sie prawdopodobnie wielu z was zdarzylo wiele razy, bo ja znowu sie boje ze we snie umre- teraz ja to pisze to sie wydaje smieszne- ale wiecie ze jak to zlapie to wcale do smiechu nie jest, dzieki pa
Odnośnik do komentarza
Ja też mam 18 lat, nerwice mam od 3 miesięcy. Dopóki myślałam że to tylko anemia, czułam się dobrze i miałam tylko ataki, ale odkąd się dowiedziałam że to nerwica nie mogłam przestać o tym myśleć, zaczęły się natrętne myśli o schizofremii i padaczce, o tym że nie ma dla mnie lekarstwa. U mnie w mieście nie zajmują się nerwicą, nie ma psychoterapeuty. Wracając od psychiatry który chciał mi dać leki (których nie przyjęłam) patrzyłam na ludzi i płakałam, co jakieś okno w domu, auto, myślałam tam na pewno nikt nie ma tej choroby.Dlaczego ja?! Jestem taka młoda, roześmiana optymistką.. przez książkę którą polecałam wcześniej wiem że to nie choroba. Objawy mam już tylko po alkoholu :) w dzień praktycznie wogole, czasami w śnie mnie wybudza lęk ale i to powoli przechodzi. Nie moge słuchać że nie potraficie inaczej myśleć, bo wiem że potraficie tylko musicie chcieć !!! Mnie nikt nie rozumiał, każdy że nagle (jak nigdy wcześniej mi sie to nie zdażało) narzekam ze coś mnie ciągle boli, a teraz wiem że to po prostu nerwobóle :) Wiem też że nikt mnie nie zrozumie (oprócz was) a już na pewno NIKT mnie nie wyleczy bo nie ma z czego. Od dziś podstawowe hasło które narzucę wszystkim to ZMIENIAMY SWE NAWYKI !! i po sprawie... :)
Odnośnik do komentarza
Dam wam 7 zasad, zinterpretowanych z tej książki według których staram się żyć, i przez które czuję się lepiej, na początek wytłumaczę że nerwica bierze się z braku poczucia bezpieczeństwa. 1. Nie słuchać braku poczucia bezpieczeństwa czyli myśleć realnie. 2. Nie czuć się ofiarą. 3. Lęk to walka o odzyskanie kontroli. 4. Życia nie da się kontrolować. 5. Brak poczucia bezpieczeństwa jest nawykiem, a każdego nawyku można się pozbyć :) 6. Zauważać głos braku poczucia bezpieczeństwa (chodzi o to że gdy się zaczynamy bać że np. zemdlejemy to myśleć *ocho odzywa się ta bestia, ale ja jej nie słucham i mam ją gdzieś*) 7. POKONAM TO !!
Odnośnik do komentarza
co do ostatnich postów to nastawienie jest bardzo wazne ale jak leki trzeba brzć to trudno tylko trzeba strasznie uważac na bionzepaminy one podobo strasznie uzależniają co ja bym miała zrobić jak mnie dopada częstoskórcz wczesnokomorowy muszę dorażnie wziąść lek a i i tak wali serducho jeszcze z 40 minut i zdarzało mi się to w pracy ale jazda no nie ! do gisel ja dzis byłam z synkiem u lekarza narzekał na gardło od wczoraj zapisałmu tylko homeopatyczne myślę że będzie ok do emy fajnie było wczoraj pogadać to jest tak my nerwuski rozumiemy się wiemy do czego jest zdolna ta choroba może dziś pogadamy wieczorkiem
Odnośnik do komentarza
do wiewiórka: widze ze czytamy ta sama ksiazeczke :)) dobre sa te twoje rady bo jest faktyczne tak jak piszesz. to my sami napedzamy swoj strach i w takim momencie, musimy nauczyc sie odsuwac od siebie te glupie mysli, przekierowac swoja uwage na cos innego. mi czesto robi sie troche slabo i czuje takie dziwne uczucie w glowie. wczesniej szukalam w sobie choroby, teraz mysle realnie: schudlam duzo, jestem przemeczona, malo mam przyjemnosci i organizm zastrajkowal ale wszystko malymi kroczkami wroci do normalnosci. i teraz jak mi sie tak dziwnie dzieje przestaje to analizowac tylko zaczynam myslec o wakacjach, zakupach itd. zeby sie samej *nie nakrecic* i jest lepiej. nie panikuje! pzdr,
Odnośnik do komentarza
do fiona: moje domowe sposoby na przeziebienie mojej corki: rutinacea junior/3x dzienie po 5ml. na noc: ciepla kapiel z czosnkiem (2 zabki wycisniete i zalane wrzatkiem odstawione na 15 min i do wanny), mozesz podac cos przeciwzapalnego (nawet jak nie ma goraczki) i nasmaruj klatke i stopy czyms rozgrzewajacym. u mnie to dzialalo :)) obchodzilo sie bez antybiotyku. Twoje dziecko jest juz duze wiec masz wieksze mozliwosci :)) Bylam dzisiaj pierwszy raz na psychoterapi. wygladalo to tak, ze ja sie wygadalam (przynioslo to ulge) a pani sluchala i nic nie mowila. liczylam na to ze cokolwiek od niej uslysze. dowiedzialam sie tylko ze do psychiatry sie nie kwalifikuje i prochow mi nie trzeba. zobaczymy co bedzie nastepnym razem. jutro umowilam sie do innej psycholog, poleconej mi przez kolezanke. musze zobaczyc jak u niej wyglada sesja i wybiore sobie babke, ktora bardziej mi odpowiada :)) dzisiaj czuje sie dobrze i niech tak juz zostanie!!!!!!!!!!!!!!!!! ;)) pzdr,
Odnośnik do komentarza
Witam... Sara zgadzam się z Tobą co do ulotek, sam czasem czytam i potem wyszukuje sobie skutków ubocznych, co prawda nie zawsze ale się zdarza. Co nie znaczy ze ich niema.... Jedno jest pewne, musimy starać się myśleć pozytywnie, bo złymi myślami to nic nie zwojujemy...Dlatego nerwuski uśmiechać się spędzać miło i aktywnie czas, żeby nie myśleć o tym paskuctwie :)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×