Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Chcialabym tu wrzucic jeszcze jedna przestoge,co do psychotropow.Ja bralam je namietnie przez ostatnie 10 lat (na wlasne zyczenie).Nie byly to straszne dawki bo 0,5 mg xanaxu dziennie,ale spustoszyly mi strasznie mozg.Na dzien dzisiejszy mam straszne problemy z zapamietywaniem i koncentracja.Mam dopiero 38 lat a do sklepu chodze z kartka,ktora wczesniej w domu przygotowuje zagladajac w kazdy kat czego mi brakuje.Chodze do szkoly jezykowej i strasznie ciezko idzie mi nauka,ja juz nie potrafie sie uczyc.Wkurza mnie to,no ale coz, sama sie leczylam tyle lat,wiec mam za swoje.Dzisiaj wiem ze dlugoletnie branie lekow czyni nas pod tym wzglendem ulomnymi.
Odnośnik do komentarza
jaankeer - dzięki za uznanie ;), po alkoholu lepiej nie brać leków, to jest zazwyczaj napisane w ulotkach. Celestyna - pamięć pogarsza się z wiekiem, ja też miewam korki,luki pamięciowe, czasami zapominam i również nauka przychodzi mi ciężko, ale nie upatrywałbym tego z lekami. Nie na darmo mówi się że nauka najłatwiej przychodzi dzieciom. Warto dbać o stały rozwój umysłu i cały czas czegoś się uczyć, pamięć można wyćwiczyć :).
Odnośnik do komentarza
Ja tez czasem ide do sklepu po 3 , 4 żeczy i coś zapomne :P Każdy ma jakieś sprawy, i pełno myśli na głowie, a zwłaszcza my, więc mamy prawo zapomnieć :) Mam do was pytanie na temat leku *Deprim*. Kupiłem go na lęki, ale boje się go troszke brać, bo w ulotce pisze, (w działaniach niepożądanych) że w rzadkich przypadkach mogą wystąpić obiawy niepokoju...? Boje się że jak wezmę ten lek, to mój lęk przez to moze się powiększyć, zamiast pomniejszyć. Czy ktoś to brał? Napiszcie mi coś o tym leku?
Odnośnik do komentarza
wiekszosc lekow, ktore oddzialywuja na mozg, jako organ, niekoniecznie w sensie psyche, moga powodowac leki. raczej bym sie nie obawial...ewentualnie odstawil w razie w. mam inne pytanie jestem na setalofcie 25mg juz 4 tydzien zaczynam, nie zazywam tak jak mi zalecila lekarz 50(wiem, wiem), zamowilem Rhodiolin i zastanawiam sie czy zaczac go brac profilaktycznie, czy moze zaczekac do konca setaloftu. skonsultuje sie z lekarzem, watpie jednak by miala jakas potezna wiedze o Rhodioline (lekarka mloda, a ziolka tez stosunkowo swieze). Macie jakies opinie na ten temat?? Dodam, ze glownie dreczy mnie derealka i depersonalizacje, nei mam za to efektow sercowych i typowo nerwowych, czasami jedynie w przypadku napadu leku, ale te juz mi sie nei zdarzaja. dzieki sorry za przydlugawosc. milego wieczoru :-D
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich! Jaankeer, dwa lata temu, przez pół roku zażywałam Deprim...lekarz mi zalecił.Dobrze tolerowałam lek i ważną rzeczą jest to, że jest ziołowy i nie uzależnia.Świetnie się po nim czułam..ale musisz pamiętać, że każdy organizm inaczej reaguje na leki. Jeśli chodzi o betaloc zok to myślę, że powinieneś przez jakiś czas go zażywać by móc stwierdzić czy pomaga, czy nie...tym bardziej, że chyba kardiolog Ci go zalecił.Także brałam go przez pół roku i dużo lepiej się czułam.Jest to lek o przedłużonym uwalnianiu (działa przez 24h ), także lepiej w czasie brania betalocu nie pić alkoholu :) Pozdrawiam Wszystkich i życzę miłego wieczoru :))
Odnośnik do komentarza
maciek- poradziłem się wlaśnie mojej kobiety, bo durzo lepiej jest obeznana w tym temacie, mianowicie : Powinno być minimalnie wyższe od spoczynkowego, bo żyły i tętnice są bardziej drożne w pozycji stojącej co przyśpiesza i polepsza przepływ krwi. ale to powinna być na prawdę różnica nie wielka, jeżeli jest powyżej 15 uderzeń a w ciśnieniu podwyższa sie o 15 do 20 to już jest zbyt duża różnica.
Odnośnik do komentarza
POTRZEBUJĘ POMOCY!!!! długo zastanawiałam się nad tym co mi dolega i czy udac się do kogoś po pomoc. nie chciałam dopuścic do siebie myśli, że mnie też to dotyczy. mam osiemnaście lat. pierwszy atak miałam w wieku może 7 lat, moja mama całą noc przy mnie siedziała, nigdy nie zapomnę tego leku przed śmiercią i uduszeniem się [miałam straszny napad duszności]. potem zapomniałam w ogóle o tych *napadach*, które pojawiały się sporadycznie 2-3 razy w roku. jednakże wszystko zaczęło się od początku półtora roku temu gdy śmiercią tragiczną zmarł mój przyjaciel. do tego wydarzenia cieszyłam się życiem, byłam maxymalną optymistką, miałam mnóstwo znajomych w całym mieście, dużo imprezowałam, spotykałam się z chłopakami i tego typu rzeczy. zaczęło się od duszności. jakoś nie przywiązywałam do tego uwagi, ale tylko na początku. potem doszła bezsenności i lęki. te okropne lęki. nie dają mi życ. niszczą mnie od środka. nie śpię po nocach myśląc cały czas że za chwile się uduszę, że umrę, że serce mi źle bije, że za szybko, że za wolno. serce mnie bolało, płuca, żołądek, chciało mi się wymiotowac. dawniej często spacerowałam po nocach ze znajomymi, przesiadywałam w różnych *miejscówkach*. teraz boję się. boję się samotnego powrotu w nocy, że za chwile zemdleję albo coś mi się stanie i nikogo nie będzie, albo siedząc gdzies w knajpie też mam głupie myśli typu zaraz *zejdę* albo będę miec atak i nikt nie będzie mi w stanie pomóc... mam zawroty głowy, drgawki, oblewają mnie zimne poty, drętwieje mi wszystko, cała się trzęsę, mam dziwne zaburzenia wzroku, znajduję u siebie objawy przeróżniastych chorób...najpierw myślałam, że to swego typu jakieś *tyranie sobie faz*. no bo przeżyłam szok i odbiło się to troche na mnie i za niedługo mi przejdzie. NIE PRZECHODZI. jest coraz gorzej. stosunkowo niedawno panoszyła się sepsa. o boże co ja wtedy przezywałam. cały czas znajdowałam u siebie jakieś objawy, umierałam ze strachu. unikam różnych sytuacji zagrażających mojemu życiu. przestałam ze starchu robic rzeczy, które kiedyś przynosiły mi wielką radośc i przyjemnośc. byłam u lekarza. myślałam, że to serce [miałam często starszne kołatania, drętwienie rąk, bóle w klatce] zrobiłam wszystkie możliwe badania i nic. zdrowa jak ryba. tyle, że tętno ot takie sobie już mam wysokie. aż w końcu wpadłam na tą stronkę i czytając wypowiedzi innych osób stwerdziłam, że tak mnie to też dotyczy. tylko nie wiem co dalej? jak sobie z tym poradzic? nie chce mi się nic. boję się tych napadów śmiertelnie. boję się leków. nie zażywam żadnych. jedynie przeciwbólowe. rozważam nad kupieniem sobie jakiegoś ziołowego srodka uspokajającego np. deprim... ale czy mi pomoże? a może powinnam się wybrac do psychiatry? błagam pomóżcie mi, bo sama sobie nie dam rady... mój mail wercia69@gmail.com
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich!! Bardzo mnie cieszy że istnieje takie forum........Jeżeli tylko zbiorę siły i mój intelekt obiecuję że dużo napiszę o swoim przypadku albowiem posiadam taki sam problem jak wszyscy, może będzie ktoś kto bedzie mi mógl podać kilka jakiś rad jak z tym żyć a nie koniecznie walczyć..........Tym czasem serdecznie pozdrawiam wszystkich i życzę każdemu z was wytrwałości.......Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Maciek, a moze pogadaj z jakimś lekażem o tym, choć moim zdaniem jest wszystko oki, serce pod wpływem jakiego kolwiek wysiłku zmiena swój rytm, tak samo przy zmianie pozyci. Ale niezaszkodzi Ci wysłuchac fachowej porady, niemasz nic do stracenia... Sick, nie martw się, my tu praktycznie wszyscy przechodzimy, lub przechodzilismy coś takiego. Trzeba nauczyć się z tym walczyć, Przedewszystkim nie daj się lękowi, walcz z nim, kup sobie na początek jakies tabletki anty lękowe, cosik na uspokojenie, i idż do jakiegoś psychiatry, ja też 5 mam wizyte, i pokładam w niej durze nadzieje:) Już trafiając na to forum poczułem się lepiej. Pamiętaj że nie jesteś sama :) Pużniej napisze więcej bo musze uciekać do pracy. życze wszystkim miłego dnia :)
Odnośnik do komentarza
hey, witam wszystkich, dawno mnie nie było na tym forum. Zmagałam się z nową przyjaciółką - dyskopatią. Niestety pojawiła się w moim życiu i nie chce się odczepić. Ból i strach, bezsilność związana z kręgosłupem pogłębiła tylko ataki lęku. Nie chce już żyć, każdy dzień jest dla mnie jak kara. Kiedy uda mi się rano ubrać skarpetki, to jestem z siebie dumna. W dodatku dalej przebywam za granicą, muszę dokończyć studia. Ale już tracę siłę. Napady lęku mam prawie codziennie. Do tego potworny, paraliżujący ból kręgosłupa. Narzeczony **anulował** zaręczyny, bo ostatnio ciągle płaczę i twierdzi, że się między nami nie układa. Zabrał mi ostatnie marzenie..Mieszkamy razem, staram się uśmiechać, ale nie potrafię. Marzę tylko, że kiedyś jeszcze obudzę się w domu, bezpieczna i nikt nie będzie mi tutaj kazał wracać. Tylko o tym marzę... Swoje codzienne przemyślenia opisuję na blogu http://czekajac-na-wiosne.blog.onet.pl/, bo nawet nie mam z kim porozmawiać. Na uczelni muszę udawać, że wszystko jest dobrze, żeby jeszcze jakoś dokończyć te studia... .
Odnośnik do komentarza
Hej wszystkim. Mam dopiero 17 lat, ale pomyślałem, że wypowiem sie na tym forum. Otóż mój problem jest trochę złożony. Wszystko zaczęło się w podstawówce. Od może 2 albo 3 klasy czułem straszne zmęczenie, strach przed ludźmi itd. Było to dla mnie normalne. Jednak dopiero w gimnazjum zauważyłem, że większość moich kumpli i koleżanek zachowuje się inaczej niż ja. I wtedy dopiero wgłębiłem się bardziej w tematy depresji, nerwicy, schizofremii, fobii itd. Z własnych domysłów doszedłem do tego, iż mam fobię. Potem myślałem że mam depresję. Teraz jednak myślę, że moje objawy są podobne bardzo do nerwicy. Mam dość życia, chociaż w tym wieku powinienem się nim cieszyć...no ale cóż nie każdy może mieć dobrze. Nie myślę jednak o samobójstwie, bo to jest największy grzech. Może dla niektórych to brednie, ale dla mnie to prawda. W przyszłości chcę ukończyć studia, o ile zdrowie dopisze, jednak nie chcę mieć żony, bo bym ją tylko męczył;) . Pozdrawiam wszystkich forumowiczów;)
Odnośnik do komentarza
Cześć pokahontas! Wydaje się, że masz tzw. fobię społeczną a oprócz tego nerwicę i depresję. U mnie na przykład te dwie ostatnie choroby występują obok siebie. Depresja może być wynikiem nerwicy. Zapisz się do psychiatry. Może Ci on dać skierowanie na psychoterapię. Nauczysz się z tym sobie radzić. NIe poddawaj więc się!!! Ale też nie bądź bezczynny. wiele osób na tym forum żałuje, że tak późno poszło do psychoterapeuty. Próbuj też walczyc z automatycznymi myślami w Twojej głowie. NIe dopuść do *przeżuwania* ciągle tych samych myśli. To nie prowadzi do udzielenia odp. na żadne pytanie a tylko pogrąża w depresji!!!! Wierzę, że jeżeli tylko przebudzisz się zletargu i zaczniesz wytrwale pracować nad sobą, to Bóg na pewno Ci pomoże!!! Będziesz jeszcze cieszył się życiem, ale musisz dać Mu szansę (zapisz się więc do psychiatry). Wiedz, że nie jesteś sam.
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich - myślałem że jest mniej ludzi którzy mają takie dolegliwości ale się myliłem, na pierwszy rzut oka nie widać przecież czy dany człowiek jest chory czy nie. Walczę z tą chorobą już od 6 lat , raz jest lepiej raz jeż gorzej ,na pewno trzeba nauczyć się z nią żyć.Powiem szczerze że chyba jeszcze nie wynaleźli takiego 100% leku który by w 100% zadziałał na tą chorobę. Brałem większość leków antydepresyjnych ( Afobam ,Asentra ,Zoloft , Paxtin itd.) ale pomagały w krótkim okresie i to nie do końca. Musiałem przerywać kurację ze względu na uzależnienie się od leku. Teraz nie biorę leków boję się że jak będę brał to na jedno będzie pomagało a na drugie szkodziło. Robię sobie szczegółowe badania raz na jakiś czas, staram się dbać o zdrowie i jakoś żyję. Ale miałem taką sytuacje : specjalnie powiedziałem sobie już w takiej bezradności *albo wóz albo przewóz * i wsiadłem w auto sam ( gdzie wcześniej nie było nawet myśli o tym aby samemu cokolwiek zrobić a już na pewno gdzieś samemu jechać , czy to pociągiem czy samochodem - obojętnie) i pojechałem 500 km. od domu ot tak sobie i wiecie co dopadło mnie TO gówno na środku jakieś autostrady czułem się jakbym umierał wszystkie te opisywane tu objawy u mnie występowały , pomyślałem sobie to już koniec daleko od domu nawet nie ma nikogo bliskiego kto mógłby mi jakoś pomóc - katastrofa , stan ten doszedł do punktu kulminacyjnego taka panika że już nawet nie pamiętam co robiłem, zacząłem się modlić wspominać swoje dzieciństwo beztroskie że kiedyś nie myślałem o takich rzeczach , zacząłem myśleć pozytywnie i powoli ten stan zaczął mnie puszczać , rozluźniłem się ale poczułem się strasznie zmęczony , pamiętam że dojechałem jeszcze do pierwszego lepszego parkingu i usnąłem w aucie. Po tym wracałem do domu jakoś bez obaw , byłem skoncentrowany na tym aby dojechać nie dopuszczałem innych myśli , cały czas powtarzałem sobie nic mi nie będzie oddychałem miarowo i spokojnie. Już trochę czasu minęło dalej boję się gdzieś sam daleko ruszać, ale myślę sobie że będzie dobrze.Sądzę że to właśnie wiara w coś pomaga nam przetrwać nie pozwala się załamywać. Pozdrawiam Tomasz
Odnośnik do komentarza
Ja ktoregos razu tez tak zrobilam.Jechalismy z mezem do Polski.Mamy 900 km przed soba i musielismy tego jednego razu jechac na dwa samochody.Sama mysl o tym przerazala mnie.Wyjechalismy rano i od razu jak wsiadlam do auta to zaczynalam odczuwac wszystko co najgorsze,z nerwow zaczelam plakac.Kilkakrotnie myslalam zeby zadzwonic do meza i wrocic zpowrotem do domu.Ale z drugiej stony wiedzialam ze musimy jechac.Dla mnie to byla bardzo niebezpieczna jazda w takim stanie.Zaczelam walic piescia w kierownice w siedzenie obok,przeklinalam na czym swiat stoi i przyszla ulga.Dojechalismy do Berlina i postanowilam - woz albo przewoz - odbilam od mojego meza i pojechalam sama.Oddychalam bardzo miarowo, staralam sie myslec pozytywnie i dojechalam do celu i bylam mimo wszystko bardzo zadowolona z siebie.To mi dalo sile ze zaczelam sie poruszac samodzielnie.Dzisiaj wiem ze takie cwiczenia mobilizuja nas do dalszej walki i dodaja nam wiary i sily. I jeszcze jedno.Bardzo ciekawe jest, ze nawet po 2 minutowym ataku leku , czlowiek czuje sie jakby charowal 16 godzin.Ja osobiscie po kazdym ataku musialam sie natychmiast polozyc spac po padalam z nog.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich.Jak widze nie jestem sama z tym problemem. Nerwica to naprawde dziadostwo ktore utrudnia nam zycie. Dopadla mnie jak bylam na 4 roku studiow.Ciagle tempo, stres,chore ambicje doprowadzily do jej ujawnienia. Straszne to bylo jak teraz to wspominam. Dusznosci niesamowite w klatce piersiowej, bole kregoslupa ze az nie moglam sie wyprostowac, brak apetytu,problemy z jelitami; radosci do zycia, taka ogolna apatia. Jesetm osoba ktora lubi ludzi, a przez nerwice w tamtym czasie denerwowali mnie ludzie,bylam poirytowana i zla.Nie bylam w stanie sie usmiechac bylam jak jakas maskotka, ktora nie byla w stanie przezywac pozytywnych emocji.Doszly mi do tego leki przed niemoznoscia jedzenia normalnie fobia.Zatracila sie moja osoba/osobowosc.Meczylam sie z tym 1,5 roku. Maxymalne skupienie na sobie. Autodestrukcja.Koszmar. Teraz mysle ze powoli wracam do siebie,jak drzewo po jakies chorobie. Moge powiedziec ze jest naprawde ok, przeszly mi te objawy, ale wiem ze nerwica to uspione dziadostwo. Mam magistra i prace fajna.Czasem mam te dziwne dusznosci i boje sie ze ona wroci. Wiara w to ze damy rade jest najwazniejsza, choc to trudne. Pozdraiwm wszystkich.
Odnośnik do komentarza
XY dzięki za dobrą radę! Postaram się iść do psychiatry;) Jednak nie chce, żeby moi rodzice wiedzieli coś o tej chorobie. Nawet powiedziałem kiedyś dla matki, że chyba mam depresję, bo ciągle mi sie chce spać, a ona na to: ty chyba sobie żartujesz:(. Muszę sobie radzić jakoś sam, ale wierzę, że dam radę. Bo szczerze mam dosyć usypiania oraz napadów lęku na lekcjach, w autobusie, w samochodzie i przy każdym spotkaniu ze znajomymi. Tzn tego nie da sie nazwać spotkaniami, bo ludzie rozmawiający na spotkaniach wiedzą co mówią i myślą logicznie...ja nie za bardzo:) pozdro;)
Odnośnik do komentarza
Witam ponownie. Mianowicie pozdrawiam wszystkich nerwicomalnych. Ja mam podobny problem do was a w sumie taki sam. Nierównomierne bicie serca, dodatkowe skórcze, nadciśnienie, lęki przed śmiercią, ataki kołtania, uczucie jakby serce mi mialo zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej, odczuwalne tętno jakkolwiek leżę i słyszalne rytmy udeżeń serca. To wszystko doprowadza mnie do jakiejś schizy od okolo 2 lat!!!Wiem że mam nerwicę lękową, jestem tego świadomy ale każdy atak kojazy mi sie odrazu ze zaraz bedzie po mnie i to jest najbardziej dla mnie wykanczajace. Moje dziecinstwo mozna zaliczyc do bardzo ciezkich lat w moim zyciu, tak samo jak i mojej siostry(do tej pory bierze `sexorat`czego ja nie potrzebuje) ja ucieklem w srodki ziolowe i co najgorsze w alkohol, ktory mi pomaga zapomniec trodne chwile zycia chociaz na jakas chwile.........Bedac z dala od rodziny staram sie o jej zabezpieczeniu finansowym, gdyz mam dwojke dzieci, ale w glowie klebia sie inne mysli. Do domu wracam raz w miesicu na jakis tydzien i nie poznaje czsem swoich dzieci(w sensie ze tak szybko rosna) i to mnie jeszcze bardziej przytlacza........praca daleko od rodziny i choroba z ktora czase udaje mi sie wygrywac jest do dup.........w styczniu wracam do polski i zostaje ze swoimi bliskimi chociaz nie wiem co to zmieni ale postaram sie zapomniec o tym co mnie meczy i wkoncu po 5 latach bede z nimmi szczesliwy, gdyz pieniadze szczescia nie daja lecz tylko w nim pomagaja............serdecznie pozdrawiam wszystkich.............
Odnośnik do komentarza
Do pokahontas on. Piszesz, że masz przyjaciół, z którymi się spotykasz i to pomimo tego, że jak twierdzisz nie mówisz i nie myślisz logicznie. Mimo to z jakichś względów osoby te chcą spędzać z Tobą wspólnie czas.Z jakichś powodów Cię cenią. Może więc niepotrzebnie masz aż tak negtywny obraz siebie. Fakt, że potrafisz utrzymac więź z innymi osobami świadczy o tym, że twoja depresja nie jest poważna. Tym bardziej więc warto iść do psychoterapeuty, by przyczynowo rozwiązać trapiące Cię problemy. Do halfchicken. Podjąłeś mądrą dec. o powrocie do kraju. Szczególnie jeśli za gran. czułeś się samotny i nieszczęśliwy. Tu będziesz miał wsparcie rodziny. Będziesz na co dzień widział, że masz dla kogo żyć. Przebywając wśród rodziny i znajomych będziesz też miał zdecydowanie mniej czasu na zamartwianie się i rozważanie, co też może Ci się stać. Poza tym dzieci (szczególnie małe) mają b. dobry wpływ na samopoczucie. Gratuluję!!!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×