Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

hej.dzieki cixi81,.a powiedz mi czy leki ktore dostalam pomoga mi?coaxil,neurol?tzn.moja sasiadka ma nerwice silna bo zaczela leczenie pozno,ma 45 lat.zawsze sie trzesla,wstawala rano i cala drzala,klucha sie jej robila w gardle.dostala coaxil i jakby zero poprawy teraz dostala inny lek,i mowi ze jak reka odjal.minely drgawki,teraz jak ja ktos wkurzy to sie nie przejmuje,tak jakby nie lapie tego wszystkiego jak kiedys.czy mi tez leki pomoga?dzis mam znow strach,ze znow zakreci mi sie w glowie i ehhhh...DZIEKI,NAPRAWDE DZIEKI POTRZEBUJE WAS!!!!
Odnośnik do komentarza
Imax, podobno kłopoty ze snem są stałym punktem programu *nerwica*. Albo nadmierna senność, albo bezsenność, albo budzenie się w nocy i strach przed ciemnością, śmiercią, itp. Ja aż takich akcji nie miałam, owszem, w najgorszym czasie wydarzyły się takie sytuacje, że w środku nocy obudziłam się nagle i miałam kołatanie serca i straszne dreszcze, musiałam brać validol żeby się uspokoić i spać dalej. Ale to były epizodyczne sprawy, może 3x miały miejsce, nie więcej.
Odnośnik do komentarza
Kati, do leków nawet najlepszych nie wolno się przywiązywać emocjonalnie jak do wybawicieli od wszelkiego złego. W ten sposób łatwo zrobić sobie krzywdę, uzależnić się, potrzebować coraz większych dawek, coraz częstszych. I bez leku w końcu nie będzie można żyć. Tak nie wolno. Sam lek sprawy nie załatwi. Gorąco polecam psychoterapię, wybierz się do psychoterapeuty. Wysłucha, pewnie pomoże, no i ma większe doświadczenie, więc z pewnością dużo wniesie w Twoje życie każde takie spotkanie.
Odnośnik do komentarza
Katia ja nie biore zadnych leków oprócz magnezu, tranu i skrzypu polnego z witaminami.Czasami biore valerin mite. Nie biore bo to mi nic nie da, oczywiscie magnez jak najbardziej bo miałam niedobory od silnego stresu.Juz biore go od pół roku i faktycznie mam o wiele mniejsze stresy,mam duzo cierpliwosci i nie panikuje,potrafie sie wyciszyc i rozmawiac z sobą. A psychotropy to naprawde uzalezniaja i wyniszczaja organizm, wtedy to dopiero nie bedziesz wiedziala co sie z Toba dzieje, musisz wiedziec jedno ,ze kazdy organizm reaguje inaczej, I najlepiej nie ufaj sasiadce, niech sie czuje jak najlepiej, ale Ty mozesz na ten lek zaareagowac zupełnie inaczej. Ja uwazam ze lepiej sie nie uzalezniac tylko włozyc w to własny wysiłek i nauczyc sie rozmawiac i walczyc z tym naturalnie bo co z tego ze wezmiesz lekarstwo , tabletka nic nie wytłumaczy Twojej psychice jak radzic sobie ze stresem,Ty sama musisz . Ja walcze naturalnie, raz mam gorsze dni raz lepsze. Jak każdy. Dzis mam stresa od tego zdretwienia dłoni, ale na niej spałam, ale juz cos w głowce mojej iskrzy :) teraz lepiej jest , ale jak wstalam rano bylam rozdygotana. :)
Odnośnik do komentarza
dzieki,tez mysle ze udam sie na jakas psychoterapie.pierwszy raz wogole u psychiatry bylam z 2 tyg.temu wtedy zapisala mi ten coaxil,a doraznie neurol.ale po tym ataku w przychodni wczoraj kazala mi ten neurol wlaczyc w leczenie.nastepna wizyte mam 25 czerwca.ale teraz nie wiem co robic?wlaczyc ten neurol tak jak mi kazala czy nie?tzn.moze tylko na *chwile*np.na 2 tyg?a ja juz sama nie wiem.jedni pisza ze leki im pomogly a psycholodzy nie,drudzy co innego.a ja jestem za glupia nie znam tej choroby wiec nie wiem w ktorym kierunku isc?!?
Odnośnik do komentarza
Przeczytaj ulotkę. Ja biorę lek, który zaczyna działać po ok. 2 tygodniach. Dopóki nie zacznie działać to mogą występować różne *efekty specjalne*. Im dłużej się go bierze tym szybciej ustępują. Tak się stało. Gdybym wzięła *raz na jakiś czas* to bym się rozstroiła i nerwowo i fizycznie. Kuracja to kuracja, skoro lekarz mówi żeby brać to ja bym brała. W końcu to oni się znają na lekach, a nie my. Czytaj p nerwicy, w necie masz dużo na ten temat. Im więcej wiesz tym łatwiej przez to przechodzisz. Zawsze lepiej znać wroga :)
Odnośnik do komentarza
tzn.coaxil tez niby dziala po 2 tyg.dopiero,i stopniowo,z dnia na dzien niby wycisza.nie jest uzalezniajacy.a neurol dziala odrazu dlatego napoczatku dostalam doraznie,wrazie mocnej paniki.ale teraz mam go brac 2 dziennie:I(pierw nie chciala mi go zastosowac poniewaz jest za mocny.niewiem moze zaczne go brac ale 1dziennie przed snem.sluchajcie jestem dzis nerwowa jak cholera,za przeproszeniem.tak jakby kreci mi sie w glowie,czy to tak jest przy tej chorobie,czy leki zaczynaja dzialac(te niby co po 2 tyg.mialy zaczac dzialac?)
Odnośnik do komentarza
No to rzecz jasna ze przez newice nie moge zasnac i wychodza te problemy ze snem aczkolwiek nie wiadomo czemu tak sie dzieje.No co zrobic.Tak jak mowisz od poniedzalku zaczne brac Rudotel wedle zalecen lekarza. TRudno teraz dopchac sie do psychologa jakiegos.Zobacze jaki wynik bedzie po tym leku jesli nic to wale do psychologa znowu.
Odnośnik do komentarza
Sluchajcie a czy z tego da sie wyjsc?ja trenowalam sporty silowe,i chcialabym dalej tylko*strach*mi na to nie pozwala!tzn.boje sie,ze przy cwiczeniach dostane ataku.a druga rzecz,to nie chce mi sie!bo czasem na nic nie mam ochoty:(Ej laski niech ktoras mi powie,czy dziecko zalatwilo by sprawe???bo chcialabym,ale boje sie,ze bede musiala zaprzestac leczenia!JA JUZ NIE WIEM CO ROBIC:(
Odnośnik do komentarza
Właśnie jak to jest z ciążą? Trzeba zaprzestać leczenia a może ciąża sama w sobie jakoś może tą sytuację złagodzić.Czy któraś z pań może coś na ten temat powiedzieć.Ja planuje w nie dalekiej przyszłości dziecko i nie wiem czy ta okropna nerwica będzie miała na ciąże wpływ?
Odnośnik do komentarza
Witam.Tak przejzałam sobie wypowiedzi,i widze ze nie jestem sama...tak mi ciezko z tym zyc...niemam z kim o tym porozmawiac moi bliscy nie rozumieja mnie...a zaczeło sie to 10 miesiecy temu..w maju ubieglego roku urodzilam synka:):)i bylo ok...po 4 miesiacach pewnego wieczoru zrobilo mi sie słabo zmierzylam cisnienie a tam 90/60...mama wezwała karetke,trzesłam sie...nie mogłam sie opanowac...bałam sie ze umre...bałam sie o synka...plakał bo chciał jesc a karmiłam piersi a..przyjechali i dali hydroksyzyne....uspokoiłam sie..ale za dwa dni powtorzylo sie...i zaczeło sie chodzenie od lekarza do lekarza....robilam wyniki badan.wzieli mnie do szpitala na kilka dni i porobili szczegolowe badania i nic nie wykazały.Tłumacza ze to nerwica...chciałabym sie dowiedziec czy tez macie takie objawy?? *straszne bole głowy utrzymujace sie bardzo dlugo nawet tydzien.. *dusznosci,trudnosci w oddychaniu i nabieraniu powietrza *uczucie dretwienia *bóle serca,takie kłocia jakby zaraz miałbyc zawał?? ...POMÓZCIE!!!!!
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich wem Kati ze to musi byc okropne bo na poczatku przez jakis czas mialam non stop zawroty glowy i praktycznie ze omdlenia w pracy nie moglam wysiedziec bo ciagle mi bylo nie dobrze slabo i ledwo widzialam na oczy a serce tak walilo jak by mialo zaraz wystrzelic.Ale tak bylo przez dwa miesiace i te objawy jako tako minely zostalo tlyko to ze przy nerwach zawsze mi nie dobrze i jak bardzoe siezdenerwuje ze jest wokol mnie bardzo duzo ludzi to czasami zakreci mi sie w glowie ale zaraz przehcodzi i to bardzoe sporadycznie sie zdarza.Teraz to najgorszy jest ten lek w jezdzeniu autobusami tak samo jak ty ciagle jezdze z chlopakiem a na dodatke on mieszka ode mnie daleko wiec nie rozumie mnie czasami i sie zloscio ze ja przestalam do niego autobusem jezdzic:(.Wiecie co teraz pracuje od tygodnia w nowej pracy i naprawde ale jak jestem tam to tak o tym nie mysle zbytnio i lepiej sie czuje .Kati jak tlyko przejda ci te objawy to odstaw leki na poczatku bedzie ciezko ale poznije przejdzie musisz sobie uzmylowic ze dasz sobie rade .Ja zawsze sobie mowie tak ze jezeli tyle w zyciu wycierpialam w przeszlosci to nie dam sie temu cholerstwu bo przeciez jestem silna i wam tez zycze tej sily chcociaz wiem ze czasami jej brak i zostaje placz ,ale 3mam kciuki za was wszystkich
Odnośnik do komentarza
wiece co ja bylam u psychloga wiele razy i ona mi zaczela pomagac wymyslaxc gdzie bym mogla pracowa itd. w sumie w mniejszej polowie wiem co jest tego stanu przyczyna a z drugiej to tez ze takie osoby nie akceptuja siebie takimi jacy sa przewaznie nie pisze ze wszyscy ja zawsze jak mi ktos cos zlego powiedzial to czulam sie taka smutna i w ogole ze po czasie zaczelam w ogole w siebie nie wierzyc , kazdy wokolo wydawal mi sie lepszy a ja ze znow cos zawale.No i jednym z takich rzeczy ktorych uslyszalam od psychlog bylo to aby poszukac pracy bo to najwazniejszy punt zaczepenia a jezeli tego nie zrobie to czeka mnie nic czyli dno ze musze cos robic nie moge bezczynnie siedziec i wy tez musicie cos robic na przekor tego ze wam zle w duszy i zle sie czujecie...
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich, starych i nowych forumowiczów. Ja już chyba-na powrót- zaliczam się do nowych, bo nie pisałam tu chyba od roku. Dawno, dawno temu z kilkoma fantastycznymi osobami stworzyłyśmy sobie na forum małą grupę wsparcia, zawiązały się między nami małe przyjaźnie - szkoda, że tak jakoś wszystko rozeszło się po kościach. Ech...życie...Mam do Was pytanie, być może ktoś zmaga się z podobną przypadłością, na którą nie znalazłam jeszcze odpowiedzi. Większość z nas ma podobne objawy nerwicowe. Ja, oprócz (coraz rzadszych, bo wciąż walczę z tym paskudztwem) objawów somatycznych, mam też oczywiście wkręty psychiczne - że zemdleję, że robi mi się słabo, że padnę, a kiedy dochodzi do tego kołatanie serca, to już jestem nakręcona na maksa. I o to właśnie kołatanie chciałam zapytać. Czy serduszko kogoś z Was reaguje na zmiany temperatury? Już wyjaśniam, o co chodzi. Pracuję w biurze, mamy białe światło (okropieństwo, wciąż czuję jakiś ucisk w głowie, mam zmęczone oczy),a do tego większą część dnia spędzam przed komputerem. W pomieszczeniu jest zazwyczaj ciepło, duszno, okno zazwyczaj zamknięte. Kiedy wstaję i np wychodzę do sklepu, a więc zmieniam temperaturę, moje serce zaczyna kołatać, przeskakiwać. Rzecz się nasila zwłaszcza przy zmianach pogodowych, tak jak teraz - mieliśmy dwa piękne, słoneczne tygodnie (byłam jak skowronek), a dziś temp. 15 st, zachmurzone niebo, opady, za oknem raczej szaro... mój organizm dostaje fiksacji. Nie dość, że cały dzień miałam ból i zawroty głowy, to w dodatku to kołatanie serca. Trwa to chwilę, ale zdarza się nie pierwszy raz w takich warunkach pogodowych. Wiem, że istnieje coś takiego jak ciśnienie ortostatyczne (np kiedy szybko wstaniemy robi nam się ciemno przed oczami) i to jest normalne, ale czy ktoś z was reaguje na zmianę temperatury? Co się wówczas dzieje, dlaczego serduszko tak reaguje? Czasem zdarza mi się to kiedy wychodzę spod prysznica (znów ciepło-zimno). Szukałam w internecie info na ten temat, ale nic nie znalazłam. Dodam tylko, że tym kołataniom zawsze towarzyszy jakaś dziwna dezorientacja (dziś myślałam, że wyjdę ze sklepu, ale się przemogłam), oczywiście strach, zaczynam się trząść, a potem robi mi się bardzo zimno - zwłaszcza w stopy i dłonie. Czasem telepię się jak osika. Jak się tylko rozgrzeję, szybciej wracam do siebie. I jeszcze jedno pytanie. Czy wy również odczuwacie różne rodzaje kołatań serca? Wiem, że są skurcze dodatkowe, komorowe, nadkomorowe itp. Zastanawiam się, czy jesteśmy w stanie je odróżnić? U siebie zaobserwowałam trzy typy: 1) przeskoki, tak jakby serce robiło fikołka, 2) trzepotania (najgorsze, nie cierpię ich!), tak jakby w klatce piersiowej był ptaszek i trzepotał skrzydłami (czasem są krótkie a czasem dłuższe), 3) spadanie serca do żołądka, mam wtedy takie uczucie rozchodzącego się w brzuchu ciepła (te występują najrzadziej). Bywają okresy, tygodnie, że nie odczuwam żadnego z wymienionych w ogóle, ale jest też czas, że miewam takie pojedyncze skurcze codziennie. Nasilają się zwłaszcza przed okresem i właśnie przy zmianach pogody. Ktoś z was tak ma? Bardzo jestem ciekawa i z góry dziękuję za podzielenie się waszymi doświadczeniami. Może dodam jeszcze tylko, że serduszko miałam badane (ekg, echo), morfologia, hormony tarczycy. Wszystko było ok, wykryto jedynie śladową niedomykalność zastawki mitralnej, ale z prawidłowym przepływem. Co prawda robiłam te badania (ekg, echo) trzy lata temu, ale w ubiegłym tygodniu zostałam osłuchana i też nie wykryto żadnych szmerów, niewłaściwych tonów. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
Odnośnik do komentarza
Gość Szacunek ludzi ulicy
Anka Ty widzę ze znasz sie na rzeczy dużo daje jak sie czyta i samemu dochodzi do wniosku co ze mną sie dzieję.......Cixi81 z tym Twoim pytaniem do Anki czy by dała rade to ja myśle,że wszytko zależy od samej Anki jak sie czuje psychicznie bo wiem ze to wszytko siedzi w psychice od tego myślenia tak sie robi........te nerwy i wogóle to nie jest nic pięknego tylko przedygana sprawa także Katzaj21 wiem co przeżywasz i ludzie którzy nie wiedzą co to jest za dziadostwo nie wiedzą tak naprawde co to jest......tez mam takie wiksy ale jakoś narazie daje sobie z tym rade dużo własnie mi pomaga np..jak o tym nie mysle zajmuje sie czymś inny i jak z kimś rozmawiam nie lubię np..jak sam przebywam to mnie wtedy szlak trafia z tym wszytkim i sie dolinuje.Katzaj12 a bierzesz jakies leki???
Odnośnik do komentarza
hej,mam podobnie.ja znowu jak byly te upaly,to szok.balam sie wyjsc z domu ze dostane zawal,serce bilo jak szalone.cieszylam sie na zmiane pogody,bo mialam juz dosc tego slonca,i braku powietrza.pogoda sie zmienila,a ja tez!zaczely sie ataki,itd.juz tydz.temu mysle,wow chyba z tego wychodze!prawie wogole zadnych wkretow,przestalam lapac sie za serce(mierzac jak bije)a teraz koszmar znow strach bo przezylam niezly atak,zreszta pisalam wczesnie.i znow brak sil,walki z tym.teraz siedze i mysle co robic dalej,pewnie nigdy z tego nie wyjde,bo nie mam sil sama z tym walczyc,nadzieje mialam ze leki mi pomoga ale przeczytalam ze te leki wszystki na nic sie nie przydaja wiec SZOK!poprostu nie wiem co mam dalej robic???
Odnośnik do komentarza
mam pytanie co o tym myslicie.Kumpela byla u psychiatry,powiedziala ze sobie z tym nie radzi,ze ataki sa takie paniczne ze wychodzi z tego z ledwoscia.lekarz doradzil jej psychoterapie,i przepisal leki.ona sie nie chciala zgodzic na zadne leki,powiedziala ze chce naturalnie z tego wyjsc,lekarz odparl:oczywiscie,ze lepsze sa naturalne srodki leczenia,ale czasem trzeba zastosowac lek,bo po co sie meczyc,i nakrecac.przy poczatkach grypy tez lepiej pic herbatki z miodem,sok malinowy,ale czasem trzeba podac antybiotyk.tabletki owszem nie lecza,ale wyciszaja czlowieka,i skierowuja na prawidlowy tor.i nie ma czytac,ze jeden bieze i nie pomagaja,ze 2 jest strasznie przeciwny,a jeszcze 3-mu wystarczyla tylko terapia.kazdy czlowiek jest inny,i kazdy ma inne stadium zawansowania tej choroby.nie kazdemu pomaga sama terapia!a wrecz tabletki plus inne nastawienie to pelen sukces?I CO WY O TYM MYSLICIE?
Odnośnik do komentarza
Gość szacunek ludzi ulicy
Kati psychotarapia pomaga po to są Ci lekarze właśnie by takim ludziom pomagać a leki jak najbardziej są tez dla ludzi a samemu to jedynie można wyjsc z przeziębienia a nie z nerwicy chodz silna wola dużo daje musisz tego chciec i mysleć o czyms innym a nie ciągle o tym to też dużo Kati daje............Im więcej sie myśli tym, jeszcze gorzej wiem ze to nie taki łatwe ale sami musimy tez postwaic poprzeczkę bo jak nie to ciężko będzie z tego wyjsc!!!!! Tak pisze bo wiem jak to jest,nie że jestem tam jakimś kurde mądrym czy cos tam ,ale każdy ci to powie co zna sie na tym ze nie mozna sie poddawać trza z tym walczyć bo życie traci sens jak sie nie walczy nie chce sie poprostu życ,a psychotaraipa i dobry psychoterapeuta to też dużo daje........
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×