Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Hey Meggie:) ciesze sie, ze u Ciebie lepiej. Ja ostatnio byłam w bardzo kiepskim stanie. Problemy z kręgosłupem mi się odnowiły i tutaj nikt mi nie potrafi pomóc. Lekarze tylko mówią, ze to nic poważnego, ale oni nie wiedzą, dlaczego mnie boli. A boli bardzo. Cala chodze sztywna, nie moge siedzieć dłużej niż 15 min bez bólu. Przez ostatni tydzień leżałam w łóżku i płakałam. Nie dlatego, ze boli, tylko że tutaj juz zostane i nigdy już nie obudzę się w moim kraju , domku. Plecy bardzo bolały, ale jeszcze bardziej to mnie wewnetrznie bolało. Starcilam jakiekolwiek poczucie bezpieczenstwa i myslalam juz o najgorszym. Chcialam po prostu przestac sie bac i byc w domu. Zaczelam nienawidziec tego miejsca i czuc sie jak na wygnaniu. Jakbym tutaj musiala byc za kare. Na szczescie juz pojutrze lece do domu. Moi kochani rodzice mnie juz od poniedzialku poumawiali do specjalisty od kregoslupa i przede wszystkim na przeswietlenie (bo tutaj to mi lekarz powiedzial, ze przeswietlenie to oni robia tylko przed operacja). Wierze, ze mi pomoga, albo przynajmniej bede wiedziala dlaczego mnie boli. Najgorsze jest to, ze sie ciagle obwiniam, ze zawale szkole, projekty, moj narzeczony juz mnie ma na pewno dosyc i tak w kolko...... No nic, odliczam tylko godziny do przylotu do domu i modle sie zeby wszystko bylo dobrze. Buziaki
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich!! ehh..dzisiaj boli mnie w oklicy serca(ale nie w klatce piersiowej) dretwieje mnie i boli lewa reka i przed chwila tak jakby dretwialy i policzki.....co mi znowu jest :-( pomozcie!!! bylam u 3 lekarza znowu przedwczoraj ekg-ok...stwierdzenie,ze to nerwica....dostalam neurol zamiast alproxu...ktos z was to moze ma?? Pozdrawiam robaczki
Odnośnik do komentarza
Natalcia, co przyjmujesz na te nerwicowe, dodatkowe skurcze. Ja też się z nimi męczę, chciałabym się ich pozbyć.Coś Ci może pomaga w ich przypadku.Mnie kardiolog mówi, że nie są groźne, są z nerwów, trzeba się nauczyć z nimi żyć, ale łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Natalcia
Cześć Mycha, ja na dodatkowe skurcze cierpię od kilku miesięcy i tak jak Ty chce sie ich pozbyć. Kurcze, jakie one są uciążliwe. Ja przyjmowałam na nie betaloc zoc 25, pół tabletki rano. Ale odkąd wszyscy lekarze mówią mi że to nie jest groźne i że powinnam zrezygnować z leków, bo jestem na nie za młoda, przestałam je brać i funkcjonuje bez nich. Czasami tylko biorę, jak czję że skurczy jest dużo. Biorę codziennie aby MagneB6, które podobno też pomaga w wyciszeniu skurczy. A Ty jak sobie z nimi radzisz? Bierzesz jakieś leki? Nie rozumiem dlaczego mamy nauczyć sie z nimi żyć, skoro przed kilkoma miesiącami nawet nie wiedziałam że takie coś istnieje i że mogę mieć takie skurcze, bo nigdy wcześniej mi nie dokuczały, mam nadzieję że kiedyś znowu znikną tak samo szybko jak się pojawiły i nie będziemy musiały się tym przejmować i uczyć z nimi żyć.
Odnośnik do komentarza
Natalcia, na razie jestem na etapie lęku z powodu skurczy i depresyjnych myśli, odłożeniu planów życiowych i życiu z dnia na dzień. I liczenia, liczę, sprawdzam, wsłuchuję się, dzień lepszy mało skurczów, dzień straszny- dużo. OKROPNE!!!Wypróbowałam wszystkie leki ziołowe, włącznie z Rodiolinem (z allegro), zjadłam tony Magnezu - biorę Magvit B6, cztery razy miałam ECHO serca bz, holtera - skurcze oczywiście i tyle.Trudno żyć, bo odczucia subiektywne mnie przerażają, leków kardiologicznych - B-blokerów nie biorę, kardiolog powiedział, że jak chcę to mi włączy, ja tak jak i Ty myślę, że na leki mam czas. przyjmowanie ich jeszcze bardziej mnie dołuje, daje poczucie choroby.Nie wiem co dalej. Powiem ci tylko tyle na pocieszenie, że nerwicę mam od 2001 roku, miałam straszne bóle brzucha i biegunki prawie 4 lata (tzw. jelito drażliwe) przeszło!!!!!!!!!!!! Może i skurcze przejdą, chociaż tak okropnie jest już od października 2007, przeżyłam straszny stres związany z ważnym egzaminem i brak pracy. Jeśli będziesz miała jakiś pomysł i coś Ci przyniesie ulgę to napisz, to ja też spróbuję. Od stycznia chodzę też na psychoterapię, ale bez efektów jak na razie. Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Gość Natalcia
Oczywiście że napiszę, jeśli znajde jakiś sposób na pozbycie sie tego paskudztwa. Jeśli znajdziesz coś Mycho też szybko pisz. Musimy się tego pozbyć, bo to tak niesamowicię paraliżuje życie. Tego strasznego lęku, kiedy poczuje się to szarpnięcie nieda się chyba z niczym porównać i czyba nie da się do tego przyzwyczaić. Również tak jak Ty wsłuchuje się w swoje serce i licze skurcze. Nie chcę się ciagle obawiać, tylko zacząć żyć tak jak wcześniej. Myślę że skoro, wcześniejsze objawy nerwicy przeszły, to zwyciężymy również ze skurczammi. Napisz jeszcze ile masz lat, bo ja 21 i naprawdę myślę sobie że jestem za młoda, żeby się z tym wszystkim tak męczyć. Właśnie teraz chciała bym żyć pełnią życia, a niestety przez nerwicę nie mam na to szans
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich, jestem tu 1 raz i widzę że nie jestem sama ze swoim problemem. sory ale będę pisała cały czas z małej litery, tak mi po prostu wygodniej), moje problemy z nerwicą zaczęły się w liceum. bałam się wchodzić do klasy, pocenie nadmierne, kołatanie serca i ból żołądka. ale jakoś sama sobie z tym poradziłam. potem 2 raz choroba odezwała się po 7 latach po porodzie, to był horror, nawet z domu nie chciałam wychodzić, bałam się że zemdleję po drodze, że coś mi się stanie i nikt mi nie pomoże, a serce chciało wyskoczyć mi z piersi. wtedy po raz 1 poszłam do psychologa. niestety miałam pecha. trafiłam na panią doktor , która wprost mi powiedziała, że tej choroby nie da się wyleczyć i że muszę sama ją zwalczać, najlepiej jak idę ulicą i dopada mnie lęk, to *usiąść na krawężniku i zacząć płakać, przejdzie mi w 10 minut*, tak się skończyło moje profesjonalne leczenie. a nerwica dalej podstępnie mnie atakowała. 3 raz odezwała się 6 lat temu, ostry napad lęku i ból żołądka nie do opisania. skutek całkiem odstawione jedzenie, brak sił do życia i szpital. diagnoza chroniczne zapalenie przewodu pokarmowego na tle nerwowym, refluks żołądkowo- przełykowy ostatniego stadium. bywały dni że ktoś musiał mi pomóc wstać z łóżka, żebym mogła dojść do wc, waga 45 kg, po prostu horror. zaczęłam się leczyć na poważnie, zero pracy, zero stresu, po prostu tylko ja na tym świecie, wreszcie zaczęłam myśleć o sobie. znalazłam oprócz dobrego gastrologa, wspaniałą panią psycholog do której zawsze mogłam zadzwonić w potrzebie. brałam po 7 tabletek dziennie i to nie psychotropów ale różnych by wrócić do wagi i do życia. od 6 miesięcy biorę tylko jedną tabletkę co drugi dzień na żołądek, niestety już do końca życia, bo takie zniszczenia w moim organizmie pozostawiła nerwica i 1 tabletkę fluanxolu dziennie 0,5 mg, którą powoli odstawiam. jestem spokojniejsza, inaczej podchodzę do życia, nie biorę udziału w wyścigu szczurów, mam to co mam i z tego jestem zadowolona. nerwica pozostawiła w moim organizmie lęk przed ludźmi, jestem nieufna i raczej nie bywam tam gdzie są duże skupiska ludzkie( np hipermarkety), niestety w tych miejscach dalej dopada mnie strach, tego nie umiem zwalczyć, ale powoli wychodzę sama z domu, ważę 58 kg z czego się niezmiernie cieszę. dlatego apeluję do wszystkich, którzy mają objawy nerwicy, proszę nie bagatelizujcie tego. większość z was jest jeszcze młoda i ma całe życie przed sobą, ja mam już 43 lata i nie życzę nikomu tego co ja przeszłam i dalej z czym walczę, a walka nie jest łatwa, a do tego trzeba mieć życzliwą osobę u boku, bo wsparcie drugiej osoby w tej chorobie jest bardzo ważne. pozdrawiam was cieplutko i życzę zdrowia, bo to jest w życiu najważniejsze.
Odnośnik do komentarza
witam moze tu znajde odpowiedz na to co mi dolega od 5 m/c mam dziwne bole miesni,stawow czy kosci sam nie wiem rwią mnie nogi i ręce jakby promieniowalo od stawów,bolą końce palcy nóg i rąk z dnia na dzien czuje sie coraz gożej,doszły jeszcze nudności,bole glowy,wyniki dobre lekarz podejrzewa fibromialgie,jestem oslabiony sam nie wiem gdzie moge szukac pomocy,czy to moze byc nerwica,wczesniej mialem napady nerwicyi myslalem ze sie wycofala lecz jak to ona to wrocila duzo bardziej silna jak ma ktos podobne objawy lub wie co to takiego maze byc lub co mam dalej robic prosze o podpowiedz pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hmmmm Tomsad skąt ja to znam ,mam tak samo ostatnio tak bolała mnie ręka że aż płakałam z bólu ,i nic po prostu zdrowa tak mówią lekarze ,możliwe że to z nerwicy ,a moze powinienes pójsc do neurologa !ale przy nerwicy takie ataki bólu to normalka ,aliskaa masz racjie ,czasem trzeba myslec tylko o sobie ,tylko że ja nieumi całe życie podporzątkowuje innym,i mam tego efekty !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!buziale
Odnośnik do komentarza
Czesc!!Mam 23 lata i nerwica lekowa to moje najwieksze zmartwienie ktore spierniczylo mi polowe zycia! Mecze sie z tym od jakis 7 lat wczesneij tez bylem nadpobudliwy ale nie dawalo to tak znac o sobie jak teraz.Mialem juz 2 mieiseczna terapie w tamtym roku niestety nie pomoglo:(..Poce sie strasznie czy to zima czy lato w kolejce,u fryzjera podczas rozmowy z kims lub gdy jestem w wiekszym towarzystwie dopada mnie rozkojarzenie poty i wychodze na durnia.Kolejna bardzo wazna rzecza jaka zniszczyla mi nerwica jest zycie seksualne .Mam 23 lata a nie wiem co to stosunek z kobieta poniewaz do tej pory wszystrkie konczyly sie klapa poprostu nie osiagalem erekcji tak sie strresowalem.Jestem teraz z wspaniala kobieta ktora wie o moim problemie i narazie jestesmy na etapie pieszczot zwyklych i oralnych ale na mysl o stosunku juz sie stresuje ze zle wyapdne lub nawet czasami sam nie wiem czym sie stresuje!!Poprostu chce norlanie zyc przez to mam tez nadcisnienie jestem poprostu zalamany nie wiem co robic!!!
Odnośnik do komentarza
Czesc. Ja tez mialam przerozne obiawy, kolatanie serca, dusznosci, mrowienie w lewej recei ten okropny paniczny strach ,ktory mnie bezgranicznie paralizowal.Mysl o tym ,ze mam jechac pociagiem nie dawala mi spokoju juz kilka dni przed planowana podroza, balam sie ze cos mi sie stanie, Nikt nie bedzie mi umial pomóc. Co sie stanie itd. Ciagle uczucie *zatykania* w piersiach odbieralo sens kazdego dnia, W pewnej chwili nie mialam juz sily kompletnie na nic. Nie mialam sily jesc, chodzic, wstawac z łozka.... Az w koncu poszlam po porade do psychologa, ktory mnie skierowal do psychiatry. Od czterech miesiecy biore tabletki, biegam ,skacze, ciesze sie . Objawy ustapily, nie ma zatykania, nie ma pocenia sie z nerwow, lek przed wyjsciem z domu gdzies sie rozplynal.Naprawde polecam - dobr, ktotra y psychiata!. Dobra terapia, ktora wyciagie Cie z tego dna. Czlowiek zaczyna teraz postrzegac jak mozna bylo sie meczyc z jakimis lękami Pozdrawiam Ali
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich, chcialam sie podzielic moim problemem z wami, mam 21lat i nerwice (chyba, poniewaz nie jest potwierdzona u lekarzy) mam wlasciwie chyba od zawsze, lecz w ciagu ostatnich lat zaostrzyla sie w postaci objawów somatycznych.... mam różne lęki, zaczelo sie ok 3lat temu kiedy to podpalałam papierosy, nagle podczas dymka zrobilo mi sie slabo, zakrecilo w glowie i serce zaczelo walic jak najęte, przestraszylam sie nie na zart szybko wyrzucialm tego papierosa... i próbowalam sie uspokoic, po ok 30min przeszlo, no i co zawdzęczam tamtej sytuacji? ze rzucialam wtedy palenie,to byl mój ostatni papieros i do dzisiaj nie zapaliłam NIC. Wtedy myslalam ze to od papierosów.... byl spokój przez miesiac dwa, i znów sie zaczelo kiedy to uczylam sie ktoregos wieczora, nagle poczulam gorąco a twarz mialam blada... szybkie bicie serca poczucie odrealnienia, bylo pozno ok 24 wyszlam na dwor sie przejsc taka *otumaniona* i znow przeszlo.... nie mowilam wtedy nic rodzicom.... bo dzialo sie to *tylko* wieczór zrególy jak szlam spac ze np lezalam i nagle stasznie zakręcilo mi sie w glowie i odrazu kołatanie serca, dusznosc.... Potem bylo tak ze juz np w tramwaju czy autobusie zaczelam sie martwic co bedzie jak zrobi mi sie slabo czy cos.... no i wtedy mialam tez takie ataki przerażenia i lęku w srodkach transportu, nawet jak ja prowadzilam auto..... cos strasznego, pojawily sie natretne mysli ze kiedy sie kompałam, moge sie zaczdzic piecykiem, kiedy zjeżdzalam na nartach, ze cos mi sie zacznie dziac na szczycie i nikt mi nie pomoze, kiedy jade z przyjaciolmi na wycieczki ze nie ma gdzie w poblizu pogotowia i jak mi sie cos tanie to nie bedzie dla mnie ratunku, nie potrafie sie zrelaksowac bo odrazu mysle o tym czy dzis bede miala atak czy nie? ostatni zdarzyl sie mmiesiac temu, lezalam na łózku z chlopakiem i nagle poczulam lęk nie wiem skąd jak przeciez niczym sie nie denerwowalam, powiedzialam mu ze strasznie dziwnie sie czuje i zebysmy jechali na pogotowie, bylam blada, ciisnienie wysokie, on kazal mi sie uspokoic ale ja nie moglam, cos dziwnego, dusznosci, kolatanie sreca poczucie odrealnienia, zatykanie w piersiach czy cos takiego czulam jakby takie rozpieranie ze sie udusze :( dodam jeszcze ze nie raz mam takie drgawki ciala ( jak klade sie spac) trwa to ok 20min drża mi rece nogi nawetbuzia, to moge wytlumaczyc jakąs stresującą sytuacją, tak zaobserwowalam... jak cos sie kolo mnie dzieje jakis wypadek ktos mdleje to odrazu i mnie dzieje sie slabo i mysle a co by bylo gdybym to byla ja... tez jak jeżdża karetki na sygnale to mam dziwne uczucie niepokoju :( no poprostu wariactwo, a przy tym zachowuje sie calkiem normalnie jak zdrowa dziewczyna, dodam rodzicom powiedzialam o tym ok 2lat temu i zaczely sie badania i wszystko co mozna bylo tomografia komputerowa przeswietleni klatki piersiowej USG szyi, brzucha, EKG EEG echo serca nawet Holtera mialam no i oczywiscie podstawowe badania jak róniez HCV poprostu nic a nic nie wyszlo, a ja dalej balam sie o swoje zdrowie kazdy objaw traktowalam jako oznaka groźnej choroby :( nic mi nie jest (chyba, zawsze jest to chyba bo osoby cierpiące na nerwice tak maja) dopiero moja mama ostatnio powiedziala ze to nerwica i zapisala mnie na terapie do psychologa.... dodam jeszcze ze 2miesiace temu pojawil sie u mnie syk w uchu cos jak szum ale w rodzaju syczenia i to poprostu kolejne zmartiwenie gonitwa po lekarzach stawianie diagnoz leczenie, a czytam wiele forum o tym i pisza ze to nie przechodzi :( wiec dodatkowow sie zadręczam ze mi juz takkzostanie :( ehhh nie wiem jak to bedzie czy kiedys mysli o chorobach, objawach, obawach o moje zycie i zdrowie minie... chcialabym abym mogla normalnie cieszyc sie zyciem jak kazdy w moim wieku.... Ojjj ale sie rozpisalam, przepraszam i dziekuje jesli ktos zechce to przeczytac i cos napisac do mnie w odpowiedzi.... Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich! Do anettt i innych forumowiczów! Sprawdźcie, czy przyczyną waszych problemów nie jest przypadkiem choroba HASHIMOTO!!! To autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, rzadko rozpoznawane przez naszych pseudolekarzy. Długo wmawiali mi nerwicę, bo tak jest najłatwiej kiedy nie wiedzą jak człowiekowi pomóc. Ale ja czułam że muszą być jakieś inne przyczyny mojego fatalnego samopoczucia i miałam rację. Oto główne objawy tej choroby: - drżenie rąk - drżenie mięśni - bóle i kołatanie serca - napady przyspieszonego bicia serca - ataki duszności - ucisk, *klucha* w gardle - płaczliwość, rozbicie psychiczne - napady paniki, lęku o życie - uczucie bycia poza swoim ciałem, stania *obok** - dziwne uczucie patrzenia na świat jakby przez szybę - ciągłe zmęczenie, brak sił - zawroty głowy - zaburzenia równowagi - uderzenia gorąca do głowy - oblewanie się potami Aby wykryć tę chorobę trzeba zrobić badania krwi: TSH, FT3, FT4 (hormony) oraz aTPO (przeciwciała). Ostatnie badanie, jeżeli wynik jest powyżej normy potwierdza Hashimoto. Jeżeli macie jakieś pytania, chętnie odpowiem. Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Czesc Anettt , w pełni Cie rozumiem co przechodzisz ,bo tez to przerabialam .Wiesz mi ciagly stres, lek i te straszne napady paniki. Pewnego dnia jechalam tramwajem i tez dostalam ataku paniki, zaczelm sie cala trzesc. Modlilam sie, zeby jak najpredzej wysiac z tramwaju.Teraz od czterech miesiecy sie lecze u psychiatry i tego sie nie wstydze , wiesz mi. Bo dzieki terapia,lekom moge spokojnie z domu wychodzic, nie martwic sie o to czy przewroce sie na ulicy.Naprawde polecam dobry psychiatra i problem z glowy. A wczesniej to byly ciagle domysly, a moze to serce , a moze co innego. Zrobilam wszystkie badania i nic nie wykazaly. Faszerowalam sie lekami na uspokojenie , bralam propranolol ,zeby zwolic bicie serca i nic.... Niestety , wszystko to siedzi w glowce. Objawy znikly, chodz czekam mnie jeszcze dluga terapia,ale ciesze sie, ze mam to za soba.... Pozdrawiam Ali
Odnośnik do komentarza
Witam. Glupio mi pisac na ten temat bo obawiam sie ze zaraz ktos pomysli ze jestem alkocholikiem. Tak jednak nie jest. Pije naprawde okazyjnie, dwa razy w miesiacu, czasami trzy. Moj problem polega na tym ze jak wypije alkohol to nastepnego dnia czuje straszny lek i obawe. Boje sie ze zaraz zeslabne lub nawet strace zycie. Serce mi kolata bardzo mocno a glowe zaprzataja same negatywne mysli. Zastanawiajac sie czego tak naprawde sie lekam nie jestem odpowiedziec sobie na to pytanie, poprostu nie wiem tego.Nastepny dzien po wypiciu to istny koszmar w ktorym nie moge nic zrobic(wyjsc z domu, isc do pracy bo glownie sie boje ze cos mi sie stanie). Bardzo mi to przeszkadza, szukam na to pytanie odpowiedzi od dluzszego czasu az trafilem tutaj. Prywatnie mieszkam za granica gdzie sluzba zdrowia nie jest zbyt dobra i dlatego nie chce isc do nich nawet po porade. Bedac w polsce badalem serce i Pani doktor powiedziala ze mam wymiki czlowieka znerwicowanego. Moim skromnym zdaniem to moze byc to ale naprawde nie wiem jak z tym walczym wiec prosze o pomoc.
Odnośnik do komentarza
Gość Sławek
Witam serdecznie wszystkich. Nie tylko ja się zamartwiam. Sprawa u mnie wygląda tak. Gdy siedze w domu, jest OK. Gdy ide na pole tez, ale gdy wejde do sklepu, moje serce rozpędza sie do ponad 120 na minute, rece poca sie, bladne (lub czerwienieje) robi mi sie słabo, a na dodatek moje mięśnie zaczynają....SKAKAĆ. Skakać jak szalone. Czasem zastanawiam się, że jak ktoś tak na mnie patrzy, to widzi nie czlowieka, 23 letniego...ale jakiegoś trzesącego się durnia. Czasami tak mam gdy ide do szkoly. Teraz, wizytab w szkole dla mnie mnie to tragedia. DObrze, że to system zaoczny, ale i tak przed pójściem do szkoły, w wc jestem 4 razy, wzrasta mi ciśnienie krwi, serce wali jak oszalałe, a gdy mam wejść do budynku szkoły, nogi mi się trzęsą, słabo mi itp. Teraz jest jeszcze problem stania. Nie potrafię bez podpierania ustać w miejscu, gdyż wydaje mi się, że zaraz zemdleje. I CHCĘ WAS OSTRZEC I POWIEDZIEC. Nie wierzcie ŻADNYM VALIDOLOM,, PERSENOM itp. Owszem, sam je zazywam, POMAGAJĄ. Ale pomagją CHWILOWO. Gdy idę na sesję, muszę zażyć i tylko dlatego jakoś funkcjonuję. Jest tylko jedna droga, aby wyjśc z tego BAGNA. PSYCHOLOG - PSYCHOTERAPIA. oraz uzgodniona wizyta u PSYCHIATRY. Owszem,. wyda się mnóstwo kasy, ale to nieproporcjonalne z SKUTEKIEM WYLECZENIA. I to ŻADEN WSTYD. Normalna rzecz. w USA 90% POPULACJI korzysta z wizyt u PSYCHOLOGÓW i PSYCHIATRÓW.
Odnośnik do komentarza
Napisze Ci tak Sławku, ze sama korzystam z pomocy Psychiatry i sie tego nie wstydze. Poniewaz chodze tam ,aby mi pomogl. W Polsce bardzo duzo ludzi korzysta z takiej porady, ale malo kto sie do tego przyznaje. Poniewaz Polska jest zacofanym krajem i kazdy kto powie, ze sie leczy u psychiatry uznawany jest za wariata.Ale to nie o to chodzi, to my mamy sie czuc dobrze a nie wazne jestco kto inny powie. Jedyna droga, zeby wyjsc z tego bagna jest pomoc psychiatry, wiesz mi. Mysle, ze powinnienes sie jak najszybciej udac. Zobaczysz pozniej jak mozna zyc przez leku,wychodzac z domu nie martwiac sie niczym Pozdrawiam Ali
Odnośnik do komentarza
Gość megi1595
mam pewien problem choc wiem ze to nie na temat ale nawet nie wiem gdzie sie o to spytac.....a wiec martwi mnie fakt ze mam krew w nosie jak smarkam tez czesto jest niewiem odczego to jest i jak obie z tym radzic błabam pomózcie mi
Odnośnik do komentarza
Gość Natalcia
Anettt1987 to napewno nerwica. Kiedy czytałam Twoją wypowiedź to tak jak bym dosłownie czytała o sobie i moich objawach. Wszystko się zgadzało. To nerwica, ja już przeszłam dziesiątki badań i mam potwierdzenie przez lekarzy. Także nie jesteś sama. Trzymaj się
Odnośnik do komentarza
Natalcia, teraz mam 30 lat, jak miałam 21-22 lata , jeszcze na studiach, pojawiły mi się skurcze, które były może 2 dziennie, wzięłam Magnez i przeszły na długie 6 lat, potem walczyłam z biegunkami i bólami brzucha, a teraz znów skurcze od października tylko, że dużo więcej i już nie chcą przejść po Magnezie ani po niczym, ale zobaczymy, może trzeba im dużo więcej czasu.Nerwica to okropna choroba, właściwie jak sobie przypomne mniej więcej od studiów, to nie wiem, kiedy się naprawdę dobrze czuła, to słabo, to duszno, to coś tam i tak w koło. Ale najgorsze ZDECYDOWANIE są SKURCZE!!!, jeszcze nic nie wywoływało u mnie takiego lęku!!! Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Natalcia
Mycha, zgadzam się z Tobą. Najgorsze są skurcze. Wola bym mieć objawy jakie miałam wcześniej, ale bez tych paskudnych skurczy. Za każdym razem wywołują potworny lęk, od razu myślę, że umieram. Straszne! Jaką dawkę brałaś wcześniej magnezu że Ci przeszło? Ja nie mam ich na szczęście dużo, alew chcę żeby całkiem przeszły. Ale z tego co tu piszą wynika że nawet jeśli przejdzie na kilka lat to potem może znowu wrócić. A ja tak bardzo chcę się z tego całkiem wyleczyć
Odnośnik do komentarza
Gość Gregory123
Najgorsze w nerwicy jest to natręctwo mysli.Irracjonalna panika,która nakręca spiralę lęku.Porobiłem badania serca.USG,Hollter,test wysiłkowy,tarczyca.Wszystko ok!Pomimo tego,że dobijam 40-stki nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego gdy przyjeżdża pogotowie ciśnienie mam idealne a serce bije krystalicznie czysto choć przecież dopiero co *umierałem*.Przez nerwicę nie potrafię się poruszać po mieście.Przejście kilka przecznic dalej kończy się kołataniem serca,słabnięciem,paniką że umieram... Od pięciu lat jestem zamknięty w czterech ścianach i myslę tylko o tym jak wielkim balastem jestem dla swojej rodziny.Kiedyś brałem psychotropy ale zycie nie polega na tym,zeby je przespać.Nie trafiłem jeszcze na dobrego psychologa z NFZ.Ten sam lekarz za pieniądze jest fachowcem nie z tej ziemi ale na NFZ mogę liczyć co najwyżej na wizytówkę i zaproszenie na prywatne sesje do niego.A to drogi sport we Wrocławiu.Zwłaszcza jak się nie jest w stanie pracować.Bywały chwile gdy zaczęły się pojawiac myśli aby skończyć tę żenadę.Bo uważam ,że facet w sile wieku bez pieniędzy choćby na lody dla dzieci to żenada!!! Powiem Wam jednak coś co mam nadzieję choć trochę pomoże.Od myśli samobójczych odciągnęło mnie uświadomienie sobie jednej prostej rzeczy.To tylko nerwica!To nie jest rak odkryty w ostatnim jego stadium.To nie jest chore serce bo przecież wyniki badań świadczą na naszą korzyść!To nie jest śmiertelny postrzał,od którego się wykrawimy na amen! To są tylko nasze myśli.Nasze własne!!!Dlatego doszedłem do wniosku,że skoro stać nas na taką autodestrukcję to stać nas również na wyleczenie samych siebie.Że skoro zawiadujemy taką potęgą ,która przyprawia nas o potężne kołatania serca,wprawia organizm w drżenie to musi być w nas tez coś co równoważy tę siłę działając w drugą stronę.Wiem ,że się wymądrzam ale choć nie umiem jeszcze tego sprecyzować to wiem ,ze zachodzą we mnie pozytywne zmiany.Mam takiego kolegę w odległym mieście.Czasami spotykamy się na gg i nakręcamy aż miło.Pożartujemy sobie z nerwicy,poklniemy siarczyście,wywalimy z siebie to co zalega w środku i juz mi się wydaje,że zrobiłem kolejny maleńki bo maleńki ale jednak kroczek do przodu.Nikt z nas nie chce obarczać osób trzecich swoją chorobą.Boimy się niezrozumienia,odrzucenia i negowania.Już samo to świadczy o tym,ze istnienie takiej choroby jest marginalnie traktowane przez każdego z nas.Gdybyśmy mieli raka co??? To dopiero byśmy pokazali walkę!!!Cały świat by wiedział,że jesteśmy mocni,ze walczymy ostro z chorobą ,która nas chce wyniszczyć!!! A nerwica? Kto z nas się nią chwali? Kto pokazuje jak ciężko jest walczyć z czymś co jest niezrozumiałe albo wręcz niezręczne w zdrowym społeczeństwie łaknącym sukcesów i podziwu?Ilu naszych znajomych wie ,że każdego dnia walczymy ze *śmiercią*?Ocieramy się o *śmierć* każdego dnia od samego rana gdy tylko otworzymy oczy aż do pory snu a i w nocy też często padamy ofiarą strzałów adrenaliny,które nie pozwalają się nawet porządnie wyspać.Mimo tych doświadczeń żyjemy.Wciąż i na przekór wszystkim codziennym objawom śmierci żyjemy!!! Czy to nie daje do myslenia?Mnie daje.Bóg mi świadkiem,że ozłociłbym każdego psychologa,który zechciałby mnie na kreskę postawić na nogi.Nie ma takiego ale ja się wyleczę.Wiem to.Stracę może jeszcze rok,dwa ale wyjdę z tego.Bo znajdę złoty środek,który jest we mnie tylko jeszcze nie wiem gdzie.Ale jak go znajdę dam wszystkim za free.Kluczem do wszystkiego jest uśmiech i pogoda ducha.Trzeba sobie zdać z tego sprawę ,że wszyscy kiedyś umrzemy.Lekarze,którzy nas leczą też.Ale to będzie kiedyś .Napewno nie dziś i nie jutro.Zmagamy się z chorobą,która usiłuje nas włożyć oczami naszej wyobraźni do trumny.Większość z nas od wielu lat.I co? Jakoś nie włożyła! Chciałbym,zeby Was tu nie było.Nikogo z Was.Bo oznaczało by,ze jesteście zdrowi i nie potrzebujecie tego forum.Chciałbym,zeby nie było tu również mnie.Ale skoro jesteśmy i dzielimy się naszymi przeżyciami,naszą walką to podzielmy się również naszymi sukcesami.Podzielmy się naszymi pasjami.Tym co wywołuje w nas uśmiech i zapomnienie choćby chwilowe o *kołataniach,umieraniach,drżeniach,psychotropach,problemach...*Za dużo się rozpisałem.Pozdrawiam .Noski do góry.Damy radę.
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotka8
Witam wszystkich!!! JESTEM PIERWSZY RAZ NA FORUM. Jest WAS tyle, z podobnymi problemami do moich. Cieszę sie, że mogę podzielić sie z Wami moimi doświadczeniami. Moja nerwica wybuchła w 2002 roku z wielką siła,a mianowicie po skończonej sesji na studiach zaczęly sie drgawki i wymioty. Byłam 3 tygodnie po ślubie, cieszyłam sie nowym etapem w życiu a tutaj taka niespodzianka.:(.Po drodze przyplątała sie astma oskrzelowa, bez przerwy dodatkowe wymioty, tyle że flegmą. Od lekarza rodzinnego dostałam pramolan i wtedy mi pomóg na tyle, że mogłam skończyć studia. W 2005 roku zaczęły się ciągłe wymioty. Co zjadłam to leciałam i zwracałam za chwilę. Poszłam do *mądrego* neurologa,(STWIERDZIŁ ŻE TO NERWICA) który leczył mnie benzodiazepinami przez 4 miesiące, a ja nieświadoma tego, że uzależniają brałam je zgodnie z jego zalecniami, do tego tabletki nasenne z tej samej grupy. Odstawiłam je nagle, bo nie przynosiły rezultatu. To co przeżyłam, nie mogę nazwac inaczej niż koszmarem, drogą przez męke. Nie mogłam wstać z łóżka, i wtedy dostałam strasznego lęku i od tego czasu zaczęla się pogłebiająca nerwica lękowa. Mam wrażenie, że boję sie wszystkiego. Nie mogę jeść, zmuszam się do jedzenia. Rano budzę się ze strasznym strachem, i zaczyna mną szarpać na wymioty, a żołądek wtedy jest pusty, więc nie mam za bardzo czym wymiotować, więc wymiotuję żółcią. Noi ten natlok myśli, wydaje mi się że zwariuje zaraz, to jest straszne., Całodzienna walka z natrętnymi myślami, których nie można odpędzić od siebie.Czuję sie zmęczona i wyczerpana, podobno lęk zabiera masę energii, i w moim przypadku tak jest.Do tego tworząca się ciągle flegma, wziewy nie pomagają, wiec już sama się zastanawiam, czy nie dzieje się to na punkcie nerwowym. Kiedy pytam lekarza o to, rozkłada ręce. Mam wrażenie, że nie mogę sie na niczym skupić, że nie poradzę sobie z codziennymi czynnościami w domu. Zapisałam się na terapię grupową, ale oczywiście z NFZ to długie czekanie na swoją kolejkę.Kiedy się położe, na każdy najmniejszy halas budze sie z szybkim pulsem, a w środku czuje jak się we mnie wszystko trzesie. Wiem, ze zapracowałam sobie na swoją chorobę, gdyż jestem osobą bardzo nadwrażliwą. przejmuję się każdym i jego kłopotami. Mam bardzo dobrego męza, ale on już dziwnie patrzy na mnie, gdyż ciągle się źle czuje, nie może zaplanować niczego, bo nie wie, jak się bede czuła. Zrezygnowałam z wizyt u przyjaciół i znajomych i z imprez rodzinnych, bo poprostu się boje.Boję się, że on dłużej nie wytrzyma ze mną, bo ciągle mu mówię że mam uczucie że zwariuje, a on sam nie wie jak ma mi pomóc. Wie, ze leki mnie uzaleznily kiedyś, dlatego leków bardzo się boimy. Jedynie pramolan, który keidyś pomógł może być,Teraz zaczełam zażywac go znowu w dawce 1/2 tabletki na noc, musze je zaczac juz odstawiac, i znowu sie boje ze mnie uzaleni chociaz to inna grupa. Ta choroba zmieniła mnie strasznie, czuje sie całkiem inna osobą, bojacą się życia, nie umiejącą sie nim cieszyć. Wydaje mi się że życie z tą chorobą jest walką o każdy dzien. Nie wiem, czy z nerwicy można wyjśc, słyszałam że to choroba już na cale życie, kto z Was ją pokonał?TEN LĘK JEST STRASZNY, JAKBY BŁĘDNE KOŁO, LĘK PRZED LĘKIEM,. Nie ma sprecyzowanej rzeczy, której się boje, boje się lchyba lęki, własnych mysli.Wydaje mi się że jestem za słaba, aby z nim walczyć, on bierze górę, ja się poddaję. Przepraszam, ze mój post jest taki chaotyczny, pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, jesli ktoś do mnie napisze, bede sie cieszyła. Trzymajcie się wszyscy pa
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×