Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Mam jeszcze pytanie bo ja po każdym ataku czuję sie wyczerpany i bardzo śpiący mógł bym zasnąć choćby na ławce w parku dodam że ogólnie mam problem ze spaniem zdarzają sie takie dni że zasypiam o 7 rano a budzę sie o 9 rano dodam tylko że niejest to związane ztelewizją bo wyłączam wszystko o 22 i potrafię leżć kilka godzin zanim przyjdzie sen i tu moje pytanie czy po ataku macie uczucie zmęczenia i potrzeby snu.

Odnośnik do komentarza

Trochę mnie nie było,kurcze jak ta nerwica potrafi człowieka pozamiatać.Kubica myślałam, że u Ciebie się trochę wyciszyło, pisałeś już tak optymistycznie, ale widzę , że *niechciana koleżanka* znów dała o sobie znać :-( Nawiązując do twojego pytania, to tak, po ataku jestem strasznie słaba i senna. Zazwyczaj udaje mi się przespać 2 godz., następne 2 do 4 dochodzę do siebie. Nerwica ponownie mnie dopadła w czwartek i do dzisiaj daje o sobie znać, a było już tak pięknie... Ktoś kiedyś mi powiedział, że aby wygrać trzeba walczyć i tego się trzymam.

Odnośnik do komentarza

Witam Widzę że strasznie mały ruch na forum. :) Ja mam inne podejście do nerwicy, po prostu pogodziłam się że ją mam. Nauczyłam się z nią żyć od ponad 5 lat. Raz jest lepiej raz gorzej, zdaję sobie z tego sprawę że na jesień albo na wiosnę objawy często się budzą i próbują zrobić zamieszanie. Pogodziłam się z tym, znam swoje ciało wiem jak reaguje na stres. Nie zmienne robię podstawowe badania 2 razy do roku (to chyba już zostanie) :). Wiem że za oknem pogoda taka że człowiek wszedł by tylko pod kołdrę i przeleżał cały dzień. Nie poddawaj się, uśmiechnij się do siebie rano i powiedz że dzisiaj będzie lepiej BO NIE BOJĘ SIĘ CIEBIE WREDNA NERWICO !!!! Życzę wszystkim miłego dnia :)

Odnośnik do komentarza

Ja nabawiłem się nerwicy jakiś rok temu. Musiałem iść na leczenie terapeutyczne. Innego wyjścia nie było. Nie mogę powiedzieć że nie pomogło. Skuteczna terapia wyleczy każdego, ale trzeba chcieć. W Warszawie klinika Psychologgia. Polecam zdecydowanie tę! www.psychologgia-plus.pl

Odnośnik do komentarza

Dawno mnie nie było cieszę się że jedt coraz mniej wpisów czyli niektórym się poprawiło i chyba ja jestem w tej grupie. Zaczołem troche ćwiczyć początki były ciężkie bo serce waliło jak szalone ale wiedziałem że to jest spowodowane wysiłkiem rezultaty już widać choć ćwiczę tylko 45 min do godziny dziennie. Samopoczucie się poprawiło i odziwo po gimnastyce mam więcej energi. Przestałem badać puls,wcześniej potrafiłem leżeć przez kilka godzin z ręką na sercu i liczeniu ilość udeżeń potem przez długotrwałe trzymanie ręki w jednej pozycji ręka zaczęła boleć i odraz zaczołe sobię wkręcać że to zawał. Mam takie pytanie bo po niewielkim wysiłku moje serce długo bije szybko zanim wruci do normalnego stanu czy to przez brak kondycji czy dalej nerwica nie odpuszcza. Dodam że kiedyś potrafiłem przejechać na wózku 7do 10 km w 35 min i serce wracało do normalnego bicia po kilku minutach. Jeszcze mam zamiar zaczą znów pływać tylko nie wiem czy to nie bendzie Za dużo tak naraz.dodam że od puęciu lat pracowałem siedządz w jednej pozycji kilka godzin odszedłem bo zaczęły boleć mnie plecy i nogij niepracująca już drugi mięsiądz bóle ustały ale kondycja jest w zaplątanym stanie dodam tylko żę jeżdżę na wózku od 20lat

Odnośnik do komentarza

Witam. Mam na imię Marcin i mam 24 lata. Niestety od wielu lat cierpię na nerwicę lękową. Wszystko zaczęło się około 5 lat temu. Siedziałem na kanapie i czytałem gazetę. Nagle natrafiłem na artykuł, który mówił o objawach zawału. W trakcie jego czytania zaczynałem odczuwać w sobie te objawy i z każdą sekundą było co raz gorzej. Rzuciłem gazetę, wstałem i chwilę pochodziłem, lecz było tylko gorzej. Szybko powiedziałem mamie co się dzieje i pojechaliśmy na izbę przyjęć. Z każdą chwilą mój lęk narastał, serce waliło jak oszalałe, myślałem, że to koniec i już się z tym pogodziłem. Dojechaliśmy na izbę przyjęć, była spora kolejka i strasznie panikowałem, bałem się bardzo. Gdy wszedłem do gabinetu doktor od razu stwierdził, że to nerwica, żebym się uspokoił. Wystarczyło, że na mnie spojrzał i wiedział co jest grane. W tym momencie wszystkie moje objawy zniknęły w jednej sekundzie jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Lekarz zrobił ekg, zbadał ciśnienie i wszystko było ok. Przepisał mi jakieś tabletki, już nie pamiętam co to było i kazał znaleźć sobie dziewczynę (miałem akurat wtedy). Zrobiłem jeszcze sporo badań, echo serca, ekg, holter i wszystko było dobrze. Po tej przygodzie wszystko było lepiej, ale nie idealnie, choć tak silnych ataków nie miałem aż do tego roku. Nerwica była ze mną przez wszystkie te lata, ale w tym roku tak bardzo się nasiliła, że ciężko się żyje. Zaczęło się od tego, że w Maju wyjechałem za granicę. Dostałem świetną pracę, zarabiałem prawie 2000zł w tydzień, wydawało mi się, że byłem szczęśliwy. Pewnego razu w pracy zaczęło robić mi się bardzo gorąco, byłem cały czerwony, zdenerwowany, serce waliło jak młot i czułem ucisk w klatce piersiowej i w głowie. Cały się trząsłem. Pojechałem szybko do szpitala, gdzie zrobiono mi ekg, badania krwi i oczywiście wszystko wyszło dobrze. Wróciłem do domu. Sytuacja powtórzyła się jeszcze 2 razy, byłem w szpitalach, robiono mi ekg, krew, rentgen płuc i wszystko ok, ale ja czułem się ciągle źle. Wróciłem do Polski. Zrobiłem badania na wszystko, ma glukozę, tarczycę, mocz, echo serca, holter. Wszystkie badania dobre, a ja ciągle czuję, że coś jest nie tak. Są dni, gdy czuję się dobrze, ale częściej są takie, że czuję się po prostu dziwnie. Nie umiem tego nazwać, to bardzo dziwne uczucie, lęk przed atakiem. Funkcjonuje normalnie, nie boję się miejsc, ludzi, mam świetnych przyjaciół, kochającą mamę, a jednak ciągle coś jest nie tak. Moje objawy głównie dotyczą serca, często czuję i słyszę jego bicie, mocne i szybsze niż powinno być. Dochodzą dziwne uczucia w klatce piersiowej, które nasilają lęki. Nie byłem jeszcze na żadnej terapii, prócz dwóch wizyt u psychologa lata temu. Teraz właśnie jestem na długim spacerze, bo już coś mi siedzi w klatce i boję się, że coś mi się stanie. Spacery zazwyczaj pomagają, lubię spacerować długo, kilka godzin. Jedyne leki jakie biorę, to validol i persen forte, oraz piję melise. Marzną mi ręce, ale mimo to piszę na telefonie, muszę coś z tym zrobić, tylko nie wiem co. Jestem raczej świadomy, że to nerwica, ale te objawy są tak cholernie męczące, że ciężko się żyje. Podejrzewam, że w moim przypadku winowajcą było dzieciństwo w biedzie, z ojcem alkoholikiem. Tata zmarł rok prawie 2 lata temu. Teraz Nie jestem na niego zły, wiem, że alkoholizm to ciężka choroba i zrozumiałem, że po prostu nie umiał z tym wygrać, choć kiedyś tego nie rozumiałem. Być może nerwica pokazuje mi właśnie to, że nie tak łatwo wygrać z własną psychiką...nie wiem co robić, mam niby hydroksyzyne od lekarza, który jako 5, czy 6 stwierdził to samo - zaburzenia lękowe z objawami somatycznymi i który kazał mi iść na piwo ze znajomymi, zamiast myśleć o tym. Gdyby tylko wyjście na piwo rozwiązywało problem... Wziąłem jakiś czas temu tą hydro 10mg, ale źle się po niej czułem i byłem senny. To niesamowite jak dużo zależy od psychiki. Chcę to zmienić, chcę żyć bez strachu i lęków. Nie czuję się obecnie źle, mam dobry humor, tylko to dziwne uczucie w klatce piersiowej...ciężko się żyje z tym, choć to nie boli, ale jednak wzbudza niepokój. Gdy się ruszam jest dużo lepiej. To przerażające, a za razem budujące, że jest tu prawie 3000 stron z postami ludzi, którzy cierpią na to cholerstwo... Miał ktoś podobne objawy? Bardzo chciałbym z tym wygrać, zapisałem się do Psychiatry, to mój pierwszy krok do lepszego życia. Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Marcinek, po przeczytaniu Twojego postu wiedzę ze jesteś świadomy tego że to nerwica z zaburzeniami lękowymi. Mnie dopadła dwa miesiące temu. A zaczęło się od silnego bólu miedzyżebrowego i od razu myśli że to zawał. Zrobiłam badania i wszystkie wyniki książkowe, wszystko w normie. Każde objawy somatyczne tj kłucie w klatce, tępy ból glowy okreslalam jako rak, tętniak guz itp i zaraz zaczynało przyspieszać bicie serca co zaraz definiowałam ze mi zaraz stanie, że dostanę zawału. Mama podpowiedziala mi że tp może być nerwica. Zaczęłam czytać o niej i natknęłam sie na *kariolo* i rzeczywiście jak czytałam opisy choroby innych to tak jakby ktoś moja objawy opisał. Zapisałam się do psychiatry no i oczywiście diagnoza trafna - nerwica z zaburzeniami depresyjno-lękowymi. Zaczęłam leczenie, wspomagam się też ziołami, magnezem i potasem co wpływa na prawidłowe funkcjonowanie serca. Przeraźliwie okropne jest uczucie jak dopada atak, czuje ze umieram. Ale walczę sama ze soba, jak tylko coś mnie zaboli, serce zabije mocniej,pojawiają sie mysli lękowe i od razu nerwy szaleją. Staram się sobie tłumaczyć ze to tylko nerwy, że nic mi nie jest, że to przecież minie tak jak poprzednie, ze Bóg nade mną czuwa. Nie mozemy dac sie jej zjeść bo nas polknie i wypluje prosto do psychiatryka. Trzeba walczyć, choć walka jest długa.

Odnośnik do komentarza

Ah, bardzo Ci współczuję, wiem jakie to cholerstwo i niby czuje człowiek te objawy nie pierwszy raz, nie drugi, a one i tak za każdym kolejnym razem nas przerażają. Za każdym razem mówią, że jednak coś jest z nami nie tak. Przeżyliśmy już tyle takich ataków, lecz zawsze coś nam mówi, że tym razem to coś poważnego. Dobrze, że wspiera Cię mama, moja też każe mi sobie mówić, że jestem zdrowy, tylko to nie takie proste, bo ona nie wie co człowiek wtedy czuje. Doceniam jednak chęć takiej pomocy. Zrobiłaś duży krok w walce z tym czymś, w dodatku już po dwóch miesiącach, tak więc szybciutko z tego wyjdziesz, tego Ci życzę! :)

Odnośnik do komentarza

Ja Tobie także polecam pójść do psychiatry żeby przepisał Ci leki, ponieważ niestety jesteśmy zbyt słabi żeby bez leczenia farmakologicznego z tego wyjść. Nerwica nieleczona się szybko pogłębia. Ja też chodziłam na długie spacery jak mnie dopadało, nie zawsze pomagało ale to zawsze jakaś forma walki. Czytałam że świetną sprawą jest znaleźć sobie coś co Cię wycisza uspokaja, zajmuje twój umysł żeby skupił się na czymś innym, np sport, rysowanie, kolorowanki podobno są świetne :) ja co dzień tocze walkę i myślę żeby mnie nic zaraz nie zabolało. Trzeba pamiętać ze to tylko nasza wyobraźnia płata nam figle :) zawsze możesz pisać na forum z innymi w ciężkich momentach, mi to pomaga:) Pozdrawiam cieplutko! Ps. Korzystaj ze słońca ;)

Odnośnik do komentarza

Witam was wszystkich cierpiących -znalazłem chwilkę i wpadłem by też od siebie napisać a więc nie myście że to co zrobiliście to was wyleczy ani żadne leki jeszcze nie w tym wieku Czy chcecie do kończ życia tak chorować i się męczyć !Mogę się założyć nie wiem o co że każdy z was ma nie rozwiązany problem życiowy lub jest charakteru problemowego -a pomoc jest prosta -trochę wymaga czasu zmiana kompletna nastawienia do świata i swojego losu i cierpliwe czekanie gorzej jest u osób co biorą psychotropy -trzeba zastosować tz stopniowanie -starać się rzucić nałogi i tyle ----czy muszę pisać przekonująco !ktoś kto będzie chciał wyzdrowieć to to zrozumie a jak nie skrytykuje

Odnośnik do komentarza

No dobrze, ja nie twierdzę, że nagle wszystko minie, bo nie minęło przez wiele lat, ale chcę to zmienić, chcę zmienić to nastawienie do świata, którego być może nauczyłem się w domu, w którym było ciężko. To chyba dobrze, że chcę coś zmienić, prawda? Tylko muszę znaleźć kogoś, kto mi w tym pomoże, kogoś, kto pokaże mi jak i co zmienić w sobie by było lepiej. Gdyby to było tak proste jak mówisz, to nie było by tysięcy tematów, milionów ludzi z tą przypadłością, bo każdy sam by sobie poradził. Jeśli masz jakieś wskazówki, to podziel się z nami, ja jestem otwarty na wszystkie formy pomocy, jestem za młody, by dłużej cierpieć. Psychiatra to mój pierwszy krok o lepsze jutro, poproszę go o skierowanie do psychologa oczywiście i zacznę pracę nad sobą.

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze i ostatnie a jak może coś minąć skoro tkwi problem w Twej głowie tylko zmiana lub pogodzenie się ale szczere może pomóc -prawda że banalne ale prawdziwe ,nie wierzyłem ja też w to i nie wierzysz Ty --nie szukaj pomocy bo możesz nigdy jej nie dostać -dlaczego są miliony chorych ?bo są wrażliwi -przeżywający bardziej niż inni itd itp a czemu nie wychodzą -odpowiedz jest prosta -bo się nakręcają ,nie wiedzą jak zawsze mają wymówkę że się nie da i dlatego że jak są już w czasie walki znowu się poddają -na forach są tysiące postów ,tak być może ale parę tylko prawdziwych tak jak nasi lekarze są dobrzy i do du00y -Masz racje że szkoda życia -to co się stało nie wróci poco żyć w cierpieniu -na koniec cytatu powiedz mi -czy bierzesz jakieś leki tz psychotropy

Odnośnik do komentarza

Ja wiem, że możesz mieć rację, uważam jednak, że warto spróbować. Chcę się zmienić, ale nie wiem jak, od tego jest psycholog, żeby pomógł mi wskazać drogę i zamknąć bolące rany przeszłości. Nie biorę nic, nie byłem jeszcze ani u psychologa, ani Psychiatry. Diagnozę popieram na tym, co mi już z 10 lekarzy powiedziało i na podstawie masy różnych badań płuc, serca i przeróżnych badań krwi. Jedyne leki jakie biorę, to Persen forte i piję melise. Czasem validol i gdy czuję, że naprawdę jest źle Idę na spacer, a w ostateczności 10mg Hydroksyzyny. Ostateczność jest może raz, do dwóch razy w tygodniu.

Odnośnik do komentarza

Witam Cię ponownie -piszę bo się przeziębiłem i mi się przypomniało że kiedyś tu byłem i też chorowałem ale do rzeczy -cieszę się u Ciebie tak jest nie gorzej więc masz 100% wyjścia szybkiego z sytuacji -oczywiście pomoc jak najbardziej od psychologa głównie psychoterapia -tylko musisz sobie wbić do głowy i inni że mózg może dużo ,więc i może sobie zapisać takie coś że jak zobaczy np obraz czegoś to zacznie dostawać w końcu np lęku Chcę się zmienić! proste jak barszcz i bardzo trudne -od tego jest psycholog ale mądry psycholog powie ci że on cię nie zmieni bo ty się musisz zmienić sam -nie napiszę ci tu na forum bo nie wiem co cię boli najlepiej pooglądaj se na youtube różne porady ale w rezultacie moja jest najprostsza i dotego sprawdzona 1-co zawsze piszę zmiana myślenia na pozytywne 2 -zdrowe odżywianie -jak najmniej przetworzone 3 -pozbycie się nałogów 4 -znalezienie se zajęcia by nie myśleć o chorobie 5-wypoczynek ,relaks 6-itd itp i czekanie aż to fizyczo-psychiczne gó--no minie pamiętaj im wcześniej to zrobisz tym mniej albo wcale skudków ubocznych myślę że trszkę ci pomogłem bo tak na prawdę to nie wiem jaki masz problem gdyż go nie przedstawiłeś

Odnośnik do komentarza

Riko to co piszesz jest prawdą, zmiana myślenia na pozytywne, wiara a wręcz przekonanie ze to zaraz przejdzie, poszukać w głowie i naprawić to przez co ta suka się pojawiła. Ale nie zgodzę się z tym że leki nie pomogą. Oczywiście że same mało zdziałają jeśli człowiek będzie cały czas myślał o chorobie, będzie przygnebiony i sam się będzie nakręcał, ale jeśli ma się siłę walczyć to leki mu tylko w tym pomogą. A na pewno nie zaszkodzą. Btw miałeś nerwicę i z niej wszedłeś?

Odnośnik do komentarza

Najlepsze, że ja kurcze nie jestem chyba nieszczęśliwy. Fakt, miałem trudne dzieciństwo, wychowywałem się z ojcem alkoholikiem w malutkim domku, w którym nie mieliśmy nawet łazienki, ale teraz jest dużo lepiej. Mamy dużo lepsze warunki, piękny dom jednorodzinny, mam wspaniałych przyjaciół, ogólnie raczej nie ma mnie co dołować. Ja wiem, że to siedzi w głowie, może jakieś stare, nieudane związki, jakaś skrywana złość, gniew. Ciężko powiedzieć.

Odnośnik do komentarza

Widzisz, każdy kto ma nerwicę mógłby napisać esej o swoim ciężkim dzieciństwie, niepowodzeniach w życiu itp. nerwica dopada ludzi którzy są wrażliwi, empatyczni, dużo się martwią o siebie i innych. Ja też nie miałam kolorowego dzieciństwa..wieczna kłótnie, awantury, płacz. Jestem osobą bardzo wrażliwą, szybko się wzruszam. Każdą głupią kłótnię z mężem przeżywam bardzo. Myślę, martwię się o kasę, o studia, o pracę. Ogólnie jestem słaba psychicznie. Zastanawiam się nad psychoterapią bo czuję że sama nie dam rady wyrzucić z głowy tego co mnie dręczy. Łatwo powiedzieć *zmień myślenie na pozytywne* tylko żeby to było takie proste..

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich dawno mnie nie było bo moja nerwica sie uspokoiła było dobrze do momentu kiedy poszedłem na badanie krwi to było w piątek a w poniedziałek ambulans zabrał mnie do szpitala gorączka 39.5 ciśnienie 81 /64 Przebadali mi wszystko od serca do pęcherza nie znaleźli żadnego zaskażenia. Lekarz poinformował mnie że mam sepsę dostawałem bardzo duże dawki antybiotyków ipo 9 dniach wszystko wrucilo do normy. Lekaż robił wywiad w jaki sposób mogłem sie zarazić pytał czy biorę narkotyki do żylnie oczywiście nie, wychodzi że zostałem zarażony jakąś bakterią w przychodni teraz bende miał uraz do wizyt u mojego lekaża. Doktor ze szpitala powiedział że jeszcze jeden dzień poza szpitalem mogło sie skączyc moim zejściem bo moje nerki już przestawały działać piłem dużo wody ale prawie wogle nie sikałem. Pozytywne w tym wszystkim jest to że wiem teraz że wszystko w moim organizmie działa jak trzeba, zastanawiam sie czy nie założyć sprawy w sądzie tylko nie wiem czy zdołam udowodnić że to stało sie podczas pobierania krwi. Innego powodu nie widzę lekaż ze szpitala tez nie znalazł żadnej infekcji w moim organizmie od którego sepsa mogła sie zacząć.

Odnośnik do komentarza

Dzisaj dotałem wysypki na ręce pieczącej i nie wiem czy może uczulenie na antybiotyk czy sepsa sie nawraca bo jednym z obiawów sepsy jest wysypka tylko że nie mam gorączki i serce bije normalnie a nie jak podczas pobytu w szpitalu kiedy byłem leczony na sepsę moje serce biło kin 100 uderzeń na minutę z tym ze ja cały czas leżałem i cisnienie tez jest inne w szpitalu miałem 84/61 teraz jet normalne. Nie chce być jakimś panikarze ale sepsa jest niebezpieczna nawet kilka godzin moze decydować o tym czy bendziesz żyć czy umrzesz.

Odnośnik do komentarza

Polamonola wszystko się zgadza -jeżeli ktoś bierze leki to oczywiste że nie może z nich odrazu zrezygnować bo grozi wstrząsem lub gorzej musi być stopniowanie ale tak naprawde leki przytłumiają i dobre są tylko tyle co pisze na ulotce a wzasadzie kilka dni -są przypadki że choroba powstaje po wypadku fizycznym lub ma przebieg z ciężką chorobą przewlekłą fizyczną np kręgosłup itd oczywiście zdiagnozowany ale gdy powstała zbiegiem lat i pacjent ma charakter czynników nerwicowych to czym ma zwalczyć problem będący w jego głowie !!!!!!ja se mogę pisać i pisać a kto nie chce zrozumieć że przez lata nie wyzdrowiał i już by chciał w miesiąc bo raz czy 2 pomyslał dobrze -tak się nie da trzeba czekać

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×