Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Chodzę na terapię i rozmawiałem o tym z psychologiem o tym bólu. Ale nie można wszystkiego zwalać na nerwicę, zwłaszcza jak się miało to co ja miałem w klatce. Nerwicy się nie operuje więc mam powód by to mogło boleć - lekarz nie wykluczył zrostów których na zdjęciu się nie ujrzy. A była to poważna operacja. Psycholog nie wykluczył nerwicy pourazowej, czyli boli coś czego już nie ma (jak żołnierze co stracili kończyny ale ich ból pozostał - w psychice) Ale nie popadam w panikę, spokojnie. Dobrze, że nic tam się nie dzieje. Może rzeczywiście sport mi pomoże. Z resztą każdy to powie, że skalpel wewnątrz siebie może na całe życie zmienić unerwienie, mięśnie i przepływ bodźców (zwłaszcza w miejscu, które ja miałem operowane - i to wcale nie było serce). Trudno, muszę się pogodzić z tym co jest i żyć dalej.

Odnośnik do komentarza

Aniu to tak nie dziala... nie jestem tu po to zeby Wam prawic moraly, sam przez to przechodzilem i wiem co to znaczy, ale pewnego dnia obudzilem sie i powiedzialem sobie koniec! Pracowalem barzo dluuuugo nad soba, robilem wszystko na przekor nerwicy. Jesli bolala mnie klatka to robilem wszystko zeby byl powod do bolu, jesli mialem dusznosci ktore towarzyszyly mi kazdego dnia, to zapisalem sie na treningi, biegalem robilem wszystko zebym mial prawdziwy powod do dusznosci,balem sie wychodzic z domu wyjechalem sam za granice myslalem ze tam umre, ze sie wykoncze, udusze i co? Wrocilem o wiele silniejszy, ale musialem sie przelamac, musialem wygrac sam ze soba :) Kazdgo dnia sie budzilem i pierwsza mysl po przebudzeniu byla taka: *Co dzis nowego, jak sie bede czul itd* a wlasnie ze nie, wstajemy z usmiechem i robimy wszystko zeby o tym nie myslec. I zle mowisz ze raz jest krok w przod a raz krok w tyl... NIE! Codziennie musimy robic wszystko zeby byly dwa kroku do przodu, a w tyl sie juz nie ogladamy! I po pierwsze najwazniejsze jesli macie jakies dolegliwosci to prosze Was nie szukajcie po internecie co moze miec takie objawy! Odstawcie internet! To jest najgorsze co moze byc, czlowiek tylko sie nakreca bo jedyne co moze znalezc to powazne choroby, ktorych my nie mamy! Tyle czasu z tym zyjecie, na chlopski rozum juz dawno bysmy po umierali, albo lezeli ciezko chorzy a jednak codziennie przezywamy kazdy dzien, ktory tracimy na rozmyslanie o bolach... Po drugie starajcie sie pisac tutaj swoje postepy, same dobre i mile rzeczy i nie uzalac sie nad soba. Jesli ktos ma ciezszy dzien smialo niech pisze postaram sie postawic go na nogi bo to jest podstawa zeby miec kogos przy sobie kto Ci bedzie codziennie mowil same przyjemne rzeczy :) Kazdy dzien to bedzie piekielna walka z samym soba, ze swoim organizmem, ale ta walke trzeba wygrac i nie mozna popelniac wiecej tych samych bledow, ma byc caly czas progresss :) Wierze w Was, bo sam wiem jak to moze czlowieka dobic, jak moze zgnebic, doprowadzic do obledu... I uwierzcie udalo mi sie wyjsc z tego bez zadnych wspomagaczy, lekow niczego. SAM wyszedlem, gdzie jak jezdzilem na poczatku do lekarzy psychiatrow tez wypisywali mi leki bo twierdzili ze sam sobie nie poradze w swoim stanie... A go.. prawda ;)

Odnośnik do komentarza

Aniu to tak nie dziala... nie jestem tu po to zeby Wam prawic moraly, sam przez to przechodzilem i wiem co to znaczy, ale pewnego dnia obudzilem sie i powiedzialem sobie koniec! Pracowalem barzo dluuuugo nad soba, robilem wszystko na przekor nerwicy. Jesli bolala mnie klatka to robilem wszystko zeby byl powod do bolu, jesli mialem dusznosci ktore towarzyszyly mi kazdego dnia, to zapisalem sie na treningi, biegalem robilem wszystko zebym mial prawdziwy powod do dusznosci,balem sie wychodzic z domu wyjechalem sam za granice myslalem ze tam umre, ze sie wykoncze, udusze i co? Wrocilem o wiele silniejszy, ale musialem sie przelamac, musialem wygrac sam ze soba :) Kazdgo dnia sie budzilem i pierwsza mysl po przebudzeniu byla taka: *Co dzis nowego, jak sie bede czul itd* a wlasnie ze nie, wstajemy z usmiechem i robimy wszystko zeby o tym nie myslec. I zle mowisz ze raz jest krok w przod a raz krok w tyl... NIE! Codziennie musimy robic wszystko zeby byly dwa kroku do przodu, a w tyl sie juz nie ogladamy! I po pierwsze najwazniejsze jesli macie jakies dolegliwosci to prosze Was nie szukajcie po internecie co moze miec takie objawy! Odstawcie internet! To jest najgorsze co moze byc, czlowiek tylko sie nakreca bo jedyne co moze znalezc to powazne choroby, ktorych my nie mamy! Tyle czasu z tym zyjecie, na chlopski rozum juz dawno bysmy po umierali, albo lezeli ciezko chorzy a jednak codziennie przezywamy kazdy dzien, ktory tracimy na rozmyslanie o bolach... Po drugie starajcie sie pisac tutaj swoje postepy, same dobre i mile rzeczy i nie uzalac sie nad soba. Jesli ktos ma ciezszy dzien smialo niech pisze postaram sie postawic go na nogi bo to jest podstawa zeby miec kogos przy sobie kto Ci bedzie codziennie mowil same przyjemne rzeczy :) Kazdy dzien to bedzie piekielna walka z samym soba, ze swoim organizmem, ale ta walke trzeba wygrac i nie mozna popelniac wiecej tych samych bledow, ma byc caly czas progresss :) Wierze w Was, bo sam wiem jak to moze czlowieka dobic, jak moze zgnebic, doprowadzic do obledu... I uwierzcie udalo mi sie wyjsc z tego bez zadnych wspomagaczy, lekow niczego. SAM wyszedlem, gdzie jak jezdzilem na poczatku do lekarzy psychiatrow tez wypisywali mi leki bo twierdzili ze sam sobie nie poradze w swoim stanie... A go.. prawda ;)

Odnośnik do komentarza

Witajcie.Futerko napisz prosze slowko co tam u Ciebie,jak sie corka czuje czy cos robisz w tej sprawie?KYOKUSHIN pieknie piszesz o nerwicy,ale nie do konca moge sie zgodzic z wszystkimi tezami,czlowiek jest zlozonym organizmem,mamy prawo do slabosci,chwilowego zalamania bo to jest poprostu ludzkie nie mozemy usmiechac sie na pogrzebie bo to nie miejsce i czas do tego wiec czasem robimy krok w tyl emocjonalnie trzeba sobie na to pozwolic.Walka z nerwica ale to juz wiesz jest procesem trudnym ,ciezkim i zlozonym.Napewno super ze nie brales lekow,chociaz uwazam ze sa takie osoby ktore musza sie wesprzec i nie neguje farmakologi poprostu kazdy czlowiek jest inny. Dla wszystkich znalazlam motywujacy cytat mysle ze on oddaje to co musimy zrobic zeby sie zmierzyc z nerwica wrecz idealnie *Fałszywe, nieszczęśliwe *Ja, które uwielbia pławić się we własnej niedoli, rozżaleniu bądź litości nad sobą, nie zdoła przetrwać Na tym polega poddanie się. Nie jest oznaką słabości, lecz niesie z sobą wielką siłę. Tylko ktoś, kto się poddał, ma duchową moc. Kiedy się poddasz, uwolnisz się wewnętrznie od sytuacji. Może się wówczas okazać, że zmieni się ona bez żadnego twojego udziału. A zresztą tak czy owak będziesz już wtedy wolny. milego dnia

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich serdecznie. Nawet nie wiem od czego zacząć. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że znalazłam aktywne forum na temat tej okrutnej choroby. Sama nie wiem, kiedy wpadłam i oplotłam się w jej sidła tak mocno. Mam ponad 20 lat, jak widać wyżej jestem DDA, ale nie jestem pewna, czy ma to jakiś związek z tym, jak się czuję. Na co dzień staram się zachować pozory normalności. Pracuję, studiuję, wszystko wg schematu życia akceptowanego przez społeczeństwo. Objawy, które mi towarzyszą bardzo utrudniają mi to normalne funkcjonowanie. Często mam ataki, ataki paniki, podczas których czuję się jakbym miała zwariować. Boję się, że umieram. Tak jak u większości z was moje wyniki są w porządku, zarówno te szczegółowe z krwi, jak i dokładne badanie kardiologiczne nie wykazało żadnych zmian. Co z jednej strony mnie cieszy, ale z drugiej nie mam na co *zgonić* mojego samopoczucia. Kiedy tylko spostrzegam jakąś anomalię dotyczącą mojego organizmu, zaczynam się bać. Nieważne czy to ukłucie w głowie, ręce, sercu, czy przyśpieszony rytm bicia serca. Zaraz mam wrażenie, że to nie jest normalne. Jedna część mnie tłumaczy tej drugiej, że wszystko jest w porządku, problem w tym, że ta druga strona, która wariuje nie chce jej słuchać. Od psychiatry dostałam lek Symestical, jednak brałam go tylko kilka dni, bo czułam się po nich jeszcze gorzej. Jednak myślę, że był to efekt placebo wyimaginowany przez moją psychikę. Co nie zmienia faktu, że nie chcę brać żadnych leków psychotropowych, czy nawet nie-psychotropowych. Jedynie czego nie boję się brać to Hydroxyzinum i ziołowe tabletki. Męczy mnie to. Chciałabym znów żyć normalnie, cieszyć się tym, a nie myśleć w każdej sekundzie, czy przypadkiem nie umieram. Dziękuję za możliwość wygadania się. Pozdrawiam i życzę dużo siły.

Odnośnik do komentarza

Aniu i tu sie mylisz... Ja rozumie co piszesz do mnie i wiem doskonale o co Ci chodzi bo kazdy czlowiek ma slabosci, gorsze dni itd. Ja tez to wszystko mam, ale teraz dzieki temu co pisze to w moje gorsze dni mam spokoj z nerwica :) To zrozumiale ze na pogrzebie nie bedziemy sie usmiechac, ale tu wlasnie trzeba nauczyc sie to wszystko odroznic. Przy walce z nerwica nie wolno miec slabszych dni, chodzi mi o to ze owszem idziesz na pogrzeb dzien przygnebiajacy, smutny itd, ale to jest dlatego ze ktos umarl Ci bliski i ten dzien jest slabszym tylko ze wzgledu na to, a jesli chodzi wtedy o glowe, o nerwice tutaj nie mozemy pozwolic jej wtedy robic spustoszenia w glowie, tutaj ma byc ciagla walka z usmiechem na twarzy :) Wiem ze ciezko to zrozumiec, ja tez niechcialem w to wierzyc, w to co pisze ale tak jest. Kazdy kto z nas przechodzi przez nerwice lekowa, uzala sie nad soba, brak nam checi do dzialania itd, i to jest najwiekszy blad.

Odnośnik do komentarza

Antonina poczytaj to co pisze :) Musicie stanac na nogi, powiedziec stanowczo koniec z tym kures....em bo inaczej tego nazwac nie mozna, to nie pozwala normalnie funkcjonowac! Jesli wszystkie wyniki sa wporzadku to znaczy ze NIC NAM NIE JEST i za fraki ta nerwice i wyrzucac na sile ze swojej glowy :) Przechodzilem przez wszystko to samo, do tego stopnia ze balem sie wyjsc z domu, zostac sam w domu, dostawalem cholernych atakow...a teraz? Po tym co pisze Wam, teraz moge wszystko! I nie przeszlo mi oczywiscie po jednym dniu, tygodniu czy miesiacu, ale pracowalem kazdego dnia i kazdego dnia nie poddalem sie jej ani razu, nie bylo kroku w tyl, nie bylo wzgledem niej zadnej slabosci. Nie cofnalem sie chociaz na chwile w to co bylo kiedys, i bylo coraz lepiej. I kazdy czlowiek jest na tyle silny zeby poradzic sobie z tym samemu tylko trzeba wziac sie w garsc!! Po to jestem i chce Wam pomoc zebyscie zmienili nastawienie i myslenie! :) Jest jedna rzecz ktora zarzywalem dluzszy czas :) Witamina B complex, jedna z tych witamin odbudowuje uklad nerwowy :))

Odnośnik do komentarza

Witaj Antosiu.Przpominasz bardzo mnie z poczatkowej fazy nerwicy,gdzie nie puknelo stuknelo to juz *umieralam*,mam te same sercowo-cisnieniowe ataki paniki wiec naprawde doskonale Cie rozumiem.Skoro bylas u psychiatry masz juz diagnoze nerwicy bo jak rozumiem fizycznie jestes zdrowa co mnie bardzo cieszy.No ale czeka Cie ciezka walka,pierwsze co musisz zrobic to zaakceptuj ja,wtedy Ci ulzy bo w koncu koniec wycieczek po lekarzach skoro wiesz ze to nerwica wiec szkoda czasu i pieniazkow na kolejne badania.Zeby nie bylo tak milutko to bedzie wracac,ale za akzdym atekiem bedziesz silniejsza bo wiesz ze nic sie nie stanie,naucz sie myslec pozytywnie,staraj sie nie nakrecac ja pare dni temu popelnilam ten blad skonczylo sie pogorszeniem samopoczucia ale bywa to tez jakiegos rodzaju nauka na przyszlosc.Pisz do nas zawsze dostaniesz odpowiedz,porade,a jak trzeba to opierniczymy :) Trzymaj sie serdecznie pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

ANTONINADDA - witaj wśród swoich. Leki na *nerwicę* (bo są tak na prawdę na depresje) pogłębiają stan nerwicy przez pierwsze dni... szkoda że nie przetrzymałaś tego dłużej (leki zaczynają działać 2-3 tyg od początku kuracji). Też przez to przechodziłem, że byłem ogłupiony - ogólnie rozłożony na czynniki pierwsze z lękami, obawami i wielkimi oczami. Ale dziś, 2 miesiące po rozpoczęciu kuracji, mogę powiedzieć, że nerwica jest w odwrocie. Jest to wygrana bitwa, ale nie wojna. Dlatego czeka mnie jeszcze długa droga do unormowania tego stanu normalności bez wspomagacza. Dlatego może jednak spróbuj jeszcze raz podejść do tego tematu leku lub będziesz musiała nauczyć się z tym żyć jak Anna lub Beata. KYOKUSHIN - masz rację - z perspektywy uwolnionego z nerwicy człowieka, można się tylko pukać w czoło i pytać samego siebie, czemu się było takim głupcem. Też zaczynam zadawać sobie to pytanie, ale jeszcze 2 miesiące temu sytuacja była widoczna z innej perspektywy - jakbyś był w palącym się domu i próbował wmawiać sobie, że to tylko dym z piekarnika (choć tak oczywiście było). Każdy ma inną psychikę i inaczej radzi sobie z problemami. Podejrzewam, że jest to kwestia indywidualna, kiedy każdy z nas powie sobie DOŚĆ - moment w którym na poważnie zaczynamy walkę z drugim JA. Dlatego nie można mówić, że to takie proste i na zawołanie przejdzie się z defensywy w ofensywy. Ładnie poetycko powiem, że wg mnie nerwica to jezioro. Jezioro które należy przepłynąć by się wydostać z wyspy na której część z Was jest - wyspy nieszczęścia. Nikt nie przepłynie jeziora jeśli nie umie się pływać (nie wie jak radzić sobie z nerwicą). Nikt też nie przepłynie tego jeziora bez treningu (bez wiedzy jak sobie radzić z objawami, napadami) - każdego dnia trzeba ćwiczyć i pływać, by się hartować, aż w końcu uwierzyć że jest się już w stanie przepłynąć (czyli wyjść na prostą). Można też wziąć koło ratunkowe i przepłynąć bez większego wysiłku (czyli leki). Ja jestem na kole i płynę do brzegu. Gdzie Wy jesteście? na pewno KYOKUSHIN przepłynąłeś jezioro po treningu... Każdy z Was musi sam sobie to określić (choć pewnie jak patrzycie na innych, potraficie określić ich umiejscowienie)...

Odnośnik do komentarza

Witaj Antonino, Zacznijmy od tego, że nerwica nie jest chorobą, tylko zaburzeniem emocjonalnym. DDA mają skłonności do niskiej samooceny oraz brania na siebie winy całego świata. Niestety, DDA często aby wyjść na prostą potrzebują terapii. Twój wpis wydał mi się trochę wołaniem o pomoc. Piszesz, że pracujesz i studiujesz, a więc patrząc z boku, radzisz sobie nieźle, ale sama nazywasz to schematem życia akceptowanego przez społeczeństwo. Społeczeństwo Antonino? czy ty nie należysz do społeczeństwa? czy twoje schematy życia są inne, niż te uznawane za właściwe? Piszesz, że starasz się zachować pozory normalności. A gdybyś nie musiała zachowywać tych pozorów, to co byś robiła? Byłaś u psychiatry, czy nie zalecił ci terapii? Psychoterapia ma dobre metody na wzmacnianie samooceny i poprawę jakości życia DDA, szczególnie osób wrażliwych. Ty, już w drugim zdaniu, opisując siebie, napisałaś, że jesteś DDA, a człowiek najpierw mówi o tym, co jest dla niego najważniejsze. Wniosek jest prosty, ten fakt determinuje twoje życie i najprawdopodobniej to właśnie jest podłożem twojej nerwicy. Czy znajdziesz w sobie siłę, aby samodzielnie zawalczyć o swoje dalsze życie, które dopiero jest przed tobą? Bardzo krzepiące jest to, że już próbujesz, że nie poddałaś się i chociaż udajesz, że funkcjonujesz. Powinnaś jednak zacząć to robić podpierając się wiedzą o nerwicy. Niewielu ludzi pokona nerwicę po prostu ot, tak. Bo powie sobie, że ma dość i od dzisiaj będzie inaczej. To mrzonka. Inteligentny i wrażliwy człowiek potrzebuje wiedzieć jak działa to, co go dotyka. Poczynając od najprostszych spraw. Jak idziemy do dentysty, wolimy wiedzieć, co będzie robił i na co się nastawić. W nerwicy istnieją mechanizmy jej działania, znając je, potrafimy świadomie zareagować tak, aby je przerwać. Bo objawy nerwicy, to powtarzające się mechaniznymy emocjonalne i biochemiczne, które wspólnie tworzą błędne koło napędzając się wzajemnie. Podstawą i początkiem jest akceptacja faktu, że to, co nam dolega, to nerwica. Tylko ona i aż ona, ale nic więcej. Jesteś młoda i zdrowa, nie ma powodu, abyś mając trochę ponad 20 lat bała się śmierci.

Odnośnik do komentarza

Lordmen - mylisz się, bardzo się mylisz. My z Anią, nie żyjemy z nerwicą, nie nauczyłyśmy się z nią żyć. My walczymy z nią każdego dnia i odnosimy sukcesy. Owszem, nerwica to taka małpa, która nie chce odejść, ponieważ zadomowiła się w naszej podświadomości. Ale my każdego dnia, przy pomocy świadomego działania ją odganiamy i w końcu zwyciężymy. A gdzie ty będziesz wtedy? będziesz brał kolejny lek, na jeszcze dłużej? bo najpierw były 3 miesiące, potem kolejne, a teraz już rok. I jesteś zadowolony, bo dobrze się czujesz. Sam siebie oszukujesz. To lek daje ci to złudne dobre samopoczucie, ale jak go odstawisz, bo w końcu będziesz musiał, nerwica powróci i to z trzykrotną siłą, bo leki antydepresyjne tłumią objawy, ale nie leczą nerwicy. Człowiek znieczulony lekami, nie buduje sobie sposobów walki z objawami nerwicy, bo tego nie potrzebuje nie mając objawów. Walka z nerwicą jest walką świadomości z podświadomością, która jest silniejsza. Tak jak odruchy bezwarunkowe są silniejsze od warunkowych. Jak człowiek za długo będzie kontrolował oddech i usilnie starał się na niego wpłynąć, organizm w końcu odbierze mu przytomność, odruch bezwarunkowy weźmie górę i przywróci normalny rytm oddechu. Podświadome lęki da się zwalczyć tylko codzienną, świadomą pracą tak, aby przekonać podświadomość, że nic się nie dzieje. Ale człowiekowi biorącemu leki nic przecież się nie dzieje, więc jak ma się tego uczyć? Przykro to mówić, ale twoje koło ratunkowe jest dziurawe. Gdzie my jesteśmy? uczymy się pływać.

Odnośnik do komentarza

Beato, nie napisałem że zaakceptowałyście nerwicę i sobie z nią żyjecie, tylko chodziło mi o to, że bez leków żyjecie z nią normalnie funkcjonując. I uważam że każdy z nas żyje z nerwicą jak żyje się z świadomością, podświadomością, sercem, paznokciami czy innymi chorobami - łupieżem, astmą, grypą. Jest obecnie częścią nas bo inaczej byśmy nie pisali na tym forum. Nie można powiedzieć że się z nią nie żyje jeśli sama stwierdzasz że ją masz i z nią walczysz codziennie. A co do mojego koła, to po to chodzę na psychoterapię, żeby nie było więcej epizodów nerwicy. To daje mi do ręki taśmę, którą użyję na tą dziurę o której wspomniałaś. Tobie ona nie pomogła - a mi pomaga, bo przez rozmowę i własną analizę dochodzę do przyczyn mojego stanu. I po każdej rozmowie jest mi lżej. I nie jest powiedziane, że po odstawieniu leków musi wrócić nerwica i to z potrójną siłą. Są osoby które wyszły z niej na lekach i nie wróciły do niej. Są oczywiście przypadki nawrotów jak mój, tyle że sam się zapędziłem w kozi róg, gdyż tego typu leki nie bierze się 3 miesięcy tylko dłużej. A ja odstawiłem je sam, bez konsultacji z lekarzem. I powiedziałbym, że mój pierwszy epizod nerwicy był dwa razy gorszy niż teraz... Pisali tu ludzie, którzy myśleli że zwyciężyli nerwicę a po kilku latach uśpienia ponownie się obudziły koszmary. Jak to można wytłumaczyć? Jesteśmy naznaczeni jak alkoholicy którzy rzucili nałóg - napije się taki człowiek jeszcze raz i znowu wraca w te same bagno. My też jesteśmy na to narażeni i to każdy. Jak przeładujemy organizm stresem - nerwica gotowa.

Odnośnik do komentarza

Lordmen, zgadzam się z tobą. Twój poprzedni wpis jednak brzmiał inaczej. Ostatni jest słuszny i jak najbardziej go popieram. Jednak, czasami mam wrażenie, że jest dwóch Lordmenów. Jeden, który myśli rozsądnie, bardzo dużo wie o nerwicy, teoretycznie wie, co powinno się robić, daje ludziom dobre rady, a nawet stosuje interesujące porównania. Oraz ten drugi Lordmen, który nie potrafi tego wszystkiego zastosować do siebie samego. Który ciągle szuka innych przyczyn swoich objawów i całkiem racjonalnie sam przed sobą je tłumaczy. To dość mylące. Jasne, że żyjemy z nerwicą, nie zaprzeczam temu. Właściwie to żyjemy mimo niej i robimy wszystko, żeby żyć bez niej. Każdy ma prawo szukać własnej drogi wyjścia z objawów i każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie oraz go bronić. W tej kwestii nie zgadzamy się, ale szanuję twoje wybory. Ludzie, którzy nie radzą sobie z objawami, nie potrafią, lub nie mają w sobie siły, aby walczyć każdego dnia z objawami, niech biorą leki, bo to gorszy ale jednak sposób na normalne życie. Odpowiednio długi czas brania leków może na jakiś czas odsunąć objawy nerwicy, nawet po zaprzestaniu ich brania, to oczywiste. Nerwica to wytwór naszej podświadomości, póki ona wierzy, że leki pomogły, może być świetnie. Ale wystarczy moment stresu i to się rozsypie, nerwica wróci. A wtedy pozostaje się bezbronnym, bo nie wie się, jak walczyć. Pozostaje ponowny powrót do leków. Mówisz, że psychoterapia ci pomaga. Ostrzegam cię, że wiedza na temat przyczyn nerwicy jest przydatna, ale nie jest drogą do wyjścia z niej. Moja terapia właśnie to mi dała: odkrycie przyczyny nerwicy, to mi pomogło w zrobieniu pierwszego kroku, ale tylko tyle i aż tyle. Żeby pójść dalej, trzeba wypracować sobie sposoby walki z objawami, codziennego pokonywania lęku i czasami przerażających objawów. Kiedy te objawy są stłumione lekami, nie da się tego zrobić. Ćwiczyć trzeba na żywej, a nie uśpionej tkance. Lordmen, nerwica po odstawieniu leków nie wraca tylko do osób, które mają epizod nerwicy z konkretnego powodu. Na przykład: nerwica lękowa bardzo często dopada ludzi na emigracji. Zespół przyczyn z tym związanych wywołuje objawy nerwicy. Branie leków przez odpowiedni czas, prowadzi do wyciszenia, pomaga uporać się z problemami. Po odstawieniu leków, gdy w międzyczasie zniknęły przyczyny dla których pojawiła się nerwica, może ona już nie wrócić. Niestety, nie ma się co łudzić, my nie należymy do tej grupy ludzi. I oczywiście, masz rację. Jesteśmy naznaczeni nerwicą, bo taka jest nasza konstrukcja emocjonalna. Czy wiesz o tym, że większość z nas nie miałaby nerwicy, gdybyśmy podczas pierwszego ataku paniki zareagowali inaczej? Atak paniki jest tak silnym doznaniem emocjonalnym, że błyskawicznie tworzy nowe tory myślowe, które są lękowe. Zmiana tych torów jest tak trudna, jak przestawienie pociągu sąsiednie tory, ale da się to zrobić. Z wysiłkiem i nie na pstryknięcie, ale się da. Ja w to wierzę.

Odnośnik do komentarza

Cześć, już długo mnie tu nie było. Chciałbym powiedzieć, że jest wszystko dobrze, czasami źle się czuje i ostatnio jak jest taka ładna pogoda mam problemy bo w tych dniach pogorszył mi się ból a tak naprawdę ucisk głowy a dotąd było naprawdę dobrze. Dziś rano kiedy opierałem się o głowę został mi taki ślad czerwony, kropka i trochę wklęsła mi skóra już myślałem, że coś sobie zrobiłem, panika itd. i po południu miałem tego skutki, straszny ucisk po lewej stronie, blisko skroni. Za tydzień mam egzaminy, trochę się stresuje i martwię ale mam nadzieje, że będzie dobrze. Co do kataru mam o wiele mniejszy! Wszystkie rzeczy, które się w pokoju kurzyłem wyrzuciłem by kurz sie nie gromadził. Pozdrawiam wszystkich!

Odnośnik do komentarza

Witaj Antonino,nie bardzo rozumiem co to jest : DDA Tak sobie czytam te wasze wpisy i tak sobie myślę że wszyscy przeważnie jesteśmy mądrzy wtedy kiedy nas odpuszczają te największe lęki ale zapewne nikt w trakcie największego epizodu nie napisał by że trzeba być twardym,że nie można się poddawać bo wtedy nie ma na to siły. Jak dostaje się mocnego napadu lęku to wtedy się o tym nie myśli. Czytam to z uczuciem duszności,lękiem i jakimiś dziwnymi zawrotami w głowie i mam wrażenie że się uduszę albo umrę.

Odnośnik do komentarza

I czytając przypomniało mi się że największe lęki zaczęły mnie puszczać wtedy kiedy poddałam się,kiedy powiedziałam sobie mam już dość,a nerwico rób sobie ze mną co chcesz,choćbym miała umrzeć w aucie albo na ulicy było mi to wtedy obojętne,zawsze jak miałam napad tak sobie mówiłam,a masz mnie nerwico,a rób sobie co chcesz,bierz co chcesz,tak jakbym się jej oddała i to był mój przełom i wtedy zaczęły mnie te lęki odpuszczać i już było tylko lepiej aż zapomniałam o lękach. A teraz jak mi powracają i mnie dopadają to taka mądra nie jestem,dzisiaj w nocy budziłam się jakaś w lękach,jakaś sparaliżowana i wogule jakoś tak dziwnie mi było i nie mogłam nad tym zapanować.

Odnośnik do komentarza

Witaj Julitko,wszystkich tez witam serdecznie.DDA to skrot od Dorosle Dziecko Alkoholika,osoba niepijaca a wspoluzalezniona od dysfunkcji ktoregos lub obojga rodzicow naduzywajacych alkoholu.Julitko kazdy z nas przezyl ataki paniki,pewnie ze czasem wszystkie formy zawodza i mozna sobie miedzy*bajki* wlozyc radzenie sabie w takiej sytuacji,ale zobacz napisalas ze jak poddalas sie nerwicy atakom to wszystko mjalo,czasem specjalisci radza zeby wlasnie sie poddac pozwolic sobie na taki atak paniki i nerwica odpuszcza.Ilu nas tyle sposobow na radzenie sobie z tym. serdecznie pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nie spodziewałam się, że uzyskam aż tyle odpowiedzi i to w tak krótkim czasie! Tym bardziej ogromnie się cieszę, że Was znalazłam. :) To bardzo pokrzepiające wiedzieć, że gdzieś są ludzie, którzy bardzo dobrze Cię rozumieją, bo toczą bardzo podobną walkę. Moi bliscy, tzn. 4 osoby, które wiedzą o tym, co się ze mną dzieje, wspierają mnie, jak mogą, jednak ja nie chcę nadużywać ich troski. Staram się być silną kobietą. Do 17 roku życia bywało tak. że dom był na mojej głowie, robienie zakupów, sprzątanie, gotowanie, organizowanie świąt, pilnowanie mamy (to ona jest uzależniona) oraz taty, który nie ogarniał. Moja mama miewała ciągi alkoholowe. Co kilka miesięcy piła kilka miesięcy/tygodni. Taka ciągła huśtawka. Co dziwne, wtedy nie odczuwałam żadnych napadów, chociaż miałam ku temu powody. Dopiero 3 lata, po *unormowaniu* się sytuacji zaczęły się dziać ze mną takie rzeczy. Chodziłam na terapię kilka miesięcy w wieku 19 lat. Później psycholog stwierdził, że wszystko ze mną okej. Teraz pod koniec kwietnia mam znów wizytę u tego samego pana. Ciekawe, co powie teraz? ;) Lordmen*ie, zdaję sobie sprawę, że leki potrafią być pomocne, ale chyba nie dla mnie... W każdym razie ja nie chcę ich brać, o czym poinformuję na następnej wizycie mojego psychiatrę. Za bardzo wkręcam sobie w głowę skutki uboczne. Musicie wiedzieć, że naprawdę jest ze mną już lepiej, tak mi się bynajmniej wydaje. W poprzedniej pracy wielokrotnie brałam UŻ, przez co miałam wiele nieprzyjemności... Później postanowiłam zmienić pracę, bo myślałam, że to przez nią tak mam. W końcu przez 8 h musiałam być w jednym miejscu bez możliwości odejścia. Wiele razy i tak odchodziłam, bo myślałam, że mdleję, umieram, nie wiem co jeszcze. Kiedy rzuciłam tę pracę (i tutaj Beatko dowiesz się, co robiłam, kiedy nie musiałam trzymać się żadnego *schematu*), wcale nie czułam się lepiej. Ataki zaczęłam mieć w moim domu, w mojej sypialni, która przecież jest moim azylem, w której czuję się przecież bezpiecznie. Leżałam w łóżku, gryzłam kołdrę i płakałam. Albo chodziłam i otwierałam wszystkie okna, bo *dusiłam się*. Po kilka dni nie wychodziłam z domu. Mój chłopak pracuje bardzo dużo, więc często byłam w domu sama, co bardzo pogarszało mój stan. Kiedy po 2 miesiącach znalazłam pracę, postanowiłam zrobić wszystko, by funkcjonować normalnie. Pracuję obecnie 2 miesiące i jeszcze ani razu nie wzięłam wolnego. Miewam gorsze dni. Kiedy mam bardzo mocny atak biorę 4-5 tabletek D-Stress na raz. Zdarza się to raz na tydzień, czasem 2. Często jednak mam małe ataki, w pracy, w domu, w autobusie... Zauważyłam, że są wtedy, kiedy zaczynam za dużo myśleć. Bo kiedy mam co robić, nic się nie dzieje, bynajmniej bardzo rzadko. Troszeczkę się tu rozpisałam, jednak chciałam, żebyście lepiej poznali mnie i moje życie z tym zaburzeniem emocjonalnym, z którym się zmagam. (dzięki za poprawienie Baeato. ;))

Odnośnik do komentarza

Antonino, nie poprawiałam cię w sensie ja wiem lepiej, tylko: nie myśl, że jesteś chora, bo nie jesteś. Nerwica jest zaburzeniem emocjonalnym. Znajomość mechanizmu powstawania ataków paniki czy lęku wolnopłynącego, lub objawów somatycznych pomaga w walce z nimi. Powiem coś, co jest moim prywatnym zdaniem, którego nikt nie musi popierać. Moja opinia oparta jest wyłącznie na moim osobistym doświadczeniu, a brzmi tak: Ataki paniki są najgorszym objawem nerwicy, z którym nikt, kto go doświadcza nie jest sobie w stanie poradzić. Jeżeli ktoś twierdzi, że sam pokonał ataki paniki, nie wierzę mu, albo sądzę, że nie przeżył prawdziwego ataku paniki tylko tak myśli. Atak paniki jest takim zespołem błędnego koła samonakręcającego się, objawy zwiększają lęk, który powiększa objawy. Tak to wyglądało u mnie. Do czasu, aż zaczęłam brać Afobam w atakach paniki, nie umiałam radzić sobie z nerwicą. Dopiero po 2 latach od pierwszego ataku zdecydowałam się na wzięcie tego leku i do dzisiaj mogę żałować, że nie zrobiłam tego wcześniej, bo wiele przez to straciłam. Ale mam lekofobię, nienawidzę leków i sytuacja musi być już tragiczna żebym zdecydowała się na jakąkolwiek tabletkę. Nie potrzebowałam dużo czasu, aby przekonać swoją podświadomość, że skoro atak przechodzi po tabletce, to oznacza, że nie umieram i nie ma czego się bać. Dopiero wtedy zaczęłam myśleć i szukać sposobów walki z nerwicą. Ataki paniki robią z człowieka wystraszone zwierzątko, a najgorsze jest to, że nie ma gdzie się schować przed tym, co dzieje się w nas samych. Afobam nie tylko przerywa atak paniki, on pomaga zresetować pobudzony układ nerwowy. W sumie wzięłam pół opakowania przez pół roku, moje ataki paniki były coraz rzadsze i słabsze, nie mam ich już od dawna, bo moja podświadomość przekonała się, że już się ich nie boję, a w razie czego, wiem co robić. Jestem przeciwniczką brania leków antydepresyjnych przez ludzi cierpiących na nerwicę, bo nie tędy droga. Ale żeby wejść na tę właściwą drogę trzeba móc myśleć, a ataki paniki skutecznie to uniemożliwiają. Antonino, sama powinnaś zdecydować, czy potrafisz samodzielnie pokonać ataki paniki. D-Stress na atak paniki? nawet całe opakowanie magnezu i witamin nie przerwie takiego ataku. Wiem, zabrzmiało to jak jakaś reklama psychotropów, ale to jedyny znany mi sposób na ataki paniki, które odbierają nam człowieczeństwo.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×