Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gosiu - brawo! Jestem z ciebie tak dumna jak z Ani. Sprowadzam na ziemię, ponieważ straciłam lata na dojście do tego co osiągnęłam, gdyż nikt mnie nie sprowadził na ziemię. Musiałam sama do wszystkiego dojść, ale widzę rezultaty. Dzisiaj wiem, co trzeba robić, wiem mnóstwo o nerwicy i mogę doradzić innym. Kto woli uczyć się na cudzych błędach, ten na tym skorzysta, a kto woli tracić czas, to ja już nic na to nie poradzę. Nerwica jest wytworem naszej podświadomości, to podświadomość produkuje lęk i objawy somatyczne. Niestety nie ma leku na podświadomość, więc tak jak to ona zaczęła nerwicę tak samo ona musi ją zakończyć. Nasza podświadomość. Łatwo się to mówi, trudniej zrobić, ale się da. Uda się, tylko trzeba nad tym pracować. Nikt nam nie pomoże jeśli sami sobie nie pomożemy. Boisz się wychodzić z domu? więc tym bardziej powinnaś wyjść. Nawet jeśli 100 razy będziesz umierać poza domem, za 101 razem podświadomość pojmie, że przez te 100 poprzednich razy jednak nie umarłaś, więc wychodzenie z domu nie jest groźne. Obyś nie potrzebowała 100 razy oczywiście, ale jak wystarczy 99 będziesz miała przyjemną niespodziankę. Pierwszym krokiem do walki z nerwicą jest zdobycie wiedzy o tym, jak ona działa. Kiedy wiesz z czym walczysz, uczysz się jak to robić. Nerwica to lęk. Lęk, którego jesteśmy niewolnikami, który potrafi straszyć nas wszystkimi chorobami świata, których tak naprawdę nie mamy. Lęk, który nas spina do walki, kiedy nie ma o co walczyć. Wzrasta poziom adrenaliny, jak przed walką. Gdy walki nie ma, napinają się mięśnie, długo trwający stan napięcia mięśni powoduje ból. Ja jestem właśnie na tym etapie nerwicy, a właściwie mam nadzieję, że już go mijam. Napięcie mięśni, które fundowałam sobie przez 8 lat zaprocentowało mi okropnymi bólami pleców. Pomogły mi masaże, które rozluźniły mięśnie, poczułam się zdrowa. Minęło mi także wewnętrzne napięcie, co przekonało mnie, że idę dobrą drogą. Od dawna nie odczuwam lęku, walczyłam z nim długo, ale wygrałam. Pozostały mi objawy somatyczne, ale ja wiem, że to jest nerwica, że to podświadomość produkuje te objawy, nie będę ich niewolnicą. Boli, trudno. Muszę robić swoje. Kto nie walczy o siebie, ten się poddaje głupiemu lękowi, niszczy siebie i innych, najgorzej jeśli cierpią przy tym dzieci, to okropnie egoistyczne. Nie wierzę, że matka, która jest skupiona na swoim wyimaginowanym cierpieniu jest dobrą matką. Jeśli nie chcesz walczyć dla siebie, walcz dla dzieci. Jeśli nie chcesz walczyć nawet dla własnych dzieci, z mojej stony otrzymasz tylko potępienie.

Odnośnik do komentarza

Beata czego oczekuje od forum wlasnie tego co ty zrobilam zeby ktos mnie postawil na ziemie ze to co robie jest chore bo ja to wiem ale nie radze sobie,tkwie w tym badziewiy 5lat i teraz postawilam wszystko na jedna karte ze musze z tym sobie poradzic masz racje stracilam 5lat nikt mi tego czasu nie zwroci;(a co do dzieci robiecwszystko co moge by nie odczuli mej choroby nie latam z nimi po lekarzach nie sirdze nie placze przy nich ze umieram robie wszystko co moge by byly szczesliwe to nue jest tak ze ja ciagle leze i sie nad soba uzalam bo robie wszystko co do mnie nalezy w domu pizadomem tylko ze przy tym bardzo duzo mnie to kosztuje wysilku najgorsze sa wieczory jak czlowiek sir juz kladzie i nue mam nic do roboty,nirwiem dlaczego dostalam takiego jobla ja puncie tego serce moze dlatego ze ciagle je czujr no niemam pojecia i jak czytam wasze wypowiedzi duzo mi to daje ze mimo wszystko walczycie i tez musze;)ale nie ukrywam ze jest to ciezkie bo ja niestety nie moge liczyc na nikogo z rodziny na niczyje wsparcie moze tego mi brakuje ze jesrem z tym wszystkim sama;/

Odnośnik do komentarza

Futerko, my wszyscy jesteśmy z tym sami. Użalanie się nad nami ze strony rodziny wcale nie pomoże. Sami wyprodukowaliśmy sobie nerwicę i tylko my sami musimy z nią walczyć. Nikt za nas tego nie zrobi, nikt nie siedzi w naszej głowie, to my musimy walczyć. A ty co robisz? skarżysz się, że nikt cię nie wspiera. Ale jak to mają robić? ludzie bez nerwicy zupełnie nie rozumieją tego zaburzenia. Trzeba się z tym pogodzić, nikt za nas nie będzie walczył z nerwicą, a trzymanie za rękę wcale nie pomaga. To co ty robisz jest i śmieszne i straszne. Chodzisz tylko ulicami na których są przychodnie, to jakiś koszmar. Zacznij od chodzenia innymi ulicami, nawet jeśli co krok będziesz umierać. Ale nie umrzesz, w końcu twoja głowa to przyswoi. Przestań latać codziennie do lekarza, dziwię się, że w przychodni jeszcze nie wisi twoje zdjęcie z zakazem wstępu. W mojej pewnie by powiesili. Jak wieczorem zaczniesz coś tworzyć, poddaj się temu, poczekaj co będzie. Nie zaglądaj sobie do klatki piersiowej. Przekonasz się, że nie umrzesz, tak jak dotąd nie umarłaś. Czemu nie dociera do ciebie, że serce to super organ, przystosowany doskonale do zmian rytmu? Jak człowiek biegnie i się zmęczy, to serce mu wali, tak czy nie? Tylko, że człowiek bez nerwicy uznaje to za naturalne i czeka, aż się uspokoi, a nerwicowiec tworzy sobie, że ma zawał. Jak nie zaczniesz działać, dostaniesz ode mnie ochrzan i przestanę z tobą rozmawiać, bo szkoda mi czasu na niereformowalnych. Jutro masz napisać, co zrobiłaś dzisiaj na rzecz walki z nerwicą.

Odnośnik do komentarza

Ludziska kochane sie napisalam i nie wyslalo mi postu normalnie szok.Gosiu jestem z Ciebie dumna,nie zawdzieczasz nic mi to Twoja tylko zasluga :) masz buziak duzy w czolko odemnie,jestes dzielna i dasz rade wygrac z nerwica jezeli dalej bedziesz tak postepowac.Klaudio napisz nam cos wiecej o sobie,wesprzemy Cie i podtrzymamy na duchu.Futerko zostawilam sobie Ciebie na koniec,caly proces nerwicy opisala Tobie Beata wiec tu nie mam nic do dodania sluchaj sie jej a napewno Tobie pomoze.Ja czytalam wszystkie Twoje stare posty,powiedz mi dziewczyno czemu sobie to robisz?Nie pisze tego w zlej wierze bo wszyscy chcemy pomoc Tobie ale problem w tym ze nie chcesz Ty sama sobie sprawic ulgi.Naprawde nie szkoda Ci zycia,kobieto mam Toba wstrzasnac,uwierz ja spalam z cisnieniomierzem,zaloga pogotowia mowila mi dzien dobry,mam zrobione badania wszystkie jestem zdrowa uwierzylam mojej lekarce nic juz nie szukam nie jezdze nie badam sie wygrywam z nerwica,chociaz czasem jest pod gore daje mi popalic ale olewam to calkiem,mam ja i ucze sie z nia zyc.Piszesz ze dzieci nie cierpia,mijasz sie z prawda.One wiecej wiedza i widza niz sie Tobie wydaje.Moja droga spojrz prawdzie w oczy,wiesz gdzie skonczysz napisze otwarcie w szpitalu psychiatrycznym chcesz tego opanuj sie masz dzieci wiosna idzie,zyj pelna piersia dla nich do cholery nie zyjesz dla siebie zapamietaj to zyjesz dla dzieci to na Tobie spoczywa odpowiedzialnosc za ich wychowanie chca normalnej mamy a nie z depresja bo tu juz trudno mowic o nerwicy.Nie pogniewaj sie na mnie ale taka prawda chcemy Ci pomoc ale daj sobie udzielic tej pomocy.Serdecznie Cie pozdrawiam bierz sie za siebie ale juz :) kochane kobietki wszystkiego dobrego z okazji dnia kobiet :)Gosiu dla Ciebe dodatkowo brawo za spacerki buziaki

Odnośnik do komentarza
Gość Klaudia23

Beatko to wygląda tak .. Miałam robione badania na echo , holtera,ekg . No i tam wyszło własnie ze mam problemy z ta zastawka , ale po jakimś czasie doszły mi kolejne objawy takie jakie napisałam wcześniej . Byłam z tym u lekarzy którzy odsyłali mnie z kwitkiem i mówiłi ze to przez pracę i że kilka dni wolnego i będzie ok . Ale tak nie było . Niepokoją mnie te inne objawy bo to nie ustępuje a powiedziałabym ze nawet bardzo zdarza sie czesto . Inaczej bym nie pisała

Odnośnik do komentarza

Cześć. Kurde od wczoraj się czuję naprawdę dobrze ale doszedł nowy objaw, którego nie miałem. Klucie w lewym płucu pod sercem, jakby ktoś igłe wbijał, takie same uczucie jak w głowie. Jest do dziwne bo to pulsuje i co kilka sekund się pojawia chwilowo. Dziś tak miałem kiedy przemęczylem się na WF, ale to była kolka. A teraz? Mogę powiedzieć, że w samym sercu mam te dziwne uczucie. Mam nadzieję, że przejdzie :)

Odnośnik do komentarza

Klaudio, chciałabym ci pomóc, ale nie wiem jak. Masz chorobę serca czy stwierdzoną nerwicę? My nie jesteśmy lekarzami, nie stawiamy diagnoz. Rózne choroby dają objawy podobne do nerwicowych i dopóki lekarz po wykluczeniu innych możliwości nie powie, że masz nerwicę, forum dla osób z nerwicą jest dla ciebie opcją na *chyba*. Sama napisałaś w swoim pierwszym poście, że twoja przygoda z chyba tą chorobą...itd. Jeżeli nie jesteś pewna co ci dolega, powinnaś drążyć temat tak długo, aż lekarz postawi diagnozę. Jeżeli lekarz lekceważy twoje objawy, zmień go, to jedyne co mogę ci doradzić. Nie napisałaś konkretnie, że masz nerwicę, a my na forum ci tego nie powiemy, bo od tego jest lekarz. My wszyscy tutaj mamy za sobą badania, mamy dobre wyniki i ostateczną diagnozę. No, z wyjątkiem Gosi, ale ona jest w trakcie badań i diagnozę z pewnością dostanie. Wiemy co nam dolega, a ty wiesz tylko *chyba*. Opcje są dwie, albo wiesz, że masz nerwicę tylko nie przyjmujesz tego do wiadomości, albo cię nie zdiagnozowano. Obie te opcje nie są dobre. Aniu, mi też kiedyś wywaliło co napisałam. Od tamtej pory, zanim wyślę post, najpierw go kopiuję. W razie wywalenia tekst mi nie zginie, po prostu wkleję go drugi raz.

Odnośnik do komentarza

Gosiu drzenie miej wiesz gdzie:) wazne ze psy sa szczesliwe.Ja wczoraj po raz pierwszy prawie od roku pojechalam autobusem SAMA i tramwajem :) Bylam w duzym sklepie przezylam wrocilam szczescie niepojete.No to sie pochwalilam a co mi tam:) Klaudia jezeli masz cos z serduszkiem i lekarz Cie lekcewazy,to zrob tak jak poradzila tobie Beata zmien lekarza.Masz objawy nerwicy ale musisz dokladnie zostac przebadana i jasno postawiona diagnoza dodatkowa czyli nerwica.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście. Zalogowalem sie tutaj by porozmawiać z wami i pozalic się osobom, które to samo mają. Duchowo wierzę, że mam nerwicę, umysłowo nie. Jak zaczne myśleć o jakiś innych chorobach to zapominam o nerwicy i ogólnie ciężko mi uwierzyć w to, że ta choroba daje tyle objawów. Bo to dla mnie takie nie oczywiste. Nie myślę zbytnio o chorobach a jednak mam te objawy. Przecież jak to choroba psychiki to jak to możliwe, że jak nie myślę o moich problemach mam te objawy? Jest to naprawdę uciążliwe do normalnego życia. Ciężko mi się uczyć w szkole, bo mam brak skoncentrowania. Jak uprawiam sport, zazwyczaj piłkę nożna, biegając, chodząc po boisku czuje jakbym miał przywiązane do nogi kilogramy ziemniaków. Gdzie nie pójdę jest mi słabo. Tak jak mowie od wczoraj jest naprawdę ok. Bóle głowy mam ale taki kilkusekundowy ucisk zazwyczaj po lewej lub prawej stronie głowy i przechodzi. Czasami są dni, kiedy wierzę w siebie, wszystko mi wychodzi ale czasami są dni dość bardzo pechowe...

Odnośnik do komentarza

Kamilu, nerwica nie jest chorobą psychiki, ona jest zaburzeniem lękowym. Wszystko co odczuwasz, te wszystkie bóle, kłucia w głowie, ciężkie nogi są objawem lęku, nawet jeśli wydaje ci się, że się nie boisz. To lęk podświadomy. A lęk, w przypadku ludzi zdrowych jest reakcją na zagrożenie. W takiej sytuacji organizm szykuje się do walki lub do ucieczki. Zachodzą w nim zupełnie normalne w momencie zagrożenia procesy: wzrasta poziom adrenaliny, napięcie mięśni, wyostrza się uwaga, mózg pracuje na przyspieszonych obrotach, organizm przygotowuje się do walki o życie poprzez samą walkę lub ucieczkę, to głowa decyduje co wybrać. Tak reaguje zdrowy organizm w sytuacji zagrożenia. U nas, ludzi z nerwicą wszystko przebiega tak samo, z jednym wyjątkiem - nie istnieje realne zagrożenie. Nie walczymy ani nie uciekamy. Tak zaczyna się nerwica. Organizm, który w rzeczywistości nie musi walczyć o życie kumuluje ten lęk. Układ nerwowy będący w ciągłym napięciu w zamian walki tworzy nam te wszystkie objawy. Ponieważ one są jak najbardziej rzeczywiste, czujemy ból, kłucie, pieczenie, zaburzenia rytmu serca, ataki paniki. Wpadamy w błędne koło lęku o życie. Zaczynamy wsłuchiwać się w swój organizm i sprawdzamy czy wszystko działa jak trzeba. Stajemy się niewolnikami lęku, ale tak naprawdę nie ma się czego bać. To nasza podświadomość tworzy ten lęk. Kamilu, czy rozumiesz czym jest podświadomość? to nie są myśli, które masz w głowie, to coś bardziej skomplikowanego. I to jest właśnie to, z czym musimy walczyć, nasza podświadomość, która wpadła w błędne koło lęku i doprowadziła nas do tego zaburzenia jakim jest nerwica. Walka z nerwicą toczy się w naszej głowie. Musimy walczyć, aby z powrotem nauczyć się reagować tak, jak kiedyś. Walczymy z lękiem, krok po kroku, ale uda się. Musisz zacząć swoją walkę, co ty na to?

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich Kiedyś pisałam na tym forum, teraz z ciekawości czasami zaglądam i ostatnio bardzo mi się podoba konkretne i konstruktywne podejście, jakie tu zagościło, szczególnie pozdrawiam Anię i Beatę - dobra i potrzebna robota :-) Nerwica lękowa to choroba myśli, to one wywołują w nas negatywne emocje, a później już idzie lawinowo, nasze ciało reaguje na to co mózg mu podpowiada, mózg snuje czarne wizje o zagrożeniu jakie nam zagraża, a ciało nie wie, że to wyobraźnia i zaczyna się szykować do ucieczki, uwalnia hormony i szereg reakcji w celu walki i ucieczki, a my przelęknieni siedzimy w koncie, ciało szaleje, panika narasta... Zmiana myślenia, realne spojrzenie, racjonalne reakcje klucz do poradzenia sobie z lekiem, a zarazem ciężka i konsekwentna praca nad sobą, czasami dwa kroki do przodu, jeden do tyłu, a czasami odwrotnie, to nie są łatwe sytuacje i porażki bolą, bo przecież walczymy o siebie, o nasze życie i jestestwo. Poczucie bezpieczeństwo to jedno z podstawowych potrzeb człowieka i jak ono jest zachwiane to ciężko myśleć o innych kwestiach, dlatego trzeba walczyć, czasami zagryźć zęby, wylać trochę łez, upuścić emocji, mamy do tego prawo, do gorszych dni, momentów bo chodzi o nas i nasze życie. Psychoterapia i praca nad sobą to klucz do uwolnienia się od francy. Futerko witam Cię, niestety jesteś przykładem na to, że nerwica może bardzo źle wpłynąć na zdrowie somatyczne, rozregulować pracę serca, najprawdopodobniej z powodu wyrzutu w silnym lęku, adrenaliny zaburzającej pracę serca, przy długotrwałym takim stanie można zdrowe serce doprowadzić do takiej nad-reakcji na stres, ale pomimo, że czujesz się jak się czujesz i masz trudne objawy somatyczne, można sobie spróbować pomóc, oczywiście od strony głowy, a nie d.... Dobrze, że ktoś Cię próbuje stawiać na nogi... ale ileż już takich osób było.... i co z Ty z tym zrobiłaś? odpowiedź zostawiam Tobie. Pozdrawiam Was wszystkich i wytrwałości życzę.

Odnośnik do komentarza

Dzięki Jasma za twój wpis. To jest właśnie to - trzeba walczyć o siebie. Brać przykład z innych, którym się udaje, a nie zamykać się w swoim nieszczęściu i czekać aż jakieś badania, zabiegi albo cudowna pigułka zrobią to za nas. Niestety nie zrobią. A Futerko, jeśli nie zacznie działać straci nasze zainteresowanie i niech sobie poszuka wątku typu - jestem szczęśliwa z moją nerwicą, uwielbiam te wszystkie badania i przychodnie- To jest wątek dla tych, którzy z nerwicą walczą.

Odnośnik do komentarza

Dzien dobry.Jasma dziekuje za slowa uznania,ale nic wielkiego nie robie :) Staram sie wlac odrobine wiary w osoby ktore zmagaja sie z nerwica.Czasami trzeba potrzasnac,a czasem poglaskac po glowie troche jak w szkole.Ja mam male doswiadczenie z nerwica mam ja od roku niecalego,ale moja wiara i chec zycia jak dawniej pomagaja mi pokonac ja z dobrym jak narazie skutkiem malo tego wiem ze dam sobie rade.Zycie polega na tym aby sie nim cieszyc a nie umartwiac i nawet jak ma sie nerwice to zadne usprawiedliwienie.Trzeba walczyc z calych sil,nikt za nas tego nie zrobi.Zagladaj do nas czesciej bo tez dajesz dobra energie,milo sie czyta takie posty :) pozdrawiam Cie serdecznie:).Gosia pisz jak samopoczucie,ale wiem ze dobrze sie tam nie poddawaj:)

Odnośnik do komentarza

Witam, Ja swoja przygodę zacząłem z tym czymś chyba około 2006 roku. Na początku budził mnie ból w klatce itp., co tutaj opisujecie. Musiałem wyjść jak najszybciej z domu i chodzić bez sensu po 2-3 godziny. Czasami już świtało jak wracałem do domu zmęczony, ale z lekką poprawą. Jak przestało, to działać, to zacząłem jeździć na wycieczki na SOR i inne pomoce doraźne. Tam zawsze, że jest oki i to nerwobóle. Kiedyś w Certusie lekarka myślałem, że sobie robi jaja, bo jak ja jej mówię, że serce mi wali, to ona się śmieje i mi mówi, że ona, to słyszy i że bardzo dobrze, że wali, bo wiadomo, że bije. Po podaniu kroplówki i iluś tam zastrzyków stwierdziła, że mogę się na nią obrazić, ale mam iść do psychiatry, bo to jest nerwica wegetatywna i że 80% ludzi jak się o tym dowiaduje, to im przechodzi, bo wiedzą, że to nie serducho. Posłuchałem kobiety i poszedłem do psychiatry, który stwierdził, że wszystko jest oki i mogę iść do psychologa. Poszedłem i przerobiłem 10 spotkań. Na końcu psycholog stwierdził, że po śmierci wszystkich członków mojej rodziny nigdy nie miałem czasu na oswojenie się z tymi myślami, a teraz jak organizm wyczuł, że w moim życiu jest jakiś wewnętrzny spokój, to zaatakował z potrójną siłą i tego są efekty. Co jakiś czas oczywiście ataki się pojawiały, ale jakoś bardziej, lub słabiej potrafiłem sobie z nimi radzić. Spokój trwał chyba dość długo, a może za długo i jakieś 2 lata temu znowu się zaczęło. Znowu wycieczki po SOR-ach, gdzie chyba znają mnie już na pamięć ( o dziwo nigdy nie kręcą nosem na mój widok ), a ja mógłbym napisać przewodnik po Poznańskich Oddziałach Ratunkowych. Teraz chce mi się śmiać, ale podczas ataku wygląda, to inaczej. Po ostatniej nocnej wizycie w zaprzyjaźnionym szpitalu :) i przebadaniu wszystkiego, co możliwe, a przypuszczam, że żaden z prezydentów nie miał takiej ilości badań stwierdziłem, że prześwietlę sobie odcinek piersiowy kręgosłupa, bo lekkie skrzywienie i garbienie na pewno mam, oraz sprawdzę żołądek. Oczywiście wszystkie wyniki nie są w książkowe, a encyklopedyczne. Jak coś jest między 5 - 10, to ja mam 7,5 i zastanawiam się tylko po raz 1000 skoro wszystko jest w idealnym porządku, to dlaczego boli? Od 2008 leczę się na nadciśnienie, które odziedziczyłem po śp. mamie, ale na najniższych dawkach jest książkowe. Cholesterol był kiedyś 350, ale przypuszczam, że to po pracy w 94-94 r. w McDonald*s :) Gdzieś te BigMac-ki musiały się porozchodzić :) Wiem, że schizuję i łeb mam głupi, ale niby lepiej sprawdzać 50 razy i jest wszystko dobrze, niż raz olać i się np. już nie zdziwić. Najgorsze, że przez, to całe gó... cierpi moja żona i córeczka (6 lat), bo tata po takich akcjach nocnych dochodzi przez następne 2 dni i nie ma siły na nic. Post trochę bez składu, ale piszę z pracy, a gdzieś się musiałem wygadać. Macie jakieś propozycje dla 42 letniego hipochondryka, bo jakoś jestem tym wszystkim już mega zmęczonym. Aha na koniec dodam, że ze spaniem też mam problemy, bo albo budzę się, co godzinę, albo obudzę się po godzinie snu powiedzmy ok. 1 i nie śpię do 4. Potem zasnę o i o 5:25 budzik. Lekarz stwierdził, że widocznie tyle snu mi wystarcza. Stresu jako tako nie mam, bo praca w biurze nawet spoko, a kredytów na szczęście nie musiałem nigdy brać, więc zawsze mówię, że jeden problem mniej. Jakieś rady? Miłego popołudnia Wam wszystkim życzę i oczywiście mega dużo zdrowia. Uff wygadałem się :)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich a zwłaszcza Futerko, martwiłam się dlaczego tak długo się nie odzywasz, widzę, że walczysz dalej, ja mam nerwicę od 21 lat i nikt mi nie powie, że można ją wyleczyć w 100%, można ją tylko uśpić do czasu aż znowu będziemy słabsi i narażeni na jej atak, Futerko pisz, pisz i jeszcze raz pisz na forum, to jest temat JAK WALCZYĆ Z NERWICĄ !! posta Beaty nie będę komentować bo szkoda słów

Odnośnik do komentarza

Oliwka, masz nerwicę 21 lat i twój wpis udowadnia, że będziesz miała ją nadal. Jak mówiłam, niektórzy kochają swoją nerwicę, jest im do czegoś potrzebna i starannie ją pielęgnują. Powodzenia, nie musisz komentować moich wpisów. Futerko, bierz siędo roboty. Szkoda ciebie i twoich dzieci. Walka z nerwicą jest trudna, ponieważ toczy się w naszej głowie, walczymy z naszym lękiem. Ale ona jest do wygrania, nie słuchaj tych, którzy się poddali *bo z nerwicą nie da się wygrać*. To nie jest prawda, tylko od nas zależy czy będziemy bać się nadal. Nie twierdzę, że pstrykniemy palcami i voila! nie ma nerwicy. Każdego dnia trzeba robić to od nowa, tak długo, aż podświadomość zajarzy, że nie ma czego się bać. Twoje dzieci zasługują na zdrową i szczęśliwą mamę. Ciciol - witaj, Masz poczucie humoru, a to dobra podstawa do walki z nerwicą. Ludzie z poczuciem humoru nie traktują siebie śmiertelnie poważnie, łatwiej im przemówić sobie samemu do rozsądku. Twoja nerwica opiera się na tym samym podłożu co moja, przynajmniej tak mnie zdiagnozowano na dwóch terapiach. Po śmierci całej rodziny, kilka lat później dostałam nerwicy. Musimy walczyć o siebie, dla siebie, dla tej rodziny, którą mamy teraz, dla naszych dzieci. Najlepszym początkiem jest zrozumienie jak działa nerwica, dlaczego mamy ataki paniki lub nieustanne przeróżne dolegliwości. Potem należy to zaakceptować, przyjąć do wiadomości, że to jest nerwica, która nas nie zabije. Następnie zaczynamy z nią walczyć. Nasza podświadmość nieustannie trzyma organizm w napięciu, przygotowany do walki lub do ucieczki. Ale nie walczymy, ani nie uciekamy, a skumulowane napięcie oraz adrenalina muszą w końcu znaleźć ujście. Z tego biorą się ataki paniki i bóle albo zaburzenia rytmu serca. Naszym zadaniem jest udowodnić podświadomości, że ten lęk jest niepotrzebny, bo nie ma zagrożenia. W twoim przypadku pomagały ci spacery, bo wysiłek fizyczny pomaga rozładować napięcie, obniża poziom adrenaliny, podnosi poziom endorfin. To niezły sposób, ale to za mało. Najgorsze, co można zrobić, to wpaść w błędne koło latania po sorach, poradniach i lekarzach, naiwnie wierząc, że inni pomogą nam w tej walce.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich.Ciciol no faktycznie humor masz przedni,no co ja moge tobie poradzic wlasciwie to nic bo Ty wszystko wiesz,o nerwicy o tym jakie formy przyjmuje,jak meczy atakami,powoduje bledne kolo w Twoim przypadku sa to wizyty na sor,potrzeba ciaglego badania upewniania sie ze jestes zdrowy ale doszukiwanie sie mimo wszystko chorob.Wiec uwierz zes zdrowy :) masz tylko nerwice,przestan sie badac,szkoda czasu i dodatkowego stresu.Oliwko witam duzy staz nerwicy,nie zgadzasz sie z tym co pisze Beata no trudno ma ona jednak racje,ale masz prawo miec swoje zdanie.Piszesz zeby Futerko pisala owszem niech pisze kiedy i jak chce tylko jak sama slusznie zauwazylas jest to forum *jak walczyc z nerwica* problem w tym ze Futerko nie chce walczyc z nerwica a tu juz zadne forum nie pomoze niestety jezeli sama nie bedzie chciala zmienic cokolwiek zeby z tym walczyc.Naprawde majac takie doswiadczenie pochwalasz to co robi kolezanka ze swoim zyciem?No ale kazdy jest kowalem wlasnego losu,jezeli myslala ze kazda/y z nas bedzie jej przytakiwac no to bledne myslenie,mozemy wspomoc dobrym slowem owszem,ale pomoc to tylko ona moze sama sobie. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Pewnie wiele z Was zastanawia się nad tym co napisała Oliwka, że z nerwicy lękowej nie da się wyleczyć. Napiszę jak ja to widzę, na podstawie różnych przesłanek. Nerwica lękowa to nie do końca choroba to raczej zaburzenie psychiczne, czyli stan niewłaściwego funkcjonowania psychicznego i zachowania, zwykle z utrudnieniem życia społecznego, przyczyny są różne, czasami z traum przeżytych w dzieciństwie, sposobu wychowania, czasami w wyniku strat, różnych przeżyć i kryzysów, konfliktów wewnętrznych itp. niezależnie od podłoża, często rozwija się dość długo, powoli dokładając brakujące ogniwa, aby objawić się w pełnej krasie, gdy czara goryczy się przeleje, gdy klękniemy z powodu bieżących problemów - to tak jakby układać przez wiele lat skomplikowane puzzle: karmić lęki, podkopywać własną wartość, układać się pod innych, chować problemy pod dywan. Ale jak już franca się ukarze w pełnej krasie, to dopiero zauważamy, że coś jest nie tak, że nam źle, że dupa jest i tyle i zaczynamy szukać pomocy, a jak się łatwo domyślić ciężko nawet pod wpływam psychoterapii i dużego własnego zaangażowania, to na co pracowaliśmy tyle czasu, odkręcić/odmienić w krótkim czasie. Zmiana myślenia i patrzenia na świat i siebie w tym świecie musi być na zawsze, tyko to gwarantuje, że jak coś ponownie pójdzie nie tak, to będziemy mieli narzędzia, żeby sobie z tą sytuacją poradzić, nie dopuścić do irracjonalnego lęku i do powtórki z rozrywki. Owszem doświadczenie z nerwicą lękową, powoduje pewne wyczulenie na rożne sytuacje, takie wyostrzenie zmysłów i rozglądanie się nerwowo czy aby hydra łba nie wychyla i może nawet nadwrażliwe reakcje na stres czy niepowodzenia, ale cóż, to cześć naszego życie, ciężko wymazać ją z pamięci, to trochę tak jak z nieszczęśliwą miłością, dużo nas przykrości i bólu kosztowała, trochę nauczyła o samych sobie i świecie, choć to przeszłość, to często w głowie i sercu siedzi, a jak wpłynie na nasze życie i przyszłe związki - od nas zależy. BO NIE WAŻNE CO NAS SPOTYKA, WAŻNE CO MY Z TYM ZROBIMY. Należy pogodzić się z tym, że dawnych nas nie ma i nie szukać duchów przeszłości, bo przecież to jacy byliśmy, doprowadziło nas do stanu w jakim jesteśmy, może ciężko się do tego przyznać, ale warto, aby pożegnać przeszłość, a powitać przyszłość. Nerwica może też, choć ciężko w to uwierzyć, wnieść wartość dodaną, wprowadzając zmianę podczas terapii, w celu poradzenia sobie z tym co czujemy, wprowadzamy zmianę w całe nasze życie, inaczej postrzegany inaczej czujemy, zmieniamy priorytety, hierarchię wartości, jesteśmy tu i teraz, doceniamy drobiazgi i cieszmy się z głupot. Wiem, łatwo pisać, trudniej uwierzyć, a jeszcze trudniej zrobić... ale może warto spróbować. Tak to widzę, pozdrawiam. A pisać może każdy, bo forum z założenia jest dla każdego i jeśli Futerko to pomaga choć trochę, to niech pisze, a jeszcze fajniej by było gdyby coś konstruktywnego zaczęła robić :-))

Odnośnik do komentarza

Witam WAS -JASMA ja bym raczej na razie nazwał to chorobą pomimo że medycznie jest nazywane zaburzeniem -dla mnie jeżeli stan trwa czas przewlekły i nie pozytywny dla organizmu jest chorobą co w długim czasie może powodować inne choroby lub skutki negatywne dla organizmu -(co za dużo to nie zdrowo) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jasma, ładnie powiedziane. Rozumiem, że zgadzasz się z tym, że pracując nad swoją psychiką możemy pozbyć się nerwicy. Masz rację, że pewnie już zawsze będziemy czujni i uwrażliwieni na sytuacje stresowe. Ale jeśli nawet tak, to co z tego? Kiedy wypracujemy swoje sposoby radzenia sobie z objawami nerwicy, będziemy wiedzieli co robić w takiej podbramkowej sytuacji i łatwiej nam będzie powrócić do równowagi. Bardzo poetycznie porównujesz nerwicę. Ja ją porównam trochę bardziej przyziemnie, choć zupełnie nie z mojej bajki. Alkoholikiem jest się do końca życia, nawet jeśli nie pije się dziesiąt lat. Niepijący alkoholik zawsze jest czujny i nigdy nie pije. Moim zdaniem podobnie jest z nerwicą. Można z niej wyjść, ale trzeba czuwać. My z nerwicą mamy przewagę nad alkoholikami, ponieważ wyobrażam sobie, że gdy zacznie się pić, trzeba całą walkę rozpoczynać od początku. Natomiast w przypadku nerwicy, gdy już nauczymy się właściwych reakcji, w sytuacji nawrotu nerwicy potrafimy ponownie je zastosować i szybciej pozbyć się objawów. To tak sobie teoretyzujemy. Proponuję zmienić temat i zacząć dzielić się swoimi sposobami na zmianę sposobu myślenia w określonych sytuacjach oraz przełamywania swoich lęków. Zacznę dla zachęty. Pisałam już o tym dla Ani, ale powtórzę. Na początku mojej nerwicy bałam się wychodzić z domu, jak chyba większość z nas. Bałam się tłumu, że coś mi się stanie poza domem, że zemdleję i się ośmieszę, albo w ogóle umrę w supermarkecie, ogólnie tworzyłam sobie głupie czarne scenariusze. W sklepach wpadałam w panikę. Radę na ten problem przeczytałam na jakimś forum. Brzmiała ona mniej więcej tak: Idąc do sklepu, z góry nastawiasz się na to, że musisz tam iść. Znasz wiele powodów, dla których MUSISZ pójść do sklepu. Mając nerwicę, przymus traktujesz jak coś nieodwracalnego, co stanowi zagrożenie. Zacznij myśleć, że nic nie musisz. Nie musisz iść do wielkiego, strasznego sklepu. Wcale nie musisz, ale CHCESZ. Powtarzaj to sobie wiele razy, aż w to uwierzysz. Chcesz pójść do sklepu, zrobić zakupy jak normalny człowiek. Po prostu chcesz, ale nei musisz. Jeżeli źle się poczujesz - możesz wyjść. Zawsze możesz wyjść ze sklepu, nie musisz w nim być. Musieć a chcieć to bardzo duża różnica. Uwierzyłam tej poradzie i wprowadziłam ją w życie. Nie zadziała u mnie za pierwszym razem. W tamtym okresie miałam ataki paniki i niewielkie pojęcie o nerwicy. Ale wierzyłam w CHCĘ a nie muszę, powtarzałam to sobie stojąc z wózkiem w kolejce do kasy z atakiem paniki i silną potrzebą ucieczki ze sklepu. Chcę to kupić, po to tu przyszłam. Nie muszę, ale chcę, chcę, chcę. Jak głupia, jak jakąś mantrę powtarzałam to sobie wiele razy podczas zakupów. Aż przyszedł dzień, że już nie musiałam tego mówić. Widocznie moja podświadmość nauczyła się wreszcie tego na pamięć. Od tamtej pory supermarket przestał być problemem. Futerko, czekamy, albo niech będzie, że ja, ta forumowa zołza czekam. Co dzisiaj zrobiłaś na rzecz swojej osobistej walki z nerwicą? Znowu chodziłaś tylko tymi ulicami, na których są przychodnie? Każda zmiana jaką wprowadzisz, będzie początkiem. Nawet dzień bez wizyty u lekarza to już coś. No więc? Gosia, co u ciebie? Kamil?

Odnośnik do komentarza

Witajcie Wszyscy nie wiem co wam napisać,bo moje samopoczucie jest dzisiaj bardzo różne to chyba wina tej jutrzejszej wizyty u kardiologa?Poza tym mam ciągle takie niespokojne myśli z tyłu głowy,niby im się nie daję ale one uparcie wracają....czytam to wszystko co się tutaj dzieje i to jeszcze bardziej utwierdza mnie w tym żeby nie poddawać się i walczyć ze zdwojoną siłą Ania i Beatka ja jestem mega szczęśliwa że spotkałam Was właśnie tutaj i że mogę liczyć na wasze doświadczenie z tym ,potworem,, BUZIACZKI

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×