Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Jestem tu nowa. Opiszę sytuację u siebie, otóż, gdy się zdenerwuję strasznie boli mnie żołądek i cała się trzęsę. Ostatnimi czasy przeszłam dużo stresu. Ale też bałam się, że jestem w ciąży zrobiłam 4 testy- negatywne, badanie u gina-nic nie widzi, beta ujemna(wiec co ja mam się martwić). W czwartek całą noc nie spałam, dzień wcześniej silny stres, rano wymiotowałam, zemdlałam i trafiłam do szpitala. Wyniki ok. Czuje jakieś kłucie, pieczenie w klatce piersiowej oraz innych częściach ciała. Trzęsę się i nie mogę jakoś myśli złych unormować, wszystko mnie po prostu denerwuje. Od kilku dni nie mam apetytu co zjem, to jestem pełna. Mam uderzenia gorąca i zaraz zimna, boli czasem głowa, mam zawroty, nudności. Powiedzcie mi czy to jest już nerwica?

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich:) Ponad dwa tysiące stron temu byłem bardzo aktywny na tym forum jako Gregory.Nie pamiętam jednak hasła by się zalogować.A teraz do brzegu :))) Każdego jednego dnia umierałem Po kilka razy.na dobę przyjeżdżało do mnie pogotowie. To był najbardziej mroczny okres w moim życiu. Straciłem prawie całą dekadę 30-40. Nikt i nic mi nie zwróci życia w koszmarze. Postanowiłem tu wrócić .Po to,Żeby Wam powiedzieć,ze POKONAŁEM NERWICĘ !!!! A skoro ja to zrobiłem to Wy tez możecie!!! Nerwica jest chorobą duszy. I ...jest tylko nerwicą !!! Niczym więcej !!! Wszystko co się dzieje, zaczyna się w naszej głowie.Drobny impuls toczy całą lawinę zdarzeń, prowadząca do paniki i potężnego wszechogarniającego lęku przed śmiercią.Można nad tym zapanować.Kwestia tego czy chcemy zawalczyć o siebie czy nie.To łatwe i trudne zarazem. Trudne bo organizm przyzwyczaja nas do reakcji nie mającej racji bytu. łatwe, bo wystarczy sobie tylko zdać z tego sprawę.Kiedyś nie potrafiłem bez utraty przytomności wyjść 10 cm za próg drzwi wyjściowych.Nikt tego nie rozumiał.W pewnym momencie zabrakło wsparcia ze strony najbliższych.Byłem sam w tym okropnym świecie, w którym część Was, ludzi z tego forum nadal tkwi.NIE MUSI TAK BYĆ!!! Czytałem opowieści ludzi z tego forum, którzy pisali,ze walczą z tym ciulstwem 20 i więcej lat. przerażało mnie to,jednak nadal czytałem bo świadomość,ze nie jestem w tym sam dodawała otuchy. Wszystkie nerwusy stały się moją rodziną.Tylko Was interesowało to co się ze mną dzieje chociaż z Wami było nie lepiej. Powinienem tu zajrzeć dużo dużo wcześniej.Od razu jak odzyskałem wolność!!! Tak jak napisałem, wyjście 10 cm za drzwi to była trauma. Dziś jeżdżę samochodem, metrem we Frankfurcie gdy tam jestem.Sam!!! Cieszę się otwartą przestrzenią, możliwością funkcjonowania jak zdrowi ludzie.Założyłem zespół muzyczny, z którym jeżdżę po całej Polsce koncertować.I bardzo pragnę by takie wolne od nerwicy życie stało się również Waszym udziałem. Odrobinę pracy z Waszej strony i zapomnicie o tym koszmarze. Jeśli macie jakiekolwiek pytania chętnie odpowiem na gg. Jestem Wam to winien bo byliście w ciężkich chwilach wsparciem w niedoli.najważniejsze dla Was jest info,ze nerwica jest do pokonania!!! I to łatwiej niż sądzicie!!! Pozdrawiam Was serdecznie. Głowy do góry :)))))))Mój nr gg 11650438 Grzesiek

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Jestem tu nowa, ale czytam to forum już od dawna. Mam 42 lata i wydawałoby się, że mam poukładane życie, ale to nie prawda. Ja mam poukładane życie nie zgodnie z moimi potrzebami, ale z potrzebami rodziny i już nie mogę tego znieść. Zapisałam się na psychoterapię, ale z NFZ i te spotkania nie są zbyt częste, a poza tym mam jakieś poczucie winy, że chodząc na terapię zdradzam swoją rodzinę, bo im ze mną jest dobrze, tylko mi jakoś nie bardzo i chcę i potrzebuję zmiany. PATRISZKA moja koleżanka czuła się tak jak Ty opisujesz i po różnych badaniach okazało się, że ma TĘŻYCZKĘ i za mało wit D3, bardzo za mało i za mało magnezu i wapnia i wielu innych mikroelementów, a objawy były takie jak przy nerwicy, więc może warto zrobić sobie badania wykluczające inne schorzenia niż nerwica. Życzę powodzenia i dobrego zdrowia. Iwona. Do mnie mail to iwona07356@gmail.com, jeżeli ktoś chce napisać, to obiecuję, że odpiszę i może pomożemy sobie wzajemnie.

Odnośnik do komentarza

Witajcie, założyłam nowy post tylko i wyłącznie z tego względu, że nie opanowałam umiejętności odpowiadania na poprzednie posty, a że pojawił się już post o nerwicy lękowej już prędzej, to postanowiłam go wznowić przedstawiając wam moją historię, mój plan działania, a może osoby z podobnym problemem odnajdą dla siebie drogę, aby walczyć z tą paskudną chorobą i aby potrafiły odnaleźć ten pozytywny pierwiastek, którego tak bardzo *nam* w tej walce brakuje. Jeśli ten wstęp was choć troszkę zainteresował, gwarantuję, że dalsza część będzie ciekawsza, przynajmniej się postaram. Parę słów o mnie: studiuję psychologię, jestem na drugim roku, z nerwicą lękową walczę od marca tego roku (chociaż nie miałam jej jeszcze stwierdzonej, moje wszystkie objawy na to wskazują). Wszystko się zaczęło kiedy zostawił mnie chłopak, który był dla mnie kartą, na którą postawiłam wszystko, 3 letni związek, plany na przyszłość, komfort studiowania, dałam z siebie 120% i spotkało mnie odrzucenie. Wracałam ze studiów późnym wieczorem i nagle pierwszy atak paniki, zawroty głowy, uczucie *ciężkiej głowy*, zimne poty, wrażenie, że *zaraz zemdleje*, *tracę świadomość*, *zaraz zwariuje* - myśli standardowe, a dla mnie znak - coś się dzieje, coś czego nigdy prędzej nie było - co potęgowało oczywiście kołatanie serca i poprzednie objawy, bo w tym przypadku lęk potęguje lęk, świadomość o wlasnym stanie lękowym go nasila. Jakoś udało mi się wytrzymać 100 km (sama nie wiem jakim cudem, gdyż stan mojej silnej paniki osiągnął wg mnie apogeum - ręce wykręcone, trudności z oddychaniem - dla tych, którzy znają z autopsji - normalka) :) Mama szybko zawiozła mnie do szpitala, co się okazało - atak paniki. Leki na uspokojenie, magnez, rozmowa z lekarzem - powrót do domu - sen. Miałam nadzieje, że nastepnego dnia wszystko wróci do normy, że to jednorazowe - jednak nie. Następny tydzień był tylko powtórką z rozrywki, sięgnęłam po leki - hydroxyzinum, a że jest to lek, który wzmaga senność - łóżko, tydzień wycięty z życiorysu. Następnie udałam się do psychiatry, który stwierdził, że ta choroba nie ma podłoża somatycznego, że to wszystko siedzi tylko i wyłącznie w mojej głowie - co do dnia dzisiejszego tak cięzko jest mi pojąć i zrozumieć. Zawsze byłam osobą bardzo silną psychicznie, miałam trudne dzieciństwo i bardzo dużo stresu, w rodzinie alkoholik, co za tym idzie - bieda. Brak wsparcia od rodziców, gdyż przez własne problemy nie mieli czasu na zajmowanie się dzieckiem. I proszę, przełożenie na dzień dzisiejszy, mam 20 lat (dokładnie za 8 dni) i nie potrafię pozbierać swojego życia do kupy. Nawroty uczucia *omdlenia* i strachu przed powrotem lęku pojawiają się czasami rzadziej, czasami częściej, ale cholera, nie chcę ich mieć, chcę wrócić do stanu sprzed marca, byłam najbardziej optymistyczną, z promieniującym uśmiechem i pełną energii, i pozytywnego nastawienia osobą. Znajomi mówili *kurcze ona po prostu ładuje baterie i dalej korzysta z życia pełną parą, zero ograniczeń*.. I nagle trach, ograniczenie samo się pojawiło- lęk. Nawet swego czasu bałam się wychodzić z domu, a wiadomo, że agorafobia jest jedną z następstw nerwicy lękowej. Czasami są dni kiedy nie mam sił już walczyć, kiedy mam myśli, że nie daje rady, uczucie beznadziejności, bierności wobec obecnego stanu, jedynie położenie się do łózka i zamknięcie oczu pozwala to zwalczyć - ale mowię sobie, nie chcę spędzić całego życia w łózku, mam dopiero 20 lat i całe życie przed sobą, tyle możliwości, wspaniałych chwil. Ostatni tydzień był dla mnie wspaniały, zero negatywnych myśli, zero stresu, zero lęku, nagle dziś trach, stres związany ze studiami i cała moja długa praca nad powrotem do *normalnosci w tej nienormalnosci* odchodzi w zapomnienie.. Były dni, gdy już sobie myślałam, że wszystko będzie dobrze, że dam sobie rade, że umiem z tym walczyć, i że się nie dam.. Ale po paru dniach uniesienia znowu szara rzeczywistość. Dzisiaj moja decyzja jest prosta - udaję się do psychiatry, wyśpiewam jak na spowiedzi wszystko co leży mi na duszy, a z wiedzą którą posiadam - WSZYSTKO TO JEST W TWOJEJ GŁOWIE - nadzieja, że w końcu zacznę żyć normalnie. Mam bardzo wiele do powiedzenia na ten temat, również wiele rad, jak radziłam sobie sama to pokonać do momentu słabości, jeśli jesteś zainteresowany/zainteresowana - odezwij się, podam adres e-mail, na którym możemy dzielić się swoimi refleksjami, przeżyciami, pomysłami na lepsze jutro! Na tą chwilę jedyna rada - znajdź pasję, przebywaj wśród najbliższych, znajdź czas na relaks, rób wszystko, żeby tylko o tym nie myśleć - sama sobie tak powtarzam, ale co za tym idzie, A JEŚLI NIE IDZIE? Jak to zatrzymać? - Stanąć rano przed lustrem i powtarzać sobie - to będzie fantastyczny dzień, jestem silną osobą, dam sobie radę, nie dam się - powtarzaj na głos - słowa wypowiedziane staja się dla nas bardziej wiarygodne. - Jeśli dopada Cię lęk w autobusie, tramwaju, sklepie etc. wizualizuj sobie np. koniec trasy, moment kiedy będziesz mógł wyjść z autobusu i zaczerpnąć świeżego powietrza, *kiedy to wszystko się już skończy* - Wybiegaj myślami naprzód - to pozwala nie skupiać się na *tu i teraz* co dla nas oznacza obserwowanie i skupianie się na szczegółach, poszukiwanie sytuacji, w której znowu zrobi sie nam źle, zakręci się w głowie. Próbuj pojmować rzeczywistość jako CAŁOŚĆ a nie części - będzie łatwiej nie dać się męczącym myślą. - Polecam codziennie tabletkę magnezu oraz inne witaminy, aby wzmocnić ogólną odporność organizmu. - Gorące kąpiele, relaksacyjna muzyka, herbatki ziołowe. - Częste PRZYTULANIE! :) - bliskość z ukochaną osobą działa *przeciwbólowo* -Przede wszystkim POZYTYWNE MYŚLI - wiara w to, że będzie dobrze potrafi zdziałać cuda, bo co mamy do stracenia? -Wieczórne spacery i aktywność fizyczna - dobra na sen, a poza tym jakies sposoby na rozładowanie energii - mi pomaga śpiewanie, albo bieganie, aby podczas napadu zredukować nadpobudliwość. Mogę tak prawić bez końca, ale wiem, że takich długich wątków nie chce się zazwyczaj czytać, a jeśli was cokolwiek zaintrygowało albo chcecie wiedzieć jak potoczą się moje losy, walka z nerwicą, będę regularnie umieszczać sprawozdania :) PAMIĘTAJMY, ŻE NIE MA SYTUACJI BEZ WYJŚCIA, WSZYSTKO JEST W NASZYCH RĘKACH I GŁOWACH, A LUDZKI UMYSŁ JEST W STANIE PRZENOSIĆ GÓRY I POKONYWAĆ WSZYSTKIE TRUDNOŚCI - WIARA, PRACA, SIŁA :)

Odnośnik do komentarza

Witam. Jestem zainteresowana. Możesz podać mi Twojego maila. Mam 16 lat, chodzę do pierwszej klasy liceum muzycznego i gram na flecie poprzecznym. Walczę z nerwicą (oczywiście w różnych postaciach) już od 11 lat z przerwami. Obecnie od dwóch lat choruję na nerwicę lękową i jestem już na skraju wytrzymałości. Moje życie to koszmar. Jestem bezradna. Nie wiem co mam robić. Dam dosyć życia, dlatego jestem bardzo ciekawa jak Ty na co dzień dajesz sobie radę z nerwicą. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witaj BEZRADNA. Jestem Iwona i też mam nerwicę lękową. Na wstępie powiem Ci, że musisz zmienić podejście do samej siebie i w pierwszej kolejności przestać nazywać się BEZRADNA. Nazywając siebie w taki sposób wprowadzasz w swoją podświadomość przekonanie, że jesteś bezradna i Twoja podświadomość tak to przyjmuje, co niestety odbiera Ci szanse na wyzdrowienie. Znajdź sobie, dobrego psychiatrę, dobrego psychoterapeutę, zrób badania pod kontem mikroelementów, czy tej tężyczki i walcz, a nie jako BEZRADNA poddawaj się. Jesteś bardzo młoda i masz ogromne szanse na bycie radosna, szczęśliwą, pełną marzeń i planów wspaniałą dziewczyną i dobrą flecistką, tylko WALCZ! Życzę Ci powodzenia i wiary, że na pewno Ci się uda. Powodzenia :-)

Odnośnik do komentarza

Cześć MIRRA, sory że z taką zwłoką odpisuje, założyłem konto wiec ci odpisze o leku SULPIRYD. Moje objawy było rozmaite, bóle zawroty i rożne inne wkręty, najbardziej meczący był atak podczas którego serce przyspieszało mi do 200 uderzeń, zwężał mi się obraz i kręciło się w głowie, po prostu mega lęk który pojawiaj się w sytuacjach typu wchodzenie po schodach.... Na początku wybrałem się do lekarza rodzinnego, przedstawiłem sytuacje i poprosiłem o skierowania na szczegółowe badania, co ciekawe lekarz stwierdził ze to nerwice i przepisał mi miksturę nerwina.... Ale mimo tego zrobiłem badania z których właściwie nic nie wynikło, tyle ze dzięki nim troszeczkę się uspokoiłem gdyż okazało się ze jestem zdrowy. Poszedłem do psycholog, przepisała mi lek paxtin na początek, boże coś strasznego. po pierwszej tabletce przybiło mnie do łóżka na pol dnia, dosłownie czułem ze łóżko mnie wciąga! Wróciłem do psycho i tym razem przepisała mi sulpiryd, ponoć lek delikatny przepisywany nawet kobietom w ciąży. Dawkowanie- jedna tabletka rano po śniadaniu, druga po obiedzie, najlepiej około pol godziny po posiłku. Ciężko było mi się do niego przekonać, zacząłem brać jedna tabletkę rano w trakcie śniadania, potem zwiększyłem do dwóch -po śniadaniu i po obiedzie. Lek ten zaczyna działać z opóźnieniem nawet miesięcznym, i faktycznie po pewnym czasie zaczął na mnie działać w ten sposób za tak jak by zamykał we mnie lęk i kazał iść coś robić zupełnie nie świadomie. I tak sobie jadłem ten sulpiryd wedle potrzeby raz lub dwa razy dziennie około roku, potem zacząłem świadomie zmniejszać dawkę do jednej tabletki aż pewnego dnia odstawiłem całkowicie. Na razie odpukać nie potrzebuje prochów, choć miewam czasem zawroty i kucia w piersi to staram sobie odrzucać możliwe ataki.

Odnośnik do komentarza

Witajcie mam lekki problem może opisze sytuacje: ostatnie 3 miesiące mojego życia były dość mocno napięte żyłem cały czas w stresie ponieważ przeżyłem dwa zabiegi ablacji na serce przy zespole WPW, gdy już lekarze twierdza że jest duża poprawa niby jeszcze coś małego tam mogło zostać na ekg jest lekko widoczne *fala delta*, aczkolwiek objawów kołatań itp nie mam wiec elektofizjolog - kardiolog stwierdził ze nie potrzeba tego leczyć. No ale jakby tego było mało przeżywam coś w rodzaju nerwicy a może i nerwicy trudno mi powiedzieć. Mam takie objawy np. chodząc mam lęki że zemdleje/opadnę, lekkie zawroty głowy, i nogi z waty. Wcześniej jeszcze duszności i otępienie, na ta chwile sobie odpuściło. Byłem we wtorek u lekarza tego który wykonywał mi zabiegi i powiedział to co napisałem wyżej, stwierdził ze wg niego jest za duże nawarstwienie nerwicowe. martwią mnie te objawy i uczucia w brzuchu takiego lęku ze zemdleje że coś się stanie. Najlepiej się czuje w łóżku jak leżę wtedy generalnie nic się nie dzieje jak już zasnę spie jak kamień , rano wstanę i się zaczyna, bywają dni gdzie myślę oo to chyba ten dzień że wszystko wróci do normy i jest wszystko dobrze, niestety on mija i wszystko wraca. Jestem 5 tygodni po drugim zabiegu. serce jako tako nie wariuje chyba ze się za bardzo zdenerwuje lub nazwijmy to *przejmuje* tymi objawami. Co na ten temat sadzicie mam 23 lata wcześniej moje życie wyglądało zupełnie inaczej siłownia sport baseny imprezy w domu bywałem mało co, a teraz jak stary dziadek z pracy do domu z psem i siedzenie przed tv lub komputerem. Miałem porobione badania krwi na tarczyce cukier itp i wszystko jest ok. w Ekg tez jest miarowo bez jakiś szczególnych odchyłów

Odnośnik do komentarza

Witam Was. Jestem na tym forum nowa choc sledze go juz od dluzszego czasu. Z nerwica lekowa borykam sie od 6 miesiecy gdzie niestety jest coraz gorzej. Zaczelo sie od uczucia *gula* w gardle...gdzie poszlam do lekarza osluchal mnie itp itd i stwierdzil nerwice...Nastepnie doszedl objaw ciezkiej glowy oraz uczucie jakbym miala zemdlec...wyladowalam w szpitalu...lekarz rowniez stwierdzil nerwice. Dostalam skierowanie na badanie krwi i wszystko wyszlo dobrze..w sercu nie slychac zadnych szmerow , cisnienie idealne. Mieszkam w UK i pomimo , ze lekarze rozni kazdy po rutynowym badaniu stwierdzil nerwice. Rok temu urodzilam wspaniala coreczke i mam powody do radosci ,nerwy jak wiekszosc z nas z codziennego zycia....niestety objawy zaczely byc z tygodnia na tydzien coraz gorsze...ciezka,glowa, uczucie ze zemdleje, bol w klatce( co dziwne nie mam przyspieszonego rytmu serca) mysle ze zaraz umre...znacie te uczucie wiec wiecie jakie to potworne. Na domiar zlego nie mam wsparcia w najblizszej mi osobie ..moj partner. nie wiem jak sobie z tym radzic skoro lekarze widza tu nerwice i ich jedyna recepta* prosze mniej sie denerwowac, wypoczywac* . Sa dni ze praktycznie caly czas jest ok...ale wiekszosc niestety jest straszna. juz nie mam sily bo zostalam z tym sama ...dlatego tez zdecydowalam sie tu napisac. Pozdrawiam wszystkich cierpiacych

Odnośnik do komentarza

Witaj, ja tez pisałem wyżej o swoim problemie , widac mamy bardzo podobnie, w moim przypadku parwdopodobna nerwica wyszła jak sie dowiedziałęm że musze przejsc ablację bo mam WPW fakt przeżyłem nawet dwa razy i sie udało, ale mimo iz minęło juz 6 tygodni to nadal mam uczucia ze zemdleje upadne itp, nie mam jak na razie na to rady staram sie zajmować czym co lubie ja na przykład lubie majstrować przy autach motorach wiec tez to robie, pozwala mi to zapomnieć jak sie skupiam na robocie spróbuj odszukac w sobie zajecei które Cie odrywa i zapominasz o wszystkim w moim przypadku kiedys taki był tez sport teraz sie boje isc na siłownie spróbuj moze Tobie sie uda

Odnośnik do komentarza

Miło slyszec ,ze jak na czyms sie skupiasz to dajesz rade:) Ja pomimo tego, ze bardzo chce sie na czyms skupic to malo co mi to wychodzi. Najgorszy jest strach , ze cos mi sie stanie (zemdleje) jak mam ostry napad...a ostatnio zdarza sie codziennie a z corcia jestem sama w domu po 12-13 godzin. Probowalam cwiczen, muzyki , terapii relaksacyjnych i niestety raz gorzej raz lepiej ale jak juz wspomnialam ostatnio wcale nie bywa lepiej. Zrezygnowalam rowniez z pracy (pracowalam w weekendy) z papierosow , napojow energetycznych...łudzilam sie ,ze moze ma to jakis choc drobny wplyw. RAFK14 trzymam za ciebie kciuki zeby szybko udalo Ci sie z tego wyjsc ...a co wazne zeby sie chociaz nie poglebialo. Nasza psychika potrafi tak wplynac na cialo , ze mozemy odczuwac objawy najgorszych chorob:( pozdrawiam Cie serdecznie

Odnośnik do komentarza

Witam Czytając Wasze posty i Wasze historie pomyślałam, że jesteście bardzo młodzi. Czyli rzecz nie w wieku, ale bardziej chyba w przeżyciach, doświadczeniach i psychice, która to wszystko musi przyjąć, ogarnąć i z takim, a nie innym doznaniem funkcjonować. Nie wiem, ale wydaje mi się, że częściej ma tu wpływ jednak psychika. Bo są ludzie, którzy przechodzą ogromne traumy i nieszczęścia, a ich organizm nie reaguje na to wszystko nerwicą. Częściej chyba spotyka ona =dopada ludzi nadwrażliwych, delikatnych emocjonalnie lub odartych z odporności psychicznej na skutek różnych przeżyć. Trudnych przeżyć. Jestem już ładnie ;) po czterdziestce i mogę powiedzieć, że u mnie było podobnie jak u Was, w dzieciństwie nikt mnie nie nauczył radzić sobie ze stresem, z trudnymi sytuacjami. Więcej, w większości w trudnych chwilach byłam sama. Pewne reakcje na stres, penie niewłaściwe, utrwaliły się. Potem kiedy musiałam walczyć o zdrowie i tych ciężkich chwil było coraz więcej pojawiła się nerwica. Początek może dały wydarzenia gdy miałam 12-14 lat. Potem nerwica lękowa przyplątała się jak miałam 21 lat przed zabiegiem podobnym jak ktoś tu wspomniał ablację. Nie doszło do niego. Stchórzyłam. A nocą miałam napady paniki: umieram. Potem po kilkunastu latach pojawił się znowu ten sam problem, zabieg i czekanie na niego. Potem operacja. Napady pod hasłem: umieram. Trochę leki trochę praca nad sobą sprawiły, że te gorsze symptomy odpuściły. Teraz po kolejnych bojach o zdrowie i przed następnymi czuję, że tamto może powrócić. Pewnie dlatego, że nie poszłam na terapię /pipidówa/ i nie brałam leków, bo starałam się o dzidzię. Czuję że twardzielka z przed paru miesięcy po prostu sypie się. Boję się, że ulegnę panice. Nakręcam się z każdą godziną coraz mocniej. Mam zapisać się na badanie i zmierzyć z diagnozą i myśl o tym co będzie tak bardzo mnie osłabia. Nie umiem tego zatrzymać. Powinnam jutro zadzwonić, umówić się, zbadać... Ale te nerwy...

Odnośnik do komentarza

Bask00 ja tylko przypuszczam ze to nerwica, we wtorek ide do lekarza rodzinnego powiem mu o tym wszystkim, niech mi porobią badania jakie trzeba, w końcu po to jest ta technika aby ludzią pomagac. Mam nadzieje że nic tam nie wyjdzie złego w tych badaniach. Jesli to faktycznie nerwica spróbuje ja przezwyciężyć samemu a jak nie bede dawał rady ide do psychologa i nie bede sie zastanawiał bo czas w tym wypadku nie jest dobrą stroną medalu.

Odnośnik do komentarza

NINO zgadzam sie z Toba choc nie jestem lekazem...najwiekszy wplyw ma na to Nasza psychika. Kazdy z Nas ma nerwy wieksze jak i mniejsze ale to tylko od Nas zalezy jak sobie z nimi radzimy jak silni psychicznie jestesmy. Niestety niektorzy tak jak wiekszasc tutaj z Nas nie daje sobie rady ze stresem, strachem przed czyms i dopadaja nas rozne dolegliwosci... dusznosc, zimne poty, bole w klatce piersiowej, dretwienie konczyn, uczucie omdlenia...braku kontroli nad wlasnym cialem i wiele wiele innych:( A Tobie RAFK14 zycze aby to nie bylo nic zlego i rowniez nie nerwica...poniewaz to jest bardzo ciezka choroba ktora czasami bierze gore nad nami mimo staran. Trzymam kciuki:)

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie, no i jak to w Polsce oddałem mocz i krew , skierowanie do neurologa który stwierdził ze w badaniu wszystko jest poprawnie, dał skierowanie na USG tętnic szyjnych i RT głowy, w krwi nie sadze aby coś wyszło bo 2 tyg temu miałem pobierana, i było wszystko ok. dostałem Hydroxynyne 25 mg na uspokojenie i zalecenie aby udać się do psychoterapeuty, termin u psychoterapeuty to przyszły rok maj ;))) Cóż trzeba żyć dalej i wierzyć ze to faktycznie nerwica a nie coś poważnego ;) Pozdrawiam wszystkich lękliwych ;)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×