Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość LUKASZekNerWus

WItam, w tym temacie chciałbym przedstawić swoje objawy nerwicy oraz zapytać jak jest u Was.ze swojej strony moge powiedzieć , że na dzień dzisiejszy jest lepiej aczkolwiek miałem objawy takie jak: -Wysokie Ciśnienie Krwi -Ścisk głowy -Dodatkowe uderzenia serca -Bóle różnego pochodzenia(prawdopodobnie napięciowe) -Lęki/myśli egzystencjalne -Obsesyjne myśli o chorobach i troska z tym związana czyli maximum badań w których nic źle nie wyszło -Obsesyjne mierzenia cisnienia/pulsu -Latanie po szpitalach/wzywanie karetek(bezpodstawnie, chociaż objawy przypominały prawdziwe choroby) -wybuchowość/agresywność -Stany D/D(depersonalizacji-derealizacji-czyli odrealnienia spowodowanego lękiem, inaczej reakcji walcz badz uciekaj, czyli pojawia sie takie cos w stanie zagrozenia. W nerwicy on jest bezpodstawny ponieważ zazwyczaj nic nam nie grozi. Objawów miałem więcej, ba pod każdym możliwym mogę sie podpisać aczkolwiek chciałbym Was zapytać co was trapi i jak sobie z tym radziecie

Odnośnik do komentarza

KKK Taka permanentna niechęć do niektórych ludzi jest chorobą i z mojego punktu widzenia powinnaś albo powinnaś zmienić lekarza, albo zacząć się leczyć u specjalisty, bo to, co wypisujesz jest na pewno niezdrowe. Występujesz pod tyloma nickami, że sama powinnaś zastanowić się, jak sobie pomóc, bo szkoda życia. ale oczywiście możesz mieć swoje zdanie i dalej wypisywać te rzeczy świadczące o Twojej niechęci do ludzi, których w ogóle nie znasz i o których nic nie wiesz tylko ich po prostu nie lubisz.. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

JJJ23 Ja dostałam ten COAXIL, alby poprawić swój system nerwowy i to nie ma wiele wspólnego z brakiem mikroelementów. Brak mikroelementów powoduje dodatkowe dolegliwości na które leki psychotropowe nie pomogą mimo podobnych objawów jak przy depresji i długotrwałego brania. Uzupełnienie braków sprawie poprawienie zdrowia i samopoczucia, ale niestety nerwica jest mi bliska i ją też staram się wyeliminować. Pomaga bardzo psychoterapia, oczywiście jak terapeuta jest odpowiedni i jesteśmy bardzo szczerzy. Pozdrawiam Wszystkich :-)

Odnośnik do komentarza

KKK, JJJ23 to jesteś Ty Zdrowa1. Występujesz pod tyloma nickami i szukasz sprawiedliwości zniechęcając ludzi, którzy mają problemy i szukają pomocy. Po co to robisz. Świat chcesz naprawić, zmienić czy jesteś po prosty walnięta. Daj sobie spokój a innym daj żyć. Ja życzę Ci wszystkiego dobrego, ale odpuść, bo to forum było bardzo pomocne, a teraz przez takie wpisy jak Twoje coraz mniej ludzi tu jest. Nie rób tego. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam piszę tutaj na tym forum bo widzę, że ludzi takich jak ja jest więcej, a chciałbym w końcu się komuś wygadać. Otóż w wieku bodajże 14-15 lat nie pamiętam dokładnie miałem koszmarne problemy z oddychaniem praktycznie przez cały czas nie mogłem złapać oddechu i oddychałem *pełną buzią* a mimo to i tak czułem, że się dusze trwało to non stop aż w końcu trafiłem do szpitala spędziłem tam kilka dni porobili mi wszystkie badania wszystko było ok i stwierdzili na tle nerwowym... Po po powrocie, ze szpitala przeszło mi byłem normalnym radosnym chłopakiem aż do teraz :( Obecnie mam 22 lata jakieś 2 tygodnie temu znowu mnie to cholerstwo dopadło z tym że trochę w innej formie... Tzn forma może jest taka sama ale napadów tego nie mam przez cały dzien jak to miało miejsce wtedy tylko jakieś 2-3 razy w ciągu dnia i trwa to po ok 30 minut... Najgorsze jest to że tym razem wiem, że to jest przez tą nerwicę a mimo to nie potrafię sobie z tym poradzić... Cały czas wmawiam sobie, że umysł to potężne narzędzie i można go ćwiczyć i kontrolować w końcu jeśli takie cholerstwo wbiło mi się do głowy to mogę sobie tam to z tej głowy wybić ale jakoś bez efektów :/ Dodatkowo przy tych napadach (zaburzeniach w oddychaniu) drętwieją mi czasem ręce i nos... Staram się czytać fora i wprowadziłem do diety witaminy, piję zieloną herbatę bo podobno uspokaja, jem borówki itd Jakoś głupio mi o tym gadać z rodziną i staram się z tym radzić sam w końcu od tego nie umrę... Do żadnego psychologa też nie chcę isć bo mi zwyczajnie wstyd i nie chcę brać jakiś leków, które mnie będą ogłupiać... Nie wiem czemu akurat mi się musiało coś takiego przytrafić... Ogólnie to nie mam zbyt ciekawego życia obecnie (nie chodzi o względy finansowe bo tutaj akurat jest ok) ale po prostu trochę zamknąłem się w chacie ie nie mam zbyt dużo przyjaciół :/ Większość czasu spędzam w domu może to jest przyczyna tego, że takie cholerstwo mi się przypałętało :/ Z Góry dzięki jak ktoś to całe przeczytał i go nie zanudziłem :P Byłbym wdzięczny jakby ktoś też odniósł się do tych moich wypocin :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam was;) jestem tu nowy ;) czytajac wasze wpisy jestem troszke spokojny bo wiem ze nie jestem z tym problemem sam:).... Wszystko zaczelo sie kiedy wracalem z kosciola. nagle dusznosci i uczucie omdlenia, pozniej doszly dretwienia konczyn i zawroty glowy. poszedlem z tym do lekarza.... lekarz zlecil badanie krwi. okazalo sie ze wszystko ok wiec dalem spokoj , za tydzien znowu to samo. kolejna wizyta u lekarza... szereg badan- mnostwo objawow. zawroty glowy skoki cisnienia, dusznosci. bole w klatce, dretwienia ciala, szumy w uszach, podwojne widzenie, bole zoladka, gula w gardle problemy z mowieniem, roznorakie bole glowy... szereg badan- tk glowy, gastroskopia, Echo serca, holter, ekg, USG jamy brzusznej,RTG klatki piersiowej morfologia wszystkie wyniki swietne:).... teraz meczy mnie niesamowity bol stawow, najbardziej szyja, zuchwa i okolice karku, przerobilem chyba wszystki mozliwe objawy Nerwicy ale ten zaniepokoil mnie najbardziej... Powiedzcie mi czy ktos z was mial takie objawy??? POzdrawiam wszystkich znerwicowanych:))))

Odnośnik do komentarza

Witam!Od kilku lat mam nerwice lękową wymyślam sobie choroby chodzę od lekarza do lekarza a wyniku ok raz boli brzuch raz głowa czasem słaba jestem to już sobie wmawiam ze mam jakąś chorobę. Lekarz pierwszego kontaktu stwierdził ze mam się udać na psychoterapie pomogła mi na jakiś czas. Zaczęłam nową prace tzn staż w firmie cateringowej jako pracownik administracji a tam od dwóch miesięcy jestem jako pomoc kuchenna tyle razy dzwoniłam do PUP to interweniowali telefonicznie ale to nic nie dało to mnie też męczy jak tam idę to dostaje skurcze brzucha. Codziennie boję się następnego dnia co będzie.Będąc z mężem dawałam rade nie myślałam o nerwicy nic mnie nie bolało ale z czasem zaczął pić po 3 latach roztaliśmy się znęcał się psychicznie. Mam córkę staram się żeby wszystko miała czasem nerwy to psują.Macie jakieś dobre sposoby na nerwice?Nie chce brać psychotropów chce spróbować narazie bez tabletek. Pozdrawiam Iza

Odnośnik do komentarza

Witam, Warto mieć satysfakcję ze swojej pracy. Jeżeli musi Pani pracować poniżej swoich kwalifikacji, to może warto dopatrzeć się pozytywnych aspektów tego zajęcia. Może uda się wprowadzić jakieś unowocześnienia w technologii przychotowywania posiłków, inne opakowania - ich ciekawszy wygląd... To może być źródłem zadowolenia. Z czasem, może będzie mogła Pani założyć własną firmę, w tej samej lub innej dziedzinie. Wpływ na rozwój córki też może być satysfakcjonujący. Wreszcie, warto pomagać innym ludziom. Tyle jest osób wśród Pani przyjaciół i znajomych, którym przyda się Pani pomoc. To wszystko zabierze Pani tak dużo czasu, że nie będzie miała Pani chwili wolnej i energii na zajmowanie się swoim stanem zdrowia... A o to właśnie Pani chodzi.

Odnośnik do komentarza

Jeżeli to cie pocieszy, to wiedz, że WIELE osób pracuje poniżej swoich kwalifikacji i ambicji. Ma się rozumieć, że to jest stresujące, ale takie mamy czasy i nawet z najgorszych sytuacji musimy starać sie wyciągac te nawet najmniejsze pozytywy.A coś takiego na pewno sie znajdzie.Właśnie w rodzinie mam taki przykład, gdzie młoda dziewczyna, pełna zapału miała dość upokorzeń związanych z pracą[jest inżynierem].Jest pasjonatka w swoim zawodzie i bardzo zdolna. Jednak po wielu stażach i robieniu za popychadło powiedziała dość.Zatrudniła się mianowicie w pewnej firmie na okres próbny trzech miesięcy. Udając naiwną robiła wszystko ,co trzeba,a nawet wiele ponad to ,co trzeba.Oferowała swą pomoc szefowej,pomagała jej w ksiągowości,załatwiała różne sprawy itd. Szefowa była b. zadowolona z niej i oczywiście chciała taką ,,pracusię** zatrudnić na stałe.Ale młoda nie przedłużyła umowy po trzech miesiącach ...tylko odeszła zakładając taka sama firmę.Przez te trzy miesiące zrobiła dobre rozpoznanie w branży. Teraz sama zatrudnia kilka osób i dobrze sobie radzi. Zrób to samo.Pan doktor ci dobrze radzi.Znam też dziewczyne po studiach filozoficznych, co ma w Warszawie sklep z torebkami i sama te toerbki szyje i ma się dobrze.Trzeba sobie jakoś radzić- powiedział baca zawiązując but dżdżownicą.hihi...Pozdr.

Odnośnik do komentarza

Witam Cię, też cierpię na nerwicę już jakiś czas raz jest lepiej raz gorzej, przerabiałam i nadal przerabiam przeróżnego rodzaju bóle, nawet trudno wszystkie wymienić, moje badania których zresztą miałam mnóstwo też są ok, teraz od ponad ms męczą mnie silne mdłości połą czony z bólem brzucha po lewej stronie pod żebrami promieniujący w plecy do łopatki i nerkę, momętami połączony z bólem żołądka (ból nie jest silny ale uciążliwy i męczący nie dający o sobie zapomnieć) zlecony przez gastroenterologia tomograf komputerowy jamy brzusznej z kontrastem i usg wyszły ok, więc chyba teraz tu umiejscowiła się moja nerwica aż ciężko w to uwierzyć że te bóle to od nerwów, nadal mimo dobrych wyników do końca nie wierzę że fizycznie jestem zdrowa tylko boję się że to od *chorej trzustki*..... Już sama nie wiem co mam o tym myśleć.... A bóle karku, łopatki, pleców, nawet ból żuchwy (wraz z jej zacinaniem się i strzelaniem) też już przerabiałam, ból barku i karku był tak silny że chodziłam na masaże i akupunkturę-pomogło więc chyba jest to związane z napiętymi mięśniami tak powiedział mi rehabilitant, ból stawów i stany podgorączkowe jakiś czas temu też przerabiałam.....😞 Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Marzena 40

Mam nerwicę lękową już 2,5 roku. Brałam przez 8 miesięcy Fluanxol, pomógł tylko w trakcie brania po odstawieniu masakra. Cierpię każdego dnia nie mogę normalnie mówić bo brak mi tchu i ciągłe duszności, lęk, poczucie odrealnienia. Rodzina tego nie rozumie, śmieją się, że wszystko sobie wmawiam i mam zwidy. Byłam radosną, towarzyską osobą, teraz nie chce nikogo i niczego. Psycholodzy są dla mnie śmieszni w tym co mówią, niektórym płaciłam i tylko ja mówiłam. Nikomu nie życzę takiego stanu. Chodzę do pracy, próbuję żyć tylko nie wiem jak długo wytrzymam.

Odnośnik do komentarza

Ja chodze do lekarzy juz dwa lata wszystkie wyniki mam ok nawet dwa razy tomograf mialam robiony i nic nie ma chyba juz wszystkich lekarzy odwiedzilam ale czuje sie nadal nie tak zawroty dusznosci niestabilne chodzenie nie wiem co mi jest jestem slaba i boje sie co dalej bedzie . Mam corke przed ktora staram sie ukrywac moje dolegliwosci dodam jeszcze ze skacze mi cisnienie pomozcie prosze

Odnośnik do komentarza

Witam, Postanowiłam do was napisać i prosić o radę, ponieważ sama nie potrafię sobie poradzić, a wsparcie ludzi, którzy wiedzą co to nerwica lękowa jest bezcenne. Opiszę wam mój problem oraz objawy, wiem, że tekst z racji długości nie zachęca do czytania, ale mam nadzieję, że znajdą się wytrwali i posłużą mi dobrą radą oraz dodadzą otuchy. W maju tego roku trafiłam do szpitala na oddział neurologiczny z zawrotami i bólami głowy, drętwieniem kończyn i osłabieniem, które nasilały się od ponad 3 tygodni. Podczas całego mojego pobytu w tym szpitalu traktowano mnie jako młodą zestresowaną osobę, której objawy wzięły się z nerwów i stresu, oczywiście zrobili mi komplet badań: MRI głowy, EGG, ECHO serca, EKG, masę badań krwi, z których wyszło podejrzenie boleriozy, a poza tym zupełnie nic, wszystko idealnie. Pomimo tego, że moje samopoczucie wcale się nie polepszało zostałam wypisana ze szpitala ze skierowaniem do szpitala zakaźnego, aby wykluczyli boleriozę oraz zaleceniem udania się do psychologa! Od razu pojechałam do szpitala zakaźnego, gdzie mnie położyli, aby pobrać płyn rdzeniowo-mózgowy i zrobić badania krwi w kierunku boleriozy. Okazało się, że mam wirusowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, bardzo niewielkie, bo cytoza wynosiła 12, a komórek limfocytarnych miałam tylko 20 (tylko, albo AŻ!). Boleriozę wykluczyli. Lekarz bez żadnych emocji poinformowała mnie o mojej chorobie, powiedziała, że muszę leżeć i czekać na wyzdrowienie, ponieważ tak jak w przypadku wszystkich wirusówek leczy się to objawowo, a przede wszystkim należy tylko i wyłącznie leżeć w łóżku. Popadłam w straszną nerwicę, przeżywałam to tragicznie, płakałam, byłam zestresowana, myślałam tylko o swojej chorobie, o tym, że się nie wyleczę i umrę, zastanawiałam się dlaczego ja?. Byłam spięta do granic możliwości, napinałam się jak struna, sztywne nogi, ręce, kark. Dodam, że jedynym objawem mojego zapalenia opon był uciskowy ból głowy, a raczej czułam dyskomfort jakby mi ktoś nałożył gumkę uciskową na czoło oraz te zawroty w głowie, nie miałam żadnej temperatury, ani sztywnego karku czy wymiotów. Wracając do mojej opowieści po tygodniu zostałam wypuszczona do domu ze ścisłym nakazem leżenia w łóżku przez najbliższe dwa tygodnie i tak też robiłam. Wstawałam tylko do toalety i coś zjeść, choć apetytu oczywiście nie miałam, więc praktycznie nie jadłam. Po 2 tygodniach w łóżku i skrajnej nerwicy (codzienny płacz, myślenie tylko o tym czy boli mnie głowa i że boli, czemu nie zdrowieje itd) zaczęły boleć mnie kości i mięśnie tak jakbym miała grypę. Kręciło mnie w rękach, nogach, kręgosłupie. Dostałam od lekarza rodzinnego leki przeciwzapalne, serię badań krwi do zrobienie, które wykazały, że z fizycznego punktu jestem okazem zdrowia, a ja czułam się coraz gorzej. Ból mięśni, kości, drętwienie rąk, stóp, łydek, palenie, pieczenie, mrowienie kończyn, swędziało mnie w buzi, drętwiał mi język, nie mogłam spać, budziłam się w nocy ze zdrętwiałymi rękoma, prawie nic nie jadłam, bo po prostu nie mogłam, serce waliło mi jak oszalałe, ręce trzęsły mi się tak, że nie mogłam napić się wody. Trafiłam na pogotowie po tygodniu od rozpoczęcia się objawów i po tym jak leki przeciwbólowe i przeciwzapalne nie podziałały. Na pogotowiu pobrali krew, przeprowadzili wywiad, stwierdzili, że są to zakwasy po długim pobycie w łóżku. Oprócz nerwicy, której byłam świadoma popadłam w depresję, nie chciałam wstawać z łóżka, moja głowa myślała tylko o chorobie i nie potrafiłam myśleć o niczym innym, płakałam, nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie odwiedzał, skupiłam się tylko na bólu, bo tak naprawdę wszystko mnie bolało, miałam wrażenie, że mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa i już nimi nie ruszę. Znów trafiłam do szpitala zakaźnego, gdzie zrobili ponowną punkcję lędźwiową, z której okazało się, że po zapaleniu opon nie ma ani śladu i jestem zdrowa. Zrobili serię badań krwi i zaproponowali, abym skorzystała z pomocy psychiatry - tak też zrobiłam. Obecnie przyjmuje Cital 20mg/rano oraz doraźnie Hydroxyzyne 50mg, kiedy zaczynam czuć niepokój. Wszystko uspokoiło się po jakiś dwóch miesiącach, oczywiście do zeszłego tygodnia cały czas przebywałam na zwolnieniu lekarskim (od 13 maja, kiedy trafiłam do pierwszego szpitala). Przez ostatnie 3 tygodnie czułam się świetnie, nic mnie nie bolało, czułam się jak przed chorobą. W zeszły poniedziałek wróciłam do pracy, a od wtorku znów zaczęła mnie boleć głowa, znów czuję ucisk w czole oraz jakby mi ktoś dmuchał w głowie jakiś balon, znów popadłam w stres. Myślę tylko i wyłącznie o tym, że znów mam zapalenie opon, nie potrafię skupić myśli na niczym innym, jeżdżę do pracy, ale jak tylko wychodzę z domu myślę o powrocie. Boję się i ten strach mnie paraliżuje. Nie umiem odwrócić myśli. Płaczę, denerwuje się, ręce mi się trzęsą i zaczynają pobolewać łydki. Wczoraj byłam u lekarza rodzinnego, który powiedział mi, że jest mało prawdopodobne, abym znów miała zapalenie opon mózgowych, ale dla jej spokojnego snu dała mi skierowanie do szpitala, aby na izbie przyjęć zdecydowali czy mnie przyjmą czy nie. Moja mama denerwuje się na mnie i twierdzi, że znów nerwy wzięły górę i to wszystko wina stresu, zmęczenia i emocji związanych z powrotem do pracy, że punkcja jest niebezpieczna i jeśli wykonają ją źle to mogę mieć problemy. Nie wiem co mam robić i myśleć tak cholernie się boję, ale nie chcę wracać do szpitala i przeżywać tego koszmaru od nowa. Nie wiem co mam robić. Chciałabym was podpytać czy przy nerwicy lękowej człowiek jest w stanie zmówić sobie, albo spowodować myślami konkretny ból? Mam świadomość swoich myśli i tego, że nie umiem sobie z nimi poradzić, na swój sposób przeżywałam to, że wracam do pracy, a podświadomie to miejsce kojarzyło mi się z przebytą chorobą. Czy podświadomie mogłam wywołać taki ból głowy, ucisk w czole itd? Wczoraj zauważyłam zawroty głowy takie jakbym była na jakiejś łódce, ale wiem też, że strasznie się stresowałam. Leki jak widać mało pomagają i za tydzień wybieram się do innego psychiatry. Czy moglibyście mi coś doradzić? Czy macie podobne objawy? Jak można sobie z tym radzić? Zapisałam się już też do psychologa, ale terminy na NFZ są dopiero pod koniec roku! Proszę o radę, Pozdrawiam, Nastka

Odnośnik do komentarza

Kochana wcale sie nie dziwie ze popadłas w nerwice lękową. Pytasz czy mozna wmowic sobie chorobe,objawy. Oczywiscie ze mozna,ta choroba to podstepna żmija ktora.robi z nami co chce,ale tylko wtedy kiedy jej na to pozwalamy. Uwierz lekarzowi nie masz zapalenia opon. Ale dla wlasnego spokoju potwierdz to,i przekonaj sie ze twoj wlasny umysl po raz kolejny wyprowadzil cie w pole. Wiem co mowie,sama bylam i jestem chora.na nerwice lekowa. Niedawno zeszlam z lekow,bo tak kazal psychiatra. Czuje sie dobrze,gdyby nie przeziebienie ktore mi sie przypaletalo. Dziisiaj przy oddechu poczulam bole w plecach i wiesz jaka byla moja pierwsza mysl ,...to napewno utajone zapalenie pluc,a jak chore pluca to prwnie rak. Juz widzialam siebie w ostatnim stadium choroby. I wtedy palnelam sie w leb i mowie dziewucho ogarnij sie. Teraz umiem juz panowac nad atakami paniki czy wybujala wyobraznia. Pamietam jednak do dzis jak to bylo kiedys i wspolczuje wszystkim ,ktorzy to przezywaja. Ale trzeba wziasc sie w garsc i skopac tylek tej cholerze.

Odnośnik do komentarza

NASTKA - Prawda sam cierpie na nerwice Lękową.. A objawiła mi sie ostatnio po tym jak dowiedziałem sie ze zostane ojcem.. jakieś 3 mies temu.. *Tylko poczuje lekki ból czy ukłucie to odrazu nachodzi myśl że to jakaś poważna choroba.. A tak na prawde to guzik prawda.. Byłem u lekarza i strwirdzil reflux przełyku.. I nerwicę.. A poza tym mówił wszystko ok.. A raz jak w czasie ataku pojechałem rowerem na pogotowie to lekarz popatrzał na mnie jak na idi*tę.. Stwierdził że wszystko ok.. Zdrowy jak ryba.. Nerwica jest przekleństwem.. Wmawia nam to co nie jest prawdą.. I jak uwierzymy w to to odrazu atak.. (!) Ja mam m.in. lęki przed tym że umrę zanim moje dziecko sie urodzi i że go nie zobacze a dzieciak nie pozna ojca.. Troche chore prawda? Zwłaszcza że jestem zdrowy.. Musisz starać się opanowywać Emocje.. Zajmij sie czymś co uwielbiasz robić.. Czymś co bedzie twoim w.zw. Osobistym Psychologiem.. (Moim jest muzyka.. Głośna na maxa i szybka.. ), Uspokaja mnie i rozładowuje sie tak emocjonalnie.. Stosuj dłuższe kąpiele relaxacyjne.. Nie wiem może Basen? Albo rower? Wtedy zajmiesz swój mózg tak że twoje ataki będą znikome.. Bo twoje ciało i umysł bedzie miał tyle pracy że nie bedzie miało czasu wywoływać te potworne myśli i ataki.. Staraj sie nie myśleć o tym.. Wmawiaj sobie prawdę a nie fałsz. A prawdą jest to że jesteś zdrowa.. Owszem byłaś chora ale byłaś w szpitalu i tam cię wyleczyli.. I jesteś zdrowa i powtórze to po raz kolejny *Jesteś Zdrowa*.. Nie daj sie tej chorobie.. P.S Dużo rozmawiaj z ludzmi i otwieraj sie do nich.. To bardzo pomaga Wierz mi ;) Pozdrawiam Cię i wierze że ci sie uda!

Odnośnik do komentarza

Znaczy się tak. U mnie to dość nie dawno wyszło, przyznałam się w duchu, że też mam nerwicę, a to dlatego że w chwili obecnej nic mi się nie układa, wszystko stoi w miejscu, to skupiam się na pierdołach!!! Często lekarzy odwiedzam, czasami aż mi wstyd... -_-* ... Teraz jestem zarejestrowana do kardiologa, bo mam nieprzyjemne zaburzenia rytmu serca i obawiam się, że wyśle mnie z kwitkiem i powie: proszę leczyć głowę :-/ . Leczę się Sympramolem, magnezem z końską dawką, ziołami, tranami, olejkami z wiesiołka, czym się tylko da, jeszcze trochę i znachorem zostanę, tyle ziół wykorzystuję na wszystkie choroby które sobie wbijam do łba.... no można powiedzieć, jest dobrze ale nie idealnie. Doszukuję się guzów, ciężkich chorób serca, no masakra, tak się nie da żyć. Ostatnio nową schizę mam: jak mi się kręci w głowie, to pewnie w 90 procentach od serca, koniecznie do kardiologa!!! I sruuu , do rodzinnego na skierowanie. No to już mnie wcisnęli na wizytę, będę żyć. Termin na 13 kwiecień, babka zdziwko że taka młoda, a na serce się już użala.! Dupa, idę prywatnie, serce mi się prędzej wykończy z tego czekania, niż może faktycznie jest chore. Idę do homeopaty, powiedzieć mu też o tym wszystkim.... Koszmar. Już mnie nie raz na nogi stawiał. Więc i psychikę mi może ustawi.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×