Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, Nie mogę sobie poradzić z moimi nerwami. Wszystkiego sie boje: rozmawiać, iść do pracy boje sie dalszego życia. Jak mam iść do pracy to jestem chora. Boli mnie żoładek z nerwów , boje sie co dostane do roboty, bo pracuje na akord i czasem panikuje, że nie wyrobie normy. Odizolowałam sie od kolezanek, nie rozmawiam juz tak dużo co kiedyś. Nie mam nic do powiedzenia. Nie mam czasem odpowiedzi na konkretny temat i rozmowa sie urywa.W pracy siedze cicho i milczę. Zamykam sie w sobie i tylko robie. Bardzo mnie to denerwuje, bo kiedys było całkiem inaczej żartowałam , śmiałam sie . Byłam żywiałową dziewczyną, miałam pasje a teraz nic mi sie nie chce, nie chce mi sie żyć we wszystkim widze jakis problem. Jestem zrezygnowana bo czuje że nic nie jest po mojej myśli. Chodzę cały czas smutna i jakby coś mnie bolało. Często płacze i myślę co sie ze mną porobiło. Nie umiem objąć w słowa co sie ze mną dzieje ale samopoczucie moje jest strasznie złe. Czuje sie nieakceptowana, niepotrzebna. Odcięłam sie od przyjaciól , bo przestałam lubić rozmawiać. Czasami czuje że cofnełam sie w rozwoju bo nieraz mam coś na myśli i chialabym sie z tym podzielić z kimś a nie umiem tego objąć w słowa. Kiedys brałam tabletki usopkajające i wyciszające i troche mi pomagały ale samopoczucie miałam nadal złe. Boje sie że ten stan już pozostanie i już nigdy nie bede mogła sie cieszyć życiem.

Odnośnik do komentarza

Dodam, że moja praca jest dobra ale bardzo stresująca i od jakiegoś ponad roku czasu przestała mnie satysfakcjonować. Myśle że te moje nerwy to właśnie przez pracę. Rok temu przeżyłam w pracy straszna traumę i od tego czasu nie mogę sie pozbierać. Już nie wiem jak mam sobie pomódz już jestem takim nerwusem i jeszcze ta depresja jak z niej wyjść ?

Odnośnik do komentarza
Gość Agula1980

Słuchaj Iwan89 moim skromnym zdaniem to typowe objawy depresji,idż do psychiatry on da Ci leki odpowiednie na Twoje objawy bo leki na uspokojenie nie są w tej sytuacji pomocne. Ale przede wszystkim zapisz sie do psychologa,,,,Na prawdę w tych czasach psycholog czy psychiatra to nie wstyd a czasem warto kilka miesięcy powalczyć o lepsze całe życie....Jak moge doradzić to ja bym zmieniła pracę,cóż zmiany w zyciu często wychodzą na dobre. Nie na siłę ale pomału poszukaj czegoś co Cie zadowoli co Ci sie spodoba....Nie męcz się tam gdzie nie musisz..... Ale przede wszystkim terapia u psychologa i parę miesięcy brania odpowiednich leków sprawią że życie znowu będzie piękne i będziesz chciała żyć....w każdym mieście psychiatra i psycholog są na NFZ także warto spróbować.... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Agula1980

jeśli chodzi o Ciebie FUTERKO25 to wierzę Ci że masz taki puls bo ja ZAWSZE kiedy mierze puls pierwszy raz mam powyżej 100 a za drugmi i trzecim razem ciśnienie i puls są w normie. Nazywa się to syndrom białego fartucha i wielu ludzi to ma!!! taka głupia przypadłość ale trzeba z nia życ :) Nie stresuj sie i nie mierz wiecznie tego pulsu .....tak jak wcześniej Ci mówiłam powiedz sobie jestem zdrowa i nie zwracaj na te objawy uwagi a im mniej bedziesz o tym myśleć tym szybciej zapomnisz....Wywal ta chorobę z pamięci!!!! Masz w ręku świetny fach,wykorzystaj to,poumawiaj sie z dziewczynami na paznokcie i zajmij sie praca i tylko pracą. Kasa wpadnie i Ty będziesz szczęsliwsza.Pozdrowionka

Odnośnik do komentarza
Gość Remember me

Wpadłam na to forum przypadkiem i pomyślałam, że to dobry sposób na wygadanie się, więc zacznę od samego początku. Wszystko zaczęło się bardzo wcześnie, kiedy miałam jakieś 6 może nawet 5 lat. Wracałam ze szkoły z tatą, wesoła, uśmiechnięta. Wracaliśmy wtedy ze znajomą mojego taty, rozmawiali o wypadku naszego sąsiada który upił się i zamiast coli napił się przez przypadek jakiegoś żrącego płynu. Podsłuchałam tą rozmowę i poczułam się jakby ktoś przebił mnie na wylot jakimś sztyletem, to wszystko działo się tak szybko, naprawdę, byłam przerażona. W jednej chwili zaczęłam się bać wszystkiego co miało nawet najmniejsze powiązanie z płynami i innymi takimi. Bałam się dotknąć stołu który mama przed chwilą przetarła szmatką z ludwikiem. Bałam się sztućców które umyte były rzecz jasna w płynie. Byłam wtedy mała, nie miałam pojęcia, że to początek mojej choroby. Ale byłam bardzo silna jak na taką smarkule. Dałam sobie radę z tym sama, do dziś zastanawiam się jak to mogło być możliwe, jak wyszłam z tego bez żadnych leków. Przez jakiś czas, może 2 lata, było dobrze, ale którejś nocy obudziłam się z krzykiem, płakałam, darłam się niesamowicie. Rodzice próbowali mnie uspokoić, ale nic. W końcu sama się uspokoiłam, nic nie pamiętałam, tylko lekkie przebłyski kiedy już trochę się uspokoiłam. Byłam przerażona! Nie wiedziałam co mi jest, nie, nadal nie wiem co to było. Budziłam się tak kilka razy. Zaznaczę, że nie pamiętałam nic, nie miałam wtedy żadnej kontroli nad tym co robię. I wtedy zaczęło się najgorsze. Lęki. Najpierw zaczęło się w sumie od natręctw. Powtarzałam kilka razy to samo. Mycie rąk, dotykanie klamki po 3 razy itd. Miałam wtedy 12 lat, rodzice zapisali mnie do psychologa, który przepisał mi jakieś leki na uspokojenie. Teraz się z tego śmieje, leki na uspokojenie, człowieku chyba nie masz pojęcia przez co przechodzę,a ty mi dajesz leki uspokajające? Co prawda usypiałam po nich, ale nic prócz tego. Natręctwa męczyły mnie dalej, które z czasem przeistoczyły się w napady lękowe. Bałam się o moje życie, o zdrowie bliskich, o szkołę, przyszłość, o wszystko. Nigdy nie zapomnę dnia kiedy wyszłam na dwór na huśtawę i popatrzyłam w niebo, wyszeptałam wtedy *co planujesz ze mnie zrobić?* adresowałam to do Boga w którego kiedyś tak mocno wierzyłam. Jestem katoliczką i kiedyś przykładałam do tego dużą wagę, ale teraz? Nie wiem. Choroba wyniszcza cały czas moją duszę. Momentami myślę o takich rzeczach...tego się nie da opisać. Poddałam się. Siedziałam całymi dniami w domu, nie chodziłam do szkoły przez dobre 2 tygodnie. Siedziałam i grałam w jakieś strzelanki w które wtedy uwielbiałam pogrywać. Zawinięta w koc z worami pod oczami. Czasem wstawałam i podchodziłam do lustra bo kochałam patrzeć na moje coraz bardziej obojętne spojrzenie. Postanowiłam sobie wtedy, że przestanę czuć cokolwiek, że jeśli nie będę mieć uczuć będzie lepiej. Zrobiłam tak, i tak do dziś jest, nie czuję nic, nic prócz strachu... Aż w końcu trafiłam nie do psychologa, ale do psychiatry. Było to zaledwie i dopiero rok temu. Stwierdzono u mnie nerwice lekową z natręctwami i wreszcie przepisano mi coś konkretnego, Asertin, znany raczej lek psychotropowy i hydroxyzinum w razie napadu paniki. Rzecz jasna takie rzeczy nie działają od razu. Nie było mi długo czekać na następne ataki. Trzęsłam się, kark sztywniał mi jakby nagle zamienił się w kawałek drewna, ryczałam i krzyczałam. Bałam się. Tak bardzo się bałam. Zaczęłam myśleć o śmierci, jak umrę. Miałam cholerne przeczucie, że nie będę musiała czekać na to długo. Podcinałam sobie żyły, kaleczyłam usta, nogi. Miałam napady lęków coraz częściej, zaczęłam bać się demonów. A wiecie dlaczego zaczęłam się ich bać? Bo pewna osoba która bardzo dobrze i dość długo mnie zna powiedziała mi, że tak nie zachowuje się człowiek w chorobie, tylko istny demon. Żebyście zobaczyli wtedy moją minę. Uśmiechnęłam się sztywno i powiedziałam, że może mieć racje. Śmieszne prawda? Ale co ja zaczęłam czuć w środku... Nienawiść. Chciało mi się płakać, przecież nic nikomu nie zrobiłam, ja jestem chora, mi trzeba pomagać, nie dobijać. Ta choroba...Eh, trudno mi to opisać. Zrobiła ze mnie potwora, nikomu nie ufam. Zaczęłam sobie wyobrażać jak zabijam wszystkich których nie znoszę. Kiedy miałam powiedzmy normalne chwile, zastanawiałam się czy ja naprawdę taka jestem. Czy byłabym do tego zdolna? Nie wiem czy inne osoby z tą chorobą mają podobne odczucia. Co wy czujecie? Boicie się przegranej? Bo ja tak, bardzo. Teraz jest niby lepiej, lek zaczął działać, ale czasem nadal wpadam w lęk. Tak bardzo chciałabym to pokonać, ale nie potrafię. Mam zaledwie 14 lat, a czuje się jakbym już stała nad swoim grobem.

Odnośnik do komentarza
Gość Remember me

Tak, zapomniałam napisać ważnej rzeczy. Mam niedoczynność tarczycy i prawdopodobnie jestem obciążona genetycznie po tacie. Mam na myśli nerwice. W mojej rodzinie jest też kilka osób chorych psychiczne, w tym mój młodszy brat. Zastanawiałam się też czy nie mam, lekkich co prawda, objawów schizofreniami. Mam cały czas wrażenie, że ktoś mnie śledzi lub też *zmiany mojej tożsamości*.

Odnośnik do komentarza

Wszystko jest możliwe ale spokojnie sprawdziłabym podstawowe badania ,na pewno psychiatra wypytał o wszystko .Wiesz zdrowi psychicznie ludzie czasem podejrzewają że są chorzy bo prawdziwi *wariaci *:)nigdy siebie o chorobę nie podejrzewają .

Odnośnik do komentarza
Gość Remember me

Zdaje sobie z tego sprawę, że wmawiam sobie różne rzeczy, czy coś. Niedługo mam wizytę u psychiatry i psychologa zarazem i pogadam o tym. Muszę trochę wypełnić luki. Mam jeszcze inny problem. Martwi mnie jak bardzo obciążam tym rodzinę. Oczywiście mówią, że to nic, że zrobią dla mnie wszystko. Ale jak ja mam z tym żyć? Muszą jeździć ze mną po lekarzach. Spać koło mnie, bo się boje. Nie mogę patrzeć jak chodzą zmartwieni z mojego powodu. Tak bardzo chciałabym z tego wyjść, tak na dobre.

Odnośnik do komentarza
Gość Remember me

Oczywiście jestem w pewnym sensie szczęśliwa, że mogę liczyć na rodzinę. Są ludzie, którzy takiego oparcia nie mają. Po prostu nie lubię kiedy ktoś z mojego powodu nie może spać w nocy bo się o mnie martwi. To nie jest fajne uczucie. Chciałabym z tego wyjść dla nich.

Odnośnik do komentarza

Heh...troche pomaga czytanie tego forum. Razem razniej tak jakos. Mam duzo dobrych znajomych, kolezanek wiekszosc wie o mojej nerwicy ale widze ze one nie wiedza tak naprawde o czym mowie. Najbardziej denerwują mnie te kolatania serca. Chyba kupie aspargin. Kiedy leze i ogladam tv potrafie miec puls 100. Zwykle na wieczor po meczacym dniu. Ktos jeszcze tak ma? Strasznie to meczace psych.i fizycz. Kiedys pani psycholog proponowala mi terapie i powiedziala ze te leki mozna calkowicie wyleczyc ale wiadomo terapia kosztowna i czasochlonna a ja ani jednego ani drugiego nie mam :-) czy ktos korzysta z terapii?

Odnośnik do komentarza

Witam. Mam 17 lat i od miesiąca nie mam życia... Nawet nie wiem od czego zacząć i nie wiem czy jest to odpowiednie miejsce by to opisać ale cóż, spróbuję :D Więc tak.. Od 7 czerwca byłam chora na grypę przez prawie 2 tygodnie wtedy zaczęły boleć mnie łydki i wkręciłam sobie że to zakrzepica, strasznie sie balam.Prwnej nocy nie mogłam zasnąć przez ten ból i nagle ogarnął mnie strach, zrobiło mi się słabo zaczęłam płakać jak dziecko bo myślałam że zaraz umrę... Tej nocy pojechałam na SOR tam zrobili mi EKG (wszystko bylo ok) pobrali krew i podłączyli kroplówkę. Lekarz w szpitalu powiedział że to może być zakażenie i mam iść to lekarza rodzinnego, więc poszłam. Okazało sie że mam anemie i dostałam żelazo i witaminy B. Dodam że nie wiem skąd ta anemia sie wzięła bo wyglądam dobrze i nie odchudzam się, jem wszystko właściwie. (waze 58kg mam 162cm wzrostu). Nic o nogach nie wspomnialam bo wtedy nie bolały. Po 4 dniach to samo było tylko że do tego doszedl ból lekki w klatce piersiowej i ból lewej reki to oczywiście myśli że to zawał. Na drugi dzień poszłam znow do lekarza rodzinnego zrobił mi EKG (wszystko bylo ok) zlecił mi RTG klatki piersiowej i badanie krwi na tarczyce potas magnez i inne takie. RTG wyszło że wszystko ok badania krwi też tylko że czułam sie coraz gorzej i nogi tez zaczęły od nowa boleć w nocy balam sie okropnie w dzień jakoś uszło.. 2 tygodnie temu miałam taki atak nie wiem jak to nazwać... paniki? mialam duszności krzyczalam że zaraz umre dretwialy mi nogi i ręce.. Znów pojechałam na SOR tam lekarka nawet mnie nie dotknęła EKG znów wszystko ok i stwierdziła że panikuje powiedziałam jej o nogach ale tylko spojrzala i powiedziała ze sa zgrabne i mam sobie iść. Nocami nie spalam w dzien też było coraz gorzej. Poszłam do lekarza rodzinnego z tymi nogami bo już nie wytrzymałam. Do tego przez ten caly czas od 2 wizyty w szpitalu mam zawroty głowy i sporadyczne bóle. No więc u lekarza rozplakalam się.. powiedziałam tylko o nogach zbadał je i powiedział że napewno zakrzepicy nie ma i przepisał mi fluoxetin polpharma bo mam depresję. Wzięłam 2 razy ale tak mi bylo po nich źle więc przestalam. z resztą ja jestem osobą bardzo nieśmiałą i stresuje sie właściwie caly czas w szkole np gdy mam cos powiedziec w klasie i w różnych sytuacjach ale w depresję nie jestem w stanie uwierzyc . minął tydzień i znów mnie wzięło ale uspokoiłam sie i bylo w miarę ok. Przez caly czas potwornie sie czuje boje sie wyjść z domu czuje klucia w klatce piersiowej i z lewej stronie pod zebrami mam zawroty głowy. bylam u neurologa zlecil mi badanie eeg rezonans magnetyczny glowy i jeszcze dodatkowe badania krwi. EEG moze w przyszlym tygodniu zrobie ale to drugie dopiero za miesiac albo i dluzej bo moi rodzice sa za granica a ja nie mam 18 lat.. Jest mi naprawde źle nawet nie mam z kim pogadac o tym bo mieszkam na wsi nie mam tu nikogo :( neurolog mowil ze to pewnoe nerwica ale najpierw trzeba wykluczyc inne możliwości. Może jest ktoś tu tez młody kto to przeczyta i ma podobne problemy albo cierpi na nerwice lekowa i chce popisac moze nawet sie spotkać i pogadać, nawiązac jakikolwiek kontakt. Może ktoś podniesie mnie na duchu bo juz nie daje rady :(

Odnośnik do komentarza

Paula ,pamiętam ze chyba już tu pisałaś na tym forum .Myślę ze komplet wyników które miałaś zrobione wykrył by już jakieś nieprawidłowości ,musisz zrobić jeszcze te wyniki które zlecił lekarz żeby się uspokoić .Twoje objawy maja tak nie charakterystyczny obraz że nie da ich się połaczyc w jakąś całość .I dobrze .Teraz są wakacje i tak zazwyczaj jest ze zaburzenia nerwicowe atakują w pozornie spokojnym czasie czyli jak nam się wydaje ze jesteśmy rozluźnieni ,nie ma szkoły ,obowiązków to wtedy łubudu .Drętwienia takie jak opisujesz są podobne do ataków nerwicowych .Mozę zacznij pić melisę ?Codziennie systematycznie ,zobaczysz .Szkoda ze przestałaś brac tabletki .Charakterystyczne dla takich leków jest to ze zaostrzają objawy ale potem jest lepiej .

Odnośnik do komentarza

Ale musisz pomyśleć czego się boisz ?Biedny pies miał smaka na spacer a tu guzik bo pańcia się boi :)Musisz się czymś zająć ,ja zawsze mówię ze żeby odwrócić uwagę od swoich strachów trzeba zobaczyć czego doświadczają inni ludzi bądź zwierzęta .Może idz do schroniska i tam wyprowadzaj psy na spacer ?Pomagając im ,pomożesz sobie .Albo zrób w swojej miejscowości ,szkole ,sklepie przy pomocy dorosłej osoby jakąś zbiórkę karmy dla najbliższego schronu ?Nerwy i strach potrafią zrobić z ludzkim organizmem straszne rzeczy .Nie dziwota ze masz drętwienia i inne jak boisz się a sama nie wiesz czego .Ja bym wróciła do tej Fluoxetyny

Odnośnik do komentarza

Tak tylko że tutaj mam tylko dziadków naprewno nie będą sie chcieli bawic w takie coś ;/ a boje sie tego ze to nie jest nerwica :( odkad mam takie stany mam jakąś obsesje i czesto sprawdzam sobie tetno na szyi jak czuje ze zaraz sie cos stanie i mam tetno 60 na minutę. Robie to co jakis czas i normalnie czuje jak mi zwalnia jeszcze bardziej i wpadam w panike i od razu szybciej bije. Boje sie poptostu byc sama ze soba.. juz nawet spie z babcia -.-..

Odnośnik do komentarza

No aj się wcale nie dziwię ze jak mierzysz na szyi to ci zwalnia .Bo wtedy skupiasz się na liczeniu i wyłapaniu tego tętna i przestajesz prawidłowo i głęboko oddychać więc serce zwalnia .A jak się zdenerwujesz to od razu przyspiesza .Po pierwsze nie mierzymy tętna na szyi ,nie robi się tego bo nie może ciągle naciskać tam tętnicy .Jak ktoś ma niewyczuwalne na nadgarstku to tak ,wtedy sprawdzamy na tętnicy szyjnej bo tam jeszcze można je wyczuć nawet jak jest bardzo słabe .Jak już to mierz pod nadgarstkiem na tętnicy promieniowej .I nie denerwuj się bo sama sobie tym szkodzisz

Odnośnik do komentarza

Witam, objawy nerwicy i tarczycy miałam kilka lat temu, tarczyca została wykluczona, więc większość dolegliwości jak np drżenie rąk i nóg usprawiedliwiałam nerwicą. Ale nie o tym, 3 miesiące temu zaczęła mnie boleć głowa (z tyłu, na czubku, skronie, czoło i każda inna część na zmianę) przez 2-3 sekundy, trwało to kilka tygodni. Później bóle trwały 10-20 minut. A pod koniec czerwca ból był nie do wytrzymania, całej głowy, trwał ok. 5 dni, może tydzień, od rana aż do położenie się spać. Po tych 5 dniach bóle znacznie sie zmniejszyły, jednego dnia trochę pobolewała, drugiego prawie wcale. Ale zaczęła mnie boleć twarz, głównie nasada nosa, oczy, od kilku dni uszy, no i przede wszystkim szczęka i zęby (byłam u dentysty, nie widział nic podejrzanego, powiedział że rosną mi ósemki ale nie mozliwością jest, żeby powodowały taki ból głowy) W przychodni byłam kilka razy, jeden lekarz wysłał mnie do kardiologa, mówił że mam bardzo chore serce, ale kardiolog już na wejściu powiedział że nic mi nie jest, zrobił ekg i mówi ze wszystko w porządku, jedynie tętno lekko wysokie. Jeśli chodzi o tętno, to pojawiło się już z pół roku temu, na długo przed bólami głowy, czułam je nic nie robiąc, bardzo silne, mam je codziennie od tych kilku miesięcy, nie ważne czy ćwicze czy nic nie robię, nie jest wysokie, jak mierzę ciśnienie żadko przekracza 100, problem w tym że jest silne, czuć je w każdej części ciała, zwłaszcza przy dotykaniu głowy. Morfologie mam w porządku. Na chwile obecną bolą mnie jak zwykle zęby oraz czuje ucisk na czubku głowy, taki sam jaki zaczął się te 3 miesiące temu, mam wrażenie że to będzie jakieś błędne koło, ze znów są kilkusekundowe bóle, potem bedą dłuższe i tak w kółko. Jeśli chodzi o mój tryb życia, w roku szkolnym codziennie spędzam przed komputerem 8-9h, obecnie gdy jest wolne to od rana do wieczora, kilka dni temu przejechałam pierwszy raz od wielu miesięcy 30km na rowerze, bóle tego dnia już sie nie pojawiły, następnego też nie. Odżywianie nie najlepsze, głównie mrożone żarcie, zadnych wartościowych posiłków, biore witaminy. Piszę pierwszy raz na forum, nie wiem czy wszystko się zgadza. W każdym razie, czy takie rzeczy może powodować nerwica lękowa? Czytałam rożne rodzaje bólów głowy, klastrowy etc, pasuje do kilku opisów, do żadnego konkretnego, więc nie potrafie sie zdiagozować, zwłaszcza że na każdej stronie są te same formułki. Licze na jakąś pomoc, pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×