Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

MEGI88 nie daj się sprowokować ;) Osoba stosująca trollowanie zwykle reaguje wrogo zarówno na próby uspokojenia dyskusji, jak i agresywne reagowanie na jego zaczepki, merytoryczna zawartość dyskusji ma zaś dla niego znaczenie tylko o tyle, o ile rozpala w dyskutantach negatywne emocje i przyczynia się do kontynuowania sporu. Sprawia to zazwyczaj takie wrażenie, jakby troll sycił się nimi. Najczęściej im więcej osób wpadnie w jego sidła i odpowie na jego post, tym bardziej wydaje się zadowolony. Znużenie dyskutantów objawiające się kończeniem dyskusji lub też wrzuceniem go do killfile*a (na tym forum to chyba niemożliwe) interpretuje jako odniesienie zwycięstwa. Część trolli rzadziej lub częściej zmienia swoje dane, tak jak w tym wypadku KTOŚ KTO CZYTA został INTERNAUTĄ. Kiedyś dawaliśmy się nabrać na ten schemat - wypunktowanie kogoś jako wracająca pod innym Nickiem osobę i zaczynała się awantura na forum. To jest właśnie pożywka dla trolli i cel ich działania. Czasem ma wręcz podłoże seksualne jak substytut współżycia. Najskuteczniejszą obroną przed trollowaniem jest całkowite zignorowanie wszelkich zaczepek trolla, w momencie gdy się zorientujemy, że mamy z nim do czynienia. Zazwyczaj konsekwentne ignorowanie trolla skutkuje jego zniechęceniem i przeniesieniem się w inne miejsce lub całkowitym zaprzestaniem działalności. W praktyce jednak rzadko do tego dochodzi, ponieważ na forum bardzo często znajdą się jakieś osoby, które będą jednak z trollem dyskutowały i tym samym zachęcały do kontynuacji działalności. Trolla nie należy karmić – czyli że nie należy z nim w ogóle wchodzić w jakąkolwiek polemikę. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza
Gość tak samo mysli

Ignac , po co trolom odpowiadasz i karmisz nas, tylko Ty jestes zbulwersowany dana sytuacja . Kazdy ma prawo pisac wtedy kiedy chce i co chce tylko nie ma prawa obraaac Ja jako TROL( ale dlaczego mam byc trolem) nikogo nie obrażam i nie wiem o co Ci chodzi . Moj post był jak najbardziej stosowny i pomocny, bo jak Ty sobie wyobrażasz pomoc danej osobie jak zawsze pisze pod innym nickiem i pisze ciągle to samo i dostaje ciagle te same rady , ktore nic nie wnosza aby mogła się poczuc lepiej. Jak Jej pomoc ? Masz sposób na Nia , to Jej pomagaj , przecięz ja potrzebuje. U nas widzisz patologię u osob typu EWALIT nie? Co znowu wpusciła Ceę w maliny ta Pani , Juz Jasma napisała ,ze jestes mało spotrzegawczy . Nie denerwuj sie bo ciagle nas nerwowo pozdrawiasz ( a tak z ciekawosci kto Cie ciagle denerwuje ,że nas tak pozdrawiasz) , szkoda zdrowia , lepiej wyjsc na spacerek a nie pisac nerwowe posty .

Odnośnik do komentarza

MEGI88 i IGNAC dziękuję. Najgorsza u mnie jest niewiara, że nie umieram. Badania mam porobione i nie są złe. Są dobre, a ja nie wierzę. Zgodziłam się na ten Citabax i tego żałuję. Dzisiaj już trzeci raz nie wzięłam tej tabletki i na pewno już nie wezmę. Jedna *ja* wie i jest pewna, że to zwalczę, a druga *ja* panikuje, dlatego proszę o jakieś wsparcie. Wpisy IGNACA są takie budujące i jak czytam, to wszystko jest oczywiste i logiczne i pasuje do mnie, ale po chwili głupota bierze górę i panikuję. Dziękuję. Ania

Odnośnik do komentarza

ANNACHYLEWSKA11 piszesz że czytałaś stare posty, więc chyba nie ma czego dodawać. Brak pieniędzy jest jedną z sytuacji z którą musimy sobie radzić w życiu i tego na forum nie zmienimy, myślę że jednak powinnaś dążyć do tego i może na spokojnie porozmawiać z mężem żeby do problemu podchodzić możliwie konstruktywnie i wzajemnie szukać pomysłów, możliwości i wspierać się. Tracenie energii na awantury ani nie rozwiąże problemu ani nie poprawi Waszej kondycji psychicznej. Pamiętaj jednak, że aby mąż podszedł także konstruktywnie do sprawy, musisz być aktywna, proponować coś szukać rozwiązań możliwych do zastosowania. Jeżeli będzie stroną pasywna oczekująca na wskazanie rozwiązań lub mannę z nieba, biadolącą nad sytuacją itd. spowodujesz że mąż będzie odczuwał, że cały ciężar odpowiedzialności za domowe finanse spada na niego i nie ma żadnego wsparcia. To jest dość frustrujące i stresujące! Włączenie się w kreatywne szukanie wyjść i rozwiązań pomoże także Tobie, bo będziesz miała głowę zajętą konkretami, i dzięki temu mniej będzie miejsca na nerwicowe błądzenie myśli, skupianie się na sobie i obserwowanie/oczekiwanie na objawy. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza

I możne jeszcze jedna drobna uwaga - samo czytanie nic nie da, trzeba pracować nad zmianą zachowań, utrwalonych reakcji na konkretne sytuacje i sposobem myślenia. To o czym wielokrotnie pisała JASMA jako o błędach poznawczych. Tak samo trzeba np. ćwiczyć relaksację w sytuacjach ataków paniki - techniki oddechowe itp. To musi wejść w krew jak automat i realizacja rożnych rozwiązań stanie się odruchowa bez konieczności myślenia o tym. Nie mniej warto obserwować samego siebie jak i czy reakcje nam się zmieniają i na podstawie obserwacji wprowadzać nowe rozwiązania dodatkowe, zmienianie dotychczasowy. Trzeba być pozytywnie kreatywnym i dopasowywać rozwiązania do siebie, bo jazdy człowiek jest inny. Rusz z miejsca, machnij ręką na objawy i staraj się działać bez względu na nie. Powoli przyjdą rezultaty. Panika, bezrefleksyjność,skupienie na objawach, użalanie się nad sobą zamiast działania itd. jest staniem w miejscu a nawet cofaniem się. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza
Gość intenauta4

Psychologia trolla: ....Troll kocha dominować w dyskusji z innymi internautami. Musi mieć ostatnie słowo, niezależnie od tego, czy faktycznie coś wie na dany temat. Bardzo często trolling uprawiają osoby o skłonnościach narcystycznych. Zwykle mają one ekstremalne poglądy, które niezwykle głośno wyrażają. Roszczą sobie prawo do tego, by mieć zawsze rację, i łudzą się, że w końcu wszyscy się z nimi zgodzą.....:))

Odnośnik do komentarza

IGNAC, zastanawiałam się nad tym, co do mnie napisałeś i muszę nad sobą zacząć pracować. Wiesz, w moim domu nie ma awantur. W moim domu są ciche pretensje i to jest okropne. MEGI88 i IGNAC. Dzisiaj otrzymałam wynik badania HOLTERA RR. Nie było lekarza, a ten wynik jest bardzo zróżnicowany było o godz. 13.o2 -135/89 i tętno 93, było 14.3o - 182/98 i tetno 115, było o 18.oo 118/87 i tętno 76, o godz. 19.34 - 205/136 i tętno 50, było o 22.oo - 102/56 a tętno67, było o północy 89/50 i tętno 61, o 04.oo - 92/54 a tętno62 a o 09.oo - 116/70 a tętno 61. Ja się na tym kompletnie nie znam i nie wiem czy to normalne, ale z drugiej strony to był 3 i 4 dzień jak odstawiłam CITABAX i może to taki efekt. Ja nigdy nie miałam wyższego ciśnienia jak 152 na ileś i może to przez ten CITABAX, ale biorę BIOSOTAL. Brałam 2x40, a od wczoraj 2x80. Dzisiaj mam spokojne to ciśnienie. Nie jest stale takie same, ale nie jest aż tak zróżnicowane. Co o tym myślicie, proszę napiszcie mi. Ania

Odnośnik do komentarza

ANNACHYLEWSKA11 jeżeli pytasz co o tym myślimy, to ja mogę Ci napisać tylko tyle, że z wynikami Holtera powinnaś zgłosić się do kardiologa, opowiedzieć mu o wszystkim, czyli m.in o lekach które bierzesz i które brałaś niedawno. Tylko kardiolog, znający całość, mający wszystkie wyniki i przede wszystkim wiedzę medyczną powinien interpretować wyniki. Szukanie odpowiedzi w internecie, nawet na forum kardio jest jak wkładanie gołej ręcki do nory z wężami. Podobnie uważam w sprawie odstawiania leków. TO są środki wpływające na gospodarkę hormonalna mózgu oraz wzajemnie oddziałujące na siebie. Psychiatra jest w stanie podać właściwą dawkę, co można z czym brać, jak odstawiać. Robienie tego na własna rękę, zmiana dawkowania może Ci nieźle rozregulować wydzielanie wewnętrzne i być może właśnie skoki ciśnienia są efektem tej huśtawki. Tak jak tamto jest norą żmij, tak tu bawisz się odbezpieczonym granatem. Tak właśnie uważam i nic więcej. Jeżeli chodzi o problemy domowe, to właściwie ich forma nie ma znaczenia. Jeżeli to są ciche pretensje, to tak samo porozmawiaj szczerze o tym. Wyjmiesz sprawę spod dywanu i zajmiecie się nią konstruktywnie, zamiast wprowadzać bezproduktywną ciężką atmosferę. Może przy okazji pozwoli CI to zweryfikować, na ile Twój osąd sytuacji jest prawdziwy a na ile są to Twoje obawy, na podstawie których wyciągnęłaś być może niepotrzebne wnioski. Przejście przez problemy razem zawsze jest lepsze od samotnie przeżuwanej atmosfery starej opony. Ty będziesz mogła się włączyć odrywając myśli od nerwicy - tak jak pisałem, mąż będzie wiedział że ma wsparcie, przynajmniej psychiczne i zamiast domysłów będziesz wiedziała na czym stoisz. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza

Witaj Jasma po przerwie Odrobinę zazdroszczę Ci wojaży w tamte strony, to marzenie mojego życia i ogromna fascynacja. Ciesze się, że i Ty odnalazłaś we wschodnim sposobie myślenia coś wartego uwagi. Ignac Zwierzęta są dla mnie nieustannie źródłem wiedzy o tym jak działa natura. Wydaje mi się, że dzięki instynktowi popełniają o wiele mniej błędów niż my - istoty uspołecznione. Wiem, że normy społeczne są konieczny, by wszystko jakoś funkcjonowało, ale jak pokazują statystyki zachorowań na depresje, nerwicę czy choroby autoimmunologiczne - to jednak funkcjonowanie w społeczeństwie, zależność od opinii innych i styl wychowania w kulturze zachodniej - nie bardzo służą człowiekowi. Mam do Ciebie pytanie Ignac - zastanawiałam się czy nie napisać na prywatnego maila, ale pomyślałam, że może ktoś oprócz mnie skorzysta z Twojej odpowiedzi. Widzisz, ja naprawdę radzę sobie coraz lepiej, uważam, ze wykonałam ogromną pracę, jeśli chodzi o świadomość tego co się ze mną dzieje, co myślę, jakie emocje nie zostały uwolnione z mojego ciała. I generalnie funkcjonuje normalnie, pracuję, mam dużo lepszych momentów, wychodzę z domu, wielki sklep nie robi na mnie wrażenia, zatłoczony rynek też nie jest problemem. Pozostał mi właściwie jeden problem, którego nie umiem ugryźć. Chodzi o spotkania ze znajomymi. Wszelkie spotkania z bliskimi i lubianymi przeze mnie ludźmi generują we mnie ogromne napięcie. To nie jest lęk, tylko przeraźliwe napięcie. Wczoraj widziałam się z moją przyjaciółką, było wspaniale, posiedziałyśmy, pogadałyśmy, ale moje mięśnie były tak napięte, że dziś z bólu nie mogę ruszać szyją. Masz jakieś sugestie - dlaczego? I co z tym zrobić?

Odnośnik do komentarza

DOROTA12. Ja mam to samo, jeżeli chodzi o znajomych i ogólnie o wszelkie spotkania z ludźmi. Zawsze lubiłam ludzi, a teraz bardzo stresują mnie spotkania. Zastanawiałam się dlaczego, tak jest i myślę, że w moim przypadku to wynik lęku a nawet strachu przed tym, że ktoś, ktokolwiek mógłby coś zauważyć nietypowego w moim zachowaniu. Ja nie opowiadam o swoich zdrowotnych, czy bardziej emocjonalnych problemach. Raz czy dwa coś bardzo delikatnie powiedziałam i nie było zainteresowania mną, tylko dzięki mojej próbie opowiedzenia o sobie wysłuchałam przeogromną historię czyichś problemów, kłopotów itp.i chyba nie chcę próbować ani rozmawiać na temat swoich emocjonalnych kłopotów, ani nie jestem gotowa wysłuchiwać wyłącznie czyichś problemów i to w sytuacji, kiedy sama jestem w kiepskiej formie. Poza tym, nie wiem jak będę się czuła i nie chcę robić sensacji szczególnie, że ja wierzę, ciągle wierzę, że będę dawną sobą wcześniej czy później. Pozdrawiam Ania

Odnośnik do komentarza

ANIU Ja mam za sobą dość długą drogę pod rękę z *nerwicą*, choć przez ponad 10 lat zamiast właściwego rozpoznania leczona byłam na nadciśnienie, tachykardię i parę innych chorób. Niestety muszę Ci powiedzieć coś, co pewnie teraz Cię zmartwi - nigdy już nie będziesz taką samą sobą jak dawniej. Ja patrząc na siebie dziś i siebie sprzed 10 lat - wolę siebie dzisiejszą, mimo wielu strasznych chwil i czasami jeszcze nawracających *dolegliwości*. Zdarza mi się ostatnio żartować do męża - że nie rozumiem zupełnie, jak mógł się zakochać i ożenić ze mną z *tamtych czasów*. Dziś widzę, że wówczas cały czas jechałam na autopilocie, zupełnie bez świadomości. Nie miałam pojęcia dlaczego reaguję i zachowuję się tak a nie inaczej, mało tego - nie miałam na swoje zachowanie wpływu. Wszystko załatwiała po swojemu podświadomość. Teraz jest zupełnie inaczej. Nawet jeśli w pierwszym odruchu zareaguję z automatu to niemal natychmiast przychodzi refleksja. To ogromnie dużo daje. Nie mniej właśnie problemu spotykania się ze znajomymi i przyjaciółmi nie udało mi się rozgryźć. Wiem, że niemal każdy *nerwicowiec* na to cierpi, ale dla wielu osób wyjście do hipermarketu czy w inne skupisko ludzi jest znacznie trudniejsze. Ja mam jakąś wewnętrzną blokadę przed w zasadzie niezwykle przyjemnym doświadczeniem. Szczególnie, że po latach wycofania się z życia towarzyskiego zostali wokół mnie tylko naprawdę bliscy mi ludzie. I to nie jest już lęk, czy zniechęcenie tylko chroniczne napięcie mięśni. Szyja pewnie będzie mnie bolała kilka dni. Co się może za tym kryć? IGNAC bardzo liczę na to, że naprowadzisz mnie na odpowiedź. ANIU - a Tobie nie pozostaje nic innego, jak zacząć *włączać* świadomość, obserwować się - co nie oznacza analizować objawy tylko śledzić swoje reakcje, zachowania, pytać siebie dlaczego tak jest. Obawiam się, że nie ma powrotu do tego co było :(

Odnośnik do komentarza
Gość dam rade

Dołączę się do wątku o spotkaniach towarzyskich. Ja pokonalam to metoda małych kroków. Najpierw spotykalam sie z ludzmi ktor zy wiedza o mojej chorobie i jak cos to np: wyjda ze mna z knajpy. Oczywiscie nigdy nie bylo takiej potrzeby. Pozniej przeszlam do spotkan z innymi. Do tego zamiast skupiac sie na tym czy mi cos bylo czy nie skupilam sie na tym ze mimo wszystko sie spotkalam, bylam normalna i ze mam kontakt z ludzmi a ze mnie glowa troche z nerwow po tym bolala to olalam. Za duza satysfakcje mialam z tego ze mi sie udalo. Jaka puenta :) skupiamy sie na tym ze jednak bylismy a nie na tym jak się czujemy :)

Odnośnik do komentarza

Witam , ja walczyłam z nerwicą lękową przez około 15 lat , brałam leki które mi nie pomagały Tranxene , po którym muszę przyznać spałam doskonale , ale nic pozatym ,nie mogłam przejść przez ulicę ,zataczałam się po chodnikach ,chodziłam tylko przy murach nie od strony jezdni , duszności ,kołatanie serca i ciągły strach że wszyscy na mnie patrzą, zawroty głowy i codzienne zmaganie się z tym lękiem , przecież trzeba pójść do pracy, po zakupy i jakoś żyć. Uratował mnie lekarz kardiolog który przepisał mi SETALOFT , od około 4 lat żyję normalnie , jestem mu bardzo wdzięczna że potrafił mnie zdiagnozować, niektórzy mówią że nie dobrze brać takie leki , ale co oni wiedzą? Ja przez 15 lat przeżywałam tragedię , nie byłam zdolna do czegokolwiek ,nic mi się nie chciało, teraz wiem że żyję , sadzę kwiaty w skrzynkach na balkonie , jeżdżę na działkę, jestem pełna życia, wyjście na ulicę nie stanowi już żadnego problemu, jestem pewna siebie, odważna i radosna a uczynił to lekarz przepisując mi jedna małą tabletkę.

Odnośnik do komentarza

Kurcze znów się napisałem jak głupi i uciekło!!! Nic to, próbuje raz jeszcze... DOROTAT pytanie które zadałaś jest dość trudne i myślę że częściowo jedynie Ty sama możesz na nie odpowiedzieć. Moja opinia jest następująca (opinia, bo nie wiem czy tak naprawdę się dzieje). Doprowadziłaś do stanu w którym nerwica nie jest już aż takim problemem, jak sama piszesz pójście do sklepu nie stanowi problemu. Nie mniej jednak jest to dla Ciebie dość nowa sytuacja i siedzisz w okresie nerwicowym dość mocno jeszcze. To nie jest sprawa do załatwienia od zaraz i nie działa jak przekręcenie gałki. Pstryk i nie ma. Pewne sprawy będą się ciągnąc jeszcze czas jakiś i powoli ustępować. Na mój gust jeszcze gdzieś w podświadomości siedzi CI lęk przed epizodami nerwicowymi i nic dziwnego że czasem daje o sobie znać. Poradziłaś sobie ze sklepem, ale jest to środowisko dość anonimowe. Co innego spotkanie ze znajomymi, z przyjaciółką. To nie jest osoba anonimowa, mało tego, spotkania z nią są i dalej będą. Myślę ze być może dla tego podświadoma obawa o wystąpienie przy niej jakichś epizodów jest znacznie silniejsza. Prawdopodobnie nie chwaliłaś się znajomym swoimi problemami, dla tego nie bardzo możesz/chcesz w razie czego powiedzieć - wybacz mam lekki atak paniki, poczekaj aż mi przejdzie i dalej pogadamy. Nie bardzo także wypada powiedzieć - wybacz ale musimy skończyć a ja muszę natychmiast lecieć, czyli ewentualnie skorzystać z możliwości wycofania się z sytuacji w której franca da głos. Taka sytuacja powoduje siłą rzeczy napięcie wewnętrzne objawiające się wyrzutem adrenaliny, co z kolei powoduje napięcie mięśni. To wszystko odbywa się w podświadomości, sterowane jest przez autonomiczny układ nerwowy, który także jest poza naszą świadomą kontrolą i dla tego pozostaje Ci tylko obserwować efekty fizjologiczne w postaci zakwasów oraz wspominać objaw zewnętrzny czyli napinanie mięśni w trakcie spotkania - pewnie także nie od razu i nie przy pierwszej takiej sytuacji to zauważyłaś. Być może się mylę, ale pewnie zaobserwowałaś to od tyłu, czując zakwasy zaczęłaś analizować przyczyny, co z kolei przy kolejnych spotkaniach pozwoliło dostrzec napięcie mięśni. Na marginesie, dostrzeżenie napięcia mięśni i pytanie czemu tak się dzieje, skoro w sklepie jest OK dodatkowo mogło zwiększyć podświadomy niepokój. Nie wiem czy Ci to wystarczy i czy moje przypuszczenia idą w dobrym kierunku ;) Nawiązując do Twoich poglądów na temat zwierząt, zgadzam się z tym co piszesz. Zwierzęta działają instynktownie w pewnych sytuacjach i cywilizacja im tego nie zabrała, w przeciwieństwie do człowieka. Cywilizacja zabrała nam większość tej zdolności. Co więcej zdeprecjonowała i obrzydziła część tych reakcji i zachowań które mogły by nas uchronić przed niektórymi sytuacjami zachowaniami a w niektórych sytuacjach mogły by pomóc. To jest bardzo zgodne z tym co już tu pisałem i co bardzo mi pasuje do obrazu świata czyli z psychologia atawistyczną. Jest dużo artykułów opisujących i wyjaśniających nasze zachowania w oparciu o wypracowane wieki temu mechanizmy mające służyć walce o byt i zachowaniu gatunku. Nie wiem czy się to już wyodrębniło w nurt psychologii o tej nazwie, ale sam ja nadałem bo mi bardzo pasuje do takiego podejścia. Wielokrotnie pisałem że jednym z najważniejszych oręży w walce z nerwica jest wiedza. Pozwala racjonalizować, wyjaśniać i przede wszystkim rozumieć swoje zachowania, które na pierwszy rzut oka są pozbawione sensu i przyczyn - powodują np. tak uparte poszukiwanie chorób je wywołujących bo w ogłowie się nie mieści inna przyczyna naszego stanu. Odwołując się do i podpatrując świat zwierzęcy musimy jednak pamiętać że jesteśmy mimo wszystko troszkę odmienni, poszliśmy troszkę dalej w rozwoju. Kiedy spojrzymy na lęk z punktu widzenia ewolucji dochodzimy do kilku wniosków. Wiemy już na temat lęku wystarczająco, aby rozumieć, że mechanizm jego powstawania jest bardzo skomplikowany. Znacznie prostszą emocją jest strach. Możemy obserwować zwierzęta, które reagują strachem, ale trudno sobie wyobrazić, że zwierzęta cierpią z powodu lęku, w taki sposób jak ludzie. Emocje towarzyszące lękowi są zbyt skomplikowane, zbyt zaawansowane dla umysłów zwierząt. Innymi słowy, lęk jest funkcją umysłu, która pojawiła się całkiem niedawno i której nasi prości pra przodkowie w ogóle nie znali. Na tej wiedzy można się oprzeć i próbować stosować świetną metodę pozwalająca dać znerwicowanemu umysłowi relaks i odpoczynek. Opiera się ona o zjawisko regresji. Metoda ta stosowana jest automatycznie przez nasz organizm w sytuacji przeżycia wyjątkowej traumy, ale wtedy może mieć znacznie poważniejsze niż relaksacyjne efekty. Podczas regresji umysł wraca na stare tory – do dość prostego sposobu funkcjonowania, w którym nie istnieje lęk. Doświadczamy tego w naszej codzienności. Kiedy marzymy lub jesteśmy bardzo psychicznie zrelaksowani czujemy spokój, w którym nie ma miejsca na lęk. W sytuacjach wyjątkowej traumy organizm potrafi mentalnie cofnąć się do okresu płodowego - ale tu nie oto chodzi i tak jak pisałem to jest sytuacje ekstremalna. Przy pomocy dość prostych ćwiczeń możemy nauczyć się *wchodzić* w stan regresji i przez kilka, kilkanaście minut dawać odpocząć naszemu umysłowi. Daje to odpoczynek zarówno psychiczny jak również fizyczny. Warto to stosować nawet po wyjściu z nerwicy, żeby pozbyć się pozostałości po niej a także ułatwić sobie codzienne funkcjonowanie w szalonym świecie współczesnym. OK rozpisałem się strasznie, a biorąc pod uwagę że pisałem dwa razy to straszliwie ;). Nie mogę jednak (przymus wewnętrzny) nie odnieść się jeszcze do jednej rzeczy: LAURA48 bardzo dziękuje Ci z Twojego posta. Na tym forum wielokrotnie toczyła się dyskusja na temat brania leków i tego jakie są tego skutki. Wielokrotnie przekazywałem swoją opinię na ten temat i próbowałem podawać przeróżne przykłady. Dzięki Tobie mamy świetny przykład, że tak powiem naoczny jak fatalna sprawą jest branie leków. Przykład obrazujący słowami realnej osoby to co wielokrotnie pisałem. W kilku słowach podsumowując to co napisałaś - 15 lat z nerwicą, żadnej walki, pracy nad sobą, próby usunięcia przyczyny. Taki okres przyjaźni z francą musiał Ci dać nieźle popalić i w końcu trafiłaś na lekarza (dziwne że tak późno) który w swojej genialności (muszę Cię zmartwić że pewnie robi to większość lekarzy psychiatrów w trakcie pierwszych wizyt) przepisał Ci psychotropa. Tak szczęśliwie, że trafił za pierwszym razem - szczęśliwie bo czasami trzeba kilku podejść żeby trafić z lekiem i drugie szczęśliwie bo to kardiolog czyli lekarz który nie powinien w ogóle tego robić tylko odesłać Cię do specjalisty. SSRI zadziałał i od 4 lat znakomicie ukrył objawy. Piszesz że jesteś wspaniałym szczęśliwym człowiekiem. W takim razie w jaki sposób trafiłaś na to forum? Szczęśliwi ludzie wolni od nerwicy nie poszukują w internecie for na temat walki z nerwicą. Czyżby po 4 latach działanie leku zaczęło słabnąc? Organizm zaczął się przyzwyczajać i już nie jest tak wspaniale i pięknie? Zaczęłaś zauważać skutki uboczne wieloletniego brania? Jesteś pięknym przykładem na to, jak dzięki lekom można zarzucić walkę z nerwicą, pracę nad sobą i pozbycie się francy na dobre. Męczyłaś się z tą łajzą 15 lat i dzięki nieodpowiedzialnej decyzji kardiologa straciłaś kolejne 4 lata bezowocnie. Nerwicy się nie pozbyłaś bo leki nie usuwają nerwicy, nie ważne czy są to SSRI czy leki z innych grup. Leki maskują objawy i powinno się to wykorzystać do podjęcia pracy nad sobą, psychoterapii i innych form walki z nerwicą. Jest to niestety bardzo trudne w sytuacji kiedy leki usuną silne motywatory jakimi są utrudniające życie objaw nerwicowe. A i bardzo Cię proszę, nie pisz *niektórzy mówią że nie dobrze brać takie leki, ale co oni wiedzą?* bo to niestety Ty na razie niewiele wiesz. Ci co piszą o szkodliwości leków bardzo często ten etap maja za sobą, że wszystkimi konsekwencjami i poszli dalej, znacznie dalej w walce z nerwicą - niektórym udało się już z niej wyjść. Nie pisz że kardiolog Cię uratował bo on Cię skazał, i nie śpiesz się z wdzięcznością - 4 stracone lata to wątpliwy powód do wdzięczności. Jeżeli to co pisze Cię oburza i zaliczysz mnie do tych co *co oni wiedzą* to wiedz że kiedyś też brałem leki, też przez chwilę byłem zadowolony, potem odstawiałem leki, więc wiem z czym się to wiąże i w końcu podjąłem zwycięzcą walkę z nerwicą. Jeżeli potrafisz mi podać jeden przykład osoby która wygrała z nerwicą przy pomocy leków, to jestem gotów zweryfikować swoje zdanie; ja Ci jestem w stanie podać tylko z tego forum kilka przykładów osób które wyszły z nerwicy lub są tego bliskie bo odstawiły lub w ogóle nie brały leków. Ktoś może napisać że brutalnie obchodzę się z osobą która ma nerwicę, tylko na nerwicę się nie umiera a głaskanie po głowie nie koniecznie jest przejawem współczucia i chęci pomocy. Oszukiwanie samego siebie i tkwienie w tym stanie są znacznie okrutniejszym traktowaniem samego siebie. Sam sposób *leczenia* przez kardiologa, bez wyjaśnienia o co chodzi i do czego to prowadzi, a także bez informacji że leki wprowadza się na chwilę żeby dać czas i siły do podjęcia skutecznej walki z nerwicą jest przestępstwem za które powinni karać przynajmniej zakazem wykonywania zawodu lekarza na zawsze a także kompletnym brakiem odpowiedzialności, zarozumialstwem i dowodem na kompletny brak podstawowej wiedzy. Nie mówię już o łamaniu etyki lekarskiej. *A uczynił to lekarz przepisując jedna małą tabletkę*... Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza

Dorotat witaj :-) ja do tego co napisał Ignac o napięciu związanym ze spotkaniami ze znajomymi, dodam, że to może być tak, że przed znajomymi chcemy wypaść dobrze, czuć się dobrze i być dobrze postarzani, a jeszcze trochę wątpimy w swoje siły, obawiamy się, ze zostanie to zauważone i to może powodować wewnętrzny stres. Co można z tym zrobić, świetna jest metoda małych kroków, o której wspomniała Dam Radę, czyli tak trochę świadomie powoli oswajamy lęk związany ze spotkaniami ze znajomymi, może na początku tak trochę na Twoich zasadach, czyli w dogodnym dla Ciebie miejscu, czasie i długości spotkania i na początek może z jedną osobą i taką, która może nie jest dla Ciebie bardzo ważną znajomą i na której opinii, postrzeganiu i przyszłości znajomości, aż tak bardzo nie zależy i ciesz się z dokonanego małego kroczku, nawet jeśli nie wszystko poszło tak jak trzeba, to pomyśl sobie, że wcale nie musiało, bo ja nic nie muszę, ale dużo mogę i wypunktuj mocne strony spotkania - to ważne bo buduje pozytywne wspomnienia i następnym razem będzie łatwiej. I jeszcze jedna ważna i pomocna sprawa, pobudzenie ruchowe potęguje pobudzenie psychiczne, a spowodowane stresem, napięcie fizyczne mięśni wzmaga wtórnie napięcie psychiczne, bo jak wiadomo jesteśmy całością :-), można temu przeciwdziałać, tak trochę siłowo, czyli gdy jesteśmy wewnętrznie pobudzenia, to staramy się nie chodzić w kółko, czy nerwowo machać nogą itp., a właśnie starać się uspokoić ciało, usiąść, pooddychać, spokojnie przeponowo, a jak czujemy napięcie psychiczne, to fizycznie się rozpinamy ;-) czyli puszczamy mięśnie karku szyi, opuszczamy ramiona, rozluźniamy mięsnie, nie zaciskamy zębów i pięści, możemy pokręcić głową, podciągnąć mocno ramiona do szyi i szybko je opuścić (może, nie przy znajomej, ale np. przed wyjściem na spotkanie). W tej metodzie jest taki minus, że na początku musimy o niej myśleć i stosować ją świadomie, a tym samy kierować myśli w kierunku francy, choć są to myśli wnoszące więc konstruktywne, a z czasem złamiemy reakcję fizyczną organizmu na stres i mniejsze będzie samonakręcanie i wzmacnianie się pewnych mechanizmów i objawów. LAURA48 ja też miła nie będę, szczególnie dlatego, że propagujesz branie małych tabletek szczęścia, a ja jestem im mocno przeciwna, oczywiście masz prawo do swojego zdania i decydowaniu o swoim życiu i zdrowi, ale nie zachęcaj, bo to już jest słabe, poza tym ja myślę, że przez tyle lat antydepresantów, to Ty samą siebie dawno zatraciłaś - prawdziwa Ty została przykryta chemiczną kołderką, a pomyślałaś co będzie jak kiedyś, jak kiedyś z jakiegoś powodu będziesz zmuszona je odstawić? albo właśnie spadnie skuteczność ich działania? a może właśnie dlatego tu zajrzałaś? Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy

Odnośnik do komentarza

IGNAC dziękuję za pomoc. Miałeś nienajlepszą opinię na temat mojego samowolnego odstawienia CITABAXu, ale ja to odstawiłam na podstawie Twoich i JASMY opinii na temat leków. Na pewno masz rację, że takie decyzje należy konsultować z lekarzem, ale ja to gówno brałam tylko 3 tygodnie i po trzech tygodniach zaczęłam się źle czuć. Do tego brałam HYDROXIZINE, a W kilku Twoich wpisach wcześniejszych do innych osób jest napisane, że działanie uboczne HYDROXIZINY właśnie przyspieszać może tętno. W informacjach o HYDRO też przeczytałam, że może mieć paradoksalne działanie w postaci walenia serca. Zaobserwowałam u siebie, że to serce odczuwać zaczynam godzinę po połknięciu HYDRO, więc już wczoraj nie wzięłam i nie przyspieszyło tak mocno. Poobserwuję siebie biorąc tylko ten BIOSOTAL 2x80. Dzisiaj idę na godz.12.00 do kardiologa. Ja mam bardzo dobre wyniki badań, nie tylko krwi, nie puchną mi nogi, nie mam bólów. Mam kłopoty ze spaniem, ale też w sumie śpię w nocy od 6 do 7 godzin, mimo, że budzę się ze 4-5 razy. Biorę też MAGNEZ z vit B6 i dzisiaj pogadam z lekarzem na temat potasu i innych mikroelementów. Bardzo cieszę się, że jest takie forum i mogę być jego częścią. Nie czuję się taka osamotniona z problemem i dostaję od Was pomoc, co jest dla mnie obecnie bardzo ważne. Dzięki temu, co przeczytałam na forum i porównując siebie do innych już teraz wierzę, że jestem na dobrej drodze do zdrowia. jak pisałam wcześniej jestem w kłopotach finansowych i nie stać mnie na prywatnego lekarza, ale lekarze z NFZ (ja tak trafiałam) traktują pacjenta przedmiotowo i tylko przepisują pigułki. Zapisałam się na psychoterapię na koniec kwietnia też z NFZ. Zobaczę jak będzie, a teraz na pewno będę już rozsądniejsza i jak coś, to poproszę Ciebie i innych ludzi z forum o opinię. Pozostanę na forum i będę korzystała z Waszej pomocy i wierzę, że i ja będę mogła komuś, też pomóc. Dziękuję.i pozdrawiam. Ania

Odnośnik do komentarza

Jeszcze jedna sprawa. Ja miałam ten HOLTER RR i wynik był bardzo różnorodny. Ja nigdy nie miałam wyższego ciśnienia jak 145/80. Ten HOLTER zrobiłam 3 dni po odstawieniu tego CITABAXU i może z tego powodu, to ciśnienie tak się zachowywało. Przedwczoraj i wczoraj mierzyłam ciśnienie prawie co pół godziny i już było od 112/70 do 140/80. Zobaczę, co lekarza dzisiaj mi powie. Ania

Odnośnik do komentarza
Gość internauta4

Annachylewska.Ewalit czy Izabella a ja myślę ,ze takie konsultacje wirtualne w twoim przypadku nie wychodzą ci na dobre.Sama widzisz jak takie* porady *odbijają się na twoim samopoczuciu. Ani Jasma ani Ignac nie są lekarzami. Nie mają prawa odpowiadać ludziom w sposób jaki odpowiadają. W niektórych postach Ignac dawał 300% gwarancję że dana osoba ma tylko i wyłącznie nerwicę , co się później okazało totalnie nietrafioną diagnozą IGNACA ./wyniki badań nie były w normie/ .Dlatego nalezałoby zachować większą ostrożność w przyjmowaniu dobrych rad od innych. Takim wirtualnym leczeniem wprowadzasz lekarza w błąd.Wyniki mogą być zakłamane .Być moze w twoim przypadku tak jest. Moja rada dla ciebie: bądz pod opieką lekarza i stosuj się do jego zaleceń.

Odnośnik do komentarza

IGNAC JASMA - dzięki za Wasze sugestie. Muszę jeszcze popracować nad tematem, na pewno dojdę do tego, co u mnie jest wywoływaczem tego stanu. Myślę, że sam tryb życia - prawie 10 lat pracy w domu i stosunkowo rzadkie osobiste kontakty z ludźmi też odgrywają tu pewną rolę. Taka wieloletnia izolacja na pewno nie sprzyja pewności siebie i spokojowi w życiu towarzyskim. Nie mniej dzięki za spojrzenie z boku

Odnośnik do komentarza

INTERNAUTA 4 To jest forum dla osób pragnących wyjść z nerwicy. Piszę to, bo przypuszczam, że nie masz pojęcia gdzie się przypadkowo znalazłeś. Jeśli zmagasz się z tym zaburzeniem, masz coś ciekawego merytorycznie do wniesienia - to wszyscy czekamy. To jednak nie jest absolutnie miejsce do odreagowywania swoich problemów. Proponuję jakieś foruj polityczne, tam można do woli sączyć jad.

Odnośnik do komentarza

ANNACHYLEWSKA i DOROTAT, ponieważ się stało to napisze jeszcze raz. Nie karmcie trolla. INTERNAUTA4 to ta sama dziewczyna która jakiś czas temu namieszała na forum podpisując się KTOS KTO CZYTA. Tak jak sama prowokowała w ostatnim poście *troll musi mieć ostatnie słowo*, nomen omen nie zdaje sobie sprawy że wrzuca cytaty które pasują jak ulał - do niej. Biedna osoba - nic nie pisze ale śledzi forum niezwykle uważnie, czasem próbuje komuś dowalić. Ewidentnie ma problem i nawet proponowałem kiedyś żeby aktywnie i merytorycznie włączyła się w pisanie. No cóż, nic na siłę. Widocznie teraz jest etap trollowania a nie poradzenia sobie z własnymi problemami. Pragnie dowartościować się, zaistnieć. Jak się nie ma niczego ważnego czy ciekawego do powiedzenia to najłatwiej krytykować i obrażać innych żeby zostać zauważonym. No cóż, żałosne ale dość skuteczne, bo na prawdę czasami ciężko nie zareagować na zaczepne bzdury wypisywane przez trolla. Poza tym ANNACHYLEWSKA dostałaś już radę: *Moja rada dla ciebie: bądz pod opieką lekarza i stosuj się do jego zaleceń.* i żebyś wiedziała już wszystko *nalezałoby zachować większą ostrożność w przyjmowaniu dobrych rad od innych.* Używając cytatu z tego samego źródła co KTOŚ KTO CZYTA: *Do frustracji trolla można doprowadzić, rozpoznając jego właściwe intencje i nie reagując na jego komentarze.* Także proponuje drugi raz - nie ulegać zaczepkom i tyle. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza
Gość internauta4

Ha ha dowcipniś z ciebie IGNAC..Ale ciesze sie ze wyciągnąłeś pozytywny wniosek z mojego *trollowania* . Szczególnie na wielką uwagę zasługuje twoje /moje/ zdanie do Ewy --*ANNACHYLEWSKA dostałaś już radę: *Moja rada dla ciebie: bądz pod opieką lekarza i stosuj się do jego zaleceń.* i żebyś wiedziała już wszystko *nalezałoby zachować większą ostrożność w przyjmowaniu dobrych rad od innych.* Bardzo dobra rada .Brawo!! Ja jestem czytającą i za chwilę zniknę a ty IGNAC na pewno zostaniesz i dalej będziesz najważniejszym ,no i każdy musi liczyć się z twoja opinią, bo inaczej *fora ze dwora* .:)) Ja mam się dobrze, czego innym życzę.:))

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×