Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Pisze po kawalku i skrotami bo mam utrudniony dostep do internetu IZABELA i DOROTA nie potrzebnie klucicie sie o swoje mamy. To bardzo trudny i zlozony problem i wcale nie tak latwo sobie z nim poradzic. To w nas tkwi. Tylko ze nie da sie naprawic przeszlosci i jej zmienic albo wymazac. Byla jaka byla i blizny zostana. To co mozna zrobic to zmienic uwolnic sie od tego bagazu tu i teraz. Zrozumiec ze to wcale nie musi wplywac na nasze dzisiejsze zycie. Juz nie jestesmy ta mala dziewczynka z przeszlosci. Mozemy probowac zrozumiec mozemy probowac wybaczyc mozemy probowac stac sie wolnym od pietna przeszlosci doroslym swiadomym czlowiekiem. DOROTAT probujac odnajdywac pozytywne momenty nie wybielisz przeszlosci, nie wybielisz mamy. Realne spojrenie, tak bylo, tak to na mnie wplynelo, od tego musze sie uwolnic. Mozesz spotkac sie z mama i na spokojnie, bez pospiechu opowiedziec jej jak sie wtedy czulas, przedstawic swoje mysli i uczucia - ale na spokojnie, jak relacje z wydazen, ograniczajac obecne emocje i przedstawiajac je z pozycji ja, ja czylam jam myslalam ja czuje obecnie. I nie oceniaj i nie przedstawiaj tego jako ocena jej ale jej zachowan, jest wieksza szansa ze nie odbierze tego jako atak. To byc moze pomoze Ci sie uwolnic, a moze uslyszysz cos co pozwoli zrozumiec. Mozesz to zrobic, pytanie czy chcesz i czy jestes juz na to gotowa. Pamietaj ze przebaczenie ma wielka moc. Przebaczajac stajesz sie lepsza i stajesz sie panem sytuacji. Pomysl o tym.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich serdecznie. Ja tradycyjnie przyjemności przed pracą. Chociaż czytamłam wpisy przez cały okres świąteczny, byłam obecna tylko mniej aktywna. Jasma prosiłaś o pozytywne historie z moich świat. Masz oczywiscie rację były takie i o takuch powinnam pamiętać, jednak teraz jeszcze nie potrafię tak tego rozgraniczyć, te złe pchaja sie na potęgę, chociaż trwały krócej niz te wszystkie pozytywne emocje podczas świąt. Było ich trochę chociażby *urzędowanie z moimi chłopaczyskami* ;-) byliśmy razem w te święta, nie kązdy w swoim pokoju. Z moim mężem czas nieoceniony i taki ciepły. Z naszymi przyjaciółmi przede wszystkim wspólna wigilia, przygotowanie, podział prac ... i próbowanie tych wszystkich pyszności.... te błogie lenistwo, miałam trochę wolnego od pracy więc można było sobie na to pozwolić. Tylko te chwile napięcia, które pojawiały sie nie widomo skąd. W drugi dzień świąt paniczny strach przed jazdą do kościoła. Dopiero w połowie mszy udało mi sie jakoś uspokoić, potem spacer po rynku ... brakowało tylko delikatnego mroziku i odrobiny śniegu. Dzisiaj jestem już w pracy, trochę poddenerwowana ale meliska juz sie parzy ;-) będzie dobrze ... musi być. Ja tego chcę i tego oczekuje moja rodzina. NIe wymaga tylko cierpliwie czeka i pomaga. Dzisiejsza noc kiepska nie wiem ile razy się budziłam, i nasłuchiwałam bo wydawało mi sie że budziły mnie zawroty głowy. Nie wiem czy też tak macie bo mnie się czasami wydaje, że budzą mnie te stany wachnięć jak ja to nazywam jak mam wstac to też najpierw leżę i czekam ... jak na kochanka, który gdziś udał się nie widomo gdzie ... przyjdzie nie przyjdzie ... zakręci się nie zakręci. Nie wime czy jest na kogo czekać przyjemności z tego związku nie mam. ;-) Angie napisz na prywatny adres podam Ci kontakt do kogoś z Krakowa. Sama korzystam wydaje się być odpowiednią osobą. (edik@opoczta.pl) Pozdrawiam Was ciepło i zyczę udanego dnia. Spokojnego bez nasłuchiwania, oczekiwania ...

Odnośnik do komentarza

Witam :-)) DOROTAT jak sobie wpiszesz w gogle, to Ci wyskoczą info o Grupach Otwarcia i kto je organizuje, nawet na pierwszym miejscu wyświetla się całkiem sensowna stronka, zresztą Laboratorium Psychoedukacji ma duża i dobrą tradycję http://www.lps.pl/grupa-otwarcia/ Ja znam kilka osób, które swojego czasu brały udział w takiej grupie, na pewno wyjeździły na kilka dni (jakieś 5), w jakieś spokojne miejsce, na początku spisuje się kontrakt, czyli taki wzajemnie akceptowany regulamin, który może np. zawierać zakaz telewizji i internetu, poza tym grupa jest tak dobierana przez prowadzących, żeby nikt się nie znał i jest zazwyczaj bardzo różnorodna, a np. poranki zaczynały się tzw. biegiem transowym, czyli truchtało się z luźno opuszczonymi rękoma, czyli takimi majtającymi się wokół ciała ;-)) Osoby które, były na takiej grupie, bardzo były zadowolone z pobytu (choć byli w różnych miejscach i różnych grupach) i z uczestnictwa w takiej GO, każdy z nich był na jakiś rozstajach, mieli coś co ich gniotło, coś do przepracowania i nad czymś do zastanowienia, myślę jednak, że na początku, jak w Twoim przypadku, należy ogarnąć zespół lękowy, a później zająć się mocniej rozwojem osobistym, bo możesz popełnić falstart - to oczywiście moja opinia, zawsze możesz do nich zadzwonić i pogadać i warto być szczerym w zakresie zaburzeń lękowych, a oni na pewno coś sensownego doradzą . Nie wiem jak teraz prowadzone są GO, ale w dobie minimalizmu, wszystkiego na łatwizną i dróg na skróty (patent sternika jachtowego w weekend), możliwe, że i grupy otwarcia straciły na jakość, choć mam nadzieję, że nie. EDIK, no widzisz ile przyjemnych chwil za Tobą, a związanych, ze światami, znajomi, potrawy, smakowanie, wspólne celebrowanie, błogie lenistwo, spacer po rynku.... a ja osoba postronna, po Twoim wcześniejszym poscie, mogłabym pomyśleć, że sama w domu pod kocem siedziałaś z mocno otwartymi oczami, zaciśniętymi zębami i trzęsącym, się ciąłem - tak jak mnie, tak zakłamujesz swoje wspomnienia, tym samym modelujesz wizję na przyszłość... nawet jeśli nie jest super cudnie (a właściwie kiedy i komu jest) to patrzmy i oceniajmy sytuację realnie, bardzo starajmy się widzieć nie tylko negatywy, ale i pozytywy też, choć wiem, wiem, my tak bardzo lubimy się biczować, umartwiać, użalać nad sobą, to takie nam bliskie... ;-p EDIK, Kochana pomyśl, jak wiele masz życiu do zawdzięczenia i masz prawo się z tego cieszyć i nic nie zapeszasz, nie wywołujesz wilka z lasu, trzeba cieszyć się na zapas, tak cieszyć, choćby później okazało się, że wcale tak super się nie stało jak myśleliśmy, co z tego. Nikt nie zna przyszłości, a stwierdzenie *mam złe przeczucia* nie wynika z żadnych przeczuć, a z ogólnego nastawienia do życia, przewagi negatywnego widzenia nad pozytywnym widzeniem świata, bo dla czego w zakresie przeczuć, są osoby które, jeśli mają *przeczucia* to mają zazwyczaj złe, albo osoby (choć tych jest mniej), które mają tylko dobre? bo właśnie to wynika z pryzmatu patrzenia na życie, a nie z metafizycznych umiejętności. Ja na namacalnie sprawdziłam powyższe, choć może bardziej w zakresie podkopywania, własnego pozytywnego podejścia, niedawno pisałam, że przed samymi świętami miałam mały zabieg chirurgiczny, zupełnie się nie bałam, byłam na luzie, wiedziałam, że będzie bolało, że miło nie będzie, ale racjonalnie patrząc trzeba zrobić i już... ale był taki moment, jak sobie pomyślałam (idiotka), a może jak tak się nie boję, tak racjonalnie i pozytywnie myślę, a może właśnie się zdziwię, może dlatego, że za spokojna jestem to los się na mnie zemści... - to była chwila, moment zapomnienia i wystawienie siebie na próbę, ale nie dałam się - sperdal... franco, ja znam te twoje numery, już tak miałam, już tak myślałam i już przez takie pomysły sobie kuku zrobiłam, bo przecież, ja wcale nie myślę, że nie będzie bolało, nie myślę że orgazm na stole przeżyję, nie myślę, że przypadkowo zostanie, przy okazji tego zabiegu, nie z sercem związanego, serce cudownie naprawione, tylko myślę zwyczajnie i realnie i do tego mam prawo, to jest ok. i co więcej jest duże prawdopodobieństwo, że tak się stanie jak myślę - i tak się stało zresztą. Dlatego nie namawiam do malowania trawy na zielono, czy patrzenia przez różowe okulary, ale do zachowania równowagi między dobrym, a złym co nam się przydarza, równowagi między pozytywami, a negatywami, a właściwie do umiejętności takiego widzenia równoważnego, bo jedno i drugie w naszych życiach jest, tylko jakimś dziwnym trafem jedno hołubione i na piedestały wynoszone, a drugie zapomnienie i w ciemność zrzucane - w dodatku nie ten stan preferujemy, który na to zasługuje, a ten, który tak destruktywnie na nas wpływa. A pozytywy, choćby malutkie wracają i pociągają za sobą inne, taki banalny przykład: mąż powie - zrób mi proszę herbatę, a Ty - dobrze, zrobię Tobie i sobie, mąż - to fajnie, napijemy się razem, może ciasteczka otworzę Ty - dobrze, mam nową płytkę DIDO, możemy posłuchać mąż - jak ja lubię spędzać z Tobą popołudnia Ty - :-))))) A dobrze wiemy, że taki drobny dialog, mógłby się zupełnie inaczej potoczyć i w zupełnie inny nastrój co najmniej dwie osoby wpędzić, wystarczyło by, żeby na prośbę męża lub żony odpowiedzieć: nie mam teraz czasu, zrób sobie sam/sama. Wierzcie mi, nerwica może wnieść coś pozytywnego w nasze życia, taką nieocenioną wartość dodaną :-)) IZABELLA, DOROTAT najtrudniejsze relacje ją dziecko-rodzic, a z nich córka-matka i to jest fakt udowodniony, dlatego też w Waszej dyskusji pojawiło się tyle emocji i w podejściu do odczarowania przeszłości, musicie tą prawdę brać pod uwagę i dać przyzwolenie, na nierozwiązywalność pewnych kwestii w relacji obecnej lub wcześniejszej z mamą, a po prostu zwyczajne zaakceptowanie, a teraźniejszych relacji z mamą, choćby tolerowanie. Ja mam z mamą bardzo dobre relacje, dobrze się rozumiemy i w wielu sprawach podobnie myślimy, ale jak Ona coś czasami do mnie walnie, to normalnie można z krzesała spaść, gębę otwieram i dziwić się nie przestaje... bo tak to już jest z nami i mami ;-)) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie :) Ignac, ogarnięcie nerwicy w terapii jak najbardziej, a potem stopniowe rozstanie się z terapeutą. Masz tu rację jak najbardziej. Rozwój dalszy powinien już być bez udziału pt. Choć przyznam się, że ten moment - wyobrażenie takiej rozłąki, jest przerażające, chociaż mam 25 lat, to za swoją terapeutka bardzo się zżyłam, wręcz tęsknie po każdej sesji. To się nazywa fachowo przeniesienie ;-))) Od 23 grudnia mam 2 tygodnie przerwy od terapii ze względu na urlop pt i przyznam, że jest to dla mnie trudny okres. Jest we mnie jeszcze dużo dziecięcych pragnień, które terapeutka dostrzega i w miare możliwości wspiera mnie. Ale potrafię też być twarda babką, więc trzymam się i pobudzam swoja kreatywność, żeby wypełnić ten czas ciekawymi zajęciami. Mój pokój już dawno nie był taki uporządkowany ;-) Przeczytałam Wasze wpisy i pisaliście o medycynie wschodu. Ostatnio również coraz częściej jestem zdania, że alernatywne metody leczenia są dużo lepsze, skuteczniejsze, ponieważ działają od środka, a przecież wszelkie choroby wynikają właśnie z zaburzenia równowagi organizmu przez stres. Dlatego powstaja różne choroby. Przyznam się do pewnym emocji, które pojawiły sie we mnie, gdy umawialiście się na sernik, nutka zazdrości... ;) Dam radę, no widzisz, sklepy wcale nie sa takie straszne, są do ogarnięcia. Mi też sprawiało to niedawno problem, teraz jest już w miarę normalnie. Gratuluję :) Witaj Angie :) To co mogę poradzić od siebie, to mimo wszystko postaraj się zachować spokój, nie panikuj. Wiem, że może to nie jest łatwe i pewnie masz w sobie sporo obaw w związku z samopoczuciem i tym skierowaniem. Ale powiem tak, psychiatra to lekarz jak każdy inny, dokładnie tak! A nawet powiem więcej, lekarze psychiatrzy, czy też psycholodzy, psychoterapeuci to ludzie którzy rozumieją człowieka i jego dolegliwości (proszę nie mylić tych zawodów, co też na forum często się podkreśla). Oczywiście zdarzają się wyjątki, dlatego cenna jest uwaga Izebelli, żeby lekarz wsyłuchał Cię dokładnie i odpowiedział na wszystkie pytania, zanim zdecyduję się na przepisanie leków. Głowa do góry! Dodam na koniec, że jestem pod wrażeniem zaangażowania kilku osób na forum. Widać, że macie w znaczącym stopniu uporządkowane swoje sprawy i macie siłę na wsparcie innych. Super! Nie chciałabym różnicować, chociaż już to w zasadzie zrobiłam, ale niech nikt nie ma mi tego za złe. Myślę, że na nas, chociaż powinnam mówić za siebie, też przyjdzie kiedyś pora, że będziemy czuć się na tyle pewnie, żeby podnosić na duchu innych. Dobrej nocy wszystkim i samych dobrych snów :)

Odnośnik do komentarza

Hej. Ja Angie każdy z Nas przez to przechodził, jak sobie przypomnę to jakbyś opisywała mnie. Ale z czasem będzie lepiej jak oswoisz się z tym i wezmiesz za siebie. Ja 13go zaczynam terapię codzienną a aktualnie na zastrzykach jestem:( p.s spać nie idzie tak tyłek boli;/

Odnośnik do komentarza

Witajcie w ten ostatni dzień roku. To nie był dla mnie dobry rok i nie tylko z powodu złego samopoczucia. Nareszcie się kończy i wiem, że następny nie będzie taki trudny. Nie dopuszczę do tego na pewno... Jestem na odwyku, ale jak do tej pory nie czuję żadnych negatywnych objawów. Przypomniała mi się pewna rozmowa z lekarzem sprzed wielu lat. Była to rozmowa prywatna, na jakiejś imprezie. Jednym z gości była neurolożka, Polka, ale na stałe mieszkająca we Francji. Ja wtedy świetnie się czułam, ale pamiętam, że ktoś powiedział coś o depresji i lekach i ja słuchałam. Pamiętam, jak ta lekarka powiedziała, że psychiatrzy przepisują leki na nerwice, czy depresję i trzeba je brać, ale powiedziała tez, że często zdarza się, że taki chory bierze te leki i po kilku miesiącach zaczyna źle się czuć, tak jakby leki przestały działać i idzie di lekarza, a ten przepisuje inne, często silniejsze leki i taki chory już stale źle się czuje i stale dostaje inne leki. Powiedziała, że tam, gdzie ona pracuje jest pogląd, że jak dostaje się leki na depresje, czy nerwicę i mimo brania, zaczynamy się znów źle czuć, to oznacza, że powinniśmy zakończyć leczenie, bo organizm sam reguluje ilość zażywanych leków i z lekami psychotropowymi jest tak, że jak już jesteśmy zdrowi, to organizm sygnalizuje to, poprzez odrzucenie leku i ponowne złe samopoczucie. Powiedziała, że tam, gdzie pracuje ta zasada jest przestrzegana i w 99% jest skuteczna, a w Polsce lekarze zamiast odstawić leki, przepisują coraz silniejsze i takiemu choremu nie robi się lepiej. Ja wtedy posłuchałam i zapomniałam, ale teraz jak czytam, Wasze wpisy i to jak JASMA i IGNAC wyzdrowieli po odstawieniu leków, to nie tylko przypomniała mi się tamta rozmowa sprzed lat, ale jestem przekonana, że to jest prawda. Ja jestem na etapie odstawiania wszystkiego i jakoś jestem przekonana, że wyzdrowieją bez tych leków....

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich serdecznie w ostatni dzien tego roku. Ja pomimo wszystko, że jakoś tego roku nie polubiłam a nie był wcale taki zły. Mogę a nawet muszę przyznać że to był bardzo dobry rok. tylko jakoś cieszyć sie z tego nie potrafię bo ciągle mi jakaś *Franciszka* przeszkadza. Tak ją dzisiaj nazwę (franca) bo w ostatni dzień 2013 chcę byc miła chociaz ona dla mnie nie koniecznie. Tyle się działo dobrego w tym roku, moi chłopcy zaczynali nowe etapy w swoim młodym wieku, z duzymi sukcesami, ja zmieniłam pracę, wydaje się że na lepsze. Zmiana miejsca zamieszkania - tu bez apekacyjnie na lepsze i wogóle tak było całkiem ok, nie powiem gdyby nie ta F... bo przeciez podsumowując nie było żle, było bardzo dobrze z małymi niedogodnościami ale i to zwalczymy. ZWALCZĘ, POTRAFIĘ i CHCĘ. Życzę Wam ... NAM wszystkich spokojnego roku, aktywnego bo wtedy tak nie myślimy, nie szukamy nie nasłuchujemy, pełnego pięknych chwil, które będziemy długo pamietać. Wszystkiego NAJPIĘKNIEJSZEGO

Odnośnik do komentarza

Ja za to stwierdziłam że daruję sobie podsumowania odchodzącego roku. Było jak było i tego już nie zmienię. Jedynie mogę to wpływać na to co będzie :) A zatem z okazji Nowego Roku życzę wszystkim i sobie aby *nasza koleżanka* została w Starym Roku :)

Odnośnik do komentarza

Witam Was wszystkich serdecznie w Nowym Roku! Cieszę się, że jest to forum, bo jest ono nieocenionym źródłem wiedzy na temat objawów nerwicy i tego, jak sobie z nią radzić. Mój koszmar trwa już trochę, ale nasilenie objawów pojawiło się jakoś miesiąc temu i trwa nadal. Proszę Was o radę - mam następujące objawy: drętwienia nóg i rąk, jelito drażliwe, uczucie guli w gardle i kaszel, zatykanie uszu, drętwienie twarzy w okolicy oczu, uczucie ciała obcego w oku, ucisk w głowie, czasami duszność. Niepokoi mnie zmienność tych objawów: dany objaw trwa np. 10-15 minut, po czym pojawia się następny. Przykładowo mam ucisk w głowie, który mija np. po 10 minutach i zraz pojawia się drętwienie, potem gula w gardle, potem drętwienie twarzy i tak w kółko. Jutro idę do psychiatry, ale chciałam Was zapytać, czy to normalne przy nerwicy? Czy takie objawy i ich natężenie wskazują na nerwicę ? (wkręcam sobie obecnie stwardnienie rozsiane). Bardzo Was proszę o odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich w nowym, lepszym roku :-) JOLA86. witaj na forum. Objawy, które opisałaś to typowe dla nerwice, łącznie z tym wkręcaniem sobie różnych schorzeń. Moja rada jest taka, jak pójdziesz do lekarza, to zadbaj o to, żeby dokładnie Cie wysłuchał, a jak nie będzie chciał, tylko od razu będzie wiedział co Ci przepisać, to zmień lekarza. Pozdrawiam :-)

Odnośnik do komentarza

A ja właśnie po hydroksyzynie...ktora w sumie traktuje jako lekkie antidotum na moje *jazdy*. Teraz mam tak, ze nawet jak w ciągu dnia czuje się dobrze to gdy zasypiam moje cialo jakby odreagowywalo i zaczyna sie telepka-drzenie ciala...latanie serducha...jakbym miala dostac jakiejs padaczki..koszmar :-( Biore hydro i staram się uspokoić. . Ale ze snem kiepsko.. juz tego nie ogarniam. . Czasami mam wrażenie, że to się nigdy nie skonczy. Zaczęłam pic tez ziolka.. Nie wiem juz czy mi po jich lepiej czy gorzej. . Niby w ciągu dnia ok ale jak przychodzi noc i mam zasnąć jest tragedia. Nie wiem czy powinnam ta hydroksyzyne brac z godzine wcześniej nie juz po fakcie?-chyba łudze się ze tym razem zasne spokojnie bez wspomagania ;-(... Nienawidzę takich nocy....

Odnośnik do komentarza

IZABELLA76 - dziękuję Ci za odpowiedź - uspokoiłaś mnie. Idę do psychiatry głównie po diagnozę - mam nadzieję, że mnie wysłucha i rozwieje wątpliwości związane ze stwardnieniem rozsianym stwierdzając nerwicę. Leków pewnie i tak nie wezmę (chyba że coś typu hydroksyzyna). Zaczęłam oprócz tego psychoterapię (4 spotkania) - narazie jestem zadowolona, choć przede mną długa droga. Życzę Wam miłego dnia! Trzymajcie się dzielnie!

Odnośnik do komentarza

Cześć Izabella Ja ze względu na moją wadę serce, miałam brać profilaktycznie Concor Cor i biorę, ale połowę minimalnej dawki, bo ja z natury mam niskie tętno (w spoczynku 56-60) i ciśnienie (w spoczynku 100/60), a ten lek jeszcze mi obniżył głównie tętno, a pośrednio również ciśnienie, jeśli Ty masz wysokie tętno to penie je obniży i serce uspokoi, a jeśli ciśnienie nie aż tak niskie jak ja, to będzie ok. Poza tym, to dobry lek, bierze się go raz dziennie, a to oznacza, że działa bardzo łagodnie, czyli nie ma nagłych skoków i spadków działania, jak przy tych coś się bierze dwa razy i trzy razy dziennie, jego najwyższe stężenie we krwi obserwuje się po około 4 h od wzięcia, czyli w tym czasie najbardziej odczujesz spadek tętna, albo nie odczujesz go wcale. Nie czytaj ulotki, bo po co? :-)), jesteś pod opieką lekarza i to wystarczy w tym przypadku. Także, ja żadnych przygód z nim nie miałam :-) A jaką dostałaś dawkę?

Odnośnik do komentarza

JASMA. Ja mam ciśnienie 120/80, 140/90 max, a tętno powyżej 100 i to jest okropne uczucie. Dostałam 2x dziennie po 1/2 tabletki 2,5mg. Jak byłam na oddziale ratunkowym w święta, przepisali mi METOCARD, ale on działa tylko 3-4 godziny i ten kardiolog powiedział, że CONCOR cor działa dłużej. Nie czytam ulotek, czytałam opinie na forum. Wezmę to na pewno i wierzę, że będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza

IZABELLA bralem Concor i potwierdzam ze to dobry lek. Za pierwszym razem kardiolog zapisal mi go zeby serducho troszke odpoczelo, bo jak sam stwierdzil przyspieszony rytm nie swiadczy o zadnej chorobie, ale warto dac odpoczac sercu. Drugi raz jak go bralem zglaszalem mojej kardiolog ze obniza mi cisnienie i chodze troche senny. Powiedziala mi zebym podzielil dawke i mimo ze bierze sie normalnie raz dziennie to zebym bral pol rano i pol wieczorem. Pewnie dla tego Twoj lekarz tez kazal Ci podzielic dawke, bo masz normalne cisnienie i moglo by Ci spasc tak jak mnie. Zreszta wszystkie leki na obnizenie tentna obnizaja cisnienie. Natomiast moja kardiolog powiedziala mi jeszcze dwie rzeczy, po pierwsze trening typu kardio, czyli w uproszczeniu trening o zmiennym natezeniu, zmieniajacy tentno - to swietnie. obniza tentno a przy okazji pomaga w zaburzeniach nerwicowych; po drugie na podwyzszone tentno warto pobrac magnez (nerwica wywala go wiadrami z organizmu) nie zaszkodzi rowniez potas. Dodatkowo dobre nawodnienie organizmu, picie wody dodatkowo podnosi cisnienie bez skutkow ubocznych jakie daje np. kawa. A tak przy okazji to hydroxyzyna ma dzialanie uboczne w postaci poniesionego tentna lub kolatan.

Odnośnik do komentarza

IGNAC, Hydro tak działa na serducho..?.. No to pięknie :/ Ile razy dostawalam na doraźnej hydro na uspokojenie w sytuacji gdy serce latalo mi jak szalone. .. Oprocz dostawalam tez np propanolol no ale mimo wszystko-gdzie sens. Szczerze mówiąc to nie zastanawialam sie nad tym czy np pp hydroksyzynie mam czesciej latajace serducho czy nie. Ale do diabla-wszystko mozliwe. Odstawie, sprobuje poobserwowac. Natomiast chwilowo wlewam w siebie melise, jem valerin max, ktory kiedys trIGNAC, Hydro tak działa na serducho..?.. No to pięknie :/ Ile razy dostawalam na doraźnej hydro na uspokojenie w sytuacji gdy serce latalo mi jak szalone. .. Oprocz dostawalam tez np propanolol no ale mimo wszystko-gdzie sens. Szczerze mówiąc to nie zastanawialam sie nad tym czy np pp hydroksyzynie mam czesciej latajace serducho czy nie. Ale do diabla-wszystko mozliwe. Odstawie, sprobuje poobserwowac. Natomiast chwilowo wlewam w siebie melise, jem valerin max, ktory kiedys trochę pomagal ale przestal bo pewnie organizm się przyzwyczail-dlugo nie brałam wiec sprobuje wrocic. No i myślę o tym co napisałeś IGNAC, ze treningi kardio sa dobre-moze jak człowiek się trochę ruszy, wyjdzie tez na swieze powietrze-to oprócz tych kardio- bo zauwazylam, ze kompletnie nigdzie nie chodze-spacery itp...tylko auto i miejsca docelowe:/ kiedys wychodzilzam na spacery, nie miałam auta wiec latalam wszędzie sama..Teraz moj poziom aktywności to dramat. Moze to tez zle wplywa na stan zdrowia- pewnie na bank ;/ to moze jak rusze swoje 4 litery to tez mi sie polepszy??:)).... A z tym zasypianiem-Male antidotum na zasypianie znalazłam w homeopatii i dobrze dziala. Kit z tym czy to placebo czy nie ;) jak działa to biore :) bo najgorsze u mnie tez ostatnio to sa właśnie te wieczory i zasypianie-gdy tylko zaczynam *odplywac* zaczyna mnie telepac-serducho wali trzęsie mną. ..Zasypianie przestali kojarzyc mi się z odpoczynkiem i relaksem...a jedynie z walką :/ ochę pomagal ale przestal bo pewnie organizm się przyzwyczail-dlugo nie brałam wiec sprobuje wrocic. No i myślę o tym co napisałeś IGNAC, ze treningi kardio sa dobre-moze jak człowiek się trochę ruszy, wyjdzie tez na swieze powietrze-to oprócz tych kardio- bo zauwazylam, ze kompletnie nigdzie nie chodze-spacery itp...tylko auto i miejsca docelowe:/ kiedys wychodzilzam na spacery, nie miałam auta wiec latalam wszędzie sama..Teraz moj poziom aktywności to dramat. Moze to tez zle wplywa na stan zdrowia- pewnie na bank ;/ to moze jak rusze swoje 4 litery to tez mi sie polepszy??:)).... A z tym zasypianiem-Male antidotum na zasypianie znalazłam w homeopatii i dobrze dziala. Kit z tym czy to placebo czy nie ;) jak działa to biore :) bo najgorsze u mnie tez ostatnio to sa właśnie te wieczory i zasypianie-gdy tylko zaczynam *odplywac* zaczyna mnie telepac-serducho wali trzęsie mną. ..Zasypianie przestali kojarzyc mi się z odpoczynkiem i relaksem...a jedynie z walką :/

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×